tag:blogger.com,1999:blog-56869334288023044972024-03-13T00:00:47.494+01:00Poskładam nasze szepty w jeden ciepły krzyk. Vilenehttp://www.blogger.com/profile/06977950606666881399noreply@blogger.comBlogger68125tag:blogger.com,1999:blog-5686933428802304497.post-18994223887838848952017-02-01T13:53:00.002+01:002017-02-01T14:15:58.467+01:00Let me fix you - rozdział V<div style="text-align: center;">
<b>Cześć Kochani!</b></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Aplikacja na studia wysłana, okrążenia na jednej nodze wokół popiersia Adama Mickiewicza w czasie studniówki zaliczone, a więc wszystkie obowiązki tegorocznego maturzysty chyba wypełniłam! I nareszcie, gdy zaczęły się ferie, znalazłam czas, by na spokojnie usiąść i dokończyć piąty rozdział Let me fix you. </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Blaise i Pansy powracają! </b>Jeżeli zapomniało Wam się już, jak wygląda relacja naszych ulubionych Ślizgonów w tym opowiadaniu, odsyłam Was do prologu. (http://nie-pytaj-mnie-o-jutro.blogspot.com/2015/01/let-me-fix-you-prologue.html)</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Następny rozdział pojawi się w ciągu miesiąca (najpóźniej 1 marca 2017 roku)</b></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Czekam na Wasze komentarze i opinie. Jesteście tu, Kochani? :)</b></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Miłego czytania! </b><br />
<b><br /></b>
<b>PS. Po prawej stronie pokazała się nowa zakładka - INFORMOWANI. Bardzo proszę wszystkie osoby, które chciałyby być powiadamiane o nowych rozdziałach o pozostawienie tam swoich namiarów! :)</b><br />
<b><br /></b>
<b><br /></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><br /></b></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Blaise
naprawdę próbował odpuścić. Wypierał uczucia kotłujące się w jego wnętrzu
wszystkimi możliwymi sposobami. Wmawiał sobie, że to tylko faza, że to przecież
minie. Taka miłość nie może trwać wiecznie, czyż nie? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> <i>Gówno
prawda. <o:p></o:p></i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Westchnąwszy ciężko, Zabini nalał
sobie do szklanki szczodrą ilość Ognistej Whiskey. Zatapiając się w fotelu w
swoim niewielkim, ale przytulnym salonie, wpatrzył się w iskry tańczące w
kominku. Skrzywił się, próbując trunku. Nigdy nie przepadał za alkoholem. Nie
lubił tracić trzeźwości umysłu ani kontroli nad czynami i słowami
wydobywającymi się z jego ust. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Tego wieczoru nie miał jednak nic do
stracenia. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Nie sądził, że można żyć, kiedy
serce rozrywa się na pół, kiedy ból jest tak silny, że aż zwyczajnie przestaje
się go odczuwać. Nie przypuszczał, że można kochać tak mocno, że nie widzi się
na swoim horyzoncie nikogo innego, tylko tę jedną, jedyną osobę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Zawsze
śmiał się z ludzi mówiących, że miłość to umiejętność pozwolenia komuś odejść.
Wydawało mu się to śmieszne - przecież gdy darzy się kogoś uczuciem, to się o
niego walczy, robi co tylko w swojej mocy, by ukochana osoba nigdy nie znikła z
naszego życia. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Zaśmiał
się gorzko, dopijając ostatni łyk palącego napoju. Zignorował drżenie swojej
dłoni, gdy dolewał więcej trunku. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Jego
wzrok padł ponownie na bladą, kremową kopertę leżącą na niewielkim stoliku. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Zaproszenie
na ślub. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Schował
twarz w dłoniach, nie mogąc opanować emocji. Od dawna wiedział, że związek
Pansy z tym mugolem jest poważniejszy, niż jakakolwiek relacja z innym
mężczyzną, którą wcześniej nawiązała Pansy. Cieszył się jej szczęściem,
naprawdę. Joe wydawał się pogodnym, odpowiedzialnym mężczyzną, z którym
Parkinson mogła ułożyć sobie przyszłe życie, zbudować dom, założyć rodzinę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Blaise
nie mógł walczyć z takim konkurentem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Nie
chciał walczyć z takim konkurentem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Ale
mimo to on pragnął za miesiąc stać przy ołtarzu, by pojąć Pansy Parkinson za
żonę. <o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">*<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Pansy
nerwowo tupała lewą nogą, stojąc przed drzwiami rezydencji Blaise’a. Miała
szczerą nadzieję, że zastanie przyjaciela w domu. Joe uparł się, by rozesłać
zaproszenia dzień wcześniej i była pewna, że do Zabiniego dotarła już wiadomość
o zbliżającym się ślubie. Na samą myśl o uroczystości uśmiechnęła się szeroko. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Joe
był wspaniałym mężczyzną. Był przystojny, czuły, kochający, a w jego obecności
czuła się jak najpiękniejsza kobieta na świecie. Traktował ją jak księżniczkę.
Mogła wyobrazić ich sobie za kilka, kilkanaście lat, jak razem wychowują
pociechy, stoją na dworcu King’s Cross machając dzieciakom, gdy te zaczynają
swoją podróż do Hogwartu, siedzą razem na kanapie, a Joe, jako jej mąż,
przeczesuje palcami jej, już lekko siwe, włosy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Problem
był tylko jeden. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Choć
Joe był wspaniały i nie mogła wyobrazić sobie lepszego kandydata na męża, w jej
sercu szczególne miejsce od wielu lat zajmował pewien mulat o głupiutkim,
szerokim uśmiechu, który rozświetlał cały jej świat. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Wiedziała,
że Zabini postrzega ją wyłącznie jako przyjaciółkę. Wyleczyła się więc z
dziecinnego zauroczenia przyjacielem i ruszyła dalej. Nie mogła czekać
wiecznie. Zdawała sobie sprawę, że taki mężczyzna jak Joe to skarb. Nie chciała
przegapić szansy na szczęśliwy związek, fantazjując o kimś, kogo nie mogła
mieć. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Pokręciła
głową, nie rozumiejąc, dlaczego rozważania o
słuszności jej decyzji powróciły. Klamka zapadła, a ona stała pod
drzwiami swojego przyjaciela, pragnąc poprosić go, by stał się świadkiem na jej
ślubie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Zapukała,
czekając aż brunet jej otworzy. Gdy drzwi nie uchyliły się, zrozumiała jednak,
że coś jest nie tak, jak być powinno. Zmarszczyła brwi. Zabini na pewno był w
domu – światła w salonie świeciły się, a okno w sypialni było uchylone. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">-
Blaise? – spytała, popychając drzwi i dostając się do środka. Słysząc gorzki
śmiech dochodzący z salonu, skierowała się w tamtą stronę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">-
Hej – powiedziała cicho, wchodząc do pomieszczenia. Gdy zobaczyła mulata,
stanęła jak wryta, nie rozumiejąc sytuacji. Pokręciła głową, nie wierząc w
widok, który miał miejsce na jej oczach. Doskonale wiedziała, że Blaise nie
pije alkoholu. Dlaczego więc leżał na środku własnego salonu, ściskając w
jednej ręce opróżnioną prawie w całości butelkę whiskey, a w drugiej…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Doskonale
kojarzyła tę kopertę. Jeszcze tydzień temu kłóciła się ze swoim narzeczonym o
jej kolor…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">-
Cześć Pansy! Patrz, dostałem zaproszenie na twój ślub! Czyż to nie zabawne? –
brunet zachichotał, powodując, że Parkinson mimowolnie się uśmiechnęła.
Merlinie, dlaczego on miał na nią taki wpływ? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">-
Pora zacząć szukać smokingu, Blaise – mruknęła, podchodząc do mulata i
odbierając od niego butelkę. Zignorowawszy krótki pomruk niezadowolenia,
postawiła ją na stole. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">-
Nie możesz mi jej zabrać! Ona pomaga! Pansy, to boli – o, tutaj – szepnął
Zabini, pokazując na swoją klatkę piersiową. Wyglądał w tej chwili tak
bezbronnie, z rozczochranymi włosami, wpatrując się w nią swoimi wielkimi,
ciemnymi oczami. Brunetka zmarszczyła brwi. Nie wiedziała, co się dzieje, ale
ta sytuacja zdecydowanie jej się nie podobała. Nigdy nie widziała Blaise’a tak
bezbronnego, otwartego, podatnego na zranienia. Od kiedy pamiętała, mulat był
ostoją spokoju, oparciem zarówno dla niej, jak i dla Draco, promykiem
rozświetlającym ich ponure dni. Patrzenie na niego w takim stanie było dla niej
torturą.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">-
Co się dzieje? – usiadła koło przyjaciela na podłodze, ujmując jego dłoń, tak
ogromną w porównaniu do jej, w swoje. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">-
Przepraszam, Pansy. Nigdy nie chciałem. Błagam, wybacz mi – nie mogąc wytrzymać
bólu w jego głosie, przytuliła się do niego, a z jej oczu spłynęła jedna,
jedyna łza. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">-
Za co przepraszasz, głupku? – mruknęła, całując go w policzek. Chciała by
wiedział, że jest dla niego i że zawsze będzie. Na tym polegała przyjaźń,
prawda?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Spojrzał
jej w oczy i w tych brązowych tęczówkach, z których zawsze biło wsparcie i
troska, dostrzegła zawahanie. Wypity alkohol musiał dodać mu jednak odwagi,
gdyż chwilę później odpowiedział jej cichym, zrezygnowanym tonem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">-
Za to, że nie umiem przestać cię kochać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">*<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">-
Hermiono, mógłbym zamienić z tobą słowo? – Thomas spojrzał nad nią spod
okularów, posyłając jej nieśmiały uśmiech. Granger odpowiedziała tym samym
gestem, posłusznie wchodząc do gabinetu starszego doktora i zamykając za sobą
drzwi. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">-
Jak ma się twój ulubiony pacjent? – spytał Waitson, przerzucając strony swojego
czarnego notesu. Gdy odnalazł jakąś poszukiwaną notatkę, mruknął zwycięsko,
zaginając róg strony i przenosząc wzrok na szatynkę. Granger tymczasem
zarumieniła się, słysząc zadane pytanie. To wcale nie było tak, że faworyzowała
Draco. Oczywiście, spędzała z nim więcej czasu niż z innymi podopiecznymi, ale
to tylko i wyłącznie dlatego, że blondyn przeżywał najcięższe chwile i
potrzebował najwięcej jej uwagi. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">-
To nie jest mój ulubiony… - zaczęła, jednak widząc uniesione brwi i
porozumiewawczy uśmiech doktora, zamilkła. Była na straconej pozycji. Nie było
sensu się tłumaczyć. – Jest lepiej. Wreszcie zaczyna być sobą. Powróciły kpiące
docinki, półuśmiechy. I, och, Thomasie,
jego oczy w końcu nie mają tego smutnego, pustego wyrazu! <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Uśmiech
starszego mężczyzny poszerzył się. Po chwili jednak zmarkotniał, wiedząc, że
musi poruszyć pewien temat, który od dawna krążył mu po głowie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">-
Hermiono, wiesz, że związki pomiędzy pacjentem a lekarzem nie są legalne?
Byłbym gotów przymknąć na to oko, gdyż widzę, że i tobie ten blondyn nie jest
obojętny – mrugnął tu do szatynki znacząco, a rumieniec na twarzy kobiety
powiększył się. Wydawało jej się, że dobrze maskuje uczucia, których zaczęła
doświadczać, gdy przebywała w towarzystwie byłego Ślizgona. – Chcę jednak,
żebyś pamiętała, jak bardzo kruchy jest w tym momencie Draco. Jakakolwiek
relacja może mieć na niego dramatyczny wpływ. W każdym związku, nawet
najlepszym, między dwoma połówkami, osobami, które dogadują się w wielu
aspektach, pojawiają się jakieś kłótnie, spory, nieporozumienia. Pan Malfoy nie
jest na tyle silny, by dać sobie z tym radę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">-
Ale on.. – Hermiona przypomniała sobie wszystkie zdarzenia, których była
świadkiem, odkąd została psychologiem blondyna. Jej ramiona opadły, wiedząc, że
Thomas ma rację. Dopóki stan Draco był niestabilny, nie mogli pozwolić sobie na
cokolwiek więcej, a ich relacje musiały pozostać czysto profesjonalne. – Masz
rację, doktorze – szepnęła zrezygnowana. Pamiętała, jakie to uczucie, gdy blada
dłoń Malfoy’a dotykała jej, a przez ciało kobiety przechodziły dreszcze. Czy to
miało się już więcej nie powtórzyć? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Thomas
musiał zauważyć jej posępny wzrok, gdyż szturchnął ją żartobliwie w ramie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">-
Hej, nie smuć się. Stan Draco jest z dnia na dzień coraz lepszy. Już niedługo
opuści nasze mury, a ty będziesz mogła stać się jego prywatną, całodobową
pielęgniarką – zaśmiał się głośno, a Hermiona jęknęła zażenowana. Nigdy nie
rozmawiali z Draco na temat uczuć ani tego, co będzie, gdy blondyn opuści
budynek szpitala. Przecież ona nawet nie wiedziała, czy jej odczucia są
odwzajemnione! – Póki co bądź dla niego wsparciem, przyjaciółką, powiernikiem
sekretów. Już niedługo wszystko będzie łatwiejsze, moja droga. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Granger
zerwała się ze swojego krzesła, przytulając z wdzięcznością starego doktora.
Jego rady zawsze były niezawodne. <o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br />
*<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Draco
wydawał się osobą otwartą. Jego charyzmie ulegało wielu ludzi, nabierając się
na fałszywe uśmiechy, nieszczere, lecz słodkie słówka. Wszystko to było jednak
fasadą, za którą krył się mężczyzna, któremu zawieranie prawdziwych znajomości
nigdy nie przychodziło łatwo. Odkąd znalazł się w ośrodku, spędzał czas głównie
w swoim niewielkim pokoju, wychodząc jedynie do gabinetu Granger i do jadalni,
gdzie siadał samotnie przy stoliku w kącie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Lubił
ten stan rzeczy i choć Hermiona wielokrotnie sugerowała mu zawarcie nowych
znajomości, wolał spędzać swój czas bez innych osób, trajkoczących mu nad
głową. Niestety, odkąd do szpitala przybyła Jude, cierpiąca na schizofrenię młoda
dziewczyna z rudymi lokami, rzadko kiedy udawało mu się rozkoszować ciszą i
samotnością. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">-
Draco! – przewrócił oczami na widok rudowłosej, przeklinając w duchu swój pech.
Chciał tylko przejść ze swojego pokoju do gabinetu Hermiony, czy naprawdę
musiał w ciągu tego krótkiego odcinka natknąć się na Jude? – Czyżbyś znowu
szedł do gabinetu doktor Granger? – uśmiech dziewczyny poszerzył się i
poruszyła porozumiewawczo brwiami. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">-
Mam sesję terapeutyczną Switch, nie ekscytuj się tak – czy wszystkie kobiety
były takimi romantyczkami i doszukiwały się w niewinnych akcjach drugiego dna?
Granger była jego psycholog. To nie tak, że nagle zaczął darzyć ją jakimiś
szczególnymi uczuciami i szedł do jej gabinetu z zamiarem zaproszenia ją gdzieś
na randkę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 35.4pt;">
<i><span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Nie, to nie tak, wcale
tego nie chciał… <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Odchrząknął
znacząco, gdy Jude stanęła na jego drodze, tarasując mu przejście i gniewnie zaplatając
ramiona na piersi. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">-
Kiedy w końcu przyznasz, że między wami jest coś więcej niż tylko relacja
doktor-pacjent? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">-
Switch, przestań układać w swoim małym, rudym móżdżku jakieś romantyczne
scenariusze i zajmij się zdrowieniem. W końcu ile można siedzieć w tym ośrodku?
– mruknął cicho, przeczesując dłonią jasne włosy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">-
Aha! – dziewczyna krzyknęła triumfalnie, a w jej oczach pojawiła się dzika
iskra, która sprawiła, że Malfoy odsunął się o krok. – To o to chodzi! Ty się
po prostu boisz, że zainteresowanie Hermiony tobą pryśnie, jak tylko wyjdziesz
z tego pieprzonego szpitala! <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">-
Cicho, Switch! – syknął, rozglądając się wokół. Świetnie, brakowało jeszcze
tego, by cały ośrodek usłyszał o jego problemach. Choć nie dał tego po sobie
poznał, był zaskoczony jak szybko Jude udało się go przejrzeć. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Uczucia
były słabością, na którą on, jako Malfoy, nie mógł sobie pozwolić. Prychnął w
duchu, myśląc o tym, o ile silniejszy, a jednocześnie słabszy i bardziej
podatny na zranienie się stał, odkąd w jego życiu ponownie pojawiła się
Granger. Była dla niego oparciem – wspierała go, rozjaśniała jego ciemne dni,
wywoływała uśmiech na twarzy. Uczucie, które między nimi się narodziło,
było jednak tykającą bombą, która, gdy
wybuchnie, zniszczy wszystko w promieniu wielu kilometrów. A przede wszystkim
roztrzaska jego samego, resztki własnej osobowości, którym udało się powrócić
dzięki terapii szatynki. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Z
tej sytuacji nie było wyjścia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Nie
mógł odejść, gdyż wiedział, że bez Granger nie ma dla niego przyszłości. Bał
się, że wyjście ze szpitala urwie ich znajomość i miał pełną świadomość tego,
że to go zniszczy. Hermiona w ciągu tak niedługiego okresu czasu stała się
najważniejszą osobą w jego życiu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Nie mógł też pozwolić swoim uczuciom się
rozwijać. Co, jeżeli szatynka wcale nie czuła tego samego? Jeżeli był dla niej
po prostu pacjentem i jej troska wynikała jedynie z czystego profesjonalizmu? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 35.4pt;">
<i><span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Cholera, już po nim. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">-
Halo, ziemia do Malfoy’a? Nie każ swojej księżniczce czekać, biegnij do jej
gabinetu! – prychnęła Jude, ale jej wzrok złagodniał. Draco jedynie pokiwał jej
w odpowiedzi głową. Switch westchnęła przeciągle. Chciała, by kiedyś na dźwięk
jej imienia w oczach jakiegoś mężczyzny pojawiała się taka iskra, jak u
blondyna, gdy tylko ktoś wspomniał Granger…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">*<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Nie
chciała tej sesji. Nie była gotowa stawić czoła temu mężczyźnie, wiedząc, że
choć poprzedniej nocy ich relacje były więcej niż przyjacielskie, jego dotyk
powodował u niej dreszcze, a słowa rumieniec, teraz, dla jego własnego dobra,
musieli powrócić na czysto zawodowy grunt. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Ciche
pukanie przerwało jej rozmyślania. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">-
Do cholery, Granger, czemu stawiasz na straży swoich drzwi potwory gorsze od
Puszka Hagrida?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Kąciki
ust szatynki uniosły się nieznacznie, a wyraz jej oczu rozjaśnił się. Poczuła
ciepło w klatce piersiowej na widok prychającego blondyna, przeczesującego
dłonią swoje jasne kosmyki włosów. Pamiętała, jak niecały miesiąc temu stawił
się w jej gabinecie po raz pierwszy, wyglądając tak podobnie, a jednocześnie
tak inaczej. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Podniosła
go z samego dna, lecz czy była w stanie dopilnować, by nie upadł ponownie? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">-
Och, czyżbyś miał na myśli Jude? Właśnie zakończyłam z nią sesję. Masz rację,
trzygłowy pies to przy niej nic! – westchnęła ciężko, przewracając oczami. Jej
reakcja wywołała na twarzy Draco niewielki uśmiech. - O czym rozmawialiście? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Malfoy spiął się, słysząc pytanie, lecz zaraz
opadł na krzesło w teatralnym geście, machnąwszy dłonią. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">-
Co mamy w planach na dzisiaj, pani psycholog? – zmienił temat mężczyzna.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">-
Jesteś tu już od miesiąca, Malfoy – po raz pierwszy zwróciła uwagę na to, że
nadal mówi do blondyna głównie po nazwisku. Co dziwne, wydawało jej się to
bardziej osobiste i czułe, niż gdyby zaczęła nazywać go Draconem. – Powinniśmy podsumować
te kilka tygodni leczenia, porozmawiać o dręczących cię problemach. Czy chciałbyś
poruszyć jakiś temat? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Były
Ślizgon uniósł brwi w zdziwieniu, a w jego oczach pojawiła się iskra
niezrozumienia. Po chwili jego usta rozciągnęły się w szelmowskim uśmiechu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">-
Tak. Mam ogromny problem, zagadkę, której nie mogę rozwiązać. Wiesz, Granger, zastanawia
mnie, czemu twoja spódnica jest taka długa. Ta wczorajsza – pamiętasz, czarna,
przed kolano – była świetna. Dzisiejsza mi się nie podoba. Zdecydowanie za
wiele zasłania. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Hermiona
jęknęła w rozpaczy, oblewając się szkarłatnym rumieńcem. Draco próbował odgonić
od siebie myśl, jak bardzo chciałby właśnie w tym momencie musnąć zaczerwieniony
policzek Gryfonki swoją dłonią. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">-
Albo wiesz co mnie niepokoi? To, że w moim pokoju nie ma miejsca na większe
łóżko. Zamówiłem dwuosobowe bo nigdy nie wiadomo, kiedy mogę się spodziewać
jakieś kobiety w moim pokoju – jego uśmiech z każdym słowem był coraz szerszy,
a spojrzenia, rzucane psycholog, były wyjątkowo sugestywne. Granger nie
sądziła, że może spłonąć rumieńcem jeszcze bardziej. Schowała twarz w dłoniach,
prosząc w duchu o koniec tych tortur. – Wiesz, że doktor Waitson nie pozwolił
przemycić mi go do pokoju? Powiedział, że sale są tutaj za małe na królewskie
łóżka. Jestem zdruzgotany. To na pewno odbije się na moim zdrowiu psychicznym. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">-
Na Merlina, Malfoy… - jęknęła Hermiona. Nie tak wyglądały zazwyczaj jej sesje z
pacjentami, ale przecież Draco nie był kolejną, zwykłą osobą potrzebującą
pomocy. Był kimś więcej. Zdecydowanie więcej. – Mieliśmy rozmawiać o poważnych
problemach. Urazy z dzieciństwa, służba u Czarnego Pana, bitwa o Hogwart,
pamiętasz? Wiem, że jest lepiej, ale nadal dręczą cię koszmary, wspomnienia… <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Tylko że Draco wcale nie miał ochoty
słuchać o tym, jak bardzo zepsuty był. Wiedział to. Doskonale zdawał sobie
sprawę z tego, że jest w kawałkach, ale znał tylko jeden możliwy rodzaj kleju,
mogącego scalić je w całość. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Dlatego właśnie nie czekając, aż Granger
zakończy zdanie, podszedł do niej i kładąc dłonie na jej ramionach, przyciągnął
ją mocno do siebie i pocałował. <o:p></o:p></span></div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> <i>Pieprzyć
zasady.<o:p></o:p></i></span></div>
Vilenehttp://www.blogger.com/profile/06977950606666881399noreply@blogger.com29tag:blogger.com,1999:blog-5686933428802304497.post-32227269215215285142016-12-23T20:39:00.005+01:002017-01-23T10:48:24.317+01:00Let me fix you - rozdział IV<div class="MsoNormalCxSpFirst" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Dzień dobry! </span></div>
<div class="MsoNormalCxSpFirst" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormalCxSpFirst" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><b>Wesołych Świąt, Kochani!</b> </span></div>
<div class="MsoNormalCxSpFirst" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormalCxSpFirst" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Mam nadzieję, że trochę fluffiasto słodkiego miłego Dramione to dob</span><span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12pt;">ry prezent z okazji tych najpiękniejszych dni w roku. </span></div>
<div class="MsoNormalCxSpFirst" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormalCxSpFirst" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Życzę Wam dużo zdrowia, szczęścia, samych sukcesów, uśmiechu na twarzy. Nie bójcie się walczyć o to, co jest dla Was ważne i pamiętajcie, że marzenia nie zawsze spełniają się same, lecz czasem trzeba im pomóc. Mam nadzieję, że rok 2017 będzie dla Was wszystkich najpiękniejszym rokiem w życiu! <3 </span></div>
<div class="MsoNormalCxSpFirst" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormalCxSpFirst" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Kolejny rozdział ukaże się w ciągu dwóch miesięcy - najpóźniej 23 lutego 2017 roku. </span></div>
<div class="MsoNormalCxSpFirst" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormalCxSpFirst" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><b>A teraz zapraszam do czytania i komentowania! :) </b></span></div>
<div class="MsoNormalCxSpFirst" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormalCxSpFirst" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormalCxSpFirst" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">PS. Akapity mnie nienawidzą. Przepraszam za brak odpowiedniego sformatowania, postaram się to jak najszybciej poprawić! </span></div>
<div class="MsoNormalCxSpFirst" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; mso-add-space: auto; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; mso-add-space: auto; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; mso-add-space: auto; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Zapadał zmrok. Słońce
leniwie chowało się za horyzontem, przyjmując jaskrawo różowe i pomarańczowe
barwy. Ciemność powoli otulała swoim płaszczem planetę, zapowiadając
nadchodzącą noc.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; mso-add-space: auto; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Draco Malfoy siedział
na parapecie, przeklinając miejsce, w którym się znalazł. Rozpaczliwie
przetrząsał kieszenie, próbując znaleźć choć jednego papierosa, choć jednego
skręta, którego zapalenie przyniosłoby mu błogą ulgę. Nałóg dawał o sobie znać.
Potrzebował okryć się chmurą nikotyny, która pomogłaby mu się uspokoić.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; mso-add-space: auto; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">A nadchodziła noc.
Szczerze nienawidził tej pory. W czasie dnia, gdy świeciło słońce, a świat
mienił się wszelkimi kolorami tęczy, wydawało mu się, że jeszcze jest dla niego
ratunek. Potem nadchodziła noc, demony powracały i wszystko przestawało
wyglądać optymistycznie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; mso-add-space: auto; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Rozmyślania blondyna
przerwało pukanie do drzwi. Zmarszczył brwi. Pora odwiedzin już dawno się
zakończyła, kto i co mógł od niego chcieć? Zsunąwszy się z parapetu, mruknął ciche:
„proszę” i czekał, aż jego gość wejdzie do pomieszczenia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; mso-add-space: auto; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Nie spodziewał się
zobaczyć Hermiony Granger. Była jego terapeutką, oczywiście, że musiała czuwać
nad jego stanem psychicznym, ale ostatnio padło między nimi zbyt wiele ostrych,
godzących w dumę zdań. Nie sądził, że Granger wejdzie jak gdyby nic, zasiądzie
w fotelu z książką i mimo że będzie wydawała się pogrążona w lekturze, będzie
mógł zobaczyć, jak jej oczy uważnie śledzą każdy jego ruch. Ignorując jej
obecność, mężczyzna wrócił na swoje miejsce na parapecie, obserwując gwiazdy,
pokazujące się coraz widoczniej na wieczornym niebie. W palcach bawił się
znalezionym na samym dnie kieszeni papierosem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; mso-add-space: auto; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">– Wypal jeszcze
jednego, a pomyślę, że jesteś uzależniony – prychnęła terapeutka, patrząc na
blondyna.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; mso-add-space: auto; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">– Jak długo planujesz
pilnować, czy przypadkiem nie skaczę przez okno? – spytał, zmieniając temat.
Nie wiedział jakiej odpowiedzi oczekiwał. Nie chciał być niańczony. Nie był
dzieckiem. Nigdy jednak nie pragnął jeszcze tak mocno poczuć troski, wsparcia,
tego, że komuś na nim zależy, jak w tej chwili. Chciał tylko wiedzieć, że był
dla kogoś ważny. Granger dbała o niego. Nie wiedział, czy było to spowodowane
to wyłącznie faktem, iż był jej pacjentem czy chodziło o coś więcej – obchodził
ją jego los. Zwróciłaby uwagę na to, że zniknął.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; mso-add-space: auto; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">– Zostaję tu do rana –
mruknęła w odpowiedzi, ponownie kierując swój wzrok na lekturę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; mso-add-space: auto; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">– Wiedziałem, że nie
różnisz się niczym od innych Gryfonek. Wszystkie marzyły o spędzeniu ze mną
nocy – Choć na jego ustach wykwitł delikatny uśmiech, jego oczy pozostały
smutne. Tak bardzo chciał wrócić do czasów, gdzie wszystko było łatwe, gdzie
był bożyszczem nastolatek, dbającym jedynie o to, jak wygląda i ile dziewczyn
zdąży zaciągnąć do łóżka w ciągu tygodnia!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; mso-add-space: auto; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Jego rozmyślania musiały
zostać przerwane, gdyż kątem oka zauważył lecącą w jego stronę książkę. Chcąc
uniknąć spotkania z twardą okładką, uchylił się, spoglądając zszokowany na
Hermionę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; mso-add-space: auto; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">– Granger, do cholery,
masz mnie leczyć, a nie próbować zabić!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; mso-add-space: auto; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">– Nazwijmy to terapią
wstrząsową. – Granger uśmiechnęła się słodko, spoglądając niewinnie na
Ślizgona. Ten westchnął. Czekała go długa noc, ale z szatynką u boku nie
wydawała mu się ona taka przerażająca.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; mso-add-space: auto; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">*<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Hermiona
przewracała się z boku na bok, próbując ulokować się wygodnie na rozkładanym
krześle. Sama nie wiedziała, dlaczego tak uparła się, by zostać z Draco na noc.
Była jednak przerażona wizją, że gdy będzie spokojnie odpoczywać, blondyn
popełni błąd, którego ona nie będzie w stanie naprawić. Czuła się
odpowiedzialna za stan psychiczny mężczyzny. Była nie tylko jego psychiatrą,
lecz również jedną z niewielu osób, którym mężczyzna, choć w niewielkim
stopniu, zaufał. Nie mogła tego zepsuć. Nie teraz, gdy świat wokół Draco
rozpadał się na kawałki, a jego desperacja sięgała granic.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Usiadła,
obserwując mężczyznę, leżącego na krawędzi łóżka; był odwrócony do niej plecami.
Odkąd przyszła do jego pokoju, wymienili tylko kilka zdań, a później pogrążyli
się w ciszy, która wcale nie była niekomfortowa. Granger wiedziała, że Malfoy
ma wiele do przemyślenia i nie chciała mu w tym przeszkadzać, pragnąc, by to on
zwrócił się do niej z prośbą o radę, gdy będzie jej potrzebować.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Ponownie
zmieniła bok, krzywiąc się. Rozkładane krzesła naprawdę nie należały do
wygodnych i była pewna, że kolejnego dnia odczuje skutki niewygodnego posłania.
Nie miała już w końcu osiemnastu lat.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">–
Granger, czy możesz przestać się ruszać? Nie mogę spać – syknął Malfoy
zduszonym głosem. Był zirytowany. Był tak <i>cholernie
</i>zmęczony, a tu nie dość, że dopadła go pieprzona bezsenność, to jeszcze
ciągle słyszał skrzypienie krzesła, na którym siedziała wiercąca się Gryfonka. Czuł,
że jeśli Hermiona obróci się jeszcze chociażby o milimetr, nie zniesie tego i
wyskoczy przez okno.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Granger
zastygła, próbując się nie ruszać. Po kilku minutach poczuła skurcz w nodze<br />
i odruchowo poprawiła swoją pozycję,
próbując usadowić się wygodniej. Malfoy westchnął ciężko z frustracją.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">–
Chodź tu, Granger – mruknął. Hermiona spojrzała na niego podejrzliwym wzrokiem.
Nie widząc reakcji ze strony blondyna, podeszła nieśpiesznym krokiem. Draco
obrócił się w jej stronę, odgarniając kołdrę i wskazując głową miejsce obok
siebie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">–
Chyba żartujesz – prychnęła kobieta, powodując niewielki grymas, przypominający
uśmiech, na twarzy mężczyzny. – Nie będę z tobą spała.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">–
Jesteś pierwszą kobietą, która mówi mi coś takiego – mruknął Malfoy, unosząc
się na łokciach, by lepiej widzieć szatynkę. – No Granger, nie daj się prosić,
oboje wiemy, że żadne z nas nie zaśnie, jeżeli dalej będziesz torturować ten nieszczęsny
fotel.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Hermiona
musiała przyznać mu rację. Wizja ciepłego, wygodnego łóżka jeszcze nigdy nie
wydawała jej się tak kusząca. Ale nie mogła przecież spać w tym samym łóżku, co
jej pacjent!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">–
To nieprofesjonalne, Malfoy – wydęła usta, okazując swoje rozdrażnienie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">– Po prostu tu chodź – odpowiedział
mężczyzna, nie zważając na jej słowa. Widząc brak reakcji, dodał: – Och, masz
rację Granger, bo akurat ty, tak jak Potter i Weasley, zawsze przejmowałaś się
regulaminem i tym, że nie powinno się go łamać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Hermiona
wzruszyła ramionami, w myślach przyznając blondynowi rację. Czy kiedykolwiek
udawało jej się przestrzegać zasad?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">*<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">W
świetle księżyca skóra Draco wyglądała na jeszcze bledszą niż zazwyczaj.
Hermiona wysunęła dłoń, pragnąc jej dotknąć, sprawdzić, czy jest równie
delikatna jak wygląda, gdy się zatrzymała. Co ona do cholery wyprawiała?
Zamiast spać, przypatrywała się niespokojnie śpiącej figurze mężczyzny.
Obserwowała każdą zmarszczkę na jego czole, pragnąc ją wygładzić i sprawić, że
zniknie. Widziała, jak kąciki ust blondyna wykrzywiają się i chciała ukoić jego
niepokój własnymi wargami. Mogła dostrzec, jak palce Malfoya zaciskają się na
białej kołdrze i czuła potrzebę, by ująć jego dłoń we własne i…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Potrząsnęła
głową. Te myśli były niedorzeczne. Draco potrzebował jej pomocy, a nie
komplikowania terapii uczuciami.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">–
<i>Nie, nie, nie – </i>mruknął Malfoy przez
sen, wiercąc się niespokojnie. Hermiona zmarszczyła brwi. Koszmar?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">–
<i>Zostaw… Nie, tylko nie ona… Zostaw ją. – </i>Głos
mężczyzny przepełniony był cierpieniem. Kobieta podjęła decyzję. Choć koszmar
mógł dostarczyć jej wielu informacji, nie mogła znieść bólu wybrzmiewającego w
każdym dźwięku wydanym przez blondyna. Położyła dłonie na jego ramionach, lekko
nim potrząsając i próbując go obudzić.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">–
Draco, to tylko sen! Obudź się!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">–
<i>Nie każ mi tego robić, Panie, nie… Nie,
nie, nie!<o:p></o:p></i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">–
Draco! – Wziąwszy zamach, kobieta uderzyła Ślizgona w twarz. Dopiero to ocuciło
go na tyle, by jego powieki rozwarły się, okazując niebieskoszare tęczówki.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">–
Granger – sapnął, z trudem biorąc oddech. – Ty żyjesz.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">*<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Ostatnia bitwa miała pochłonąć
wiele ofiar. Voldemort uśmiechnął się szyderczo, w myślach spisując listę osób,
których należałoby pozbyć się najpierw. Potter… nie. Potter nie mógł zginąć
pierwszy. Jego należało zostawić sobie na sam koniec, by mógł oglądać, jak
wszyscy ludzie, na których mu kiedykolwiek zależało, umierają w męczarniach.
Weasley też powinien jeszcze trochę pożyć. Najpierw należałoby pozbyć się jego
matki i ojca, tych założycieli fan-clubu mugoli. Uśmiech Czarnego Pana
poszerzył się. Kobiety przodem, prawda?<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Nadeszła pora, by
zakończyć życie szlamy, Hermiony Granger.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Komu mógł powierzyć tak
odpowiedzialne zadanie?<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">*<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">–
<i>Uspokój się, to był tylko sen, kolejny
koszmar. </i>– Próbował przekonać sam siebie, doskonale zdając sobie sprawę,
jak bardzo się myli. To nie była tylko i wyłącznie senna mara. To były jego
wspomnienia.<i><o:p></o:p></i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Czarny
Pan chciał zamordować Granger, wiedząc, że przysporzy to cierpienie zarówno Potterowi
jak i Weasleyowi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">To, czego nie wiedział,
to że rozkaz pozbawienia życia Granger przysporzy ból temu, który miał dokonać
egzekucji – Draco.</span></i><span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">–
Hej, spójrz, nic mi nie jest, jestem tutaj, prawda? – Szept Gryfonki uspokajał
go, lecz jednocześnie powodował jeszcze większy ból. Czuł się tak cholernie
źle. Męczyło go coś, czego jeszcze nigdy w życiu nie doświadczył. Czuł, jakby
coś ściskało jego wnętrzności tak mocno, że z trudem mógł oddychać. Jego dłonie
drżały i nawet głębokie wdechy i wydechy nie pozwalały mu się uspokoić. Czyżby
to były te legendarne wyrzuty sumienia?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Spojrzał
na nią. Była taka piękna, że aż musiał przygryźć wargę, by nie wydać z siebie
jęku zachwytu. Jej oczy lśniły w ciemności, przyciągając uwagę swoim
kasztanowym kolorem. Włosy opadały na ramiona sprawiając, że Draco chciał
dotknąć błyszczących w świetle księżyca kosmyków, żeby upewnić się, iż są
równie miękkie jak mu się wydawało. Westchnął z frustracją.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">–
Czemu tu jesteś? Prawie cię zamordowałem. Nie masz za knut instynktu
przetrwania, Granger. Leżysz właśnie w łóżku ze swoim największym wrogiem,
człowiekiem, który niewiele brakowało, a pozbawiłby cię życia i… – Uśmiech,
który pojawił się na twarzy szatynki zdezorientował go na tyle, by zamilknąć.
Hermiona spojrzała mu prosto w oczy i szepnęła:<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">–
No cóż, Malfoy, jestem tylko kobietą, a my wszystkie marzymy, byleby tylko
znaleźć się w twoim łóżku. – Jej uśmiech rozświetlał mrok panujący w pokoju.
Zagryzając wargę, uniosła dłoń i nakierowała twarz mężczyzny tak, by na nią
patrzył. – Wybaczyłam ci już dawno temu, Draco. Wystarczyło jedno spojrzenie na
twoją twarz, bym odpuściła ci wszystkie winy. Zawsze myślałam, że nie masz
emocji, że nie umiesz czuć, ale wtedy twoje oczy były tak smutne i pełne żalu,
że nie umiałam mieć ci niczego za złe. Robiłeś tylko to, co musiałeś, by przeżyć.
Czyż my wszyscy nie popełnialiśmy tych samych błędów?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Draco
poczuł, jak spływa na niego fala ulgi. Nie wiedział czemu słowa kobiety miały na
niego taki wpływ, czemu to właśnie na jej wybaczeniu mu zależało.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Gdy
jednak zamknął oczy, pierwszy raz od siódmej klasy Hogwartu poczuł, że ogarnia
go senność, a przyjemna nieświadomość ciągnie go w ramiona Morfeusza.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">*<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Pierwszą
rzeczą, którą zauważył Draco Malfoy po obudzeniu był fakt, że trzymał za dłoń
Hermionę Granger, a ich palce przeplatały się razem, tworząc perfekcyjną
układankę. Czuł jej delikatną, miękką niczym jedwab skórę. Widział, jak jej
klatka piersiowa powoli unosi się <br />
i opada. Słyszał miarowy oddech, odnotowywał w swoim umyśle każdy wdech i
wydech.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Czuł
się spokojny. Pierwszy raz od dawna nie dręczyły go wyrzuty sumienia, wahanie
nastrojów.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Istniała tylko ona.</span></i><span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">
Leżała w jego ramionach, z delikatnie zmierzwionymi włosami od snu i lekko
rozchylonymi wargami. Była ideałem. Niedoścignionym marzeniem, za którym
pragnął gonić, aż braknie mu tchu. Celem, dla którego gotów był oddać wszystko.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">I mimo całej swojej
elokwencji nie znał słowa, by określić uczucie, którym darzył tę kobietę.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Choć
nie umiał wyrazić go słowami, czuł, że emocje pompują go niczym balonik,
unosząc do góry, odrywając od przyziemnych, codziennych problemów. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Malfoy, co… O Merlinie, to może ja
już zacznę przygotowywać mowę? Thomasie… Znaczy doktorze Waitsonie, to wcale
nie było tak. Ja wcale nie spałam z moim pacjentem. To znaczy spałam, ale
między nami naprawdę do niczego… - Malfoy spojrzał na wygłaszającą monolog
szatynkę z uniesioną brwią. Pogładził ich splecione dłonie kciukiem,
sprawiając, że Hermiona zniżyła spojrzenie, patrząc na uścisk. Zamilkła, nie
próbując jednak wyrwać swojej ręki. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Myślę, że wykonałaś swoje zadanie
bardzo dobrze, Granger. Miałaś pilnować, żebym nie wyskoczył przez okno w ciągu
tej nocy. Udało ci się – jego głos był lekko zachrypnięty, więc odchrząknął
dyskretnie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Hej – jej głos był kojący.
Uwielbiał słuchać, jak mówi, wspominając z rozrzewnieniem chwile w Hogwarcie,
gdy dźwięk jej piskliwego głosu wydawał mu się najbardziej irytującym odgłosem
na świecie. Wyrwała dłoń z uścisku tylko po to, by położyć ją na jego ramieniu.
– Przed nami kolejny dzień. To, jak minie, zależy wyłącznie od ciebie. To nie
musi być następna doba pełna smutku i oczekiwania na koniec. Możemy spędzić ją
zupełnie inaczej – mówiąc to, uśmiechnęła się szeroko, a w jej oczach pojawiły
się radosne ogniki. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Malfoy uniósł jedną brew, ukazując
swój entuzjazm lub, co równie prawdopodobne, jego brak. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Co proponujesz? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> <o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">*<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Ty chyba sobie żartujesz. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Musimy się pośpieszyć, Malfoy!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Ty naprawdę żartujesz. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Draco, nie narzekaj!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Proszę, powiedz, że żartujesz. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Szybko!<o:p></o:p></span></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Granger, do cholery, w jakim
równoległym wszechświecie definicją dobrego dnia jest podziwianie hipogryfów? <o:p></o:p></span></div>
Vilenehttp://www.blogger.com/profile/06977950606666881399noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-5686933428802304497.post-28043099430344360082016-12-11T20:07:00.005+01:002016-12-11T20:07:50.979+01:00Ogłoszenie<div style="text-align: center;">
Cześć Kochani!</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Minęły prawie dwa lata, a ja mogę jedynie Was przeprosić, że zawiodłam. Nie chcę się tłumaczyć, bo tak naprawdę nie mam dobrej wymówki. Mogę oczywiście obwiniać brak weny, szkołę, zbliżającą się maturę (trzymajcie kciuki w maju, okey? :c), ale będę szczera - <b>winna jestem jedynie ja sama i moje lenistwo. </b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><br /></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Potrzebowałam przerwy, by zrozumieć, dlaczego kocham pisać. Nigdy nie przypuszczałam, że odnalezienie w sobie motywacji, by wrócić, zajmie mi dwa lata. </b></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
A jednak jestem tu i piszę dla Was kolejny post.</div>
<div style="text-align: center;">
<b>Chcę wrócić - potrzebuję jedynie wiedzieć, że mam dla kogo. Jesteście tam jeszcze, Kochani? </b></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Kolejny rozdział Let Me Fix You ukaże się <b>23 grudnia 2016 roku, w piątą rocznicę założenia bloga! </b>(Misie, ogarniacie to? Pięć lat, rozumiecie, pięć lat! <3) </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Mam nadzieję, że okaże się wart czekania. </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Kocham Was i jeszcze raz przepraszam. </b></div>
<div style="text-align: right;">
<br /></div>
<div style="text-align: right;">
Vilene</div>
Vilenehttp://www.blogger.com/profile/06977950606666881399noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-5686933428802304497.post-49980748020393602662015-02-27T15:40:00.000+01:002015-02-27T15:40:02.211+01:00Let me fix you - rozdział III <div style="text-align: center;">
Cześć Kurczaki! </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Czemu ferie się tak szybko kończą, ja się pytam, czemu?!</div>
<div style="text-align: center;">
Czy możemy cofnąć czas do piątku, 13 lutego i przeżyć te dwa tygodnie jeszcze raz? *robi oczy kota ze Shreka* </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
No. </div>
<div style="text-align: center;">
W każdym razie przedstawiam Wam kolejny rozdział historii Let me fix you. </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Baaardzo proszę Was, byście komentowali (oraz klikali reakcje "podoba mi się" lub "nie podoba mi się", które znajdują się pod każdym rozdziałem) i dawali mi znać, że mam dla kogo pisać. Czekam na Wasze opinie, co można poprawić, co zmienić, co Wam się podoba, a co jest słabym punktem. </div>
<div style="text-align: center;">
Piszę dla siebie, ale z myślą o Was, więc Wasze uwagi są dla mnie bardzo ważne! </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Kolejny rozdział ukaże się prawdopodobnie za dwa tygodnie. c: </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Zapraszam do czytania! :) </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
PS. W rozdziale znajdują się fragmenty o samookaleczaniu się. (przepraszam, musiałam, wybaczcie mi, złej kobiecie! :c) Nie jest to opisane bardzo szczegółowo i jest dość ważne dla całej akcji opowiadania, gdyby jednak kogoś odrzucało, ostrzegam, że takie sceny rozpoczynają się od drugiej *. </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> -
Draco, wyglądasz na wykończonego. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Malfoy
tylko pokiwał głową. Był wykończony. Po atakach paniki zawsze czuł się
zmęczony, a tej nocy nie mógł spać. Za każdym razem, gdy przymykał powieki,
widział sceny ze swojego życia, o których wolałby zapomnieć. Ale nie mógł. Nie
mógł tak po prostu zapomnieć. Wyrzuty sumienia zjadały go od środka. Czuł, że
się rozpada, że długo nie wytrzyma. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> -
Mogłabyś przepisać mi jakieś tabletki, Granger? – mówienie było dla niego
dziwne. Czuł się zdziwiony, że po tylu niemych dniach nie zatracił zdolności przemawiania.
<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> -
Mogłabym, ale wiesz doskonale, że tabletki nie uciszą twojej psychiki –
odpowiedziała szatynka, przeglądając papiery. Podniosła wzrok, patrząc na
Ślizgona, który spojrzał na nią błagalnym wzrokiem. Przewróciła oczami,
uśmiechając się lekko. – Dobra, ale tabletki dostaniesz tylko dzisiaj. Musisz
wreszcie odpocząć. Opowiesz mi o swoich koszmarach? – kontynuowała. Mina
Malfoy’a zrzedła. Nie chciał się z nikim dzielić swoimi obawami. I choć
wiedział, że musi wreszcie komuś powiedzieć prawdę, bał się. Nie chciał, żeby
szatynka oceniała go przez pryzmat tego, co stało się lata temu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Potrząsnął
głową. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> -
Nie chcesz ich znać, Granger. Obawiam się, że mogłyby przerazić nawet szanowną
panią psycholog – uśmiechnął się krzywo, jednak Hermiona odwzajemniła gest
całkowicie szczerze.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> -
Mało rzeczy jest w stanie mnie przestraszyć, Malfoy – spojrzała na niego z
dumą, widoczną w orzechowych tęczówkach. Prychnął w duchu. Wśród wszystkich
przymiotników, jakimi mógłby opisać Granger, zdecydowanie nie znalazło by się
„nieustraszona”. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> -
Tak, doskonale pamiętam, jaka byłaś odważna, gdy wsiadłaś na miotłę. Wcale nie
wołałaś o ratunek, nie, ja tylko się przesłyszałem – nie pamiętał, kiedy
ostatnio żartował. Choć na początku wydawało mu się, że współpraca z Granger
nie może być dobrym pomysłem, ta kobieta sprawiała, że otwierał się na ludzi.
Zaczynał, chociaż chwilami, przypominać dawnego siebie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Szatynka
wydęła usta, robiąc obrażoną minę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> -
Mam lęk wysokości! – prychnęła pod nosem, przewracając oczami. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Ślizgon
uśmiechnął się i pierwszy raz od dawna poczuł, że to namiastka prawdziwego,
szczerego uśmiechu. Może jeszcze nie było za późno, by odwrócić swój los? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">*<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Terapia
grupowa była czymś, czego Draco szczerze nienawidził. Nie rozumiał, dlaczego
Granger zmuszała go do tych spotkań. Oczywiście, próbował protestować, lecz opieranie
się nie miało sensu. Gryfonka była wyjątkowo upartą osobą i potrafiła postawić
na swoim, nawet jeżeli wiązało się to z krzykiem, tupaniem nogą czy robieniem
obrażonej minki. I choć on ze wszystkich sił opierał już się terapii grupowej,
musiał ulec tym słodkim oczom.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Zaraz,
zaraz. Słodkim oczom? Słodkim oczom Granger? Nie. Coś tu nie pasowało. Nie darzył jej nienawiścią, ale to nie
dlatego, że coś się zmieniło. On po prostu nie czuł nic. Jego świat nie był
kolorowy. Barwy, które znał, ograniczały się do bieli, odcieni szarości i
czerni. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Oczy
Granger nie mogły więc być słodkie. Były takie, jak wszystko inne. Szare,
pozbawione blasku. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Draco
Malfoy nie chciał przyznać, że w oczach Hermiony Granger widzi iskierki
ciepłego brązu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Teraz
jednak szatynki nie było przy jego boku; zmierzał samotnie do sali, gdzie odbywała
się terapia grupowa. Nigdzie bardziej, niż w tym pomieszczeniu, nie odczuwał,
że jest chory psychicznie. To całe siedzenie w kręgu i opowiadanie o swoich
problemach nie sprawiało, że czuł się lepiej. Wręcz przeciwnie. Jego nastrój
natychmiastowo się pogarszał. Nie chciał być w tym miejscu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> -
Moi drodzy, dzisiaj chciałabym, byśmy porozmawiali o naszych zaburzeniach.
Każdy z nas opowie swoją historię oraz o problemach, z którymi się zmaga –
Draco nawet nie udawał, że słucha młodej terapeutki. W myślach szukał jej
imienia. Pamiętał, że kiedyś się im przedstawiała. Carmen? Caroline? Czemu w
ogóle go to interesowało? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> -
Draco, czy chciałbyś coś powiedzieć? – usłyszał głos kobiety, zadającej mu
pytanie. Potrząsnął tylko głową. Nie chciał dzielić się swoimi problemami, nie
z tymi ludźmi. Nie ufał im. Gardził nimi. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Otaczało
go tylu ludzi, którzy mieli podobne zaburzenia. Teoretycznie ich obecność
powinna mu pomóc. On jednak czuł się samotny jak nigdy. W takich momentach
zdawał sobie, że tak naprawdę jest <i>szalony,
</i>jak wszyscy inni, którzy siedzieli razem z nim w tym pokoju; <i>że dla niego nie ma już ratunku. <o:p></o:p></i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Musiał
uciec. Uciec od samego siebie. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Tęsknił
za bólem, choć ten pożerał go od środka. </span></i><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Wyszedł z sali, nie reagując na podniesiony
głos terapeutki. Biegnąc, skierował się w stronę łazienki, gdzie zatrzasnął za
sobą drzwi. Oparł się o nie plecami, osuwając się w dół i chowając twarz w
dłoniach.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> <i>Było źle. Naprawdę źle. <o:p></o:p></i></span></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> </span></i><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Wyciągnął
dotychczas chowaną w kieszeni różdżkę i przyłożył ją do śnieżnobiałej skóry.
Czując smak gorzkich łez, wyszeptał kilka słów, a magiczny przedmiot zaczął
rozcinać jego naskórek, pozostawiając czerwone kreski. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> <i>Zasługiwał na to po tym wszystkim, co
zrobił.<o:p></o:p></i></span></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> </span></i><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- Draco? Jesteś
tutaj? – nie chciał, żeby Granger tu była. Nie mogła zobaczyć go w takim
stanie. Nie w chwili, gdy się rozsypywał. Dlatego właśnie nie wydał z siebie
żadnego dźwięku, mając nadzieję, że szatynka odpuści i powróci do swoich zajęć.
Ona jednak musiała wiedzieć, w której kabinie się znajduje, gdyż usłyszał, jak
siada pod drzwiami, opierając się o nie plecami. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> -
Nie jesteś sam, gdybyś chciał porozmawiać, jestem tuż obok i nigdzie się nie
wybieram, Draco – jej głos go uspokajał. Zauważył, że postać Granger miała na
niego kojący wpływ. Choć często irytowały go jej wypowiedzi oraz złościła go
jej postawa, potrafiła sprawić, że jego
stan się stabilizował. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> -
Nie chcę rozmawiać – odpowiedział. <i><o:p></o:p></i></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> -
Więc nie będziemy o tym mówić – usłyszał, jak Hermiona usadawia się wygodniej,
prawdopodobnie przewidując, że spędzą w tym miejscu jeszcze trochę czasu. Siedzieli
tak po dwóch stronach drzwi, a Draco przestał zwracać uwagę na płynący czas.
Choć nie padały między nimi żadne słowa, czuł obecność szatynki. W momentach,
gdy do łazienki nie dobiegały żadne odgłosy z zewnątrz, mógł usłyszeć jej
miarowy oddech. Ten dźwięk, mimo że ledwo słyszalny, uspokajał go i sprawiał,
że zaczął naciskać na rany, które wcześniej stworzył, by zatamować krwawienie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Musiało
minąć przynajmniej kilka godzin, zanim wyszedł z kabiny i z rezygnacją spojrzał
na lekarkę. Hermiona jednak, choć przestraszona widokiem cięć na jego
przedramionach, uśmiechnęła się do niego krzepiąco. Poprowadziła go do kranu,
gdzie obmyła jego rany wodą i, przywołując apteczkę zaklęciem <i>Accio!, </i>obandażowała szramy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> -
Walcz, Draco – szepnęła, patrząc w szaroniebieskie tęczówki, a Ślizgon
przygryzł wargę, widząc, że jej własne, <i>brązowe
</i>oczy zamgliły się niebezpiecznie. – Nie wolno ci się poddać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">*<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Thomas
wyglądał wyjątkowo poważnie, gdy tego popołudnia wezwał Hermionę do swojego
gabinetu. Szatynka, wykończona po wcześniejszej akcji z blondynem, powłóczywszy
nogami skierowała się w stronę królestwa doktora. Starzec na jej widok uśmiechnął
się delikatnie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Gryfonka
podeszła do okna, patrząc przez nie na ludzi przechodzących ulicą. Jedni się
śmiali, inni rozmawiali przez telefony komórkowe, na twarzy kolejnych mogła
zaobserwować grymasy złości czy oburzenia. Zazdrościła im. Oni odczuwali
jakiekolwiek emocje, podczas gdy ona, pracując w ośrodku przez tak długi czas,
czuła, że powoli zaczyna stawać się obojętna na wszystko, co ją otacza. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> -
Za każdym razem, gdy mam wrażenie, że jest z nim lepiej, kiedy zaczyna ze mną
rozmawiać, a nawet wykrzywiać twarz w grymasie podobnym do uśmiechu, dzieje się
coś, co sprawia, że myślę, że on już nigdy się z tego nie wyplącze. Że w końcu
się podda. On jest wrakiem, Thomasie. Jak ja mogę pomóc komuś, kto już nawet
nie jest człowiekiem? – Hermiona zamknęła oczy, by spod powiek nie wypłynęły
łzy. Sama nie mogła zrozumieć, jak to się stało, że w ciągu kilku dni tak
bardzo zaczęło jej zależeć na tym, by blondyn wyzdrowiał. Trzymała mocno
zaciśnięte kciuki, mając nadzieję, że mężczyzna w końcu upora się z samym sobą.
Niestety, nic na to nie wskazywało. Z dnia na dzień było coraz gorzej i gorzej.
<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> -
Hermiono, dobrze wiesz, że nasza praca nie jest łatwa i wymaga dużo czasu.
Choroba psychiczna to nie przeziębienie, przez które spędzisz przez tydzień w
łóżku, łykając tabletki, a później powrócisz do codziennej rutyny, jak gdyby
nigdy nic się nie stało. To coś znacznie poważniejszego, co pozostawia ślad na
całe życie. Musisz jeszcze wiele się nauczyć, moja droga – staruszek uśmiechnął
się ciepło, podchodząc do kobiety i kładąc jej rękę w pocieszającym geście.
Gryfonka przełknęła łzy i niemrawo odwzajemniła gest. Oj tak. Musiała jeszcze
wiele się nauczyć. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> -
Pomóż jemu, Hermiono, a on pozwoli tob</span><span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt; line-height: 115%;">ie stać się nie tylko lepszym
psychologiem, lecz również silniejszym człowiekiem.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">*<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Hermiono,
jeden z twoich pacjentów nalega na wizytę. Jesteś obecnie zajęta? – szatynka,
usłyszawszy szczebiotanie Ally w słuchawce, zmarszczyła brwi, zerkając na
zegarek. Miała umówioną terapię z James’em, czyżby mężczyzna pojawił się przed
czasem? A może to Sally postanowiła porozmawiać z Hermioną o ilości kalorii
zawartych w sałatce owocowej? Mimo zdezorientowania lekarka mruknęła przeczącą
odpowiedź i już po chwili usłyszała ciche pukanie do drzwi. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> W
jej progu pojawiła się osoba, której
Gryfonka kompletnie się nie spodziewała. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> -
Przeszkadzam, Granger? – głos Draco był cichy i pełen emocji. Hermiona, widząc
jego obojętny wzrok, zadrżała, kręcąc głową oraz wskazując mu miejsce, by
usiadł. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Cisza,
która między nimi zapadła była tak nienaturalna i krępująca, że kobieta aż
wstrzymała oddech. Mierzyli się spojrzeniami, nie wiedząc, które z nich powinno
zacząć rozmowę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> -
Moi rodzice zawsze wymagali ode mnie bycia niezniszczalnym. Rozczarowałem ich,
będąc tylko człowiekiem. Chcieli za syna bezuczuciową maszynę – Hermiona
milczała, czując, jak ciężko musi być odgrzebywać Ślizgonowi przeszłość. Oddech
Draco przyśpieszył i mogła zauważyć, że wbija paznokcie w delikatną wewnętrzną
skórę dłoni. Bojąc się jednak, że jakakolwiek reakcja powstrzyma kolejne słowa
blondyna, nie odezwała się, pozwalając pacjentowi kontynuować.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Ja
nigdy tego nie chciałem, Granger. Nie chciałem zabijać. Nie umiałem mordować.
Nienawidzę tego, że nauczono mnie jak odbierać życie drugiej osobie i jak
czerpać z tego radość, siłę, dumę. Nie chciałem być tym złym, po prostu byłem
zbyt słaby, by móc być dobrym – zaśmiał się gorzko, spuszczając wzrok na
podłogę. – Nawet nie wiem, dlaczego ci o tym mówię. Taka zbawczyni świata jak
ty nie zrozumie, co oznacza być potworem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> -
Nie jesteś zły, Draco. Nie jesteś potworem. To świat był dla ciebie okrutny i
wpłynął na twoje zachowanie. Zabijałeś, ale zostałeś do tego zmuszony. Czasu
nie cofniesz, przeszłości już nie zmienisz. Nie możesz do końca życia obwiniać
się o coś, na co nie miałeś wpływu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> W
szaroniebieskich tęczówkach pojawiła się
złość i zanim lekarka zdążyła zareagować, Malfoy zerwał się ze swojego miejsca,
przewracając krzesło, na którym do tej pory siedział. Przybliżył się do
szatynki, przypierając ją do ściany, tak, że mógł się nad nią pochylić i
szepnąć jej kilka słów do ucha. Hermiona przełknęła ślinę, czując, jak owiewa
ją cudowny zapach perfum Ślizgona i jak nogi uginają jej się pod wpływem jego
bliskości. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> -
Co ty możesz wiedzieć, Granger? Nigdy nie zabiłaś. Nie rozumiesz, jak to jest,
widzieć twarze osób, którym osobiście pomogłeś przejść na ten drugi świat.
Wypowiadasz się na tematy, o których nie masz pojęcia. Nic się nie zmieniłaś od
czasów Hogwartu. Nadal jesteś tak samo uparta i zarozumiała – warknął,
odsuwając się i opuszczając pomieszczenie. Wychodząc, trzasnął drzwiami. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Hermiona
opadła na fotel, a jej oczy rozwarły się szeroko. Co właśnie się wydarzyło? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">*<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> -
Blaise, Pansy jak dobrze, że jesteście! – szatynka rzuciła się w ramiona
bruneta, obdarzając go przelotnym pocałunkiem w policzek. Po chwili przytuliła Parkinson,
ciepło uśmiechając się w stronę Ślizgonki.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> -
Wzywałaś nas, Hermiono. Teleportowaliśmy się najszybciej, jak było to możliwe –
rzucił Zabini. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> -
Udało mi się czegoś dowiedzieć – normalnie jej głos pałałby dumą, jednak nadal
była zbyt wstrząśnięta wcześniejszymi zdarzeniami i reakcją swojego ciała i
umysłu na bliskość pacjenta, by przejmować się takimi szczegółami, by zauważyć,
że udało jej się odnieść kolejny mały sukces. Dowiedziała się czegoś, czegoś,
co mogło okazać się bardzo ważnym elementem w skomplikowanej zagadce, jaką była
psychika Malfoy’a. – Powiedział mi, że nigdy nie zabiłam i dlatego nie jestem w
stanie zrozumieć, jak to jest, pozbawić drugą osobę najcenniejszego daru, który
posiada – życia. Wiem, że również dla was powracanie do wspomnień jest trudne,
ale chciałabym, żebyście z nim porozmawiali. Nie chce słuchać, gdy próbuję mu
wytłumaczyć, że to nie jego wina. Jesteście najważniejszymi osobami w jego
życiu. Wy również, tak jak on, byliście Śmierciożercami, musicie go zrozumieć.
Wy wygraliście ze swoimi demonami, pokażcie mu, że da się zwyciężyć wspomnienia
– ton Hermiony był niemal błagalny. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Blaise
i Pansy spojrzeli na siebie, wymieniając spojrzenia. Po chwili zgodnie pokiwali
głowami. Jeżeli miało to pomóc ich przyjacielowi, byli gotowi odgrzebać dawno
zapomnianą przeszłość. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">* <o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> -
Zabini, Pansy? Co wy tutaj robicie? – oczy Draco rozszerzyły się w zdumieniu, a
jednocześnie w jego tęczówkach pojawiło się jakieś niezidentyfikowane uczucie.
Może była to radość? Może iskierka dumy? Może zadowolenie, że jego przyjaciele
mimo wszystko nie odwrócili się od niego? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> -
Chcieliśmy z tobą porozmawiać – odparł Blaise, siadając po lewej stronie łóżka.
Pansy wcisnęła się tuż obok blondyna, zarzucając mu rękę w pasie. Choć Draco
spiął się pod jej dotykiem, nie odtrącił jej i brunetka uśmiechnęła się
delikatnie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> -
Nie należę do zbyt rozmownych osób – mruknął w odpowiedzi, przymykając powieki
i opierając głowę o ścianę. Chociaż czuł się niekomfortowo nawet w towarzystwie
przyjaciół, cieszył się, że są razem z nim. Czuł się lepiej, mając ich przy
swoim boku.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> -
Granger jest zła? – spytał Malfoy, rozwierając powieki i patrząc na parę z
uwagą. Blaise zmarszczył brwi. Nie pamiętał, kiedy ostatnio Malfoy o coś
troszczył, a tu wyglądał na autentycznie przejętego sytuacją. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> -
Ona próbuje cię zrozumieć, Draco, a ty jej na to nie pozwalasz – głos Pansy był
łagodny. Nie chciała skrytykować blondyna, stwierdzała tylko oczywisty fakt. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Gdy
mężczyzna uniósł wzrok, tak, że jego oczy spotkały się z tymi należącymi do
brunetki, kobieta zadrżała. W oczach Ślizgona nie było nic radosnego, ani
smutnego. Znów tylko pustka, nic więcej, niż bezdenna szarość. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Pamiętacie, gdy Voldemort kazał mi zabić
Granger? Byłem w jej dormitorium, gdy spała. Patrzyłem na jej twarz. Malował
się na niej spokój. Cholera, to było bezsensowne! Wrzała wojna, wszyscy wokół
walczyli, zaklęcia leciały we wszystkie strony, na każdym kroku czaiła się
śmierć, a ona spała, tak niewinna, tak bezbronna! Miałem ją zabić, rozumiecie? To
jej twarz prześladuje mnie w koszmarach. Jej twarz, pokryta krwią. Jej twarz,
zakryta bliznami, których żaden magomedyk nie umiałby wyleczyć. Jej twarz, ze
ściekającymi po policzkach łzami. Ona mnie prześladuje, rozumiecie? Zabiłem
tyle osób, ale w śnie widzę tylko ją, kobietę, której nawet nie skrzywdziłem,
której nie umiałem zranić? Dlaczego? DLACZEGO, DO CHOLERY? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> W
pomieszczeniu zapadła cisza, przerywana tylko rytmicznym tykaniem zegara. Draco
wziął głęboki wdech.<o:p></o:p></span></div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> -
Wyjdźcie stąd. Proszę. Po prostu… idźcie. <o:p></o:p></span></div>
Vilenehttp://www.blogger.com/profile/06977950606666881399noreply@blogger.com60tag:blogger.com,1999:blog-5686933428802304497.post-77260608855001570452015-02-13T12:46:00.000+01:002015-02-13T12:46:06.770+01:00Let me fix you - rozdział II <div style="text-align: center;">
Cześć Kochani!</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
PIĄTEK, PIĄTECZEK, PIĄTUNIO! </div>
<div style="text-align: center;">
FERIE, FERIUSIE, FERIEŃKI! <3</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Oto kolejny rozdział. Czekam na Wasze opinie i komentarze. Dajcie mi znać, jak podoba Wam się opowiadanie! :)</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Zapraszam do czytania!</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> -
Porozmawiaj ze mną. Możemy podyskutować o twoich przyjaciołach, zainteresowaniach,
drużynach Quidditcha, którym kibicujesz, tylko Draco, odezwij się. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Blondyn
milczał, mierząc ją obojętnym spojrzeniem. Nienawidziła tego. Czuła, jak
szaroniebieskie tęczówki przewiercają ją na wylot, ujawniając jej wszystkie
dobre oraz złe strony. Wolałaby gdyby krzyczał, szarpał się, wyjawiał swoją
złość i ból w jakikolwiek inny sposób lecz nie – on milczał.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> To
była już trzecia ich sesja. Za każdym razem spotkania wyglądały tak samo.
Malfoy wchodził do gabinetu, siadał i patrzył. Cisza nigdy nie krępowała
szatynki. Nie czuła się źle, gdy oboje milczeli. To wzrok blondyna powodował,
że drżała. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Była
pewna, że dopóki Ślizgon się przed nią nie otworzy, nie będzie umiała mu pomóc.
Gdyby tylko jej zaufał, zdradził choć kilka ze swoich sekretów, ulżyłoby mu,
poczułby się znacznie lepiej. Jak miała jednak zmusić do mówienia osobę, która
za wszelką cenę chciała pozostać niema? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Pragnęła,
by jej zaufał, ale dzieliły ich kilometry – choć przecież siedzieli tuż obok
siebie – kilometry kłamstw, tajemnic, dawnych urazów. Nic o nim nie wiedziała.
Choć chciała, by poczuł się lepiej, nie wiedziała <i>jak. <o:p></o:p></i></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Dlatego
właśnie skontaktowała się z Blaise’m, mając nadzieję, że on będzie wiedział,
jak można przywrócić radość życia jego najlepszego przyjaciela.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> *<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> -
Granger, pysiaczku, urosłaś czy to tylko zasługa tych obcasów? – mulat wyszczerzył
się w uśmiechu do szatynki, łapiąc ją w niedźwiedzim uścisku i okręcając wokół
własnej osi. Hermiona parsknęła śmiechem, żartobliwie uderzając Blaise’a w
ramię, a ten skulił się, udając, że cios kobiety go powalił. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Blaise
był aurorem i współpracownikiem Harry’ego, dlatego też, pewnego dnia, gdy była
Gryfonka odwiedzała przyjaciela w pracy, natknęła się na mulata, który powitał
ją jak dawno niewidzianą, dobrą znajomą. Od tamtej pory często wymieniali kilka
słów. To dzięki niemu i jego radosnemu usposobieniu Granger stwierdziła, że
Ślizgoni nie muszą być jednak tacy straszni, jakimi się wydają. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> -
Szpilki robią swoje, kochany – uśmiechnęła się radośnie. Czuła powiew lekkiego
wiatru i promienie słońca, leniwie oświetlające jej twarz, gdy wraz z Blaise’m
spacerowali wzdłuż ścieżki, ciesząc się wiosenną, przyjemną pogodą. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> -
Jak źle z nim jest? – głos Zabiniego był cichy i stonowany. Świadomość, że jego
przyjaciel był w tak złym stanie, nie pozwalała mu spać spokojnie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> -
Nie jest dobrze, Blaise – westchnęła ciężko, nie chcąc okłamywać mężczyzny. –
Nie umiem do niego dotrzeć. Nie chce ze mną rozmawiać. Odkąd jest w ośrodku,
jedynie patrzy przez okno i… - sama nie wiedziała, co jeszcze może powiedzieć.
Z relacji, którą zdawała jej pielęgniarka wyglądało na to, że jest to jedyna
czynność, którą wykonuje Malfoy. – Nadal nie je, ale mam nadzieję, że uda mi
się wkrótce to zmienić. Ma stany lękowe i głęboką depresję, ale nie ma szans,
bym mogła mu pomóc, dopóki się przede mną nie otworzy. Opowiedz mi coś o nim,
Zabini. Nie chcę znać jego historii – mam nadzieję, że kiedyś zaufa mi na tyle,
by mi ją opowiedzieć. Powiedz coś o Draco, którego znasz. Co lubi, jakie są
jego zainteresowania, z kim się zadaje. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Blaise
zamyślił się głęboko, zastanawiając się, ile może zdradzić szatynce. W końcu
jednak postanowił, że powie jej całą prawdę. Mimo, że wiedział, że będzie czuł
się źle, zdradzając sekrety przyjaciela, robił to przecież tylko i wyłącznie dla
jego dobra. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> -
Draco nie ma znajomych. Pozostałem mu tylko ja i Pansy, choć i od nas stara się
odciąć. Zainteresowania? Wiesz, kiedyś uwielbiał quiddich, było to jego hobby,
ale od zakończenia wojny nie dotknął kijka. Jeszcze kilka lat temu miotły były
jego obsesją. Pamiętasz jego minę, kiedy Harry dostał Nimbusa 2000 od Dumbledore’a?
– zachichotał, a jego twarz rozjaśniła się pod wpływem wspomnień. – Ale tamtego
Draco już nie ma…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Hermiona
położyła dłoń na ramieniu mulata, posyłając mu pocieszający uśmiech. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> -
Odzyskamy go.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">*<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Granger
nie mogła doczekać się dzisiejszej sesji ze Ślizgonem. Chyba nareszcie wpadła
na pomysł, jak może do niego dotrzeć i sprowokować go do mówienia. Nie chciała,
by jej się zwierzał. Na to było zdecydowanie za wcześnie. Pragnęła po prostu,
by się odezwał i miała szczerą nadzieję, że jej misternie zaplanowany plan się
powiedzie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> -
Dzień dobry, Draco! Chodź za mną – pociągnęła niechętnego blondyna za sobą,
kierując się w stronę wyjścia. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Malfoy
był zszokowany. Od tygodnia, odkąd znalazł się w ośrodku, nie wychodził na
zewnątrz. Świat podziwiał jedynie przez szklaną taflę swojego niewielkiego
okna. Pacjenci dla własnego bezpieczeństwa nie mieli prawa wychodzić poza mury
budynku. Blondyn parsknął w duchu. Czyżby panna Granger lekko naginała dla
niego przepisy? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> -
No chodź, Malfoy, nie wlecz się tak! – krzyknęła do niego lekarka, na co
zareagował tylko podniesieniem brwi. Gdyby był dawnym sobą, nie powstrzymałby
się od złośliwego komentarza. Teraz nie miał jednak na to siły. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Hermiona
prowadziła go ścieżką w stronę niewielkiego lasu, gdzie po kilkuminutowym
marszu zatrzymali się na niewielkiej, osłoniętej drzewami polanie. Takiego
miejsca potrzebowali. Ustronnego, oddalonego od wzroku mugoli. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Granger
wyjęła różdżkę i wyszeptawszy kilka słów, przywołała dwie miotły. Nie były to
profesjonalne modele, lecz stare Zmiataczki, na widok których Draco prychnął
cicho. Hermiona uśmiechnęła się z tryumfem, na tyle jednak dyskretnie, by
blondyn nie zauważył jej reakcji. Już sam widok mioteł wywołał u obojętnego na
wszystko mężczyzny jakąś reakcję. Szatynka pomyślała, że to dobry znak. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> -
Założyłam się z Ronem, że do końca tygodnia nauczę się latać na miotle i
potrzebuję kogoś, kto mi pomoże. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> -
Granger, przecież ty nienawidzisz latania – sytuacja na tyle zaintrygowała
Ślizgona, że postanowił się odezwać. Jego głos był cichy i zachrypnięty, ale
jednak. Mówił. Hermiona odtańczyła w głowie taniec zwycięstwa. Udało się. To
był tylko jeden, malutki, wręcz milimetrowy kroczek, jednak każdy taki,
chociażby niewielki sukces przybliżał ich do zwycięstwa. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Ich,
bo to już nie była tylko jego walka. Choć na początku Granger chciała
zrezygnować, udało jej się dostrzec w odwiecznym wrogu zagubionego człowieka,
nie dającego sobie rady z własną psychiką. Teraz czuła, że to jest ich wspólna
bitwa. I miała nadzieję, że kiedyś uda im się ją wygrać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> -
To kwestia honoru! Nie mogę dać Ronowi satysfakcji! – Malfoy uśmiechnął się w
duchu. No tak. Granger zawsze była bardzo upartą osobą. Widocznie nie przeszła
w ciągu tych kilku lat takiej transformacji, jak on. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Nie
lubił Rudzielca. Weasley był jedną z osób, których, mimo, że świat się zmienił,
a jego poglądy obróciły się o sto osiemdziesiąt stopni, nie umiał zaakceptować.
Myśl o jego porażce była dla Draco w pewien sposób intrygująca, dlatego
postanowił pomóc szatynce. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Zobaczywszy,
w jaki sposób kobieta chwyta kijek, przewrócił oczami. Czekała go masa pracy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> -
Granger, trzymasz miotłę odwrotną stroną… - jęknął. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Szatynka
natychmiast zmieniła uścisk, a na jej twarzy pojawił się dorodny rumieniec.
Blondyn pomyślał, że uroczo wygląda z zaróżowionymi policzkami i ta myśl go
przeraziła.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">*<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> -
Malfoy, boję się, pozwól mi wylądować! – krzyknęła szatynka, zaciskając oczy ze
strachu. Jej dłonie kurczowo obejmowały trzonek miotły, a palce aż zbielały od
trzymania kijka z całych sił.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> -
Granger, otwórz oczy – głos Draco brzmiał tak spokojnie, kojąco. Przez głowę
szatynki przemknęła myśl, że na chwilę zamienili się rolami. Teraz to blondyn
był psychologiem, a ona spanikowaną, odmawiającą współpracy pacjentką. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> -
Zwariowałeś? Nigdy! – wrzasnęła. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> -
Granger, unosisz się dosłownie dziesięć centymetrów nad ziemią. Zaufaj mi i
otwórz oczy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Gryfonka
rozchyliła powieki i sekundę później jej oczy rozszerzyły się ze zdziwienia. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> -
Ja latam – szepnęła. – Ja naprawdę latam!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Draco,
choć naprawdę starał się powstrzymać od okazywania jakichkolwiek emocji,
prychnął dźwiękiem, który prawie przypominał śmiech. Ta dziewczyna potrafiła go
rozbawić. Unosiła się kilka centymetrów nad ziemią, a wydawało się, jakby szybowała
nad obłokami. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> -
Malfoy, wskakuj na miotłę, pościgamy się! Mogę się założyć, że cię wyprzedzę –
stwierdziła Hermiona, odlatując na odległość kilkunastu metrów.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Blondyn
zamyślił się. Tak dawno nie latał! W pewnym momencie szybowanie po prostu
przestało sprawiać mu przyjemność. Latając, miał wrażenie, że jest <i>bliżej</i> osób, które zabił, a które są
teraz tam, u góry, w niebie. Dlatego bał się wsiąść na miotłę. Z drugiej
strony… chęć unoszenia się w powietrzu jeszcze nigdy nie była tak silna.
Rozpierała go energia. Pragnął znów poczuć tą wolność. Choć przez chwilę nie
myśleć. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Wygrywając
z własnymi demonami, usiadł na miotle i wzbił się w powietrze. Od dawna nie
czuł się tak dobrze, jak teraz, gdy lecąc, prześcigał szatynkę, która próbowała
nieudolnie przyśpieszyć. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Wygrał.
Wyprzedził dziewczynę. Jego sukces spowodował obrażoną minę na twarzy Gryfonki,
jednak widział w jej oczach również dumę. Doceniała fakt, że w końcu się do
niej odezwał. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Spróbował się
uśmiechnąć, jednak jego wargi umiały uformować się tylko w skrzywiony grymas. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Było
lepiej, ale nadal nie było dobrze i Draco zaczął się zastanawiać, czy
kiedykolwiek będzie jeszcze szczerze, prawdziwie <i>szczęśliwy. <o:p></o:p></i></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">*<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Hermiona
szła do swojego gabinetu z szerokim uśmiechem przyklejonym do twarzy, gdy
usłyszała, że ktoś woła jej imię. Odwróciła się i zobaczyła doktora Waisona, który
machał do niej, wzywając ją, by przyszła do jego gabinetu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> -
Moja droga, jak ci idzie terapia z Draco? – spytał starzec, poprawiając okulary
na nosie. Jej oczy rozbłysnęły, gdy zaczęła opowiadać, jak udało jej się
wydobyć od pacjenta kilka zdań. Oczywiście, nie mogła powiedzieć lekarzowi, że
Malfoy uczył ją latać na miotle. Thomas był mugolem, dlatego też wymyśliła
bajeczkę o tym, jak to blondyn został jej nauczycielem jazdy na rolkach. Z
każdym jej słowem twarz doktora rozjaśniała się. Był tak dumny z młodej
lekarki, którą traktował jak własną córkę. Gdy jednak Gryfonka zakończyła swoją
opowieść, spoważniał, a na jego twarzy pojawiło się zmartwienie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> -
Hermiono, wiesz, że nic nie jest jeszcze przesądzone. To, że Draco raz na
ciebie się otworzył, nie oznacza, że zrobi to ponownie jutro, pojutrze, w
przyszłym tygodniu. Depresja nie jest tylko jego wymysłem. On jest poważnie
chory, nie zapominaj o tym. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> I
choć kobieta zaręczała, że doskonale o tym pamięta, w jej sercu tliła się
nadzieja, że dzisiejszy dzień był początkiem drogi ku lepszemu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">*<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> <i>- Nie zabijajcie go. To jeszcze nie czas.
Najpierw chciałbym się pobawić z naszym odważnym Śmierciożercą – Voldemort
przejechał kościstym palcem po twarzy Draco. Czując, jak ten się wzdryga,
Czarny Pan uśmiechnął się kpiąco. Śmierciożercy, stojący wokół nich w kręgu
zachichotali, przeklinając i dopingując swojego mistrza. Chcieli krwi. Chcieli
zemsty. Chcieli widzieć, jak niewierni zostają ukarani. – Myślałeś, że uda ci
się mnie oszukać, Draco Malfoy’u? Naprawdę wydawało ci się, że nie dowiem się,
że nie wykonałeś poprawnie swojego zadania? Kazałem ci zabić Hermionę Granger. Dlaczego
ta szlama nadal żyje?!<o:p></o:p></i></span></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Blondyn poczuł, jak przechodzi go
zimny dreszcz. Pomyślał sobie, że zbliża się jego koniec. Czarny Pan nie znał
litości. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Wybacz, panie – jęknął potulnie,
chociaż wiedział, że wyrok już zapadł. Nie było dla niego nadziei. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Jesteś bezwartościowy, Draco.
Przynosisz wstyd swojej rodzinie. Spójrz na własnego ojca. To hańba dla niego,
mieć takiego syna jak ty! – słowa Voldemorta boleśnie wpijały się w jego duszę.
Cierpiał, choć tak bardzo starał się tego nie okazywać. Spojrzał na Lucjusza,
mając nadzieję, że ojciec go wesprze, że pokaże mu, że wcale nie jest porażką.
Niestety, w oczach starszego mężczyzny ujrzał tylko potwierdzenie słów
Voldemorta. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> I wtedy nagle przestało się dla
niego liczyć to, że wkrótce może umrzeć. Może tak byłoby lepiej? <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Draco
otrząsnął się ze snu, oddychając ciężko. Nienawidził nocy. Nienawidził spać.
Nienawidził śnić. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Skierował
swoje kroki do łazienki, podchodząc do umywalki i obmywając twarz zimną wodą.
Chciał spojrzeć w lustro, ale go tutaj <i>nie
było. </i>Jakiekolwiek szklane rzeczy, przedmioty, którymi można było zrobić
sobie krzywdę, były tutaj zakazane. W końcu był w miejscu dla ludzi
niestabilnych psychicznie, którzy marzyli o bólu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Dla ludzi takich jak on. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Zaczął
się trząść, czując, jak ogarnia go panika. Nie chciał tu być. Nie chciał.
Musiał się stąd uwolnić, jak najszybciej.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Ale
nie mógł. Stąd przecież nie było ucieczki. Skulił się więc w kącie, kołysząc
się w przód i w tył. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Ciemność
powoli go pochłaniała. <o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">*<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Hermiona
spojrzała ze zdziwieniem na zegarek, wskazujący trzecią nad ranem, nie mogąc
zrozumieć, co o tak wczesnej porze próbuje wyrwać ją z krainy Morfeusza.
Mrugnęła kilkakrotnie ze zdziwieniem, dopiero po chwili zauważając, że źródłem
irytującego wibrowania jest jej telefon, leżący na szafce nocnej. Odebrała
połączenie, mrucząc do słuchawki zaspanym głosem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> -
Hermiono? Mogłabyś jak najszybciej przyjechać do ośrodka? Z panem Malfoy’em
jest źle. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Zerwała
się z łóżka, sięgając tylko do szafeczki, by wziąć klucze od auta i popędziła w
stronę samochodu. Cała podróż wydawała jej się wyłącznie snem. W jej głowie
huczało od niespójnych myśli, których nie mogła poukładać w zwartą całość.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> A
wydawało się, że było tak dobrze! <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> -
Draco! – wpadła do pokoju pacjenta, gdzie roiło się już od innych lekarzy,
obserwujących, jak blondyn trzęsie się, skulony na podłodze i próbujących go
uspokoić. Ruchem ręki odgoniła ich od drżącej postaci, podchodząc bliżej i
siadając obok Ślizgona. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> -
Spokojnie, to tylko ja. Oddychaj. Jeden, dwa, trzy. Weź głęboki oddech. Musisz
się uspokoić, to zaraz minie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Oddech
blondyna spowalniał, a drgawki ustawały. Spojrzał na siedzącą obok niego
Gryfonkę, a szaroniebieskie tęczówki jarzyły się zmęczeniem i przerażeniem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> -
Niech to się wreszcie skończy – szepnął, odwracając wzrok. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Hermiona
chciała ze wszystkich sił go przytulić, pocieszyć, obiecać, że będzie dobrze.
Była jednak psychiatrą na tyle długo, by wiedzieć, że w przypadku cierpiących
na depresję pacjentów zapewnianie o tym, jak to wspaniale wszystko się ułoży,
było bezsensowne, a Draco bał się dotyku obcych. Dlatego nieśmiało położyła
swoją dłoń na jego, a gdy jej nie odtrącił, mocniej zacisnęła uścisk.<o:p></o:p></span></div>
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-language: AR-SA; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin;"> A Malfoy przez krótki ułamek chwili poczuł, że nie jest
sam. </span><br />
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
Vilenehttp://www.blogger.com/profile/06977950606666881399noreply@blogger.com14tag:blogger.com,1999:blog-5686933428802304497.post-84220244450435208952015-01-30T19:58:00.001+01:002015-01-31T19:27:18.371+01:00Let me fix you - rozdział I <div style="text-align: center;">
Cześć Misie! </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Jak minął Wam tydzień? Ja dosłownie umieram ze zmęczenia. Chyba zaraz pójdę spać. Obawiam się tylko, że jak położę się teraz, to obudzę się w niedzielę. ;____; </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Dodaję pierwszy rozdział i bardzo, bardzo liczę na Wasz odzew. Jest mi przykro, że prolog skomentowało tylko 9 osób. Nie wiem, co mam myśleć. Jest aż tak źle? </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Liczę na Wasze komentarze. Dajcie znać, czy historia Wam się podoba oraz czy sam pomysł przypadł Wam do gustu. Wasze opinie są dla mnie naprawdę cenne, dają mi motywację i siłę do pisania. Powiedzcie mi, co sądzicie! :)</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Zapraszam do czytania. Kolejny rozdział ukaże się za tydzień lub dwa. </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Kocham Was bardzo! </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
PS. Wybaczcie mi błędy. Jestem zbyt zmęczona, by sprawdzić ten tekst po raz kolejny, więc pewnie zapodziały mi się jakieś literówki. Postaram się go wkrótce jeszcze raz przejrzeć i edytować ^^</div>
<div style="text-align: center;">
PS2. Akapity dalej są na mnie obrażone. Wybaczcie mi to.</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Doktor Waison
zmarszczył brwi, drapiąc się po łysej głowie. Szatynka po raz pierwszy widziała
go tak poważnego. Staruszek zawsze był oazą żartów i uśmiechu. Tym razem jednak
świdrował ją wzrokiem swoich małych, niebieskich oczu, przez co była Gryfonka
czuła się wyjątkowo niekomfortowo. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- Hermiono, nie możesz
tak po prostu odmówić udzielenia pomocy pacjentowi! Jesteś naszą najlepszą
lekarką, a pan Malfoy jest w stanie krytycznym. Jest niestabilny psychicznie.
Ma myśli samobójcze, głęboką depresję, zaburzenia odżywiania, okalecza się.
Moja droga, jesteś jego jedyną nadzieją na wyzdrowienie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Szatynka schowała twarz
w dłoniach. Doskonale wiedziała, że zachowuje się co najmniej
nieprofesjonalnie, próbując zrzucić obowiązek opieki nad Malfoy’em na kogoś
innego. Nie mogła jednak nic na to poradzić. Nie chciała współpracować z Draco.
Nadal nie mogła zapomnieć tych wszystkich okropnych słów, które skierował w jej
stronę, mimo, że minęło już tyle lat. Nie była w stanie wytrzeć z pamięci
przepłakanych przez nie nocy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> -
Panie Waisonie… Thomasie – poprawiła się szybko, przypominając sobie, że
staruszek poprosił ją, by nie mówiła do niego po nazwisku, gdyż czuł się wtedy
wyjątkowo staro. – Znam tego mężczyznę. Chodziliśmy razem do szkoły i, cóż by
tu dużo mówić, nienawidziliśmy się. Nie sądzę, by to był dobry pomysł, bym to
ja była jego lekarzem. Draco na pewno nie będzie chciał się zwierzać osobie,
której nie tolerował przez tyle lat… - mruknęła, mając nadzieję, że to
przyniesie oczekiwany efekt. Przecież w klinice było tylu innych, doskonałych
psychiatrów! Każdy z nich mógłby się zająć przypadkiem Draco Malfoy’a. Dlaczego
miała robić to właśnie ona? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Doktor
Waison poprawił okulary na nosie, a jego twarz rozświetlił ten uwielbiany przez
wszystkich pacjentów i pracowników ośrodka uśmiech. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> -
Myślę, moja droga, że właśnie dlatego, że się nienawidziliście przez tyle lat, jesteś
jedyną osobą, która może przywrócić życie Draco Malfoy’owi. <o:p></o:p></span><br />
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">*<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> </span><br />
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> -
Powtórzę po raz ostatni, Zabini. Nigdzie, do cholery, nie idę. Czy to naprawdę
tak ciężko zrozumieć? – Draco wręcz wysyczał ostatnie słowa, widząc, jak Blaise
zabiera kufer z jego rzeczami, by wpakować go do kolejnego cudownego wynalazku
mugoli, samochodu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> -
Sam przyznałeś, że potrzebujesz pomocy – odpowiedział Blaise, przepychając
przyjaciela w przejściu, by móc zanieść do auta klatkę z jego sową, Amel. Było
to piękne, śnieżnobiałe zwierzę. Choć Zabini zdawał sobie sprawę, że w
mugolskim ośrodku terapeutycznym posiadanie sowy będzie co najmniej dziwne,
wiedział, że będzie to jedyna droga, którą będzie mógł skontaktować się z
Draco. Już na wstępie pacjentom odbierano telefony komórkowe oraz wszelkie inne
cuda mugolskiej elektroniki. Pacjenci mieli pozostać odizolowani od świata
zewnętrznego. Blaise nie chciał jednak, by tak było w przypadku jego
najlepszego przyjaciela, dlatego podarował mu Amel. Wiedział, że w najbliższym
czasie będzie ona ich jedynym łącznikiem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> -
Ale mówiąc, że potrzebuję pomocy, nie chciałem, żebyś wysyłał mnie do pieprzonego
psychiatryka! – warknął Ślizgon, obejmując się ramionami. Zabini westchnął
ciężko, chcąc wyjaśnić, lecz Draco kontynuował . – Pieprz się Blaise. Wiem, że chodzi ci tylko o
to, żeby się mnie pozbyć, wyrzucić jak niepotrzebnego śmiecia. Myślisz, że nie
zdaję sobie sprawy, że męczy cię opieka nade mną? Do cholery, obiecałeś, że mi
pomożesz! Nie dotykaj mnie, kurwa! – wykrzyczał, gdy mulat próbował chwycić go
za przedramię.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Zabini
odsunął się na odległość kilku kroków. Był przerażony. Dawno nie widział
Malfoy’a tak rozchwianego emocjonalnie. Jeszcze przed chwilą było przecież
wszystko w porządku, jeszcze niedawno Draco zgodził się na terapię! <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Mimo gniewu w oczach, Ślizgon się trząsł, a na jego czoło
wystąpiły kropelki potu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- Po prostu zostaw mnie
w spokoju, Zabini – mruknął blondyn. Załamał mu się głos, więc odchrząknął
cicho, kierując swoje kroki do własnego pokoju i zamykając za sobą z trzaskiem
drzwi. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Blaise usiadł przy
stole, chowając twarz w dłoniach.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Nie jest łatwo uratować
osobę, która wcale tego ratunku nie chce. <o:p></o:p></span><br />
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br />
*<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span>
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Draco śpiąc, zmarszczył
czoło.<o:p></o:p></span><br />
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">-
Jesteś bezwartościowy. Co z ciebie za Śmierciożerca? Nie potrafisz wykonać
nawet jednego zadania poprawnie! – krzyknął Lucjusz, biorąc zamach i uderzając
syna w policzek. Draco cofnął się, spoglądając na ojca z bólem w oczach. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">To
była jego wina. Nie powinien być tak słaby. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Chciałby
zabić tę dziewczynę. Chciałby móc być do tego zdolnym. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Pochylił
głowę. Nie był potworem. Nie umiał mordować. Był tylko patetycznym
nastolatkiem, na którego kark spadło zbyt wiele zadań, których nie umiał
udźwignąć. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">-
Żałuję, że jesteś moim synem. Nie jesteś godzien, by tak się nazywać – syknął
Lucjusz, wychodząc z pokoju, zostawiając blondyna samego, z bryłą lodu zamiast
serca. <o:p></o:p></span></i><br />
<i><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Przewrócił się na drugi
bok, a z jego ust wydobyło się ciche jęknięcie. <o:p></o:p></span><br />
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> <i>Klęczał nad ciałem własnej matki i żałował,
że nie potrafi zdobyć się na łzy, które w pewien sposób uczciłyby jej pamięć.
Jej śmierć nie wywołała u niego smutku, a jedynie złość. Gniew. I to nawet nie
na Lucjusza, który zamordował Narcyzę.<br />
Draco
był zły na samego siebie, że nie umiał
jej obronić. Była jego matką, jedyną osobą, której chociaż w pewnym stopniu na
nim zależało. Powinien być przy niej, nie odchodzić od jej boku. Doskonale
wiedział, że ojciec będzie chciał ukarać Narcyzę za to, że postanowiła odejść,
uwolnić się od tyrana, którym był Lucjusz. <o:p></o:p></i></span></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Nigdy nie powinien zostawiać jej
samej w takiej sytuacji. A wyszedł, niby tylko na chwilę… <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> O chwilę za długo.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> To wszystko było jego winą. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Wtedy właśnie Draco Malfoy po raz
pierwszy przyznał, że nienawidzi samego siebie. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> </span><br />
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Blondyn
obudził się, zlany potem. Chcąc zetrzeć słone krople z czoła, poczuł, że jego
policzki również są mokre. Płakał przez sen, znowu. Rozsypywał się na kawałki,
których nikt nie umiał – a może nie chciał? - skleić. <o:p></o:p></span><br />
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> <i>Patetyczny<br />
Bezwartościowy<br />
Słaby<br />
Beznadziejny<o:p></o:p></i></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> </span><br />
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> -
Blaise? – zawołał, wiedząc, że brunet nie odszedł. Zawsze zostawał, niezależnie
ile razy Draco wykrzykiwał, jak bardzo go nienawidzi. Malfoy miał najlepszego
przyjaciela na świecie i nienawidził się za to, że nigdy nie potrafił docenić
tej więzi. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> -
Wołałeś mnie? – drzwi otwarły się i mulat wszedł do środka, siadając na łóżku
obok Malfoy’a, który momentalnie odsunął się. Nie lubił bliskości. Nienawidził,
gdy ktoś go dotykał. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Pragnął,
by ktoś mu pomógł, a jednocześnie modlił się, by wszyscy dali mu spokój i
pozwolili zostać samemu. Chciał bliskości, ale odpychał od siebie przyjaciół. Zamierzał
przetrwać kolejny dzień, lecz w jego umyśle główną myślą było „niech to
wszystko wreszcie się zakończy”.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> -
Ja… muszę iść na tę terapię. <o:p></o:p></span><br />
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">*<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> </span><br />
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Hermiona
westchnęła ciężko. Dzisiaj czekał ją trudny dzień. Nie wiedziała, czego może
spodziewać się po pierwszej sesji z Draco. Gdy czytała kartotekę jego choroby nie mogła
uwierzyć, że to ta sama osoba, którą nienawidziła przez tyle lat. Malfoy,
którego znała, nie miał depresji, stanów lękowych, myśli samobójczych. Co
wydarzyło się od czasu zakończenia wojny w życiu blondyna? Co miało na niego
taki wpływ? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Usiadła
w gabinecie, popijając małymi łykami gorącą herbatę. Niecierpliwie spoglądała
na zegarek. Do wizyty pozostało jeszcze dziesięć minut. Stukając niecierpliwie
palcami, oczekiwała swojego pacjenta.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Odkąd
dowiedziała się, że będzie zajmować się przypadkiem Malfoy’a, wyobrażała sobie,
jak będzie wyglądać ich pierwsze spotkanie. Może Draco już po wejściu obrzuci
ją wyzwiskami? Nie będzie chciał przyjąć pomocy od szlamy? Zastanawiała się,
czy po wejściu do jej gabinetu twarz Ślizgona przeszyje zdziwienie, szok,
złość? Może od razu wyjdzie? Miała tylko nadzieję, że nie wyśmieje jej
kwalifikacji. Była ambitną osobą, nie zniosłaby takiego upokorzenia!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Gdy
jednak Draco wszedł do pomieszczenia, to nie na jego twarzy pojawiło się
zdziwienie. To Hermiona była zszokowana. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Bo
osobą, która pojawiła się w jej gabinecie, <i>nie
mógł </i>być Draco Malfoy. Ten człowiek nie miał nic wspólnego z pewnym swojej
wielkości i wyjątkowości Ślizgonem, którego znała. Po otwarciu drzwi nie rzucił
żadnym sarkastycznym komentarzem, choć w jego oczach błysnęła iskra, która dała
byłej Gryfonce pewność, że ją rozpoznał.<br />
Mężczyzna zmienił się również pod fizycznym aspektem. Zawsze był chudy, lecz
teraz Granger była pewna, że ma wielokilogramową niedowagę. Ubrania wręcz na
nim <i>zwisały, </i>ukazując obraz rozpaczy.
Kolor jego skóry był co najmniej niepokojący. Wyglądało na to, Malfoy od wielu
miesięcy nie widział światła słonecznego, przez co jego karnacja była trupio biała.
Ale najgorszy w tym wszystkim był wyraz jego oczu, przedstawiający tylko i
wyłącznie pustkę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Siedzieli
tak, patrząc na siebie przez kilka minut, podczas gdy oboje próbowali otrząsnąć
się ze zdziwienia. W końcu Malfoy uniósł brew i Hermiona otrząsnęła się ze
zdumienia, odchrząkając.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> -
Witam, panie Malfoy. Nazywam się Hermiona Granger i będę pańskim lekarzem
prowadzącym – czuła się zażenowana, zwracając się do Ślizgona per „pan”. Draco
zlustrował ją tylko obojętnym spojrzeniem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> -
Och, Granger, nie musisz zwracać się do mnie tak oficjalnie. Znamy się w końcu
od jakiś dziesięciu lat – nawet jego głos był inny. Cichy, pozbawiony
jakichkolwiek emocji. Teraz mężczyzna nawet na nią nie patrzył. Jego wzrok
utkwiony był w jednym punkcie, gdzieś na podłodze. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Hermiona
zaczęła się zastanawiać, czy Malfoy nadal jest jeszcze człowiekiem, czy też
zmienił się w pozbawioną serca maszynę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> -
Więc, Draco, jak się czujesz? – spytała, rozpoczynając typowy wywiad, jaki
przeprowadzała z każdym nowym pacjentem. Odpowiedziała jej jednak tylko cisza.
Blondyn nie reagował. Nadal wpatrywał się w podłogę, jakby była ona
najciekawszym elementem wystroju sali.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> -
Dlaczego tu jesteś? – niezniechęcona, zadała kolejne pytanie. Nadal nic. Malfoy
podniósł wzrok, ale jego oczy nie wyrażały niczego. Bezwiednie podciągnął
rękawy swojej czarnej koszuli i Hermiona mogła zauważyć blizny, znajdujące się
na jego przedramionach. Niektóre z nich nie zdążyły jeszcze się zagoić, miały
więc ciemnoczerwony kolor, tak mocno kontrastujący z bladą skórą mężczyzny. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> -
Jakie są twoje zainteresowania? – nadal nic, kompletny brak reakcji.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Hermiona
westchnęła. Wiedziała, że będzie trudno. Blondyn znalazł się w nowej sytuacji,
potrzebował czasu, by przywyknąć do otaczającej go rzeczywistości. Wielu
pacjentom ciężko było otworzyć się na specjalistów. Uważali psychiatrów za
zupełnie inny, nieludzki gatunek. Potrzebowali wielu dni, tygodni, a czasem
nawet miesięcy, by zauważyć, że lekarze to również ludzie, mający swoje własne
problemy, troski, powody do uśmiechu, zainteresowania.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> -
Chciałbyś porozmawiać ze mną na jakiś konkretny temat? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Usta
mężczyzny wykrzywiły się w grymasie, a Hermiona pomyślała, że nigdy nie
sądziła, że uśmiech może wyglądać tak smutno. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Nie
odezwał się jednak. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Przez
pozostałe pół godziny jedynie siedzieli i patrzyli się w swoje oczy. Granger
próbowała wyczytać z szaroniebieskich tęczówek cokolwiek. Jakiekolwiek emocje.
Wolę walki. Całkowitą rezygnację. Nienawiść. Gniew, ból, cokolwiek. Ale nie
mogła. Oczy blondyna były całkowicie puste i wtedy właśnie Hermiona zdała sobie
sprawę, że stan Draco Malfoy’a nie jest zły, lecz <i>krytyczny. <o:p></o:p></i></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">*<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> </span><br />
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> -
Thomasie, proszę, zastanów się ponownie! Ja nie umiem mu pomóc! Draco nawet nie
chce ze mną rozmawiać. Jak mam mu pomóc w takiej sytuacji? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Starszy
mężczyzna zdjął z czubka głowy okulary, wyciągnąwszy z fartucha chustkę i
przecierając spocone czoło. Granger nalegała, by zmienić jej przydział. Doktor
Waison miał jednak przeczucie, że jeżeli ktoś może pomóc pacjentowi, to tylko
ona. Wiedział, że w przeszłości nie przepadali za sobą. Tylko że teraz
problemem Draco był fakt, że <i>on nie czuł.
</i>I choć brzmiało to brutalnie, doktor uważał, że nawet nienawiść, którą
mógłby odczuwać w stosunku do szatynki byłaby lepsza niż <i>nic, kompletna obojętność. </i><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> -
Hermiono, proszę, daj sobie jeszcze tydzień. Jeżeli nie uda ci się nawiązać
żadnej współpracy z panem Malfoy’em, a jego stan nadal będzie się pogarszał,
skierujemy go do innego psychiatry. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> -
Tydzień? – chyba mogła przystać na taką propozycję. Chociaż nadal darzyła
blondyna nienawiścią – czy może raczej skrytym żalem? – pragnęła mu pomóc. <br />
W końcu o to chodziło w jej pracy, taki był jej cel. Została psychiatrą, chcąc
pomagać ludziom, którym, jak się wydaje, już nic nie może pomóc. Może nie
powinna od razu skreślać ich współpracy? A jeżeli się nie uda, Draco zostanie
skierowany do innego lekarza i Hermiona nie będzie musiała zaprzątać sobie
głowy problemami Ślizgona. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Z
nieco lepszym humorem wyszła z gabinetu starszego mężczyzny. Może Draco nie
jest wcale taki zły? Może będzie w stanie mu pomóc? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">*<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> </span><br />
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Draco
położył się w tak obcym sobie łóżku, wzdychając ciężko. Wiedział, że to będzie
jedna z tych złych nocy, podczas których był przekonany, że całe jego życie nie
ma sensu, a pobyt w ośrodku będzie bezowocny, bo dla niego <i>nie było już ratunku. </i><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Gdy
patrzył w przeszłość, sam nie potrafił uwierzyć w zmianę, jaka w nim zaszła.
Hogwart był jednocześnie najpiękniejszym, jak i najgorszym okresem w jego
życiu. Może i był wtedy nadętym,
zadufanym w sobie dupkiem, ale był szczęśliwy. Śmiał się. Chodził na imprezy.
Żył. Miał przyjaciół, dziewczynę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> I
wtedy wszystko zaczęło się psuć. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Śmierciożercy
nie pragnęli. Gdy czegoś zechcieli, po prostu to brali, nie bacząc na
konsekwencje. Na początku sprawiało mu to satysfakcję. Będąc jednym z nich czuł
się silny jak nigdy dotąd. Miał władzę. Świat stał przed nim otworem, lub tak
przynajmniej mu się wydawało. Był „tym złym”, którego wszyscy się bali.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Później
zaczęły się wyrzuty sumienia. Długie, nieprzespane noce, podczas których
rozmyślał, co jest dobre, a co złe. Zaczął się izolować. Odseparowywać od
ludzi. Jego najlepszymi przyjaciółmi stały się papierosy i alkohol.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> A
teraz wylądował tutaj, w zakładzie dla ludzi chorych psychicznie, <i>i nic, naprawdę nic nie było w porządku. <o:p></o:p></i></span></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> I był sam. Znowu. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> </span></i><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Po jego policzku
spłynęła jedna, druga, następnie kolejna i kolejna kropla.<o:p></o:p></span></div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Nie
umiejąc walczyć ze swoimi demonami, po prostu płakał, mimo, że łzy tak bardzo
nie pasowały do wizerunku chłodnego i obojętnego na wszystko Draco Malfoy’a. <o:p></o:p></span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
Vilenehttp://www.blogger.com/profile/06977950606666881399noreply@blogger.com16tag:blogger.com,1999:blog-5686933428802304497.post-34733160227379089992015-01-23T17:04:00.001+01:002015-01-23T17:14:47.977+01:00Let me fix you - prologue<div style="text-align: center;">
Bu!</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Powracam do Was z nową historią pod tytułem "Let me fix you". Dziękuję wszystkim, którzy wierzyli, że wrócę i że Ki(n)d of Suprise wcale nie będzie ostatnim opowiadaniem, które opublikuję.</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Zawsze zastanawiało mnie, jak to możliwe, że bohaterowie HP po zakończeniu wojny umieją normalnie żyć. Tak traumatyczne zdarzenia nie są przecież łatwe do zapomnienia. a w książce J. K Rowling okres, gdy ocaleli na nowo przyzwyczajają się do normalnego życia, został pominięty. </div>
<div style="text-align: center;">
Dlatego właśnie postanowiłam napisać historię, w której Draco Malfoy nie umie pogodzić się z przeszłością.</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Ta historia jest dla mnie wyzwaniem, lecz liczę, że uda mi się mu podołać. Mam również nadzieję, że zostaniecie ze mną i pokochacie to opowiadanie równie mocno jak Ki(n)d of Suprise. * ściska z całych sił kciuki, mając nadzieję, że się Wam spodoba* </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Dziękuję Wam za całe wsparcie, które otrzymywałam w ciągu ostatnich miesięcy. Nie było łatwo mi pisać, wena tak po prostu uciekła, a Wy dalej trzymaliście kciuki i szukaliście jej ze mną. Dziękuję za każde Wasze miłe słowo, komentarz, ocenę. Mam najlepszych czytelników na świecie! :3 </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Koniec ględzenia, wiem, że po ciężkim tygodniu nie macie siły czytać kolejnego kazania. </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Zapraszam do czytania i zachęcam do pozostawiania komentarzy. Dajcie mi znać, co sądzicie o nowej historii! :)</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
PS. Prolog dedykuję Edycie, bo zarwała calusieńki weekend, żeby nadrobić zaległości i przeczytać wszystkie historie i miniaturki. Tak ma być! ^^<br />
PS2. Akapity mnie nienawidzą, z góry za nie przepraszam! T^T<br />
<br />
<br />
*</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: center;">
Draco Malfoy spadał. Upadał coraz niżej i niżej, by w końcu sięgnąć dna. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
* </div>
<div style="text-align: left;">
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span></div>
<div style="text-align: left;">
Blondyn widział w swoim osiemnastoletnim życiu śmierć wielu osób. I choć na pozór wydawało się, że morderstwa nie robią na nim wrażenia, ba, często sam wykonywał wyroki, zabijał, każda ofiara zostawała gdzieś w głębi jego umysłu. Nie zapominał. Ci ludzie powracali w jego koszmarach, nawiedzali go, nie pozwalając mu odpocząć, nie dając jemu zmęczonemu umysłowi wytchnienia. </div>
<div style="text-align: left;">
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Już nawet nie kładł się spać, wiedząc, że sen i tak nie nadejdzie. Nie umiał śnić. Nie po tym, co przeżył. </div>
<div style="text-align: left;">
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Malfoy usiadł na parapecie, biorąc trzęsący oddech. Nienawidził nocy. Ciemność przynosiła ze sobą wspomnienia. Wspomnienia były bólem, strachem, żalem, rozczarowaniem. Były złem. </div>
<div style="text-align: left;">
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Patrzył w gwiazdy. Tej nocy świeciły wyjątkowo jasno, jakby próbując ogrzać go swoim blaskiem. Nie udawało im się. Nie zauważał momentu, gdy na nocnym niebie zamiast gwiazd i planet pojawiały się twarze osób, które zabił.</div>
<div style="text-align: left;">
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Zaciągnął się papierosem, a na jego ustach pojawił się ponury grymas – namiastka sławnego, szelmowskiego uśmiechu. Jeszcze kilka lat temu nie sądził, że kiedykolwiek będzie korzystał z jakiegokolwiek mugolskiego wytworu. Teraz to właśnie produkowane przez nich używki trzymały go przy życiu. Ognista Whiskey nie wystarczała, potrzebował czegoś mocniejszego, by móc zapomnieć. Mugolska wódka idealnie nadawała się do ukojenia bólu. Już nie pamiętał dnia, kiedy był całkowicie trzeźwy. Rzeczywistość zbyt bolała, by znieść ją bez używek. </div>
<div style="text-align: left;">
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Nie mogąc udźwignąć wyrzutów winy, zabijał sam siebie. Staczał się. Z każdym dniem zamykał coraz bardziej i bardziej w sobie. </div>
<div style="text-align: left;">
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Wstał, zacząwszy krążyć po pokoju. Stanął przed lustrem patrząc na własne odbicie. Nie poznawał osoby, którą widział. To nie mógł być on! Draco Malfoy nie był przecież tak chudy. Jego żebra nie odznaczały się na jasnej skórze. Blond kosmyki nie były tak długie i zaniedbane, nie opadały leniwie, zakrywając mu część twarzy. A w oczach Draco Malfoy’a nie było przecież szaleństwa, które widział w źrenicach osoby stojącej w lustrze.</div>
<div style="text-align: left;">
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- To nie ja – szepnął. Po chwili powtórzył jeszcze raz, tym razem głośniej. – To nie jestem ja! </div>
<div style="text-align: left;">
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Uderzył pięścią w szybę, patrząc jak roztrzaskuje się na malutkie kawałeczki. Z dziwną obojętnością patrzył na ognistoczerwoną krew spływającą po mlecznobiałej skórze. Nie czuł bólu fizycznego. Przez tyle lat był ofiarą zaklęcia Crucio, że szkło przecinające skórę nie robiło na nim wrażenia.</div>
<div style="text-align: left;">
To jego psychika sprawiała, że cierpiał. To był gorszy rodzaj bólu. Trudniejszy do opatrzenia. Niemalże niemożliwy do zagojenia. </div>
<div style="text-align: left;">
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Draco? Wszystko w porządku? Słyszałem jakiś dźwięk – drzwi uchyliły się i ukazały Zabini’ego, który, stojąc w samych bokserkach, patrzył na przyjaciela przerażonym wzrokiem. Jego pytanie było czysto retoryczne. Widział, że z Malfoy’em jest źle, bardzo, bardzo źle. Od czasu zakończenia wojny Ślizgon praktycznie nie wychodził z rezydencji, siedząc we własnej sypialni i patrząc w pustą ścianę. </div>
<div style="text-align: left;">
Blaise westchnął ciężko. A wydawało się, że zwycięska bitwa o Hogwart rozwiąże ich wszystkie problemy! Koniec Voldemorta miał być ich nowym początkiem… </div>
<div style="text-align: left;">
Ale to pokolenie było stracone. Nie umieli się uśmiechać. Nie potrafili kochać. Wygrali wojnę, ale przegrali samych siebie. </div>
<div style="text-align: left;">
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Blaise, potrzebuję pomocy – głos Draco był ledwo słyszalnym szeptem, lecz dla Zabiniego były krzykiem, wrzaskiem błagającym o pomoc. Blaise spojrzał na sylwetkę przyjaciela, skulonego na podłodze i trzęsącego się. Podszedł do blondyna, zauważając krew spływającą po przedramionach. Ale to nie jasnoczerwona krew przeraziła go najbardziej. Zrozumiał, że jest naprawdę źle, gdy dostrzegł łzy, cieknące po bladych policzkach. </div>
<div style="text-align: left;">
Mulat nigdy nie widział, żeby Draco płakał, a znał go niemalże od dziecka. Nawet gdy będąc głupimi, ciekawymi świata bachorami wspinali się na drzewa i z nich spadali, to Blaise był jedynym, który biegł do mamy, pokazując stłuczone kolano. Blondyn zawsze był samodzielny. Nie użalał się nad sobą ani nikim innym. Niektórym zdawało się, że nie miał uczuć, bo był chłodny, odizolowany, niedostępny. </div>
<div style="text-align: left;">
A jednak, po tylu latach, Zabini zobaczył słone krople spływające w dół policzków przyjaciela, których Draco nawet nie próbował ukrywać. </div>
<div style="text-align: left;">
To właśnie wtedy dotarło do niego, że sam sobie nie poradzi. Sam nie będzie w stanie przywrócić Malfoy’owi sensu życia. </div>
<div style="text-align: left;">
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Ale znał kogoś, kogo, jak miał nadzieję, to zadanie wcale nie przerośnie.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
*</div>
<div style="text-align: left;">
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span></div>
<div style="text-align: left;">
- Pansy! – zawołał Blaise z ulgą, podbiegając do przyjaciółki. – Jak dobrze cię widzieć – mruknął, zatapiając drobną dziewczynę w swoich objęciach. Parkinson jedynie uśmiechnęła się szeroko, a w jej policzkach pojawiły się urocze dołeczki, które aż zaparły dech Zabiniemu.</div>
<div style="text-align: left;">
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Nigdy nie ukrywał faktu, że był zakochany w Pansy. Pogodził się jednak z faktem, że dla niej zawsze będzie „tym drugim”. Najpierw jego rywalem był Draco, a rok po zakończeniu wojny dowiedział się, że brunetka jest w związku z jakimś mugolem. Choć nie łatwo było mu pozwolić swojej miłości odejść, wolał, by była szczęśliwa z kimś innym niż męczyła się u jego boku. Nadal byli przyjaciółmi i póki Blaise mógł widzieć uśmiech na jej twarzy, gdy wspominała o swoim narzeczonym, był zadowolony. </div>
<div style="text-align: left;">
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Blaise, tak bardzo za tobą tęskniłam! – powiedziała dziewczyna, siadając przy stoliku. Znajdowali się w małej, lecz uroczej kawiarence, którą mulat wybrał na miejsce ich spotkania. Zamówiwszy herbatę bez cukru, dziewczyna ściągnęła okulary przeciwsłoneczne, ukazując niepomalowane powieki, które paradoksalnie wydawały się Zabiniemu jeszcze piękniejsze, niż gdy miała na nich tonę cieni.</div>
<div style="text-align: left;">
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Chciałbym prosić cię o przysługę – zaczął brunet, energicznie mieszając swoją czarną kawę. Po chwili odłożył łyżeczkę i schował twarz w dłoniach. Parkinson nie pośpieszała go, dając mu czas, by zebrał myśli. – Draco potrzebuje pomocy, a ja już nie wiem, co mogę zrobić, by mu jej udzielić. Czuję się taki bezradny… Pansy, błagam, pomóż mi. Jemu. Nam. </div>
<div style="text-align: left;">
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Pansy westchnęła ciężko, a jej oczy zamgliły się smutkiem. Doskonale pamiętała swoją ostatnią wizytę w domu Malfoy’a… </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span><i>- Co ty tu robisz? – głos Draco jeszcze nigdy nie był taki cichy i wyprany z emocji. Dziewczyna obrzuciła go uważnym spojrzeniem. Schudł. Znacznie schudł. Mogła zauważyć wystające żebra, które Ślizgon nadaremno starał się zakryć luźną koszulką. Blondyn zawsze był blady, ale teraz jego karnacja miała wręcz chorobliwy, żółtawy odcień.</i></div>
<div style="text-align: left;">
<i> Jednak tym, co zszokowało brunetkę najbardziej, był wyraz jego oczu. Widziała w nich tylko i wyłącznie pustkę. Żadnej iskry czy chęci życia. Szaroniebieska, bezdenna otchłań.</i></div>
<div style="text-align: left;">
<i><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Kiedy ostatnio coś jadłeś? – odpowiedziała pytaniem na pytanie, podnosząc z podłogi butelkę po alkoholu i wrzucając ją do pobliskiego kosza. </i></div>
<div style="text-align: left;">
<i><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Wczoraj – mruknął w odpowiedzi, kładąc się na łóżku i zamykając oczy. Bolała go głowa. To nie mógł być kac, już dawno przestał odczuwać negatywne efekty picia alkoholu. Miał wrażenie, jakby w jego głowie był rój pszczół, które atakują mózg. Jęknął cicho, przykrywając głowę poduszką, jakby to mogło mu pomóc. </i></div>
<div style="text-align: left;">
<i><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- On kłamie, Pansy – do uszu Draco dotarł głos Zabini’ego, który widocznie musiał niedawno pojawić się w pokoju. – Nie je już od kilku dni. Nie umiem go zmusić, by spożył jakikolwiek pokarm. </i></div>
<div style="text-align: left;">
<i><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Draco… - mruknęła dziewczyna, siadając na łóżku obok blondyna, zabierając poduszkę i zmuszając go, by na nią spojrzał. Jej oczy niebezpiecznie się świeciły i Malfoy wiedział, że jest bliska łez. – Musisz jeść, by żyć.</i></div>
<div style="text-align: left;">
<i><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>W jego oczach pojawiło się coś niebezpiecznego i Pansy wiedziała, jaka będzie odpowiedź, zanim wypowiedział słowa na głos. </i></div>
<div style="text-align: left;">
<i><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Właśnie dlatego nie jem. </i></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Samo wspomnienie tego dnia wywoływało u Ślizgonki ból. Choć już od dawna nie darzyła Malfoy’a żadnym uczuciem poza przyjaźnią, cierpiała, widząc go w takim stanie. Widziała, jak ręce mulata się trzęsą, gdy ten sięgnął po swoją filiżankę kawy. Choć starał się być silnym, nie był niezniszczalny, a to, co działo się z jego najlepszym przyjacielem, ta cała sytuacja, w której się znalazł, przerastała go.</div>
<div style="text-align: left;">
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Blaise, sami nie damy sobie z nim rady. Musimy skontaktować się ze specjalistą. To jedyne, co możemy zrobić, by mu pomóc. </div>
<div style="text-align: left;">
Zabini spojrzał na nią zdziwionym wzrokiem, próbując rozszyfrować jej myśli.</div>
<div style="text-align: left;">
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Chcesz oddać Draco do domu wariatów? Nie, Pansy, nie pozwolę na to! To mój przyjaciel, nie pozwolę na to, by był uważany za szaleńca!</div>
<div style="text-align: left;">
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Brunetka spojrzała na niego z uspokajającym uśmiechem. Byli w patowej sytuacji. Potrzebowali pomocy, zanim będzie za późno. Nie chciała, by któreś z nich, wchodząc pewnego dnia do dworu Malfoy’ów znalazło swojego przyjaciela martwego. </div>
<div style="text-align: left;">
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Znam pewien ośrodek, gdzie Draco będzie pod stałą opieką psychologa. Mają najlepsze rekomendacje i zapewniają pełną dyskrecję. Pracują tam sami najbardziej wykwalifikowani lekarze, w tym jedna z naszych dobrych znajomych. Uwierz mi Blaise, też nie chcę tego robić. Nie sądziłam, że kiedykolwiek dojdzie do takiej sytuacji, ale my nie mamy wyjścia. Straciłam już tylu przyjaciół…. Nie chcę stracić jeszcze jego – z oczu kobiety pociekły łzy, spływając po policzkach i chowając się w burzy jej włosów. Zabini poderwał się ze swojego miejsca, podchodząc do brunetki i przytulając ją z całej siły. Wdychając zapach jej perfum, podjął decyzję. Musieli uratować Draco Malfoy’a. Byli gotowi zapłacić każdą cenę, byleby odzyskać swojego przyjaciela z powrotem.</div>
<div style="text-align: left;">
</div>
<div style="text-align: center;">
*</div>
<div style="text-align: left;">
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span></div>
<div style="text-align: left;">
Hermiona założyła szpitalny fartuch, w jednej ręce nadal trzymając kubek z gorącym płynem. W duchu dziękowała Merlinowi za wynalezienie tak cudownego napoju, jakim była czarna kawa. Szybko popijając napój, zerknęła na listę zadań, które miała wykonać. Dzisiaj miała sesję z Sally – nastoletnią anorektyczką i James’em, mężczyzną zbliżającym się do pięćdziesiątki, który po utracie miłości swojego życia zaczął cierpieć na depresję.</div>
<div style="text-align: left;">
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Wielu ludzi pytało, skąd wziął się u Granger pomysł pracy jako psychiatra. Tylko kilka osób wiedziało, że szatynka zawsze była zainteresowana psychologią, działaniem ludzkiego umysłu i emocjami. Gdy zakończyła się wojna, postanowiła spełnić swoje marzenie i zostać lekarzem. I tak właśnie skończyła w ośrodku terapii, pomagając ludziom z problemami, niestabilnym psychicznie osobom, które traciły chęć życia. Jej praca była trudna, lecz dawała multum satysfakcji za każdym razem, gdy widziała, jak Sally je sałatkę czy jak James się uśmiecha. </div>
<div style="text-align: left;">
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Hermiona? – do Granger podeszła młoda, rudowłosa pielęgniarka. Szatynka dobrze ją znała. Ally była jedną z najmilszych osób, jakie kiedykolwiek miała okazję spotkać. Razem z Hermioną były dobrymi koleżankami. – Od jutra będziesz mieć nowego pacjenta. Oto teczka, pomyślałam, że na pewno będziesz chciała się zapoznać z jego zaburzeniami. Aż ci zazdroszczę! Spójrz, jaki przystojny! – Ally zachichotała, wciskając papiery lekarce i wracając do recepcji.</div>
<div style="text-align: left;">
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- O Merlinie – jęknęła Hermiona, a jej oczy rozszerzyły się do wielkości spodków. Nie mogła wprost uwierzyć w to, co widzi. </div>
<div style="text-align: left;">
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>To wcale nie uroda mężczyzny wywołała u niej palpitacje serca, tylko fakt, że ta twarz była jej doskonale znana. </div>
<div style="text-align: left;">
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Od jutra miała stać się psychiatrą Draco Malfoy’a. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">
<!--[endif]--><o:p></o:p></span></div>
Vilenehttp://www.blogger.com/profile/06977950606666881399noreply@blogger.com18tag:blogger.com,1999:blog-5686933428802304497.post-45494258562739112052014-11-16T19:50:00.002+01:002014-11-21T21:21:39.380+01:00Miniaturka 9 - "Narzeczona mimo woli" <div style="text-align: center;">
Przepraszam przepraszam przepraszam!</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Dawno mnie tu nie było. Nawet bardzo dawno. </div>
<div style="text-align: center;">
Chciałabym Was bardzo, bardzo mocno przeprosić za moją nieobecność. Moja wena wyprowadziła się ode mnie na stałe i dopiero jakiś czas temu udało mi się ją namówić, by wróciła. </div>
<div style="text-align: center;">
Coraz trudniej także znaleźć mi czas na pisanie. Liceum nie jest taką sielanką, jaką mogłoby się wydawać. ;_; </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Dziękuję wszystkim, którzy dopytywali, czekali, interesowali się blogiem. Nie umiem nawet napisać, ile znaczy dla mnie Wasze wsparcie. Gdyby nie Wy, moi czytelnicy, ten blog już dawno zakończyłby swoją działalność, a tu proszę! Za miesiąc będziemy obchodzić jego drugie urodziny! <3 </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Przedstawiam Wam kolejną miniaturkę - "Narzeczona mimo woli". Jest ona (nie do końca wierną) adaptacją filmu o tym tytule w reżyserii Anne Fletcher. Gdy zobaczyłam go po raz pierwszy, zakochałam się w pomyśle i stwierdziłam, że można by napisać na jego podstawie ciekawe Dramione. Czy mi się udało? Oceńcie sami! :) </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Ogólnie zaczynam dostrzegać każdy film w kategorii "można-by-z-tego-zrobić-dramione", co nieco mnie przeraża. Takie zboczenie zawodowe. </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Zapraszam do czytania i komentowania. </div>
<div style="text-align: center;">
Do następnego, Kochani! :) </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
PS. Tekst jest niesprawdzany. </div>
<div style="text-align: center;">
PS2. Jest to jedna z najdłuższych miniaturek, jakie kiedykolwiek napisałam. Mam nadzieję, że jej długość chociaż w pewnym stopniu wynagrodzi Wam czekanie!<br />
<b>PS3. Komentarze są supi. Dzięki nim mam więcej weny i lepiej mi się pisze kolejne opowiadanka, więc Kochani - jeżeli chcecie przeczytać więcej mojej twórczości- komentujcie! Uszanujcie moją ciężką pracę, którą wkładam w napisanie każdego one-shota czy rozdziału. :) </b></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Jak to, kurwa, nie mogę
przebywać w tym kraju? – Draco zamrugał gwałtownie, patrząc na swoją adwokatkę,
jakby ta właśnie oznajmiła mu, że profesor McGonagall wyszła za mąż za Filch’a
i razem uciekli na Hawaje, by tam przeżywać swój rozkoszny miesiąc miodowy.
Adwokatka westchnęła, nerwowo stukając palcami o brzeg biurka. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Panie Malfoy, doskonale zna pan
warunki, na których można uzyskać wizę na pobyt w Stanach Zjednoczonych. Pański
dokument traci ważność za tydzień. Przez pana przygody… - odchrząknęła znacząco,
a Malfoy spuścił wzrok. Kto by pomyślał, że z jego jednodniowej wycieczki do
Europy zrobi się taki problem? Głupi urząd, oczywiście musieli się go
przyczepić; przecież to, że się wdał w konflikt z prawem to ich wina! - wiza nie zostanie przedłużona. By to się
stało, musiałby pan ożenić się z kobietą posiadającą amerykańskie obywatelstwo.
Inaczej zostanie pan deportowany i będzie mógł wrócić dopiero, gdy otrzyma pan
ponowną zgodę na pobyt w USA. Może to trwać rok, dwa, pięć…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Blondyn zamknął oczy, próbując
się uspokoić. Pomasował się po skroniach. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Chce mi pani powiedzieć, że
albo chajtnę się z jakąś amerykanką, albo nie będę mógł zarządzać moją firmą
przez kilka lat?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Kobieta przytaknęła, wzbudzając w
Malfoy’u niepohamowany gniew. Wstał gwałtownie, przez co krzesło, na którym do
tej pory siedział, upadło z głośnym stuknięciem.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Ta firma była dla niego
wszystkim. Po wojnie o Hogwart wycofał się z magicznego środowiska. Nie chciał
dłużej przebywać w Londynie, Anglii, gdzie wszyscy mieli go za zdrajcę. Nie
rozumieli go. Nie wiedzieli, co przeżył, ile musiał poświęcić, by wyjść ze
starcia cało. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Wyjechał do Stanów Zjednoczonych.
Udało mu się tu założyć dobrze prosperującą firmę. Było to biuro, w którym
można było znaleźć najlepszych księgowych w całej Ameryce Północnej. Jak do tej
pory, Malfoy’s Company miała nieskalaną reputację. Co by się jednak stało,
gdyby okazało się, że jej szef, boski Draco, pracuje na czarno? Co ludzie
pomyśleli by o jego firmie, gdyby on sam został deportowany z powrotem do
Anglii? </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Nie chciał tam wracać. Nie miał
do czego. Przyjaciele? Większość jego znajomych zginęła w czasie służby
Voldemortowi. Do tej pory kontakt utrzymywał jedynie z Blaise’m, który tak jak
on, wyprowadził się z Anglii i zamieszkał na wybrzeżu słonecznej Hiszpanii. Rodzina?
Matka nadal mieszkała w Londynie, jednak nie miał z nią za częstego kontaktu,
ojciec zaś nadal siedział w Azkabanie, skazany za służbę Czarnemu Panu i
wielokrotne morderstwa. Dom? Nigdy tak naprawdę nie miał domu – ciepłego,
przytulnego zakątka, w którym zawsze mógłby znaleźć wsparcie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Firma była jedynym, co trzymało
go przy życiu. Praca pozwalała mu zapomnieć. Nie mógł tego tak po prostu
stracić.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Podniósł głowę, którą do tej pory
trzymał schowaną w dłoniach. Nie zamierzał się poddać bez walki. W jego oczach
pojawił się błysk, a na ustach wykwitł szatański uśmiech. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Zamierzał znaleźć sobie żonę.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Miał na to tylko kilka dni, ale…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
W końcu był Draco Malfoy’em! </div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
*</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Hermiona Granger nienawidziła
swojej pracy. Uh, choć może to nie było do końca tak. Lubiła swoją pracę.
Naprawdę. Uwielbiała pogrążać się w świecie liczb i rachunków. Jedyną wadą jej
zajęcia był namolny, uciążliwy szef. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
W najgorszych koszmarach nie
śniła, że jej pracodawcą zostanie nie kto inny, jak dupek wszechczasów, Draco
Malfoy. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Gdy wyjechała do USA, myślała, że
zaczyna nowe życie. Życie, w którym uda jej się zapomnieć o ofiarach, które
zginęły w czasie wojny. O rodzicach, którym nieodwracalnie odebrała pamięć.
Myślała, że nauczy się na nowo funkcjonować w społeczeństwie. Gdy znalazła w
gazecie ofertę pracy, której mogła się podjąć ze swoimi kwalifikacjami i która,
jak wiedziała, będzie sprawiać jej radość, wręcz zapiszczała z radości jak mała
dziewczynka.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Rozmowa kwalifikacyjna skończyła
się krótką wizytą w szpitalu spowodowaną omdleniem. Pamiętała, jak weszła do
gabinetu, a tam, za biurkiem, siedział Draco Malfoy. Był to prawdopodobnie
największy szok jej życia. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Granger! – jęknęła w duchu,
słysząc kolejne nawoływanie swojego szefa. Czy on kiedykolwiek da jej święty
spokój? Wstała z fotela, kierując się do pomieszczenia okupowanego przez Draco.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Wzywałeś mnie? – spytała,
stając w drzwiach i obrzucając siedzącą przy biurku postać pogardliwym
spojrzeniem. Były Ślizgon, widząc jej spojrzenie, posłał jej całuska.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Oh, kochanie, nie denerwuj się.
Złość piękności szkodzi, a ty naprawdę nie masz już czym szastać. Przynieś mi
kawę.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Hermiona zmrużyła oczy niczym
wściekła kotka. Za kogo on się do cholery uważał? Myślał, że skoro jest szefem,
może wszystko?! </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Oczywiście, <i>szefie, </i>przecież po to tu pracuję.
Specjalnie dlatego pięć lat uczęszczałam na studia, żeby teraz przynosić ci
kawę, bo to zadanie przerasta twoją sekretarkę. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie narzekaj, słońce, tylko idź
już. Tylko pamiętaj, bez cukru!</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
*</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Draco był pogrążony w myślach.
Nawet nie zareagował, gdy Hermiona przyniosła jego kawę i bez słowa postawiła
ją na biurku. Zrobiła to jednak tak gwałtownie, że prawie połowa gorącego
napoju rozchlapała się na leżące wszędzie wokoło dokumenty. Skinął jedynie
głową, biorąc kubek do ręki i popijając zbawczy płyn.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36.0pt;">
Granger nie była wcale taka zła.
Może nie była jakąś powalającą na kolana pięknością, ale rysy jej twarzy były…
miłe. Na sylwetkę też nie mógł narzekać – nigdy nie lubił wychudzonych modelek,
na które nie można było patrzeć. W sumie nie była więc brzydka. Charakter… na
Merlina, charakter miała okropny, ale przecież za to ją lubił. Za to, że nie
była jak inne, posłuszne i wskakujące mu do łóżka gdy tylko posłał im uśmiech
numer pięć. Hermiona miała charakterek i choć przyprawiał go on o zawał przynajmniej
dziesięć razy dziennie, lubił to. Naprawdę. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36.0pt;">
I miała amerykańskie
obywatelstwo. Oczywiście, jako najmądrzejsza czarownica Hogwartu od czasów
Roweny Ravenclaw Hermiona pomyślała o tym, by załatwić sobie niezbędne papiery.
Zresztą, nie miała z tym większych problemów – Draco wiedział, że urodziła się
na Florydzie, a dopiero później przeprowadziła do Anglii. A teraz wróciła. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36.0pt;">
Zadumany na temat szatynki
przerzucał papiery, a na jego wargach kwitł lekki uśmiech. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36.0pt;">
- Panie Malfoy, panowie z urzędu
pragną z panem porozmawiać – oznajmił mu głos sekretarki. Podniósł oczy znad
przeglądanych dokumentów. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36.0pt;">
- Poproś ich do środka.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36.0pt;">
Wstawszy z krzesła, wygładził
dłońmi kapę garnituru i przybrał pokerową minę. Po chwili rozległo się ciche
pytanie. Podchodząc do drzwi, uchylił je. Przywitał się z urzędnikami,
zapraszając ich gestem dłoni do środka. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36.0pt;">
- Panie Malfoy, pańska deportacja
nastąpi w przyszłym tygodniu, więc chcielibyśmy ustalić pewne szczegóły.
Doskonale pan wie, że…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36.0pt;">
- Drodzy panowie, po co się tak
śpieszyć? Już w przyszłym tygodniu? – w myślach wymawiał litanię przekleństw.
Potrzebował czasu. Musiał zyskać choć kilka dni, by coś wymyślić. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36.0pt;">
Wtedy nad jego głową zapaliła się
jarząca żarówka. Na ustach blondyna wykwitł szeroki uśmiech, kiedy ze spokojem
powiedział:</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36.0pt;">
- Drodzy panowie, właściwie to
chciałem przedstawić wam moją narzeczoną, Hermionę Granger.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 36.0pt;">
*</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 36.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36.0pt;">
Hermiona została wezwana do
gabinetu swojego szefa. Szła do pomieszczenia ze spuszczoną głową i ognikami
złości w oczach. Wiedziała, że jej nagłe wezwanie przez Draco nie może być
niczym dobrym, po prostu wiedziała. Prychnęła pod nosem. Pewnie szefuńcio znowu
zażyczy sobie kawusi lub ciasteczka, bo przecież nie może sam sobie poradzić z
takim wyzwaniem, jakim jest przyniesienie sobie napoju czy posiłku! </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36.0pt;">
Otworzyła drzwi, nie przejmując
się pukaniem. Zamarła, widząc w pokoju nie tylko irytującego blondyna, który
witał ją uśmiechem, lecz również kilku poważnych, ubranych w drogie garnitury
mężczyzn. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 36.0pt;">
- Witaj, kochanie – uśmiechnął
się ciepło Draco, obejmując ją ramieniem w pasie.</div>
<div class="MsoNormal">
<i>ŻE CO?<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> </i>- Witamy panno Granger. Bardzo
nam miło panią poznać. Muszę panią przeprosić – gdy pan Malfoy powiedział nam o
swojej narzeczonej nie chcieliśmy mu wierzyć. Nie sądziliśmy, że to możliwe, by
w tak szybkim czasie znaleźć wybrankę serca.</div>
<div class="MsoNormal">
<i>ŻE CO ŻE JAK?</i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Hermiona zamarła. Co do cholery
się działo? Spojrzała na Draco z pod przymrużonych powiek, on jednak tylko
mocniej – ostrzegawczo – ścisnął jej talię. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nasz romans nie mógł wyjść na
jaw z prostego powodu – Hermiona jest moją pracownicą. To byłoby
nieprofesjonalne, a moje kochanie… no cóż – musnął czule jej skroń ustami. –
Bardzo przejmuje się opinią innych, nie chciałem, by ich słowa ją skrzywdziły.
Tak naprawdę spotykamy się już od ponad roku, uznałem, że to najwyższy czas, by
sformalizować nasz związek. Poprosiłem Hermionę o rękę. Zgodziła się. W ten
weekend mamy w planach odwiedzić jej rodziców, żeby ich o tym powiadomić. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Granger poczuła, jak przed oczami
robi jej się ciemno i zemdlała by zapewne, gdyby nie męskie ramie, nadal trzymające
ją w pasie. Przez kolejne kilka minut jej umysł nie rejestrował następujących
wydarzeń. Słuchała gratulacji, lecz ich nie słyszała. Dopiero trzask drzwi,
zamykających się za urzędnikami, przywrócił ją do rzeczywistości.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Draco czekał. Wiedział, że za
chwilę rozpocznie się piekło. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>1…<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>2…<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>3…<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>Plask.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- MALFOY, CO TO DO CHOLERY BYŁO? </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Draco ocierał bolący policzek. Nie
sądził, że Hermiona potrafi uderzyć tak mocno. </div>
<div class="MsoNormal">
- Granger,
tu chodzi tylko o szybki ślub, a później rozwód. To nie jest przecież taka
wielka sprawa!</div>
<div class="MsoNormal">
Gdyby wzrok
mógł zabijać, Malfoy leżałby martwy już od kilkunastu minut. Gryfonka nadal nie
mogła otrząsnąć się z szoku. Jak ten samolubny dupek mógł powiedzieć, że są
narzeczeństwem?! Merlinie, oni się nienawidzili, byli wrogami, a nie PARĄ! </div>
<div class="MsoNormal">
- Może dla
ciebie ślub to nic takiego, ale ja wierzę w miłość. Chcę wyjść za mąż za
mężczyznę, który będzie mnie kochał, a nie za pacana, dla którego liczy się
tylko to, by nie zostać deportowanym!</div>
<div class="MsoNormal">
Draco
mlasnął, okazując dezaprobatę.</div>
<div class="MsoNormal">
- Kochanie,
nie tak ostro. Możemy zawrzeć umowę. W zamian za ślub dostaniesz awans. </div>
<div class="MsoNormal">
Hermiona
już miała wybuchnąć, wyzywając Ślizgona od najgorszych, gdy nagle, wbrew sobie,
przyznała:</div>
<div class="MsoNormal">
- Zgoda.</div>
<div class="MsoNormal">
Odkąd
pracowała w korporacji, nie było mowy o żadnym awansie. Draco bardzo
rygorystycznie pilnował, by żaden z jego pracowników nie osiągnął zbyt dużego
sukcesu zawodowego. To oczywiście wiązałoby się z większymi kosztami, więc po
co? </div>
<div class="MsoNormal">
A Hermiona
pragnęła być kimś więcej niż tylko księgową. Gdyby dostała awans, miałaby szansę
zarządzać grupką podwładnych ludzi, czego w głębi duszy zawsze pragnęła;
otrzymałaby swoje własne biuro – swój kącik. Nie musiałaby dłużej spędzać
wszystkich zachcianek Draco. Nie musiałaby przynosić mu kawy. Praca wreszcie
sprawiałaby jej radość. </div>
<div class="MsoNormal">
Sama jednak
nie była pewna swojej decyzji. Czy próba unikania Ślizgona miałaby wiązać się z
wyjściem za niego za mąż? </div>
<div class="MsoNormal">
„Myśl o
awansie” – powtarzała to zdanie niczym zbawienną mantrę. </div>
<div class="MsoNormal">
- Dobrze,
Malfoy. Zostanę twoją żoną, jednak pod jednym warunkiem. Chcę awans oraz
zapewnienia, że po rozwodzie już nigdy więcej cię nie zobaczę. </div>
<div class="MsoNormal">
Draco
zmrużył oczy. Warunki były jasno określone. Wyciągnął dłoń w stronę szatynki,
by przypieczętować umowę uściskiem ręki. </div>
<div class="MsoNormal">
- Umowa
stoi. </div>
<div class="MsoNormal">
Hermiona
podeszła do wyjścia, otwierając drzwi z hukiem. Już miała wychodzić, gdy nagle
uświadomiła sobie pewien fakt.</div>
<div class="MsoNormal">
- A, misiu?
Jutro wyjeżdżamy do moich rodziców.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
- Granger,
jesteś pewna, że to Anglia? </div>
<div class="MsoNormal">
Draco dawno
nie odwiedzał swojej ojczyzny. Odkąd wyjechał do Stanów, minęło już dobrych
kilka lat. Mimo to nie sądził, by tak szybko udało mu się kompletnie zapomnieć,
jak wygląda Anglia. Wielka Brytania zawsze kojarzyła mu się z zatłoczonym
Londynem, Big Benem, gdzie roiło się od turystów, jego własnego domu, gdzie
zawsze czekała gromada Śmierciożerców. Nawet w Hogwarcie, zamku, znajdującym
się, jakby na to nie patrzeć, na kompletnym odludziu, było pełno krzyczących,
głośnych uczniów.</div>
<div class="MsoNormal">
Miejsce, w
którym tymczasem się znaleźli, było zupełnie inne. Ciche. Spokojne. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Teleportowali się na wzgórze, z
którego było widać rodzinny dom szatynki. Tym, co zdziwiło Malfoy’a, nie była jednak
rezydencja państwa Granger’ów, tylko kompletna pustka. Gdzie nie spojrzał,
otaczały go jedynie pastwiska, łąki, gdzieś w oddali widniał las. Zero
cywilizacji. Kompletny brak innych budowli – tylko jeden, drewniany, wtopiony w
krajobraz dom. </div>
<div class="MsoNormal">
- Tak,
Malfoy, to na pewno jest Anglia. Jeszcze pamiętam, gdzie mieszkałam przez
siedemnaście lat swojego życia. Chodź – odpowiedziała była Gryfonka, patrząc na
blondyna niczym na idiotę i ciągnąc go na ścieżkę, prowadzącą do jej rodzinnego
domu. </div>
<div class="MsoNormal">
Hermiona
wzięła głęboki oddech, wdychając świeże powietrze. Czuła zapach morza,
kojarzący jej się z domem. Południowa Anglia miała w sobie coś, czego brakowało
Stanom Zjednoczonym. W Nowym Jorku nie było chwili na zatrzymanie się, wszystko
działo się tak szybko. Czasem ciężko było odnaleźć się w ciągłym zabieganiu.
Tutaj wszystko miało swój spokojny, leniwy tor. Okolice Brighton pomagały jej
się wyciszyć i choć nie bywała tu często, odkąd na stałe zamieszkała w Ameryce,
teraz poczuła się rozprężona i spokojna. Uśmiechnęła się pod nosem. Nawet
obecność blondyna nagle przestała jej przeszkadzać. </div>
<div class="MsoNormal">
- Em,
Granger? Czemu ta owca się tak na mnie patrzy? </div>
<div class="MsoNormal">
Hermiona
odwróciła się w stronę Draco, słysząc w jego nutę niepokojącą nutę – coś
pomiędzy strachem a zaniepokojeniem. Parsknęła, widząc sytuację, w której
znalazł się mężczyzna. Jedna z owiec, które do tej pory pasły się spokojnie na
pobliskim pastwisku, podeszła i zagrodziła mu drogę, patrząc na blondyna
wielkimi, ciemnymi oczami. </div>
<div class="MsoNormal">
- To pewnie
miłość od pierwszego wejrzenia – mruknęła pod nosem, nie zaprzestając marszu. Draco
jęknął, przeczesując dłonią włosy. Nie miał co liczyć na pomoc szatynki, która
oddalała się, śpiesząc się, by jak najszybciej znaleźć się w swoim rodzinnym
domu.</div>
<div class="MsoNormal">
- Psik –
podniósł głos, chcąc odgonić zwierzę, które stanęło mu na przeszkodzie. Owca
spojrzała na niego bezrozumnie. Mężczyzna westchnął ciężko. Mógł zrozumieć, że
ciężko było mu się odgonić od kobiet, ale naprawdę, żeby nawet owce nie miały
ochoty wypuszczać go ze swoich objęć? </div>
<div class="MsoNormal">
- Och
Draco, po prostu ją wymiń! – krzyknęła z oddali Hermiona. Nie próbowała nawet
ukryć swojego uśmiechu. </div>
<div class="MsoNormal">
Malfoy,
niczym ninja światowego formatu, wyminął zwierzę. Obejrzał się za siebie. Był
pewien, że owca zacznie go gonić. Ta jednak spokojnie przeżuwała trawę.
Wzruszył więc ramionami z nonszalancją, po czym rozejrzał się. Zobaczywszy, jak
daleko oddaliła się szatynka, jęknął głośno. </div>
<div class="MsoNormal">
- Granger,
zaczekaj na mnie! – krzyknął. </div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
- Mamo,
tato, pragnę, byście poznali mojego… - Hermiona mrugała powiekami w trybie
ekspresowym, co, jak zauważył Draco, było oznaką, że kłamie. Miał tylko
nadzieję, że jej rodzice nie zdają sobie sprawy z tego faktu. – narzeczonego. Oto Draco. </div>
<div class="MsoNormal">
Malfoy
przywołał na twarz delikatny uśmiech. Wyciągnął rękę w stronę ojca Gryfonki,
który uścisnął ją, odwzajemniając gest. Po chwili Ślizgon poczuł, jak wszystkie
jego organy wewnętrzne zostają zgniecione, gdy rzuciła się na niego matka
szatynki, Jean Granger, przytulając go z całej siły. </div>
<div class="MsoNormal">
Rozejrzał
się po pokoju, widząc uśmiechy na twarzach rodziców i wymuszony grymas na
twarzy dziewczyny, który chociaż wcale nie wyglądał nienaturalnie, ze szczerym
uśmiechem nie miał nic wspólnego. Wyswobodziwszy się więc z objęć starszej
kobiety, podszedł więc do swojej narzeczonej i objął ją ramieniem w pasie,
przyciągając do siebie. </div>
<div class="MsoNormal">
- Hermiono,
masz takie szczęście, Draco wręcz promieniuje miłością!</div>
<div class="MsoNormal">
W oczach
szatynki było tylko wahanie. </div>
<div class="MsoNormal">
I wtedy
właśnie mężczyzna po raz pierwszy zawahał się i zastanowił czy na pewno
postępuje słusznie.</div>
<div class="MsoNormal">
- Uwaga
Malfoy, najgorsze dopiero nadciąga – mruknęła mu do ucha kobieta, tuszując to
pocałunkiem w policzek. Jean aż pisnęła z ekscytacji, widząc ten czuły gest.
Draco zadrżał, marszcząc brwi. Od kiedy reagował tak na dotyk jakiejkolwiek
kobiety? – Nie poznałeś jeszcze mojej babci. </div>
<div class="MsoNormal">
W tym
momencie do pokoju weszła starsza kobieta, ubrana w sportowy strój, z jarząco pomarańczową opaską nałożoną na siwe
włosy. </div>
<div class="MsoNormal">
- Czy to
jest przyszły mąż mojego klopsika? – spytała głośno; Hermiona jęknęła, a Draco
uśmiechnął się pod nosem. Klopsika? </div>
<div class="MsoNormal">
- Nazywam
się Draco Malfoy – wyciągnął rękę w stronę kobiety, ta jednak odtrąciła ją,
podobnie jak swoja córka zamykając mężczyznę w niedźwiedzich objęciach. </div>
<div class="MsoNormal">
- Nie ma
potrzeby na takie formalności, młodzieńcze. Od dzisiaj będę cię nazywać
Fretunią. Bez obrazy, chłopcze, ale wyglądasz jak fretka, wiesz o tym? </div>
<div class="MsoNormal">
Śmiech
Hermiony rozniósł się po całym pokoju. </div>
<div class="MsoNormal">
Jeszcze
długo później szatynka śmiała się i śmiała, a Draco, choć na początku był mocno
urażony komentarzem staruszki, w końcu sam się uśmiechnął. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
- Dobra
Malfoy, postawmy sprawę jasno. Ty śpisz po tej połowie łóżka. Ja po tej. Nie ma
przekraczania tej granicy, rozumiemy się? </div>
<div class="MsoNormal">
Draco
uśmiechnął się złośliwie, a Hermiona spoliczkowała się w duchu za zły dobór
słów. </div>
<div class="MsoNormal">
- Mówisz,
żebyśmy coś <i>postawili? </i>Granger, ty
zboczuszku!</div>
<div class="MsoNormal">
- Malfoy,
nie narażaj mi się, bo jeszcze się rozmyślę – mruknęła. Choć ze wszystkich sił
starała się powiedzieć to możliwie jak najbardziej obojętnym tonem, w jej
głosie i tak było słychać iskierkę urazy. Ta umowa godziła w jej dumę i z dnia
na dzień coraz bardziej uważała, że był to naprawdę zły pomysł. Nie mogła
jednak się wycofać. Danego słowa zamierzała dotrzymać. Zamierzała zostać żoną
Draco i otrzymać ten upragniony awans. </div>
<div class="MsoNormal">
- No, <i>moja przyszła żono, </i>nie dasz mi dotknąć
swojego ciałka? – westchnęła, słysząc słowa blondyna. Coraz częściej
przypuszczała, że takie słowne potyczki sprawiają mu nieopisaną przyjemność.</div>
<div class="MsoNormal">
- Takie rzeczy
to dopiero po ślubie, Malfoy – stwierdziła, czując jak zalewa ją fala
nieokreślonego uczucia. Po ślubie… – Idę pod prysznic. Rozgość się. </div>
<div class="MsoNormal">
- Może ci
potowarzyszyć, co? Nie będziesz się bała, taka samotna w pustej łazience? – nie
miała siły nawet tego komentować, po prostu przewróciła oczami, zamykając za
sobą drzwi.</div>
<div class="MsoNormal">
Draco
ściągnął koszulę i rzucił się na łóżko, zaplatając ramiona za głową. Co on do
cholery robił? Właśnie spędzał noc w pokoju swojej narzeczonej – kobiety,
której nienawidził od tylu lat. Przerażał go fakt, że relacje, które ich
łączyły, nie miały znaczenia. Patrząc na Hermionę nie widział teraz tej
zaniedbanej kujonki, jaką była w Hogwarcie, lecz piękną kobietę, z którą
chciałby wiązać swoją przyszłość. </div>
<div class="MsoNormal">
Nie dane
było mu długo rozkoszować się błogim lenistwem, gdyż do pokoju wtargnęła mama
szatynki. Widząc półnagie ciało blondyna, cicho zachichotała.</div>
<div class="MsoNormal">
- Chciałam
tylko powiedzieć wam dobranoc. Nie hałasujcie za głośno w nocy, dobrze? Mamy
pokój tuż obok waszego – mrugnęła porozumiewawczo w stronę przyszłego zięcia.
Gdyby Draco nie był Draco Malfoy’em, pewnie by się zarumienił na podtekst
kryjący się w słowach starszej kobiety, lecz nie, on jedynie uśmiechnął się w
swój charakterystyczny, ironiczny sposób. Przyszła teściowa odwzajemniła gest.
– Dziękuję Ci, Draco.</div>
<div class="MsoNormal">
Blondyn
zmarszczył brwi, siadając. Spojrzał na kobietę z niezrozumieniem.</div>
<div class="MsoNormal">
- Za co? </div>
<div class="MsoNormal">
- Za to, że
ją kochasz. Za to, że Hermiona jest przy tobie szczęśliwa. Za to, że z nią
jesteś. Dobranoc, mój drogi – skończyła, zamykając za sobą cicho drzwi.</div>
<div class="MsoNormal">
A Ślizgon
jeszcze długą chwilę siedział, patrząc na drewniane wrota, myśląc, czy na pewno
postępuje słusznie. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Hermiona
wróciła do pokoju, ubrana w żółtą piżamę z wielkim słoniem na piersi. Draco
wykrzywił usta w uśmiechu na jej widok. Była taka śmieszna, <i>urocza, słodka, niewinna. </i></div>
<div class="MsoNormal">
- Czemu tak
na mnie patrzysz? – spytała kobieta, zauważając łapczywy wzrok, którym niemalże
pożerał ją Ślizgon. </div>
<div class="MsoNormal">
<i>Bo jesteś piękna. <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> </i>- Już niedługo zostaniesz moją
żoną, chyba mogę popodziwiać ciałko mojej narzeczonej? </div>
<div class="MsoNormal">
- Malfoy,
wiesz, że nie wystarczy tylko ślub? Będziesz musiał odpowiedzieć na pytania
urzędników, którzy będą chcieli za wszelką cenę udowodnić, że nasz ślub był
jedynie fikcją. Przecież ty nic o mnie nie wiesz.</div>
<div class="MsoNormal">
<i>Wiem o tobie dużo. Kiedy kłamiesz, mrugasz
oczami częściej niż normalnie. Przygryzasz dolną wargę, gdy jesteś zdenerwowana
lub zawstydzona. Jesteś taka niewinna – rumienisz się na widok mojego
półnagiego ciała. Jednocześnie jesteś jedną z najbardziej upartych osób, jakie
mam. Nie pozwalasz nikomu się obrażać. Masz charakterek i często pokazujesz
swoje pazurki. Widzisz, Granger, wcale nie wiem o tobie tak mało, jak ci się
wydaje. <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> Ale zawsze mogę wzbogacić swoją
wiedzę. <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> - </i>Jaki jest twój ulubiony kolor?
– spytał Draco, wygodniej rozkładając się na łóżku. Hermiona zajęła miejsce
obok niego, przykrywając się po uszy kołdrą i cicho wzdychając. Było jej tak
dobrze!</div>
<div class="MsoNormal">
- Zielony –
wymamrotała. Mężczyzna aż uniósł brwi ze zdziwienia. – A twój? </div>
<div class="MsoNormal">
- Czerwony
– odpowiedział. – Ulubione miejsce?</div>
<div class="MsoNormal">
- Łóżko.</div>
<div class="MsoNormal">
- Praca.
Ulubiona potrawa? </div>
<div class="MsoNormal">
- Słodycze,
uwielbiam wszystko, co słodkie. </div>
<div class="MsoNormal">
- Lubię
francuską kuchnię, oprócz ślimaków. Wcale nie smakują jak kurczak, są okropne. </div>
<div class="MsoNormal">
Hermiona
uśmiechnęła się, a w jej policzkach pojawiły się małe dołeczki, których Draco
nigdy wcześniej nie zauważył.</div>
<div class="MsoNormal">
Sam nie
mógł się nadziwić, ile szczegółów do tej pory mu umykało, jak wiele tracił,
żyjąc szybko, intensywnie. Dzięki Granger zwalniał. Dzięki Granger żył. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Hermiona
przewracała się z boku na bok, nie mogąc zasnąć. Ciepło leżącego obok ciała
było nienaturalne. Czuła się niezręcznie, leżąc obok<i> </i>głupiego, upartego, lecz<i>
jakże przystojnego i półnagiego </i>mężczyzny. </div>
<div class="MsoNormal">
- Granger,
czemu się tak wiercisz? – odezwał się zaspany głos po jej lewej. </div>
<div class="MsoNormal">
Ona jednak
nie mogła oddać się w objęcia Morfeusza. Myślała o wszystkim, co spotkało ją w
ciągu ostatnich dwóch dni. Nigdy nie sądziła, że wyjdzie za mąż za mężczyznę,
którego nie darzyła żadnym uczuciem. </div>
<div class="MsoNormal">
<i>Chyba. <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
Poczuła,
jak Draco zmienia swoją pozycję. Przewrócił się na drugi bok, obracając twarzą
w jej stronę i zarzucił ramię na pas szatynki, przyciągając ją bliżej. </div>
<div class="MsoNormal">
- Śpij –
usłyszała zachrypnięty szept mężczyzny, który sprawił, że na jej ciele pojawiła
się gęsia skórka. W świetle księżyca, przebijającego przez zasłony sypialni,
mogła dostrzec, jak gładka jest jego skóra i jak idealnie jasne są jego włosy. </div>
<div class="MsoNormal">
<i>A może jednak darzyła go jakimś uczuciem? <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<i> </i>*</div>
<div class="MsoNormal">
</div>
<div class="MsoNormal">
- Cii,
Jean, bo się obudzą zanim zrobię zdjęcie! Trochę dyskrecji, młoda damo! –
Granger otwarła powieki, słysząc podekscytowany szept swojej babci. Starsza
pani jęknęła zawiedziona, widząc, że jej wnuczka już się obudziła. </div>
<div class="MsoNormal">
- Hermiono,
zamknij oczy i udawaj, że śpisz. Chcę wam zrobić zdjęcie, taka chwila musi
zostać uwieczniona w naszym rodzinnym albumie!</div>
<div class="MsoNormal">
- Babciu! –
syknęła, uwalniając się z uścisku Draco, który nadal leżał wtulony w poduszkę. </div>
<div class="MsoNormal">
Na ratunek
pośpieszyła Jean Granger, ujmując swoją matkę pod ramię i wyprowadzając z
pokoju. Będąc w progu posłała Hermionie ciepły uśmiech.</div>
<div class="MsoNormal">
- Obudź
swojego narzeczonego, czeka was dzisiaj wiele zajęć. Tata chciał zabrać Draco
na ryby, a my, moja droga, jedziemy do Londynu. Musimy wybrać ci suknię! </div>
<div class="MsoNormal">
Drzwi się
zamknęły, a Hermiona westchnęła ciężko. Jej rodzina pokochała Draco. Wolała nie
myśleć, jaka będzie reakcja babci, która była jawnie zauroczona w przyszłym
mężu swojej wnuczki, gdy ta dowie się, że wesele było tylko fikcją. Nie chciała
zastanawiać się, jak wytłumaczy rodzicom, że Malfoy wcale nie jest mężczyzną
jej życia. </div>
<div class="MsoNormal">
Westchnęła,
szturchając mężczyznę w bok. Gdy ten nie zareagował, uśmiechnęła się przebiegle
i uderzyła go poduszką. </div>
<div class="MsoNormal">
- Granger,
daj żyć – jęknął Ślizgon, kuląc się. </div>
<div class="MsoNormal">
- Nie,
Malfoy, to jest wojna! – zaśmiała się Gryfonka, ponownie celując w mężczyznę.
Blondyn podniósł się natychmiastowo, a na jego ustach wykwitł szatański
uśmiech, gdy złapał kolejną poduszkę.</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie
odważysz się – mruknęła Gryfonka, patrząc na niego przymrużonymi oczami, w
których iskały ogniki złości.</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie? </div>
<div class="MsoNormal">
Zamachnął
się z całej siły i wycelował poduszką. W pokoju rozległ się wysoki pisk
szatynki. </div>
<div class="MsoNormal">
- Malfoy,
ty dupku! </div>
<div class="MsoNormal">
Stojąca za
drzwiami Stephenie Granger jedynie cichutko zachichotała, słysząc śmiech
młodych. Byli tacy szczęśliwi! Przypominając sobie czasy własnej młodości
westchnęła, rozczulona. </div>
<div class="MsoNormal">
Miała tylko
nadzieję, że Hermiona nie popełni jej błędów i nie pozwoli odejść mężczyźnie,
którego pokochała. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
</div>
<div class="MsoNormal">
Odwiedzały
wszystkie salony z sukniami ślubnymi w mieście. Hermiona przymierzyła już
miliony modeli – od krótkich mini, przez tradycyjne, długie i z falbanami, aż do
finezyjnie ściętych po bokach krojów. I choć wszystkie suknie były piękne,
żadna z nich nie miała „tego czegoś”, o co chodziło Gryfonce. Pamiętała, że
ślub jest tylko mistyfikacją, a mimo to pragnęła tego dnia poczuć się jak
księżniczka. </div>
<div class="MsoNormal">
<i>Pragnęła być w oczach Draco najpiękniejszą
kobietą na świecie. <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
- Wyglądasz
przepięknie, kochanie – szepnęła Jean, gdy zobaczyła córkę w kolejnej sukni.
Granger obróciła się w stronę lustra i gdy w szklanej tafli ujrzała samą
siebie, zaniemówiła. </div>
<div class="MsoNormal">
Suknia była
przepiękna. Materiał, delikatny niczym najdroższej klasy jedwab, układał się
falami na ciele kobiety, otulając je aż do kostek. W pasie przebiegał wąski,
zaplatany pasek, podkreślający szczupłą talię Gryfonki. Oprócz niego suknia nie
zawierała innych ozdobników. Model był skromny, lecz to właśnie w swojej
prostocie krył całe piękno. </div>
<div class="MsoNormal">
Jean otarła
ukradkiem łzę wzruszenia, spływającą po policzku. </div>
<div class="MsoNormal">
- Moja mała
córeczka wychodzi za mąż – mruknęła. Podeszła do córki, odgarniając włosy z jej
karku i zapinając na bladej szyi naszyjnik. Hermiona dotknęła dłonią zawieszki
w kształcie obrączki, badając palcami jej kryształową powierzchnię. </div>
<div class="MsoNormal">
- Ten
naszyjnik przechodzi w naszej rodzinie z pokolenia na pokolenie. Chciałam dać
ci go, kiedy naprawdę się zakochasz. Ten moment w końcu nastał. Widzę ten blask
w twoich oczach, gdy patrzysz na Draco. Między wami jest chemia, której nie
wolno ci zaniedbać – powiedziała Jean, składając na policzku córki pocałunek. –
Mam nadzieję, że będziesz z nim szczęśliwa, kochanie.</div>
<div class="MsoNormal">
- Już
jestem – odparła szeptem szatynka, pochylając głowę, by matka nie zauważyła
tony emocji przebiegających po jej twarzy. </div>
<div class="MsoNormal">
Nie
kłamała. </div>
<div class="MsoNormal">
Umowa,
która miała na celu tylko dostanie awansu, okazała się pretekstem do zakochania
w swoim odwiecznym wrogu. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
</div>
<div class="MsoNormal">
- Panie Granger,
do czego to służy? – Draco wskazał na wędkę, trzymaną w dłoni przez starszego
mężczyznę. Thomas przeżył szok. Owszem, wiedział, że wybranek jego córki jest
czarodziejem i raczej nie orientuje się, do czego służą proste, codzienne,
mugolskie przedmioty, ale żeby nie rozpoznawać WĘDKI? </div>
<div class="MsoNormal">
Zaczął
objaśniać zasady łowienia ryb Ślizgonowi. Choć wykład na początku wydawał się
Draco nieciekawy, z czasem kolejne kwestie zaczęły go intrygować i w końcu
skończył z wędką w ręce, zapinając robaka jako przynętę na jej końcu. </div>
<div class="MsoNormal">
- Mogę ci
zaufać, prawda? – spytał nagle Thomas, świdrując blondyna spojrzeniem. Ten
spojrzał w oczy starszemu mężczyźnie i kiwnął głową, czując lekkie wyrzuty
sumienia. <i>Był złym człowiekiem. Takim jak
on nie powinno się ufać. <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> </i>- Kiedy Hermiona wróciła z
Hogwartu na wakacje po siódmej klasie, coś w niej się zmieniło. Wojna odcisnęła
na niej swoje piętno. Nie była już tą samą osobą. Straciła zdolność śmiania
się, straciła swoją radość życia i beztroskę. Później wyjechała do Stanów i nie
widzieliśmy jej przez kilka lat. A teraz wróciła, z tobą u boku, i jest
najszczęśliwszą kobietą na Ziemi. Dzięki tobie ona się uśmiecha, śmieje się,
żartuje. Jestem ci za to bardzo wdzięczny, Draco.</div>
<div class="MsoNormal">
Jedyną
myślą w głowie blondyna było to, że on wcale na ten podziw nie zasłużył. </div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Rodzina
wypchnęła Draco oraz Hermionę z domu, by poszli na romantyczny spacer w świetle
zachodzącego słońca. Szli więc, od czasu do czasu stykając się ramionami. Gdy
dłoń Ślizgona przypadkowo musnęła tę należącą do szatynki, na twarzy Gryfonki
wykwitł niewielki, lecz dostrzegalny rumieniec. Ślizgon uśmiechnął się lekko,
widząc jej reakcję.</div>
<div class="MsoNormal">
- Jakie
były twoje marzenia, zanim zaczęła się wojna? – spytała kobieta. Wiedziała, że
porusza drażliwy temat, jednak po prostu musiała to wiedzieć. Nie patrzyła w
oczy mężczyzny. Bała się zobaczyć w nich pustkę. </div>
<div class="MsoNormal">
- Nie
miałem marzeń. Chciałem tylko przeżyć – odpowiedział po dłuższej chwili. W jego
głosie było jednak coś tak dramatycznego, że Hermiona obróciła się w jego
stronę. Zagryzła wargę, zbierając się na odwagę, by spojrzeć w szaroniebieskie
tęczówki. Draco spuścił wzrok. Nie chciał, by widziała, że za obojętną maską
kryją się uczucia, które chowały się głęboko właśnie w jego oczach. – A ty? Czego
pragnęłaś? </div>
<div class="MsoNormal">
- Tego, o
czym marzy każda nastolatka. Bogatego księcia na białym koniu - mężczyzny, który kochałby mnie do końca moich
dni, dobrej pracy, małego, kochającego domku w spokojnej okolicy. Nie wszystko
wyszło tak, jak planowałam… - mruknęła, lekko się uśmiechając. Nie, jej życie
zdecydowanie nie przypominało tego, którego tak pragnęła, a jednak była
zadowolona. </div>
<div class="MsoNormal">
Draco
zastygł, słysząc słowa szatynki.</div>
<div class="MsoNormal">
Chciała
wszystkiego, czym on nie był. </div>
<div class="MsoNormal">
Rujnował
jej możliwości na spełnienie marzeń przez swój egoizm, niemalże zmuszając ją do
ślubu. Wiedział, że Hermiona nie odmówi. Zbyt ciężko pracowała na awans, by
zaprzepaścić taką szansę.</div>
<div class="MsoNormal">
Podjął
decyzję, ale zanim ją spełni, chciał doświadczyć jeszcze jednej rzeczy. </div>
<div class="MsoNormal">
Złapał
Granger za rękę i przysuwając się bliżej, przycisnął swoje wargi do jej. Ogarnęło
go przejmujące uczucie. Smakował usta szatynki z wielką radością, czując ich
brzoskwiniowy posmak.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>Czy tak wygląda miłość? <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
Hermiona
była pierwszą, która się odsunęła. Spojrzała na Draco z niezrozumieniem, a
jednocześnie uśmiechem. Czyżby to było możliwe, by Ślizgon darzył ją jakimś
uczuciem? </div>
<div class="MsoNormal">
Czar jednak
prysł. Mężczyzna odwrócił się i mrucząc ciche przepraszam, wrócił szybkim
krokiem w stronę domu. </div>
<div class="MsoNormal">
Gryfonka
jeszcze długo stała na drodze, patrząc w miejsce, gdzie zniknął blondyn, ze
łzami odrzucenia i niezrozumienia spływającymi po policzkach. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Draco
spakował swoje rzeczy jak najszybciej. Nie było ich wiele – mieli spędzić u
rodziców Hermiony tylko kilka dni. </div>
<div class="MsoNormal">
Musiał się
stąd wydostać zanim Granger wróci. </div>
<div class="MsoNormal">
Ślubu nie
będzie. Umowa była nieważna. W trakcie jej podpisywania oboje zapomnieli
wspomnieć, by nie angażować w ten związek uczuć. Teraz, gdy te się pojawiły,
sprawy się skomplikowane.</div>
<div class="MsoNormal">
Nie mógł
jej tego zrobić. Nie mógł zabrać jej szansy na spełnianie marzeń. Wiedział, że
nigdy nie będzie mógł dać kobiecie tego, czego ona pragnęła. Był wszystkim,
czego nie chciała. To nie on był jej księciem. </div>
<div class="MsoNormal">
Ale ją
kochał. </div>
<div class="MsoNormal">
I właśnie
dlatego zapakował swoje rzeczy i wyszedł, mówiąc ciche „do widzenia” rodzicom
szatynki, którzy patrzyli na niego z niezrozumieniem, jednak nie zatrzymywali
go. Był im za to wdzięczny. Naprawdę zdążył ich polubić przez te kilka dni i
żałował, że nie będą mieli okazji więcej się spotkać. </div>
<div class="MsoNormal">
Teleportując
się, widział przed oczami zapłakaną Hermionę, stojącą samotnie na dróżce.
Przeklął cicho. Zanim się zorientował, był już w Nowym Jorku. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
- Nie! –
krzyknęła, gdy rodzice wyjaśnili jej, co się stało. Wpadła do swojego pokoju,
szukając choć śladu obecności blondyna. Potwierdzenia, że to, co się zdarzyło
to nie był jedynie chory sen.</div>
<div class="MsoNormal">
Wszystko
zniknęło. </div>
<div class="MsoNormal">
Ubrania,
kosmetyki. </div>
<div class="MsoNormal">
Nie zostało
nic, co mogło by świadczyć o tym, że jeszcze godzinę temu w tym pomieszczeniu
był wybranek serca Hermiony, a jednak ona to wiedziała. Nadal czuła na swoich
ustach smak jego warg. W pokoju nadal wyczuwała jego zapach. Palcami nadal
mogła dotknąć jego jasnych włosów i zbadać ich jedwabistą fakturę. </div>
<div class="MsoNormal">
Kobieta
zmarszczyła brwi. Nie zamierzała pozwolić temu idiocie tak po prostu odejść. Zdeterminowana
wrzuciła kilka rzeczy do torby, pocałowała rodziców na pożegnanie teleportowała
się do USA. </div>
<div class="MsoNormal">
- Oj
Malfoy, chyba mamy sobie do wyjaśnienia kilka rzeczy – mruknęła pod nosem. </div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Hermiona
stała pod drzwiami rezydencji, gdzie mieszkał blondyn. Gdy nikt nie
odpowiedział na jej pukanie, wzruszyła ramionami i po prostu weszła do środka. </div>
<div class="MsoNormal">
Draco stał
przy regale. Padające na niego światło podkreślało jasność jego cery i włosów. Był
ubrany w niedbale zarzuconą na ramiona koszulę i ciemne, obcisłe jeansy. Pakował do pudła książki i przy każdym ruchu
Granger mogła dostrzec, jak jego mięśnie się napinają. Na sam ten widok zaniemówiła i dopiero po chwili odzyskała zdolność mowy. </div>
<div class="MsoNormal">
- Co ty
robisz? – spytała cicho. Blondyn zastygł, słysząc jej głos. Obrócił się w
stronę kobiety, nie dowierzając, że ona naprawdę tu jest. </div>
<div class="MsoNormal">
-
Wyprowadzam się – odpowiedział. – Skończyła mi się wiza. Wracam do Anglii. </div>
<div class="MsoNormal">
Granger
uśmiechnęła się smutno, podchodząc bliżej i kładąc rękę na jego nagiej piersi. Nie
umknęło jej uwadze, że pod wpływem jej dotyku mężczyzna zadrżał. Podniósł dłoń
i chwycił jeden z jej swobodnie opadających na twarz kosmyków, zaplatając go
sobie na palec.</div>
<div class="MsoNormal">
- Dlaczego
odszedłeś? – spytała, patrząc prosto w szaroniebieskie tęczówki, w których
nagle pojawiła się iskra smutku. </div>
<div class="MsoNormal">
- Bo nie
jestem kimś, kto odpowiadałby twoim wyobrażeniom.</div>
<div class="MsoNormal">
Hermiona
posłała mu ciepły uśmiech, składając na policzku blondyna delikatny jak
muśnięcie skrzydeł motyla pocałunek. </div>
<div class="MsoNormal">
- Masz rację. Wcale nie jesteś księciem na
białym koniu. Ale wiesz, czasy się zmieniły. Konie to już przeżytek, teraz ekscytują
mnie hipogryfy – Draco zaśmiał się, pierwszy raz od dawna tak szczerze i
naturalnie. Chwycił szatynkę w objęcia, przyciągając ją do siebie.</div>
<div class="MsoNormal">
- Zwariuję
kiedyś z tobą, Granger – mruknął, sunąc nosem po jej szyi. W odpowiedzi
szatynka cicho zachichotała. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- A, Draco? Wcale nie musisz się
wyprowadzać. Czuję się dziwnie, mówiąc to, ale… ożenisz się ze mną? </div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
Vilenehttp://www.blogger.com/profile/06977950606666881399noreply@blogger.com19tag:blogger.com,1999:blog-5686933428802304497.post-53476423094180531952014-09-14T14:46:00.001+02:002014-09-14T14:55:17.427+02:00Miniaturka 8 - Once again<div style="text-align: center;">
Cześć Myszki! :3</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Nie potrafię zrozumieć, jak działa natchnienie. Kiedy są wakacje i mam mnóstwo wolnego czasu, weny po prostu nie ma. Ucieka gdzieś, wyjeżdża na wakacje. A gdy wracam do szkoły i mam zadane pięć tysięcy zadań, wtedy nagle powraca i woła, żeby pisać. </div>
<div style="text-align: center;">
Fuck logic, naprawdę.</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Dziękuję wszystkim 28 osobom, które w ciągu tych niecałych dwóch miesięcy skomentowały epilog KoS. To naprawdę wiele dla mnie znaczy. Dziękuję, że byliście i mam nadzieję, że nadal tu jesteście, że o mnie całkiem nie zapomnieliście. :) </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Misie, chciałabym wyjaśnić jeszcze jedną sprawę. To, że wróciłam z miniaturką nie oznacza, że powracam do regularnego dodawania postów. Po pierwsze, nie mam pomysłu na kolejne opowiadanie, więc póki co będę pewnie (o ile w ogóle!) publikować miniaturki. Mam mnóstwo zaczętych, lecz nie skończonych one-shotów, którymi chciałabym się w przyszłości z Wami podzielić. </div>
<div style="text-align: center;">
Drugim problemem jest brak czasu. Zaczęłam liceum, dość dobre liceum, które wiele wymaga oraz do którego dojeżdżam w sumie około dwóch godzin dziennie. Często, gdy wracam, jestem zbyt zmęczona, by oddychać, nie mówiąc już o pisaniu. ;_; </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Będę się starać co jakiś czas wrzucać coś na bloga, gdyż nie chcę, by dłużej był zawieszony, ale błagam Was o cierpliwość i wyrozumiałość. </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Mimo wszystko, zapraszam Was do czytania i mam nadzieję, że miniaturka Wam się spodoba. Proszę o komentarze z opiniami. Nie wstydźcie się, piszcie, co uważacie! :) </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Kocham Was bardzo, bardzo mocno, nigdy o tym nie zapominajcie. </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
PS. Rozdział jest niezbetowany. Gdy uda mi się nawiązać współpracę z betą, wstawię poprawioną wersję. </div>
<div style="text-align: center;">
:) </div>
<div style="text-align: center;">
PS2. Mam nadzieję, że zrozumiecie koncepcję tej miniaturki oraz jej zakończenie. </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Draco
Malfoy nie rozumiał, dlaczego ludzie w ogóle się zakochują. Nigdy nie pojął,
jak można darzyć drugą osobę uczuciem tak mocno, by być w stanie zrobić dla
niej wszystko. Nie wiedział, jak to jest, być przy kimś w dobrych i złych
chwilach, wpierać, opiekować się. Kochać. </div>
<div class="MsoNormal">
Nie
rozumiał, dopóki sam tego nie doświadczył.</div>
<div class="MsoNormal">
Hermiona
Granger była perfekcyjna.</div>
<div class="MsoNormal">
Dla niej
byłby gotów zdobyć gwiazdkę z nieba, gdyby tylko tego zapragnęła. Zaprzyjaźnił
się z Weasley’em, bo tego chciała. Starał się pracować nad swoim ślizgońskim
charakterem. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Mógłby zrobić wszystko, byle
tylko ona była szczęśliwa. </div>
<div class="MsoNormal">
Mógłby, ale
ona tego nie chciała.</div>
<div class="MsoNormal">
Teraz
siedział sam, popijając ognistą whiskey, patrząc w zamyśleniu na gwiazdy, które
kiedyś byłby gotów jej ofiarować. Nie płakał – chyba po prostu nie był do tego
zdolny. Cierpienie można jednak przeżywać inaczej. W jego wypadku ból
przejawiał się obojętnością, pustką. </div>
<div class="MsoNormal">
To słowo
chyba najlepiej określało jego odczucia. Jego życie było puste, dopóki jej nie
poznał. Zaczarowała jego świat swoim uśmiechem, ciepłymi słowami, dotykiem
delikatnych dłoni. A gdy odeszła, zostawiła go samego, znów została tylko
obojętność. </div>
<div class="MsoNormal">
A przecież
ją kochał.</div>
<div class="MsoNormal">
Może nie
umiał tego dostatecznie ukazać? Wiedział, że nie był idealnym partnerem – nie
dawał jej kwiatów i wyśmiał by każdego, kto zaproponowałby, żeby recytował
wiersze pod jej balkonem. Nie był księciem na białym koniu, ale przecież się
starał. Próbował. Nie był idealny, ale dzięki niej czuł, że może wszystko. </div>
<div class="MsoNormal">
Rzucił
szklanką o ścianę, patrząc, jak rozbija się na miliony kawałków, jak jego świat
w chwili, gdy zniknęła za drzwiami, po raz ostatni szepcząc ciche „żegnaj”. </div>
<div class="MsoNormal">
Jej miłość
była dla niego narkotykiem, od którego szybko się uzależnił. Gdy zostały mu
zabrane kolejne działki, wszystko straciło sens. </div>
<div class="MsoNormal">
Nie umiał
już nawet liczyć na to, że ona wróci. Wyprowadziła się. Odeszła. Nie wróci. Wiedział, że tak się nie stanie.</div>
<div class="MsoNormal">
To był
koniec. </div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Usłyszał,
jak trzaskają drzwi, prowadzące do ich wspólnej sypialni. Widział, jak Hermiona
pakuje walizki, niedbale wrzucając do nich jak najwięcej rzeczy. </div>
<div class="MsoNormal">
To nie był
koszmar. To była koszmarna rzeczywistość.</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie –
jęknął cicho, widząc, jak jej wzrok omiata drzwi. Chciała jak najszybciej wyjść.
</div>
<div class="MsoNormal">
Już nie
pragnęła go w swoim życiu. </div>
<div class="MsoNormal">
- Sam tego
chciałeś, Draco – szepnęła, a w jej oczach dostrzegł łzy. Pragnął tylko ją
przytulić, otrzeć słone krople i zapewnić, że wszystko będzie dobrze. Ale nie
mógł. Nie mógł, bo są rzeczy, których raz zepsutych nie da się już naprawić. </div>
<div class="MsoNormal">
Powinien ją
wołać i błagać na kolanach, by wróciła, ale był Draco Malfoy’em – był na to
zbyt dumny. </div>
<div class="MsoNormal">
- No więc…
żegnaj, Draco – powiedziała Gryfonka, zapakowawszy już wszystkie swoje bagaże.
Skierowała swoje kroki jeszcze tylko do łazienki – Draco dobrze wiedział, że
trzyma tam swoją szczoteczkę do zębów w kształcie żyrafy (podobno innych nie
było w sklepie, dobre sobie!).</div>
<div class="MsoNormal">
Nie
patrzyła na niego. Wzrok miała utkwiony gdzieś w podłodze. Była smutna, mógł to
zauważyć, przecież znał ją tak dobrze. Wiedział, że cierpi, gdy przygryza swoją
wargę, ze wszystkich sił próbując się nie rozpłakać. </div>
<div class="MsoNormal">
Jego też
bolało.</div>
<div class="MsoNormal">
- Hermiono,
nie…</div>
<div class="MsoNormal">
Wyszła,
zanim dokończył zdanie. Wiedziała, że gdyby błagał ją o zostanie, uległaby mu,
a on kłamał. Tak naprawdę nie pragnął jej obecności. Przecież sam powiedział
jej to w dniu zerwania, przecież to właśnie o to się pokłócili… </div>
<div class="MsoNormal">
A w złości
człowiek mówi prawdę. Nie kontroluje swoich słów, przytłoczony emocjami, lecz
mówi prawdę. </div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
- Czy tobie
jeszcze w ogóle na mnie zależy? – w jej głosie słyszał ból. Wiedział, że
cierpi. Jej tęczówki nie były jak zwykle rozjaśnione iskierkami szczęścia –
czekoladowy brąz stopił się w dwie czarne dziury. Mrugnęła, pragnąc odpędzić
napływające do oczu łzy. – Czy zauważyłbyś, gdybym odeszła? </div>
<div class="MsoNormal">
Zirytował
się. To, że nie ukazywał swoich uczuć słowami nie znaczyło, że jej nie kochał.
Po prostu nie lubił afiszować się ze swoimi myślami. To był pewnie jeden ze
zwyczajów, który pozostał mu po karierze Śmierciożercy. Przywykł do słuchania i
bezmyślnego wykonywania rozkazów, nie debatowania o nich, deklarowania swojego
zdania. Taki po prostu był. Krył wszystko w sobie, nie ujawniając tego światu.</div>
<div class="MsoNormal">
- Granger,
nie irytuj mnie – warknął. Hermiona odwróciła głowę, podnosząc się z kanapy, na
której dotychczas siedziała, by wyjść z pokoju. Zerwał się z fotela, chwytając
ją za przedramię i przyciągając do siebie.</div>
<div class="MsoNormal">
- O co ci
chodzi? – spytał. Gryfonka uniosła głowę tylko na ułamek sekundy, lecz
wystarczyło to, by dostrzec, że jego oczy przesycone są złością. </div>
<div class="MsoNormal">
- Mam
wrażenie, że tylko ci zawadzam, Draco – szepnęła, starając się niezauważalnie
obetrzeć kilka nieposłusznych kropel, którym udało się uwolnić spod jej powiek.
– W twoim życiu jestem jedynie bezbarwnym, lecz zagradzającym drogę cieniem.
Przeszkadzam ci w karierze, musisz poświęcać mi swój czas, zawadzam moimi
prośbami, ciągle cię denerwuję. Byłoby lepiej, gdybym odeszła…</div>
<div class="MsoNormal">
Zamarł.
Chciał wykrzyknąć „nie!”, chciał błagać ją na kolanach, by została, <i>bo on nie umie bez niej żyć. </i>Stał jednak
bezradnie, a jego usta wypowiedziały cichym tonem słowa, które zniszczyły
wszystko, co udało mu – im- się zbudować przez ostatnie trzy lata.</div>
<div class="MsoNormal">
- Może masz
rację. </div>
<div class="MsoNormal">
Coś
trzasnęło i Draco pomyślał, że słyszy trzask własnego, łamanego serca. Chociaż
sam już wątpił, czy posiada taki narząd, odpowiedzialny za <i>miłość. <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> </i>Ten organ chyba wyprowadził się
razem z nią, dokładnie dzień później. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
W
poniedziałkowy poranek, tydzień przed kłótnią, Hermionę obudził magofon.
Jeszcze nie do końca rozbudzona, odebrała, mrucząc coś w stronę różdżki, która
teraz przybrała postać słuchawki.</div>
<div class="MsoNormal">
- Taak? </div>
<div class="MsoNormal">
- Obudziłem
cię? – od razu poznała ten głos. Uśmiechnęła się szeroko. Na Merlina, jak ona
za nim tęskniła. </div>
<div class="MsoNormal">
Draco
wyjechał dokładnie dwa tygodnie temu. Niby nic ważnego – miał do załatwienia
jakiś interes, pewien kontrakt do podpisania. Nie sądzono, że jego podróż zajmie
więcej czasu niż kilka dni, jednak z powodu komplikacji wszystko się
przedłużyło i rozłąka okazała się dłuższa, niż Hermiona przypuszczała. </div>
<div class="MsoNormal">
- Kiedy
wracasz? – spytała, słysząc w odpowiedzi westchnięcie swojego ukochanego. Mogła
wyobrazić sobie, jak właśnie przebiega palcami po swoich włosach, mierzwiąc je.
</div>
<div class="MsoNormal">
- Mam
nadzieję, że już niedługo. Jestem zmęczony, a ci nadęci inwestorzy wszystko
komplikują. Chcę tylko jeden podpis, na Merlina. </div>
<div class="MsoNormal">
Hermiona
pokiwała głową, dopiero po chwili przypominając sobie, że mężczyzna i tak nie
zobaczy gestu. Wyczuwała w jego głosie, że faktycznie był wykończony. Nawet nie
silił się na sarkazm, co, o zgrozo, w przypadku Draco Malfoy’a było niemalże
objawem śmiertelnej choroby. </div>
<div class="MsoNormal">
- Tęsknię
za tobą, wiesz? – mruknęła. – Bez ciebie jakoś tak zimno w łóżku wieczorem, no
i nie…</div>
<div class="MsoNormal">
- Przyznaj
Granger, po prostu brakuje ci mojego boskiego ciała, służącego ci jako
poduszka, umięśnionych ramion, chroniących cię przed złem całego świata… -
wtrącił się w zdanie blondyn. </div>
<div class="MsoNormal">
- No i nie
mam z kim porozmawiać.</div>
<div class="MsoNormal">
- <i>Porozmawiać? </i>Tak to się teraz nazywa?</div>
<div class="MsoNormal">
- Udam, że
nie wiem, co insynuujesz.</div>
<div class="MsoNormal">
- Granger,
to może, kiedy już wrócę, zechcesz ze mną <i>porozmawiać?
<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
- Jeszcze
jedno słowo, erotomanie, a odgrodzę twoją połowę łóżka taśmą policyjną.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Też cię kocham, skarbie. </div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
- Granger,
wytłumacz mi po raz kolejny <i>zasadniczą </i>różnicę
pomiędzy jasnym zielonym a dojrzałą limonką, bo naprawdę nie potrafię tego
pojąć. </div>
<div class="MsoNormal">
Hermiona
tylko westchnęła, odkładając na półkę kolejną puszkę farby. W myślach
stwierdziła, że kupi barwnik i pomaluje mieszkanie, gdy Draco wyjedzie na
kilkudniową delegację za niecały miesiąc. </div>
<div class="MsoNormal">
Zgodziła
się z nim zamieszkać. Była pewna swojej decyzji. Pragnęła mieć go przy sobie
zawsze, dwadzieścia cztery godziny na dobę. Spotykali się już od ponad roku,
więc sądziła, że najwyższy czas, by w końcu zrobić ten krok.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
W mieszkaniu Draco planowała
jednak zaprowadzić kilka zmian. Na Merlina, ten apartament potrzebował kobiecej
ręki! </div>
<div class="MsoNormal">
Draco
przewrócił oczami. Choć remont wcale mu się nie uśmiechał (szczególnie, że
Hermiona upierała się, by przeprowadzić go w sposób całkowicie mugolski!), był gotów
poświęcić swój spokój ducha, byle kobieta była szczęśliwa. W końcu uległ na jej
błagalne spojrzenie godne najsłodszego szczeniaka i zgodził się na przemalowanie
tych kilku ścian. Zdawało mu się, że będzie to niezła zabawa. Jak na razie
jednak cierpiał, zmuszony do wybrania jednego koloru z tysięcy, których nazw
nie dało się nawet normalnie przeczytać. Kto to wymyślał? <i>Błękitny błękit,</i> <i>zielona
zieleń. </i>Litości! </div>
<div class="MsoNormal">
- Graaanger
– jęknął, przysuwając się do szatynki tak, że jego klatka piersiowa naparła na
jej plecy. Nie zareagowała, więc dmuchnął jej na kark ciepłym powietrzem.
Zadrżała. Zachwycony jej reakcją przesunął wzdłuż ramienia kobiety palcami,
koniec końców chwytając jej dłoń w swoją. – Chodźmy już do domu.</div>
<div class="MsoNormal">
- Draco,
zachowujesz się jak dziecko – rzuciła pretensjonalnie, jednak Ślizgon zauważył
wahanie w jej głosie. Uśmiechnął się pod nosem. Zwycięstwo miał w garści. </div>
<div class="MsoNormal">
- No
Granger, prooooszę. Wystarczy, że rzucę odpowiednie zaklęcie i ściany same się
pomalują na jaki tylko kolor zechcesz, a my będziemy mogli w tym czasie robić
coś <i>produktywniejszego.</i> </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Draco!<i><o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
- Miałem na
myśli… gotowanie<i> </i>obiadu! Tak,
przecież musimy ugotować obiad! </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Ich
rocznica nie była niezwykłym wydarzeniem. I to nie dlatego, że któreś z nich
zapomniało o tym ważnym dniu czy też nic nie przygotowało. Tego dnia Hermiona
obudziła się z ogromnym bólem głowy, którego nie udało jej się zwalczyć nawet
eliksirem przeciwbólowym. </div>
<div class="MsoNormal">
- Granger?
– Gryfonka jedynie przykryła się szczelniej kołdrą, zagłębiając się cała,
łącznie z głową, w cieplutkim kokonie. </div>
<div class="MsoNormal">
- Granger,
wyłaź spod przykrycia. Przyniosłem ci lekarstwo – myśl o leku była kusząca,
jednak wizja wyjścia spod posłania wcale jej się nie podobała. Zignorowała więc
głos ukochanego, mocniej zaciskając powieki, jakby to miało ulżyć jej w bólu. Zdziwiona
otworzyła oczy, czując, jak jej kokon się otwiera, a do środka wślizguje się
druga osoba.</div>
<div class="MsoNormal">
- Malfoy,
co ty robisz? – spytała, słysząc ciche przekleństwo mężczyzny, który uderzył
głową o ramę łóżka, próbując wygodnie się ułożyć w kryjówce swojej dziewczyny. </div>
<div class="MsoNormal">
- Sprawdzam
czy żyjesz – mruknął w odpowiedzi, przerzucając swoje ramię przez talię
Hermiony i unosząc się na łokciu, tak, by mimo ciemności móc na nią spojrzeć.
Położył dłoń na jej czole, jednak nie wyczuł podwyższonej temperatury.
Zmarszczył brwi. Nie tak wyobrażał sobie ich rocznicę, jednak był z Granger i
to było najważniejsze. Oparł się o ramę łóżka. W kokonie szatynki może i było
ciepło, ale panowała nieopisana duchota. Czuł, że już niedługo zacznie się
dusić, ale co tam, dla Gryfonki był gotów znieść nieprzyjemności.</div>
<div class="MsoNormal">
- Gdzie cię
boli? – spytał cicho, patrząc na kobietę, która ułożyła głowę na jego ramieniu
i przymknęła oczy. Spoglądając na niego z bólem w brązowych tęczówkach,
pomasowała skroń po prawej stronie twarzy. Już chwilę później Draco składał tam
czuły pocałunek, jakby miał nadzieję, że to ulży Hermionie w cierpieniu. </div>
<div class="MsoNormal">
- Draco? –
jej głos był ledwo słyszalny, jednak gdy Ślizgon obrócił głowę w jej stronę,
dostrzegł, że się lekko uśmiecha. Jej oczy, mimo bólu głowy, jej oczy świeciły
się z radością. – Dziękuję, że jesteś.</div>
<div class="MsoNormal">
- Dla
ciebie zawsze, Granger.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Draco miał
spotkać rodziców dziewczyny dokładnie pół roku po tym, jak zaczęli się
spotykać. Wizja spotkania przyszłych teściów była dla niego koszmarem, który
śnił mu się przez wiele nocy. </div>
<div class="MsoNormal">
Gdy w końcu
nadszedł ten dzień, w którym miał odwiedzić Granger w jej rodzinnym domu, Draco
był przerażony. Tak zwyczajnie, po ludzku, trząsł się ze strachu. Wiedział, jak
ważni dla szatynki są jej rodzice i zdawał sobie sprawę, że od tego spotkania
zależy przyszłość jego związku. Obawiał się, że Jean go nie zaakceptuje z
powodu jego nieco sztywnego obejścia; wiedział, że nie jest wzorem, jeżeli
chodzi o bycie perfekcyjnym chłopakiem. Nie umiał przytulać Granger przy każdej
okazji czy składać na jej ustach spontanicznych pocałunków, szczególnie w
obecności osób trzecich. Nie przywykł do okazywania swoich uczuć. Hermiona
wiedziała, że ją kochał i to było najważniejsze. Nie czuł potrzeby okazywania
tego na każdym kroku; według niego to właśnie dystans sprawiał, że w każdym
najmniejszym geście, w każdym spojrzeniu w oczy, w każdym muśnięciu dłoni była
magia, której nigdy w życiu nie pozwoliłby odejść. </div>
<div class="MsoNormal">
Wiedział
także, że ojciec Gryfonki uważa, że żaden chłopak nie jest dostatecznie dobry
dla jego małej dziewczynki. I choć chyba każdy tata tak sądzi, Draco obawiał
się braku akceptacji swojego (może) przyszłego teścia.</div>
<div class="MsoNormal">
Hermiona
zachichotała, ujmując dłoń swojego mężczyzny. Widziała w jego oczach czyste przerażenie, którego starał się nie
okazywać. Mimo że jego mina była, jak zwykle, pokerowa i twarz nie wyrażała
żadnych uczuć, to w jego źrenicach była w stanie dostrzec prawdę.</div>
<div class="MsoNormal">
Doskonale
wiedziała, że jej rodzice będą zachwyceni Draco. Mama już od dawna truła jej
kazanie o tym, że powinna przyprowadzić jakiegoś młodzieńca do domu, a Thomas
powtarzał, że najważniejszą rzeczą jest, by chłopak ją kochał. Malfoy darzył ją
uczuciem i było to widać już na kilometr, więc czuła, że stanie się ulubieńcem
taty. </div>
<div class="MsoNormal">
Uśmiechnęła
się pocieszająco do Ślizgona, chwytając mocniej jego dłoń i okręcając się w
miejscu, tak, by teleportować ich na Westminster 80, gdzie mieszkali jej
rodzice. Poprawiła kołnierzyk Draco i pociągnęła go w stronę drzwi.</div>
<div class="MsoNormal">
- Granger,
wiesz, przypomniałem sobie, że mam do załatwienia pewną bardzo ważną sprawę, to
naprawdę nie może czek… - Hermiona zatkała mu usta pocałunkiem, delikatnie
muskając jego wargi swoimi. Ich spojrzenia się spotkały i Gryfonka po raz
milionowy rozpłynęła się, patrząc w jego źrenice.</div>
<div class="MsoNormal">
- Chyba nie
tchórzysz, co, Malfoy? – spytała zadziornie, składając kolejny całus na bladej
szyi mężczyzny. Blondyn podniósł jej dłoń i pocałował po kolei wszystkie kostki
jej palców. – Moi rodzice cię pokochają, Draco.</div>
<div class="MsoNormal">
Pokiwał
głową, lekko się uśmiechając. Podeszli do drzwi i Hermiona otworzyła je z
hukiem.</div>
<div class="MsoNormal">
- Mamo!
Tato! Już jesteśmy! – zawołała. Minutę później z kuchni wypadła niska brunetka,
o głowę niższa od Draco. Trzymała w dłoni chochlę, którą rzuciła na szafkę,
przytulając córkę i mrucząc do niej
słowa powitania. Z do tej pory zamkniętych drzwi wynurzyła się postać
mężczyzny, który posłał Ślizgonowi szeroki uśmiech, a Malfoy odwzajemnił gest. </div>
<div class="MsoNormal">
Hermiona
odsunęła się od matki, składając szybki pocałunek na policzku ojca. Wróciła do
swojego chłopaka i chwyciwszy go za rękę, oczekiwali na reakcję rodziców
kobiety. </div>
<div class="MsoNormal">
- Mamo,
tato, poznajcie Draco.</div>
<div class="MsoNormal">
Jean
podeszła do Malfoy’a i przytuliła go. Chłopak odprężył się w jej objęciach.
Czuł, jakby przytulała go jego własna matka, która nigdy nie była skora do
takich gestów. Odsunęli się od siebie dopiero po chwili. Thomas wyciągnął dłoń
do Ślizgona, mocno ją ściskając. </div>
<div class="MsoNormal">
- Witaj w
rodzinie, Draco – powiedział ojciec szatynki, podchodząc do swojej żony i
obejmując ją czule w pasie.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Trzy
miesiące po tym, jak zaczęli się spotykać, Hermiona uznała, że nadeszła pora,
by powiedzieć o swoim ukochanym przyjaciołom. I o ile była spokojna, wiedząc,
że Ginny przyjmie tę wiadomość z radością, nie była tego pewna, gdy chodziło o
Harry’ego i Rona.</div>
<div class="MsoNormal">
Wiedziała,
że uraza Draco do jej najlepszych przyjaciół (i wzajemnie) była wręcz
legendarna. Zamiast mugolskiego „jak pies z kotem”, w Hogwarcie mówiono „jak
Malfoy z Potterem”. Postanowiła jednak nie przejmować się, myśląc, że dawne
urazy teraz, po kilku latach od skończenia szkoły, już dawno minęły. Dlatego
właśnie, w trakcie rozmowy chłopaków i Ginny, którzy debatowali na temat drużyn
Quidditcha, które miały szansę w tym sezonie zdobyć puchar, wtrąciła „Umawiam
się z Malfoy’em”.</div>
<div class="MsoNormal">
Reakcja
Harry’ego i Rona była zaskakująca. Przez chwilę w pomieszczeniu zapadła cisza,
a atmosfera stała się tak gęsta, że można by ją kroić nożem.</div>
<div class="MsoNormal">
- Ty… -
zaczął Potter, z brwiami uniesionymi ze zdziwienia tak wysoko, że niemal
dotykały czarnych włosów. Hermiona zagryzła wargę. Oczekiwała nieco
łagodniejszej reakcji przyjaciół. Po ich minach mogła jednak poznać, że nic z
tego – stare rany zadane chłopakom przez Draco wcale się nie zagoiły.</div>
<div class="MsoNormal">
- Umawiasz
się… - kontynuował Weasley, a jego policzki przybrały barwę wściekłego
szkarłatu. </div>
<div class="MsoNormal">
- Z
MALFOY’EM?! – zawyli chórkiem, wymieniając zezłoszczone spojrzenia między sobą.
Ich wzrok w końcu spoczął na szatynce, która aż się skuliła, widząc żal w ich
oczach. </div>
<div class="MsoNormal">
- Przecież
Malfoy to… Malfoy! – krzyknął Harry. Hermiona zmrużyła oczy, spoglądając na
bruneta ze złością.</div>
<div class="MsoNormal">
- Właśnie.
Draco to Draco. Kocham go i pragnę, abyście to zaakceptowali. Jeżeli naprawdę
jestem waszą przyjaciółką, będziecie przynajmniej go tolerować. Nie jest
idealny – zrobił w swoim życiu wiele złego, ale nie robił tego z własnej woli,
uwierzcie mi – Ron przerwał Granger, prychając głośno i podważając słuszność
jej słów. Szatynka zaczęła tłumaczyć, a jej oczy ciskały błyskawice. – Gdybyś
ty, Ronaldzie, był zmuszany przez własnych rodziców do bycia Śmierciożercą,
przeciwstawiłbyś im się? Gdyby przez całą młodość wpajano ci pewne ideały,
potrafiłbyś je porzucić? My wiedzieliśmy, że Voldemort to zło. Draco nie dostał
tej szansy. </div>
<div class="MsoNormal">
W tym
momencie wzrok dziewczyny się zmienił – ze złości na ciche błaganie. Chciała,
by przyjaciele chociaż spróbowali ją zrozumieć. </div>
<div class="MsoNormal">
- Miłość
nie wybiera, prawda? – Hermiona uśmiechnęła się do Ginny, która postanowiła w
końcu zabrać głos. – Jeżeli dzięki niemu jesteś szczęśliwa, to jestem w stanie
go akceptować. Zasługujesz na kogoś, kto naprawdę cię pokocha. Jeżeli tą osobą
jest Draco, cieszę się z twojego szczęścia. </div>
<div class="MsoNormal">
Granger
spojrzała w mądre, orzechowe oczy przyjaciółki i mocno ją przytuliła, dziękując
jej gestem za wsparcie.</div>
<div class="MsoNormal">
- Może nie
będzie mi łatwo go polubić, jednak jestem w stanie go tolerować, Herm – mruknął
Harry. Ron tylko pokiwał głową.</div>
<div class="MsoNormal">
Szatynka
odetchnęła z ulgą, posyłając przyjaciołom ciepły uśmiech. Była wdzięczna
Merlinowi, że otaczali ją tak wspaniali ludzie, którzy byli w stanie wyrzec się
własnych uprzedzeń dla jej szczęścia. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Minął
miesiąc, zanim wreszcie wyznali sobie miłość. </div>
<div class="MsoNormal">
Ten dzień
był pochmurny i deszczowy. Krople leniwie osuwały się w dół szyb, zostawiając
za sobą ścieżki. </div>
<div class="MsoNormal">
-
Wstajeeeeemy! Malfoy, przed nami piękny dzień, pełen przygód! Już, już,
wygrzebujemy się z łóżeczka!</div>
<div class="MsoNormal">
Draco
uchylił jedno oko, jednak powieka ponownie ugięła się pod ciężarem porannej
grawitacji. Jęknął w duchu. W ciągu tej krótkiej chwili, gdy patrzył na świat,
zdołał dostrzec pluchę i szyby pełne wzorów z kropli. Wcale mu się nie
śpieszyło, by wyjść z mięciutkiego, ciepluśkiego łóżeczka. A ta nienormalna
kobieta, <i>jego kobieta, </i>krzyczała mu
nad głową coś o pobudce. </div>
<div class="MsoNormal">
Była
sobota, siódma rano. Litości! Świt! Zawsze przypuszczał, że o tak wczesnej
godzinie jeszcze nawet Słońce nie wstaje i, o proszę, miał rację. Nawet tej
gwieździe nie chciało się zrywać o tak szatańskiej godzinie, wolało zasłonić
się chmurami i jeszcze chwilę podrzemać. W tym momencie była to również cicha
prośba Draco – błaganie by zasnąć i nie słyszeć dłużej zrzędzącego głosu
Granger.</div>
<div class="MsoNormal">
-
Wiedziałeś, że Hogwart zaatakowała plaga jednorożców? Mówię ci, te stworzenia
są wszędzie! </div>
<div class="MsoNormal">
Draco
mruknął coś potakująco, zakrywając głowę poduszką. Granger jednak bezdusznie
uklęknęła przy łóżku, by kontynuować swój monolog na tyle głośno, by jej
ukochany nie przegapił ani jednego słowa z fascynującej jakże wypowiedzi.</div>
<div class="MsoNormal">
- A w
ministerstwie ogłosili ustawę, że każdy, kto się stawi w gabinecie Umbridge i
wypowie hasło „Nie lubię kotów” dostanie worek galeonów z twojego skarbca.</div>
<div class="MsoNormal">
Blondyn
znów tylko mruknął, nie wykazując większego zainteresowania treścią wykładu
szatynki. Hermiona przewróciła oczami.</div>
<div class="MsoNormal">
- Kocham
cię – zaryzykowała stwierdzenie, przygryzając wargę. Już od dawna chciała mu to
powiedzieć. I tak nie słuchał, więc mogła wyznać mu prawdę, czuć się lżej na
sumieniu, a jednocześnie Malfoy i tak dalej nie będzie zdawać sobie sprawy z
jej uczuć.</div>
<div class="MsoNormal">
Słysząc
wyznanie, Draco natychmiast podniósł się do pozycji pionowej.</div>
<div class="MsoNormal">
- Co ty
powiedziałaś, Granger? </div>
<div class="MsoNormal">
- Kocham
cię – jej głos był niewiele głośniejszy od szeptu. Nie patrzyła na niego, lecz
na ramę łóżka, która jeszcze nigdy nie wydawała jej się tak ciekawa. </div>
<div class="MsoNormal">
Blondyn
przekrzywił głowę, wyglądając niesłychanie uroczo z zaspanymi oczami i
rozwichrzonymi włosami.</div>
<div class="MsoNormal">
- Wiesz,
Granger, ja ciebie też – opadł z powrotem na poduszki i ponownie zamknął oczy. </div>
<div class="MsoNormal">
Tym razem
jednak nie spał sam. Hermiona, z myślą „a niech to diabli!” zrezygnowała z
planów na przedpołudnie i położyła się obok swojego chłopaka, wtulając głowę w
zagłębienie jego szyi i przymykając powieki.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Gdyby nie
ich wybuchowe charaktery, może ich pierwszy pocałunek wyglądałby nieco inaczej.
Hermiona wyczekiwała momentu, w których ich usta wreszcie się zetkną z
niecierpliwością. Spotkali się już kilka razy, dobrze im się rozmawiało, na
jego widok w żołądku kobiety pojawiały się te dziwne motylki. Była pewna, że
Draco to ten mężczyzna, z którym chce spróbować dzielić swoje smutki i radości.
I nie była pewna, lecz w głęboko w jej sercu kryła się iskierka nadziei, że
może Ślizgon myśli w podobnej kategorii o niej…</div>
<div class="MsoNormal">
I choć ich
uczucie było rodem z bajki, ich pierwszy pocałunek zdecydowanie tak nie
wyglądał.</div>
<div class="MsoNormal">
- Malfoy,
ty kretynie, naprawdę przypaliłeś jajecznicę? Tego nie da się zepsuć!</div>
<div class="MsoNormal">
Draco prychnął,
unosząc lewą brew do góry i spoglądając na kobietę, która opierała się o szafki
w jego kuchni i przyglądała jego wysiłkom. </div>
<div class="MsoNormal">
- Jak
widzisz, jednak się da – mruknął pod nosem.</div>
<div class="MsoNormal">
- Jesteś
idiotą.</div>
<div class="MsoNormal">
- Hej, nie
wiedziałem, że to powinno się mieszać, dobra? Nie jestem tak idealny jak ty,
panno Wiem-Wszystko-Co-Tylko-Napisano-W-Książkach!</div>
<div class="MsoNormal">
- Ej! Nie
jestem wcale przemądrzała i nie wiem wszystkiego!</div>
<div class="MsoNormal">
- Ohoho, co
to się dzieje, czyżby panna Granger przyznała się właśnie do braku wiedzy?
Merlinie, co się dzieje z tym światem!</div>
<div class="MsoNormal">
- Przestań,
kretynie!</div>
<div class="MsoNormal">
- Jak
zawsze perfekcyjna, zbawczyni świata, przyjaciółeczka Grzmotera i Wieprzleja,
poukładana Gryfoneczka! Panienka
Poświęcę-Życie-Dla-Innych-Bo-Jestem-Taka-Dobroduszn… hpfu! </div>
<div class="MsoNormal">
Słowa
Malfoy’a zlały się w niewyraźne mruknięcie, gdy Hermiona ujęła go za kark i,
stając na palcach, złączyła swoje usta z jego. Nieśmiało musnęła jego dolną
wargę, z rozkoszą wdychając zapach chłopaka, którego kochała. </div>
<div class="MsoNormal">
Ten
pocałunek był ich pierwszym. Pierwszym z wielu. Była w nim magia, której nie
można opisać słowami. Gdy wreszcie odsunęli się od siebie, chcąc zaczerpnąć
powietrza, Granger spojrzała w szaroniebieskie tęczówki i uśmiechnęła się.
Malfoy odwzajemnił gest, wykrzywiając usta w grymasie. </div>
<div class="MsoNormal">
- Lubię
smak twoich ust – powiedział, obserwując, jak na policzki Gryfonki wkraczają
urocze rumieńce.</div>
<div class="MsoNormal">
Tamtego
wieczoru oficjalnie stali się parą.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
Pracowali
ze sobą już od miesiąca i granice ich nienawiści zaczęły stopniowo się
zacierać. Gryfonka nie chciała przyznać nawet przed samą sobą, że zaczęła
postrzegać Ślizgona w nieco inny – bo pozytywny – sposób.</div>
<div class="MsoNormal">
Flirtowali
ze sobą, co nie pozostało niezauważone przez pracowników biura, którzy
kwitowali to zszokowanymi spojrzeniami. A sami zainteresowani zdawali się tym
nie przejmować, pogrążając się w swoim własnym świecie czułych gestów, muśnięć
dłoni, nieśmiałych spojrzeń. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Hermiona bardzo pragnęłaby
powiedzieć, że zaproszenie na randkę z Draco przyjęła z godnością, nonszalancko
kiwając dłonią i mówiąc: „poczekaj, tylko sprawdzę w kalendarzu, kiedy mam
wolny termin; może sobota?”. Niestety, nic podobnego się nie wydarzyło. Gdy
usłyszała pytanie: Granger, umówisz się ze mną?, zemdlała. Tak po prostu
osunęła się na ziemię, witając słodki niebyt. </div>
<div class="MsoNormal">
Draco
spojrzał na nieprzytomną Gryfonkę w swoich ramionach, wzruszając ramionami. No
cóż. Nie po raz pierwszy kobieta mdlała w jego obecności. To czasem się
zdarzało, po prostu oślepiał je jego blask. Przerzucił ją sobie przez ramię, wynosząc
z pomieszczenia. </div>
<div class="MsoNormal">
- Granger,
jeżeli nic nie powiesz, uznam, że się zgadzasz. Tak więc, Hermiono, czy
pójdziesz ze mną na randkę? </div>
<div class="MsoNormal">
Jak łatwo
się domyślić, Gryfonka nie odpowiedziała, nadal pozbawiona świadomości.</div>
<div class="MsoNormal">
- Cudownie.
W takim razie w piątek, o osiemnastej. Pasuje, prawda? Przyjechać po ciebie?
Nic nie mówisz? Czyli tak. Dobrze. Jesteśmy umówieni. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
- Mam
współpracować z NIM? Chyba sobie żartujesz – prychnęła szatynka, patrząc na
przyjaciela oburzonym wzrokiem. Minister magii, zwany też czasem Chłopcem,
Który Przeżył, tylko przewrócił oczami. Malfoy prychnął lekceważąco, okazując
swoje niezadowolenie. </div>
<div class="MsoNormal">
- Nie
musicie się uwielbiać. Wystarczy, że będziecie się tolerować To tylko jedno
zlecenie, przecież chyba się nie pozabijacie – pewność w głosie Harry’ego nagle
przycichła, gdy zobaczył mordercze spojrzenia, które ta dwójka wymieniała
między sobą. Zachichotał nerwowo, wycofując się i chowając za drzwiami swojego
gabinetu. </div>
<div class="MsoNormal">
- Od czego
zaczynamy, wspólniczko? – wysyczał Draco. Pracę jako auror traktował bardzo
poważnie. To dzięki niej czuł, że nadal była dla niego szansa na zbawienie. To
dzięki niej mógł odkupić swoje błędy. To dzięki niej czuł się <i>wartościowy, potrzebny, niezastąpiony. <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
A teraz Granger, ta uparta Gryfonka, która zawsze miała
więcej szczęścia niż rozumu, miała stać
się jego towarzyszką i pomóc mu rozwiązać pewną trudną sprawę. Parsknął
śmiechem. Sam doskonale dałby sobie radę lecz nie, Potter wiedział lepiej! </div>
<div class="MsoNormal">
- Ustalmy
coś, Malfoy. Nie zamierzam dopuścić do tego, by przez to zlecenie moja
reputacja, na którą pracowałam tyle lat, legła w gruzach. Zamierzam znaleźć
tych Śmierciożerców i dopilnować, by każdy, do ostatniego, zgnił w Azkabanie.
Nie pozwolę ci zrujnować mojej opinii, więc nawet tego nie próbuj. - mruknęła Hermiona, mierząc go przeciągłym spojrzeniem.</div>
<div class="MsoNormal">
Draco
wykrzywił twarz w grymasie, który, choć miał być przyjazny, z uśmiechem nic
wspólnego nie miał. </div>
<div class="MsoNormal">
- Widzę, że
się dogadamy, Granger. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
To był
jeden z najzwyklejszych poniedziałków, gdy Hermiona wchodziła do swojego biura,
trzymając w rękach akta najnowszej sprawy oraz kubek kawy. Uniosła filiżankę,
pragnąc wypić kolejny łyk zbawczego napoju, gdy poczuła mocne popchnięcie i
upadłaby na podłogę, gdyby nie mocny uścisk męskich ramion na jej biodrach.
Krzyknęła cicho, czując jak gorący płyn rozlewa się na jej śnieżnobiałą bluzkę,
barwiąc ją na ciemnobrązowo. </div>
<div class="MsoNormal">
- Cholera,
to była moja ulubiona bluzka! – jęknęła, odsuwając się od tajemniczego
nieznajomego. Zbyt zajęta próbą wytarcia z ubrania plam chusteczką higieniczną,
nie zwróciła uwagi na twarz przyczyny wypadku, na której gościł tak dobrze jej
znany, kpiarski uśmiech.</div>
<div class="MsoNormal">
- Chyba
powinnaś ją zdjąć, Granger. Nie krępuj się, nie będę podglądał – Gryfonka
zamarła, słysząc tak dobrze znany jej głos. Uniosła wzrok, napotykając na
swojej drodze spojrzenie szaroniebieskich tęczówek. Czując, jak dotyk dłoni
Malfoy’a pali jej biodra, odsunęła się o kilka kroków, mrużąc oczy ze złością.</div>
<div class="MsoNormal">
- Co ty tu
robisz, Śmierciożerco? – wysyczała, czując, jak na jej twarz wstępują rumieńce.
</div>
<div class="MsoNormal">
- Pracuję –
odpowiedział ze stoickim spokojem, choć w głębi duszy podskakiwał z uciechy.
Spotkania po latach były takie śmieszne! Przygryzł wargę, patrząc na bluzkę
kobiety, która przesiąkła materiał, mocno przylegając do skóry szatynki i
podkreślając jej kształty. Mruknął zadowolony. Było na czym zawiesić oko! </div>
<div class="MsoNormal">
Ostatni raz
widział ją w dniu, gdy skończyli naukę w Hogwarcie. Choć miała osiemnaście lat
i jej figura była zaiste <i>zachwycająca, </i>to
te worki, które nosiła, kompletnie zakrywała jej atuty. Musiał czekać osiem
lat, by wreszcie je ujrzeć. </div>
<div class="MsoNormal">
- Żartujesz
sobie? – prychnęła. To musiał być żart. Malfoy był po drugiej stronie barykady!
Był wrogiem, złoczyńcą, bandytą! </div>
<div class="MsoNormal">
- Jestem
aurorem, słoneczko. Tak jak ty. Może nawet kiedyś zostaniemy zmuszeni do
współpracy, księżniczko? </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
10
października 1998 roku był dniem przełomowym w życiu Draco Malfoy’a. Był
uczniem szóstej klasy Hogwartu i choć miał przed sobą całą młodość, czuł, że
przegrał własne życie. </div>
<div class="MsoNormal">
Siedział w
sowiarnii z głową ukrytą w dłoniach, próbując zrozumieć, co jest dobre, a co
złe. W jego głowie panował mętlik. Wziął głęboki wdech, próbując uspokoić
trzęsące się dłonie. </div>
<div class="MsoNormal">
To już
jutro. Jutro miał się stać oficjalnym Śmierciożercą. </div>
<div class="MsoNormal">
Lecz on
wcale nie pragnął takiego losu. Jedyny problem tkwił w fakcie, że nikt nie
spytał go o zdanie. </div>
<div class="MsoNormal">
Czuł, jak
szczypią go oczy. Chciał płakać, lecz chyba nie był już do tego zdolny. To
wymagałoby uczuć, a on był głazem, wypranym z uczuć robotem, zdolnym jedynie do
zabijania.</div>
<div class="MsoNormal">
I wtedy
zobaczył ją. Przechadzała się po błoniach, zasłuchana w powiew wiatru, który
rozwiewał jej włosy. Uśmiechnął się lekko, widząc, jak rękami próbuje odgarnąć
wpychające się do oczu brązowe kosmyki. Była taka inna od wszystkiego, co go
otaczało. Beztroska, urocza, radosna. Jego oczy zabłysły, gdy zobaczył, jak,
nieświadoma jego obecności, zaczęła tańczyć w deszczu, unosząc dłonie w stronę
nieba.</div>
<div class="MsoNormal">
Hermiona
Granger była zagadką. </div>
<div class="MsoNormal">
I była
wolna. </div>
<div class="MsoNormal">
Mogła robić
co chciała, nawet tańczyć w deszczu. Mogła krzyczeć, biegać, śmiać się.</div>
<div class="MsoNormal">
To ona
stała po właściwej stronie, nie on. </div>
<div class="MsoNormal">
Zacisnął
mocno pięści, opierając się o kamienny parapet. Przyłożył czoło do chłodnej
ściany, przymykając powieki.</div>
<div class="MsoNormal">
Podjął
decyzję. </div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
</div>
<div class="MsoNormal">
Draco
podniósł się do pozycji siedzącej, oddychając spazmatycznie. Jego dłonie nadal
się trzęsły po niedawnym koszmarze. Gdy jego oczy przystosowały się do
panującej wokół ciemności dostrzegł, że jest w swoim dormitorium w Hogwarcie.
Na sąsiedniej pryczy głośno chrapał Zabini, a gdzieś w rogu pokoju spali
Crabble i Goyle. </div>
<div class="MsoNormal">
Zerknął na
stojący na szafeczce kalendarz, wskazujący datę 9 października 1998 roku. </div>
<div class="MsoNormal">
Znowu był
szóstoklasistą. </div>
<div class="MsoNormal">
Nie podjął
jeszcze wyboru. Nadal był tym złym.</div>
<div class="MsoNormal">
Czuł, że
ten sen był pewnego rodzaju przepowiednią, dzięki której zobaczył, jak będzie
wyglądało jego życie po przejściu na drugą stronę. Zrozumiał, że czeka go
radość, śmiech, miłość, lecz także ból. Wiedział, jak spotka Granger, zdawał sobie
sprawę z tego, jak dojdzie do ich pierwszego pocałunku. Uśmiechnął się na
wspomnienie tej chwili. W tym śnie wszystko było takie realne! </div>
<div class="MsoNormal">
Wiedział,
że gdy podejmie wybór czeka go także ból, złamanie serca, cierpienie.</div>
<div class="MsoNormal">
Wiedział
to, lecz był gotowy podjąć ryzyko.</div>
<div class="MsoNormal">
Czuł, że
będzie warto. Że ta dziewczyna, Hermiona, zmieni jego życie diametralnie.
Poprzewraca ułożony porządek.</div>
<div class="MsoNormal">
Był gotowy
na swoją przyszłość, na swoje szczęście, na lepszy los. </div>
<div class="MsoNormal">
I był
pewien, że tym razem nie pozwoli Granger odejść. </div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
Vilenehttp://www.blogger.com/profile/06977950606666881399noreply@blogger.com18tag:blogger.com,1999:blog-5686933428802304497.post-51068369303585138342014-07-01T12:57:00.000+02:002014-07-10T21:37:22.178+02:00Ki(n)d of Suprise - epilog<div style="text-align: center;">
Witajcie Kochani!</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Dobrnęliśmy do końca Ki(n)d of Suprise. Myślę, że ten epilog dodaję za wcześnie. Chciałam napisać jeszcze chociaż dwa rozdziały, ale... No właśnie, jest pewne "ale", zwane inaczej kompletnym odmóżdżeniem i brakiem weny. Ostatnio pisało mi się wyjątkowo ciężko, więc nie chciałam przedłużać opowiadania dłużej, niż to konieczne i pisać na siłę. </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Za wykonanie nowego, cudownego szablonu dziękuję<a href="http://zupka-chinska.tumblr.com/" target="_blank"> Ewe.</a> Dziękuję bardzo, kc Cię cwelu! xD</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Jejku, dobiliśmy 100 tys. odwiedzin. Nawet nie potrafię napisać, jak bardzo jestem wdzięczna każdej osobie, która tutaj zagląda, która czeka na coś nowego, która dopytuje się, jak mi idzie. Nigdy nie sądziłam, że w półtora roku ten blog osiągnie tak dużą popularność, że odwiedzi go tyle osób. </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Dziękuję każdemu z Was, wszystkim razem i każdemu z osobna. Gdyby nie Wy, nie byłoby tego bloga, tej historii. </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Kocham Was bardzo mocno. :3</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Chwilowo idę na urlop. Wrócę, gdy będę miała pomysł na kolejne opowiadanie, może w międzyczasie uda mi się naskrobać jakąś miniaturkę. Czekajcie na mnie! :)</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Tak więc, do zobaczenia Kochani! Miłych wakacji! :)</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
PS. Proszę Was o komentarze, choćby króciutkie. Chcę wiedzieć, ile osób czytało Ki(n)d of Suprise. c: </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<i><br /></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<i>20 lat później… <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left; text-indent: 35.4pt;">
Hermiona Granger była szczęśliwa.
I choć czasem cisza w pustym mieszkaniu i brak obecności drugiego człowieka
dawał jej się we znaki, przywykła, wiedząc, że może była sama, lecz przecież
nie <i>samotna.</i> Może czasem brakowało
jej w domu męskiego ramienia, ale przecież była czarodziejką. Nie potrzebowała
silnej dłoni, która odkręciłaby jej słoik z ogórkami czy też pomogła
przemeblować mieszkanie. Radziła sobie. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left; text-indent: 35.4pt;">
Hermiona wstała z łóżka, na
którym wylegiwała się przez ostatnią godzinę i spojrzała na zegarek. Widząc tak
późną godzinę poderwała się na nogi. Szybko wpadła do łazienki, poprawiając makijaż
i wygładzając fałdy krwisto czerwonej sukienki. Chciała wyglądać jak
najpiękniej, kiedy on powróci. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left; text-indent: 35.4pt;">
Tego dnia wreszcie, po kilku
miesięcznej delegacji do krajów azjatyckich, wracał on.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left; text-indent: 35.4pt;">
Jej mąż, kochanek, przyjaciel,
ojciec jej dzieci. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left; text-indent: 35.4pt;">
Draco Malfoy. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left; text-indent: 35.4pt;">
Mężczyzna, z którym postanowiła
równo osiemnaście lat temu związać swoje losy przed ołtarzem i do dziś nie
żałowała tej decyzji, chociaż jak wiadomo, różnie bywało. Były lepsze i gorsze
chwile, pewnie jak w każdym małżeństwie. Radzili sobie jednak z każdym
problemem. Razem stawiali czoło przeciwnościom losu. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left; text-indent: 35.4pt;">
W ciągu tych kilkunastu lat tak
wiele się zmieniło. Scorpius dorósł, związał się z Rose – przemiłą i wyjątkowo sympatyczną
czarodziejką, którą poznał w Hogwarcie. Razem zamieszkali w Dolinie Godryka,
nie chcąc odcinać się od środowiska czarodziei, tak jak próbowali to zrobić
rodzice chłopaka.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left; text-indent: 35.4pt;">
Była panna Granger westchnęła
głośno. Dom po wyprowadzce Scorpiusa wydawał jej się taki pusty, szczególnie
zważając na to, że Draco często wyjeżdżał, zostawiając ją samą. W końcu jednak
przywykła do samotności, poza tym hej, nie było tak źle! Zaprzyjaźniła się z
Rose, więc jej przyszła synowa często wpadała na pogaduszki. Również Ginny,
która niedawno została babcią, uwielbiała przyprowadzać swojego małego wnusia,
Freda, na herbatkę z panią Malfoy. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left; text-indent: 35.4pt;">
Ale tego dnia Draco wracał.
Nareszcie będzie miała go przy sobie, będzie mogła go pocałować, przeczesać
palcami jego jasne włosy. Wreszcie będzie mogła zrobić coś, o czym marzyła
przez pół roku. Bo chociaż kontaktowali się – dzięki ci Merlinie za magofony! –
to nie było to samo. W końcu będzie mogła chwycić go za rękę. Poczuje jego
oddech na swojej szyi. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left; text-indent: 35.4pt;">
Usiadła na fotelu, delikatnie się
uśmiechając. Nie mogła się doczekać powrotu swojego męża. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left; text-indent: 35.4pt;">
- Cześć, Granger – usłyszała
cichy szept, tuż za uchem. Już po chwili ktoś obdarzył jej szyję delikatnym jak
skrzydła motyla pocałunkiem. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left; text-indent: 35.4pt;">
- Minęło już osiemnaście lat,
odkąd stałam się panią Malfoy, a dla ciebie nadal pozostaję Granger? – na jej
twarzy wykwitł czuły uśmiech, gdy odwróciła się w stronę męża, na moment
zatapiając się w szaroniebieskich tęczówkach. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left; text-indent: 35.4pt;">
- To Granger przyrzekłem miłość
przed ołtarzem, więc tak, Hermiono, dla mnie zawsze pozostaniesz panną
Granger – ich usta spotkały się w czułym
pocałunku, a szatynka prawie jęknęła, czując zapach jego wody kolońskiej.
Zawsze działał on na nią niczym najlepszy afrodyzjak. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left; text-indent: 35.4pt;">
- Kocham cię – mruknęła,
przyciągając go bliżej. Uśmiechnął się szelmowsko, tak, jak lubiła najbardziej.
Kochała ten grymas i cieszyła się, że nie wyblakł z biegiem czasu. W ciągu tych
osiemnastu lat tyle się zmieniło, a jednak pewne rzeczy pozostały takie same i
to właśnie było cudowne. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left; text-indent: 35.4pt;">
- Wszystkiego najlepszego z
okazji naszej osiemnastej rocznicy, Hermiono – mruknął blondyn, wyciągając zza
pleców kosz różyczek – Czy to będzie bardzo kiczowate, jeżeli powiem ci, że
jest w nim siedemnaście naturalnych kwiatów i jeden sztuczny, a moja miłość
przeminie dopiero, gdy wszystkie róże zwiędną? </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left; text-indent: 35.4pt;">
Szatynka musnęła go po policzku,
spoglądając w jego oczy. To te tęczówki mówiły jej najwięcej o uczuciach, które
kryły się w głębi duszy blondyna. Zawsze mogła czytać z nich niczym z otwartej
księgi. Takie same oczy miała by pewnie Ariana… </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left; text-indent: 35.4pt;">
Na twarzy Hermiony błysnął grymas
bólu, którego nie przeoczył jej mąż. Draco zmarszczył brwi. To była ich
rocznica, powinna się cieszyć, a nie smucić, chyba, że…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left; text-indent: 35.4pt;">
- Znowu o niej myślałaś? –
brązowooka skinęła głową, już nie próbując skrywać zaszklonych tęczówek. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left; text-indent: 35.4pt;">
- Miałaby już siedem lat… - Draco
westchnął ciężko. Myśl o straconej córce również dla niego była bardzo trudna. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
</div>
<div style="text-align: left;">
<span style="text-indent: 35.4pt;">Osiem lat temu wydarzył się cud.
Hermiona, która do tej pory uchodziła za bezpłodną, zaszła w ciążę. Cała
rodzina rozradowała się myślą, że Malfoy’owie doczekają się kolejnego potomka,
tym razem córeczki. Niestety, w trakcie trwania ciąży pojawiły się komplikacje
i ich maleńkie szczęście urodziło się jako wcześniak, mając zaledwie cztery
miesiące. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="text-indent: 35.4pt;"> </span><span style="text-indent: 35.4pt;">Maluszek nie miał szans.
Ariana zmarła tydzień po narodzeniu. To wydarzenie wstrząsnęło przede wszystkim
blondynem i jego żoną. Długo nie mogli powrócić do normalnego życia, mimo to
nie poddali się. W końcu udało im się zacząć na nowo się śmiać, cieszyć,
wyznawać sobie miłość. Poradzili sobie, we dwójkę. I teraz już wiedzieli, że
sprostają wszystkiemu, gdy tylko będą razem.</span><span style="text-indent: 35.4pt;"> </span></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: left; text-indent: 35.4pt;">
- Kocham cię, Granger. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left; text-indent: 35.4pt;">
- Wiem, Malfoy. Ja ciebie też. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
*</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left; text-indent: 35.4pt;">
Scorpius patrząc na swoich
rodziców widział, jak ogromnym uczuciem się darzyli. Zawsze marzył, by jego
związek z Rose był tak trwały, jak ich i miał nadzieję, że byli na dobrej
drodze, by tak się stało. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left; text-indent: 35.4pt;">
- Myślisz, że jak to przyjmą? –
spytała jego narzeczona, nerwowo wyłamując palce i zagryzając dolną wargę.
Blondyn tylko uśmiechnął się i położył rękę na jej – jeszcze – płaskim brzuchu.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left; text-indent: 35.4pt;">
- Będą zachwyceni – kobieta o
ogniście czerwonych włosach uśmiechnęła się promiennie, układając swoją dłoń na
tej należącej do jej ukochanego i splatając ich palce. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left; text-indent: 35.4pt;">
Scorpius otworzył przed Rose
drzwi auta, chwytając ją za rękę i prowadząc w stronę drzwi wejściowych,
prowadzących do willi, w której mieszkali jego rodzice. Przeszli przez wejście,
szybko kierując się do salonu. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left; text-indent: 35.4pt;">
- Bleeee! – jęknął blondyn,
widząc jak rodzice wymieniają czułe pocałunki. Para odsunęła się, posyłając
sobie porozumiewawcze spojrzenia, a czerwonowłosa zachichotała, zasłaniając
usta dłonią. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left; text-indent: 35.4pt;">
- Ty nigdy nie dorośniesz, co,
synu? – Draco chwycił syna w objęcia, mocno przytulając swoją młodszą kopię.
Och, jak on cholernie za nim tęsknił! Scorpius był jedną z najważniejszych osób
w jego życiu. – Tęskniłem za tobą, młody – szepnął starszy Malfoy, klepiąc
blondyna po plecach. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left; text-indent: 35.4pt;">
- Tato, robisz się sentymentalny
na starość – mruknął Scorp, wyplątując się z objęć ojca, który otoczył go
swoimi mackami niczym ośmiornica. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left; text-indent: 35.4pt;">
- Oj, Malfoy, co ty sobie
wychowałeś – mruknęła Hermiona w stronę męża, który udając, że się zastanawia,
potarł podbródek w zadumie, a była Gryfonka po raz kolejny zwróciła uwagę, jak
seksownie wygląda z kilkudniowym zarostem. Jednocześnie cmoknęła syna oraz Rose w policzki, a Scorpius udał, że z obrzydzeniem ściera szminkę matki ze swojej
twarzy. Po chwili dwudziestolatek spoważniał, chwytając narzeczoną za dłoń i
obejmując opiekuńczo ramieniem.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left; text-indent: 35.4pt;">
- Mamo, tato, chcielibyśmy coś
wam powiedzieć… - w pokoju zapadła cisza. Blondyn zerknął na swoich rodziców,
którzy przyglądali się mu z uwagą. - Rose jest w ciąży. Zostanę ojcem. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left; text-indent: 35.4pt;">
Przez chwilę nikt się nie ruszał,
a cisza, która nadal trwała, była wręcz niekomfortowa. Jednak minęła tylko
minuta, gdy Hermiona pisnęła i rzuciła się na przyszłą synową, mocno ją
ściskając. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left; text-indent: 35.4pt;">
- Gratuluję! – zawołała, biorąc w
objęcia jeszcze Scorpiusa. Młodzi uśmiechnęli się promiennie do siebie, ciesząc
się z akceptacji ze strony rodziców. Scorp poczuł na swoim ramieniu uścisk i
odwrócił się w stronę ojca, który spoglądał na niego z dumą.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left; text-indent: 35.4pt;">
- Bądź lepszym ojcem, niż byłem
nim ja, Scorp – szepnął Draco. Młodszy blondyn tylko wykrzywił usta w uśmiechu,
a w jego policzkach pojawiły się urocze dołeczki.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left; text-indent: 35.4pt;">
- To niemożliwe, tato. Byłeś
najlepszym ojcem, jakiego mogłem sobie wymarzyć.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
*</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left; text-indent: 35.4pt;">
Gdyby ktoś kilkanaście lat temu
powiedział Draco Mafoy’owi, jak będzie wyglądać jego życie, pewnie nie
uwierzyłby tej osobie. Co więcej, mógłby nawet ją wyśmiać. Nigdy nie sądził, że
jego życie będzie takie… perfekcyjne.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left; text-indent: 35.4pt;">
Po wojnie z Voldemortem czuł, że
jest potworem i nie zasługuje na szczęście. Myślał, że będzie musiał
odpokutować wszystkie swoje winy. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left; text-indent: 35.4pt;">
Los był jednak dla niego
wyjątkowo łaskawy. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left; text-indent: 35.4pt;">
Bo teraz wreszcie wszystko
układało się prawie idealnie. Miał żoną, którą kochał całym swoim sercem; syna,
który, jako już dorosły człowiek zakładał własną rodzinę i pisał własną historię. Miał
również córkę – może nie było jej tutaj, na Ziemi, lecz miał nadzieję, że
Ariana obserwuje ich jako mały aniołek. Interes kręcił się pełną parą, więc
blondyn odnosił sukcesy nie tylko w życiu prywatnym, lecz również zawodowym.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left; text-indent: 35.4pt;">
Stali razem z Hermioną na
balkonie, spoglądając na zachodzące w oddali słońce. Scorpius i Rose wrócili
już do własnego mieszkania, więc małżeństwo zostało samo. Draco zaplótł dłonie
na biodrach Granger, opierając głowę o jej ramię. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left; text-indent: 35.4pt;">
- Jesteś szczęśliwa? – mruknął,
obejmując ją mocniej. Usłyszał, jak Gryfonka cicho wzdycha, opierając głowę o
jego klatkę piersiową. Przeczesał dłonią jeden z niesfornych, kasztanowych
loków, zaplatając go za ucho szatynki, gdzie było jego miejsce. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left; text-indent: 35.4pt;">
- Jestem – odparła. Tak też było.
Przy blondynie zawsze czuła się szczęśliwa, bezpieczna. To on był jej jedyną,
prawdziwą miłością. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left; text-indent: 35.4pt;">
I może w ich życiu bywało różnie.
Astoria jeszcze nie raz psuła im szyki, próbując odbić jej męża. Wiele osób nie
tolerowało związku poukładanej, grzecznej, wzorowej uczennicy i byłego
Śmierciożercy, na czele z Ronem, który przecież kiedyś był jednym z
największych przyjaciół Hermiony. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left; text-indent: 35.4pt;">
Mimo to, przetrwali. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left; text-indent: 35.4pt;">
I szatynka była pewna, że już
zawsze przetrwają. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left; text-indent: 35.4pt;">
Los jest nieprzewidywalny. Plącze
nam nogi, podkłada kłody, zaskakuje nas nieustannie kolejnymi niespodziankami. Podkłada
nam prezenty, z pytaniem: „czy odważysz się go otworzyć”? </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left; text-indent: 35.4pt;">
I to od nas zależy, czy zdobędziemy
się na odwagę skorzystać z niespodzianek, które szykuje dla nas życie. </div>
</div>
Vilenehttp://www.blogger.com/profile/06977950606666881399noreply@blogger.com36tag:blogger.com,1999:blog-5686933428802304497.post-82196963658045103222014-06-08T17:43:00.002+02:002015-03-07T21:29:42.821+01:00Ki(n)d of Surprise - rozdział X<div style="text-align: center;">
Halo, halo, czy jest tam kto? </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Znowu pisanie rozdziału zajęło mi dłużej, niż planowałam, ale nieważne. Wybaczycie, prawda? </div>
<div style="text-align: center;">
Ostatnio dużo się dzieje. Trzymajcie kciuki, żeby w czwartek moje nazwisko pokazało się na liście osób, które dostały się do klasy dwujęzycznej, dobrze? :3 </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Jeżeli są tu jacyś czytelnicy z Wrocławia, całuski, Myszki, będę u Was w środę! </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Proszę Was o komentarze, bo ostatnio coś z tym słabo. Naprawdę mi zależy na Waszych opiniach, szczególnie, że mam wrażenie, że coraz mniej osób czyta i jest zainteresowanych KOS. </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Zbliżamy się do końca. Myślę, że opowiadanie będzie miało jeszcze 2, może 3 rozdziały. :) </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Zapraszam do czytania. :3 </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
PS. Rozdział niesprawdzany. Przepraszam za błędy. </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Hermiona czuła, jak jej serce
rozpada się na pół. Nie przypuszczała, że kiedykolwiek może tak cierpieć. Nigdy
nie sądziła, że niewierność ukochanego mężczyzny może boleć tak mocno, by ból
psychiczny stał się wręcz lżejszy od fizycznego. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
A przecież wszystko wyglądało tak
perfekcyjnie! </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Byli szczęśliwi. Wreszcie miała
rodzinę, tak jak zawsze tego pragnęła. Kochała Scorpiusa całym sercem i Draco,
och, Draco był jej księciem z bajki. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Łzy skapywały po jej policzkach
niczym krople deszczu po szklanej szybie. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Jedna chwila zniszczyła wszystko.
Zachwiała jej pewność siebie, zrujnowała idealnie poukładany świat.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Tego dnia udało jej się wyrwać
wcześniej z pracy. Wracała do domu, który od niedawna był wspólnym mieszkaniem
jej i blondyna, niczym uskrzydlona. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Kochała tę myśl, że ktoś na nią
czeka. Apartament nie był wreszcie tylko chłodnymi ścianami i kilkoma meblami.
To był prawdziwy dom, w którym czekało na nią dziecko, radośnie wołające „mama”
i biegnące w jej stronę na swoich krótkich, tłuściutkich nóżkach. To był dom,
gdzie był jej mężczyzna, Ślizgon, którego kochała całym swoim sercem. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Ale tego dnia w jej domu był ktoś
jeszcze – Astoria, która składała na ustach Draco czułe pocałunki.</div>
<div class="MsoNormal">
I ten widok
to było za wiele dla Gryfonki, by mogła to znieść. Czuła, jak w jej piersi
serce rozrywa się na pół. Po policzkach stoczyły się pierwsze słone krople.
Chciała się odwrócić, lecz była niczym skamieniała. Po prostu patrzyła.
Cierpiała. </div>
<div class="MsoNormal">
W końcu ją
dostrzegł. Widziała, jak jego szaroniebieskie oczy, które tak kochała,
rozszerzają się w zdumieniu. Były zasnute czymś jakby lękiem, paniką. Spuściła
głowę, zasłaniając się kurtyną włosów. </div>
<div class="MsoNormal">
- Nie
przeszkadzajcie sobie – szepnęła, choć w ciszy, która zapadła, jej cichy głos
wydał się krzykiem – Przyszłam tylko… Przyszłam tylko zabrać moje rzeczy – jej
gardło ścisnęło się, wypowiadając ostatnie zdanie. Minęła parę stojącą na
środku salonu, by przemknąć do drzwi prowadzącej do ICH – nie; to już nie była
ich sypialnia – JEGO sypialni. </div>
<div class="MsoNormal">
Zatrzaskując
za sobą drzwi, osunęła się na podłogę. W jej oczach była już tylko pustka. Sama
nie wiedziała, co zraniło ją bardziej – czy był to fakt, że zobaczyła Astorię
całującą jej mężczyznę czy świadomość, że Draco wcale nie próbował jej zatrzymać.
Pomyślała o wszystkich obietnicach, które kiedyś jej złożył. Pamiętała, jak
mówił, że jest piękna, doskonała, że zawsze dadzą sobie radę bo są razem. Te słowa dla niej były wszystkim. A ile
znaczyły dla niego?</div>
<div class="MsoNormal">
Słyszała
krzyki, trzaskanie drzwi dochodzące z salonu. Wzięła trzęsący się oddech. Nie
chciała przebywać w tym miejscu ani sekundę dłużej, niż było to konieczne. Nie
chciała więcej widzieć uśmiechu na twarzy Astorii. </div>
<div class="MsoNormal">
Wygrała. </div>
<div class="MsoNormal">
Zdobyła
Draco.</div>
<div class="MsoNormal">
Wrzuciła
kilka niezbędnych rzeczy do torby. Spakowała ubrania, książki, które wcześniej
rozrzucone były po całym pokoju. Z łazienki wzięła szczoteczkę do zębów w
kształcie żyrafy (taką kupił jej Malfoy, zapewniając, że innych w sklepie nie
było). Po raz ostatni spojrzała na zdjęcie przedstawiające byłego Ślizgona i
jego synka. Hermiona pamiętała, jakby to było wczoraj, gdy robiła to zdjęcie…</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<i> Dzień był wyjątkowo ciepły, choć,
jak to zazwyczaj w Londynie, zbierało się na deszcz. To jednak nie
przeszkodziło Gryfonce oraz jej szefowi wraz z dzieckiem wybrać się na spacer.
Scorpius został wyposażony w płaszczyk przeciwdeszczowy oraz tęczowe kalosze,
które, choć trochę za duże, miały uchronić małego przed zatopieniem się w
licznych kałużach. <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> - Draco, weź parasol! – krzyknęła
Hermiona, stojąc już przed domem wraz z dzieckiem, które wskakiwało w
pozostałości wody po ostatniej ulewie, piszcząc z radością. <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>Ślizgon oczywiście jej
nie posłuchał.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>Będąc około kilometr
od domu, złapała ich ulewa. <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- Głupi, uparty, nadęty Ślizgon! – wykrzyknęła Granger, czując, jak
mokre włosy przyklejają jej się do czoła. <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- Oj tam, nie narzekaj, Granger! – odpowiedział jej, biorąc na ręce
Scorpiusa i kręcąc się wokół swojej osi. Na twarzy Malfoy’a widniał szeroki
uśmiech. Krople wody wpływały po jego twarzy.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- Czy mogę panią prosić do tańca? – zapytał, wyciągając dłoń w jej
kierunku. Hermiona zachichotała. <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- Zwariowałeś? Malfoy, idioto, puść mnie! – pisnęła, czując jak
mężczyzna, który zdążył już odłożyć małego do wózka, łapie ją w pasie i
podnosi. <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- Nie mów, że nigdy nie marzyłaś o pocałunku w deszczu, Granger.
Wszystkie dziewczyny na to lecą – powiedział, wykrzywiając wargi w ironicznym
uśmiechu. <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- Może ja nie jestem jak wszystkie? – objęła rękami jego szyję,
przybliżając się do mężczyzny jeszcze bardziej. W głębi duszy marzyła od zawsze
o takim pocałunku, dlatego teraz nie zamierzała zmarnować okazji. Poczuła, jak
wargi Ślizgona łapczywie napierają na jej. Pocałunek nie trwał długo, lecz był
czuły i słodki, z serii tych, które uwielbiała najbardziej. Gdy się odsunęli,
otwarła oczy, dostrzegając, że niebieskoszare tęczówki wpatrują się w nią z
rozbawieniem.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- Oj Granger, co ja z tobą mam – mruknął Malfoy. Uśmiechnęła się do
niego słodko. <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>- Kocham cię, idioto – powiedziała. <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>W odpowiedzi poczuła tylko kolejny pocałunek, który oddała, czując, że
jest szczęśliwa. Tak naprawdę, w pełni szczęśliwa. <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Po policzku Hermiony spłynęła
jeszcze jedna, słona kropla. Wyjęła zdjęcie, przedstawiające przemoczonego
Draco i Scorpiusa w przeciwdeszczowym płaszczyku z ramki, składając je z
największą czcią i wkładając na sam wierzch torby, by przypadkiem się nie
pogniotło. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
</div>
<div class="MsoNormal">
Astoria
była zachwycona. Nie sądziła, że pójdzie jej tak łatwo. Spodziewała się jakiś
komplikacji, nie wierząc, że Hermiona naprawdę pomyśli, że Draco ją zdradza.
Malfoy był na to zbyt… porządny. Nawet w Hogwarcie, gdy na jedno jego skinienie
prędko pojawiało się pół żeńskiej populacji, miał nieugięte zasady – zanim
zaczął umawiać się z kolejną, zrywał z wcześniejszą dziewczyną. Nie tolerował
zdrady. </div>
<div class="MsoNormal">
Greengrass wydała
z siebie cichy cichot, będący oznaką tryumfu. A jednak Granger uwierzyła. Ich
perfekcyjny związek rozpadł się. Spoglądała, jak szatynka zatrzaskuje za sobą
drzwi prowadzące do jej i blondyna sypialni. Draco wyrwał się z jej mocnego
uścisku. </div>
<div class="MsoNormal">
- Ty… -
syknął – zejdź mi z oczu, natychmiast. I nie waż się tu więcej pokazywać –
warknął, a jego głos trząsł się z nadmiaru emocji. Astoria mrugnęła do niego
zalotnie, choć on zdawał się tego nie zauważyć. Był zajęty niańczeniem
Scorpiusa, który rozpłakał się słysząc huk zamykanych drzwi. </div>
<div class="MsoNormal">
Przerzuciła
włosy przez ramię. Wiedziała, że Granger musi się czuć teraz żałośnie, jednak
wcale jej nie współczuła. </div>
<div class="MsoNormal">
To ona
zrujnowała jej perfekcyjnie plany. Zastąpiła jej miejsce; miejsce, którego nie
była godna. </div>
<div class="MsoNormal">
Bo proszę,
jak taka Hermiona mogłaby się prezentować na okładkach gazet? Była tylko
mugolaczką! Nie zasługiwała na to, by być podziwianą przez tłum. Nie wychowała
się w szlachetnej rodzinie. Nic nie wiedziała o manierach czy postępowaniu w
błysku fleszy. </div>
<div class="MsoNormal">
Zobaczyła,
jak Malfoy nieśmiało puka w drzwi swojego pokoju. Wyszła, z zadowolonym wyrazem
twarzy. Wiedziała, że Gryfonka łatwo mu tego nie wybaczy, a gdy Draco wreszcie
pogodzi się z jej odejściem, będzie szukał pocieszenia w ramionach innej
kobiety, którą była właśnie ona.</div>
<div class="MsoNormal">
Pozostawało
jej tylko czekać.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: left;">
*</div>
<!--[if !supportLineBreakNewLine]--><br />
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<!--[endif]--><br />
<div class="MsoNormal">
Draco
przeczesał dłonią po jasnych włosach. Jego twarz wykrzywiła się grymasie frustracji. </div>
<div class="MsoNormal">
- Granger,
porozmawiajmy – powiedział w stronę zamkniętych, dębowych drzwi. Nie zdziwił go
specjalnie fakt, że mu nie odpowiedziały. Wiedział jednak, że za tymi drzwiami
znajduje się kobieta, którą kocha i która źle zrozumiała całą sytuację.
Przecież on nie chciał całować tej potworzycy! To ona oplotła go swoimi
mackami, przysysając się do niego niczym ośmiornica. </div>
<div class="MsoNormal">
Przeklęta
kobieta.</div>
<div class="MsoNormal">
Wiedział,
że chciała się na nim zemścić. Może nie powinien był rzucać jej w tak
drastyczny sposób, ale cóż, powiedział tylko prawdę. Przecież naprawdę była
dwulicową, nieczułą powtorzycą, dla której liczyły się wyłącznie pieniądze. </div>
<div class="MsoNormal">
A Hermiona była
inna, była zupełnie inna. Pragnął, by Gryfonka była z nim już zawsze. Chciał
czuć jej ciepło, wsparcie, widzieć ten cudowny uśmiech na jej ustach. Nie mogła
odejść, prawda? W odpowiedzi na zadane w myślach pytanie usłyszał trzaśnięcie
drzwi szafy. </div>
<div class="MsoNormal">
- Granger,
otwórz, proszę – szepnął. </div>
<div class="MsoNormal">
Drewniane
wrota otwarły się. Szatynka wyszła, ciągnąc za sobą kilka walizek. Miała
opuszczoną głowę tak, by włosy przykrywały jej śliczną twarz.</div>
<div class="MsoNormal">
- Hermiona,
co ty…</div>
<div class="MsoNormal">
- Odchodzę
– powiedziała stanowczo, chodź jej głos załamał się na ostatniej sylabie. –
Wracam do swojego domu. </div>
<div class="MsoNormal">
- Dlaczego?
– tylko to jedno pytanie przychodziło mu na myśl. Oczywiście, wiedział, że było
nieco absurdalne, biorąc pod uwagę scenę, której świadkiem była Hermiona kilka
chwil temu, lecz jego umysł zaćmiony był przez chmarę myśli „nie rób tego”;
„proszę, nie odchodź”;” „nie zostawiaj mnie”. </div>
<div class="MsoNormal">
-
Żartujesz? – prychnęła, choć z jej twarzy płynęły łzy. – Zawsze wiedziałam, że
prędzej czy później zaczniesz szukać zastępstwa na moje miejsce. Draco, już o
tym rozmawialiśmy, nie mogę dać ci tego, czego oczekujesz. Nie potrafię. Nie
sądziłam, że ta chwila nadejdzie tak szybko, ale Astoria… Ona jest dobra. Jest
lepsza niż ja.</div>
<div class="MsoNormal">
Draco był w
szoku. Jak ona w ogóle mogła porównywać się z Greengrass? Hermiona była
Aniołem, a blondynka Godzillą. </div>
<div class="MsoNormal">
- Granger,
do cholery – przygwoździł ją do ściany, ściskając za ramiona stanowczo, jednak
na tyle lekko, by nie zrobić jej krzywdy. W życiu nie dopuściłby, by coś jej
się stało. – Kiedy wreszcie pojmiesz, że to, że jesteś bezpłodna, niczego nie
zmienia? Dla mnie nadal jesteś idealna. Perfekcyjna. Jedyna, cholera, Hermiono,
zrozum to!</div>
<div class="MsoNormal">
Choć z jej oczu
wypływały słone krople, spojrzała na niego hardo. Jej brązowe tęczówki spotkały
jego szaroniebieskie. </div>
<div class="MsoNormal">
- Jedyna?
Piętnaście minut temu przyłapałam cię na obściskiwaniu się ze swoją byłą. Czy
to, Draco, jest twoja definicja słowa „jedyna”?!</div>
<div class="MsoNormal">
Wyrwała się
z jego uścisku, a Malfoy tylko jęknął z frustracji.</div>
<div class="MsoNormal">
- To ona
mnie pocałowała, Granger, nie ja ją!</div>
<div class="MsoNormal">
Uśmiechnęła
się smutno, stając w drzwiach. </div>
<div class="MsoNormal">
- Wierność
to coś więcej, Draco. Coś, czego chyba oboje jeszcze do końca nie pojęliśmy.
Będę wdzięczna, jeżeli pozwolisz mi się czasem widywać ze Scorpiusem, Malfoy. - Hermiona, kurwa! </div>
<div class="MsoNormal">
Lecz
szatynka teleportowała się już z głośnym trzaskiem. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Nie zdążył jej zatrzymać. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
*</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Scorpius nie rozumiał, co się
działo. Od kilku dni nie było w domu mamy i to bardzo go martwiło. Nie miał kto
brać go na rączki i przytulać, ponieważ tata zachowywał się co najmniej
dziwnie. Był ponury i przybity, jak nie on. I nie chciał się z nim bawić!
Scorpius czuł się przynajmniej ignorowany. Tata leżał na łóżku bez koszuli, z
nieułożonymi włosami. Malec siedział obok niego, przyglądając się mężczyźnie ze
zmarszczonymi brwiami. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Coś było nie w porządku.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Coś było BARDZO nie w porządku,
skoro tata był rozczochrany. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Tata, dzie mama? – pisnął
cichutko, widząc, jak Draco wzdycha ciężko i zasłania twarz dłońmi. Po chwili
mały został posadzony na brzuchu starszego mężczyzny i dorosły zaczął
tłumaczyć:</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Widzisz, Scorp, czasem tak jest
po prostu, że… Tatuś bardzo kocha mamusię, wiesz? Ale zrobił coś bardzo be,
czego teraz żałuje. Znaczy… tata tego nie chciał, ale mama to zobaczyła i źle
to wszystko zrozumiała. I teraz musimy dać mamusi trochę czasu, rozumiesz,
mały?</div>
<div class="MsoNormal">
- Dada, a
kiedy wróci?</div>
<div class="MsoNormal">
- Niedługo,
Scorp. Obiecuję ci, że już wkrótce.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<i> - Draco, musimy wkrótce wrócić do pracy. Co my wtedy
zrobimy ze Scorpiusem? – Hermiona była naprawdę przerażona. Wizja oddania
małego do żłobka była z góry wykluczona. Scorpius był zbyt młody, by oddawać go
jakimś nieznanym ludziom. Nie mogliby tego zrobić.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> Malfoy westchnął ciężko, obejmując
kobietę ramieniem. Mały siedział na jej kolanach i coś mówił, obracając w
rączce grzechotkę, a w przerwach pomiędzy tym, jakże fascynującym, zajęciem,
ciągnął Hermionę za włosy. Nie zdawał sobie sprawy, że rodzice właśnie debatują
o jego przyszłości. Oczywiście, słyszał, że coś o nim mówili, jednak ich
rozmowy zazwyczaj były nudne. Wolał bawić się grzechotką. To było ciekawsze. A
kosmyki włosów mamy były wręcz stworzone do ciągnięcia za nie i wplatania w nie
paluszki! <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> - Draco! – Granger wpadła na
genialny pomysł. W jej oczach zaświeciły się iskierki, oznaczające, że pomysł,
na który wpadła, jest co najmniej perfekcyjny. . – Może oddamy Scorpiusa pod
opiekę Potterom? Ginny i tak nie pracuje, bo opiekuje się Lily, a Harry spędza
dużo czasu z rodziną. Odbieralibyśmy małego, wracając z pracy. I wcale nie
musielibyśmy oddawać go pod opiekę obcym ludziom. <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> Smoczek, który do tej pory cmokał
Scorpius, wypadł mu z buzi. Będzie widywał Lily codziennie?! Czy to raj?! <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>Jego marzenia się
spełniły! <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> - Merlinie, tyle czasu z Wybrańcem!
Jeszcze Scorpius się zmieni w Gryfona!<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> Draco spokorniał, widząc wściekłą
minę szatynki. No tak. Ciągle zapominał, że ona też była Dzielnym Lwiątkiem. <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> Ups. <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> No to miał prze… ehm, problem. <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
- HERMIONO,
MASZ NATYCHMIAST WZIĄĆ SIĘ W GARŚĆ! – krzyknęła Ginny, wchodząc do zaniedbanego
mieszkania. Prawie umarła, potykając się o jakąś butelkę rzuconą w przedpokoju.
Od jej rozstania z Draco minęło kilka dni, podczas których Granger zaszyła się
w mieszkaniu, nie wychodząc na światło dziennie. Nawet praca nie potrafiła
odciągnąć jej od ponurych myśli, więc w końcu wzięła zwolnienie, całkowicie
barykadując się w domu. </div>
<div class="MsoNormal">
- Przecież
wszystko już w porządku, Gin – Hermiona wyjrzała zza książki. Nie potrafiła
jednak ukryć podpuchniętych, czerwonych oczu i żałosnego spojrzenia, które nie
umknęły czujnej uwadze Rudej. </div>
<div class="MsoNormal">
- Kogo
próbujesz oszukać, Herm? Tęsknisz za nim. Brakuje ci jego oraz Scorpiusa.
Malfoy popełnił błąd, nie zatrzymując cię w porę, ale dobrze wiedziałaś, że
Astoria będzie chciała się zemścić. Czemu nie możesz uwierzyć Draco, że to nie
jego wina?</div>
<div class="MsoNormal">
Granger
przewróciła oczami, chcąc uniknąć przenikliwego wzroku przyjaciółki. </div>
<div class="MsoNormal">
- Nie
pofatygował się, żeby mnie odzyskać. Widocznie nie zależy mu tak bardzo, jak ci
się wydaje – szepnęła. Jej oczy zaszkliły się. </div>
<div class="MsoNormal">
- Ty
naprawdę nie widziałaś tych wszystkich listów, które zalegają twój przedpokój,
tych koszy róż, stojących przed drzwiami? Naprawdę? </div>
<div class="MsoNormal">
Hermiona
mrugnęła gwałtownie. Nie. Nie widziała. I nie chciała widzieć. To skłoniło by
ją do powrotu, a ona… dalej nie była pewna, czy powinna wracać. Czy naprawdę
jej życie miało być ciągłą walką z Astorią? Doskonale wiedziała, że blondynka
się nie podda. Jednak z drugiej strony, Draco był spełnieniem wszystkich jej
najskrytszych marzeń. Pragnęła tylko jego i wcześniej zarzekała się, że nic nie
powstrzyma jej przed zdobyciem celu. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
A teraz? Zmarszczyła brwi.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Teraz sama nie wiedziała, jak powinna
postąpić. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Scorpius
dzielnie maszerował, trzymając tatę za rękę i ciągnąc go w stronę domu
Potterów. Chciał wreszcie zobaczyć dwie najważniejsze kobiety w jego życiu –
mamę i Lily – a obie znajdowały się w tym budynku.</div>
<div class="MsoNormal">
- Scorp, ja
nie powinienem tam iść. Ona nie chce mnie widzieć. – tata panikował, zresztą
nie pierwszy raz w ciągu tego tygodnia. </div>
<div class="MsoNormal">
- Dada! –
malec krzyknął oburzony. No doprawdy, już on był odważniejszy niż jego własny
ojciec. Co się działo z tym światem! </div>
<div class="MsoNormal">
- No dobra,
Scorp. – Draco wziął głęboki wdech i przeczesał włosy, przybierając odpowiednio
stanowczą minę. – Poradzimy sobie. </div>
<div class="MsoNormal">
Scorpius
spojrzał na niego z wymowną miną, mówiącą: „Ja na pewno dam sobie radę. To o
ciebie się martwię”. Draco tylko westchnął ciężko. Po tym miesiącu powinien już
nauczyć się, że w sprzeczkach to jego syn ma zawsze ostatnie słowo, nawet
jeżeli nie wypowiada go na głos. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
- Hermiono,
możemy porozmawiać? – wyraz tych szaroniebieskich tęczówek zaskoczył ją. Były
takie smutne, pełne żalu, rozdarcia. To właśnie te oczy spowodowały, że zamiast
powiedzieć „nie”, jak obiecywała sama sobie wcześniej, tylko pokiwała głową. </div>
<div class="MsoNormal">
Draco
chwycił ją za dłoń i wyprowadził z salonu Potterów, gdzie wszyscy (nawet Lily!)
oprócz Ginny patrzyli na niego z pogardą. </div>
<div class="MsoNormal">
- Przepraszam.
Wróć, okey, po prostu wróć, Scorpius za tobą tęskni i – przeczesał włosy ręką,
jeszcze bardziej je czochrając. Hermiona miała ochotę sięgnąć ręką i
przygładzić te niesforne kosmyki, ale nie mogła. Już nie. – potrzebuję cię,
Granger. Bez ciebie to nie to samo. Proszę? – Gryfonka niemalże jęknęła, widząc
jego spojrzenie rodem kota ze Shreka. Mogła odmówić? </div>
<div style="text-align: left;">
- Draco,
przepraszam, ale… </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
Vilenehttp://www.blogger.com/profile/06977950606666881399noreply@blogger.com28tag:blogger.com,1999:blog-5686933428802304497.post-48230796774242091682014-05-22T19:23:00.003+02:002015-03-07T21:24:20.067+01:00Ki(n)d of Surprise - rozdział IX<div style="text-align: center;">
Witam Kochani! </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Chcę wakacje.</div>
<div style="text-align: center;">
Naprawdę, niech się skończy już to wystawianie ocen, bo przecież zejdę w końcu na zawał. </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Mam dla Was nowy rozdział, fanfary proszę. Pisało mi się go wyjątkowo ciężko - Wena uciekła jakiś czas temu i nadal nie chce wrócić. </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Kilka osób pytało mnie, ile rozdziałów historii przewiduję. Odpowiem szczerze - nie wiem. Nie jestem jedną z tych autorek, które planują i rozpisują całe opowiadanie. Piszę na bieżąco, dlatego ciężko coś mi powiedzieć. </div>
<div style="text-align: center;">
Myślę, jednak, że opowiadanie nie będzie miało więcej niż 15 rozdziałów. Chciałabym zakończyć je do wakacji i na czas wolnego zrobić sobie chwilową przerwę od publikowania, lecz nie od pisania. </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Pomału, niewielkimi kroczkami zbliżamy się do świętowania 100 tys. odwiedzin, wiecie?</div>
<div style="text-align: center;">
Jesteście najlepsi.</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Koniec kazania, Kochani. Lećcie czytać. </div>
<div style="text-align: center;">
Pamiętajcie, czekam na Wasze komentarze, opinie, oceny, porady. </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Zapraszam do czytania. :)</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
PS. Rozdział na razie nie był sprawdzany. </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]--></div>
<div style="text-align: left;">
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156">
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style>
<![endif]-->
</div>
<div class="MsoNormal">
Scorpius naprawdę nie był humorzastym dzieckiem. Z twarzy
małego dziecka prawie nigdy nie znikał uśmiech, którym obdarzał wszystkich
wokół. Jego śmiech, brzmiący niczym brzęczenie malutkich dzwoneczków, umiał
poprawić humor każdemu człowiekowi, który znajdował się w pobliżu. </div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Tyle że od
kilku dni Scorpius zachowywał się naprawdę podejrzanie i Draco zaczynał się
martwić. To naprawdę nie było normalne dla jego dziecka, by tak często płakał,
nie chciał wychodzić na spacery. Zamiast tego wolał usypiać w ramionach jego
lub Hermiony (no ewentualnie Stefana) i wydawało się, że życie nie sprawia mu
radości. Żeby coś zaradzić, wymyślili z Gryfonką<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>genialny plan. Mieli przedstawić małemu inne
roczne dziecko – uroczą córeczkę Harry’ego i Ginny – Lily. </div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Harry! –
Hermiona wpadła w ramiona starego przyjaciela, nie bacząc na pogardliwe
spojrzenie swojego chłopaka. Chwilę później została obściskana przez rudowłosą,
która uśmiechała się radośnie.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Od czasu
zakończenia szkoły ich drogi się rozeszły. Oczywiście, nadal widywali się, lecz
nie tak często, jak w Hogwarcie. Granger oddała się pracy. Często wychodziła z
biura o bardzo późnej godzinie. Nawet weekendy spędzała zakopana w chmarze
papierów, które musiała wypełnić, by rozliczenie wyszło nienagannie. Dla
Potterów za to najważniejsza okazała się rodzina. Już trzy lata po zakończeniu
szkoły wzięli ślub, a kilka miesięcy później na świecie pojawiła się ich
pociecha – James, który teraz miał cztery latka i był młodszą kopią Harry’ego.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Lily była
zaś księżniczką, oczkiem w głowie rodziców, dziadków i wszystkich przyjaciół. Wyglądała
jak mały aniołek. Miała długie, falowane włoski o kolorze miedzi i,
odziedziczone po Harry’m, zielone oczy. Na jej twarzyczce widniały liczne
piegi. Miała ciepły, szeroki uśmiech, który odsłaniał jej pierwsze ząbki. </div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Hermiono,
Draco, miło was widzieć – Wybraniec wyciągnął dłoń w stronę Ślizgona, który
zmierzony morderczym wzrokiem swojej dziewczyny, odpowiedział na gest z
uśmiechem. </div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Wzajemnie,
Potter. Dawno nie miałem okazji, by zobaczyć cudowną twarzyczkę
Chłopca-Który-Przeżył-Bo-Wujkowi-Voldemorciowi-Coś-Nie-Wyszło. Prawie się
stęskniłem. </div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Granger
tylko przewróciła oczami, słysząc powitanie mężczyzn. Obróciła się w stronę
przyjaciółki. </div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Hermiono,
co to za przystojniak? – Ginny uroczo uśmiechnęła się do chowającego się za
nogą szatynki chłopca. Blondynek wychylił się nieco, patrząc na Rudą szeroko
rozwartymi oczami. Szatynka wzięła go za rączkę i pociągnęła za rączkę tak, że
pokazał się pani Potter w całej swojej okazałości.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Jestem
Scolpius – wyseplenił, zaciskając swoje malutkie paluszki nerwowo na dłoni
mamy, a w drugiej ręce trzymając misia. </div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>I wtedy
młody Malfoy zobaczył ją.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Lily była
najpiękniejszą dziewczynką, jaką kiedykolwiek spotkał. Podobały mu się jej
kręcone włosy i oczy. Miała urocze dołeczki w policzkach, a ubrana była w
sukienkę w misie. </div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Spuścił
wzrok, nie śmiejąc patrzeć na tak idealną dziewczynkę jak ona. Kim on był przy
niej? Był taki zwyczajny i nudny, a ona taka piękna i słodka… Pamiętał jednak,
jak wychował go tatuś. </div>
<div class="MsoNormal">
Kobietom daje się kwiaty, ale on nie miał przy sobie róży
ani stokrotek. </div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Wyciągnął
więc przytulankę w stronę Lily, która przyjęła prezent, rumieniąc się leciutko.
</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Dziękuję – szepnęła, a Scorpius
poczuł, że jeszcze nigdy nie czuł się tak szczęśliwy. </div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Jaki on
jest, Hermiono? – oczy Ginny aż błyszczały z ekscytacji. Od dawna nie miała
okazji poplotkować z przyjaciółką, a teraz wreszcie obie panie znalazły na to
chwilę. Dzieci zostały oddane pod opiekę ojców, a matki zasiadły przy gorącej
herbacie, patrząc na siebie z tylko dla nich zrozumiałym uśmiechem. </div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Jest
idealny – wyszeptała. Chcąc nie chcąc, przyjęła rozmarzoną minę. Tak działało
na nią myślenie o Malfoy’u, którego perfekcja przekraczała dopuszczalny poziom.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Ruda wydęła
wargi w grymasie.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Szczegóły
proszę! Jak to możliwe, że facet, którego oboje z Harry’m nienawidziliście,
właśnie stoi w moim salonie, śmieje się z moim mężem i bawi z córką? –
westchnęła przeciągle – To takie romantyczne… To jak w „Romeo i Julii”, miłość
odwiecznych wrogów! </div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Granger
zachichotała. Czuła się taka szczęśliwa. Była otoczona ludźmi, którzy kochali
ją za to, jaka była. W ich towarzystwie mogła być sobą. </div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- To długa
historia. Okazało się, że nawet Pan Jestem-Głazem ma uczucia. Jest takim
cudownym ojcem, Ginny, naprawdę, on byłby w stanie skoczyć dla Scorpiusa w
ogień, zabić pięćdziesięciu Voldemortów i oddać się na przekąskę dla Puszka! <span style="mso-spacerun: yes;"> </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Była panna
Weasley spoważniała. </div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Herm, czy
on wie…?</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Hermiona
nerwowo wykręciła palce, unikając spojrzenia w oczy przyjaciółce. Zagryzła
dolną wargę, kręcąc głową. </div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Nie mogę
mu powiedzieć. To wszystko zniszczy. <span lang="EN-US" style="mso-ansi-language: EN-US;">On… </span>On nie może się dowiedzieć. – Szatynka spuściła nieśmiało
oczy. Wiedziała, że postępuje samolubnie. Już dawno powinna powiedzieć Draco o
swojej przypadłości.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Jednak
wszystko układało się tak perfekcyjnie. Ich życie było bajką, a ona nie chciała
tego zmieniać. Bała się, że gdy blondyn dowie się prawdy, w ich baśni zacznie
brakować jednego z dwóch głównych bohaterów – księcia. Obawiała się, że Malfoy
zostawi ją dla innej kobiety, która będzie mogła dać mu więcej niż ona. Ta
wizja przerażała ją dostatecznie, by milczeć. </div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Chcesz
budować związek na niedomówieniach i kłamstwach? Hermiono, raz już popełniłaś
ten błąd – mówiła Ginny, nawiązując do relacji panny Granger z Ronem. Brakowało
im kontaktu, a brak zrozumienia doprowadził do tego, ze Rudzielec szukał
pocieszenia w ramionach Lavander Brown. – Dobrze wiesz, że tak się nie da.
Draco cię kocha. To widać w każdym jego spojrzeniu w twoją stronę, w każdym
uśmiechu, który nawet nieświadomie ci posyła. Nie zostawi cię tylko dlatego, że
nie możesz dać mu dziecka.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Była
Gryfonka podniosła wzrok, a w jej oczach malowała się bezsilność, która niczym
gruby mur przesłaniała brązowe tęczówki.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Skąd
możesz to wiedzieć? Nie mam tej pewności, ty też nie. Co, jeżeli najgorszy
scenariusz się sprawdzi i zostanę sama? – choć starała się nie okazywać emocji,
jej głos drżał, a palce zaciskały się nerwowo na brzegu stolika.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Spróbuj
bardziej uwierzyć w Draco. Możesz go kochać, ale związek to coś więcej niż
tylko uczucie i czułe słówka. „Być z kimś” oznacza umieć mu zaufać, uwierzyć,
że ta osoba będzie z tobą aż do końca, dopóki śmierć was nie rozłączy. Pomyśl
nad tym, Herm. – Pani Potter ścisnęła pokrzepiająco ramię przyjaciółki. Obie
kobiety wymieniły między sobą ciepłe uśmiechy. </div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Hermiona
pomyślała, że jej młodsza koleżanka jeszcze nigdy nie wydawała jej się tak
dojrzała, jak w tamtej chwili. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Czy to
Strzała 2020? – oczy Malfoy’a zapłonęły blaskiem, widząc najnowszy model miotły,
spokojnie spoczywający w komórce. Scorpius spojrzał na tatę niezrozumiałym wzrokiem.
Nie mógł pojąć, jak jego ojciec może się fascynować zwyczajnym kijem. </div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Tak,
Malfoy – odpowiedział Harry, biorąc małą córkę na ręce. Choć starał się tego
nie okazywać, był dumny ze swojej miotły. Przekonywał Ginny prawie dwa
miesiące, zanim wreszcie wydała zgodę na zakup tego modelu.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Och, ta
miotła była perfekcyjna. Dało się nią kierować przy najmniejszym wysiłku.
Wystarczyło tylko musnąć kij, by Strzała spełniła każde twoje życzenie i
skierowała się w inną stronę. Dodatkowo osiągała znacznie większą prędkość, niż
starsze modele. Była marzeniem wszystkich zainteresowanych quidditchem mężczyzn
oraz kobiet.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Mogę? –
spytał Ślizgon, a Harry niechętnie skinął głową. To nie tak, że nie ufał
Malfoy’owi. Wiedział, że ten jest dobrym graczem i świetnie lata, jednak mimo
wszystko nie lubił się dzielić swoim cudeńkiem. </div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Chodź,
Scorp! Będzie fajnie, synku!</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Mały pomyślał,
że jego ojciec oszalał.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Chciał,
żeby on latał na czymś takim? To tylko kij! Bez żadnych zabezpieczeń! Jak on
mógł się na tym czuć bezpiecznie? </div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Był gotów
odmówić i rozpłakać się w proteście. Powstrzymywała go tylko jedna myśl. Z
ramion ojca patrzyła na niego Lily, a jej wielkie, zielone oczy spoglądały na
niego z uwielbieniem. Nie mógł pozwolić na to, by zbłaźnić się w ramionach tej
piękności. Nigdy w życiu by do tego nie dopuścił. </div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Dlatego
właśnie z miną męczennika pozwolił ojcu posadzić się na miotle. Czuł, jak silne
ramiona taty oplatają go, mocno przytrzymując; sprawiło to, że poczuł się choć
ciut bezpieczniej. </div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Gdy tylko
pomyślał, co zrobi mama, gdy zobaczy ich, szybujących w przestworzach na
miotle, zadrżał. Chwilę później uspokoił się, myśląc, że i tak zrzuci wszystko
na ojca. On był tylko ofiarą tej nieszczęsnej sytuacji! Powinien dostać nagrodę
za odwagę! </div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Wystartowali.
Stopy starszego blondyna odbiły się od ziemi. Scorpius poczuł, jak w twarz
uderza go podmuch powietrza. Ogarnęła go euforia, jakiej jeszcze nigdy nie
czuł.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>To było to.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Tego
właśnie potrzebował.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Dada,
sybciej! – krzyknął, chcąc, by tata zwiększył prędkość. Czuł wolność, był
niczym ptak, szybujący w przestworzach. Uwielbiał to uczucie i pragnął go
jeszcze nie raz doświadczyć. </div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>A na dole,
z ramion ojca, patrzyła na niego Lily. I na jej ustach widoczny był lekki
uśmiech, który ukazywał urocze dołeczki w policzkach, gdy spoglądała na niego,
niczym na swojego bohatera. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Draco objął
Hermionę od tyłu, dmuchając ciepłym powietrzem na jej odkrytą szyję i
przyciągając ją do siebie. Lubił Potterów. Nie miał nic przeciwko spędzaniu z
nimi czasu – już dawno zagrzebał stare uprzedzenia głęboko na dnie swojej
duszy. Teraz jednak pragnął spędzić czas tylko z szatynką. </div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Uwielbiał
te chwile, gdy byli sam na sam. W Hermionie było coś niezwykłego, coś, czego
nie umiał nazwać. Przyciągała go niczym magnes. Każde jej słowo zapadało mu w
pamięci, każdy gest go podniecał, każda jej myśl stanowiła dla niego zagadkę. </div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Była tą
jedyną. Czuł to. Wiedział to. Nie było w niej ani jednej wady. </div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Muszę ci
coś powiedzieć – wyszeptała, a on usłyszał w jej głosie smutek. Zmarszczył brwi
czując, jak jej ramiona się naprężają. Zaczął je delikatnie masować, chcąc ją
uspokoić.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Mów –
odparł cichym, spokojnym głosem. Był opanowany, choć tylko na zewnątrz. W duszy
bał się kolejnych słów szatynki. Co jeżeli chciała odejść? Może musiała go
zostawić? Nie wytrzymywała plotek? Był dla niej niewystarczający? </div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Ja… -
wzięła głęboki oddech, wbijając paznokcie w jego dłonie, które trzymał
zaplecione na brzuchu kobiety. Stresowała się. – Draco, ja nie mogę mieć
dzieci. Jestem bezpłodna. Wiem, powinnam ci powiedzieć to już wcześniej, ale
bałam się, jak zareagujesz. Proszę, powiedz coś... Draco? </div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Malfoy
nigdy nie myślał za wiele o przyszłości. Gdy był Śmierciożercą, nigdy nie
marzył. Nie wybiegał w przyszłość w myślach bo wiedział, że może nie dożyć
kolejnego dnia. W towarzystwie Granger był w stanie jednak śnić. Planować.
Wyobrażać sobie wspólną przyszłość. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Oczami wyobraźni widział ją,
nieco starszą i z kilkoma siwymi włosami – ale to nic. Dla niego i tak była
najpiękniejszą kobietą na ziemi. Obok niej siedziała gromadka maluchów, a
Scorpius, jako dumny starszy brat, pomagał w opiece nad najmłodszym
rodzeństwem. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Patrząc na Pottera Draco
pomyślał, że chciałby mieć córkę, która byłaby jego małą księżniczką. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
I nagle, z jedną wiadomością,
wszystkie te plany i marzenia zostały brutalnie pogrzebane. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Odsunął się i wyszedł z pokoju,
nie mówiąc ani słowa.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Nie chcąc, by w jego oczach
ujrzała rozczarowanie, które by ją zraniło. </div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Scorpius,
co ja mam zrobić? – spytał dziecko, drzemiące słodko w jego ramionach. Odkąd
dowiedział się, że jest ojcem, zajęciem, które było jego osobistą melisą, było
obserwowanie syna, gdy ten spał. Patrzenie na jego spokojną twarz relaksowało
go. </div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Jedno
pytanie ciągle nie dawało mu spokoju. Nie umiał odpędzić go ze swojego umysłu,
nieważne, jak mocno próbował. </div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Dlaczego
postanowiła mu o tym powiedzieć właśnie teraz? </div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Czy
wcześniej mu nie ufała?</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Może nie
był dla niej wystarczającym wsparciem?</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Draco? –
obok niego pojawiła się szatynka, która położyła dłoń na jego ramieniu. Stężał,
jednak nie odepchnął jej ręki. Westchnął tylko, poddając się i przyciągając ją
do siebie </div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Stracił już
swoje plany na przyszłość – nie chciał stracić jeszcze jej, która była jego
największym marzeniem, celem, który zdawał się nieuchwytny - a jednak udało mu
się go zdobyć. </div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Granger,
to nic. Mamy Scorpiusa, który i tak traktuje cię jak matkę. Damy sobie radę...
To, że jesteś bezpłodna, nie zmienia faktu, że jesteś jedyną kobietą, przy
której chcę się rano budzić, z którą pragnę stanąć przed ołtarzem, zestarzeć
się i ze złączonymi dłońmi obserwować, jak dzieci naszego syna biegają po
podwórku, radośnie chichocząc. </div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Hermiona
poczuła, jak w jej oczach gromadzą się łzy, ale tym razem nie był to objaw
smutku. Była szczęśliwa. Znalazła najcudowniejszego mężczyznę, jakiego tylko
mogła sobie wymarzyć. Ze wspaniałą duszą, zamkniętą w ciele Ślizgona.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Los bywa
przewrotny, prawda? </div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Astoria
jęknęła, widząc krople deszczu, osiadające na szybie tego dziwnego mugolskiego
urządzenia, jakim była taksówka. Po miesięcznym pobycie na Bahamach Anglia
wydawała się jej jeszcze bardziej obrzydliwa niż zwykle. </div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Teraz
jednak musiała zrezygnować z plażowania. Miała ważniejsze cele, a
najważniejszym z nich było zrujnowanie życia swojego byłego chłopaka.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Draco był
perfekcyjny. Był przystojny, cholernie seksowny i miał pełen portfel. Byli
sobie przeznaczeni. Może w ich związku brakowało miłości, ale kogo obchodzą
uczucia?</div>
<div class="MsoNormal">
Ich małżeństwo miało być wyłącznie zawartą w interesach
transakcją, która prowadziłaby do tego, że oboje będą mieli drugą połówkę, z
którą będą mogli pokazywać się na salonach. </div>
<div class="MsoNormal">
Gdy się rozstali, nawet nie poczuła ukłucia żalu.</div>
<div class="MsoNormal">
Złość narodziła się dopiero w momencie, gdy okazało się, że
Malfoy spłodził syna, a ona, jako świeżo upieczona matka, musiała zająć się
dzieckiem, rezygnując ze swojego idealnie ułożonego życia. </div>
<div class="MsoNormal">
Scorpius był uroczym dzieckiem, no cóż, w końcu miał jej
geny. Ona jednak nigdy nie chciała bawić bachora. Pragnęła żyć, imprezować,
szaleć, korzystać z młodości. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Na Bahamach ponownie odżyła i
właśnie tam w jej głowie zaczął rodzić się pewien pomysł. Była pewna, że
Ślizgon sprawdza się idealnie jako ojciec. Gdyby tylko do siebie wrócili, ona
mogłaby korzystać z życia, jednocześnie mając u swoim boku tak przystojnego
mężczyznę i grając przed prasą kochającą się i perfekcyjną rodzinę.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Na jej drodze do szczęścia stała
tylko jedna osoba – szlama Granger. Gdy dowiedziała się, że Hermiona, naczelna
kujonica Hogwartu umawia się z szarookim Adonisem, niemalże popłakała się ze
śmiechu. Ona, brzydka, zaniedbana, bez perfekcyjnie zrobionego manicure? Była
tylko księgową! Jak mogła w ogóle zainteresować swoją osobą Draco Malfoy’a?! </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Astoria przerzuciła włosy przez
ramię, wzdychając z pogardą. Mimo to na jej ustach już sekundę później wykwitł
szatański uśmiech. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Była pewna, że kiedy tylko
Ślizgon ją ujrzy, od razu porzuci tą szmatławą Gryfonkę i będą żyć długo i
szczęśliwe. Dlatego właśnie kierowała się ku posesji blondyna.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Dworek był przepiękny, ale
Astoria pomyślała, że, gdy już się wprowadzi, będzie koniecznie musiała
przeprowadzić remont. Należało wyrzucić te starocie, nie przejmując się, że to
antyki!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Kochanie? – weszła do domu bez
pukania. W końcu, jakby na to nie patrzeć, łączyło ich wiele wspólnie
przeżytych momentów, a Scorpius był owocem jednego z nich. Miała chyba prawo
wchodzić ot tak, bez pukania, prawda?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Kochanie? – usłyszała kpiący
głos, powtarzający jej kwestię ze zdumieniem w głosie. Obróciła się, mlaskając,
gdy ujrzała Hermionę Granger, ubraną w obcisłe dżinsy, oraz koszulę, należącą z
pewnością do Draco. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Jej Draco.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Na rękach trzymała Scorpiusa,
który na widok Astorii nawet pisnął, zupełnie jakby nie była jego matką. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Och, skarbuś zatrudnił nową
opiekunkę dla małego. Cześć syneczku, przywitaj się z mamusią! </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Scorpius mrugnął, mocniej tuląc
się do szatynki.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Greengrass westchnęła z
irytacją,<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>przewracając oczami i rzucając
się na skórzaną, mięciutką kanapę. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Granger, kto przysze… - do
salonu wszedł Draco, stając niczym wmurowany w miejscu na widok swojej byłej
dziewczyny. – No proszę, a ja myślałem, że mamy jakiś miłych gości. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Astoria poderwała się gwałtownie,
podbiegając do mężczyzny i rzucając się w jego ramiona. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Dracusiu, tak się stęskniłam! </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Malfoy odsunął się z wyrazem
obrzydzenia na twarzy. Mina Astorii zmieniła się. Już nie udawała wiernej,
stęsknionej ukochanej. Teraz była wściekła, bo czuła, że jej plan odzyskania
Ślizgona łatwo się nie powiedzie. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Dracusiu, potrafię ci zapewnić
więcej niż ona – szepnęła do ucha mężczyźnie, który odsunął się o krok,
podchodząc do Granger oraz Scorpiusa. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie, Astorio, nie możesz dać mi
więcej, niż ona. Ona zapewni mi wszystko, czego potrzebuję – posłał ciepły
uśmiech w stronę Gryfonki, w której oczach zalśniły łzy, pewnie szczęścia. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Nastrój obu pań w pomieszczeniu
był zupełnie różny.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Hermiona była przeszczęśliwa. Malfoy
naprawdę zaakceptował ją taką, jaką była. Nie odszedł dla innej. Kochał ją. Nie
zostawił jej. Nadal byli razem.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Gniew panny Grangrass za to
przekraczał dopuszczalne normy. Wyszła, trzaskając drzwiami i przysięgając
zemstę. </div>
Vilenehttp://www.blogger.com/profile/06977950606666881399noreply@blogger.com19tag:blogger.com,1999:blog-5686933428802304497.post-12022475598092122482014-05-07T14:17:00.001+02:002015-03-07T21:21:38.865+01:00Ki(n)d of Surprise - rozdział VIII <div style="text-align: center;">
Cześć Kochani! </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Mam dzisiaj urodziny i jakoś tak się złożyło, że znalazłam chwilę wolnego czasu, więc postanowiłam jako mały prezencik ode mnie dać Wam nowy rozdział już teraz. Znajcie litość Vilene, nie musicie czekać do piątku, ja łaskawa! :) </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Maturzyści, trzymałam za Was kciuki przez wszystkie trzy dni. Mam nadzieję, że to dało jakieś efekty. c: </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Stworzyłam ankietę po prawej stronie, żeby dowiedzieć się, ile osób czyta Ki(n)d of Surprise. Bardzo Was proszę o kliknięcie. Dla Was to tylko sekundka, a ja naprawdę chciałabym wiedzieć, ile osób jest zainteresowanych moją twórczością. :) </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Proszę o komentarze, mogą być nawet króciutkie, jedno zdanie, jedno słowo, ale żeby były, dobrze, Robaczki? :3 </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Zapraszam do czytania. </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
- Malfoy,
jak według ciebie wygląda szczęście? </div>
<div class="MsoNormal">
Był piękny,
wiosenny dzień. Ptaki głośno świergotały, wyrażając swoją radość z faktu, że
temperatura wzrosła. Na niebie świeciło jaskrawe słońce, leniwie oświetlające
twarze ludzi, którzy postanowili skorzystać z wspaniałej pogody i udać się na
spacer. Lekki wiaterek jeszcze bardziej umilał pobyt na świeżym powietrzu. </div>
<div class="MsoNormal">
Draco
właśnie zapinał Scorpiusowi kurteczkę, gdy do jego uszu dotarło pytanie zadane
przez stojącą obok niego szatynkę. Zerknął na nią, podczas gdy ona zagryzała
wargę, z niepokojem oczekując na odpowiedź na zadane pytanie. Zmarszczył brwi,
zastanawiając się. Co mógł jej odpowiedzieć? Jaka była jego definicja
szczęścia?</div>
<div class="MsoNormal">
Nie
wiedział. Nie umiał zdefiniować tego, co czuł, ani poprawnie tego nazwać. Przy
Granger czuł się szczęśliwy. Nie musiał udawać czy grać kogoś, kim tak naprawdę
nie był. Wiedział, że ona go kocha za to, jaki naprawdę jest i, cholera, było
to najlepsze uczucie na świecie. </div>
<div class="MsoNormal">
Ona i
Scorpius nadawali jego światu kolory. Czuł, że jego życie byłoby szare, gdyby
pewnego dnia Astoria nie podrzuciła mu dziecka. Było ciężko, nie tylko na
początku. Nadal bywały dni, gdy wątpił, czy nadaje się na ojca, czy umie
zapewnić Scorpiusowi los, na jaki ten zasługiwał. Starał się jednak ze
wszystkich sił. Poza tym miał przy sobie Hermionę, która była najwspanialszą
kobietą na świecie i najlepszą matką, jaką jego syn kiedykolwiek mógłby sobie
wymarzyć. </div>
<div class="MsoNormal">
- Szczęście
to ty, szczęście to Scorpius, szczęście to uśmiechy na waszych twarzach.
Szczęście to każda minuta spędzona z wami, Granger. Nie znam innej definicji
tego słowa. </div>
<div class="MsoNormal">
Szatynka
uśmiechnęła się łagodnie, zakładając na siebie lekki płaszczyk i chwytając
mężczyznę za dłoń. Draco przypiął wyrywającego się Scorpiusa do wózeczka i
powoli, całą trójką udali się na spacer do pobliskiego parku. </div>
<div class="MsoNormal">
Droga
minęła im w przyjemnej atmosferze. Mały, zachwycony wizją spaceru, nie płakał,
lecz całą drogę bawił się podarowaną mu wcześniej grzechotką. Ślizgon i
Gryfonka mieli więc chwilę na odetchnięcie, którą mogli poświęcić sobie
nawzajem. Hermiona uśmiechnęła się, gdy poczuła silne ramię, oplatające jej
talię. Gdy jego dłoń niebezpiecznie zbliżyła się w okolicę jej pośladków,
przewróciła oczami i szepnęła do ucha mężczyźnie:</div>
<div class="MsoNormal">
- Panie
Malfoy, takie rzeczy to po ślubie – uśmiechnęła się figlarnie, wyrywając się z
objęć mężczyzny i odbiegając od niego o kilka kroków. Widząc jej reakcję, Draco
przystanął, zszokowany. Już po krótkiej chwili na jego twarzy wykwitł jednak
szatański uśmiech. Podbiegając do kobiety od tyłu, złapał ją w pasie i
przewrócił ich oboje tak, że wylądowali na miękkiej trawie, a Hermiona
siedziała na Ślizgonie. </div>
<div class="MsoNormal">
- Pani
Malfoy, po ślubie to ja zrobię z panią takie rzeczy, o jakich pani się nie
śniło – odpowiedział szeptem, widząc, jak na policzkach jego ukochanej wykwita
uroczy rumieniec. Mimo to szatynka zamrugała oczami i przyjęła niewinną minkę. </div>
<div class="MsoNormal">
- Wyślesz
mnie na Antarktydę? – wzruszyła ramionami, widząc zdezorientowaną minę
Ślizgona. – Wiesz, nigdy nie śniłam o wycieczce na biegun. O Afryce tak, ale o
Antarktydzie? Nigdy. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Granger, co ja z tobą mam?
Dlaczego ja do cholery jeszcze z tobą nie zerwałem?</div>
<div class="MsoNormal">
- Bo jestem
twoją definicją szczęścia.</div>
<div class="MsoNormal">
Spojrzał na
nią, a w szarych tęczówkach ukazało się wiele uczuć, gdy przysunął ją bliżej,
by pokiwać głową i złożyć na jej wargach czuły pocałunek. </div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Scorpius
nie mógł spać. Przewracał się z boku na bok, nie mogąc znaleźć dla siebie
odpowiedniej pozycji. Nawet miś Stefan nie pomagał mu oddać się w ramiona
Morfeusza, więc mały był coraz bardziej zirytowany. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Mały zmarszczył nosek. Czuł się
samotny. Jego rodzice spali oboje w wielkim, ciepłym łóżku, a on? Sam. Było mu
zimno i miał ochotę płakać bo hej, tak nie powinno być. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Czemu jego łóżeczko było otoczone
kratami? On chciał wyjść, ale to już, teraz, natychmiast! Musiał się jakoś
wydostać! Próbował się wspiąć, jednak poręcze uniemożliwiały mu wyjście z
kojca. </div>
<div class="MsoNormal">
Usiadł więc i już chciał zacząć płakać – w jego oczach
zalśniły łezki, a dolna warga zaczęła nerwowo drżeć – gdy nagle kraty zniknęły.</div>
<div class="MsoNormal">
Czasem
uwielbiał bycie czarodziejem. </div>
<div class="MsoNormal">
Zamiast
szlochu zaczął więc chichotać. Wygramolił się z łóżeczka, zabierając ze sobą najważniejsze
rzeczy - misia i pieluchę. Po długim
marszu wreszcie dotarł do celu, którym było łoże jego rodziców. Z trudem
wydrapał się na miękki materac. Przeraczkował kilka kroków, by ułożyć się
wygodnie między mamą, a tatą.</div>
<div class="MsoNormal">
O tak. </div>
<div class="MsoNormal">
Teraz było
idealnie i Scorpius wreszcie nie czuł, że nie może spać. Przyłożył główkę do
klatki piersiowej taty, a swoją małą rączkę zacisnął na dłoni mamy. Zmrużył
oczy i ledwo przyłożył głowę do poduszki, odpłynął do krainy, w której śnił o
swoim ulubionym mleku o smaku czekoladowym, jednorożcach i wielu, wielu
misiach. </div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Powrót do
pracy po tak długim urlopie był czymś strasznym, zarówno dla Draco jak i
Hermiony. Przyzwyczajeni do wstawania późnym rankiem, leniwego tulenia się w
swoich ramionach i nieśpiesznego jedzenia śniadania przeżyli szok, gdy okrutny
budzik wybudził ich z ich prywatnego raju. </div>
<div class="MsoNormal">
Ten ranek
był okropny. Wszystko działo się tak szybko – Hermiona jednocześnie wiązała
Ślizgonowi krawat i jadła grzankę, Malfoy ubierał Scorpiusa i w tym samym
czasie popijał czarną kawę. Mały płakał, gdyż nie dostał jeszcze swojej butelki
z mlekiem. </div>
<div class="MsoNormal">
Gdy
Scorpius został już oddany pod opiekę rodzicom blondyna, którzy ku zdziwieniu
mężczyzny byli bardzo zadowoleni z faktu, że mają okazję spędzić chwilę z
wnukiem, para pojechała do pracy. Draco, który zasiadł za kierownicą wozu, jej
wspaniałego wozu, uśmiechał się diabelsko, wymijając kolejne samochody. </div>
<div class="MsoNormal">
- Jedziesz
za szybko, Malfoy – Draco zerknął na licznik, który wskazywał zaledwie sto
kilometrów na godzinę. Zdziwiony, że jedzie tak wolno, przyspieszył, powodując
tym samym grymas oburzenia na twarzy Gryfonki. </div>
<div class="MsoNormal">
- Zwolnij,
natychmiast, idioto! – auto zaczęło wydawać z siebie podejrzane dźwięki. Rzężenie
nasilało się, gdy Malfoy coraz usilniej naciskał pedał gazu, próbując zmusić
samochód do szybszej prędkości. </div>
<div class="MsoNormal">
- Malfoy,
ty… - auto stanęło na środku jezdni, odmawiając wykonania jakiejkolwiek
czynności. Silnik zgasł i Hermiona pomyślała, że jej auto, cudowna Petunia,
przechodzi na drugą stronę, do samochodowego nieba. – … dupku. – dokończyła,
mierząc swojego chłopaka morderczym spojrzeniem.</div>
<div class="MsoNormal">
- ZABIŁEŚ
PETUNIĘ! – krzyknęła, wyskakując z auta. Draco spróbował odpalić i maszyna okrutnie
zawyła, jakby na potwierdzenie słów kobiety. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Hermiona otwarła maskę, chcąc
zobaczyć, co się zepsuło, lecz nie spodobało się to Ślizgonowi. To on był
mężczyzną w tym związku, prawda? To on musiał umieć naprawić auto! Odepchnął
więc lekko kobietę, zajmując jej miejsce przy otwartej masce samochodu.
Gryfonka tylko uniosła brew, widząc jak jej chłopak próbuje udawać, że wie, do
czego służą poszczególne kabelki i przewody. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Uhm, chyba musimy pojechać do mechinika
– oświadczył blondyn po chwili, poddając się i przy okazji przekręcając nazwę
mugolskiego zawodu. Granger zachichotała, a Malfoy spojrzał na nią z
niezrozumieniem. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Kobieta przesunęła dłonią po
klatce piersiowej Ślizgona, czując, jak zawiesza na niej swoje spojrzenie.
Zagryzła dolną wargę. Wiedziała, że na niego działa. Oddychał coraz szybciej, a
jego serce wybijało nerwowy rytm. I gdy już zamknął oczy, pochylił się nad nią,
by dotknąć jej warg swoimi, by poczuć tą nieopisaną słodycz, zdał sobie sprawę,
że szatynka odepchnęła go od maski samochodu i teraz sama bawi się kabelkami.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Minęło kilka minut, gdy wsiadła
do auta i odpaliła silnik. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Samochód zadziałał. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Duma Draco Malfoy’a została
brutalnie pogrzebana żywcem przez pewną upierdliwą, denerwującą, perfekcyjną
Gryfonkę. </div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
*</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
W końcu po wielu przygodach udało
im się dotrzeć do pracy. Każde z nich pełniło w firmie inną funkcję, dlatego
też musieli się rozdzielić. Hermiona zagrzebała się w świecie liczb, papierów i
rachunków, podczas gdy Draco zajmował się wrzeszczeniem na swoich pracowników i
przeklinaniem ich braku kompetencji do wykonywania swojego zawodu. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Około piętnastej miało się odbyć
spotkanie, na którym mieli pojawić się czołowi przedstawiciele biznesowi.
Gryfonka nerwowo poprawiała ołówkową spódnicę i upięte w wysoki kok włosy,
czekając na przybycie gości. Szef Malfoy’s Company stał za to obok okna i
popalał papierosa, puszczając w stronę zdruzgotanej kobiety obłoczki dymu
przypominające kształtem serduszka.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Granger? – próbował zwrócić na
siebie uwagę Hermiony, która mrużyła niebezpiecznie oczy, patrząc na papierosa
w ustach blondyna. – To tylko starzy, zgrzybiali biznesmeni. Widziałaś ich tyle
razy. Czym ty się denerwujesz? </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
W oczach Gryfonki pojawił się
ogień.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- To że ty, głupi…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Przystojny jak cholera… - wciął
się jej w zdanie, poprawiając grzywkę, która opadła mu na czoło.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nadęty bufonie!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Który jest przystojny jak
cholera…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- A jego ego nie mieści się w tym
pomieszczeniu! </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Malfoy udał, że się zastanawia
nad odpowiedzią. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie tylko w tym pomieszczeniu,
koteczku. Obawiam się, że nie zmieściło by się w całym tym budynku firmy, który
przecież do najmniejszych nie należy. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Hermiona westchnęła ciężko, lecz
na jej twarzy pojawił się mały uśmiech. Ślizgon zawsze umiał ją rozbawić,
sprawić, że stres czy problemy ot tak, po prostu znikały. Tak stało się i tym
razem. Nie pamiętała już nawet, dlaczego tak bardzo denerwowała się przybyciem
tych ważnych gości. Draco miał rację. W końcu to tylko… </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Stare, zgrzybiałe dziady! –
wykrzyknęła, wpadając w ramiona swojego mężczyzny, który spojrzał na nią z
niezrozumieniem, ale mimo to owinął swoje ramiona wokół jej talii, przyciągając
ją bliżej do siebie. Pochylił się tak, że jego oddech muskał jej ucho oraz
szyję, a szaro niebieskie tęczówki przewiercały ją na wylot. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Uwielbiała jego oczy. Wiele osób
mówiło, że są nie do odczytania, że to one są jego najlepszą maską. Nie
zgadzała się z tym. W jego źrenicach mogła odczytać wszystko. To w nich
pojawiał się ból, to w nich dostrzegała te iskierki pożądania i miłości. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Stanęła na palcach, by dosięgnąć
jego ust. Musiała go pocałować. Czuła się jak pod wpływem amortencji. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
A może to po prostu była miłość? </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Uśmiechnęła się, gdy zaczął
pogłębiać pocałunek, wsuwając dłoń między kosmyki jej włosów. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Całowali się, nie wiedząc, że
sekretarka wpuściła ich ważnych gości i oni właśnie zmierzają do sali
konferencyjnej. Gdy szanowani biznesmeni otwarli drzwi, ich oczy ujrzały parę
obściskujących się kochanków, z którymi mieli prowadzić poważną rozmowę a
propos kontaktów z Malfoy’s Company. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Hermiona jeszcze nigdy, naprawdę
nigdy w życiu nie była tak zażenowana. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
*</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Scorpius lubił odwiedzać swoich
dziadków. Ciągnięcie Lucjusza za jego długie, jasne włosy, bawienie się jego
śmieszną drewnianą laską i chwytanie za nos Narcyzy należało do jednych z jego
ulubionych zajęć. Tego popołudnia wszystkie te czynności nie sprawiały mu
jednak radości. Jego humor po prostu był zepsuty i mały nie mógł nic na to nie
poradzić. Najchętniej chciałby zwinąć się w kłębek i płakać, ale halo, przecież
nie był już noworodkiem – płaczliwym i rozdartym potworkiem. On był prawdziwym
Malfoy’em! Musiał być dzielny!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Wstał z piaskownicy, w której
bawił się pod czujnym okiem Narcyzy. Nagle usłyszał szuranie w pobliskich
krzakach. Krzyknął cicho.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Co się stało, mały? – babcia
podeszła do niego i spojrzała w kierunku, który wskazywał swoją małą rączką.
Nie dostrzegła jednak śmiesznego potworka, któremu przyglądało się dziecko.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Stwór nie był duży. Miał okrągłą
głowę, przypominającą kształtem ziemniaka. Jego oczy były wyłupiaste i patrzyły
na Scorpiusa z niezrozumiałym dla malca przerażeniem. Miał śmieszne, odstające
uszy, a jego ciało przepasane było podartą chustką. Z tyłu widniał niewielki
ogonek, przypominający nieco ogon szczura – długi i wiotki. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Baba, pac! – powiedział,
ciągnąc za rękę babcię, by się schyliła. Ta jednak, nie widząc niczego wartego
jej uwagi, nie wykonała polecenia. Zamiast tego wzięła na ręce wyrywającego się
malucha.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Potworek zaśmiał się cicho,
widząc, jak Scorpius próbuje wyrwać się z objęć nadopiekuńczej krewnej. Jego
śmiech nie trwał jednak długo. Chwilę później dziecko wylądowało z powrotem na
ziemi, podeszło do stworka i pacnęło go w głowę. Zwierzę pisnęło cicho,
spoglądając na młodego Malfoy’a z wyrzutem.</div>
<div class="MsoNormal">
- Jesem
Scolpius – wyseplenił mały, wyciągając rączkę w stronę potworka, chcąc mu się
przedstawić. Stwór nieufnie chwycił jego dłoń. – Pobawis się ze mną? </div>
<div class="MsoNormal">
Potworek
był zdziwiony. Jeszcze nigdy nikt nie był dla niego taki miły. Tylko że on
wcale nie chciał się bawić. Nie wiedział nawet, co to znaczy. Dlatego właśnie
odwrócił się i szybciutko uciekł, chowając się za najbliższym krzakiem. </div>
<div class="MsoNormal">
Scorpius ze
spuszczonymi ramionami wrócił do babci, by wtulić się w jej klatkę piersiową,
szukając pocieszenia. Miał nadzieję zaprzyjaźnić się z tym stworzeniem! Czemu
stworek uciekł? Czy mały naprawdę był tak okropny? On chciał tylko mieć
przyjaciela, osobę, z którą mógłby się pobawić. Jasne, miał Stefana, miał mamę
i tatę, ale to było mało. Chciał jeszcze kogoś. </div>
<div class="MsoNormal">
Zamierzał
znaleźć osobę, z którą mógłby się bawić. </div>
<div class="MsoNormal">
Osobę,
która towarzyszyłaby mu nawet w takie okropne dni, kiedy nawet ulubione
czynności nie sprawiają radości. Człowieka, który potrafiłby wywołać na twarzy
malucha uśmiech.</div>
<div class="MsoNormal">
Scorpius
szukał przyjaciela. </div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- To twoja wina, Malfoy!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Draco wzruszył ramionami, nawet
nie spoglądając na dziewczynę. Pakował ostatnie rzeczy do teczki, by nareszcie,
po długim dniu, móc wrócić do domu, gdzie czekał Scorpius. Wiedział, że mały
będzie się gniewać, jeżeli spędzić w firmie choć chwilę dłużej. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Przynajmniej dowiedzieli się,
że nie mogą bezkarnie cię podrywać, bo jesteś już zajęta. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Jestem? – zamrugała oczami,
robiąc niewinną minkę. Wiedziała, jak zdenerwuje to jej mężczyznę. Jej
przypuszczenia się potwierdziły. Malfoy warknął, podchodząc do niej bliżej i
blokując ją w swoim uścisku, jednocześnie przypierając do ściany.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nigdy w to nie zwątp. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Zapadła między nimi chwila ciszy.
Pozorny rozkaz był tak naprawdę prośbą, w której błagał o zaufanie. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
I może Hermiona była głupia,
naiwna, a może po prostu zakochana, bo wierzyła w każde jego słowo. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie zwątpię – odpowiedziała,
patrząc mu prosto w oczy.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Draco chwycił ją za dłoń i
pociągnął w stronę wyjścia. Nie zwracał uwagi na szepty swoich pracowników,
którzy lustrowali szatynkę uważnym spojrzeniem. Do jego uszu nie docierały
plotki, szeptane między jego znajomymi. Zauważył, że coś jest nie w porządku
dopiero, gdy była Gryfonka wyrwała swoją dłoń z jego uścisku i spuściła oczy.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Zerknął na nią uważnie, widząc,
jak potrząsa głową, by gęste, kasztanowe włosy zakryły jej twarz. Podniósł jej
podbródek, nie zważając na szepty i piski koleżanek z pracy. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Wstydzisz się mnie, Granger?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Potrząsnęła głową. Chciała mu
powiedzieć tak wiele. Nigdy nie mogłaby się go wstydzić. Był jej całym światem.
I nie bała się opinii ludzi – ona po prostu nie chciała, by źle o niej mówiono.
Nie mogła sobie pozwolić na to, by zszargać swoją nienaganną reputację tylko
dlatego, że umawiała się z szefem Malfoy’s Company. Wiedziała, że Draco nie
zrozumie jej punktu widzenia. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie – odpowiedziała, w duchu
ganiąc się za swoje myśli. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Przecież to, co uważali ludzie,
nie było ważne. Czy bezimienne, szare postacie mogły zapewnić jej miłość? Nie.
To najpiękniejsze, najcudowniejsze uczucie dawał jej tylko szarooki blondyn.
Dlaczego więc miała się go wyrzekać, nie przyznawać się do tego, co czuje? </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Znaczył dla niej więcej niż
cokolwiek innego. O pierwsze miejsce rywalizował tylko ze swoją mniejszą kopią,
Scorpiusem. Nie potrafiła sobie już nawet przypomnieć, jak wyglądało jej życie
bez niego. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Pustka?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Szarość?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Nicość?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Teraz to wszystko zostało
zastąpione jednym – miłością. Czuła jego uczucie w każdym pojedynczym geście –
w każdym ujęciu dłoni, w każdym przytuleniu, w każdym pocałunku. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Chodź Granger, Petunia czeka. A
wy – warknął w stronę swoich pracowników – wracajcie do pracy.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
*</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Draco, Hermiono, Scorpius chyba
czuje się samotny. Idealnie by było, gdybyście…. – Narcyza rozpoczęła wykład,
nieświadoma, że jej syn uśmiechnął się pod nosem.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Gdybyśmy zrobili kolejne
dziecko – dokończył, biorąc syna, który przytruchtał, wyswobodzony z objęć
babci i teraz przytulał się do jego nogi, na ręce. Okręcił go wokół siebie,
słysząc, jak mały piszczy radośnie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Dada! – krzyknął maluch,
śmiejąc się głośno.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie do końca to miałam na
myśli, chciałam, żebyście poznali go z jakimś innym maluszkiem, ale Draco,
Hermiono, skoro tak bardzo chcecie, droga… czy też raczej sypialnia wolna –
uśmiechnęła się blondynka, patrząc na swojego syna z pobłażaniem w oczach.
Uwielbiała zmianę, jaka zaszła w nim pod wpływem byłej Gryfonki. Zaczął się
uśmiechać, cieszyć życiem. Wydoroślał, zmężniał, był dobrym ojcem dla Scorpiusa
i z tego co widziała, czułym mężczyzną, którego potrzebowała Hermiona. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Ani matka, ani jej syn nie
zauważyli, jak oczy szatynki zasnuły się mgłą na wzmiankę o dzieciach. Nie
dostrzegli trzęsących się dłoni ani drgającej dolnej wargi. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Nie wiedzieli, że Granger nigdy
nie sprosta wymaganiom, które postawił przed nią blondyn. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
I choć kochała go z całej siły,
chciała dać mu wszystko, co tylko mogła, chciała dać mu całą siebie, nie mogła
dać mu dziecka. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
*</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Astoria Greengrass ściągnęła
czarne okulary przeciwsłoneczne z oczu i rzuciła je w kąt pokoju. Opadła na
miękkie poduszki leżące na sofie i westchnęła znużona. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Bahamy były cudowne. Uwielbiała
to miejsce, ten klimat, przystojniaków, których mogła bezkarnie podrywać. Tutaj
nikt nie wiedział, że niedawno została matką. Mogła wreszcie się bawić, tak, jak
tego zawsze pragnęła!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Odkąd dowiedziała się, że jest w
ciąży, jej życie zostało uzależnione od małego. Dziwiła się samej sobie, że nie
oddała Scorpiusa do adopcji kiedy ten był mały. Dziecko było ciężarem, a ona
nie chciała się z nim użerać. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Teraz, gdy jej syn znalazł się
pod opieką ojca, wreszcie mogła odpocząć. Otwarła okno i wychylając się,
mrugnęła do przechodzącego obok przystojniaka. Gdy ten odwzajemnił uśmiech,
obróciła się, by wyjść z domu, kiedy jej uwagę przykuł artykuł leżący na stole,
który musiał najwidoczniej zostać przyniesiony przez sowę wraz z poranną
pocztą. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Zerknęła na okładkę. Znajdował
się na niej Draco i ich syn. Uśmiechali się do siebie, a Ślizgon wyglądał na
idealnego ojca – troskliwego, czułego i opiekuńczego. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Uśmiechnęła się jadowicie.</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Nadeszła pora, by zburzyć ład w
życiu Malfoy’a. </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
Vilenehttp://www.blogger.com/profile/06977950606666881399noreply@blogger.com23tag:blogger.com,1999:blog-5686933428802304497.post-47097022986540657152014-04-25T20:09:00.001+02:002015-03-07T21:19:27.462+01:00Ki(n)d of Surprise - rozdział VII<div style="text-align: center;">
Witam Myszki!</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Długo mnie tu nie było. Wybaczcie mi, miałam za dużo wszystkiego na głowie, by to ogarnąć.</div>
<div style="text-align: center;">
Teraz mogę wziąć się do roboty pisarskiej. Egzaminy już napisane (kocham Cię matematyko!) , szkoła wybrana. Jest dobrze.</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Rozdział pisany w wielkich bólach. Naprawdę, moja wena gdzieś uciekła i przez prawie miesiąc próbowałam ją zmusić, by wróciła. Coś udało mi się stworzyć. Jak wyszło? Oceńcie sami! :)</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Uh, nie mam siły już nic napisać.</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Pora odespać stresy ostatnich trzech dni. </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Komentujcie, oceniajcie, opiniujcie. </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Kocham Was bardzo i dziękuję, że czekaliście. </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Miłego czytania! :3</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
PS. Kochani, proszę, szanujcie moją pracę. Proszę. Trochę mi przykro, gdy widzę statystyki. Bloga, odkąd opublikowałam rozdział, odwiedziło ponad 2 tysiące ludzi, a komentarzy? Tylko 12. Nie uważacie, że to troszkę nie w porządku?<br />
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<div class="MsoNormal">
Ta chwila była zbyt perfekcyjna, by być prawdziwą.</div>
<div class="MsoNormal">
Hermiona
nie mogła uwierzyć, że wreszcie jej życie wygląda tak, jak tego zawsze
pragnęła.</div>
<div class="MsoNormal">
Już gdy
była małą dziewczynką, śniła o księciu, który ją pokocha. Zabierze do swojego
zamku, w którym będą żyli długo i szczęśliwie, razem z gromadką dzieci. I choć
wiedziała, że przyszłość z Malfoy’em będzie trudna – że wielokrotnie będą się
ze sobą kłócić, rzucać na siebie różne klątwy, blondyn będzie spijać całą
zawartość swojego barku – wiedziała, że pragnie, by właśnie tak wyglądał każdy
jej kolejny dzień. Zacząwszy od wspólnego marudzenia, że już pora, by wstać, aż
po wieczorny pocałunek na dobranoc. </div>
<div class="MsoNormal">
Draco nareszcie
był jej, a chłopiec, którego i tak uważała za swojego syna, Scorpius, wyszedł
ze szpitala po kilkudniowej obecności w sanatorium i teraz grzecznie spał,
wtulony w swój kocyk. Gryfonka zaś oglądała razem z blondynem film, choć
niespecjalnie skupiała się na jego treści. To, co działo się na szklanym
ekranie nie było istotne. Choć Malfoy był widocznie zaintrygowany działaniem
kina domowego i z ciekawością przyglądał się przesuwanym obrazom na ekranie,
dla niej to nie miało znaczenia. Liczył się fakt, że Draco był przy niej. Mogła
poczuć jego zapach, wtulić się w silne, umięśnione ramiona.</div>
<div class="MsoNormal">
Westchnęła.
Cudowność tej chwili przekraczała skalę perfekcyjności. Było jej tak dobrze!</div>
<div class="MsoNormal">
- O czym
myślisz? – wymruczał mężczyzna, sunąc nosem po nagim ramieniu kobiety.
Zachichotała, czując oddech Ślizgona na swojej skórze i przeczesała palcami
jego jasne, miękkie kosmyki włosów. </div>
<div class="MsoNormal">
- O tobie –
odpowiedziała. Jej oddech przyśpieszył. Była pewna, że Ślizgon czuje
nienaturalnie wzmożone bicie jej serca.</div>
<div class="MsoNormal">
- Ach tak?
– szepnął blondyn. Ujął podbródek kobiety i złożył na jej wargach lekki jak
muśnięcie skrzydeł motyla pocałunek. Chciał ponowić czynność, gdy nagle…</div>
<div class="MsoNormal">
- Bleh,
tutaj jest dziecko, nie moglibyście się powstrzymać? – do pomieszczenia wpadł
Blaise Zabini, rujnując romantyczny moment pary. Hermiona lekko spąsowiała,
jednak nie odsunęła się od Malfoy’a. Hej, miała prawo przytulać się do swojego
chłopaka, prawda?</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie
sądzę, by to właśnie Scorp był zazdrosny o nasze czułości, Blaise. Jak tam
poszukiwania twojej ukochanej? – odpowiedziała na zarzuty Gryfonka, nawiązując
do tajemniczej brunetki, przez którą mulat zgubił ich dziecko. Zabini prychnął,
oburzony, że szatynka nadal wypomina mu tę chwilę nieuwagi.</div>
<div class="MsoNormal">
Każdy ma
przecież jakieś słabe punkty, tak?</div>
<div class="MsoNormal">
- Diable,
chciałeś coś konkretnego czy po prostu pracujesz na pół etatu jako niszczyciel
atmosfery? – Draco przesunął dłonią po kasztanowych włosach. Nawinął pasmo na
palec, po czym upuścił je, patrząc, jak opada łagodną falą na ramię Gryfonki.</div>
<div class="MsoNormal">
- Właściwie
to chciałem was po prostu, pyszczki wy moje, odwiedzić.</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie wiem
dlaczego, ale jakoś ci nie wierzę – Hermiona spojrzała na niego podejrzliwie.
Blaise nie był człowiekiem bezinteresownym. Zawsze miał jakiś interes do
załatwienia. </div>
<div class="MsoNormal">
- Smoczku,
przyjacielu, musimy porozmawiać – Zabini poddał się, nie próbując dłużej
zakrywać swoich prawdziwych intencji. Blondyn usiał prosto, wzdychając ciężko.
– W cztery oczy, Malfoy. </div>
<div class="MsoNormal">
Hermiona
prychnęła oburzona, ale wzięła Scorpiusa na ręce i skierowała się ku wyjściu.
Wychodząc, zmierzyła obu panów morderczym spojrzeniem i trzasnęła głośno
drzwiami, sprawiając, że na twarzy obojętnego zazwyczaj blondyna pojawił się
cień uśmiechu. </div>
<div class="MsoNormal">
W takich
momentach czuł, że Hermiona była najlepszym, co mogło go spotkać. Nie była jak
Astoria, która zawsze potulnie zgadzała się z jego słowami. Granger umiała
pokazać pazurki i cholera, było to niezmiernie seksowne. </div>
<div class="MsoNormal">
Nawet
jeżeli się z nim kłóciła.</div>
<div class="MsoNormal">
Nawet
jeżeli była skłonna rzucić w niego antyczną zastawą. </div>
<div class="MsoNormal">
Nawet
jeżeli przez jej trzaśnięcia drzwiami okno już prawie wypadło z ramy.</div>
<div class="MsoNormal">
Była
perfekcyjna.</div>
<div class="MsoNormal">
- Oj Smoku,
wybrałeś sobie niezłą Smoczycę.</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie denerwuj mnie, Zabini. Przy
niej nie jestem smokiem; w porównaniu do jej temperamentu jestem jedynie
jaszczurką. </div>
<div class="MsoNormal">
Mulat
zarechotał. Po chwili jednak spoważniał. Wyciągnął z kieszeni zmięty artykuł i
podał go Draco, który zmarszczył brwi, widząc na nim wielkie zdjęcie
przestawiające jego samego z towarzyszącym mu Scorpiusem oraz podpisem: „ Potwór
ojcem – ojciec potwór?” </div>
<div class="MsoNormal">
Malfoy
zastygł, jedynie przez zaciśnięte zęby sycząc jedno słowo:</div>
<div class="MsoNormal">
- Kto? </div>
<div class="MsoNormal">
- Skeeter,
przecież wiesz. </div>
<div class="MsoNormal">
- Zamienię
ją w świnię. – wysyczał. Czuł, jak jego dłonie drżą ze złości, którą miał
ochotę wyładować.</div>
<div class="MsoNormal">
Najchętniej
na twarzy podłej reporterki. </div>
<div class="MsoNormal">
- Stary,
ona już wygląda jak prosiak. </div>
<div class="MsoNormal">
Draco wziął
artykuł w dłonie. Chciał go roztargać, lecz nie mógł się powstrzymać, by nie
przeczytać tych bzdur. </div>
<div class="MsoNormal">
Blaise
patrzył z uwagą, jak na twarzy jego przyjaciela maluje się coraz silniejszy
grymas bólu spowodowany każdym kolejnym słowem. Draco starał się być dla
Scorpiusa wszystkim, czego tylko mały mógł pragnąć. Ludzie nie mieli pojęcia,
jak wstawał nocami do syna, gdy ten był głodny. Jak tulił go w ramionach
tylko po to, żeby dziecko przestało wreszcie płakać. </div>
<div class="MsoNormal">
Zabini znał
blondyna na tyle, by widzieć, że gdy na jego czole pojawiają się zmarszczki, a
w oczach widać te dziwne, niepokojące iskierki, jego przyjaciel cierpi.
Wiedział również, że pocieszanie go w takich chwilach było bez sensu. </div>
<div class="MsoNormal">
Draco
musiał sam uporać się ze swoimi demonami. </div>
<div class="MsoNormal">
Demonami
przeszłości, które nigdy nie znikną. Nigdy nie uda mu się wyrzec własnej
przeszłości. Nigdy nie zapomni wyrazu twarzy osób, które torturował, którym
zabijał rodzinę na ich własnych oczach. </div>
<div class="MsoNormal">
Nigdy.</div>
<div class="MsoNormal">
I choć
próbował żyć dalej wiedział, że nadal będzie oceniany przez pryzmat tego, co
działo się za czasów wojny. </div>
<div class="MsoNormal">
Ślizgon
wstał i wyszedł z pokoju, zostawiając mulata samego. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Zabini
opuścił dom blondyna już dłuższą chwilę temu. Hermiona nie wiedziała, o czym
rozmawiali mężczyźni. Zdawała sobie jednak sprawę, że nie była to zbyt wesoła
rozmowa. Coś było nie w porządku i nawet ona mogła to zauważyć.</div>
<div class="MsoNormal">
Zerknęła w
bok. Widziała, jak stojący na balkonie Draco zaczyna palić papierosa. Uśmiechnęła
się pod nosem. Nigdy nie sądziła, że Malfoy kiedykolwiek będzie mógł przekonać
się do jakiegoś mugolskiego wynalazku, a tu proszę! Najpierw telewizja, filmy,
teraz używki. </div>
<div class="MsoNormal">
Czasem
zastanawiało ją, dlaczego to właśnie ją obdarzył uczuciem. Byli kompletnymi
przeciwieństwami – ona gwałtowna, porywcza; on wiecznie opanowany, zakrywający
prawdziwe uczucia kamienną maską i oddzielający się murem od bliskości innych
osób. Zagryzła wargę, spoglądając na swój strój. Była ubrana w proste spodnie i
bluzkę z niedużym dekoltem. Nigdy nie była pięknością na miarę światowych
modelek – ważyła o kilka kilogramów więcej, niż powinna, nie zawsze jej włosy
tworzyły piękne fale – najczęściej po prostu były jedną, wielką kopą siana. Na
twarzy widniały ledwo, lecz jednak widoczne blizny, miała podkrążone oczy;
zmęczenie dawało jej się we znaki. A on? Jęknęła cicho, ponownie spoglądając na
swojego mężczyznę. Stojąc na balkonie z papierosem w ręku, ubrany jedynie w jeansy
oraz białą koszulę, rozpiętą u góry i z podwiniętymi do łokci rękawami,
wyglądał niczym antyczny, grecki bóg, z tymi wspaniałymi szarymi oczami i blond
kosmykami opadającymi na czoło. Perfekcyjny. Idealny. Jedyny. </div>
<div class="MsoNormal">
Uśmiechnęła
się, gdy Draco wyrzucił przez poręcz używkę, bo do jego nogi przyczepił się
mały skrzat, zwany inaczej Scorpiusem. Nigdy nie sądziła, że będzie w stanie
pokochać to dziecko tak mocno, jak to zrobiła. Gdy Malfoy wziął malucha na
ręce, wyszła na taras, czując, jak orzeźwia ją wieczorne, wiosenne powietrze. </div>
<div class="MsoNormal">
- Scorpius
chyba poczuł się zignorowany. Wujek Blaise nie chciał go nawet wziąć na ręce –
powiedziała, podchodząc do blondyna. </div>
<div class="MsoNormal">
- Nie
pozwoliłem mu. Dostał szlaban na przebywanie w obecności mojego syna. Jeszcze
by mi go po raz kolejny zgubił. </div>
<div class="MsoNormal">
Hermiona
uśmiechnęła się, gładząc malucha po policzku i czując, jak ten łapie jej palec
i piszczy radośnie. Zerknęła na swojego chłopaka. Wyglądał tak smutno, tak
ponuro, choć na twarzy widniał słaby uśmiech, który najwidoczniej miał ją oraz
ich syna uspokoić. </div>
<div class="MsoNormal">
Coś się
stało. A ona miała zamiar choćby siłą dowiedzieć się, co. </div>
<div class="MsoNormal">
Miara taki
zamiar, ale gdy blondyn chwycił ją w ramiona, opierając czoło o jej ramię i
wtulając się w zagłębienie jej szyi, wszystkie jej plany legły w gruzach. Po
prostu objęła go mocniej, powoli czując, jak jego ciało odpręża się, a oddech
zwalnia. </div>
<div class="MsoNormal">
Bo miłość
to nie tylko głośne słowa czy wyznania. Można wiele mówić, wiele obiecywać, a
później i tak tych słów nie dotrzymywać. Gesty są wyraźniejsze. One nie kłamią.
Są chwile, gdy jedno objęcie może znaczyć więcej, niż tony słów, godziny
pocieszeń. Gdzie prosty dotyk wyraża więcej niż tysiące zdań. </div>
<div class="MsoNormal">
To właśnie
była jedna z takich chwil.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Hermiona
praktycznie zamieszkała w domu Draco, choć nie spali w jednym pokoju. Granger
miała własną sypialnię i chociaż blondyn nalegał, by przeniosła się do jego,
znacznie większej i przytulniejszej, Gryfonka zawsze odmawiała. Sama nie
wiedziała, skąd wynikał jej lęk przed wspólnym dzieleniem pokoju. Czuła, że to
byłby wielki krok. I choć kusiła ją chęć zobaczenia Draco z zaspanymi oczami i
rozwichrzonymi włosami, odmawiała. </div>
<div class="MsoNormal">
Tej nocy
nie potrafiła jednak zostawić Ślizgona samego. </div>
<div class="MsoNormal">
Czuła, jak
kładzie się przy jej boku, a jego umięśniona klatka piersiowa dotyka jej ciała.
Przytulił się do niej, jak do ulubionej maskotki, powodując u Gryfonki cichy
śmiech. Spojrzała na niego z oczami pełnymi miłości. </div>
<div class="MsoNormal">
- Co się
stało, Malfoy? </div>
<div class="MsoNormal">
Odwzajemnił
jej spojrzenie, jednak nie odpowiedział. Zawsze tak robił, gdy nie chciał
poruszać jakiegoś tematu. Rozpraszał ją czymś innym, aż zapominała, że chciała
o czymś porozmawiać.</div>
<div class="MsoNormal">
Poczuła
jego delikatne wargi na swoich. Przymknęła oczy, oddając się rozkoszy. Gdy
zorientowała się, że jego dłoń spoczęła na jej udzie prychnęła i nieco się
odsunęła. Draco jęknął, rozczarowany.</div>
<div class="MsoNormal">
- Zmieniasz
temat, mój drogi – powiedziała. Malfoy tylko wywrócił oczami. </div>
<div class="MsoNormal">
Oboje
milczeli. Hermiona nie chciała wyciągać z niego prawdy siłą. Pragnęła, żeby sam
przyszedł do niej i się zwierzył. By jej zaufał. Postanowiła poczekać, aż
mężczyzna dojrzeje do tego, by wyjawić jej swoje zmartwienia. Pocałowała go
więc w czoło i oboje zasnęli, wtuleni w siebie.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Gdy się
obudziła, miejsce obok niej było puste, a słońce wpadało przez odsłonięte okna.
Przeciągnęła się, czując otaczający ją zapach jej mężczyzny.</div>
<div class="MsoNormal">
Uwielbiała
go tak nazywać, nawet jeżeli tylko w myślach. JEJ mężczyzna. Jej chłopak. Jej.
Tylko jej. Cały jej. Od czubka głowy, od najbardziej niesfornego blond włoska
aż po czubki palców u stóp. </div>
<div class="MsoNormal">
Nadal nie
miała ochoty otwierać oczu. Było jej tak przyjemnie. Promienie słońca ogrzewały
jej ciało, a kołdra była mięciutka. Z dołu słychać było krzątanie się Draco, a
co chwilę do jej uszu docierały ciche lecz wyraźnie oburzone krzyki Scorpiusa,
którego ojciec najwyraźniej próbował nakarmić. </div>
<div class="MsoNormal">
Przesunęła
dłonią po poduszce, marszcząc brwi, gdy na poszewce poczuła kartkę papieru.
Otworzyła oczy i spostrzegła, że to gazeta – Prorok Codzienny. </div>
<div class="MsoNormal">
Tylko co
ten magazyn, z wielkim zdjęciem Draco na pierwszej stronie robił w łóżku? </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b>Potwór ojcem?<o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b> Wiele ostatnio się mówi o
odpowiedzialnym podejściu do macierzyństwa czy ojcostwa. Czy można jednak mówić
o umiejętności wzięcia odpowiedzialności za drugą, malutką osobę, gdy ojcem
zostaje były Śmierciożerca? <o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b> Draco Malfoy (29 lat), syn Lucjusza
i Narcyzy Malfoy’ów. Znany jako poplecznik Czarnego Pana za czasów wojny o
Hogwart. Śmierciożerca, który był ostatnio widziany na spacerze z małym
dzieckiem. Jak podają nasze źródła, jest to jego syn Scorpius (1 rok), owoc
związku z modelką Astorią Greengrass, który dotychczas przebywał pod pieczą
swojej matki, a dopiero teraz został przedstawiony własnemu ojcu.<o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b> Czy taka osoba jak Draco Malfoy
powinna opiekować się dzieckiem? Czy człowiek, który zlikwidował tak wiele
istnień powinien ponosić odpowiedzialność za niewinne, w pełni zależne od niego
maleństwo?<o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b> To właśnie w takich rodzinach
najczęściej dochodzi do przemocy. Ojcowie czy też matki, nie umiejąc inaczej
rozładować emocji, robią to w taki sposób, w jaki zostali nauczeni. Jak zostali
wyszkoleni jako Śmierciożercy. <o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b>Stare przysłowie mówi, że ludzie się
zmieniają. Czy jednak powinniśmy testować, czy faktycznie się dzieje, ryzykując
życiem najbardziej niewinnych i bezbronnych stworzeń?<o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b> Wyrażam
nadzieję, że Ministerstwo Magii podejmie w tej sprawie stosowne kroki. <o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<b><i>R.S<o:p></o:p></i></b></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Hermiona
rzuciła gazetą o podłogę, czując, jak narasta w niej nieopisana złość. Inicjały
umieszczone pod artykułem jasno dały jej do zrozumienia, kto jest jego autorem.
Jak ta wredna krowa śmiała tak wyrażać się o jej mężczyźnie, jej dziecku?! </div>
<div class="MsoNormal">
Wstała z
łóżka, szybko zarzucając na siebie jedwabny szlafrok oraz puszyste kapcie.
Pomknęła do kuchni, gdzie był jej ukochany razem z maleństwem.</div>
<div class="MsoNormal">
- Za
tatusia! Scorpius, czemu jakoś za Granger chcesz jeść, a za mnie nie, co? </div>
<div class="MsoNormal">
Stanęła we
framudze drzwi, patrząc na postać Draco, który usiłował (z niepowodzeniem)
nakarmić małego owocową papką. On miał być potworem? On miał być złym ojcem?
Gdy patrzyła, jak troskliwie ociera twarz małego, który rozciapywał jedzenie
wszędzie wokół siebie i na sobie, nie mogła uwierzyć, że ktokolwiek twierdził,
że był okrutną, nieludzką kreaturą. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Może nie do końca dawał sobie
radę, ale hej, przecież nie był sam. Miał Blaise’a, miał ją, Hermionę. Miał
ludzi, którzy byli gotowi zrobić dla niego wszystko. Ludzi, którzy byli razem z
nim w takich momentach jak ten. Ludzi, którzy go kochali. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Granger wiedziała, że Draco
naprawdę jej ufał. Doświadczyła tego, gdy zobaczyła artykuł na swojej poduszce.
Malfoy nigdy nie był dobry w wyrażaniu swoich uczuć. Lecz chociaż nie potrafił o
tym mówić, mógł to zawsze pokazać. Czuła, że właśnie dlatego zostawił jej tę
gazetę. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Cichy gest, mówiący tak wiele. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Podeszła bliżej, przytulając się
do pleców mężczyzny. Ten obrócił się, składając pocałunek na jej czole.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Czytałaś? – mruknął, widząc
wyraz jej twarzy. Skinęła. Przeczesał dłonią blond włosy i pochylił
głową. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie jesteś potworem – szepnęła,
delikatnie unosząc jego podbródek. Przeszył ją dreszcz, jak zawsze, gdy ich
spojrzenia się spotykały. Widziała zwątpienie w jego oczach. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie jesteś, rozumiesz? –
powtórzyła, próbując znaleźć w jego postawie jakiś sygnał, znak, że jej
uwierzył. Jego ramiona jednak nadal były spuszczone, a postawa nie wyrażała
zwykłej pewności siebie. Westchnął ciężko i wziął głęboki oddech.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie wiem, Hermiono. Ja już sam
nie wiem, w co mam wierzyć. Może faktycznie jestem zły. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie jes…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie znasz mnie, Granger! Do
cholery, nie wiesz, do czego jestem zdolny, kiedy nie jestem w stanie nad sobą panować.
Mogę rzucić na ciebie klątwę, mogę uderzyć Scorpiusa, mogę was zranić, a nie
chcę tego. Powinniście oboje odejść. Powinienem być sam. Tylko na to zasługuję –
warknął, odsuwając się od nich i powoli wycofując. Gryfonka przestraszyła się
wyrazem jego oczu. Były takie inne. Takie puste, pełne bólu i wstrętu do samego
siebie. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Draco! – krzyknęła, a jej
podniesiony głos spowodował, że Scorpius cicho pisnął, patrząc na nią oburzonym
spojrzeniem. – Obserwuję cię od kilkunastu lat. Widziałam, jak udawałeś
obojętnego, niewrażliwego arystokratę. Pamiętam, jak w szóstej klasie twoja
maska zaczęła się kruszyć. Strach był tak wielki, że prześwitywał przez te
dziury, które powstały po odpadnięciu kilku kawałków. Robiłeś straszne rzeczy,
ale nigdy tego nie chciałeś. Nie jesteś zły – nie czerpałeś z tego satysfakcji.
Nie pragnąłeś być Śmierciożercą. Twoje życie było koszmarem, ale on już się
skończył. Teraz masz szansę ułożyć wszystko na nowo. Być szczęśliwym, chociaż
raz. Nie zaprzepaszczaj tej szansy tylko dlatego, że nie umiesz pogodzić się z
własną przeszłością. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Splotła razem ich palce. Jego
skóra – wręcz mleczna – idealnie kontrastowała z jej dłonią, trochę
ciemniejszą. Scorpius, siedzący tuż obok na wysokim krzesełku, klasnął i położył
swoją rączkę na splątanych dłoniach rodziców. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nadal widzę ich krew na swoich
rękach. Nie mogę spokojnie spać. Ta noc, dzisiaj, kiedy byłaś przy mnie, była
pierwszą, którą udało mi się przetrwać bez obudzenia się. Śnią mi się koszmary,
w których ty odchodzisz, widzę, jak zabijam kolejne osoby, jak ginie mój syn. Czy
kiedykolwiek będę mógł żyć normalnie? Czy to kiedykolwiek odejdzie? </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie wiem jak wygląda twoja
normalność, ale wiem, że moja normalność to ty. Więc dopóki będziemy razem, wszystko jakoś się ułoży. Przetrwamy. Poradzimy sobie, Malfoy. Razem. </div>
</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
Vilenehttp://www.blogger.com/profile/06977950606666881399noreply@blogger.com18tag:blogger.com,1999:blog-5686933428802304497.post-35981155858445241552014-03-29T14:02:00.003+01:002014-03-29T14:02:55.256+01:00Ki(n)d of Suprise - rozdział VI<div style="text-align: center;">
Dzień dobry! </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Witam Was, Mordki Wy moje. </div>
<div style="text-align: center;">
Mam nadzieję, że otarliście już łezki po poprzedniej miniaturce. Bardzo dziękuję Wam za wszystkie komentarze, które pod nią zostawiliście. To naprawdę wiele dla mnie znaczy. :3</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Prosiliście, żeby kolejny rozdział Ki(n)d of Suprise dodać jak najszybciej, więc tadam, oto jestem. Następny fluffiasty, słodziaśny, kochany rozdział podano! c: </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Jesteście cudowni, kocham Was bardzo.</div>
<div style="text-align: center;">
<br />Miłego czytania i zachęcam do zostawiania komentarzy. Miło jest znać Waszą opinię! c: </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Scorpius otworzył oczka. Jego
szaroniebieskie tęczówki z uwagą przypatrywały się otaczającemu go światu. Mały
zmarszczył brwi, widząc nieznany mu pokój. Było tak biało, tak sterylnie, tak
strasznie! </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Gdzie był jego tata? Blondynek
podniósł się do siadu. Czuł się nieco zaniepokojony ilością otaczających go
kabelków, maszyn, piszczących urządzeń. On chciał tylko przytulić się do
ukochanego Misia, Stefana. Chciał tylko zakopać się w swoim pluszowym kocyku.
Chciał swój cudowny, czerwony smoczek. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Chciał do taty. Zapłakał cicho. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Da da! – krzyknął, czując, jak
po jego policzkach spływają łezki. Podniósł zaciśniętą piąstkę do twarzy,
ocierając słone krople. Taty nigdzie nie było, za to zza drzwi wyszła mama. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Mama była cudowna! Przytulała go,
dawała mu całuski, bawiła się z nim. Przyrządzała takie dobre mleko, jego
ulubione. Zacmokał na widok kobiety i wyciągnął rączki w jej stronę. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Mama była smutna. Widział to w
jej oczach. I nie chciała go wziąć na ręce! Zrobił oburzoną minkę. Co się tutaj
działo? Na twarzy dziecka wykwitł uśmiech, powodujący urocze dołeczki w jego
policzkach, gdy w pomieszczeniu pojawił się Draco. Usiadł na krześle obok
kobiety. On też wyglądał na przygnębionego.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Draco… On z tego wyjdzie,
prawda? – <i>Mamo, o kim mówisz? Po co
pytasz? Jeżeli chodzi ci o mnie, nie martw się, mam się doskonale!</i> </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Malfoy pochylił głowę. Kosmyki
jasnych włosów zakryły jego twarz. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Musi, Granger. Musi. – <i>Tato, mama jest smutna! Przytul ją! Daj
zabawkę! Wiesz, kiedy dajesz mi misia, zawsze się śmieję. Może jeżeli mama
dostanie pluszaka też się uśmiechnie? <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Scorpius rozejrzał się dookoła.
Tuż obok niego, na zaszczytnym miejscu, siedział Stefan. Miś zawsze był dla
niego wsparciem. Ale teraz to mama potrzebowała pociechy! Wyciągnął rączkę,
biorąc Stefana i podając go Hermionie. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Dzięki, Scorp – w oczach
szatynki zalśniły łzy wzruszenia. Po chwili jej uśmiech zmienił się w krzywy
grymas, a ona sama schowała twarz w dłoniach, by nikt nie zauważył cieknących
po policzkach kropli. Ciszę w pomieszczeniu przerwało jej głośne łkanie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>Tato, nie stój tak, pociesz mamę! <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Draco podniósł się z krzesła,
klękając przed szatynką. Odciągnął dłonie od jej twarzy i wytarł kciukami mokrą
ścieżkę, ciągnącą się po policzku. Spojrzał prosto w jej oczy. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie płacz, Granger. Rozmażesz
sobie makijaż i będziesz wyglądać jak ten śmieszny szop z kreskówek, które
oglądamy ze Scorpiusem. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Hermiona uśmiechnęła się. Już
było lepiej. Położyła swoją niewielką dłoń na dłoni Draco, nadal spoczywającej
na jej policzku. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>Tato, na co czekasz?! NO CAŁUJ! <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Przepraszam, że uciekłam. To
było głupie i niedojrzałe. Nie chciałam, żebyś czuł się do czegoś zobowiązany.
Ten pocałunek… - Hermiona zająknęła się przy ostatnim słowie. Spuściła wzrok,
by nie patrzeć prosto w przeszywające, szare tęczówki Draco. – Chyba oboje z
nas poniosło. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Scorpius mlasnął. Dorośli byli
tacy trudni do zrozumienia! Tak trudno było ich uszczęśliwić! Jemu do szczęścia
wystarczało mleko, Stefan, kocyk,
smoczek, mama i tata. Dokładnie w tej kolejności. A oni, dorośli? Kombinowali, mamili, oszukiwali samych
siebie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Granger, przecież wiem, że nie
jestem ci obojętny. Ty też masz na mnie jakiś dziwny, niewytłumaczalny wpływ.
Przy tobie… jest inaczej. Scorpius się uśmiecha, ja się uśmiecham. Przy tobie
nawet deszcz nie jest taki mokry, słońce nie parzy swoimi promieniami, a chmury
nie zasłaniają błękitu nieba. Granger, do cholery, ty to… ty. Jesteś uparta,
nieznośna, przemądrzała, ale to są właśnie cechy, które lubię w tobie
najbardziej.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Scorpius zaklaskał w rączki. Tata
wreszcie mówił z sensem! </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Malfoy, ty do cholery nic nie
rozumiesz! Nigdy nic nie rozumiesz! Myślisz, że to wszystko jest takie proste.
Być razem a potem się rozstać. Dla ciebie to będzie nic, kolejny z przelotnych
związków. Nie jestem tobą. Jeżeli pokocham, to na poważnie. Potrzebuję kogoś,
kto zapewni mi stałość, poczucie bezpieczeństwa, a ty? Draco, tobie nie można
zaufać! </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Mały blondynek tylko westchnął,
biorąc jedną z grzechotek i gwałtownie nią potrząsając, by czymś się zająć. Już
wspominał wcześniej o komplikowaniu sobie życia, prawda?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Uh, Hermiono, jesteś taka
irytująca! Nie mogłabyś raz w życiu zrobić czegoś spontanicznie? No oczywiście,
że nie, panna Wszystko-Wiem musi przekalkulować sprawę. Obliczyć, czy się
opłaca. W końcu mówimy o Hermionie Granger!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Draco, zamknij się! </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Opłaca się zakochać? Czy
stwierdzenie, że Draco Malfoy to bóg seksu przyniesie mi więcej korzyści czy
minusów? </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Draco, tu jest dziecko, opanuj
się, idioto. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Ty nie możesz nawet przyznać, że dany facet jest przystojny,
jeżeli nie obliczysz prawdopodobieństwa, że to dotrze do jego uszu! </div>
<div class="MsoNormal">
Scorpius
patrzył jak oniemiały, gdy mama podbiegła do jego taty i z całej siły go
pocałowała. Chwilę później stali, wtuleni w swoje objęcia, a on mrugał
zdezorientowany. Stwierdził, że chyba nigdy nie zrozumie dorosłych. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
*</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Hermiona z całej siły starała się
nie myśleć, jak bardzo idealne są usta Draco Malfoy’a. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Ich smak naprawdę ją zadziwiał.
Jak można być tak chłodnym, z pozoru oziębłym, a mieć tak perfekcyjne, miękkie,
różowe usta, wręcz błagające o pocałunki? </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
To te nieziemskie wargi były
powodem, dla którego chciała zaryzykować.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
W jej głowie kotłowała masa myśli
pod tytułem „co by było gdyby”. Co, jeżeli odważyła by się zaryzykować? <i>A jeżeli on cię zrani, zostawi? Nie
podniesiesz się po kolejnym zawodzie. </i>Co by było, jeżeli spróbowałaby mu
zaufać? <i>Nie wolno ci! Dumbledore też
kiedyś mu zaufał i co otrzymał w zamian? </i>Miałaby wreszcie rodzinę –
kochającą drugą połówkę i syna – chociaż i tak traktowała Scorpius’a jako
własne dziecko. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Bycie rozsądnym było takie
męczące. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Pogrążona we własnych
rozmyślonych i zatopiona w otaczających ją doznaniach nie usłyszała
otwierających się drzwi. Nie zauważyła wchodzących do sali Narcyzy i Lucjusza
Malfoy’ów. Nie dotarł do niej zduszony okrzyk zdziwienia, wydany przez matkę blondyna.
Dopiero, gdy Lucjusz chrząknął znacząco, szatynka została wyrwana z chwilowego
letargu. Odsunęła się od mężczyzny i pisnęła, widząc niespodziewanych gości.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Zaczęło do niej powoli docierać,
co się wydarzyło. Zostali przyłapani z Draco na migdaleniu się w sali
szpitalnej, w której leżał jego chory syn.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Och, jak bardzo popieprzone to
było? </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Mamo, tato. Znacie moją narzeczoną,
Hermionę, prawda? </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
*</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Draco miał nadzieję, że gdy
zamknie oczy i ponownie je otworzy, to wszystko okaże się tylko złym snem,
przerażającą senną marą. Wizyta jego rodziców sama w sobie była koszmarem, ale
fakt, że nakryli go na pocałunku z władczynią jego snów, sprawiał, że miał
ochotę jak najszybciej strzelić w samego siebie, a następnie w rodziców, Avadą.
Jęknął w duchu. Wiedział, że matka przez najbliższe pół roku przy każdym
spotkaniu będzie wypytywać o Hermionę, co nie przeszkadzało by mu kompletnie,
gdyby tylko miał pewność, że Granger jest tylko i wyłącznie jego. Teraz nie
miał tego zapewnienia. Wiedział, że coś do niego czuje. Był tego pewien – czuł
jej drżenie, gdy dotykał jej talii, zauważał gęsią skórkę na przedramionach.
Dostrzegał, jak z całych sił unika spoglądania w jego oczy, bo gdy tylko to się
działo, na jej policzkach pojawiały się urocze rumieńce.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Czemu ta kobieta musiała być tak
uparta? Jak długo mógł jeszcze się o nią starać? Poświęcał dla niej tak wiele –
łamał stereotypy głoszące, że Draco Malfoy nigdy nie mógłby umówić się z
mugolaczką. Duma przestawała mieć dla niego znaczenie – mógł nawet paść na
kolana i błagać ją, byle tylko była z nim, byle tylko mógł ją nazwać swoją. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Przeklął w myślach, uważając, że
ta kobieta kiedyś go wykończy.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Mamo, tato. Znacie moją
narzeczoną, Hermionę? </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Jego matka zamarła, ojciec
spojrzał jedynie z pogardą na Gryfonkę. Draco zmierzył go ostrym spojrzeniem i
wyraz twarzy Lucjusza zmienił się, wyrażając teraz chłodną akceptację. Blondyn
westchnął. Czemu to wszystko nie mogło być prostsze? </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Granger patrzyła na jego rodziców
przerażona. Uśmiechnął się pod nosem. Może przybycie jego rodziny miało jednak
jakieś plusy? Mógł teraz bezceremonialnie wziąć ją za rękę, co też niezwłocznie
wykonał. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Narcyza wyciągnęła rękę w stronę
szatynki, posyłając jej ciepły uśmiech.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Chyba nie miałyśmy okazji się
wcześniej spotkać. Miło mi cię poznać, Hermiono. – Lucjusz jedynie skinął
głową. – Chcieliśmy wreszcie zobaczyć Scorpiusa. Draco, dlaczego nie raczyłeś
poinformować mnie, że twój syn i jednocześnie mój jedyny wnuk jest w szpitalu?!
Czemu ja muszę się tego dowiadywać od ludzi w Esach Floresach? </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Oj maaaamo – jęknął Ślizgon.
Był Draco Malfoy’em, chłodnym i wyniosłym, pogardliwym arystokratą, ale jego
własna mama czasem go przerażała. Gdy się denerwowała, jej zakres znajomości
upiornych klątw wzrastał do bardzo wysokiego poziomu. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie „ojmamuj” mi tutaj. Draco
Malfoy’u, przyrzekam ci, jeszcze raz będę musiała się dowiedzieć od innych
ludzi jakiś plotek o tobie, a wracasz z powrotem do Malfoy Monar. Bez dyskusji,
młody człowieku!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Z twarzy Narcyzy zniknął grymas –
teraz skierowała się w stronę Hermiony. Słodko się uśmiechnęła, a zdenerwowana
Gryfonka niepewnie odwzajemniła gest. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Moja droga, jak ty z nim
wytrzymujesz? Jak długo się spotykacie?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Już prawie pół roku – wtrącił
się Draco. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie wtrącaj się, synu. Pytałam
Hermionę. – Gryfonka zamarła. Co miała odpowiedzieć? Że nie, wcale się nie
spotykają, po prostu Malfoy jest kretynem i nie potrafi przyjąć do wiadomości
słowa „nie”? Że spędzają razem czas na opiece nad Scorpiusem od niecałego
miesiąca? </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Um, jest ciężko i hm, już jakiś
czas – och, to było niezręczne. Kątem oka dostrzegała triumfujący uśmiech
blondwłosego dupka. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Gdzie się spotkaliście? – matka
zadała kolejne pytanie, podchodząc do śpiącego w tym momencie Scorpiusa i
głaszcząc go po jasnych włoskach. Lucjusz wyszedł z sali, by porozmawiać z
przechodzącym magomedykiem.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- W kawiarni. – odpowiedział
szybko Draco.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Na dworcu – dodała w tym samym
momencie Hermiona. Oboje spojrzeli na siebie skrzywieni. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Jak wyglądała wasza pierwsza
randka? </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Poszliśmy do restauracji.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Draco zabrał mnie na romantyczny
spacer o północy. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Mieszkacie razem?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Tak.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- NIE!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Byli tak bardzo zgrani, że aż
wcale. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
*</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Hermiona odetchnęła głęboko, gdy
rodzice blondyna wreszcie wyszli. Poczuła, jak jej nogi wręcz uginają się z
poczucia niesamowitej ulgi. Usiadła na krześle. Usłyszała, jak Draco świszcząco
wypuszcza powietrze.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- To było straszne – szepnęła w
jego stronę.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Oj, kochanie, przyzwyczajaj
się. To twoi przyszli teściowie – z twarzy Malfoy’a nie znikał szelmowski
uśmiech, mimo zmęczenia, widocznego na jego przystojnej twarzy. To nie była
pierwsza noc spędzona na oddziale, więc znużenie widocznie dawało mu się we
znaki. Nie zamierzał jednak odejść od łóżka chorego dziecka ani na minutę. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Malfoy, kretynie, zrozum, że
nigdy nie byliśmy i nie jesteśmy razem. Nie wiem, po co ciągniesz ten cyrk z
udawaniem, że jestem twoją narzeczoną. To miała być wersja jedynie dla Rona
plus kilku naiwnych ludzi, którzy w to uwierzą.
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Granger, mam dość tej zabawy w
kotka i myszkę. Czujesz coś do mnie? </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Przytaknęła, nie śmiejąc spojrzeć
mu w oczy. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- To dlaczego, do cholery, nie
możemy po prostu być razem? </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Spojrzała na ścianę. Obdrapana
materia nagle wydała jej się bardzo ciekawa. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Draco nie znał jej tak dobrze,
jak myślał. Miała tajemnicę, dobrze strzeżony sekret, który uniemożliwiał jej
zaangażowanie się w dłuższy, poważniejszy związek. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie mogę, przepraszam.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Siedzieli w ciszy. Blondyn chciał
ponownie podjąć temat, jednak nie pozwalała mu na to własna duma. Ile razy
jeszcze miał zostać odtrącony, zbyty niczym? Ile razy?! Ta kobieta doprowadzała
go do szału! Chociaż na pozór zachowywał spokojną, opanowaną maskę, w jego
wnętrzu rozgorzała walka emocji. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Oboje podnieśli głowy, gdy
usłyszeli kroki. Do pomieszczenia wszedł młody mężczyzna z ciemnymi włosami i
jasnymi, zielonymi oczami. Rozejrzał się uważnie, zdziwiony, widząc parę ludzi,
siedzącą przy łóżku.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Przepraszam państwa, ale
godziny odwiedzin już dawno się sko…. Hermiona? – przystojny doktor dokończył
ostatnie zdanie podwyższonym głosem. Nie wierzył, że po tylu latach wreszcie
mogliby spotkać się ponownie. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Thomas? To naprawdę ty? –
Granger zamrugała z niedowierzaniem. Już po chwili rzuciła się z piskiem w
stronę mężczyzny, radośnie się śmiejąc. Doktor chwycił ją w pasie i obrócił
kilka razy wokół osi, całując ją w czoło. Gryfonka od zawsze była dla niego
niczym młodsza siostra. Niestety, kilka lat temu, gdy on zmienił miejsce
zamieszkania, ich kontakt się urwał. Na początku pisali ze sobą codziennie
mag-maile, rozmawiali przez magofon. Stopniowo jednak kontakt zaczął się urywać
i z nierozerwalnej, jak się wydawało, więzi zostały jedynie wspomnienia. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Draco był zazdrosny, widząc łapy
obcego faceta na talii JEGO Granger. Był cholernie zazdrosny. Zacisnął usta w
wąską linię, a jego oczy zaczęły miotać błyskawice. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Dlaczego patrząc na niego się tak
nie uśmiechała? </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Czemu, gdy chodziło o niego, w
jej oczach nie pojawiały się te cudowne iskierki?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
W czym ten Thomas był lepszy od
niego, Draco Malfoy’a? Przy nim nigdy tak cudownie nie chichotała. Nigdy nie
była taka radosna, wesoła, szczęśliwa. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Poczuł się zraniony, jak jeszcze
nigdy dotąd. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Przeklął po raz kolejny samego
siebie. Ta kobieta zrobiła z niego mięczaka. </div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
*</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Hermiona zamówiła kawę, po chwili
odbierając zamówienie i powoli sącząc czarny płyn. Thomas w tym czasie, rozparty
wygodnie na krześle szpitalnego bufetu, opowiadał, jak jego życie zmieniło się
od czasu, gdy po kilku latach przerwy powrócił do Londynu. Gryfonka kiwała
głową, uśmiechała się, zgadzając się z rozmówcą, jednak jej myśli krążyły
zupełnie innym torem.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Później założyłem hodowlę
hipogryfów. Wiesz, nie sądziłem, ten interes się opłaci, a jednak… Hermiono –
Thomas spróbował przykuć jej uwagę. Hermiona otrząsnęła się z rozmyślań i cicho
przeprosiła. – Może opowiedz mi teraz coś o sobie. Kim jest ten mężczyzna? To
twój mąż?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Szatynka zaprzeczyła, a na jej
twarzy pojawił się smutny uśmiech.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie chcę się angażować w nic
poważnego… To znaczy chcę, ale… Merlinie, to wszystko jest takie skomplikowane
– oparła podbródek na złączonych dłoniach, patrząc z uwagą na przyjaciela. –
Ten mężczyzna, którego widziałeś wcześniej, jest ojcem leżącego na twoim
oddziale pacjenta, Scorpiusa. Kilka tygodni temu poprosił mnie o pomoc…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Szatynka opowiedziała całą
historię, zaczynając od mrożącego telefonu krew w żyłach od swojego szefa, aż
po wylądowanie w szpitalu.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Hermiono, to widać, że go
kochasz, a on ewidentnie coś do ciebie czuje. Na Merlina, dlaczego wy jeszcze
nie jesteście razem?!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Kobieta nerwowo zaczęła stukać
palcami.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Thomas, a co jeżeli on będzie
chciał… Wiesz, że nie mogę mu tego dać. Jestem taka beznadziejna. Nie mogę być
dziewczyną, narzeczoną, żoną. Ja… - urwała, opanowując swój drżący oddech. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- To nie powinno przekreślać
twojego szczęścia, Herm. Jeżeli on naprawdę cię kocha, zaakceptuje cię taką,
jaką jesteś.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Tom, nie rozumiesz? Nawet
jeżeli bylibyśmy razem, gdyby tylko Draco dowiedział się prawdy, zostawiłby
mnie, a ja ponownie miałabym złamane serce.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Mogę z nim porozmawiać.
Wyjaśnić, że są szanse, mimo że twoja, uhm, przypadłość jest nieuleczalna.
Zawsze jest nadzieja, Herm. Poza tym, on ma już jednego syna, prawda? </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Tak, ale…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Dość „ale”, siostro. Wracaj do
swojego kochasia i daj mu szansę. </div>
<div class="MsoNormal">
- Zostawi
mnie, jeżeli się dowie.</div>
<div class="MsoNormal">
- Herm,
pamiętaj, że zawsze jest szansa. Twoja przypadłość jest koszmarem, ale
najgorsze, co możesz zrobić, to zamknąć się na miłość. To nie skreśla twoich
szans! Pamiętaj, mimo wszystko, nadal jest nadzieja. </div>
<div class="MsoNormal">
Hermiona uścisnęła
mocno Tom’a, dziękując w duchu wszystkim możliwym bogom za to, że postawili na
jej drodze tak wspaniałego człowieka, w którym zawsze mogła mieć oparcie. </div>
<div class="MsoNormal">
Wzięła
głęboki oddech, odganiając od siebie strach. Zasługiwała na to, by być
szczęśliwa. Dostała na to szansę, której nie zamierzała zmarnować.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<i>Draco poczuł usta Hermiony na swoich
własnych. Czuł, jak jej dłoń delikatnie biegnie po jego klatce piersiowej,
zatrzymując się na wyrzeźbionych mięśniach brzucha. Objął ją mocniej,
przyciągając do siebie i…<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
Otworzył
oczy z jękiem. To był tylko sen! Czy ta przeklęta szatynka nie mogła dać mu
choć chwili spokoju? Nawet w snach widział tylko ją! </div>
<div class="MsoNormal">
Scorpius
nadal spał, co nie szczególnie go dziwiło. Był późny, bardzo późny wieczór plus
mały nadal był nafaszerowany jakimiś eliksirami, pomagającymi wyleczyć
zapalenie płuc. Na fotelu siedziała Hermiona, która zauważywszy, że się
obudził, podeszła do niego.</div>
<div class="MsoNormal">
- Draco… -
szepnęła. – Przepraszam.</div>
<div class="MsoNormal">
Draco
zamrugał zdezorientowany. </div>
<div class="MsoNormal">
- Nie powinnam
była cię odrzucać, skoro jesteś jedyną rzeczą, której pragnę – mówiąc to,
patrzyła na swoje szczupłe palce, zaciskające się nerwowo. </div>
<div class="MsoNormal">
Malfoy
także podniósł się z miejsca, nie do końca dowierzając w to, co mówi kobieta. Czyżby
jego marzenia miały właśnie się spełnić?</div>
<div class="MsoNormal">
- Boję się
ci zaufać. Wciąż patrzę na ciebie przez pryzmat tego, co działo się kilka lat
temu, choć wiem, że to niesłuszne. Stałeś się innym człowiekiem, lepszym
człowiekiem. Jesteś perfekcyjnym ojcem. Mądrym, przystojnym mężczyzną. I
właśnie takiego Draco Malfoy’a pokochałam, mimo twoich wielu wad, mimo że
jesteś upartym, irytującym gnojkiem. </div>
<div class="MsoNormal">
Blondyn
ujął dłoń szatynki i delikatnie pocałował wszystkie palce. Po chwili
niespodziewanie pociągnął kobietę za rękę, tak, że oboje upadli na wygodny
fotel, a ona siedziała na jego kolanach. Czuł jej ciepło. Widział jak wtula się
w jego klatkę piersiową, zamykając z ulgą oczy, w których błyskały radosne
ogniki. Mógł poczuć jej zapach. Złożył pocałunek na jej czole, co spowodowało,
że tylko się uśmiechnęła. </div>
<br />
<div class="MsoNormal">
- Granger –
wyszeptał prosto do jej ucha, z satysfakcją obserwując, jak zadrżała na dźwięk
jego głosu. – Kiedyś myślałem, że jesteś osobą, która sprawi, że oszaleję. Tak
się stało. Oszalałem. Oszalałem z miłości… </div>
Vilenehttp://www.blogger.com/profile/06977950606666881399noreply@blogger.com24tag:blogger.com,1999:blog-5686933428802304497.post-23256529365777777142014-03-22T17:58:00.002+01:002014-03-22T18:10:50.315+01:00Miniaturka 7 "PS. Kocham Cię" <div style="text-align: center;">
Heloł, moi Kochani! c: </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Czytając komentarze pod ostatnim rozdziałem stwierdziłam, że uważacie, że opisywanie emocji wychodzi mi nienajgorzej. Zawsze miałam problem, by wczuć się w sytuację bohatera, więc te opinie naprawdę mnie zdziwiły.</div>
<div style="text-align: center;">
Zmotywowana Waszymi opiniami wzięłam i się do pisania i tadam! oto powstała miniaturka na postawie filmu "PS. I love you". Kto oglądał ten film, pewnie wie, że pora uzbroić się w chusteczki! :) </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Dedykuję miniaturkę M., bo oglądając ten film, wspólnie ryczałyśmy i przeżywałyśmy, na przemian się zachwycając. Jesteśmy głupie, tak, właśnie. Poza tym, jest to praktycznie nasza wspólna miniaturka z racji, że M. napisała pewnie około półtorej, dwóch stron opowiadanka, gdy mnie dopadł zastój weny i nie mogłam sklecić ani jednego sesownego zdania. </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Miniaturka ma prawie 12 stron i jest chyba najdłuższą, jaką kiedykolwiek stworzyłam.</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Wybaczcie mi brak akapitów na pierwszych 4 stronach. Word mnie nienawidzi i odmawia mi współpracy, ten okrutny.</div>
<div style="text-align: center;">
I przepraszam, że Draco jest taki mało Dracowaty, Hermiona mało Hermionowata, a Zabini... Nie, dobra, Zabini to Zabini. </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Komentujcie, ok? Chcę wiedzieć, czy wolicie takie miniaturki, w których mniej się dzieje, za to rozbudowane są opisy emocji bohaterów, czy takie, w których akcja goni akcję. c: </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Miłego czytania, Misie! :3 </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Hermiona Granger miała wszystko, czego normalny człowiek
mógłby pragnąć.</span><span style="color: #222222;"><br />
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Była piękna,
młoda (zbliżała się dopiero do trzydziestki!), utalentowana i zdolna (w końcu
nie na darmo została nazwana najwybitniejszą czarownicą od czasów Roweny Ravenclaw).
Miała dobrze opłacaną, choć może nie wymarzoną pracę. U jej boku trwali wierni,
oddani przyjaciele: Harry, Ron, Ginny oraz Lavander.<span class="apple-converted-space"><o:p></o:p></span></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="color: #222222;"> <span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">A przede
wszystkim znalazła swoją drugą połówkę, którą był nie kto inny, jak Draco Malfoy.<span class="apple-converted-space"> <o:p></o:p></span></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: .6pt;">
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Ich miłość była szalona, nieobliczalna i, przede wszystkim,
niezrozumiała dla wszystkich poza nimi samymi. Nikt nie pojmował, jak w ciągu
roku mogli przestać się nienawidzić, zaręczyć i wziąć ślub. Było to po prostu
niepojęte. Bo kto to widział, żeby Gryfonka i Ślizgon byli razem?</span><span style="color: #222222;"><br />
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">W ich związku,
oczywiście, były lepsze i gorsze chwile. Kłócili się, jak każda para, a w ruch
szły porcelanowe talerze, ciskane w ścianę przez rozgniewaną szatynkę. Ich
fochy trwały zazwyczaj bardzo długo. Oboje byli wyjątkowo uparci i dumni, nie
chcąc przyznać, że tęsknią za swoją obecnością, śmiechem, pocałunkami.</span><br />
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Słowa nie były im jednak potrzebne, by się
zrozumieć, by wyczuć problemy i troski tej drugiej osoby.<span class="apple-converted-space"> </span></span><br />
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Hermiona uwielbiała momenty, w których liczyła
się tylko ona i Draco. Kochała, gdy oboje spędzali wieczory ogrzewając się w
cieple kominka, gdy blondyn kładł głowę na jej kolanach, a ona automatycznie
głaskała go po jasnych kosmykach włosów. Odpływała, gdy mężczyzna kładł swoje
dłonie na jej smukłej talii i wtulał twarz w jej włosy, obdarzając bladą szyję czułymi
pocałunkami.<span class="apple-converted-space"> </span></span><br />
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">- Nad czym się tak zamyśliłaś? – cichy pomruk
blondyna przywrócił ją do rzeczywistości. Spojrzała na niego z miłością. Był
blady, miał podkrążone oczy, ale jednak na jego twarzy gościł uśmiech. –
Czyżbyś właśnie zadumała się nad moim perfekcyjnym ciałem? Wiem, jestem
idealny, przepraszam. To aż grzech być tak perfekcyjnym… – przejechał nosem po
jej nagim ramieniu. Hermiona tylko wywróciła oczami i uderzyła go w ramię.</span><br />
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">- Twoja skromność mnie przeraża.<span class="apple-converted-space"> </span></span><br />
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Uśmiechnął się jeszcze szerzej.</span><br />
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">- Ale za to mnie kochasz.<span class="apple-converted-space"> </span></span><br />
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Westchnęła dramatycznie, wachlując się dłonią.<span class="apple-converted-space"> </span></span><br />
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">- No nie wiem, nie wiem… Ostatnio zaczynam
poważnie zastanawiać się nad moimi uczuciami. Mój najnowszy współpracownik jest
taki przystojny! – udała powagę.<span class="apple-converted-space"> </span></span><br />
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Twarz Draco stężała.</span><br />
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">- Nie pozwalam ci nawet tak myśleć – warknął. –
To ja jestem twoim mężem. Nie powinnaś nawet patrzeć na innych mężczyzn.<span class="apple-converted-space"> </span></span><br />
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">- Nie jestem twoją własnością! – odpowiedziała,
zdziwiona, jak szybko z niewinnych żartów zrodziła się zacięta kłótnia.<span class="apple-converted-space"> </span></span><br />
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">- Jestem twoim mężem – przypomniał jej,
zaciskając dłonie w pięści. Po chwili westchnął, przyciągając do siebie kobietę
i wtulając się w jej ciało.</span><br />
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">- Nie kłóćmy się – poprosił. – Życie jest takie
krótkie. Nawet jutro może wydarzyć się coś, co zmieni nasze życie już na zawsze,
co nas rozdzieli. Cieszę się, że mogę mieć cię teraz przy sobie. Kocham cię i
pamiętaj, to się nigdy nie zmieni, niezależnie od tego, co się stanie.</span><br />
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Hermiona zmarszczyła brwi. Słowa Draco powinny ją
zaniepokoić, ale mężczyzna złączył ich usta w pocałunku sprawiając, że
wszystkie podejrzliwe myśli uleciały z jej głowy. Poczuła, jak ramiączko
sukienki delikatnie zsuwa się z jej ramienia.<span class="apple-converted-space"> </span></span><br />
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Później nie miała już czasu na rozmyślania, zbyt
rozproszona przez żarliwe pocałunki męża.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="color: #222222;"><br />
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">*<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="color: #222222;"><br />
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Kap, kap.</span><br />
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Jedna łza, potem kolejna. Ścieżka kropel
spływających po policzku.<span class="apple-converted-space"> </span></span><br />
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Pustka, bezgraniczna pustka.<span class="apple-converted-space"> </span></span><br />
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Niemożliwa do wypełnienia dziura w sercu.</span><br />
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Hermiona siedziała przy drewnianym stole,
bezmyślnie patrząc na ścianę, na której wisiały przeróżne zdjęcia. Postacie na
nich uśmiechały się radośnie, machając w stronę obiektywu.</span><br />
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Ciągle żywe wspomnienia.</span><br />
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Za oknem rozgorzała ulewa. Krople uderzały o
okno, pozostawiając na nim przeciągłe smugi. Ponura pogoda idealnie oddawała
nastrój zranionej, samotnej Gryfonki.</span><br />
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Draco umarł.</span><br />
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Nie: „odszedł” czy „zasnął”. Mówiąc w ten sposób
nadal kryłaby w sobie nadzieję, że on powróci, że stanie w drzwiach ze swoim
zwykłym, szelmowskim uśmiechem i szepnie, że ją kocha.<span class="apple-converted-space"> </span></span><br />
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Bańka szczęścia, w której żyła do tej pory,
prysnęła z bolesnym dźwiękiem. Wszystkie najwspanialsze wspomnienia wydały jej
się jedynie snem, który nigdy nie miał miejsca.<span class="apple-converted-space"> </span></span><br />
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Gdyby tylko mogła jeszcze raz go spotkać…</span><br />
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Gdyby tylko mogła usłyszeć jego głos…</span><br />
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Ile oddałaby, by po prostu wrócił, przytulił ją,
objął, obiecał, że wszystko się ułoży!<span class="apple-converted-space"> </span></span><br />
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Po jej policzkach popłynęły kolejne krople,
których nawet nie ocierała. Szloch wstrząsnął jej ciałem.</span><br />
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Straciła Draco.</span><br />
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Straciła wszystko.</span><br />
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Czy można czuć się zdruzgotanym, a jednocześnie
obojętnym na wszystko wokół?<span class="apple-converted-space"> </span></span><br />
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Mieszanina uczuć, a jednocześnie niewyobrażalna
pustka.<span class="apple-converted-space"> </span></span><br />
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Żal.<span class="apple-converted-space"> </span></span><br />
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Jej mąż, człowiek, który całe życie uczył się
bronić przed śmiercionośnymi zaklęciami, eliksirami i niebezpiecznymi
zwierzętami zginął z powodu raka mózgu. Czyż to nie gorzki paradoks?<span class="apple-converted-space"> </span></span><br />
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">I chociaż umarł, nadal czuła jego obecność. Pokój
był pusty, jednak wiedziała, że on przy niej jest.<span class="apple-converted-space"> </span></span><br />
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">- Jesteś tutaj? – szepnęła w przestrzeń.</span><br />
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Odpowiedziała jej cisza.</span><br />
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">- Kocham cię.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="color: #222222;"><br />
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">*<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="color: #222222;"><br />
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Trzydzieste urodziny powinny być szczególnym
świętem. Jest to dzień, w którym liczba świeczek na torcie nieubłaganie się
zwiększa, a my tracimy nieodpowiedzialność i beztroskość dwudziestolatka,
stając się poważnymi trzydziestolatkami.</span><br />
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Hermiona jednak nie świętowała. Swoje urodziny
spędzała samotnie w domu, ze zdjęciem Draco w dłoni. Z ponurym uśmiechem
szepnęła: </span><br />
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">- Wszystkiego najlepszego, Hermiono – z jej oczu
spłynęła słona kropla. Od śmierci Draco minął dopiero miesiąc. Nadal, wstając
rano, miała nadzieję, że zobaczy go po drugiej stronie łóżka, rozkosznie się
przeciągającego. Żyła złudzeniami, zdawała sobie z tego sprawę.<span class="apple-converted-space"> </span></span><br />
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Ale chociaż magia poszła do przodu – wynaleziono
lekarstwa praktycznie na wszelkie objawy, od zwykłej wysypki spowodowanej
jakąkolwiek trującą rośliną po śmiertelne obrażenia – leku na ból po stracie
bliskiej osoby nadal nie wynaleziono.</span><br />
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Ciche pukanie do drzwi przerwało jej rozmyślania.
Odetchnęła głęboko, próbując się uspokoić i krzyknęła „proszę”. Do salonu
weszli jej przyjaciele – Ron, Harry i Ginny.<span class="apple-converted-space"> </span></span><br />
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Rudowłosa od razu pobiegła do przyjaciółki,
przyciągając ją w objęcia. Hermiona cicho jęknęła, niemalże zmiażdżona przez
kruchą dziewczynę.<span class="apple-converted-space"> </span></span><br />
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Harry wyglądał niepewnie. Stał pośrodku salonu,
trzymając w dłoniach kopertę, nerwowo szarpiąc ją za rogi.<span class="apple-converted-space"> </span></span><br />
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">- Hermiono? – zaczął. – Miałem ci to przekazać –
podał papier Gryfonce, uważnie obserwując jej reakcję. Szatynka, wyplątawszy
się z objęć przyjaciółki, otworzyła list.<span class="apple-converted-space"> </span></span><br />
<br />
<br />
<i><span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Hermiono!</span></i><br />
<br />
<i><span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Dzisiaj Twoje trzydzieste urodziny. Skoro to
czytasz, nie ma mnie już z Tobą, a Ty siedzisz sama w domu, płacząc,
przeglądając moje zdjęcia.<span class="apple-converted-space"> </span></span></i><br />
<i><span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Dziś Twój szczególny dzień! Idź się zabawić. Zrób
coś szalonego. Spełnij skryte głęboko w sercu marzenie. Bądź szczęśliwa, choć
na chwilę oderwij się od codziennych trosk i zmartwień.<span class="apple-converted-space"> </span></span></i><br />
<i><span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Ja sam życzę Ci wszystkiego najlepszego, Kochanie.</span></i><br />
<i><span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Nawet jeżeli mnie nie widzisz, wiedz, że jestem
ciągle z Tobą.<span class="apple-converted-space"> </span></span></i><br />
<i><span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Możesz mnie nie słyszeć, ale ja ciągle szeptam Ci
do ucha słowa pociechy.</span></i><br />
<i><span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Co pewien czas będziesz otrzymywała listy jak
ten. Nie martw się, wszystko zaplanowałem. Łatwiej było mi odejść wiedząc, że
coś po mnie pozostanie.<span class="apple-converted-space"> </span></span></i><br />
<i><span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Do następnej wiadomości, moja uparta Gryfonko!</span></i><br />
<br />
<i><span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Draco</span></i><br />
<br />
<i><span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">PS. Kocham Cię.</span></i><br />
<br />
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Ręce Hermiony trzęsły się, gdy po przeczytaniu
listu chciała odkładała go na stolik. W jej oczach na nowo ukazały się łzy,
jednak na twarzy widniał słaby uśmiech.<span class="apple-converted-space"> </span></span><br />
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">- Wychodzimy – zawołała do swoich przyjaciół,
kierując się w stronę sypialni, by doprowadzić się do porządku. Założyła czyste
ubrania, przeczesała skołtunione włosy. Spojrzała w lustro i delikatnie się
uśmiechnęła. Szczerze.<span class="apple-converted-space"> </span></span><br />
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Draco chciał, by się uśmiechnęła, więc chociaż
pochodzenie listu było dla niej niejasne, nie rozumiała sensu, dla którego jej
mąż pozostawił takie wiadomości, zamierzała spełnić jego prośbę.</span><br />
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Nadeszła pora, by zaszaleć.<span class="apple-converted-space"> </span></span><br />
<br />
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">*<span class="apple-converted-space"> <o:p></o:p></span></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="color: #222222;"><br />
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Hermiona wygładziła dłońmi czerwoną sukienkę,
przyglądając się swojemu lustrzanemu odbiciu. Zagryzła wargę, zastanawiając
się, czy to co robi jest oby na pewno dobre. Przecież Draco zmarł dopiero
miesiąc temu! Czy nie powinna zaszyć się w kącie i wpatrywać się w pustą ścianę? Czy to nie to robią kobiety, które
straciły swoją cenną, drugą połówkę?<span class="apple-converted-space"> </span><i>Ale
on chciał, żebyś była szczęśliwa…</i><span class="apple-converted-space"> </span>-
szepnęła do ucha dziewczyny podświadomość. Hermiona poprawiła włosy, ostatni
raz pryskając je lakierem. Policzki, które ostatnimi czasy były niesamowicie
blade, uszczypnęła, aby nadać im nieco koloru.<span class="apple-converted-space"> </span></span><br />
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">- To dla ciebie, Draco. – powiedziała do siebie,
przymykając oczy. Tego wieczoru miała się zabawić i sprawić, że Malfoy będzie z
niej dumny. Bo wiedziała, że blondyn jest gdzieś obok niej i ciągle ją wspiera.
Czuła to.<span class="apple-converted-space"> <o:p></o:p></span></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="color: #222222;"><br />
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">*<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="color: #222222;"><br />
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">- To jest stanowczo zły pomysł! – krzyknęła ze
złością Hermiona, głośno tupiąc. Razem z Lavander i Ginny stały przed klubem, z
którego dochodził dźwięk głośnej muzyki.<span class="apple-converted-space"> </span></span><br />
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">- Będzie świetnie, zobaczysz! – przekonywała
Ginny. – Poczekajcie.<span class="apple-converted-space"> </span></span><br />
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Dziewczyna ruszyła w stronę ochroniarza, kręcąc
ponętnie biodrami. Stanęła na palcach, szepcząc coś do ucha mężczyzny. Ten w
odpowiedzi zrobił zniesmaczoną minę, pokręcił z niedowierzaniem głową i
otworzył drzwi. Ginny uśmiechnęła się triumfalnie pod nosem i zawołała swoje
przyjaciółki. Zapowiadała się całkiem zabawna noc.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="color: #222222;"><br />
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">*<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: .6pt;">
<span style="color: #222222;"><br />
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">- Poproszę jeszcze raz. – wybełkotała pijana
Hermiona do barmana, który spoglądał na nią czujnym wzrokiem, jakby oceniając,
czy oby na pewno ma mocną głowę do alkoholu. – Powiedzieć panu coś?<span class="apple-converted-space"> </span></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: .6pt;">
<span style="background-color: white; color: #222222; text-indent: 33pt;">Mężczyzna kiwnął głową, odkręcając zakrętkę od Ognistej i
nalewając trunku do szklanki.</span><span class="apple-converted-space" style="color: #222222; text-indent: 33pt;"> </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: .6pt;">
<span style="background-color: white; color: #222222; text-indent: 33pt;">- Miłość jest do bani. Przychodzi sobie od tak,
wywraca życie do góry nogami, a potem? A potem sobie… idzie! – krzyknęła
brązowowłosa. Jednym ruchem przechyliła szklaneczkę i wypiła alkohol.</span><span class="apple-converted-space" style="color: #222222; text-indent: 33pt;"> </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: .6pt;">
<span style="background-color: white; color: #222222; text-indent: 33pt;">- Może już pani wystarczy? – zapytał barman,
podnosząc brew do góry.</span><span class="apple-converted-space" style="color: #222222; text-indent: 33pt;"> </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: .6pt;">
<span style="background-color: white; color: #222222; text-indent: 33pt;">- Nie! Nie, nie, nie!</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: .6pt;">
<span style="background-color: white; color: #222222; text-indent: 33pt;">- A ja sądzę, że tak. – wcięła się Ginny,
siadając na stołku barowym. Zabrała od dziewczyny szklankę, odstawiając ją jak
najdalej ode niej. – Hermiono, miałaś się zabawić, a nie upić.</span><span class="apple-converted-space" style="color: #222222; text-indent: 33pt;"> </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: .6pt;">
<span style="background-color: white; color: #222222; text-indent: 33pt;">- Hermiono? – krzyknął mężczyzna zbyt głośno. W
klubie zapanowała chwilowa cisza, która po chwili została znów zastąpiona przez
muzykę. – Pani Hermiona Granger?</span><span class="apple-converted-space" style="color: #222222; text-indent: 33pt;"> </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 33.0pt;">
<span style="color: #222222;">
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">- Taaak, a co? – Ziewnęła, okazując swoje
znudzenie.<span class="apple-converted-space"> </span></span><br />
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">- Mam dla pani list.<span class="apple-converted-space"> </span></span><br />
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Barman zniknął za drzwiami zaplecza. Czas zdawał
się dłużyć. Hermiona stukała nerwowo palcami po blacie baru. Zastanawiała się
kto zostawił dla niej list… Czyżby Draco? Ale jak to możliwe? Spojrzała na
Ginny siedzącą obok niej. Rudowłosa miała zaciśnięte dłonie, jakby czymś się
stresowała. Tylko czym?<span class="apple-converted-space"> </span></span><br />
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">- Proszę. – powiedział mężczyzna, kiedy znów się
pojawił. Podał Hermionie kopertę, patrząc na nią niespokojnie. Granger sztywno
skinęła głową, zsunęła się ze stolika i wybiegła z sali, kierując się w stronę
łazienek. Otworzyła drzwi jednej z kabin łazienki i z powrotem je zatrzasnęła.
Niecierpliwie rozerwała kopertę, wyjmując z niej ostrożnie kartkę. W jej krwi
wciąż buzował alkohol, ale w tym momencie myślała jaśniej.<span class="apple-converted-space"> </span></span><br />
<!--[if !supportLineBreakNewLine]--><br />
<!--[endif]--><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Hermiono!<span class="apple-converted-space"> <o:p></o:p></span></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="color: #222222;"><br />
<i><span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Jeśli czytasz ten list, to znaczy, że Ginny
dobrze wypełniła swoją powinność, a Ty upiłaś się przy barze. Kochanie, oboje
wiemy, że masz słabą głowę, więc dzisiejszego wieczoru zabraniam Ci dotykać
więcej alkoholu!<span class="apple-converted-space"> </span></span></i><br />
<i><span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Masz iść potańczyć. I to nie jest prośba,
Skarbie, a rozkaz.<span class="apple-converted-space"> </span></span></i><br />
<i><span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Nie próbuj dowiedzieć się, skąd pochodzą listy.
To niespodzianka, wiesz, Kochanie? </span></i><br />
<i><span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Kolejny list za równy miesiąc.<o:p></o:p></span></i></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="color: #222222;"><br />
<i><span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Draco</span></i><br />
<i><span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">PS. Kocham Cię.<o:p></o:p></span></i></span><br />
<span style="color: #222222;"><i><span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;"><br /></span></i></span>
<span style="color: #222222;"><i><span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;"><br /></span></i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Hermiona oparła się o drzwi kabiny, przyciskając list do
swojej klatki piersiowej. Po jej policzkach popłynęło kilka łez, które niedbale
wytarła dłonią. Cicho się zaśmiała. Draco znał ją tak dobrze, jak nikt inny.
Rozumieli się bez słów. </span><span style="color: #222222;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Odetchnęła kilka razy głęboko, starła z policzków resztki łez
i wyszła z kabiny. Ginny opierała się o umywalkę, patrząc na przyjaciółkę
podejrzliwie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">- Hermiono? Wszystko w porządku? – zapytała rudowłosa,
spuszczając wzrok. Granger zmarszczyła brwi. Nie chciała naciskać. Wiedziała,
że Ruda coś ukrywa, jeżeli jednak Ginny miała jakiś problem, zawsze mogła się z
nim skierować do Hermiony. Gryfonce pozostało tylko czekać, aż przyjaciółka
przyjdzie się wyżalić. Granger uśmiechnęła się, ocierając oczy i poprawiając
lekko rozmazany makijaż. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">- Tak – stwierdziła tylko. – Chodźmy potańczyć. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">*<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Hermiona obudziła się, czując, jak mimo zamkniętych powiek, jej
oczy razi jasne światło. Jęknęła cicho, podnosząc się do pozycji siedzącej.
Która to godzina? Zerknęła na stojący na niewysokiej szafeczce nocnej zegarek,
wzdychając. Dochodziła trzynasta. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Granger chwyciła się za bolącą głowę. Kac i ból nóg wyraźnie
dawały jej się we znaki. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Ostatniej nocy
zaszalały. Hermiona pamiętała wyłącznie urywki wspomnień – karaoke, gdzie
śpiewała jakąś głupią piosenkę, pożądliwe spojrzenia mężczyzn, gdy razem z
Ginny wymiatały na parkiecie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Gryfonka przewróciła się na plecy, wpatrując się w biały
sufit. Myślami odpłynęła do czasów, gdy swoje urodziny w klubie świętowała
razem z Draco…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i><span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">- Zatańczymy? – Hermiona
zmierzyła pogardliwym spojrzeniem stojącą przed jej mężem blondynkę. Ta
bezczelna, farbowana wywłoka miała odwagę, by podrywać JEJ męża na JEJ oczach?!
Prychnęła głośno, przyciągając tym gestem uwagę blondyna, który położył jej
rękę na talii, przyciągając ją do siebie. Kochała czuć się taka mała i krucha w
jego ramionach. Był jedynym mężczyzną, któremu pozwalała nad sobą panować.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Ale nie w tej sytuacji.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i><span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">- Nie, złotko – syknęła ze
złością w stronę kobiety – Ten facet jest już zajęty. Znajdź sobie innego –
Malfoy zachichotał złośliwie, podczas gdy blondynka zarzuciła włosy na plecy i
odeszła, kusząco ruszając biodrami.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i><span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Draco jednak na nią nie
patrzył. Dla niego istniała tylko jedna, złośliwa, podstępna, zazdrosna
kobieta. Kochał tylko Granger. Tylko ją. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i><span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">- Zazdrośnica – mruknął do
ucha swojej kobiety, w duchu ciesząc się widząc, że na jej skórze pojawia się
gęsia skórka na dźwięk jego głosu. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i><span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">- Twoja zazdrośnica –
odpowiedziała, obracając się w jego stronę i sunąc dłońmi po jego klatce
piersiowej – Tylko twoja. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Te dni już odeszły. Choć ciężko było jej się z tym pogodzić,
on odszedł. Umarł. W listach Draco wspominał, by spełniła jakieś swoje
marzenie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Tylko że wszystkie jej marzenia wiązały się z nim…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Mieli być razem już do końca. Marzyła, że założą rodzinę. Tak
bardzo chciała, by na świecie pojawił się chłopczyk z jego oczami, by ich
córeczka miała cudowne, platynowe włoski, które mogłaby zaplatać w długie
warkocze… Marzyła o wspólnym zestarzeniu się. Pragnęła, by za pięćdziesiąt lat
Draco nadal widział w niej to, co zadecydowało, że to właśnie z nią stanął
przed ołtarzem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Ale Draco już z nią nie było. Musiała radzić sobie sama. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Gdy była mała, marzyła że zostanie księżniczką. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">To marzenie spełniło się. W oczach Draco była tą jedyną,
najpiękniejszą kobietą na świecie, nie księżniczką, lecz królową jego serca.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Później, gdy
nieco dorosła, zapragnęła księcia na białym rumaku. Konia nie było, lecz książę
się znalazł. Tak idealny, perfekcyjny. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Czy miała jakiekolwiek marzenie niezwiązane z Malfoy’em?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Zadumała się, pocierając dłonią o podbródek. No tak, zawsze
chciała zostać projektantką mody. W jej sekretnym notatniku znajdowały się szkice
wielu, nigdy niezrealizowanych projektów. Gdyby udało jej się wypuścić własną
kolekcję…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Klasnęła w dłonie. Po raz pierwszy od śmierci Draco znalazła
jakiś cel, coś, czym chciała się zająć. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">*<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">- Hermiono, ta sukienka jest cudowna! – pisnęła Ginny do
zapracowanej Granger. Lavander tylko westchnęła na widok tak cudownej kreacji. Projektantka
tylko uśmiechnęła się pod nosem. Sama była dumna ze swojego najnowszego dzieła.
Sukienka była idealna, zwiewna, dziewczęca. Ten projekt okazał się strzałem w
dziesiątkę! <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Gdyby tylko wszystkie były tak udane… Spojrzała krzywo na
stos kulek papieru, rozrzuconych po podłodze. Jej interes powoli, ale
skutecznie się rozwijał. Kilka projektów już zostało wysłanych do firm, zajmujących
się szyciem kolekcji. Nadal oczekiwała odpowiedzi, lecz wydawało jej się, że
podania zostaną rozpatrzone pozytywnie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Każdego dnia wstawała rano, w biegu jadła śniadanie, popijała
je gorącą kawą i biegła do niedawno wynajętej pracowni. Całe dnie spędzała w
pomieszczeniu z ołówkiem w ręku i otwartym szkicownikiem. W jej oczach
pojawiały się radosne iskierki, gdy myślała o projektowaniu ubrań. Hobby
nadawało jej życiu nowego sensu, sensu, który zniknął tego dnia, gdy
dowiedziała się o śmierci męża. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Właśnie dodawała kolorów szkicowi płaszcza, gdy do drzwi
zadzwonił dzwonek. Wstała, niechętnie odrywając się od wykonywanej czynności i
podeszła do drzwi. Otwarła je, zamierając. Przed drzwiami leżał wyłącznie
ogromny bukiet różyczek oraz koperta. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Zgarnęła prezenty i wchodząc z powrotem do przedpokoju,
oparła się o ścianę. Jej dłonie drżały, gdy otwierała kolejną, kremową kopertę.
<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Hermiono!<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Dzisiaj nasza rocznica. To już 2 lata, 102
tygodnie, 712 dni odkąd powiedzieliśmy sobie uroczyste „tak” przed ołtarzem.
Pamiętasz, jak pięknie świeciło wtedy słońce? Wydawało mi się, jakby wszyscy
ci, którzy zginęli w czasie bitwy o Hogwart, życzyli nam powodzenia na nowej
drodze życia. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Przez Ciebie stałem się zbyt patetyczny. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Czasem bywało ciężko, prawda, Kochanie? Cieszę
się, że powoli godzisz się z tym, że nie ma mnie przy Tobie. Rzuciłaś tą nudną
pracę w biurze, tak? To wspaniale, Skarbie. Naprawdę. Wreszcie możesz zająć
się czymś, co kochasz.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Żałuję, że nie mogę trzymać Cię teraz za rękę. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Może umarłem, ale nadal cholernie tęsknię. W
końcu przysięgałem „kochać aż do śmierci i o jeden dzień dłużej”. Dotrzymuję
obietnicy. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Mam dla Ciebie zadanie, Kochanie. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Jedź do miejsca, gdzie spotkaliśmy się po raz
pierwszy i zapytaj o Zabini’ego. Jest idiotą, ale ma dla Ciebie prezent. <o:p></o:p></span></i><br />
<i><span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;"><br /></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Draco<o:p></o:p></span></i><br />
<i><span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;"><br /></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">PS. Kocham Cię.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">*<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;"> Wiedziała, że to, co robi, jest
absurdalne. Nie powinna jak głupia gnać na dworzec King Cross tylko po to, by
otrzymać prezent. Kolejną rzecz przypominającą jej o Draco. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Jak miała
nauczyć się żyć bez niego, skoro on nie pozwalał jej zapomnieć? A ona trzymała
się ostatniego rąbka nadziei, jakim były listy od męża. To przez te, na pozór
niewyróżniające się niczym kartki papieru nadal czuła jego obecność. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Przeszła przez barierkę prowadzącą na peron 9 i 3/4.
Rozejrzała się uważnie. Była sama. Peron był pusty. Zmarszczyła brwi. Coś się
nie zgadzało. Przecież to tutaj miał czekać Blaise. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Tutaj, prawda?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Uciekła myślami do ich pierwszego spotkania…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;"> Miała
pięć lat, gdy po raz pierwszy zaczęły ujawniać się jej umiejętności magiczne.
Siedziała w piaskownicy, budując zamek, gdy nagle mocny podmuch wiatru
zniszczył misternie budowaną przez dziewczynkę budowlę. W oczach szatynki
pojawiły się łzy. Nie była beksą, jednak tak długo pracowała nad tym zamkiem!
Tak jej zależało, by był skończony, gdy mama, która na chwilę się oddaliła, po
nią przyjdzie!<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;"> -
Nie rycz, głupia – zza pleców dziewczynki wyszedł szczupły, drobny blondyn.
Mógł mieć niewiele więcej lat niż ona lub być w jej wieku. Szatynka zwróciła
jednak szczególną uwagę na jego oczy – zimne, szare. Obojętne na świat. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;"> Nie
wiedziała, że już za kilka lat w tych tęczówkach zobaczy wypisaną miłość i
czułość.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;"> - Nie jestem głupia i wcale nie
ryczę! – oburzyła się, zaplatając ręce na piersiach. Draco zachichotał.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;"> -
Tylko oczy ci się pocą? <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;"> -
Nie! – wykrzyknęła ze złością. I nagle, nie wiadomo jak, na blondyna spadła
kupa liści z pobliskiego drzewa. Zdenerwowany chłopak otrzepał się, posyłając
dziewczynce pogardliwe spojrzenie. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;"> -
I tak jesteś tylko głupią mugolką – zniknął za zakrętem. Hermiona została sama.
Zastanawiało ją, jakim cudem liście z dębu opadły na blondyna. Był lipiec!<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Pokiwała ze
zrozumieniem głową. Do tej pory myślała, że jako ich pierwsze spotkanie Draco uznaje
sprzeczkę na dworcu King Cross. Teraz zrozumiała jednak, że chodziło mu o
wydarzenie, które miało miejsce sześć lat wcześniej, w pewnym małym miasteczku
w Anglii. Musiała jak najszybciej się tam wybrać. Przy okazji mogła odwiedzić
rodziców. Była pewna, że ta wizyta dobrze jej zrobi. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">*<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">- Hermiono, jesteś pewna, że wiesz, co robisz? – Ginny była
zmartwiona. – W ten sposób nigdy o nim nie zapomnisz! Listy w końcu się
skończą. Nie wiem, ile on – imię Draco było w pewien sposób tabu, nikt go nie
wypowiadał, by nie sprawiać Granger dodatkowego bólu – ich napisał, ale z
pewnością nie wystarczy ich do końca twojego życia. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Lavander pokiwała żarliwie głową, niemo zgadzając się z
rudowłosą przyjaciółką. Hermiona jednak nic nie odpowiedziała, kontynuowała
tylko pakowanie walizek do swojego niewielkiego auta. Czekała ją długa podróż.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">- Musisz ruszyć dalej, Hermiono. On nie żyje. Jego tu nie ma,
Herm! Pozwól mu wreszcie odejść – dodała Lavander. Szatynka tylko westchnęła,
obracając się w stronę przyjaciółek i ściskając je z całej siły. Na policzku
każdej z nich złożyła krótki pocałunek na pożegnanie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">- Ja… czuję, że muszę to zrobić. Potrzebuję czasu, by
poukładać sobie wiele rzeczy. Chcę znaleźć odpowiedzi na wiele dręczących mnie
pytań. Tutaj wszystko mi go przypomina. Wstaję rano i spoglądam na drugą stronę
łóżka. Codziennie zaskakuje mnie fakt, że jego nie ma już w sypialni. Myślę
wtedy, że pewnie jest w łazience, układając swoje niesforne włosy, więc tam
idę. Najczęściej w połowie drogi przypominam sobie, że on odszedł. Mimo to, z
nadzieją wchodzę do łazienki. Jest jego szczoteczka, grzebień, szampon,
perfumy. Wszystko jest. Nie ma tylko jego. Muszę się dowiedzieć, co chciał mi
przekazać w kolejnym liście. Po prostu muszę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Jej przyjaciółki z akceptacją pokiwały głowami. Była im
wdzięczna. Trwały przy jej boku nawet teraz, gdy cały świat zmienił swój bieg.
Czasem myślała, że przyjaźń była jedyną pewną rzeczą, którą posiadała. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Wsiadła do auta, zapięła pasy i wcisnęła pedał gazu. Czekało
ją spotkanie z rodzicami oraz Zabinim.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">*<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">- Granger, moja ty mordo! – Blaise, jak zawsze radosny,
uściskał przyjaciółkę. Kiedyś mieli wspaniały kontakt. Zabini był w szczęśliwym
związku z Ginny, a Hermiona była pierwszą osobą, która całkowicie zaakceptowała
i wspierała ich związek. Niestety. Ginny i Blaise byli zbyt różni, zbyt inni.
Nie potrafili być parą. Rozstali się po niecałym roku, a mulat wyprowadził z
miasta, tracąc kontakt z przyjaciółmi. Spotkali się po kolejnych dwóch latach
przerwy dopiero na pogrzebie Draco.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">- Blaise! – szatynka rzuciła się w ramiona przyjaciela, mocno
go ściskając. Był słońcem, rozjaśniającym swoją obecnością ponure dni. Po
śmierci Malfoy’a kontaktował się z nią codziennie, upewniając się, że wszystko
jest w porządku. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">- Urosłaś, moja panno – stwierdził krytycznie mężczyzna,
uważnie się jej przyglądając. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">- Po prostu założyłam wyższe szpilki, Blaise – roześmiała się
na widok miny mulata.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Roześmiała się. Szczerze. Pierwszy raz od tego dnia, dnia,
który zabrał jej wszystko, w co wierzyła, co kochała. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Draco wiedział, co robi, wysyłając ją do Zabini’ego.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Odkąd odszedł, odcinała się od znajomych. Wolała zamykać się
w swojej własnej skorupie nie zdając sobie sprawy, jak bardzo ludzie, którzy ją
kochają, martwią się o nią. Odcięła się od Blaise’a, chociaż był jedyną osobą
oprócz Draco, która potrafiła wywołać na jej twarzy szczery uśmiech.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Spędzili bardzo przyjemny dzień, wspominając dawne czasy.
Rozmawiali nawet o chwilach, gdy był jeszcze z nimi Draco. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Przy mulacie wspominanie nie było tak bolesne, jak przy
innych ludziach. Hermiona wiedziała, że on także cierpi. Nie tylko ona straciła
męża. On stracił przyjaciela, kompana, brata. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Gdy dzień przeminął, a niebo zabarwiło się na różowo,
zwiastując nadchodzący zmierzch, Zabini odprowadził ją na parking, gdzie stało
jej auto. Na pożegnanie mężczyzna wręczył jej kopertę oraz mały pakunek.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Blaise złożył pocałunek na jej policzku i zniknął, machając
jej, gdy znikał za zakrętem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Granger
wsiadła do auta. Oparła głowę o zagłówek i otwarła kopertę, czytając kolejną
wiadomość od zmarłego męża.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Hermiono!<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Skoro czytasz ten list, widocznie spotkałaś się z
tym idiotą, zwanym też czasem Blaise’m Zabinim, moim najlepszym przyjacielem. Mam
nadzieję, że chociaż jemu udało się wywołać uśmiech na Twojej pięknej twarzy. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Nie chcę, żebyś się smuciła. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Musisz żyć dalej, mimo wszystko.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Minęły już dwa miesiące, odkąd odszedłem. Pora
się podnieść, Kochanie.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Od teraz, obiecaj mi, że nie wylejesz żadnej łzy.
Chyba, że te szczęścia, chociaż i tak wolałbym nie widzieć na Twojej twarzy
słonych kropel. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">To jeden z ostatnich listów. Zanim napiszę do
Ciebie ostatnią wiadomość, chciałbym, żebyś odwiedziła moich rodziców. To oni
przekażą Ci ostatni list i odpowiedzą na Twoje pytania. <o:p></o:p></span></i><br />
<i><span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;"><br /></span></i>
<i><span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Draco</span></i><br />
<i><span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;"><br />PS. Kocham Cię. </span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">*<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Miała nie płakać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Miała być silna, wreszcie się podnieść, ale jak, skoro na jej
plecach nadal spoczywał ogromny ciężar, którego nie umiała się pozbyć? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Draco był przy niej tak długo. Od tylu lat, zawsze razem.
Kiedy go zabrakło, poczuła, jakby zniknęła cząstka niej. A teraz? Teraz miała
rozstać się z jedynym źródłem nadziei, listami. Miała dobrowolnie rozerwać
swoją duszę na jeszcze mniejsze części. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Listy pozwalały jej się pogodzić z jego śmiercią, ale
jednocześnie ciągle o nim przypominały. O tym, że był, że jest, że będzie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Musiała pozwolić mu odejść ze swojej głowy. Nie z pamięci.
Chciała zachować w głębi umysłu wszystkie piękne chwile, jakie razem dzielili.
Musiała jednak żyć bez niego. Ponownie pokochać. Znów być sobą – Hermioną
Granger, a nie wdową po Draco Malfoy’u.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Trzymając w dłoniach ostatnią kopertę, uzyskaną od rodziców
męża, uśmiechnęła się. Jej zdobycie przysporzyło jej sporo trudu!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;"> Dwór
był ogromny. Oczywiście, Hermiona nie była tym faktem zbyt zszokowana. Czego
innego można by się spodziewać po Malfoy’ach? Nerwowo wykręcając palce,
podeszła do drzwi. Zapukała, oczekując odpowiedzi.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">- Dzień dobry! – zawołała, uchylając drzwi, gdy
nie doczekała się reakcji mieszkańców domu. Nigdy nie była w tym miejscu. Draco odnowił
kontakty z rodzicami, jednak nie spotykali się zbyt często, a jeśli w ogóle, to
w ich mieszkaniu. Blondyn nie chciał wracać do dworu. Wydarzyło się tam zbyt
wiele rzeczy, o których pragnął zapomnieć. Granger akceptowała jego decyzję.
Wiedziała, że przeszłość Ślizgona nie była kolorowa i on sam się jej
wstydził. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i><span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">W końcu w korytarzu pojawiła
się jakaś postać. Hermiona poznała w niej Narcyzę, matkę Draco.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i><span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">- Witaj, moja droga – zaczęła
poważna blondynka, mierząc swoją synową spojrzeniem. – Nie wyglądasz dobrze.
Jesteś taka blada! <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i><span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">- Mamo – już od dawna
zwracała się tak do teściowej – On… On prosił, żebym tu przyjechała. Zostawił
tutaj kolejny list. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i><span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">- Och, tak, list tutaj jest!
Niestety, nie mogę ci go wręczyć, Hermiono. Nie jesteś jeszcze gotowa.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i><span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Hermiona zdębiała. O co
chodziło? Jak mogła nie być gotowa na kolejną wiadomość? Co ten idiota, zwany
też jej mężem, zaplanował? <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i><span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">- Draco poprosił, bym
wręczyła ci tą wiadomość dopiero wtedy, gdy będziesz umiała wymówić jego imię,
nie zastępując go zaimkiem „On”.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i><span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Gryfonka wytarła o spodnie
spocone dłonie. To miał być jakiś test? Faktycznie, odkąd odszedł, nie była w
stanie wymówić jego imienia. Jego brzmienie powodowało ból w jej sercu, a ona nie była masochistką. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i><span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Narcyza spojrzała na nią
wyczekująco. Gdy szatynka milczała, jej teściowa zaczęła mówić:<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i><span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">- Wiesz, Hermiono, gdy Draco
oznajmił mi o swojej chorobie, stwierdziłam, że żartuje. Był taki młody, miał
tyle planów na przyszłość, miał dla kogo żyć. Jak Bóg mógł być tak okrutny, by
zabierać osobę, której dopiero teraz udało się na nowo odbudować życie? Której
dopiero teraz, przy twoim boku, udało się zaznać szczęścia? Nie wierzyłam w to.
Uwierzyłam dopiero, gdy przyniósł kopertę, prosząc, bym przekazała ci ją, gdy
jego już nie będzie. Pierwszy raz widziałam go wtedy takiego zrezygnowanego, a
jednocześnie nie umiejącego się poddać. Jego ciało nie wytrzymywało już
obciążenia choroby. Organy wewnętrzne zaczynały szwankować. A jednak, w jego
oczach tkwiła siła. Jak zawsze. On zawsze był tak dumny i silny, moje
dziecko… Powiedziałam mu, że te listy to
nie jest pomysł perfekcyjny. Zamiast zapomnieć, będziesz wyczekiwać na kolejną
wiadomość. Pamiętam do dzisiaj wyraz jego oczu, gdy to mówiłam. Stwierdził, że
on chce tylko, żebyś była szczęśliwa. Miał nadzieję, że w ten sposób uda ci się
pogodzić ze stratą. Wtedy widziałam go po raz ostatni. Gdy znikał za drzwiami,
słyszałam, jak mruczy pod nosem: „chcę tylko, by była szczęśliwa”… - Po
policzkach Narcyzy spłynęły łzy. – Nigdy nie umiałam być dla niego dobrą matką.
Nie potrafiłam mu przekazać, jak mocno jestem z niego dumna. Chciałabym mieć
jeszcze jedną szansę, by udowodnić mu, że był, nie, JEST, całym moim światem,
moim jedynym, ukochanym dzieckiem. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i><span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Hermiona również zaczęła
cicho łkać. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i><span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">- Och, Draco… - szepnęła, nie
zdając sobie sprawy, że ta chwila okazała się przełomową. Wypowiedziała jego
imię. Narcyza uśmiechnęła się przez łzy i wcisnęła jej w dłoń kopertę,
przytulając synową. Płakały razem, wtulone w swoje ramiona. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Hermiona uśmiechnęła się na to wspomnienie. Już dawno nie
czuła takiej więzi z Narcyzą. Przecież pani Malfoy nie była zła. Popełniła w
swoim życiu wiele błędów, ale koniec końców, była tylko matką, która cierpiała
po stracie swojego dziecka. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Takie myśli
zaprzątały jej głowę, gdy powoli szła na cmentarz. Ten ostatni list chciała odczytać,
czując jego obecność. Nie była na cmentarzu od czasu pogrzebu. Nie potrafiła. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Teraz sama chciała tam iść, wiedząc, że on tam będzie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Zabłądziła między alejkami, nie mogąc się odnaleźć. Dopiero
po chwili odnalazła właściwy nagrobek.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">- Cześć – szepnęła do płyty. – Dawno mnie tu nie było,
prawda, skarbie? – nagrobek wykonany był z czarnego marmuru. Na jego
powierzchni wygrawerowane było imię i nazwisko, oraz jego zdjęcie, na którym
uśmiechał się ironicznie i poprawiał grzywkę. W pierwszej chwili zdziwiła się,
że jego rodzice wybrali właśnie taki portret. Po chwili zastanowienia,
stwierdziła jednak, że była to słuszna decyzja. To zdjęcie najlepiej oddawało
Draco takiego, jakim naprawdę był. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">- Um, wiesz, wiele razy myślałam, co powiem, gdy w końcu się
tu pojawię. Miałam ułożoną przemowę, ale teraz to nie ma znaczenia. Chcę ci
tylko powiedzieć, że bardzo za tobą tęsknię. Brakuje mi nawet naszych głupich
kłótni, ty uparty, irytujący Ślizgonie. Poza tym, chcę ci podziękować za
listy. Każda koperta pozwalała mi się podnieść, choć w niewielkim stopniu, ale
jednak pomagała pogodzić się z twoją stratą. Tą ostatnią wiadomość chciałam
przeczytać tutaj, chciałam, byś przy tym był, Draco. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Otwarła drżącymi dłońmi kopertę. Wziąwszy głęboki oddech,
zaczęła czytać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Droga Hermiono! <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">To już ostatni list. Towarzyszyłem ci przez
pierwsze trzy miesiące po mojej śmierci. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Sam nie wierzę, że to już koniec. Piszę ostatnią
wiadomość, a Ty śpisz, nieświadoma, że już niedługo odejdę, zniknę na zawsze.
Uroczo marszczysz nos, a ja myślę tylko o tym, jak bardzo będzie mi tego
brakować po drugiej stronie.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Przepraszam, że nie powiedziałem Ci o chorobie.
Nie chciałem, żebyś ostatnie miesiące mojego życia spędziła na płaczu. Wolałem
udawać, że wszystko jest w porządku, chociaż wcale nie było. Bolało, wiesz? <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Draco Malfoy przyznaje się do słabości, panie i
panowie, zapiszcie to w komentarzu.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Chcę, żebyś pamiętała, że zawsze jestem przy
Tobie. Możesz mnie nie widzieć, ale przecież ja jestem tam, gdzie Ty – w
powiewie wiatru i mgły. W każdej kropli deszczu, spadającej na Twoją twarz. W
każdym promieniu słońca, oświetlającym Ci dzień.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">To nie koniec. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">To dopiero początek.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Jeszcze kiedyś się zakochasz, kochanie. Może tym
razem nie w takim dupku, jak ja. Proszę Cię, nie znajduj sobie kolejnego
Ślizgona, ciężko z nimi wytrzymać. I spław Weasley’a, który pewnie niedługo
spróbuje się do Ciebie przystawiać. Jest idiotą, zasługujesz na kogoś lepszego
niż on.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Powodzenia w życiu, Hermiono. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Pamiętaj, jestem Twoim aniołem stróżem. Za każdym
razem, gdy za mną zatęsknisz, spojrzyj w niebo z myślą, że gdzieś tam na Ciebie
czekam, a moje serce nadal należy tylko do Ciebie – upartej, nieznośniej,
nieznośnie inteligentnej szatynki. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Draco<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;"><br />
PS. Kocham Cię. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">- Ja Ciebie też kocham, Malfoy. I chcę, byś wiedział, że
nigdy o tobie nie zapomnę. Wiem, że jesteś ze mną. Czuję twoją obecność. Bądź
dalej przy moim boku. Będę potrzebować wsparcia, szczególnie teraz… -
uśmiechnęła się lekko i położyła dłoń na ledwo widocznie zaokrąglonym brzuchu.
– Jestem w ciąży, Draco. Myślę, że to syn. Scorpius Draco Malfoy. Brzmi
idealnie, prawda? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">Hermiona posiedziała jeszcze chwilę nad grobem męża. Po
chwili odeszła. Na marmurowej płycie grobu zostawiła małą karteczkę,
przygniatając ją zniczem, by nie porwał ją wiatr. Słowa, które na niej
zapisała, nadawały jej życiu sensu przez ostatnie trzy miesiące. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i><span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; color: #222222; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">PS. Kocham Cię<o:p></o:p></span></i></div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<br /></div>
Vilenehttp://www.blogger.com/profile/06977950606666881399noreply@blogger.com46tag:blogger.com,1999:blog-5686933428802304497.post-62049898597916343692014-03-14T21:53:00.001+01:002015-03-07T21:17:40.084+01:00Ki(n)d of Surprise - rozdział V<div style="text-align: center;">
Hejoł. c: </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Wiem, długo mnie nie było. Przepraszam. </div>
<div style="text-align: center;">
Łapcie rozdział. Mam nadzieję, że wyszedł choć trochę mniej cukierkowy niż reszta. *szatański śmiech*.</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Proszę Was o komentarze, bo naprawdę, mordka mi się cieszy, jak czytam opinie od Was. Wtedy wiem, że mam dla kogo pisać i to daje mi ogromną motywację.</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Rozdział niesprawdzony, wybaczcie. Zajmę się tym jutro, słowo harcerza. </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Nie wiem, kiedy ukaże się coś kolejnego. Co prawda, jestem już po konkursie wojewódzkim, jednak przede mną ciągle egzaminy i wybór przyszłej szkoły. Postaram się dodać coś nowego jak najszybciej, jednak nie chcę nic obiecywać. </div>
<div style="text-align: center;">
Pracuję nad nową miniaturką, ale kiedy ją skończę? Nie mam pojęcia.</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Kocham Was, bardzo mocno tulę. </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
W swoim
życiu Hermiona może nie przeżyła zbyt wielu pocałunków z różnymi mężczyznami,
jednak uczucie, jakie poczuła, gdy chłodne usta blondyna delikatnie naparły na
jej brzoskwiniowe wargi było nie do opisania. Jej umysł wybuchł, przed oczami
zaciemniło się. Poczuła przysłowiowe motyle w brzuchu, a temperatura jej ciała
wzrosła. Wręcz czuła, jak kolana uginają się pod nią i była wdzięczna Draco, że
objął ją w talii. Tylko jego wyrzeźbione, umięśnione ramiona mogły uchronić ją
przed upadkiem. </div>
<div class="MsoNormal">
Czuła się
jak w ósmym niebie. Jego wargi były takie idealnie, wręcz stworzone do
całowania. Tylko on powodował u niej stan podgorączkowy. To on był tym jedynym.
</div>
<div class="MsoNormal">
Draco z
kolei odczuwał to nieco inaczej, aczkolwiek nie mniej intensywnie. Od dawna
miał chęć zasmakować ust szatynki. Już od dawna pragnął, by była tylko jego, a
nie cierpiała nadal po rozstaniu z Weasley’em. </div>
<div class="MsoNormal">
Chciał nie
tylko brać – chciał również dać coś od siebie.</div>
<div class="MsoNormal">
Ta kobieta
miała na niego dziwny wpływ. Zmieniał się przy niej. Tracił swoją chłodną,
obojętną maskę. Przestawał być potworem.</div>
<div class="MsoNormal">
Tak. Wiele
się zmieniło od czasów bitwy o Hogwart. Wiele osób zmarło, na świecie pojawiły
się za to dzieci tych, którym udało się przetrwać. Zniszczenia zostały
odbudowane, ale nie wszystko udało się tak łatwo naprawić. Opinii o samym sobie
nic nie mogło zmienić. I tak, nadal uważał się za potwora, ale gdy był przy
niej, nie myślał o tym. Nie miało znaczenia, jak wielu ludzi zabił, torturował,
okłamał. Przy niej liczyło się tylko to, że mimo tego, co przebył, jak złym człowiekiem był, dostawał kolejną
szansę.</div>
<div class="MsoNormal">
I nie
zamierzał jej zmarnować.</div>
<div class="MsoNormal">
Nie tym
razem.</div>
<div class="MsoNormal">
Odsunęli
się od siebie dopiero, gdy zabrakło im powietrza. </div>
<div class="MsoNormal">
I wtedy
zniknęły obłoki, raj, a na jego miejscu pojawił się chłodny rozsądek.</div>
<div class="MsoNormal">
Przecież
Hermiona nie mogła z nim być. Nie mogła go kochać. Nie chciała znowu cierpieć,
zostać zranioną, porzuconą, zdradzoną.</div>
<div class="MsoNormal">
- Ja…
przepraszam – uciekła, bo tak było najprościej. Bo to nie wymagało wyjaśnień
czy tłumaczeń. Zbyt bała się usłyszeć prawdę, by zostać. </div>
<div class="MsoNormal">
Draco
patrzył, jak się teleportuje, nie zdążając zareagować. Scorpius wychylił się z
objęć ojca, wskazując małą rączką na miejsce, gdzie zniknęła Hermiona.</div>
<div class="MsoNormal">
- Ma-ma! </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
- Ginny,
ratunku, ja nie wiem, co mam robić. To nie tak miało być! Ja nie mogę go
kochać, po prostu nie mogę – Hermiona schowała twarz w dłoniach. Przyjaciółka
potarła pocieszająco jej plecy, wtykając w dłonie kubek herbaty. Granger
uśmiechnęła się. Dobrze wiedziała, że według panny Weasley gorący napar był
ratunkiem na wszystko, cudownym eliksirem rozplątującym problemy. </div>
<div class="MsoNormal">
- Widzę, że
się zmienił. To już nie jest ten sam Malfoy, którego znałam ze szkoły, który
robił wszystko, byle uprzykrzyć nam życie. Może warto zaryzykować, Hermiono? </div>
<div class="MsoNormal">
Była
Gryfonka podniosła wzrok. Jej wzrok napotkał przenikliwe, brązowe tęczówki
Ginny. </div>
<div class="MsoNormal">
-
Zaryzykowałam, dopuszczając go do siebie. Spędziłam z nim tyle czasu! Każda
minuta sprawiała, że w potworze zaczynałam widzieć człowieka. On nie jest zły,
po prostu sam pogubił się w swoim życiu. Zniszczył wartości, które mogły go
zmienić. On nie chce być ani dobry, ani zły. Chce po prostu przeżyć życie tak,
by tego nie żałować. Chce być dobrym ojcem dla Scorpiusa. Stara się. On jest
zupełnie inny niż Malfoy, którego kiedyś znałam. </div>
<div class="MsoNormal">
Hermiona
przesunęła palcem po brzegu szklanki. Westchnęła ciężko, dając upust swojemu
rozczarowaniu.</div>
<div class="MsoNormal">
- Ale
wiesz, Ginny, ja już nie chcę ryzykować. Potrzebuję osoby, która zapewni mi
ciepło, bezpieczeństwo. Życie z Draco jest nieustanną przygodą, wyzwaniem, jak
jazda kolejką górską w dół, w dół, w dół. A ja potrzebuję spokojnej łódki, w
której będę mogła płynąć, nie obawiając się o kolejny zakręt. </div>
<div class="MsoNormal">
Weasley
spojrzała na przyjaciółkę, mrużąc oczy. Hermiona mogła twierdzić swoje, a Ruda
i tak znała prawdę. Przyjaźniły się już od tylu lat, że nic nie mogło jej
umknąć. </div>
<div class="MsoNormal">
- Znamy się
od tylu lat. Mnie nie oszukasz, Hermiono. Ty nie chcesz łódki. Ze swoim
charakterem i temperamentem zatopiłabyś ją, zanim zdążyłaby wypłynąć.
Potrzebujesz tej kolejki górskiej, nieważne, jak mocno zaprzeczasz. </div>
<div class="MsoNormal">
Granger
poderwała się z krzesła i spojrzała w okno. Przyłożyła palec do szyby i
śledziła nim trasę skapujących po szklanej powierzchni kropel. </div>
<div class="MsoNormal">
Ginny miała
rację. Potrzebowała Draco. Jej życie byłoby takie puste bez niego, jakby z
dokładnie ułożonej układanki wyrwać jeden element. A przecież teoretycznie nic
ich nie łączyło! Między nimi nic nie było!</div>
<div class="MsoNormal">
Może tylko
te spojrzenia, chwile, gdy ciepła czekolada napotykała chłodną stal.</div>
<div class="MsoNormal">
Może tylko
te chwile, spędzone na opiece nad Scorpiusem.</div>
<div class="MsoNormal">
Może tylko
te krótkie chwile, gdy ich ręce się stykały, a jej malutka dłoń znikała w jego
uścisku.</div>
<div class="MsoNormal">
Nie, nic
ich nie łączyło.</div>
<div class="MsoNormal">
- Co ja mam
zrobić? – wyszeptała, chociaż adresatem jej wypowiedzi nie był nikt konkretny.
Ginny wyszła już z pokoju, zostawiając przyjaciółkę samą z jej rozmyślaniami.
Hermiona musiała wreszcie podjąć konkretną decyzję. Wczorajsze zdarzenia nie
chciały opuścić jej głowy. Kolejnego dnia musiała stawić się w pracy, co
wiązało się z tym, że spotka Draco. Poza tym, tęskniła za Scorpiusem. To
dziecko było niezwykłe, a ona czuła się za nie odpowiedzialna. </div>
<div class="MsoNormal">
Zamknęła
oczy i oparła czoło o chłodną szybę. Chyba już znała odpowiedź. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
- Nie.</div>
<div class="MsoNormal">
- Smoku,
nawet nie zdążyłem zadać ci pytania!</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie,
Blaise. Odpowiedzią na każde twoje pytanie jest „nie”. Jesteś kretynem, Zabini.
Prawie zgubiłeś mi dziecko tylko dlatego, że chciałeś zdobyć numer jakieś
brunetki! Była chociaż ładna?</div>
<div class="MsoNormal">
- Smoku,
mówię ci, nie kobieta, tylko anioł!</div>
<div class="MsoNormal">
- Miała
długie nog… ZABINI, NIE ZMIENIAJ TEMATU! </div>
<div class="MsoNormal">
- Draco, co
to była za akcja z Granger? </div>
<div class="MsoNormal">
Malfoy
westchnął ciężko, dając Scorpiusowi kolejną zabawkę, którą mały rzucił na
podłogę. Od kilku dni jego humorki wyraźnie się nasiliły. Był osowiały,
przerażająco spokojny lub wręcz przeciwnie, nadmiernie aktywny. Opieka nad nim
jeszcze nigdy nie wydawała się Draco tak trudna!</div>
<div class="MsoNormal">
Ignorując
buszującego w jego barku Blaise’a, Malfoy wziął na ręce syna. Muskając jego
czoło, przeraził się. Mały miał nienaturalnie ciepłą skórę. Ślizgon przypatrzył
się uważnie dziecku. Na policzkach Scorpiusa wykwitły różowe rumieńce, które
mocno odznaczały się na przecież tak bladej skórze. Oczka malucha były nieco
zamglone i patrzyły na ojca z radością, ale jednocześnie nieuwagą. </div>
<div class="MsoNormal">
O nie, nie,
nie.</div>
<div class="MsoNormal">
Scorpius
się przeziębił.</div>
<div class="MsoNormal">
Wyciągnął
różdżkę, szybko przypominając sobie podstawy kursu pierwszej pomocy. Rzucił
zaklęcie badające. Już po chwili miał wynik. W jego rękach ukazała się malutka
karteczka z opisem stanu dziecka. Jego najgorsze przypuszczenia potwierdziły
się. Scorpius miał wysoką gorączkę, a on nie miał najmniejszego pojęcia, jak mu
pomóc. </div>
<div class="MsoNormal">
-Naprawdę,
ze wszystkich kobiet na świecie wybrałeś właśnie Granger? Nienawidziliście się
przez tyle lat! Ona była gotowa rzucić cię na pożarcie Puszkowi! Oczywiście, Smoku,
całuj sobie kogo chcesz, ale pamiętaj o swojej i jej reputacji. Jesteś jej
szefem, na Merlina! Wiesz, jestem pewien, że moja brunetka ma jakieś
przyjaciółki. Gdy tylko odnajdę moją czarnowłosą piękność załatwię ci numer
magofonu do któreś z jej koleżanek. Znaj moją łaskawość, Draco. </div>
<div class="MsoNormal">
- Blaise,
przynieś zimny okład – blondyn wtrącił się przyjacielowi w pół zdania,
przewracając oczami. Czasem miał wrażenie, że jego kumpel myśli nie tą częścią
ciała, którą powinien i tak, nie miał tu na myśli mózgu.</div>
<div class="MsoNormal">
- Ale jak
ona mogła mi nie podać swojego numeru?! Była taka piękna! </div>
<div class="MsoNormal">
- Zabini,
proszę cię, przynieś mi…</div>
<div class="MsoNormal">
- Miała
takie cudowne oczy!</div>
<div class="MsoNormal">
- ZABINI,
DO MERLINA, PRZYNIEŚ MI TEN CHOLERNY KOMPRES!</div>
<div class="MsoNormal">
Blaise
zamrugał nerwowo, wyrwany ze świata fantazji. Nie rozumiał, dlaczego Smok tak
się oburzał. On tylko zachwycał się swoją nową znajomą! A okład? Spokojnie,
przecież się nie paliło! </div>
<div class="MsoNormal">
- Już
pędzę. Przyniosę okład i może jakąś melisskę, co, Smoku? </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Granger
była zdenerwowana. O tak, jej wściekłość osiągała właśnie poziom maksymalny.
Nie rozumiała, jak szefem jej firmy mógł zostać ktoś tak nieodpowiedzialny i
niedojrzały. Czy naprawdę stawienie się na jednym z niewielu krótkich spotkań
zarządu to za wiele? Tupała nerwowo nogą, oczekując rychłego pojawienia się
swojego szefa. Posłała uspokajający uśmiech zagranicznym gościom, którzy ze
zniecierpliwieniem wpatrywali się w swoje zegarki. </div>
<div class="MsoNormal">
Hermiona
westchnęła. Jeżeli przez Draco stracą ten kontrakt, jej przystojny szefuńcio
skończy jako karma dla Puszka. Zerknęła na wiszący na ścianie mosiężny zegar.
Draco spóźniał się już pół godziny, cenne pół godziny. Każda kolejna minuta
mogła ich kosztować utratę sponsorów. </div>
<div class="MsoNormal">
Cicho
przepraszając, Gryfonka wyszła z pokoju i skierowała się w stronę sekretariatu.
Była możliwość, że to tam ukrył się jej szef. I choć czuła, że coś pęka w niej
na myśl o Malfoy’u podrywającym inną kobietę, zaryzykowała. Wtargnęła do
pomieszczenia bez pukania. </div>
<div class="MsoNormal">
Draco
jednak tam nie było. Za biurkiem siedziała jedynie Jenny, sekretarka o
płomiennie czerwonych włosach i wesołych, ciemnych oczach. Na widok Hermiony
uśmiechnęła się. Granger odpowiedziała jej tym samym. Jenny była uroczą
dziewczyną, rozmowną i sympatyczną. Gdyby tylko nie interesował się nią Draco,
mogłaby być idealnym materiałem na przyjaciółkę…</div>
<div class="MsoNormal">
Szatynka
potrząsnęła głową, chcąc wyzbyć się bezsensownych myśli. Dlaczego nagle cały
jej świat zaczął krążyć wokół Malfoy’a, mężczyzny, którego tak długo
nienawidziła? </div>
<div class="MsoNormal">
- Cześć
Hermiono! – Jenny zawołała głośno, machając do głównej doradczyni firmy. </div>
<div class="MsoNormal">
- Jen, nie
było tu może Draco? – czerwonowłosa zmarszczyła brwi, nad czymś się
zastanawiając. Po chwili wzruszyła ramionami.</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie
widziałam go, Herm. Nie sądzę, by był dzisiaj w pracy. </div>
<div class="MsoNormal">
Wściekłość
buzowała w Gryfonce. Draco zachowywał się jak palant, uh! Dlaczego musiała
zakochać się w kimś tak nierozsądnych, nieodpowiedzialnym, dziecinnym?! </div>
<div class="MsoNormal">
- Tak być
nie będzie – mruknęła pod nosem, teleportując się pod dwór Malfoy’ów. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
- Draco,
otwórz! – zakołatała w drzwi starą kołatką. Odpowiedziała jej jednak cisza. Z
głębi domu nie wyszedł żaden jego mieszkaniec. Hermiona, jednocześnie
poirytowana i może na pewien sposób zaskoczona, założyła ręce na piersi. Teraz
przyszła pora, by zastanowić się, co robić dalej. Mugolscy biznesmani, z
którymi mieli podpisać kontakt, pewnie już dawno ulotnili się, tłumacząc napiętym
grafikiem. Nie dziwiła im się. Sama nie znosiła braku punktualności.</div>
<div class="MsoNormal">
Co się
stało, że Malfoy nie był ani w domu, ani w pracy? Co ze Scorpiusem? Zaczynała
martwić się o dwóch mężczyzn, którzy zrujnowali jej życie. </div>
<div class="MsoNormal">
To dziwne,
jak pewne osoby targną do naszego życia i je zmieniają. Jak jedna, na pozór niewyróżniająca
się z tłumu osoba przewraca wszystko do góry nogami. Draco Malfoy był w życiu
Hermiony właśnie taką osobą. Zmienił tak wiele – od poglądów przez postrzeganie
świata! Pozwolił jej się w sobie zakochać i to był błąd, który mógł drogo
kosztować pannę Granger. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Miłość nie jest jak staw –
łagodny i spokojny, niezachwiany. To uczucie to ocean – porywczy i gwałtowny.
Szalony. Nieokiełznany. A zakochanie to sztorm, który przybywa niewiadomo skąd
i niewiadomo kiedy. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Hermiona czuła, jakby jej plaża
już zniknęła, zmieciona przez nagłe fale. Pozostała za to woda, nieograniczona
miłość do blondwłosego, irytującego mężczyzny. I mogła zaprzeczać. Wyrzekała
się, że potrafi bez niego żyć. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Kłamała.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Draco nadał jej życiu nowego
sensu. Nie była pewna, czy umiałaby sama stawiać kroki w tym wielkim,
popapranym świecie. Chciała być przy jego boku, chciała każdego dnia budzić się
w jego łóżku, patrzeć na jego śpiącą twarz, trzymać za rączkę Scorpiusa. Gdyby
to wszystko było takie proste!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Niby była czarodziejką, ale nawet
magia nie potrafiła zmienić uczuć. Nie mogła nic poradzić na to, że Malfoy nie
umiał kochać. Nie umiał pokochać jej, szlamy. Była pewna, że on nie czuje do
niej nic, poza pogardą i chęcią wyśmiania. A te pocałunki? Czyż nie była to
jedynie wredna prowokacja?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Westchnęła ciężko. Pogrążona w
swoim własnym świecie nie usłyszała, że od dobrych kilku minut pewna starsza
kobieta coś do niej krzyczy. Dopiero teraz dotarł do niej jej głos. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Moja droga! Hej, kochanieńka! </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Starsza kobieta machała do niej,
stojąc przed ogrodzeniem posiadłości. Opierała się o płot, wyczekując, aż
Granger do niej podejdzie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Tak właśnie zrobiła Hermiona. Już
z daleka słyszała, jak kobieta wygłasza przemowę na temat grubszego ubierania
się. Przypominała ona szatynce kochającą babcię. W jej oczach zauważalna była
troska i czułość, oraz pewien gram zmartwienia, które zaniepokoiło Hermionę. </div>
<div class="MsoNormal">
- Widziałam
cię, jak kilka dni temu spacerowałaś po ogrodzie z tym małym, Scorpiusem,
prawda? – Gryfonka pokiwała głową. – Pewnie przyjaźnisz się z Draco. Powinnaś
teraz go wspierać, nie radzi sobie zbyt dobrze. Sama wiesz, jaki on jest. Nie
przyzna się do tego, że cierpi, ale naprawdę, choroba dziecka jest dla niego
ciężkim przeżyciem. Nie może darować sobie, że pozwolił małemu chodzić w tak
lekkiej kurteczce! </div>
<div class="MsoNormal">
- Zaraz,
zaraz – przerwała jej Hermiona, marszcząc brwi. – Co się stało Scorpiusowi? </div>
<div class="MsoNormal">
- To ty nic
nie wiesz? – staruszka wybałuszyła oczy. – Mały jest w szpitalu, ma ciężkie
zapalenie płuc. Ja tam nie znam się na tych waszych sztuczkach magicznych.
Jestem mugolką, ale od dawna wiem, że istnieje inny świat, świat, w którym
możliwe jest wszystko – od skrzatów, poprzez smoki aż do tajemnych eliksirów i
magicznych formułek wypowiadanych o północy. Mam nadzieję, że wasz szpital
świętego Munga jest na odpowiednio dobrym poziomie, by pomóc Scorpiusowi. To
takie radosne i urocze dziecko!</div>
<div class="MsoNormal">
Hermiona
jednak już jej nie słuchała. Miała to, czego chciała – adres. Szybko
przeprosiła i po raz kolejny tego dnia teleportowała się przed wystawę i
wparowała do budynku, nie bacząc na zdziwione spojrzenia przechodniów, którzy
właśnie zauważyli, jak kobieta przeszła przez szybę i zniknęła za lustrzaną
powierzchnią. </div>
<div class="MsoNormal">
Nie
zastanawiało ich to jednak długo. Mrugnęli, po czym tłumacząc sobie, że to
tylko złudzenie optyczne, powrócili do swoich codziennych spraw. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Pik, pik.</div>
<div class="MsoNormal">
Draco
siedział przy szpitalnym łóżeczku. Scorpius jeszcze nigdy nie wydawał mu się
tak mały i kruchy jak teraz, leżąc na sterylnej sali. Gdyby tylko mógł zamienić
się ze swoim synem miejscami! To on chciałby leżeć na łóżku, podpięty do masy
kabelków. Jego syn nie zasługiwał na to, by cierpieć.</div>
<div class="MsoNormal">
Na pozór
choroba Scorpiusa nie wydawała się poważna. Tak, owszem, mały kichał, kaszlał,
miał gorączkę, ale nie wyglądało to na zapalenie płuc! A może to on był zbyt
zajęty myśleniem o Granger, by zauważyć, że jego dziecko zachowuje się
podejrzanie. Tak! To wszystko wina tej upartej Gryfonki! </div>
<div class="MsoNormal">
Ukrył twarz
w dłoniach. Doskonale wiedział, że to jego, tylko jego wina. Był beznadziejnym
rodzicem. Starał się. Naprawdę zależało mu, by dać dziecku wszystko, czego
tylko ono zapragnie, ale chyba nie do końca mu to wychodziło. Scorpius
zasługiwał na lepszego ojca, na ojca, który będzie umiał mu pomóc, który byłby
z nim od pierwszych dni jego życia, który… który nie byłby nim. Draco po prostu
nie był dobrym materiałem na ojca. Nie nadawał się. Był zbyt młody, zbyt
nieodpowiedzialny. </div>
<div class="MsoNormal">
Pik, pik.</div>
<div class="MsoNormal">
Maszyna
wybijała rytm uderzeń serca jego dziecka. Magomedyk powiedział, że to
popołudnie i noc będą najcięższe. Mały miał wysoką gorączkę, którą co prawda
udało się zbić odpowiednim eliksirem, lecz nie mogąc spać przez uciążliwy
kaszel, jedynie przekręcał się z boku na bok i płakał. Blondyn mógł jedynie
odgarniać włoski ze spoconego czoła Scorpiusa. </div>
<div class="MsoNormal">
To było
najgorsze.</div>
<div class="MsoNormal">
Ta pieprzona
niepewność o każdą kolejną godzinę. Zmartwienie. Bezsilność. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Bał się. Naprawdę, był
przerażony. Wiedział, że Scorpius wyzdrowieje, ale…</div>
<div class="MsoNormal">
Nie, nie
było żadnego „ale”. On przynajmniej nie chciał wierzyć w „ale”. Musiało być
dobrze. </div>
<div class="MsoNormal">
Przetarł
dłońmi zmęczoną twarz. Podniósł głowę. Za szybą, która oddzielała salę
szpitalną od korytarza, stała drobna szatynka ze zmartwieniem wypisanym na
twarzy. Kiwnął dłonią, by weszła.</div>
<div class="MsoNormal">
Może sprawy
między nimi były pokomplikowane. Unikali się przez ostatni tydzień. Teraz
jednak nade wszystko potrzebował jej obecności, jej ciepła, jej zapewnienia, że
będzie w porządku, że sobie poradzą. Że mimo wszystko tkwią w tym razem. </div>
<div class="MsoNormal">
Właśnie
tego potrzebował. Spokoju, bezpieczeństwa. Miał dość bycia w ciągłym ruchu, miotania
się, błądzenia. Chciał wreszcie odpocząć w ramionach ukochanej osoby, ze
Scorpiusem przy boku.</div>
<div class="MsoNormal">
Nie wymagał chyba tak wiele, prawda?</div>
<div class="MsoNormal">
Hermiona
weszła do sali, patrząc na dziecko. Scorpius na jej widok uśmiechnął się,
jednak zaraz ponownie zakaszlał. </div>
<div class="MsoNormal">
- Draco –
szepnęła. Chciała zadać mu tak wiele pytań. Jak to się stało? Jaki jest jego
stan? Kiedy będą mogli wyjść ze szpitala? Jednak, gdy doszło do konfrontacji,
słowa ugrzęzły jej w gardle. Nie potrafiła wykrztusić ani zdania. </div>
<div class="MsoNormal">
Blondyn
chyba czuł to samo. Nie mówiąc nic, po prostu podszedł bliżej i wtulił się w
jej ciało, chowając twarz w brązowych włosach. Objęła go delikatnie w talii,
czując, jak lekko się odpręża. </div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div class="MsoNormal">
Cokolwiek
się nie działo, byli w tym razem. </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
Vilenehttp://www.blogger.com/profile/06977950606666881399noreply@blogger.com27tag:blogger.com,1999:blog-5686933428802304497.post-67752327913644929472014-02-15T11:45:00.002+01:002015-03-07T21:13:43.954+01:00Ki(n)d of Surprise - rozdział IV<div style="text-align: center;">
Witam, krasnoludki. :3</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Wczorajsze walentynki zadziałały na mnie depresyjnie (jak zawsze, jejku, nienawidzę tego święta. ;___;), więc po prostu dodam rozdział bez większych przemów.</div>
<div style="text-align: center;">
Następny, o ile uda mi się napisać, w kolejny piątek.</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Komentujcie, dobrze?</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Jesteście wspaniali, mordeczki moje. Kocham Was bardzo bardzo, nie zapominajcie. </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Endżoj, czytajcie, opiniujcie, oceniajcie.</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
PS. Przepraszam, że taki krótki, ale nie chciałam zaczynać kolejnego wątku i jakoś tak mało tego rozdziału wyszło. </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
- Zapasy
mleka?</div>
<div class="MsoNormal">
- Są. </div>
<div class="MsoNormal">
- Ubranka
na przebranie?</div>
<div class="MsoNormal">
- W
gotowości. </div>
<div class="MsoNormal">
- Pampersy?
</div>
<div class="MsoNormal">
- Obecne.</div>
<div class="MsoNormal">
- A…</div>
<div class="MsoNormal">
- Granger, zostajemy
ze Scorpiusem sami tylko na kilka godzin! Poradzimy sobie, prawda, mały? –
dziecko wesoło zagaworzyło. Blondyn przewrócił oczami. Nie radził sobie
przecież tak najgorzej, prawda? Czemu więc Granger, która musiała wreszcie
zjawić się w pracy, by podpisać niezbędne papiery, aż tak obawiała się o życie
jego dziecka?</div>
<div class="MsoNormal">
- Draco,
jak zabijesz małego, to własnoręcznie cię uduszę, poćwiartuję, ugotuję i
nakarmię tobą Puszka, a później z twoich szczątek Hagrid zrobi herbatniki!</div>
<div class="MsoNormal">
Malfoy
zamarł w pół kroku, a uśmiech spełzł z jego twarzy. </div>
<div class="MsoNormal">
- Granger,
nie sądziłem, że masz takie mordercze zapędy.</div>
<div class="MsoNormal">
Usta
Hermiony wykrzywiły się w dziwny grymas.</div>
<div class="MsoNormal">
- Tylko w
stosunku do ciebie, kotku.</div>
<div class="MsoNormal">
- Stosunku?
Stosunku, powiadasz…</div>
<div class="MsoNormal">
- Malfoy,
zboczeńcu, wynocha!</div>
<div class="MsoNormal">
- Granger,
chcesz mnie wygonić z mojego własnego domu!</div>
<div class="MsoNormal">
- Tak.
Precz, dupku.</div>
<div class="MsoNormal">
- Zacna
Gryfonko, to ty wychodzisz. Miałaś iść do pracy, pamiętasz?</div>
<div class="MsoNormal">
- UH! Jesteś
irytującym, wkurzającym…</div>
<div class="MsoNormal">
- … ale
jakże przystojnym…</div>
<div class="MsoNormal">
- zarozumiałym, upartym…</div>
<div class="MsoNormal">
-…
seksownym…</div>
<div class="MsoNormal">
- dupkiem!
Przestań mnie przedrzeźniać, idioto! </div>
<div class="MsoNormal">
- Ach, nie
musisz mnie tak komplementować, moje ty gryfońskie słoneczko. Uważaj, bo się
zarumienię!</div>
<div class="MsoNormal">
- Idę do
pracy. To będzie najlepsze, co mogę w obecnej sytuacji zrobić. Nienawidzę cię,
Malfoy.</div>
<div class="MsoNormal">
- Też cię
kocham, pysiaczku! Będziemy tęsknić!</div>
<div class="MsoNormal">
Hermiona
zniknęła, na pożegnanie jeszcze machając obydwu panom. </div>
<div class="MsoNormal">
Draco
westchnął głęboko, ciesząc się ciszą. Tak miło było przez chwilę pomilczeć.
Nie, żeby przeszkadzało mu ciągłe trajkotanie Gryfonki. Lubił jej słuchać, miała
naprawdę ładny, ciepły głos, jednak czasem każdy potrzebuje chwili wytchnienia.
</div>
<div class="MsoNormal">
Malfoy zmarszczył
brwi. Powinien wrócić do pracy. Miał już za sobą kilka dni nieobecności,
podczas których jego współpracownicy prawdopodobnie roznieśli jego biuro. Byli
tacy niezdyscyplinowani. Musiał wrócić, dopilnować, by do siedziby Malfoy’s
Company powrócił ład i porządek.</div>
<div class="MsoNormal">
Tylko co on
zrobi ze Scorpiusem?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Bał się zatrudnić opiekunkę,
bojąc się, że ta zrobi krzywdę jego dziecku. Scorpius był zbyt cenny, by oddać
go jakieś obcej kobiecie pod opiekę! </div>
<div class="MsoNormal">
Tylko
jednej osobie, oprócz Granger, ufał na tyle, by powierzyć jej dziecko.</div>
<div class="MsoNormal">
Blaise
Zabini miał wkrótce stać się zawodową niańką. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-
Żartujesz.</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie.</div>
<div class="MsoNormal">
- Kpisz
sobie.</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie.</div>
<div class="MsoNormal">
- Malfoy,
chodź raz w życiu bądź poważny!</div>
<div class="MsoNormal">
- Ależ
jestem, słoneczko. </div>
<div class="MsoNormal">
- Błagam,
powiedz, że żartujesz. Czy ty ogłupiłeś już całkiem, Malfoy?</div>
<div class="MsoNormal">
Draco
krzątał się po pokoju, pakując rzeczy małego do niewielkiej torby podróżnej, w
międzyczasie rozmawiając przez magofon z Granger. Szatynka, ku jego wielkiemu
zdziwieniu, nie była zachwycona jego, wydawać by się mogło, genialnym pomysłem.
</div>
<div class="MsoNormal">
Wcześniej
umówił się z Zabinim, że podrzuci mu dziecko w drodze do pracy. Miał w planach
zostawić Scorpiusa z Blaise’m tylko na dwie, góra trzy godziny. Miał nadzieję,
że mulat wykaże się odpowiedzialnością i…</div>
<div class="MsoNormal">
Przełknął
głośno ślinę. Spanikowany głos Granger w różdżce wzbudził w nim pewne
wątpliwości co do bezpieczeństwa małego.</div>
<div class="MsoNormal">
- Malfoy,
błagam, nie rób tego. To będzie najgorsza decyzja twojego życia. Mały tego nie
przetrwa, przecież Zabini to… Zabini! </div>
<div class="MsoNormal">
- Granger,
spokojnie. Wujek Blaise będzie umiał zająć się małym, prawda, Scorpius? – tu
pytanie skierował w stronę swojego siedzącego na dywaniku i bawiącego się
zabawką syna. Mały spojrzał na niego ze zdziwieniem wymalowanym w
szaroniebieskich, tak podobnych do oczu Draco, tęczówkach. </div>
<div class="MsoNormal">
- Widzimy
się w biurze za godzinę, kotenieńku – zaśmiał się głośno do różdżki, słysząc
jak oburzona jego śmiałością Gryfonka głośno prycha i rozłącza się bez
pożegnania. </div>
<div class="MsoNormal">
W końcu i
tak udawali parę narzeczonych, prawda?</div>
<div class="MsoNormal">
Mężczyzna
zapakował jeszcze pieluchy i parę zapasowych śpioszków. Upewnił się, że butelka
oraz smoczek są na swoim miejscu. Wziął małego na ręce, przypiął do wózka i
udał się na krótki spacer w stronę domu bruneta. </div>
<div class="MsoNormal">
Miał tylko
nadzieję, że ta przechadzka nie okaże się ostatnią w życiu jego dziecka.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Blaise
patrzył na Scorpiusa jak oczarowany.</div>
<div class="MsoNormal">
Dziecko.</div>
<div class="MsoNormal">
Prawdziwe,
żywe dziecko. </div>
<div class="MsoNormal">
Jego
najlepszy kumpel miał syna.</div>
<div class="MsoNormal">
- Gu gu –
Scorpius rzucił w oniemiałego mulata pluszową maskotką. Blaise zachichotał. Mały
Draco jak nic! </div>
<div class="MsoNormal">
W głowie
Zabini’ego zaczęły kłębić się pomysły, jak spędzić popołudnie ze swoim (w końcu
przyjaźnili się z Draco od małego i traktowali się jak rodzeństwo) bratankiem.
Park rozrywki odpadał, dziecko było za małe na tego typu miejsca. Spacer
wydawał mu się nudną propozycją. W końcu Draco już nie raz zabierał swojego
syna na łono natury. </div>
<div class="MsoNormal">
Blaise
obiecał sobie, że będzie najlepszym wujkiem na świecie. Dlatego właśnie musiał
wymyślić coś oryginalnego, czego mały Scorpius nie zapomni do końca swoich dni.
Mulat na chwilę pogrążył się w zadumie. Nie minęło więcej niż kilka minut, gdy
rozradowany klasnął w dłonie. Tak! Weźmie małego na plażę!</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Blaise
wziął na ręce małego blondynka, sadzając go sobie na kolanach i pokazując
małemu, jak robi się zamki z piasku. Cierpliwym głosem tłumaczył, jak należy
uklepać piasek, by powstała wieża nie rozpadła się. </div>
<div class="MsoNormal">
Scorpius
niweczył jego wysiłki, pisząc wesoło, gdy burzył kolejną misternie wykonaną
budowlę. Zabini próbował, naprawdę próbował, złościć się na dziecko, które
psuło te cuda architektury, lecz malec uśmiechał się, ukazując swoje dołeczki w
policzkach i serce nieczułego Diabła miękło.</div>
<div class="MsoNormal">
-
Przepraszam? – do uszu Blaise’a dobiegł miły, wysoki głos nieznajomej kobiety.
Podniósł wzrok i zobaczył długonogą szatynkę, która uśmiechała się do niego
promiennie. – Uhm, to trochę niezręczna sytuacja, ale jestem na tej plaży
całkiem sama… Nie chciałabym się spiec. Czy mógłby pan posmarować mi plecy
olejkiem?– Diabeł spojrzał na nią rozmarzonym wzrokiem. Los mu sprzyjał!
Kobieta była niewiarygodnie piękna i seksowna, a spośród wszystkich mężczyzn na
plaży, do wykonania tego jakże trudnego zadania wybrała właśnie jego!</div>
<div class="MsoNormal">
Bez chwili
zastanowienia wskazał szatynce miejsce na kocu, by usiadła. Kobieta wykonała
jego polecenie, odgarniając z pleców długie, ciemne loki. Zabini, niczym
zawodowy masażysta, wygniótł na dłonie krem i pokrył nimi skórę lekko opalonej
już nieznajomej.</div>
<div class="MsoNormal">
- Gdzie
moje maniery! Nawet się nie przestawiłam! Jestem Dalia. Nie chciałam ci
przeszkadzać, widziałam, że jesteś zaaferowany opieką nad dzieckiem, ale…</div>
<div class="MsoNormal">
Zabini
zamarł.</div>
<div class="MsoNormal">
Dzieckiem.</div>
<div class="MsoNormal">
Przecież on
miał pod opieką Scorpiusa!</div>
<div class="MsoNormal">
Rozejrzał
się spanikowany dookoła. Małego nigdzie nie było. Na kocu, na którym wcześniej
siedział malec, pozostały jedynie chmary piasku oraz pluszowa maskotka smoka.</div>
<div class="MsoNormal">
Blaise
poderwał się, chwytając się za głowę.</div>
<div class="MsoNormal">
Draco go
zabije.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Draco
westchnął ciężko, podpisując kolejny dokument. Lekko rozmasował swój obolały od
pisania nadgarstek i upił łyk kawy. Wyjrzał przez okno, podziwiając przez szybę
miłą, słoneczną pogodę.</div>
<div class="MsoNormal">
- Draco? –
do gabinetu szefa weszła Hermiona. Mężczyzna omiótł ją spojrzeniem. Wyglądała
cudownie, zresztą, jak zwykle. Lubił ją w takim poważnym wydaniu, w krótkiej,
sięgającej do kolana ołówkowej spódnicy i białej koszuli. Przeszkadzały mu
tylko spięte w gładki kok włosy. Wolał, gdy jej kasztanowe, delikatnie fale
opadały na ramiona, podrygując lekko przy każdym ruchu szatynki. O Merlinie,
była taka idealna!</div>
<div class="MsoNormal">
Patrzył na
nią zmęczonymi oczami. Miał zostać w pracy tylko kilka godzin, ale niestety,
miał tyle zaległych formalności do uzupełnienia, że nie było szans, by wrócił
do syna przed późnym wieczorem.</div>
<div class="MsoNormal">
- Mogę
zająć się Scorpiusem. Odbiorę go od Zabini’ego i wrócę do domu, wieczorem
spróbuj…</div>
<div class="MsoNormal">
- Dlaczego
ci tak na nim zależy? – Blondyn wstał z fotela i podszedł do kobiety, po raz
kolejny w duchu śmiejąc się z niskiego wzrostu szatynki. Sięgała mu zaledwie do
ramienia! By spojrzeć mężczyźnie w oczy, zmuszona była poważnie podnosić głowę.
</div>
<div class="MsoNormal">
Hermiona
zagryzła wargę. Co miała odpowiedzieć? </div>
<div class="MsoNormal">
<i> Zakochała się w ojcu tego dziecka.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> </i>Zakochała się w sposób
niewytłumaczalny, niepojęty i nieodwołalny. </div>
<div class="MsoNormal">
Nie chciała
przyznać nawet przed samą, że mogła pokochać takiego idiotę. Nie spodziewała
się, że tak potoczy się jej życie. Jeszcze niedawno uważała Draco Malfoy’a za
największe zło tego świata. Był upierdliwym szefem, czepiającym się o
najmniejsze szczegóły, byłym Śmierciożercą, nadętym, egoistycznym bufonem. Może
nadal te jego cechy gdzieś się kryły, jednak zostały przysłonięte przez
czułość, troskę i wrażliwość, którą okazywał w stosunku do Scorpius’a. Nie raz
przyłapywała blondyna na patrzeniu na śpiącego synka. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Ten tydzień, odkąd mały pojawił
się w jego (a może ich?) życiu, zmienił wszystko, także jej uczucia do ojca
dziecka. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Była zakochana, ale nie
zamierzała wyznać blondynowi prawdy. Bała się odrzucenia. Chociaż wiedziała, że
Draco naprawdę się zmienił, jego wszystkie wady nadal kryły się gdzieś we
wnętrzu, czekając na moment, by wybuchnąć. Jak zareagowałby na wieść o jej
uczuciach? Wyzwałby ją od szlam? </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Jej oczy przygasły. <i>To nie miało sensu. <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Ale czy miłość jest racjonalna? </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Nie. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Miłość jest kompletnie bezmyślnym
uczuciem. Pojawia się nie wiadomo skąd, nie wiadomo kiedy i nie wiadomo po co.
Zmienia nasze życie. Jest lekarstwem na wszystkie choroby, lecz potrafi być
także zabójczą trucizną. Jest zdolna do poświęceń, lecz potrafi zazdrościć,
zawodzić.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Miłość jest przeciwieństwem cech.
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>Jak Ślizgon i Gryfonka. <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Przywiązałam się do niego –
wzruszyła ramionami, kryjąc za tym pozornie obojętnym gestem wszystkie swoje
uczucia. Odwróciła wzrok. Nie chciała, by wyczytał coś z jej oczu.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Draco podniósł dłoń i wyjął
spinkę z jej włosów. Poczuła, jak na ramiona opada jej ciężka fala kasztanowych
włosów. Zerknęła na niego zdziwiona, przechylając lekko głowę. Na jego ustach
wykwitł lekko krzywy, lecz szczery uśmiech. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
On sam nie rozumiał emocji, które
w nim kotłowały. Wydawało mu się, że zaczyna darzyć uczuciem tę Gyfonkę, a
miłość przecież nie istniała. Nigdy w nią nie wierzył. Myślał, że to pożądanie
kieruje ludzkimi odruchami, reakcjami. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Nie chciał wierzyć w miłość.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Gdyby uwierzył, czułby się
potworem, że nie umiał nikogo tym uczuciem obdarzyć. Jego serce już dawno
zmieniło się w bryłę lodu.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Lodu, który powoli roztapiał się
pod wpływem Granger oraz jego syna, Scorpiusa. To oni sprawili, że zaczął czuć.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
I to go przerażało.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Spojrzał w oczy Hermiony. Miała
takie ciepłe tęczówki. Mógłby patrzeć na ten czekoladowy odcień godzinami…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Ciszę panującą w gabinecie
przerwał dzwonek magofonu.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Odebrał, nadal nie spuszczając
wzroku z Granger, która nieśmiało poprawiła włosy, zaplatając niesforny kosmyk
za ucho.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Smoku, nie zabijaj, dobrze?
Stary, chyba zgubiłem ci dziecko.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
*</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Blaise, jesteś nieodpowiedzialnym
kretynem – Hermiona narzekała głośno, przepatrując plażę w poszukiwaniu małego
dziecka. Draco zacisnął zęby. Jeśli Granger za chwilę zacznie swój monolog pod
tytułem „Mówiłam-przecież-że-to-się-źle-skończy”, zwariuje. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Ona była taka ładna – Zabini rozpaczał
nad utratą szatynki. Kiedy wszczął alarm, brunetka zniknęła niezauważona. Nawet
nie dostał jej numeru! Tak po prostu odeszła, zostawiając go samego! </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Zabini – wysyczał Draco. Był
zły, bardzo zły, a głupie gadanie bruneta jeszcze bardziej działało mu na
nerwy. Dodatkowo, jego złość potęgował jeszcze stres i obawa o małego.
Panikował, musiał przyznać to sam przed sobą. Jego dłonie jeszcze nigdy tak się
nie trzęsły, jak tego popołudnia. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Co, jeżeli małemu coś się stało?
Mógł wpaść do morza, mógł go ktoś porwać… </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Kucnął, oddychając głęboko.
Musiał się uspokoić, oczyścić umysł. Rozpaczanie i stres nie mógł mu pomóc. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Draco, mam go, tutaj! – głos
Hermiony przeciął ciszę. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Draco poczuł, jak z jego pleców
spada ogromny ciężar. Chciał wstać, biegnąć do szatynki, uściskać małego, lecz
nogi odmówiły mu posłuszeństwa. Dopiero, gdy zobaczył brunetkę, idącą w jego
stronę z dzieckiem na rękach, poczuł się zdolny, by wstać. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Scorpius – wyszeptał, biorąc
syna na ręce. Ucałował blond włoski, radując się w duchu, słysząc cichy śmiech
małego.</div>
<div class="MsoNormal">
- Dziękuję
– wyszeptał tak cicho, że Hermionie wydawało się, że nic nie powiedział.
Dopiero po chwili zrozumiała, co blondyn chciał jej przekazać.</div>
<div class="MsoNormal">
Nie
dziękował wyłącznie za odebranie dziecka z budki ratowników, gdzie znajdowała
się ich zguba.</div>
<div class="MsoNormal">
Dziękował
za wszystko. Za troskę, za nieprzespane noce, za rozmowy, za wsparcie.</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div class="MsoNormal">
I wtedy
stało się coś szalonego, niezrozumiałego, niewytłumaczalnego. <br />
Draco pochylił się, składając
na ustach Gryfonki czuły pocałunek. </div>
Vilenehttp://www.blogger.com/profile/06977950606666881399noreply@blogger.com24tag:blogger.com,1999:blog-5686933428802304497.post-27020282065311875332014-02-07T17:10:00.001+01:002014-02-07T17:10:12.400+01:00Ki(n)d of Suprise - III<div style="text-align: center;">
Halo halo.</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Nie uważacie, że ta historia jest zbyt słodka? :)</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Kocham Was, mordeczki, pyszczki, misie, teletubisie, serduszka, kropeczki, myszki, słoneczka Wy moje. </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Kolejny rozdział, o ile wreszcie go dokończę, w następny piątek.</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Komentujemy, opiniujemy, oceniamy, pamiętacie?</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Miłego czytania! :)</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
PS. Rozdział jest niesprawdzany, wybaczcie, mam lenia. </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Hermiona otwarła oczy, czując,
jak pomimo zamkniętych powiek, jej oczy rani jasne światło. Zmarszczyła brwi.
Czyżby zapomniała zaciągnąć rolet? Jęknęła cicho, przeciągając się. Jej błogi
stan nieświadomości zburzył płacz dziecka. Nieprzytomnie rozchyliła powieki. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Znajdowała się w sypialni Draco
Malfoy’a. Spała na łóżku swojego szefa razem z jego dzieckiem, otulona kocykiem
dupka, zwanego też czasem Najbardziej Irytującym Tlenionym Blondynem
Wszechczasów. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Co się działo z tym światem? </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Już miała się podnieść, by
uspokoić płaczące maleństwo, gdy drzwi rozwarły i do środka wszedł właściciel
domu. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Dzień dobry, Granger. Jak się
spało? – niby takie niewinne pytanie, a jednak wywołało na twarzy Gryfonki
rumieńce zażenowania. Mruknęła coś w odpowiedzi, jednak blondyn nie zwracał już
na nią szczególnej uwagi. Wziął Scorpiusa na ręce. Mały natychmiast przestał
płakać, szczerząc się do taty. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Hermiona usiadła na łóżku,
sprawiając, że satynowa kołdra zsunęła się z jej nagich ramion.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Zaraz, zaraz.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Nagich ramion?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
NAGICH?!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Draco odszedł kilka kroków z
synem, siadając w fotelu i wyciągając w stronę małego butelkę. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Dada! – krzyknął wesoło,
zaciskając malutkie rączki na dłoni swojego ojca. Draco musnął jego czoło,
wzruszony. Z dnia na dzień coraz bardziej kochał tego szkraba, naprawdę. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Malfoy? – głos Hermiony był
pusty i wyprany z wszelkich uczuć. Właśnie to sprawiło, że Draco spojrzał na
nią, zaalarmowany. – Dlaczego mam na sobie tylko bieliznę? </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Mężczyzna uśmiechnął się pod
nosem. Przecież on tylko chciał być pomocny! Gryfonce byłoby niewygodnie spać w
ubraniu, prawda?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Potrafię zabić człowieka na
kilkadziesiąt sposobów, w tym kilka potrafię zrealizować, nie mając do
dyspozycji różdżki. Naprawdę myślisz, że nie umiem rozebrać kobiety, odwracając
wzrok i nie patrząc na jej nagie ciało? – zmierzyła go spojrzeniem. Malfoy
uniósł ręce na znak poddaństwa, po czym dodał kolejne zdanie, które jeszcze
bardziej rozwścieczyło kobietę. – Oczywiście, nie twierdzę, że tak zrobiłem.
Wybacz, Granger, ale w twoim przypadku naprawdę jest na czym zawiesić wzrok… -
zamilkł sugestywnie, patrząc na pokaźnych rozmiarów biust Hermiony. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Szatynka zmrużyła oczy. Była
wściekła, bardzo, bardzo wściekła. W myślach już obmyślała, co zrobić, by
zetrzeć durnemu blondynowi ten zadowolony uśmieszek z twarzy. Rzuciła w niego
poduszką, sprawiając, że mleko z butelki, którą nadal trzymał Scorpius, rozlało
się na nowiutkiej, jedwabnej koszuli Ślizgona. Gryfonka uśmiechnęła się
tryumfująca. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Granger, to była moja ulubiona
koszula! – kobieta, zawinięta w pościel niczym w kokon, dumnie przemaszerowała
przez pokój, zamykając się w łazience.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Draco westchnął. Myślał, że
będzie gorzej. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Na szczęście miała pod ręką tylko
poduszkę, a nie wazon. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
*</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Hermiona wzięła długi,
odprężający prysznic. Dopiero po kąpieli zorientowała się, że nie ma się w co
ubrać. Wymaszerowanie z łazienki w samym ręczniku, podczas gdy tam, w sypialni
siedział ten niewyżyty seksualnie i myślący inną częścią ciała niż mózg
blondyn, nie wydawało się jej zbyt dobrym pomysłem. Jej uwagę przyciągnęła
wisząca na wieszaku, czarna koszula mężczyzny. Wzruszyła ramionami. Lepsze to,
niż nic!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Zarzuciła ubranie na bieliznę,
dokładnie zapinając wszystkie guziki. Wyszła z łazienki, cicho zatrzaskując za
sobą drzwi. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Kochasz tatusia? Powiedz tata,
Scorpius! Powiedz, no! Synku! </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Uśmiechnęła się, słysząc jak
Draco próbuje zmusić małego do rozmowy. W ciągu tych kilku dni Scorpius
zawładnął całym jego światem.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Zresztą, nie tylko jego. Ona sama
też poczuła, że ten mały zmienił coś w jej życiu. Przez kilka ostatnich lat
liczyła się dla niej tylko i wyłącznie praca, a teraz? Dostrzegła inne
wartości. Scorpius obudził w niej chęć założenia własnej rodziny, znalezienia
mężczyzny, który darzyłby ją bezgranicznym uczuciem. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Draco spojrzał na nią, a jego
kpiący uśmiech zgasł. Spojrzał na nią z uwielbieniem. Była taka piękna!
Wyglądała niczym modelka światowego formatu, stojąc pośrodku jego pokoju,
ubrana tylko w ciemną koszulę, z rozpuszczonymi włosami, które falami spływały
po jej plecach. Nie potrzebowała nawet makijażu, nie miała czego zakrywać
tonami podkładu. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Merlinie, była idealna. Takiej
kobiety szukał całe życie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Wstał z łóżka i powoli do niej
podszedł. Hermiona zagryzła wargę, co uznał za niebywale seksowne. Zbliżył się
do niej na odległość dosłownie kilku centymetrów. Napięcie między nimi
zgęstniało. Mógł wręcz poczuć szybkie bicie serca kobiety. Jakby niepewnie, z
wahaniem, ułożył jedną dłoń na talii szatynki, przyciągając ją bliżej. Musnął
ustami płatek jej ucha, co spowodowało, że oddech Gryfonki stał się szybki i
urywany.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Spojrzeli sobie w oczy. Zimna
stal zetknęła się z idealną, ciepłą czekoladą. Już chcieli przybliżyć się
jeszcze bardziej, ich usta już miały spotkać się w pocałunku, gdy nagle…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Magiczną atmosferę przerwał płacz
dziecka. Scorpius, zostawiony sam sobie, widocznie poczuł się zaniedbany i
wszczął alarm, chcąc zwrócić na siebie uwagę swych opiekunów. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Hermiona odskoczyła, pąsowiejąc.
Szybko zabrała swoje ubrania z fotela, na którym bezwładnie leżały i ponownie
zniknęła w drugim pomieszczeniu. Zamknęła za sobą drzwi i zjechała na podłogę
przy ścianie. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Co, do cholery.?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Czy ona naprawdę chciała
pocałować Draco Malfoy’a?! Mężczyznę, który uprzykrzał jej życie przez tyle
lat? Mężczyznę, przez którego wylała hektolitry łez? </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Oszalała. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Kompletnie oszalała.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
*</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Granger, idziesz z nami na
spacer? – trzymający na rękach Scorpiusa Draco stanął w drzwiach łazienki,
podczas gdy Hermiona kończyła robić makijaż (kosmetyki, razem z zapasem ubrań
na kilka najbliższych dni przywołała zaklęciem „Accio”). Wyjrzała przez okno.
Świeciło słońce, wiał lekki wiaterek, poruszający delikatnie gałązkami drzew.
Pogoda wręcz zachęcała do spacerów. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Pokiwała głową, a mężczyzna
zniknął z jej pola widzenia. Widocznie nie chciał rozmawiać o wcześniejszym zdarzeniu,
co było Gryfonce na rękę. Nie wiedziała, co miałaby powiedzieć, gdyby mężczyzna
nawiązał do niedoszłego pocałunku. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Nie mogła się w nim zakochać. Tu
nie chodziło tylko o różnice, jakie ich dzieliły. On był wrednym, irytującym
Ślizgonem. Ona poważną, zawsze uprzejmą, dobrze wychowaną Gryfonką. Tu już nie
chodziło tylko o te wszystkie lata nienawiści, które miały miejsce. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
On był jej szefem, a ona nie
chciała zachowywać się nieprofesjonalnie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Gdyby tylko ludzie dowiedzieli
się, że cokolwiek łączy ją z Draco Malfoy’em, jej wszystkie osobiste sukcesy
stałyby się pożywką dla plotkarzy. Awanse zostałyby przypisane romansowi z
właścicielem firmy. Nie mogła do tego dopuścić. Nie mogła pozwolić na to, by
jej nienaganna jak dotąd reputacja została splamiona. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Poprawiła włosy i wyszła z
pomieszczenia. Zgarnęła z kuchni butelkę, kierując się do przedpokoju, skąd
dochodził uroczy śmiech dziecka. Sama załamała się, widząc, jak Draco
nieudolnie próbuje przypiąć wyrywającego się Scorpiusa do wózka. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Mały, no, nie możesz choć przez
chwilę siedzieć spokojnie? – w ramach odpowiedzi Najlepszy Tatulek Na Calutkim
Świecie dostał w twarz trzymanym przez dziecko pluszakiem. Westchnął ciężko. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Hermiona przystanęła obok wózka,
wyciągając w stronę malucha butelkę z mlekiem. Mały złapał ją w rączki, biorąc
od razu smoczek do buzi i wesoło ciamkając. Wyglądał tak uroczo! </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Draco zapiął szelki. Miał spięte
ramiona, a cała jego postawa wyrażała frustrację i zdenerwowanie. Szarpnął
agresywnie za rączkę wózka.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Granger, byłabyś tak miła i
otworzyła drzwi? – Hermiona spojrzała na niego uważnie. Coś było nie w
porządku. Położyła dłoń na jego ramieniu, czując, jak się rozluźnia pod jej
dotykiem. Spojrzał na nią, a ona zauważyła smutek w jego oczach. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Draco, co się dzieje?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Westchnął i ze złością uderzył
pięścią o ścianę. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie umiem być ojcem. Cholera,
nie radzę sobie. Nie dam rady samemu zajmować się dzieckiem, to ponad moje
siły. On nawet mnie nie słucha! </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Scorpius ma dopiero roczek.
Oczekujesz, że nagle stanie się maszyną do wykonywania twoich rozkazów? I… -
zamilkła na chwilę, spuszczając wzrok. Malfoy miał ochotę odgarnąć z jej twarzy
niesforny kosmyk włosów, jednak, powstrzymał się. – Nie zostaniesz z nim sam.
Jestem przy tobie. Mimo, że powinnam być teraz w pracy. O nie, mój szef pewnie
mnie zwolni! – zażartowała. Na twarzy
Ślizgona pojawił się uśmiech, a w jego oczach – wdzięczność. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Ujął dłoń Gryfonki, zamykając ją
we własnej.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Żadne z nich nie skomentowało
faktu, że trzymał ją jeszcze długo po tym, jak wyszli z domu na spacer. </div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
*</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Jak Scorpius ma na drugie imię?
– Hermiona była zauroczona wiosennym krajobrazem przedmieść Londynu. Stare
kamieniczki dodawały uroku ulicy, a, jednocześnie, nie panował tutaj taki
zgiełk i gwar jak w samym sercu miasta. Pokochała to miejsce. Jej dom znajdował
się bliżej centrum i swąd spalin, dymy i ciągły dźwięk klaksonów były na
porządku dziennym. To miejsce emanowało spokojem. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Abrax – Draco skrzywił się, gdy
Gryfonka zachichotała. Abrax? Kto wymyślił takie imię? </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Hej, Granger, nie śmiej się z
mojego dziecka! – Draco posłał szatynce kuksańca w bok, na którego ona
odpowiedziała szerokim uśmiechem.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Wybacz, Dracusiu, ale Abrax?
Naprawdę? </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie. Mów. Do. Mnie. Dracusiu. A
Abrax to rodowe imię Malfoy’ów! Tak nazywał się mój pra-pra-pra-pradziadek. Nic
dziwnego, że nosi je mój syn – mężczyzna wypiął dumnie pierś, pchając wózek do
przodu. Poprawił daszek wózka tak, by słońce nie jarzyło małego w oczy. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Gdybyś sam miał wybierać,
dałbyś dziecku na imię Scorpius?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Oczywiście. „Scorpius” jest
takie Ślizgońskie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Hermiona wywróciła oczami. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie myślałeś nigdy o jakimś
imieniu znanym z literatury? Nie wiem, nie chciałeś dać dziecku na imię Romeo
czy też Santiago?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Draco aż zatrzymał wózek.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Granger, wszystko z tobą w
porządku? Słoneczko ci za mocno nie przygrzało? – położył dłoń na czole
Gryfonki, która poczuła dreszcz przebiegający przez jej ciało jak zawsze, gdy
skóra blondyna miała kontakt z jej własną. Draco był blisko, dzieliło ich tylko
kilka centymetrów. Mogłaby w tym momencie przytulić go, objąć, dotknąć jego ust
własnymi i…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Prychnęła głośno. Już miała
zacząć wykład o głupocie mężczyzny i jego nieznajomości podstawowych,
mugolskich lektur (jak można nie znać „Romeo i Julii”!), gdy usłyszała wołanie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Hermiona! </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
W jej stronę szybkim krokiem zmierzała
wysoka postać z rudymi włosami. Cała twarz mężczyzny usiana była ciemnobrązowymi
piegami. Miał brązowe oczy, które rozbłysły na widok szatynki. Ubrany był w
garnitur, który widocznie miał już za sobą lata świetności.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Ron – szepnęła Hermiona, kuląc
się i chwytając za rękę Draco. Mężczyzna zmarszczył brwi, zdegustowany. Po
czymś takim Weasley miał jeszcze odwagę podejść do gryfonki i odezwać się, jak
gdyby nigdy nic?!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Draco znał historię kobiety. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Wiedział, że była w związku z
Weasley’em pod koniec siódmej klasy Hogwartu. Po kilku miesiącach sielanki coś
zaczęło się psuć. Hermiona, która darzyła Rudego najszczerszą, najprawdziwszą
miłością robiła wszystko, byle naprawić ich wspólne relacje. Ron najwidoczniej
nie odwzajemniał jej uczuć. Pewnego dnia, gdy wróciła do ich wspólnego
mieszkania, zastała swojego chłopaka w łóżku razem z tą zdzirą, Lavander Brown.
Hermiona nie potrafiła wybaczyć zdrady.
Od tamtej pory straciła kompletnie odcięła się od towarzystwa Weasley’a i
poświęciła pracy. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Nadal, mimo upływu tak długiego
czasu, miała żal do Rona. I choć z całych sił chciała mu pokazać, że nauczyła
się żyć bez niego, że dała sobie radę sama, że wyleczyła się z miłości do
niego, teraz potrafiła tylko stać jak skamieniała i patrzeć bezradnie na
wysokiego, rudowłosego mężczyznę, ściskając dłoń Draco.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Hermiona, minęło tyle czasu!
Jak ci się układa w życiu? Nadal pracujesz jako sekretarka? Czemu nas tak dawno
nie odwiedzałaś? Harry i Ginny bardzo za tobą tęsknią! – Ron paplał jak najęty,
kompletnie nie zwracając uwagi na brak odpowiedzi ze strony kobiety. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Draco otrząsnął się z chwilowej
zadumy. Dupek-Wszechczasów-Zwany-Też-Weasley’em zasługiwał na pokazanie mu, jak
wiele stracił.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Witaj, Weasley – zaczął niskim
głosem. Ron spojrzał na niego i zmrużył oczy. Dopiero teraz go rozpoznał. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Malfoy – syknął rudowłosy,
wkładając w to słowo całą swoją nienawiść. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Po bitwie o Hogwart granice
między domami zatarły się. Te osoby, którym udało się przeżyć, próbowały
zjednoczyć się, nie patrząc na podziały. Draco zakolegował się z Potter’em,
czasem wymieniał kilka słów z Hermioną. Było jednak powszechnie wiadome, że
konflikt na linii Malfoy-Weasley nie ustał. Blondyn i Rudy nienawidzili się,
nie przegapiając żadnej okazji, by wzajemnie sobie dopiec.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Miło, że pytasz. Razem z Mioną
mamy się świetnie, nieprawdaż, kochanie? – Hermiona spojrzała na Draco z
pytającym wyrazem twarzy. Po chwili w jej oczach zabłysła iskierka zrozumienia,
a obecność blondyna dodała jej pewności siebie. Pocałowała Malfoy’a w kącik
ust, wywołując na twarzy Ślizgona uśmiech, a u Rudego – wściekły grymas. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Draco kontynuował, widząc, jak
twarz Weasley’a z każdym słowem staje się coraz bardziej czerwona ze złości. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Hermiona nie jest sekretarką.
Pracuje jako główna doradczyni Malfoy’s Company. Zresztą, już niedługo będzie
jej współwłaścicielką… Wiesz, kiedy tylko zmieni nazwisko na „Malfoy”… -
zawiesił sugestywnie głos. Podszedł do Rudego bliżej, szeptając:</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Żałuj, Weasley. Teraz to nie
twoje imię krzyczy w nocy. Nie z tobą założyła rodzinę. Nie ty masz z nią syna.
Nie ty staniesz z nią przed ołtarzem. Żałuj, dupku – jego słowa ociekały jadem.
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Ron nie odpowiadał, wyglądając na
zbyt zszokowanego, by cokolwiek powiedzieć. Nie rozumiał, co się działo.
Hermiona była w związku z tym… czymś! Byli zaręczeni! </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Nie, to niemożliwe.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Draco pociągnął Gryfonkę za rękę,
drugą pchając wózek. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Nie mógł się powstrzymać, by nie
posłać jeszcze jednego, sarkastycznego komentarza w stronę blondyna:</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- E, Weasley, coś ci się fryzurka
dzisiaj nie ułożyła!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Mówiąc to, wyciągnął różdżkę i
posłał w stronę Weasley’a zaklęcie wytwarzające prąd elektryczny, które
sprawiło, że włosy Rona stanęły dęba.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Scorpius zaśmiał się złośliwie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Draco jeszcze nigdy nie był z
niego taki dumny.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
*</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
- Wiesz, że
teraz wszyscy się dowiedzą, że jesteśmy domniemanym narzeczeństwem? – Hermiona
wypięła wyrywającego się Scorpiusa z wózka i chwyciła go za małą rączkę. Malec
dzielnie maszerował obok niej, podczas gdy Draco pchał pusty wózek i w
zamyśleniu pocierał dłonią o brodę. </div>
<div class="MsoNormal">
- Wiem,
Granger. Od dawna już nie zwracam uwagi na to, co powiedzą ludzie. Nie obchodzi
mnie, czy uważają cię za moją narzeczoną czy nie. Chociaż… jakby co, pamiętaj,
masz na sumieniu wszystkie nastolatki, które popełnią samobójstwo, gdy dowiedzą
się o moim ślubie – westchnął, przewracając teatralnie oczami. Hermiona
zachichotała, uderzając mężczyznę lekko w ramię. </div>
<div class="MsoNormal">
- O nie, te
zdesperowane fanki! Jak mogłam o tym nie pomyśleć? Wiadomość o naszym „ślubie”
złamie im serce – stwierdziła. Draco tylko kiwnął głową, przejmując od kobiety
Scorpiusa i biorąc małego na ręce. </div>
<div class="MsoNormal">
- A gdy
dowiedzą się jeszcze, że mamy dziecko! O Merlinie, to dopiero będzie chaos! –
spoważniał na chwilę. – Żałujesz, że Weasley dowiedział się o naszej skrywanej
miłości? </div>
<div class="MsoNormal">
Hermiona
zamilkła. Posłała w jego stronę nieśmiały uśmiech. Wyglądał jak uczeń, który
nie do końca jest pewny, czy dobrze zrobił polecone mu do zrobienia zadanie,
skruszony i niepewny. </div>
<div class="MsoNormal">
- Nie.
Dziękuję, Draco – niepewnie musnęła dłonią jego policzek. – Poprawiłeś swoje
zdolności czarowania od czasów Hogwartu. Przyznam szczerze, ostatnie zaklęcie
mi zaimponowało. </div>
<div class="MsoNormal">
Malfoy
posłał jej szelmowski uśmiech.</div>
<div class="MsoNormal">
- I o to mi
chodziło, Granger. </div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
Vilenehttp://www.blogger.com/profile/06977950606666881399noreply@blogger.com24tag:blogger.com,1999:blog-5686933428802304497.post-79763112081901410962014-01-31T16:37:00.001+01:002015-03-07T21:10:21.513+01:00Ki(n)d of Surprise - II <div style="text-align: center;">
Hejo.</div>
<br />
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Jesteście wspaniali.</div>
<br />
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Dziękuję Wam za wszystko.</div>
<div style="text-align: center;">
<br />
<br />
I need komentarze.<br />
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Endżoj. :3</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Hermiona przeglądała stos
papierów, nie skupiając się jednak zbytnio na wykonywanej pracy. Jej myśli
krążyły wokół obu Malfoy’ów. Czy Draco udało się samodzielnie ugotować mleko
dla Scorpiusa? Czy pokonał swoje obawy i przewinął małego? Tyle pytań, a tak mało
odpowiedzi. Postanowiła, że odwiedzi wesołą rodzinkę zaraz po zakończeniu pracy. Zresztą, i tak miała dostarczyć szefowi jakieś dokumenty, które wymagały
podpisu właściciela Malfoy’s Company. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Wzięła głęboki oddech, chcąc
chociażby na chwilę uwolnić myśli od zmartwień. Musiała skupić się na pracy, a
nie obawach o życie dziecka czy też westchnieniach o przystojnym blondynie. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Próbowała przekonać samą siebie,
że naga klatka piersiowa szarookiego mężczyzny, jaką miała przyjemność ujrzeć
poprzedniego wieczoru, nie zrobiła na niej wrażenia, tak samo jak nie
zaimponowało jej dojrzałe podejście Draco do wychowania dziecka. Myślała, że
będzie chciał pozbyć się Scorpiusa. Cóż, został postawiony w dość krępującej
sytuacji. Nie dość, że po roku dowiedział się, że ma syna, to jeszcze musiał
się nim zająć przez najbliższy miesiąc! </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Był taki troskliwy, czuły, taki…
ludzki. Pierwszy raz pozwolił jej ujrzeć swoją prawdziwą twarz. Nie tę maskę,
którą zawsze zakładał, będąc aroganckim i samolubnym arystokratą. Wczorajszego
wieczoru Granger ujrzała w nim zagubionego, może nawet trochę niepewnego siebie
człowieka. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Hermiona zatrzasnęła ze złością
segregator z dokumentami. Jej myśli znów zeszły na inny temat! Miała się zająć
pracą!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Przeklęła cicho. To wszystko wina
tego dupka!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
*</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Draco przetarł dłonią twarz, po
czym opluskał ją zimną wodą, chcąc chociaż w pewnym stopniu zniwelować skutki
zmęczenia, jakie towarzyszyło mu po poprzedniej nocy. Scorpius budził się z
dziesięć razy, więc mężczyzna co chwilę biegał a to do kuchni, by przynieść
mleko, a to znowuż do łazienki, by przynieść świeże pampersy. Był wykończony, a
minął dopiero jeden dzień! </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Przeszedł do kuchni, przy okazji
czochrając włosy siedzącemu grzecznie w foteliku, który dzisiaj rano ktoś,
najwidoczniej Granger, dostarczył z wielką kokardą i karteczką „powodzenia”,
dziecku. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- No mały – zaczął – zobaczmy, co
mógłbyś dzisiaj założyć. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Otworzył torbę i nieśpiesznie
zaczął przeglądać ubranka. Różowe śpioszki, fioletowa koszulka, spodenki w
groszki, majteczki w serduszka… </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Draco oburzył się. Przecież jego
syn był mężczyzną! Jakby mógł ubrać go w to… różowe, podejrzane, błyszczące się
coś? </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Musieli wybrać się na zakupy.
Koniecznie. Musieli kupić śpioszki, jak na prawdziwego mężczyznę przystało! </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Założył Scorpiusowi najmniej
brokatowe ubranka. Sam zarzucił na siebie jasną koszulę i jeansy. W duchu podziękował
Merlinowi, że wiosna tego roku była wyjątkowo ciepła. Nienawidził ubierania
grubych, puchowych kurtek, uh! </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Nagle do jego głowy wpadła pewna
myśl. Jak on się niby miał dostać do Londynu? Mieszkał na obrzeżach, od centrum
dzieliło go kilkanaście kilometrów. Normalnie nie byłoby to najmniejszym
problemem. Dzięki teleportacji w ciągu kilku sekund znalazłby się na miejscu,
ale przecież miał ze sobą dziecko! Nie mógł także użyć sieci Fiuu – bał się, że
małemu mogłyby zaszkodzić te pyły, sadza i brud. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Wyjął magofon i wybrał jeden z
najczęściej używanych przez niego numerów. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Granger? Potrzebuję transportu
do centrum. Uda ci się coś załatwić?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Usłyszał w różdżce, że Hermiona
wzdycha ciężko. Po chwili jednak odpowiedziała, a w jej głosie dało się słyszeć
lekkie rozbawienie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Limuzyna będzie za kilka minut,
paniczu. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
*</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Słysząc słowo „limuzyna” Draco
nie do końca miał na myśli starego, rozklekotanego grata, jakim kierowała
Granger. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Samochody były dla blondyna
niezwykłym wynalazkiem. Dopiero po ukończeniu Hogwartu, gdy wreszcie przemógł
swoją nienawiść do mugoli, zaczął interesować się ich światem. W ciągu tych
kilku lat nauczył się już obsługi tostera, ekspresu do kawy, ostatnio nawet
udało mu się zrozumieć, jak zapakować pralkę. Co do samochodów, oczywiście,
pragnął zdać prawo jazdy, lecz to nie była jego wina, że ci wredni, parszywi
instruktorzy ciągle go oblewali! </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Czerwony maluch dumnie stanął
przed wrotami willi. Siedząca za kierownicą Granger uśmiechnęła się promiennie
i zawołała:</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Wsiadaj! Fotelik dla Scorpiusa
jest z tyłu – Draco przypiął dziecko, przez dłuższą chwilę mocując się z zapięciem. Kto to wymyślił, czy
tu naprawdę musiało być tak wiele paseczków, szelek i zamków? </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Po chwili sam wślizgnął się do
auta, zajmując miejsce pasażera. Oczywiście, mógłby walczyć z Gryfonką o posadę
za kółkiem, ale naprawdę chciał, by jego dzieciak dożył dorosłości, wolał więc
nie podejmować ryzyka. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Chociaż, oczywiście, był
doskonałym kierowcą. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- To gdzie jedziemy? – Draco
nerwowo chwycił się za brzeg siedzenia. W oczach Granger zabłysnęła jakaś
dziwna iskra. Nie podobał mu się ten wyraz twarzy. Wyglądała jak obłąkana,
siedząc za kierownicą i uśmiechając się szeroko. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Muszę kupić Scorpiusowi jakieś
ubranka. Jedźmy do jakiegoś mugolskiego sklepu, kupmy co potrzeba i wracajmy do
domu, jestem wykończony. – odpowiedział na pytanie Gryfonki, </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Opieka nad dzieckiem daje się
we znaki, Malfoy? – Granger nagle przyśpieszyła, sprawiając, że ciało Draco
zostało przygniecione do fotela. Szatynka zdawała się nie zauważać przerażonego
wzroku towarzysza. Scorpius z tyłu gaworzył cicho, bawiąc się jednocześnie
jakąś kolorową grzechotką. Dorosły mężczyzna przełknął ciężko ślinę.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
W duchu modlił się, by przeżyć.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
*</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Żółta kaczuszka czy zielona
żabka? – Draco zapytał siedzącego na rękach Hermiony Scorpiusa. Blondyn trzymał
w rękach dwa śpioszki – jeden z ptakiem, a drugi z płazem - i nie mógł się
zdecydować, który wybrać. Dziecko jedynie popatrzyło na ojca, po czym uroczo
się zaśmiało, śmiechem brzmiącym jak dźwięk malutkich dzwoneczków. Popatrzył
wyczekująco na Granger, która zmarszczyła brwi i wydęła usta. Po chwili ze
śmiertelną powagą oświadczyła:</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Żabka. Zdecydowanie zielony, a
nie ten obrzydliwy żółty – swoim udawanym przejęciem wywołała uśmiech na twarzy
mężczyzny. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Była taka inna od Astorii!
Naturalna, słodka, urocza. Traktowała Scorpiusa z taką czułością, jakby był jej
własnym dzieckiem. Mógł na niej polegać, nigdy go nie zawiodła. Ufał jej, jak
nikomu innemu.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Przez głowę Draco przemknęła
dziwna myśl. Dlaczego to Astoria, a nie Granger została matką jego dziecka?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Zganił się za takie rozmyślania.
Było już za późno, żeby cokolwiek zmienić. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Poza tym, co się z nim, do
cholery jasnej, działo? Zachowywał się jak zakochany w Granger szczeniak. A
przecież miłość nie istniała. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
A on nie był zakochany!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Musiał znaleźć sobie jakąś
dziewczynę, zdecydowanie. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Draco? – Hermiona zawołała go z
przeciwnego kąta sklepu. Ruszył w jej stronę, słuchając, jak wesoły głos
Gryfonki miesza się z radosnym gaworzeniem jego syna. Szatynka odwróciła się w
jego stronę, pokazując mu wypatrzoną przez nią koszulkę z napisem „Mój tata
jest najlepszy!”</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Poczuł niesamowite ciepło w
środku. Nie kontrolując swojego postępowania, zachowując się tak bezmyślnie,
jak tylko mógł, pochylił się nad kobietą, składając na jej policzku delikatny
pocałunek.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Będzie idealna – powiedział,
zabierając od niej koszulkę i idąc do kasy, by sprzedawczyni zapakowała zakupy
i odliczyła z jego konta należną za nie kwotę. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Scorpius, co ty zrobiłeś ze
swoim ojcem? Odkąd się pojawiłeś, stało się z nim coś dziwnego… Nie dosypałeś
mu czegoś do picia? Na pewno? Dobra, mały, trzymam cię za słowo, ale sprawa
jest co najmniej podejrzana – mruknęła kobieta do niemowlaka, który stwierdził
rzeczowym tonem:</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Ta-ta!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
*</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
- W drodze
powrotnej to ja siadam za kółkiem – Malfoy oświadczył głosem nie przyjmującym
sprzeciwu. Hermiona prychnęła.</div>
<div class="MsoNormal">
- Chyba
sobie żartujesz, jeśli myślisz, że powierzę w twoje ręce moje cudeńko –
odparła, mając widocznie na myśli starego, czerwonego malucha. </div>
<div class="MsoNormal">
- Granger,
cud, że to auto jeszcze się nie rozpadło, przy twoim trybie jazdy!</div>
<div class="MsoNormal">
-
Sugerujesz, że jestem złym kierowcą? – policzki Gryfonki zarumieniły się ze
złości. Ułożyła sobie Scorpiusa wygodniej na rękach. Pięknie, skończyła jako
niańka, podczas gdy Draco był tragarzem milionów toreb zakupów dla małego.</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie,
Granger. Złym kierowcą to jest Zabini. Ty jesteś tragiczna w prowadzeniu
pojazdów. Każda sekunda spędzona w twoim aucie mogła być moją ostatnią. </div>
<div class="MsoNormal">
- Nadęty,
zarozumiały palant! Ty nie masz nawet prawa jazdy – prychnęła Hermiona. Przyspieszyła
kroku, wyprzedzając pewnego blond osobnika o kilka metrów.</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie moja
wina, że instruktorce najwyraźniej podobają się szatyni! – zawołał za nią.
Uwielbiał ją denerwować, mimo wszystko. Miała taki śmieszny, uroczy wyraz
twarzy, gdy się złościła. </div>
<div class="MsoNormal">
Pogrążony w
myślach, mechanicznie stawiał kroki, nie bacząc na to, co działo się wokół
niego. Nie zwracał uwagi na mijających go ludzi. W końcu wpadł na jakąś
kobietę, sprawiając, że oboje – i Draco, i nieznajoma – upadli na ziemię, a
torby mężczyzny rozsypały się.</div>
<div class="MsoNormal">
-
Przepraszam – mruknął, zbierając swoje pakunki.</div>
<div class="MsoNormal">
- Ależ to
moja wina, zagapiłam się. Proszę, pomogę panu – miły głos nieznajomej zadziałał
na Malfoy’a pobudzająco. Zerknął na swoją ofiarę. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Była piękna, naprawdę. Miała
długie, jasne włosy, sięgające jej aż do pasa. Uwagę przyciągały także duże,
ciemnoniebieskie, niczym niebo przed burzą, oczy. Była szczupła, wysportowana
oraz niziutka, co wydało się Draco urocze. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Dziękuję pani bardzo –
powiedział, używając swojego najlepszego, kusicielskiego głosu. Posłał kobiecie
najpiękniejszy uśmiech, przez co na jej twarzy pojawiły się rumieńce.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Biznesmen niemal się rozczarował.
Wszystkie kobiety tak na niego reagowały. Była tylko jedna, która kiedykolwiek
mu się oparła i nie zadziałało na nią spojrzenie szarych tęczówek. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Granger. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Wrócił do teraźniejszości, gdy
blondynka wyciągnęła przed siebie dłoń.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Jaka tam ze mnie pani –
prychnęła. – Jestem Anastasia. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Malfoy, niczym dżentelmen,
szarmanckim gestem ujął dłoń dziewczyny i złożył na niej pocałunek.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Mam na imię Draco –
odpowiedział z uśmiechem. Wtem zobaczył zdenerwowaną szatynkę podchodzącą w
jego stronę. Na jej twarzy jawił się co prawda uśmiech, jednak mowa ciała
sugerowała złość. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Kochanie? Musimy się już
zbierać – szepnęła Hermiona, jednak na tyle głośno, by Anastasia doskonale ją
usłyszała. Jednocześnie lekko przesunęła dłonią po ramieniu mężczyzny.
Blondynka tylko odrzuciła włosy na plecy pogardliwym gestem, patrząc na
Scorpiusa, jakby zamordował jej rodzinę. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Draco zmarszczył brwi, a po chwili
na jego twarzy pojawiła się błogość.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Granger była o niego zazdrosna!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
*</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Hermiona sama nie potrafiła
wytłumaczyć, co kierowało jej zachowaniem. Gdy tylko zobaczyła tą blond
wywłokę, podrywającą jej szefa, ogarnęła ją nieopisana złość. Ruszyła przed siebie
dziarskim krokiem, szeptając do Draco, że muszą się zbierać i wciskając mu w
ramiona wyrywającego się Scorpiusa. Zmierzyła blondynkę pogardliwym
spojrzeniem. Jeżeli miała nadzieję na niezobowiązujący flirt z szarookim
arystokratą, to musiała zmienić plany. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Tak, masz rację, kochanie –
powiedział miękko mężczyzna. Hermiona jęknęła. Do końca jej dni nie zapomni jej
nazwania go „kochaniem”! Co ją podkusiło do tak radykalnego czynu? Ogłupła już
całkiem? Przebywanie w towarzystwie tego nadętego bufona widocznie odbiło się
negatywnie na jej zdrowiu psychicznym – Miło było cię poznać, Anastasio. Mam
nadzieję, że jeszcze kiedyś się spotkamy – dodał, łapiąc Gryfonkę za dłoń,
której nie puściła, dopóki tapeciara, jak w myślach nazwała tę kobietę, nie
zniknęła z jej pola widzenia. Później wyrwała rękę z uścisku blondyna i ruszyła
do przodu, nie oglądając się za przytłoczonym ciężarem dziecka i toreb z
zakupami mężczyzną.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
W myślach przeklinała swoją
głupotę. Co to w ogóle było? Dlaczego tak się przejęła tym, że Draco zwrócił
uwagę na tę kobietę? Jej szef podrywał wszystko, co miało długie nogi i
jakikolwiek chociażby cień biustu. Powinna przywyknąć do tego, a nie reagować w
sposób tak impulsywny i niewytłumaczalny! </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Granger! – zawołał za nią
blondyn, który w jednej trzymał pięć
toreb zakupów, w drugiej kolejne trzy, a za malutką rączkę trzymał niepewnie
stawiającego kroczki, niemowlaka. – Chodź tu, zazdrośnico!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Hermiona zaczerwieniła się. Ona
nie była zazdrosna. Nie mogła być, prawda?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Westchnęła ciężko, kucając. Draco
puścił dłoń Scorpiusa, który pomalutku, z trudem łapiąc równowagę, przeszedł
kilka kroków i wpadł w ramiona Gryfonki. Pisnął uradowany, gdy Hermiona wzięła
go na ręce i okręciła wokół własnej osi. Pocałowała delikatnie małego w
policzek. Dziecko zaśmiało się, ucieszone, gdy szatynka wyjęła z podręcznej
torebki misia i wcisnęła go w jego ręce. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Ani słowa, Malfoy – warknęła
groźnie, gdy Draco już otworzył usta, by szepnąć jakąś złośliwą uwagę – Ani
słowa.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Mężczyzna, mimo wszystko, wolał
się nie narażać. W końcu, do domu daleko, a jedyny pojazd należał właśnie do
Granger… </div>
<div class="MsoNormal">
Kilka minut
później doszli na parking, nadal nie rozmawiając. Kobieta szła przodem,
rozmawiając z synem swojego szefa, a mężczyzna wlókł się z tyłu, targając ze
sobą stosy siatek i toreb.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Hermiona wślizgnęła się na tyły
swojego nowoczesnego samochodu, zajmując miejsce obok Scorpiusa. Bała się pytań
blondyna. Bała się jego reakcji na jej, tak głupie i dziecinne, zachowanie. Nie
chciała patrzeć mu w oczy. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Granger, co to było? – w końcu
to pytanie musiało zapaść. Hermiona skurczyła się w sobie, wyglądając przez
okno. Nie odpowiedziała. W końcu, z przodu auta dotarł do niej tak cichy głos,
że przez chwilę myślała, że się przesłyszała.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie miałbym nic przeciwko,
żebyś częściej nazywała mnie „kochaniem” – mruknął Draco, nadal patrząc na
jezdnię.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
W samochodzie zapadła cisza.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
*</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Pójdę położyć Scorpiusa – mały
zasnął na rękach Hermiony. Podróż, choć nie długa, wyraźnie go wymęczyła. Teraz
słodko chrapał, chowając swoją głowę w zagłębieniu szyi Gryfonki. Draco,
roztargniony, tylko kiwnął głową. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Usiadł przy stole, chowając twarz
w dłoniach. W towarzystwie tej małej zazdrośnicy działo się z nim coś dziwnego.
Czuł się przy niej taki żywy, lekki radosny. Zmarszczył brwi. To było dziwne. I
te dziwne, irytujące trzepotanie w żołądku!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Musiał się przespać.
Zdecydowanie, musiał po prostu chwilę odpocząć. To powinno rozwiać wszelkie
jego wątpliwości. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Głupia Granger, czy naprawdę
musiała tak utrudniać mu życie? To przez nią miał teraz w głowie kompletny
mętlik, to wszystko jej wina!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Ruszył w stronę swojej sypialni.
Granger musiała być zmęczona, powinien pewnie zaproponować jej nocleg lub jak
najszybciej odesłać do domu a on, jak ostatni gbur, zgodził się jeszcze, by
zajęła się jego dzieckiem! Gdzie podziały się jego maniery? </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Zaraz, zaraz. On był Malfoy’em.
On nie miał żadnych manier. Zawsze brał co chciał, nie przejmując się
konsekwencjami. Korzystał z życia na sto procent, bo nie był pewien, czy dożyje
kolejnego dnia, by mieć szansę spróbować czegoś następnego dnia. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Powoli otworzył drzwi. Widok,
który zastał, jednocześnie zdumiał go i rozczulił. Hermiona leżała na łóżku.
Jej oczy były zamknięte. Obok niej leżał malutki chłopczyk, którego obejmowała
ramieniem. Oboje pogrążeni byli w głębokim śnie. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Draco zatrzymał się, przez chwilę
po prostu patrzył na uroczy obrazek. Granger wyglądała tak cudownie, tak
niewinnie… Po raz kolejny zauważył, jak bardzo różniła się od Astorii, kobiety,
z którą miał dziecko. Po raz kolejny w myślach przeklinał, że to nie Gryfonka
była matką Scorpiusa. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Gdyby tak było, chciałby jako
pierwszy dowiedzieć się o ciąży, znajdując w paczce od Mikołaja maleńkie buciki. Chciałby być na pierwszym
badaniu, zobaczyć płód w brzuchu matki. Towarzyszyć jej w każdym momencie ciąży.
Ba, znosiłby nawet humorki, wymagania i zmiany nastroju! </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Gdyby tylko to Granger była matką
jego dziecka…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Potrząsnął głową, już któryś raz
tego dnia ganiąc się za niezrozumiałe myśli. Ze sterty koców wziął jeden i
delikatnie, by nie obudzić śpiącej dwójki, przykrył ich ciepłym pledem.
Hermiona zamruczała przez sen, jednak nie otwarła oczu.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Draco stanął w drzwiach sypialni
rzucając długie spojrzenie na kobietę i małego. Uśmiechnął się pod nosem. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Nic nie mógł poradzić na to, że
podobał mu się widok Granger w jego łóżku. </div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
Vilenehttp://www.blogger.com/profile/06977950606666881399noreply@blogger.com22tag:blogger.com,1999:blog-5686933428802304497.post-37483774877703360242014-01-24T17:06:00.001+01:002015-03-07T21:08:35.848+01:00Ki(n)d of Surprise - I<div style="text-align: center;">
Halo halo :3 </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Kocham Was. </b></div>
<div style="text-align: center;">
Dziękuję, że jesteście.</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Obiecałam, że dodam, więc łapcie. </div>
<div style="text-align: center;">
<b><br /></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Komentujemy, pamiętajcie? </b></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<br />
<div style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Hermiona
Granger, będąc księgową i jednocześnie głownią doradczynią Mafoy’s Company,
przyzwyczaiła się, że została prawą ręką jej szefa, Draco. Zdążyła przywyknąć
do ciągłych magofonów od irytującego blondyna. Okazało się, że odkąd zatrudniła
się w firmie mężczyzny, musiała podejmować wszystkie decyzje za niego. Bo Draco
nie wiedział, w co się ubrać na spotkanie biznesowe, bo zgubił kosztorys, to
znowuż nie wiedział, jakich tematów unikać w rozmowie z mugolskim
przedsiębiorcą. Hermiona była jego mózgiem, pamiętającym o ważnych wizytach czy
planującym kolejne uroczystości. Była trzonem Malfoy’s Company i ta rola
zdecydowanie jej odpowiadała. </div>
<div class="MsoNormal">
Posada
miała tylko jedną, poważną wadę. W przypadku Draco Malfoy’a ograniczone godziny
pracy nie wchodziły w grę. Granger miała być pod telefonem zawsze, by wspomóc
szefa niezbędną radą w każdej sytuacji. </div>
<div class="MsoNormal">
Dlatego
właśnie Hermionie nie udało się nacieszyć samotnym wieczorem. Mimo przygotowanych
wcześniej komedii romantycznych, lampki wina i ciepłego kocyka, czyli
wszystkiego, czego potrzebowała do pełnego relaksu, nie mogła długo rozkoszować
się odpoczynkiem. Chwilę po siedemnastej, gdy właśnie z zacięciem szeptała
„całuj, no pocałuj ją wreszcie!” do ekranu, idealny spokój zakłócił ostry
dźwięk telefonu.</div>
<div class="MsoNormal">
Granger
westchnęła ciężko. Oczywiście, jej nienormalny szef nawet w wolne popołudnie
musiał ją napastować. Ciekawe, co się stało tym razem. Podpalił biuro? Zgubił
niezbędne papiery? Nie wiedział, który krawat lepiej pasuje do koszuli? </div>
<div class="MsoNormal">
Niechętnie
przyłożyła słuchawkę do ucha.</div>
<div class="MsoNormal">
- Słucham –
oznajmiła swojemu rozmówcy, którym, jak słusznie podejrzewała, okazał się Draco
Malfoy. Jej były największy wróg, a teraz szef. </div>
<div class="MsoNormal">
Jak
wyglądały ich relacje? Na początku współpracy próbowali z całych sił się nie
nienawidzić. Dla dobra interesów postanowili cofnąć własne uprzedzenia w kąt. Z
czasem zaczęli się tolerować. I chociaż ich relacje nadal były czysto służbowe,
udawało im się znosić swoją obecność przez ponad osiem godzin, każdego dnia.
Hermiona często myślała nawet, że udało jej się polubić Malfoy’a, co jeszcze
niedawno wydawało się niewykonalne. Chociaż był irytującym, roztrzepanym,
zapominalskim i namolnym szefem, darzyła go w pewien sposób szacunkiem. Draco z
kolei doceniał pracowitość i upór swojej pracownicy, mimo że przez wygórowane
ambicje Hermiony często musiał zarywać noce, byle tylko projekty Malfoy’s
Company były przygotowane idealnie, bez żadnych usterek. </div>
<div class="MsoNormal">
- Granger?
Pamiętasz, że jesteś mi winna przysługę? – była Gryfonka zmarszczyła brwi. Po
pierwsze, głos Draco niebotycznie się trząsł. Było to dziwne zachowanie jak na
osobę, która zawsze zachowywała stoicki spokój. Coś musiało się wydarzyć, była
tego pewna. A po drugie, hej! Ona nie była winna temu dupkowi żadnej przysługi,
to on zalegał z długami wdzięczności! </div>
<div class="MsoNormal">
- O co
chodzi? – westchnęła, z tęsknotą patrząc na zatrzymany kadr filmu. Jeden wolny
wieczór, czy prosiła naprawdę o tak wiele?</div>
<div class="MsoNormal">
- Dzi-z-oiłem.
</div>
<div class="MsoNormal">
- Dziadka
upiłeś? – oczy szatynki rozszerzyły się w zdumieniu. Może Malfoy wypił za dużo
Ognistej? Tak, to by tłumaczyło roztrzęsiony głos, niewyraźną mowę… </div>
<div class="MsoNormal">
- Dziecko
zrobiłem. </div>
<div class="MsoNormal">
Po obu
stronach słuchawki zapadła cisza. Hermiona powoli przyswajała szokujące
informacje.</div>
<div class="MsoNormal">
- Żartujesz.
– wyszeptała. Malfoy ojcem, toż to przecież istna katastrofa! Przecież ten
dupek nie ma pojęcia o wychowaniu dzieci! Czy on w ogóle wie, do czego służy
pampers? Hermiona mimowolnie zachichotała na myśl o przewijającym noworodka,
dumnym arystokracie. </div>
<div class="MsoNormal">
- Granger…
Astoria podrzuciła mi Scorpiusa, przy okazji łaskawie mnie informując, że
jestem jego ojcem. Mam się nim zająć przez miesiąc, podczas gdy ona będzie
podrywać Latynosów. Przecież ja nie mam pojęcia, co zrobić z dzieckiem! On
ciągle tylko gada i beczy i chyba chce jeść i ja nie wiem, co robić, Granger,
ratunku! – Malfoy wyraźnie panikował. W tle Hermiona usłyszała płacz dziecka.
Coś ciężkiego spadło na podłogę. </div>
<div class="MsoNormal">
Sytuacja
była trudna do opanowania. Szatynka miała wyłącznie chwilę na zadecydowanie, co
zrobić. Trzeba było podjąć radykalne kroki, zanim Draco zabije to dziecko lub
jego własny syn zabije szarookiego dupka. </div>
<div class="MsoNormal">
- Będę za
pięć minut – rzuciła, rozłączając się. </div>
<div class="MsoNormal">
Z bólem
serca wyłączyła telewizor, żegnając się z Hugh Grantem. Zmusi Malfoy’a do podwyżki za te wszystkie
nadgodziny! </div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
- Hej,
spokojnie, już nie rycz, dobrze? Patrz, dostaniesz złotego galeona, tak! Ładnie
się błyszczy, prawda? </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Ma-ma!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Tatuś jest bardzo hojny, nie
sądzisz, Scorpiusie? </div>
<div class="MsoNormal">
- Ma-da!</div>
<div class="MsoNormal">
- Ciekawe,
kiedy zaczniesz okazywać pierwsze oznaki bycia czarodziejem. Ja, gdy miałem
pięć lat, zaczarowałem mój rowerek tak, że latał, zamiast jeździć po ziemi.</div>
<div class="MsoNormal">
- Cia-ma! </div>
<div class="MsoNormal">
Draco
prowadził bardzo interesujący dialog ze swoim synem, przy okazji dostrzegając,
jak bardzo Scorpius podobny był do klanu Malfoy’ów. Miał szaroniebieskie,
błyszczące oczy i blond włoski, które uroczo opadały mu na czoło. Miał
trójkątną twarz, tak jak jego matka. Gdy się uśmiechał, w jego policzkach
pojawiały się malutkie dołeczki. Pulchne paluszki trzymał kurczowo zaciśnięte w
piąstki, którymi wymachiwał na wszystkie strony. </div>
<div class="MsoNormal">
Jego syn
był najsłodszym dzieckiem na całej planecie.</div>
<div class="MsoNormal">
Z wyjątkiem
chwil, kiedy płakał.</div>
<div class="MsoNormal">
I tych, gdy
krzyczał.</div>
<div class="MsoNormal">
Plus
dodając jeszcze te, gdy seplenił jakieś niezrozumiałe słowa.</div>
<div class="MsoNormal">
Podsumowując,
dopóki siedział cicho, Scorpius był idealnym dzieckiem. </div>
<div class="MsoNormal">
Draco
zerknął niemrawo na zegarek. Granger miała jeszcze minutę, by przybyć na
miejsce. Popatrzył z nieufnością na torbę z akcesoriami do pielęgnacji
noworodka. Skąd on miał wiedzieć, do
czego służy ta odżywka, a do czego krem? Dlaczego na pampersach nie ma
instrukcji założenia? Nie wszyscy są geniuszami, takie szczegóły powinny zostań
uwzględnione! </div>
<div class="MsoNormal">
Scorpius
wyciągnął rączki i uroczo przekrzywił głowę, spoglądając na swojego tatę. Malfoy
zawahał się. Miał wziąć dziecko na ręce? A co, jeśli go upuści? Nie chciał
przecież zrobić mu krzywdy! </div>
<div class="MsoNormal">
W tym
momencie w jego drzwiach stanęła Hermiona.</div>
<div class="MsoNormal">
- Miałam
nadzieję, że żartowałeś – powiedziała, widząc radośnie gaworzące na kanapie
dziecko. Podeszła do małego blondynka i spokojnie wzięła go na ręce. Scorpius
zadowolony objął ja za szyję.</div>
<div class="MsoNormal">
- Gaga!</div>
<div class="MsoNormal">
-. Jesteś
pewien, że to twój syn? Nie widzę żadnych podobieństw. Jest słodki, uroczy,
śliczny… - wymieniała Gryfonka, z zachwytem spoglądając na dziecko. </div>
<div class="MsoNormal">
Draco
prychnął, słysząc jej słowa. </div>
<div class="MsoNormal">
-
Oczywiście, że to mój syn. Dzięki Merlinowi, jest bardziej podobny do mnie, niż
do powtorzycy.</div>
<div class="MsoNormal">
- Potworzycy?
– szatynka zdusiła chichot, próbując zachować powagę. </div>
<div class="MsoNormal">
- Astorii –
samo wymówienie imienia tej… kobiety przychodziło Malfoy’owi z trudem. Nie
rozumiał, jak mógł być takim idiotą, by wplątać się z związek z tą pokraką.
Musiał widocznie wypić wiele kieliszków Ognistej, które uszkodziły mu komórki
mózgowe. W jego otoczeniu było przecież wiele ładniejszych kobiet. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
O, taka Granger na przykład.
Wcale nie była taka brzydka. Zdecydowanie zmieniła się na plus od czasów
Hogwartu. Opanowała swoją burzę włosów, które teraz falami spływały po jej
ramionach. Zaczęła zwracać większa uwagę na swój strój. Zniknęły wyciągnięte
swetry i wygodne jeansy. Ich miejsce zajęły szykowne spódniczki i eleganckie
bluzeczki, często ze sporymi dekoltami, co budziło aprobatę jej szefa. Lekki
makijaż podkreślał jej brązowe oczy i długie rzęsy. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Gdyby nie była taka irytująca,
mógłby się z nią umówić. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Rozmyślania blondyna przerwał
cichy szloch dziecka i gruchanie Gryfonki:</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Cii, cii, Scorpius, cichutko,
mały. Zaraz cię nakarmimy, dobrze, skarbie? Zmusimy twojego tatę do ugotowania
mleka, co ty na to? Zakład, mały, że rozsadzi dom? </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Draco powlókł się z nieszczęśliwą
miną do kuchni. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
To miał być dla niego trudny
miesiąc. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
*</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Dobrze,
teraz zostawiamy gotującą się wodę na kilka minut. Musi być przegotowana, żeby
nie zaszkodziła małemu. Umyję butelkę, a ty odmierz odpowiednią ilość mleka w
proszku. – Hermiona zniknęła za drzwiami kuchni, podczas gdy Draco próbował
znaleźć informację, jak wiele proszku należało wsypać, by otrzymać odpowiedni
dla Scorpiusa pokarm. Blondyn zmarszczył brwi, z uwagą śledząc ulotkę. Był mały
problem. Ilość pokarmu należało dopasować do wieku dziecka, a przecież on nie
miał pojęcia, ile lat ma jego syn! </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Granger? –
zawołał. Szatynka wychyliła głowę zza drzwi, patrząc na niego zaciekawionym
spojrzeniem. – Ile lat ma mój syn?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Hermiona
westchnęła ciężko.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Naprawdę mam
ci tłumaczyć, skąd biorą się dzieci? Skoro byłeś w związku z Astorią trzy lata
temu, to Scorpius ma pewnie około roku. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Draco ponownie
skierował swoje spojrzenie na ulotkę, wreszcie znajdując niezbędną mu
informację. Dokładnie odmierzył niezbędną ilość proszku, po czym, gdy Hermiona
wróciła z butelką, wsypał do niej białą substancję i zalał odpowiednią ilością
wody. Scorpius siedział grzecznie w foteliku. Blondyn chciał podać szatynce
butelkę, gdy ta pokiwała głową.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Sam to zrób.
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Malfoy
zastygł, przerażony. Naprawdę musiał sam sobie poradzić? Podszedł do syna i już
miał mu wetknąć do ust smoczek, gdy przerwał mu krzyk Gryfonki.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Hej, musisz najpierw spróbować, czy jest odpowiednio ciepłe! </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Mężczyzna
spojrzał na nią bezrozumnym wzrokiem i zmarszczył brwi. Co miał zrobić?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Po prostu... wypij trochę mleka – Hermionie nie udało się do końca zdusić
śmiechu. Jej szefuńcio z butelką, to dopiero był widok! </div>
<div class="MsoNormal">
Wykonał
polecenia szatynki, po czym nakarmił niemowlę. Udało mu się! Co prawda, mleko
było dosłownie wszędzie, jednak, udało się! Kobieta patrzyła na niego z
prawdziwą dumą. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Gratuluję, Malfoy. Właśnie nakarmiłeś dziecko, nie ponosząc przy tym ofiar
śmiertelnych. Jestem z ciebie dumna – powiedziała radośnie Hermiona, podnosząc
Scorpiusa i przytulając go do piersi. </div>
<div class="MsoNormal">
Po
wypowiedzeniu tych kilku słów zarumieniła się nieco, chowając twarz w jasnych
włosach blondynka. I mimo, że szybko spuściła wzrok, Draco zauważył, że miała
naprawdę piękne oczy. Nie takie jak Astoria, ciemne i puste. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
W jej oczach kryły się miłość,
szczerość i radość, ukryte za przyjemną, czekoladową barwą. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Była już
dwudziesta druga, gdy Granger zaczęła pomału zbierać się do wyjścia. Blondyn
wreszcie odważył się wziąć niemowlę na ręce i teraz prawdopodobnie spacerował z
nim po całym domu, pragnąc uspokoić zapłakane dziecko. Nowo ochrzczony ojciec
nauczył się już karmić i przewijać małego, co Hermiona uważała za osobisty
sukces. Może Scorpiusowi uda się przeżyć tę noc. Kto jak kto, ale opiekujący
się synem Malfoy? To prędzej czy później musiało zakończyć się tragedią! </div>
<div class="MsoNormal">
Weszła po
schodach, ignorując ciekawskie spojrzenie wiszących na ścianach portretów.
Zerknęła do jadalni, nie znajdując tam jednak ani śladu niemowlęcia. Zaglądnęła
też do kilku innych pomieszczeń. Wszystko nadaremno. Draco zniknął. W końcu
stanęła przed drzwiami do sypialni blondyna.</div>
<div class="MsoNormal">
To miejsce
różniło się od wszystkich innych w Malfoy Manor. Nie miał do niego wstępu nikt
inny, za wyjątkiem prawowitego właściciela. Mężczyzna cenił sobie prywatność.
Jego sypialnia była dla niego spokojnym azylem, jedynym miejscem, w którym mógł
się w pełni zrelaksować, pobyć przez chwilę sam, nie zaprzątając sobie głowy
kolejnymi problemami biznesowymi. </div>
<div class="MsoNormal">
Szatynka
zapukała do drzwi. Po krótkiej chwili usłyszała ciche „wejdź” i wtargnęła do
środka pomieszczenia. </div>
<div class="MsoNormal">
Na dużym,
małżeńskim łożu siedział Draco. Zdjął koszulę, zostając w samych spodniach. W
umięśnionych ramionach trzymał małego Scorpiusa, który spał spokojnie, co
chwilę tylko delikatnie się wiercąc. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Na twarzy starszego Malfoy’a
malował się lekki uśmiech, gdy patrzył na swojego synka. Chociaż dopiero
dzisiaj dowiedział się o jego istnieniu, już wiedział, że byłby w stanie oddać
życie za to dziecko, wypłacić wszystkie swoje pieniądze, wszelkie bogactwa,
byleby tylko małemu nic się nie stało. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Hermiona usiadła tuż obok Draco.
Oboje zapatrzyli się na śpiące oblicze niemowlaka.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Jest taki malutki – szepnął
mężczyzna. Faktycznie, w porównaniu do jego umięśnionej, starannie wyrzeźbionej
sylwetki, noworodek był kruszynką. – Zasługuje na lepszego ojca, niż ja –
skrzywił się, wymawiając te słowa.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Granger zmarszczyła brwi.
Malfoy’owi musiało naprawdę zależeć na tym dziecku, skoro był w stanie się
przyznać do swojej słabości. Zawsze krył w sobie uczucia za pokerową maską,
której nikt nie był w stanie rozszyfrować. Nawet Blaise, najlepszy przyjaciel
Ślizgona, nie wiedział, co kryje się za pogardliwą miną. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Spojrzenie kobiety złagodniało.
Położyła dłoń na ramieniu Draco, przy okazji rozkoszując się miękkością jego
skóry. Oh, Merlinie, blondyn mógłby być ideałem każdej kobiety. Wysoki,
wysportowany, przystojny, troskliwy w stosunku do dzieci. Idealny.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
„Hermiono, opanuj się!” skarciła się w myślach. Nie mogła myśleć o
swoim szefie w… ten sposób. To było bardzo nieprofesjonalne! </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Jesteś dobrym ojcem –
powiedziała, składając delikatny pocałunek na czole małego. Spojrzała na Draco
i zobaczyła na jego twarzy szczery uśmiech. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Dziękuję, Granger. Idź już,
będziesz jutro niewyspana. Wezmę urlop na kilka dni. Przypilnuj tych idiotów,
żeby nie rozwalili mojego biura, dobrze?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Hermiona posłała mu ostatni
uśmiech, kiwając głową. Rzuciła szybkie „do zobaczenia” i teleportowała się do
swojego wygodnego, spokojnego mieszkania.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Draco jeszcze długo siedział i
wpatrywał się w swojego śpiącego syna, gotów zareagować na jego najcichszy
płacz. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Obiecał sobie, że będzie dobrym
ojcem i zamierzał tej obietnicy dotrzymać. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Nie zepsuje życia swojemu
dziecku, tak jak Lucjusz zepsuł jemu. </div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<br />Vilenehttp://www.blogger.com/profile/06977950606666881399noreply@blogger.com20tag:blogger.com,1999:blog-5686933428802304497.post-40228880221852470492014-01-18T11:35:00.002+01:002015-03-07T21:07:12.489+01:00Ki(n)d of Surprise - prolog<div style="text-align: center;">
Cześć, Miśki!</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Powracam z nowym opowiadaniem pod tytułem<b> "Ki(n)d of Surprise". </b></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Tak, koniec z zawieszeniem bloga, trzeba się brać do roboty! :)</b></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Nie wiem, jak często będę dodawać rozdziały. Na razie mam napisane pierwsze trzy części, więc myślę, że będą pojawiać się co piątek. <b>Rozdziału pierwszego spodziewajcie się 24.01 lub 25.01.2014 r. :)</b></div>
<div style="text-align: center;">
Za dwa tygodnie zaczynam ferie, więc myślę, że też zdołam coś więcej wtedy napisać, na zapas, tak, by rozdziały pojawiały się w miarę regularnie. :)</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Mam nadzieję, że spodoba Wam się sam pomysł historii Ki(n)d of Surprise. Jest on dość nietypowy, przyznam szczerze, że spotkałam się tylko z jednym, troszkę podobnym Dramione. Cóż, liczę, że polubicie tę historię. </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Komentarze są fajne, pamiętajcie. </b></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Bardzo, bardzo fajne.</b></div>
<div style="text-align: center;">
<b>A nawet bardziej niż bardzo, bardzo fajne. </b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><br /></b></div>
<div style="text-align: center;">
Tak więc, zapraszam do czytania.</div>
<div style="text-align: center;">
Endżoj. xD</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Dedykuję ten króciutki prolog wszystkim, którzy czekali na to, aż ponownie coś napiszę i wrócę na bloga. Kocham Was, całym moim małym serduszkiem. </b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><br /></b></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b><br /></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Draco Malfoy był przerażony. Tak,
on, mężczyzna, który nigdy nie przyznawał się do swoich uczuć, mógł śmiało
stwierdzić, że nigdy jeszcze nie czuł takiego strachu. Misje wykonywane dla
Czarnego Pana? Pestka! Mecze Quiditcha w wyjątkowo trudnych warunkach, przy
prawie zerowej widoczności? Banał! Sadystyczny ojciec, który pragnął, by syn
spełniał wszelkie jego aspiracje? Żaden problem! </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
W jego życiu było wiele trudnych,
mrożących krew w żyłach momentów. Mimo to, jeszcze nigdy nie czuł się tak słaby
i niezdolny, by wykonać jakikolwiek ruch. Nawet dementorzy nie przerażali go
bardziej niż…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Da-da! – krzyknął wesoło
niemowlak. W małej, zaciśniętej piąstce dziecko trzymało
grzechotkę, którą energicznie potrząsało. – Dada da! </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Blondyn przełknął ciężko ślinę. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Gdy w jego drzwiach pojawiła się
Astoria Greengrass z niemowlęciem na rękach, miał ochotę zatrzasnąć jej drzwi
przed nosem. Nienawidził tej namiastki kobiety. Sam nie rozumiał, jak mógł być
tak głupi i wplątać się w związek z tą potworzycą. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Ona nawet nie była ładna!
Farbowane blond włosy okalały jej trójkątną twarz. Oczy miały dziwny, ciemny
kolor. To nie był żaden z tych wspaniałych, ciepłych odcieni brązu. Miała wręcz
czarne źrenice, które dziwnie kontrastowały z jej niezdrowo bladą skórą. Skoro
oczy były zwierciadłem duszy, Astoria musiała
mieć pustkę w sercu. Ubierała się bardzo wyzywająco. Sukienka, która
miała na sobie tamtego dnia, miała dziwny, krzykliwy, różowy kolor i idealnie
pasowała swą barwą do długaśnych, naklejonych tipsów. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Och, nareszcie raczyłeś
otworzyć! Za pięć minut mam zajęcia fitness, przez ciebie się spóźnię! –
zawołała, gdy Malfoy wreszcie uchylił drzwi. Wcisnęła zdezorientowanemu
blondynowi małe dziecko w ramiona i podając dużą torbę z akcesoriami do opieki
nad niemowlakiem. Już chciała się teleportować, gdy Draco szarpnął ją za dłoń.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Co to jest? – powiedział
zszokowany, patrząc na śpiące niemowlę. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Dziecko. Scorpius Abrax Greengrass
- Malfoy.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Blondyn zaśmiał się kpiąco.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Chyba nie myślisz, że uda ci
się nabrać mnie na tak słabą sztuczkę. Ja nie mam dziecka. Nie wiem, z kim się
puściłaś, ale bierz bachora i zmykaj. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Astoria prychnęła pogardliwie. Z
równie różowej jak sukienka torebki wyjęła stos papierów. Szybko przejrzała
stos kartek, wyciągając z nich kilka potrzebnych stron i podając je blondynowi.
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- To nasz syn, Draco. Tu masz
niezbędne wyniki badań lekarskich, które rozwieją twoje wątpliwości. Kod DNA
się zgadza, widzisz? Odbiorę Scorpiusa za miesiąc. Czekają mnie zasłużone wakacje.
Wreszcie uwolnię się od tego bachora, przynajmniej na jakiś czas – mruczała pod
nosem, teleportując się.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Ale zaraz! – krzyknął były
Ślizgon. Jego była dziewczyna zniknęła jednak już z pola widzenia, zapewne
udając się na fitness. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Draco zerknął niepewnie na leżące
w jego ramionach dziecko. Scorpius. Jego syn. Odłożył dziecko na sąsiednią
kanapę. Niemowlak poruszył się, jednak nie otworzył oczu. Spał spokojnie, nie
mając pojęcia o rozgrywającym się za jego sprawą dramacie. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Blondyn przejrzał kartki. Rzeczywiście,
miał przed sobą małego dziedzica fortuny Malfoy’ów. Był ojcem półtorarocznego Scorpiusa. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
I był przerażony.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Przez miesiąc musiał zająć się
swoim dzieckiem, gdyż jego tępa matka uciekła na Bahamy, pewnie tylko po to, by
przespać się z jakimś egzotycznym Cassanovą. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
A jego syn przed chwilą otworzył swoje szaroniebieskie oczka, teraz wesoło gaworząc. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
W tej sytuacji mógł zrobić tylko
jedno.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Wyciągnął z kieszeni różdżkę i
szybko wystukał numer, dziękując Merlinowi w myślach za wynalezienie tak cudownego
wynalazku jak magofon. Przystawił drewienko do ucha, łącząc się z jedyną osobą,
która mogła mu teraz pomóc.</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Granger? Pamiętasz, że jesteś
winna mi przysługę?</div>
<div style="text-align: center;">
<b><br /></b></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b><br /></b></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
Vilenehttp://www.blogger.com/profile/06977950606666881399noreply@blogger.com20tag:blogger.com,1999:blog-5686933428802304497.post-21545069531842625072013-12-23T12:36:00.000+01:002013-12-23T12:36:08.210+01:00Epilog - It's hard enough to face this world alone<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Zaczynamy kazanie. </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
*próba mikrofonu: raz, dwa, raz, raz, raz* </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Witam Was, Kochani, na <b>ostatnim rozdziale</b> historii Nothing to Lose -<b> epilogu</b>. Mam nadzieję, że mnie za niego nie udusicie, błagam, bez przemocy, pamiętajcie, przemoc jest zła. :33 </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Chcę Wam życzyć zdrowych, spokojnych świąt. Dużo prezentów pod choinką, świetnych Dramione, miłości, wizyty Toma Feltona i reszty ekipy w Polsce. Spełniajcie swoje marzenia, Kociaki, bo to najważniejsze! :3</b></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Nie umiem pisać przemów, wiecie?</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Oprócz tego pragnę podziękować Wam za <b>50 000 wejść i ten rok,</b> podczas którego byliście ciągle ze mną. <b>Tak, blog obchodzi dzisiaj urodziny! </b>Dokładnie 23 grudnia 2012 roku opublikowałam prolog historii Nie Pytaj Mnie o Jutro. Od tamtej pory myślę, że udało mi się wiele osiągnąć. Poznałam wiele wspaniałych ludzi, podszkoliłam swoje umiejętności w pisaniu. Nigdy nie sądziłam, że aż 50 tys. ludzi odwiedzi tego bloga, naprawdę! Jestem wdzięczna za te wszystkie komentarze, opinie, uwagi.</div>
<div style="text-align: center;">
Chciałabym wymienić wszystkich po kolei i podziękować im osobiście, ale boję się, że o kimś zapomnę, dlatego zostanę przy takim ogólnym podziękowaniu. <b>Kocham Was, po prostu. Wszystkich. Bez Was nigdy tyle bym nie osiągnęła. </b></div>
<div style="text-align: center;">
<br />Dziękuję, że byliście, jesteście i, mam nadzieję, będziecie, gdy wrócę z nową historią.</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Póki co <b>zawieszam bloga</b>. Przepraszam wszystkich, których rozczaruje moja decyzja. Powód? Nie wyrabiam się z czasem, tak po prostu. Do kwietnia, do egzaminów, pozostało tak mało czasu, a tu jeszcze trzeci etap olimpiady... Nie mogę poświęcić na pisanie tyle czasu, ile bym chciała. <b>Przepraszam.</b> </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Obiecuję, że wrócę.</b></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Nie wiem, kiedy. Może za miesiąc, dwa, może nawet za kilka tygodni. Nie wiem kiedy, ale wrócę, kiedy tylko znajdę trochę czasu. Jeżeli tylko będę mieć dla kogo, będę pisać, bo kocham to robić i nie wyobrażam sobie bez tego życia.</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Będę płakać, będę płakać.</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
*wdech, wydech, wdech, wydech*</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Przygotujcie chusteczki, Słońca.</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Miłego czytania i jeszcze raz - wesołych świąt! :) </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
PS. Bardzo bym prosiła, żeby każda osoba, która czytała to opowiadanie, napisała choć króciutki komentarz. Chcę wiedzieć, ile osób towarzyszyło mi podczas NTL. :) </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i><span lang="EN-US">If your heart stops
beating, God rest my soul<o:p></o:p></span></i></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i><span lang="EN-US">Dig this grave for
two, I can’t live without you*<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Pik, pik, pik.</div>
<div class="MsoNormal">
To były
ostatnie minuty życia Draco Malfoy’a i on sam doskonale zdawał sobie z tego
sprawę. Pogodził się z nadchodzącą śmiercią. Osiągnął w życiu wszystko, czego
mógłby pragnąć. Uciekł spod kontroli ojca, poznał najpiękniejszą dziewczynę na
świecie, której oddał swoje serce, stanęli przed ołtarzem, mieli razem trójkę
dzieci – Scorpiusa, Narcyzę i Rosemary. Wszystkie wspomnienia sprawiały, że
odchodził z tego świata z uśmiechem na twarzy, trzymając za rękę swoją starszą córkę.</div>
<div class="MsoNormal">
- Wiesz,
Narcyzo – wyszeptał, choć mówienie sprawiało mu sporo bólu. – miałem wszystko,
czego mogłem sobie tylko zażyczyć. Pieniądze, urodę, reputację. Ale to wszystko
ot tak, nagle przestało mieć znaczenie, gdy twoja mama pojawiła się w moim
życiu. Byłem oburzony, gdy dowiedziałem się, że będziemy razem pracować. To
było coś niezwykłego, by dwójka wrogów została zmuszona do współpracy. Żałuję,
że tak wiele czasu spędziliśmy na kłótniach, tak wiele go zmarnowaliśmy…</div>
<div class="MsoNormal">
Gdy dowiedziałem się, pięć lat po twoich narodzinach, że
Hermiona nie żyje, poczułem się, jakby ktoś wyrwał mi duszę. Była całym moim
światem, jedyną nadzieją. Wiedziałem, że nikogo nie będę umiał pokochać tak,
jak jej. Zostaliście mi tylko wy – ty, Rose i Scorp. </div>
<div class="MsoNormal">
Po
policzkach Narcyzy spływały słone łzy. Tak, doskonale pamiętała, jak tacie było
ciężko po śmierci mamy. Miała co prawda tylko pięć lat, ale niektórych
wspomnień nie da się zatrzeć. Opuchnięte, czerwone powieki nigdy nie
płaczącego, zawsze twardego jak kamień, niewrażliwego ojca na zawsze zapisały
się w jej pamięci. </div>
<div class="MsoNormal">
Draco
tymczasem powoli rozkoszował się przypominaniem sobie coraz to nowych
wspomnień, związanych z Hermioną.</div>
<div class="MsoNormal">
Pierwsze
spotkanie…</div>
<div class="MsoNormal">
<i><o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> - Ona jest naprawdę ładna!<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> - Zabini, czy tobie padło na mózg?
To mugolaczka – Draco prychnął z pogardą, patrząc na swojego przyjaciela,
Blaise’a, który wydawał się wyraźnie zachwycony urodą brązowowłosej.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> Młody Malfoy nie mógł wyjaśnić, skąd
w jego sercu pojawiło się dziwne uczucie lodu, spowodowane słowami Zabini’ego.
Hermiona była jego. To on pierwszy ją zauważył. Była jego, po prostu jego!<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>Draco zbeształ się w myślach. To była tylko szlama Granger, jak on mógł
myśleć o niej w ten sposób?<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i><br /></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Pierwszy dzień pracy…</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<i>- Nie będę pracować z Granger.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> - Nie będę pracować z Mafoy’em!<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> Krzyki dwojga oburzonych młodych
ludzi rozbrzmiewały echem w biurze. <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> - Będziecie, będziecie – uśmiechnął
się Harry, jednak jego mina, szybko zmieniła się w grymas. – Oboje jesteście
najlepszymi aurorami, jakich mamy. Jest wojna, musimy współpracować, by wygrać.
Jesteście niezastąpieni. Proszę was. Jesteśmy odpowiedzialni nie tylko za
siebie, lecz także za wszystkich bezbronnych ludzi. Czy naprawdę nie potraficie
przełamać swojej nienawiści dla ich dobra?<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> Malfoy tylko prychnął, szyderczo się
uśmiechając. Przemowa, która wyraźnie, co było widać po twarzy aurorki,
uderzyła w sumienie szatynki, nie wzruszyła go.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> - Ładna gadka, Potter. Dobrze,
wspólniczko. Możemy pracować razem. Będzie zabawnie – Nikt nie wiedział o
uczuciach, które wybuchły w duszy Ślizgona na jej widok. Mógł udawać. Był
doskonałym aktorem.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><br /></i></div>
<div class="MsoNormal">
Pocałunki…</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<i>Jej usta były idealne. Och, ona cała była
perfekcyjna. Idealna w każdym calu. Wspaniała, jedyna w swoim rodzaju. Inna od
tych pustych panienek, którym zależało jedynie na jego pieniądzach. Ona
dostrzegła w nim to, czego nie zauważył nikt inny. Człowieka. Duszę. Nie tylko
wygląd.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> Hermiona spała. Zmarszczyła lekko
nos, gdy poczuła usta mężczyzny na swoich. Lubiła ten sposób budzenia. Wtedy
nawet poranki nie wydawały się takie straszne. <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> - Dzień dobry – usłyszała jak zza
mgły głos Draco. Mruknęła coś w odpowiedzi, przykrywając się jeszcze szczelniej
kołdrą – Słońce, pobudka. <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> Gryfonka leniwie otwarła jedno,
następnie drugie oko. Uśmiechnęła się na widok rozczochranego blondyna, którego
oczy nadal były urocze zaspane. Złożyła lekki pocałunek na jego ustach,
przyciągając go jeszcze bliżej siebie. Draco opadł na łóżko, z przyjemnością
zatracając się w pocałunku. <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> Ta chwila, zresztą jak wiele,
związanych z NIĄ, była idealna.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Zaręczyny.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<i> - Tak, Draco Malfoy’u, wyjdę za
ciebie.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> Blondyn zamarł, oniemiały. Nadal
klęczał, z wyciągniętym przed siebie pierścionkiem i wyraźnie coś rozważał.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> - Czy ty powiedziałaś „tak”? –
krzyknął w końcu. Hermiona, z której oczu kapały łzy wzruszenia, tylko pokiwała
głową. Już sekundę później znalazła się w ramionach narzeczonego, który obrócił
ją wokół własnej osi, śmiejąc się. Był najszczęśliwszym mężczyzną na całej
Ziemi. Kochał tę dziewczynę, a ona odwzajemniała jego uczucie. Cóż więcej
mógłby chcieć?<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<i> </i>Uśmiech Draco nieznacznie się
poszerzył. Ślub czy wieść o ciąży Hermiony pamiętał jak przez mgłę. Był wtedy
taki szczęśliwy!</div>
<div class="MsoNormal">
Lecz miłość
to nie tylko te piękne chwile. To także bolesne i smutne wspomnienia, raniące
naszą duszę ostrym sztyletem, rozrywające ją na pół. Chwile, o których myśl sprawia,
że w oczach pojawiają się łzy, a twarz wykrzywia grymas. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<i> - Granger, zostań dziś w domu –
Draco od rana męczyło złe przeczucie. Wiedział, że w ciągu najbliższych godzin
wydarzy się coś strasznego. Nie umiał wyjaśnić swojego niepokoju, po prostu to
czuł. Właśnie dlatego z całej siły starał się zatrzymać Hermionę w domu, nie
wypuszczając jej na żadną aurorską misję.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> Hermiona westchnęła ciężko,
zarzucając na ramiona płaszcz. Lekko się uśmiechnęła i pocałowała swoją córkę,
Narcyzę, przytulającą się do jej nogi, w czoło. Po chwili równie czułym gestem
pożegnała się z Draco, mrucząc:<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> - Wiesz przecież, że muszę –
westchnęła.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> - Zostań, proszę – spojrzał prosto w
ukochane, brązowe oczy żony. – Jeden dzień możesz sobie odpuścić. Nie idź,
zostań… - szepnął, widząc, że uparta Gryfonka już otwiera drzwi. Posłała mu
ostatni uspokajający uśmiech i całusa, po czym zniknęła.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> Wtedy właśnie Draco Malfoy po raz
ostatni widział swoją żonę żywą.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
- To boli,
tak bardzo boli. Wiedziałem, że stanie się coś złego. Powinienem być bardziej
stanowczy, zatrzymać ją w domu, choćby siłą. Zawsze była taka uparta, dlaczego
tak łatwo jej uległem? </div>
<div class="MsoNormal">
Narcyza
westchnęła ciężko, widząc, że na myśl o smutnych chwilach i tak nadwyrężone
serce jej ojca jeszcze bardziej przyspiesza. Jej oczy zaszkliły się.</div>
<div class="MsoNormal">
- Pamiętam,
jakby to było wczoraj, a minęło już trzydzieści lat… - Draco kontynuował swój
monolog. – Czas nie leczy ran. On tylko przyzwyczaja nas do cierpienia, pustki,
żalu. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<i>- Draco, Hermiona… Ona nie żyje – głos
Harry’ego załamał się, a brunet ukrył twarz w dłoniach, by nikt nie zauważył
jego łez.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> Twarz Draco była niczym kamienna
maska, nie wyrażała żadnych emocji. Nie dawał po sobie poznać, że jego serce
właśnie pękło na pół. <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> Jego żona, jego miłość, lepsza
połówka odeszła z tego świata. Został sam. <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> Wyszedł z gabinetu, nie zważając na
składających mu kondolencje ludzi i nie pozwalając sobie na łzy. Dopiero w
samotności pozwolił sobie na łzy. Rozpłakał się, tak po prostu, chowając twarz
w dłoniach. Czy ciążyła na nim jakaś cholerna klątwa? Choć raz w życiu coś mu
się udało! Miał rodzinę! Był szczęśliwy! Został brutalnie wyrwany z cudownego
snu, w którym egzystował.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> - Dlaczego? – szepnął, patrząc w
niebo. Jakby w odpowiedzi, z nieba zaczęły spadać krople deszczu, obmywając
policzki Draco z łez. <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> Malfoy uśmiechnął się smutno.
Hermiona zawsze znajdowała sposób, by otrzeć słone krople z jego twarzy. Nawet
tam, z góry, pilnowała, by jej mąż nie był smutny.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> Nie widział jej, ale czuł jej
obecność.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> - Czekaj na mnie, kochanie. <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
- Chciałeś
do niej dołączyć? – spytała Narcyza, mocniej chwytając pomarszczoną dłoń ojca i
składając na niej delikatny pocałunek. </div>
<div class="MsoNormal">
- Bywało
ciężko… Samotny ojciec z trójką dzieci – zaśmiał się chrapliwie, co spowodowało
atak kaszlu. Był chory, bardzo ciężko chory. – Żałuję, że Hermiona nie mogła
zobaczyć pierwszej dziewczyny Scorpiusa. Była by dumna z ciebie, z odznaki
Prefekta Naczelnego, wiszącej na twojej szacie w siódmym roku nauki. Nie
doczekała nawet pierwszych urodzin Rose. Będę musiał jej tyle opowiedzieć… -
staruszek przymknął oczy.</div>
<div class="MsoNormal">
- Kocham
cię, Cyz. Scorpiusa i Rose też, tak bardzo mocno. Będziemy pilnować was razem z
mamą z góry…</div>
<div class="MsoNormal">
Rytmiczne
pikanie aparatury przeszło w ciągły pisk. Do Sali wbiegli lekarze, próbując
ratować pacjenta.</div>
<div class="MsoNormal">
Było już
jednak za późno.</div>
<div class="MsoNormal">
21 czerwca
2041 roku Draco Malfoy odszedł z tego świata, by ponownie spotkac się ze swoją
miłością, Hermioną Granger. </div>
<div class="MsoNormal">
Na jego
grobie wyryto:</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i><span lang="EN-US">„If your love is just
a dream, don’t wake me up<br />
it’s hard enough to face this
word enough…”**<o:p></o:p></span></i></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span lang="EN-US"> </span></i></div>
<div style="border-bottom: solid windowtext 1.5pt; border: none; mso-element: para-border-div; padding: 0cm 0cm 1.0pt 0cm;">
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: solid windowtext 1.5pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
<br /></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: 18.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: 18.0pt;">
* tłum. „Jeżeli twoje serce
przestanie bić, Bóg zabierze moją duszę</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: 18.0pt;">
wykopcie
ten grób dla dwojga, nie umiem bez ciebie żyć”</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: 18.0pt;">
** tłum. „Jeżeli twoja miłość
jest tylko snem, nie budź mnie</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: 18.0pt;">
Tak ciężko jest stawić czoła
światu samemu…” </div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: 18.0pt;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: 18.0pt;">
Oba cytaty pochodzą z przepięknej
piosenki blessthefall – Open Water</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
Vilenehttp://www.blogger.com/profile/06977950606666881399noreply@blogger.com26tag:blogger.com,1999:blog-5686933428802304497.post-16870273800488528052013-11-29T21:04:00.002+01:002013-11-29T21:05:07.083+01:00Miniaturka 6 "Szarookieciasteczko81 pisze..."<div style="text-align: center;">
Cześć Słoneczka! :) </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Wiem, jestem beznadziejna i wiem, zwlekam z dodawaniem rozdziałów.</div>
<div style="text-align: center;">
Czy mogę wrócić się do pierwszej klasy podstawówki, proszę?</div>
<div style="text-align: center;">
Mam nadzieję, że zrozumiecie, że bycie w trzeciej gimnazjum nie jest takie miłe, jakie mogłoby się wydawać.</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b>I kochani jesteście, że nadal wypytujecie się o rozdziały, że nie zapominacie, że to czytacie, że komentujecie i tak bardzo Was kocham, że po prostu no. <3</b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><br /></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b>I macie dzisiaj miniaturkę, ot tak, bo Was uwielbiam.</b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><br /></b></div>
<div style="text-align: center;">
Lubię pisać miniaturki. Mam wrażenie, że bardziej podobają się Wam te krótkie one-shoty niż kilkunasto rozdziałowe opowiadanie. Jak to jest, co?</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Zbliżamy się do końca NTL. Jeszcze tylko jeden rozdział, wiecie?</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Zapraszam do czytania, Misie.</b></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Endżoj.</b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><br /></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><br /></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><br /></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><br /></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*rozmowa zaczęła się
22.06 22:30:44*</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b>szarookieciasteczko81:
<o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoNormal">
Granger, Granger, Granger… Czy to twoja bielizna leży pod
MOIM łóżkiem? Co ty do cholery robiłaś w mojej sypialni? Byłem aż tak nawalony,
że się z tobą przespałem? O Merlinie, staczam się. Myślałem, że mam lepszy
gust. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b>nie_ruda_lecz_kasztanowłosa:
</b></div>
<div class="MsoNormal">
Mój kochany, jakże głupiutki Smoczku. Przypominam ci, że
jesteśmy współlokatorami, dzięki wspaniałości obecnego ministra magii, tudzież
mojego przyjaciela, który przestał nim być, gdy zamówił nam jeden pokój z
podwójnym łóżkiem. Więc, Dracusiu, moje łóżko jest także twoim łóżkiem. </div>
<div class="MsoNormal">
…</div>
<div class="MsoNormal">
Malfoy, ty dupku! Skąd ty wiesz, że to właśnie moja
bielizna? Może zostawił ją któryś z gości, mieszkających tu przed nami, hę?</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b>szarookieciasteczko81</b>:
</div>
<div class="MsoNormal">
Śniłaś mi się, Gryfoneczko, paradująca przede mną właśnie w
takim ciuszku. Te czarne falbanki, mmm! </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
„Moje łóżko jest twoim łóżkiem”? To brzmi… zachęcająco.</div>
<div class="MsoNormal">
Jakby co, wiesz, gdzie mnie szukać.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b>nie_ruda_lecz_kasztanowłosa:<o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoNormal">
Wiem, gdzie cię szukać. Leżysz po drugiej stronie łóżka w
samych bokserkach i uśmiechasz się, jakby ktoś Parkinson w psychiatryku
zamknął. </div>
<div class="MsoNormal">
Idioto, czemu się tak na mnie patrzysz?</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
NIE.</div>
<div class="MsoNormal">
NIE MA MOWY.</div>
<div class="MsoNormal">
NIE ZAŁOŻĘ DLA CIEBIE TEJ BIELIZNY. NIENIENIE.</div>
<div class="MsoNormal">
NIE PATRZ NA MNIE TYM SZCZENIĘCYM SPOJRZENIEM. </div>
<div class="MsoNormal">
MAM SWOJA GODNOŚĆ. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b>szarookieciateczko81:<o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoNormal">
Dobra, Granger, raz wystarczyło. Ja nie Longbottom. Nie
podnoś na mnie czcionki, gryfońskie słoneczko. Zrozumiałem. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Może uda mi się jakoś cię przekonać do zmiany zdania? </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b>nie_ruda_lecz_kasztanowłosa:<o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Nie. Nie uda ci się, przestań. </div>
<div class="MsoNormal">
Dupku, wiesz że mam łaskotki!</div>
<div class="MsoNormal">
Nie… nfeiw… mogę… pisać! iefuwiufwfwe</div>
<div class="MsoNormal">
Tak być, Malfoy, nie będzie.</div>
<div class="MsoNormal">
To wojna.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b>szarookieciasteczko81:<o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Przygotuj białą flagę, wszystkie ulegną urokowi Draco Malfoy’a,
najprzystojniejszego Aurora wszechczasów. Ty także, cnotliwa pani, przyznasz
wreszcie, że to ja jestem w twym sercu. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b>nie_ruda_lecz_kasztanowłosa:<o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoNormal">
Zakład, Malfoy, że ja jedna ci nie ulegnę?</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b>szarookieciasteczko81:<o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoNormal">
O co, Granger?</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b>nie_ruda_lecz_kasztanowłosa</b>:</div>
<div class="MsoNormal">
Jeżeli wygram, będziesz moim służącym przez tydzień. *szatański
śmiech* Jak przegram… Hmm… Jak przegram…</div>
<div class="MsoNormal">
Bez zboczeństw, Malfoy, bez zboczeństw. </div>
<div class="MsoNormal">
I bez niemoralnych propozycji.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b>szarookieciasteczko82:<o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoNormal">
Jeżeli to ja wygram, pokażesz mi się w tej bieliźnie, którą
znalazłem pod moi.. naszym łóżkiem. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b>nie_ruda_lecz_kasztanowłosa:<o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoNormal">
Czyżbym zapomniała wspomnieć o tym, że BEZ ZBOCZEŃSTW?<br />
<!--[if !supportLineBreakNewLine]--><br />
<!--[endif]--><b><o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b>szarookieciasteczko82:<o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoNormal">
Tchórzysz, Granger?</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b>nie_ruda_lecz_kasztanowłosa:<o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoNormal">
Nigdy, Malfoy. Zakład.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b>szarookieciasteczko82:<o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoNormal">
O moja miła, me serce ku tobie ucieka. Zaś oczy twe w mroku
mej duszy rozjaśniają drogę, prowadząc ku lepszemu światu. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b>nie_ruda_lecz_kasztanowłosa:<o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoNormal">
Malfoy, dobrze się czujesz? *przykłada rękę do czoła
zdruzgotanego Ślizgona, nie wierzącego, iż zacna Gryfonka nie ulega jego
słodkim tekstom* Wszyscy w domu zdrowi? </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b>szarookieciasteczko82:<o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoNormal">
Matka nie żyje, ojciec w Azkabanie. Następne pytanie proszę. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b>nie_ruda_lecz_kasztanowłosa:<o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoNormal">
Przykro mi.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b>szarookieciasteczko82:<o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoNormal">
Nie ważne. Kontynuujmy. Twa dobroć, o pani, niczym promień
słońca, przebijający się przez najciemniejsze chmury w…</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b>nie_ruda_lecz_kasztanowłosa:<o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoNormal">
Skończ. To jest straszne. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b>szarookieciasteczko82:</b></div>
<div class="MsoNormal">
I cna panienko, racz spojrzeć na mnie łaskawym okiem i lico
swe…</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b>nie_ruda_lecz_kasztanowłosa:<o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoNormal">
Merlinie, skończ!</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b>szarookieciasteczko82:<o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoNormal">
Wystarczy Draco, ewentualnie bóg seksu. Do Merlina mi
jeszcze troszkę brakuje.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b>nie_ruda_lecz_kasztanowłosa:<o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoNormal">
Dracusiu, co za skromność! </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b><span lang="EN-US">szarookieciasteczko82:<o:p></o:p></span></b></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="EN-US">Granger,
Granger, Granger. </span>Nie irytuj mnie, bo źle skończysz. A co do mojej
skromności, uwierz mi, to tylko jedna z moich licznych zalet. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b>nie_ruda_lecz_kasztanowłosa:<o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoNormal">
Co mi zrobisz, Ślizgoński <i>wężyku? </i></div>
<div class="MsoNormal">
…</div>
<div class="MsoNormal">
Ty masz jakieś zalety?</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b>szarookieciasteczko82:<o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoNormal">
Wydaje mi się, że jesteś przywiązana do swoich <i>nie rudych, lecz kasztanowych </i>włosów. Nie
chcesz chyba, by zmieniły swą barwę na zielony? </div>
<div class="MsoNormal">
Wiesz, Granger, gdyby nie to, że przedzieliłaś nasze łóżko
taśmą policyjną z napisem: „Nie przekraczać”, z chęcią pokazałbym ci kilka z
moich zalet. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b>nie_ruda_lecz_kasztanowłosa:<o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoNormal">
Co ma wspólnego łóżko z…</div>
<div class="MsoNormal">
…</div>
<div class="MsoNormal">
MALFOY, TY ZBOCZEŃCU!</div>
<div class="MsoNormal">
Przestań się na mnie TAK patrzeć!</div>
<div class="MsoNormal">
I wara od moich włosów, kretynie. Zajmij się swoimi
ulizołkami. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b>szarookieciasteczko82:<o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoNormal">
Jak mam na ciebie nie patrzeć? Tak?</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b>nie_ruda_lecz_kasztanowłosa:<o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoNormal">
Właśnie tak, kretynie! Przestań! </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b>szarookieciasteczko82:<o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoNormal">
Masz ładne oczy, Granger.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b>nie_ruda_lecz_kasztanowłosa:<o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoNormal">
Umm.. dziękuję?</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b>szarookieciasteczko82:<o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoNormal">
Proszę cię bardzo. Polecam się na przyszłość. Rachunek
zostanie dostarczony w ciągu tygodnia na adres ulicy Pokątnej 48 w Londynie. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b>nie_ruda_lecz_kasztanowłosa:<o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoNormal">
Szarooki idioto, skąd ty, do cholery, wiesz, gdzie ja
mieszkam? </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b>szarookieciasteczko82:<o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoNormal">
Jesteśmy Aurorami, wspólniczko. Co w tym dziwnego?</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b>nie_ruda_lecz_kasztanowłosa:<o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoNormal">
Śledziłeś mnie, miej tyle godziwości, żeby się przyznać.</div>
<div class="MsoNormal">
...</div>
<div class="MsoNormal">
Przegrywasz,
wspólniku. Coś ci nie idzie. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b>szarookieciasteczko82:<o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoNormal">
Gdybyś była normalna, Granger, już bym wygrał. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b>nie_ruda_lecz_kasztanowłosa:
<o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoNormal">
Takimi tekstami kobiety nie zdobędziesz.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b>szarookieciasteczko82:<o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoNormal">
Liczę na swój naturalny urok. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b>nie_ruda_lecz_kasztanowłosa:<o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoNormal">
Ty nie masz naturalnego uroku.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b>szarookieciasteczko82:<o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoNormal">
Ranisz, Granger. Od teraz zamknę się w sobie, kryjąc swoją
urazę głęboko na dnie serca. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b>nie_ruda_lecz_kasztanowłosa:<o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoNormal">
Ty masz serce?!</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b>szarookieciasteczko82:<o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoNormal">
Czyżbyś śmiała w to wątpić? Oczywiście, że mam. Odbita jest
na nim twoja…</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b>nie_ruda_lecz_kasztanowłos:<o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoNormal">
Stopa.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b>szarookieciasteczko82:<o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoNormal">
Czemu Ty mnie tak nienawidzisz, Granger?</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b>nie_ruda_lecz_kasztanowłosa:<o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoNormal">
Ja Cię nienawidzę? To Ty wyzywałeś mnie od szlam przez
wszystkie lata szkoły! </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b>szarookieciasteczko82:<o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoNormal">
To było dawno i nie prawda.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b>nie_ruda_lecz_kasztanowłosa:<o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoNormal">
Jak nie prawda, jak prawda?! Wiesz, dupku, jak to bolało?!
Przebrzydły, obrzydliwy, uparty, egoistyczny du…</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b>szarookieciasteczko82:<o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoNormal">
…dupku, który mimo wszystko jest bardzo, bardzo przystojny…</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b>nie_ruda_lecz_kasztanowłosa:<o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoNormal">
Nie jesteś wcale przystojny!</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b>szarookieciasteczko82:<o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoNormal">
To dlaczego rumienisz się na mój widok?</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b>nie_ruda_lecz_kasztanowłosa:<o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoNormal">
Po prostu w tym pokoju jest gorąco, idioto!</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b>szarookieciasteczko82:<o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoNormal">
Tak, to też moja zasługa. Obecność mojej skromnej, lecz
jakże gorącej postaci zdecydowanie podnosi temperaturę.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b>nie_ruda_lecz_kasztanowłosa:<o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoNormal">
…</div>
<div class="MsoNormal">
No dobrze.</div>
<div class="MsoNormal">
Może nie jesteś najbrzydszy.</div>
<div class="MsoNormal">
Może masz nawet dobrze wyrzeźbione mięśnie.</div>
<div class="MsoNormal">
Może prawie jesteś przystojny.</div>
<div class="MsoNormal">
Ale i tak na Ciebie nie lecę, pacanie! </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b>szarookieciasteczko82:<o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoNormal">
Hermiono, czy umówisz się ze mną na randkę?</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b>szarookieciasteczko82:<o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoNormal">
Czy skoro moja cnotliwa Gryfonka zemdlała z wrażenia, możemy
uznać to za wygranie zakładu? </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b>szarookieciasteczko82:<o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoNormal">
Halo, Granger, żyjesz?</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b>szarookieciasteczko82:<o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoNormal">
HA! WYGRAŁEM!</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b>szarookieciasteczko82:<o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoNormal">
Teraz trzeba się zastanowić, gdzie wziąć Granger, żeby </div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: 36.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 36.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->a)<span style="font-size: 7pt;"> </span><!--[endif]-->mnie
nie zabiła</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: 36.0pt; mso-list: l0 level1 lfo1; tab-stops: list 36.0pt; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->b)<span style="font-size: 7pt;"> </span><!--[endif]-->żebym
ja nie zabił jej.</div>
<div class="MsoNormal">
Trudna sprawa.</div>
<div class="MsoNormal">
Wieża Eiffla odpada, Wenecja też (łodzie + woda = zniszczona
fryzura, nigdy!), z Big Bena mogłaby mnie zepchnąć, rafa koralowa też musi
zostać wykreślona z listy…</div>
<div class="MsoNormal">
Chyba po prostu postawię na prosty piknik.</div>
<div class="MsoNormal">
Może mnie nie udusi kocykiem?</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
…</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
GRANGER, BUDŹ SIĘ JUŻ, KOCHANIE, MUSISZ MI SIĘ POKAZAĆ W TYM
CIUSZKU!</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*rozmowa zakończyła
się 22.06 o godz. 23:20:59*</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
Vilenehttp://www.blogger.com/profile/06977950606666881399noreply@blogger.com22tag:blogger.com,1999:blog-5686933428802304497.post-81793991051322759632013-11-15T22:00:00.002+01:002013-11-15T22:00:28.950+01:00Nothing to Lose - rozdział siódmy<div style="text-align: center;">
Cześć cześć czeeść! :3</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Wybaczcie, że tak długo nie dodałam nic nowego. Za wyjaśnienie podam tylko jedno słowo - szkoła. Z czasem jest kiepsko, oj kiepsko...</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Udało mi się coś napisać. Przepraszam za długość rozdziału, wiem, że nie jest powalająca. ;-; </div>
<div style="text-align: center;">
Mozliwe, że w rozdziale są jakieś błędy, literówki. Śpieszę się, żeby dodać Wam tą notkę, bo dzisiaj wieczorkiem mam chwilę czasu; nawet za bardzo nie sprawdzam tesktu. Przymknijcie na to oko, ewentualnie oba, okey? :D</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Dziękuję za wszystkie komentarze pod ostatnią notką. Dały mi porządnego kopa, naprawdę! :3</div>
<div style="text-align: center;">
<b><br /></b></div>
<div style="text-align: center;">
Proszę Was o wyrażanie swojej opini także i przy tym rozdziale, zwłaszcza, że zbliżamy się do końca opowiadania. </div>
<div style="text-align: center;">
<b><br /></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Czytam - komentuję! </b></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Dla Was to jest tylko minutka, nie musicie się rozpisywać. Po prostu dajcie mi znać, czy się podobało, czy nie. xD </b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><br /></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Zapraszam do czytania ^^ </b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><br /></b></div>
<div style="text-align: center;">
PS. Nie bijcie za dramy na początku, dobrze? </div>
<div style="text-align: center;">
PS2. Przepraszam, że to takie słabe.</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Dla M. Bo... w sumie dlatego, że jest i poświęca swój niemiecki, żeby ze mną pisać, a potem zarywa nocki. XDDD Kochana jest, głupol jeden. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Słowa potrafią ranić. Potężniej
niż nóż, mocniej niż jakiekolwiek fizyczne uderzenie. Kilka zdań
wypowiedzianych w gniewie, kłótni, potrafi przekreślić wieloletnią przyjaźń,
zniszczyć zaufanie. Czemu nie doceniamy potężnej mocy słów? Ranimy. Zabijamy.
Cierpimy. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Harry nie wyobrażał sobie, jakie
uczucia w szatynce wzbudziły te dwa słowa „przykro mi”. Strach, przenikający
każdą, najmniejszą komórkę jej ciała. Niedowierzanie, nie zaakceptowanie tego
faktu. On nie mógł zginąć, Malfoy to… Malfoy. Ten wiecznie irytujący,
egoistyczny, narcystyczny mężczyzna. Ból, najprawdziwszy, najszczerszy ból
spowodowany stratą kogoś bliskiemu jej sercu.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Bo tak, Malfoy mógł być sobą,
mógł mieć setki wad, ale czy ona ich nie miała? Czy jakikolwiek człowiek na
świecie składał się wyłącznie z zalet? Miłość nie polega na tym, żeby nie
dostrzegać wad drugiej osoby, tylko by ją zaakceptować taką, jaką jest. Pogodziła
się z nieustannymi humorkami arystokraty, jego docinkami czy ciągłymi
podtekstami. Jego żarty zaczęły ją śmieszyć, na kaprysy blondyna przestała
zwracać uwagę. Był przy niej, troszczył się o nią. To było ważniejsze niż kilka
jego wad, które naprawdę, zaakceptowała. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
A teraz, on miał tak po prostu
odejść? Zostawić ją samą, samiuteńką? Niby odzyskała pamięć, lecz po co jej
było zdrowie, skoro nie miała jego?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Po jej policzkach spłynęły
pierwsze łzy, już miała odejść od Harry’ego, gdy ten złapał ją za rękę:</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Musimy tam wrócić, Hermiono. Ktoś
musi zidentyfikować ciała, potwierdzić nazwiska zmarłych…</div>
<div class="MsoNormal">
- D… jego
wszyscy znają. – głos jej się trząsł, a na policzki wstępowały kolejne słone
krople. Nie mogła uwierzyć. Straciła go…</div>
<div class="MsoNormal">
- Taka jest
procedura, przecież wiesz. Poza tym, on nie ma rodziny, więc ten przykry
obowiązek spada na nas – Wybraniec schował twarz w dłoniach. To nie miało się
tak skończyć! Tuż przed akcją Draco wyznał mu uczucia, którymi darzył Granger.
Prosił, by w razie, jeżeli coś mu się stanie, to Hermiona odziedziczyła cały
jego dobytek. Minister magii zamierzał dotrzymać obietnicy złożonej
szarookiemu. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Teraz... Malfoy odszedł. Kiedyś był jego
wrogiem, ale to było dawno, dawno temu. W ciągu tych kilku lat, gdy blondyn
pracował z Hermioną jako auror, Harry zdążył go polubić. Oczywiście, często
miał wrażenie, że Draco nadal jest zarozumiałym, zakochanym w sobie egoistą. To
nie było jednak tak, to była po prostu jedna z masek, którą przybierał Malfoy,
by nie dać się zranić, by ukryć swoje prawdziwe uczucia. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Patrzył ze współczuciem na swoją
przyjaciółkę. Nie wyobrażał sobie, jak wielkie cierpienie musiała przeżywać.
Spędziła z Malfoy’em ostatni miesiąc, był pewien, że ten okres czasu odcisnął
na niej trwałe piętno. W końcu Ślizgon nie był taki zły, jak się wszystkim
wydawało. Był po prostu zagubiony we własnym życiu. A przy Granger odnajdywał
swoje prawdziwe „ja”. Był sobą. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Musimy, Hermiono – wyciągnął
ręki w stronę drobnej, kruchej kobiety. Ta zacisnęła oczy, próbując powstrzymać
spływanie łez. Po chwili skinęła powoli głową, chwytając rękę przyjaciela i
mocno wtulając się w jego umięśnione ciało. Razem przenieśli się do
ministerstwa. </div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
***</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Widok był okropny. Przypominał on
Hermionie chwile, o których wolałaby zapomnieć – Wielka Sala, zaraz po Ostatecznej
Bitwie. Stosy ciał, ułożone na prowizorycznych łóżkach. Całe rodziny,
opłakujące bliskich zmarłych. Ból. Cierpienie. Śmierć. Żałoba.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Tak było i tutaj. Co chwila
donoszone było kolejne ciało, następnie kładzione zostawało w głównym holu
ministerstwa, by potem oddać je bliskim. Wszędzie widziała zapłakane twarze. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Hermiona potrząsnęła głową. Nie
chciała tu być. Nie chciała być nigdzie. Nie chciała żyć. Draco zginął.
Straciła go, na zawsze. Zniknął, w momencie, kiedy najbardziej go potrzebowała.
Nie mogła teraz po prostu spojrzeć na jego ciało, potwierdzić tożsamość,
popłakać dwa dni i żyć dalej, jakby nic się nie stało, jakby nie odeszła
najważniejsza, najcenniejsza dla niej osoba. </div>
<div class="MsoNormal">
Harry
pociągnął ją w stronę łóżek, ciągle obejmując ramieniem. Przechodzili od łóżka
do łóżka, patrząc na twarze ludzi, którzy zasnęli już wiecznym snem. Na jednych
malował się smutek, na innych szok, a na kolejnych wyraźnie było widać
nieśmiały uśmiech. Wierzyli, że umierają w słusznej sprawie? Walczyli o lepszy
świat? </div>
<div class="MsoNormal">
- Nie ma go
tutaj – szept Harry’ego brzmiał w panującej dokoła ciszy niczym głośny krzyk.
To była prawda – nie było tutaj ciała zmarłego Malfoy’a. Miała się cieszyć,
wierzyć, że jest jeszcze nadzieja, że odnajdzie się cały i zdrowy? A może
rozpaczać, że nie będą w stanie zapewnić mu nawet godnego pochówku? Myśli panny
Granger były chaotyczne. Ręce nadal się trzęsły, a serce pikało w nerwowym
rytmie…</div>
<div class="MsoNormal">
On odszedł.
Zniknął.</div>
<div class="MsoNormal">
- Hermiono,
tam – Potter wskazał ręką ciało leżące na oddalonym od innych łóżku. Blond
włosy, blada cera… Nie.</div>
<div class="MsoNormal">
Nie.</div>
<div class="MsoNormal">
To nie mógł
być Draco.</div>
<div class="MsoNormal">
On nie mógł
zginąć.</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie mogę,
Harry. Nie mogę tam iść – cofnęła się w pół kroku. Nie chciała widzieć jego
martwego ciała. To oznaczałoby koniec złudnej nadziei, że może to wszystko
tylko jakaś mało zabawna pomyłka, że niedługo wszystko się wyjaśni i będą
razem. Nareszcie, tylko we dwoje. </div>
<div class="MsoNormal">
Wybraniec
posłał jej pokrzepiający uśmiech, za którym wyraźnie malowało się przygnębienie
i zmęczenie. Sam podszedł do śniącego wiecznym snem mężczyzny. </div>
<div class="MsoNormal">
- Hermiono?
– rzekł po chwili, uważnie przypatrując się ciału. – To nie on. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br />
***</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Draco
otworzył najpierw jedno, później drugie oko. Żył. Naprawdę żył. Zdziwiony swoim
odkryciem, spróbował usiąść i poczuł dotkliwy ból w lewej nodze. </div>
<div class="MsoNormal">
Gdzie on
był? Co się stało? Pamiętał atak na ministerstwo, mknące w jego stronę zaklęcie
i… pustka.</div>
<div class="MsoNormal">
- Już
wiesz, jak czuła się Granger, idioto – mruknął sam do siebie, pomału wstając. Na
myśl o Hermionie poczuł dziwną obojętność. Był pusty, odebrano mu zdolność
odczuwania. Uczuciami darzył tylko jedną kobietę, a skoro ona go nie chciała,
wolał nic nie czuć. </div>
<div class="MsoNormal">
Ciekawe, co
czuła? Zaniepokoiła ją wiadomość o jego zniknięciu czy też ucieszyła się, że
wreszcie dał jej spokój? </div>
<div class="MsoNormal">
Wstał,
krzywiąc się. Rozejrzał się wokoło. Nie znał tego miejsca. Był w ciemnym,
głuchym lesie. Był sam. Nad jego głową błyszczały gwiazdy na nieskalanym żadną
chmurą niebie. </div>
<div class="MsoNormal">
Usłyszał
huk i dziwne terkotanie. Skierował swoje
kroki ku źródle hałasu. Jego oczom ukazał się doprawdy przeciwny widok.
Wielkie, blaszane COŚ przejeżdżało właśnie ulicą, głośno przy tym warcząc i
zostawiając za sobą smużkę dymu. Co to było, do cholery? Jakieś zwierzę? Czy te
stworzenia były niebezpieczne, a on cudem uszedł z życiem? </div>
<div class="MsoNormal">
Westchnął. Nie
miał pomysłu, co zrobić dalej, więc powoli, uważając na zranioną nogę,
pokuśtykał w stronę, gdzie za horyzontem zniknął ten przedziwny stwór. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
***</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Gdy
pierwsze dziwne, blaszane stworzenie zatrzymało się, a jego kierowca
zaproponował mu podwiezienie, chciał odmówić. Jednak ból w nodze nasilał się, a
on sam, zmęczony pojedynkiem, nie miał ochoty na dłuższe spacery. </div>
<div class="MsoNormal">
Ukłonił się
przed niebezpiecznym stworzeniem, które chwilowo grzecznie stało i czekało na
dalsze polecenia swojego właściciela. Mężczyzna siedzący za kierownicą
wybuchnął głośnym śmiechem, zastanawiając się, co tak dobry aktor robi w środku
jakieś głuszy! Ten blondyn wyglądał na autentycznie zdziwionego faktem, że samochodowi
nie trzeba było się kłaniać! </div>
<div class="MsoNormal">
Droga do
najbliższego miasteczka mijała im w przyjemnej ciszy. Draco zamknął oczy,
próbując pozbierać myśli. Musiał dostać się do ministerstwa, odnaleźć Hermionę,
dać kopa w tyłek Potterowi (nie wiedział za co, ale musiał). </div>
<div class="MsoNormal">
- Ma pan
zapasową różdżkę? – spytał grzecznie, powodując, że mężczyzna siedzący za
kierownicą, John, praktycznie stracił kontrolę nad pojazdem i nie wiele
brakowało, by podróż zakończyła się w jakimś przydrożnym rowie.</div>
<div class="MsoNormal">
Malfoy
westchnął w duchu. </div>
<div class="MsoNormal">
- Mugole to
idioci – szepnął w powietrze, wymawiając cichą prośbę do Merlina, by dał mu
cierpliwość.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
***</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Minęły trzy
dni. Trzy dni spędzone w dziwnej zadumie, melancholii, samotności. Hermiona nie
była w stanie rozmawiać z ludźmi. Chciała być sama, by móc w samotności wylewać
łzy. Nie chciała fałszywego współczucia. Ludzie nie rozumieli… </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Nie rozumieli, jak można w ciągu
niecałego miesiąca pokochać osobę, którą wcześniej się nienawidziło. To było
niezwykłe, ta zażyłość, która powstała mimo różnic między Gryfonką a Ślizgonem.
Byli swoimi przeciwieństwami, a jednak zdołali się pokochać. Hermiona darzyła
go uczuciem tak szczerym, tak prawdziwym… A jednak zepsuła sprawę i blondyn już
nigdy miał się nie dowiedzieć prawdy. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Od trzech dni na jej twarzy nie
zagościł uśmiech. Nie potrafiła szczerze się zaśmiać. Czuła, że jej radość
byłaby w pewnym sensie obrazą pamięci Draco. </div>
<div class="MsoNormal">
Dzień
wcześniej odbył się symboliczny pogrzeb. Mimo że ciała Malfoy’a nie
odnaleziono, został on oficjalnie uznany za zmarłego. Pusta trumna została
spuszczona w dół, a kwiaty złożono na symbolicznym grobie. Po wszystkich
sztucznie zasmuconych twarzach spłynęły sztuczne łzy. Ludzie wcale go nie
żałowali. Dla nich był wyłącznie zdrajcą. Kto raz był Śmierciożercą, w ich
oczach na zawsze już nim pozostanie. Nawet śmierć nie odkupiła jego win. A
Hermiona? Granger widziała w Malfoy’u wspaniałego, choć irytującego mężczyznę,
z którym chciałaby związać swoje dalsze życie.</div>
<div class="MsoNormal">
Pogoda
towarzyszyła jej w utrapieniu – tak jak po policzkach Gryfonki spływały łzy,
tak i krople deszczu powoli spływały po szybach…</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
***</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Harry
Potter siedział właśnie przy biurku, gdy do jego gabinetu wtargnęła osoba
oficjalnie uznana za martwą.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Draco Malfoy był w końcu mistrzem wielkich
wejść, prawda?</div>
<div class="MsoNormal">
- Potter,
uduszę cię, miałeś mnie ochraniać, a przez ciebie wylądowałem na jakimś zadupiu,
bez różdżki! – wykrzyknął blondyn, krzywiąc się lekko. W
małym mugolskim miasteczku opatrzono mu nogę, jednak jego rany nadal pozostały
nie zagojone. Ciągle czuł przeszywający ból. </div>
<div class="MsoNormal">
- Ty żyjesz
– wyszeptał minister– Ty naprawdę żyjesz – powiedział już głośniej. Nie mógł
uwierzyć. Po Malfoy’u wszystkiego można było się spodziewać, naprawdę – ciągle miał
nadzieję, że uda się odnaleźć żywego blondyna, jednak nie myślał, że
poszukiwany sam wtargnie do jego gabinetu! </div>
<div class="MsoNormal">
Draco
uśmiechnął się swoim typowym, szyderczym uśmiechem. Uwielbiał być w centrum
uwagi. Już widział te nagłówki gazet: „Zmartwychwstały – czyli o cudownym
odnalezieniu Draco Malfoy’a”.</div>
<div class="MsoNormal">
Wywiady
jednak później. Teraz miał do załatwienia ważniejsze rzeczy.</div>
<div class="MsoNormal">
- Potter,
co z Hermioną? – spytał cicho, poważniejąc. </div>
<div class="MsoNormal">
- Lepiej
sam zobacz. Od trzech dni nie miałem z nią kontaktu, odpychała nas wszystkich
od siebie. Malfoy, nie wiem, jak to możliwe, ale ona naprawdę cię kocha. Nie
zepsuj tego. – Harry schował twarz w dłoniach, jednak po chwili podniósł ją i
lekko się uśmiechnął. Teraz, gdy zguba odnalazła się, Hermionie na pewno się
poprawi. Zauważył zdziwienie, ale też coś jakby… czułość? na twarzy aurora. Już
po krótkiej chwili Draco zniknął z cichym trzaskiem, pewnie kierując się do niewielkiego
domku, w którym mieszkała obecnie szatynka. </div>
<div class="MsoNormal">
Minister
magii westchnął cicho. Teraz mógł jedynie życzyć Hermionie, by nie zemdlała,
gdy zobaczy Draco w swoim salonie.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
***</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Draco
patrzył ze zdziwieniem na Hermionę. Ona go nie widziała, zbyt zajęta bezcelowym
wpatrywaniem się w krople deszczu, spływające po szybie. </div>
<div class="MsoNormal">
Nie była
smutna. Ona była zrozpaczona.</div>
<div class="MsoNormal">
Nienawidził
patrzeć na jej łzy, a teraz sam był ich powodem.</div>
<div class="MsoNormal">
- Granger –
szepnął, najciszej jak mógł.</div>
<div class="MsoNormal">
Widział,
jak głowa szatynki odwraca się i jak w jej oczach pojawia się niedowierzanie. Po
chwili Hermiona uśmiechnęła się, tak pięknie, jak to tylko ona umiała i rzuciła
mu się w ramiona.</div>
<div class="MsoNormal">
Trzymał ją
przytuloną, jakby od tego zależało ich życie. Wdychał delikatny zapach jej
perfum, podczas gdy ona moczyła jego koszulę słonymi kroplami. Teraz jednak
płakała ze szczęścia. Jej największy skarb odnalazł się.</div>
<div class="MsoNormal">
-
Przepraszam, tak bardzo cię przepraszam, kocham cię, nie zostawiaj mnie więcej –
powtarzała w kółko, przytulona do mężczyzny najciaśniej, jak tylko się dało. Swoimi
dłońmi przeczesywała jego brudne, blond włosy. Draco podniósł jej podbródek i
spojrzał w ukochane, brązowe oczy. </div>
<div class="MsoNormal">
- Też cię
kocham – odpowiedział, muskając jej wargi swoimi. Pocałunek był delikatny,
pełen miłości. Potem tylko patrzyli na siebie w ciszy, lekko się uśmiechając.
Na słowa, wyjaśnienia, przyjdzie czas potem. </div>
<div class="MsoNormal">
Teraz
liczyli się tylko oni. </div>
<br />
<div class="MsoNormal">
Wreszcie
mogli być razem, bez żadnych przeszkód i niedomówień.</div>
<div style="text-align: center;">
<b><br /></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><br /></b></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
Vilenehttp://www.blogger.com/profile/06977950606666881399noreply@blogger.com21