Zaczynamy kazanie.
*próba mikrofonu: raz, dwa, raz, raz, raz*
Witam Was, Kochani, na ostatnim rozdziale historii Nothing to Lose - epilogu. Mam nadzieję, że mnie za niego nie udusicie, błagam, bez przemocy, pamiętajcie, przemoc jest zła. :33
Chcę Wam życzyć zdrowych, spokojnych świąt. Dużo prezentów pod choinką, świetnych Dramione, miłości, wizyty Toma Feltona i reszty ekipy w Polsce. Spełniajcie swoje marzenia, Kociaki, bo to najważniejsze! :3
Nie umiem pisać przemów, wiecie?
Oprócz tego pragnę podziękować Wam za 50 000 wejść i ten rok, podczas którego byliście ciągle ze mną. Tak, blog obchodzi dzisiaj urodziny! Dokładnie 23 grudnia 2012 roku opublikowałam prolog historii Nie Pytaj Mnie o Jutro. Od tamtej pory myślę, że udało mi się wiele osiągnąć. Poznałam wiele wspaniałych ludzi, podszkoliłam swoje umiejętności w pisaniu. Nigdy nie sądziłam, że aż 50 tys. ludzi odwiedzi tego bloga, naprawdę! Jestem wdzięczna za te wszystkie komentarze, opinie, uwagi.
Chciałabym wymienić wszystkich po kolei i podziękować im osobiście, ale boję się, że o kimś zapomnę, dlatego zostanę przy takim ogólnym podziękowaniu. Kocham Was, po prostu. Wszystkich. Bez Was nigdy tyle bym nie osiągnęła.
Dziękuję, że byliście, jesteście i, mam nadzieję, będziecie, gdy wrócę z nową historią.
Póki co zawieszam bloga. Przepraszam wszystkich, których rozczaruje moja decyzja. Powód? Nie wyrabiam się z czasem, tak po prostu. Do kwietnia, do egzaminów, pozostało tak mało czasu, a tu jeszcze trzeci etap olimpiady... Nie mogę poświęcić na pisanie tyle czasu, ile bym chciała. Przepraszam.
Obiecuję, że wrócę.
Nie wiem, kiedy. Może za miesiąc, dwa, może nawet za kilka tygodni. Nie wiem kiedy, ale wrócę, kiedy tylko znajdę trochę czasu. Jeżeli tylko będę mieć dla kogo, będę pisać, bo kocham to robić i nie wyobrażam sobie bez tego życia.
Będę płakać, będę płakać.
*wdech, wydech, wdech, wydech*
Przygotujcie chusteczki, Słońca.
Miłego czytania i jeszcze raz - wesołych świąt! :)
PS. Bardzo bym prosiła, żeby każda osoba, która czytała to opowiadanie, napisała choć króciutki komentarz. Chcę wiedzieć, ile osób towarzyszyło mi podczas NTL. :)
If your heart stops
beating, God rest my soul
Dig this grave for
two, I can’t live without you*
Pik, pik, pik.
To były
ostatnie minuty życia Draco Malfoy’a i on sam doskonale zdawał sobie z tego
sprawę. Pogodził się z nadchodzącą śmiercią. Osiągnął w życiu wszystko, czego
mógłby pragnąć. Uciekł spod kontroli ojca, poznał najpiękniejszą dziewczynę na
świecie, której oddał swoje serce, stanęli przed ołtarzem, mieli razem trójkę
dzieci – Scorpiusa, Narcyzę i Rosemary. Wszystkie wspomnienia sprawiały, że
odchodził z tego świata z uśmiechem na twarzy, trzymając za rękę swoją starszą córkę.
- Wiesz,
Narcyzo – wyszeptał, choć mówienie sprawiało mu sporo bólu. – miałem wszystko,
czego mogłem sobie tylko zażyczyć. Pieniądze, urodę, reputację. Ale to wszystko
ot tak, nagle przestało mieć znaczenie, gdy twoja mama pojawiła się w moim
życiu. Byłem oburzony, gdy dowiedziałem się, że będziemy razem pracować. To
było coś niezwykłego, by dwójka wrogów została zmuszona do współpracy. Żałuję,
że tak wiele czasu spędziliśmy na kłótniach, tak wiele go zmarnowaliśmy…
Gdy dowiedziałem się, pięć lat po twoich narodzinach, że
Hermiona nie żyje, poczułem się, jakby ktoś wyrwał mi duszę. Była całym moim
światem, jedyną nadzieją. Wiedziałem, że nikogo nie będę umiał pokochać tak,
jak jej. Zostaliście mi tylko wy – ty, Rose i Scorp.
Po
policzkach Narcyzy spływały słone łzy. Tak, doskonale pamiętała, jak tacie było
ciężko po śmierci mamy. Miała co prawda tylko pięć lat, ale niektórych
wspomnień nie da się zatrzeć. Opuchnięte, czerwone powieki nigdy nie
płaczącego, zawsze twardego jak kamień, niewrażliwego ojca na zawsze zapisały
się w jej pamięci.
Draco
tymczasem powoli rozkoszował się przypominaniem sobie coraz to nowych
wspomnień, związanych z Hermioną.
Pierwsze
spotkanie…
- Ona jest naprawdę ładna!
- Zabini, czy tobie padło na mózg?
To mugolaczka – Draco prychnął z pogardą, patrząc na swojego przyjaciela,
Blaise’a, który wydawał się wyraźnie zachwycony urodą brązowowłosej.
Młody Malfoy nie mógł wyjaśnić, skąd
w jego sercu pojawiło się dziwne uczucie lodu, spowodowane słowami Zabini’ego.
Hermiona była jego. To on pierwszy ją zauważył. Była jego, po prostu jego!
Draco zbeształ się w myślach. To była tylko szlama Granger, jak on mógł
myśleć o niej w ten sposób?
Pierwszy dzień pracy…
- Nie będę pracować z Granger.
- Nie będę pracować z Mafoy’em!
Krzyki dwojga oburzonych młodych
ludzi rozbrzmiewały echem w biurze.
- Będziecie, będziecie – uśmiechnął
się Harry, jednak jego mina, szybko zmieniła się w grymas. – Oboje jesteście
najlepszymi aurorami, jakich mamy. Jest wojna, musimy współpracować, by wygrać.
Jesteście niezastąpieni. Proszę was. Jesteśmy odpowiedzialni nie tylko za
siebie, lecz także za wszystkich bezbronnych ludzi. Czy naprawdę nie potraficie
przełamać swojej nienawiści dla ich dobra?
Malfoy tylko prychnął, szyderczo się
uśmiechając. Przemowa, która wyraźnie, co było widać po twarzy aurorki,
uderzyła w sumienie szatynki, nie wzruszyła go.
- Ładna gadka, Potter. Dobrze,
wspólniczko. Możemy pracować razem. Będzie zabawnie – Nikt nie wiedział o
uczuciach, które wybuchły w duszy Ślizgona na jej widok. Mógł udawać. Był
doskonałym aktorem.
Pocałunki…
Jej usta były idealne. Och, ona cała była
perfekcyjna. Idealna w każdym calu. Wspaniała, jedyna w swoim rodzaju. Inna od
tych pustych panienek, którym zależało jedynie na jego pieniądzach. Ona
dostrzegła w nim to, czego nie zauważył nikt inny. Człowieka. Duszę. Nie tylko
wygląd.
Hermiona spała. Zmarszczyła lekko
nos, gdy poczuła usta mężczyzny na swoich. Lubiła ten sposób budzenia. Wtedy
nawet poranki nie wydawały się takie straszne.
- Dzień dobry – usłyszała jak zza
mgły głos Draco. Mruknęła coś w odpowiedzi, przykrywając się jeszcze szczelniej
kołdrą – Słońce, pobudka.
Gryfonka leniwie otwarła jedno,
następnie drugie oko. Uśmiechnęła się na widok rozczochranego blondyna, którego
oczy nadal były urocze zaspane. Złożyła lekki pocałunek na jego ustach,
przyciągając go jeszcze bliżej siebie. Draco opadł na łóżko, z przyjemnością
zatracając się w pocałunku.
Ta chwila, zresztą jak wiele,
związanych z NIĄ, była idealna.
Zaręczyny.
- Tak, Draco Malfoy’u, wyjdę za
ciebie.
Blondyn zamarł, oniemiały. Nadal
klęczał, z wyciągniętym przed siebie pierścionkiem i wyraźnie coś rozważał.
- Czy ty powiedziałaś „tak”? –
krzyknął w końcu. Hermiona, z której oczu kapały łzy wzruszenia, tylko pokiwała
głową. Już sekundę później znalazła się w ramionach narzeczonego, który obrócił
ją wokół własnej osi, śmiejąc się. Był najszczęśliwszym mężczyzną na całej
Ziemi. Kochał tę dziewczynę, a ona odwzajemniała jego uczucie. Cóż więcej
mógłby chcieć?
Uśmiech Draco nieznacznie się
poszerzył. Ślub czy wieść o ciąży Hermiony pamiętał jak przez mgłę. Był wtedy
taki szczęśliwy!
Lecz miłość
to nie tylko te piękne chwile. To także bolesne i smutne wspomnienia, raniące
naszą duszę ostrym sztyletem, rozrywające ją na pół. Chwile, o których myśl sprawia,
że w oczach pojawiają się łzy, a twarz wykrzywia grymas.
- Granger, zostań dziś w domu –
Draco od rana męczyło złe przeczucie. Wiedział, że w ciągu najbliższych godzin
wydarzy się coś strasznego. Nie umiał wyjaśnić swojego niepokoju, po prostu to
czuł. Właśnie dlatego z całej siły starał się zatrzymać Hermionę w domu, nie
wypuszczając jej na żadną aurorską misję.
Hermiona westchnęła ciężko,
zarzucając na ramiona płaszcz. Lekko się uśmiechnęła i pocałowała swoją córkę,
Narcyzę, przytulającą się do jej nogi, w czoło. Po chwili równie czułym gestem
pożegnała się z Draco, mrucząc:
- Wiesz przecież, że muszę –
westchnęła.
- Zostań, proszę – spojrzał prosto w
ukochane, brązowe oczy żony. – Jeden dzień możesz sobie odpuścić. Nie idź,
zostań… - szepnął, widząc, że uparta Gryfonka już otwiera drzwi. Posłała mu
ostatni uspokajający uśmiech i całusa, po czym zniknęła.
Wtedy właśnie Draco Malfoy po raz
ostatni widział swoją żonę żywą.
- To boli,
tak bardzo boli. Wiedziałem, że stanie się coś złego. Powinienem być bardziej
stanowczy, zatrzymać ją w domu, choćby siłą. Zawsze była taka uparta, dlaczego
tak łatwo jej uległem?
Narcyza
westchnęła ciężko, widząc, że na myśl o smutnych chwilach i tak nadwyrężone
serce jej ojca jeszcze bardziej przyspiesza. Jej oczy zaszkliły się.
- Pamiętam,
jakby to było wczoraj, a minęło już trzydzieści lat… - Draco kontynuował swój
monolog. – Czas nie leczy ran. On tylko przyzwyczaja nas do cierpienia, pustki,
żalu.
- Draco, Hermiona… Ona nie żyje – głos
Harry’ego załamał się, a brunet ukrył twarz w dłoniach, by nikt nie zauważył
jego łez.
Twarz Draco była niczym kamienna
maska, nie wyrażała żadnych emocji. Nie dawał po sobie poznać, że jego serce
właśnie pękło na pół.
Jego żona, jego miłość, lepsza
połówka odeszła z tego świata. Został sam.
Wyszedł z gabinetu, nie zważając na
składających mu kondolencje ludzi i nie pozwalając sobie na łzy. Dopiero w
samotności pozwolił sobie na łzy. Rozpłakał się, tak po prostu, chowając twarz
w dłoniach. Czy ciążyła na nim jakaś cholerna klątwa? Choć raz w życiu coś mu
się udało! Miał rodzinę! Był szczęśliwy! Został brutalnie wyrwany z cudownego
snu, w którym egzystował.
- Dlaczego? – szepnął, patrząc w
niebo. Jakby w odpowiedzi, z nieba zaczęły spadać krople deszczu, obmywając
policzki Draco z łez.
Malfoy uśmiechnął się smutno.
Hermiona zawsze znajdowała sposób, by otrzeć słone krople z jego twarzy. Nawet
tam, z góry, pilnowała, by jej mąż nie był smutny.
Nie widział jej, ale czuł jej
obecność.
- Czekaj na mnie, kochanie.
- Chciałeś
do niej dołączyć? – spytała Narcyza, mocniej chwytając pomarszczoną dłoń ojca i
składając na niej delikatny pocałunek.
- Bywało
ciężko… Samotny ojciec z trójką dzieci – zaśmiał się chrapliwie, co spowodowało
atak kaszlu. Był chory, bardzo ciężko chory. – Żałuję, że Hermiona nie mogła
zobaczyć pierwszej dziewczyny Scorpiusa. Była by dumna z ciebie, z odznaki
Prefekta Naczelnego, wiszącej na twojej szacie w siódmym roku nauki. Nie
doczekała nawet pierwszych urodzin Rose. Będę musiał jej tyle opowiedzieć… -
staruszek przymknął oczy.
- Kocham
cię, Cyz. Scorpiusa i Rose też, tak bardzo mocno. Będziemy pilnować was razem z
mamą z góry…
Rytmiczne
pikanie aparatury przeszło w ciągły pisk. Do Sali wbiegli lekarze, próbując
ratować pacjenta.
Było już
jednak za późno.
21 czerwca
2041 roku Draco Malfoy odszedł z tego świata, by ponownie spotkac się ze swoją
miłością, Hermioną Granger.
Na jego
grobie wyryto:
„If your love is just
a dream, don’t wake me up
it’s hard enough to face this word enough…”**
it’s hard enough to face this word enough…”**
* tłum. „Jeżeli twoje serce
przestanie bić, Bóg zabierze moją duszę
wykopcie
ten grób dla dwojga, nie umiem bez ciebie żyć”
** tłum. „Jeżeli twoja miłość
jest tylko snem, nie budź mnie
Tak ciężko jest stawić czoła
światu samemu…”
Oba cytaty pochodzą z przepięknej
piosenki blessthefall – Open Water
Cudowne zakończenie, chociaż miałam nadzieję, że Draco będzie dłużej żył szczęśliwie z Hermioną, ale los ;P miał inne plany. Wspaniałe opowiadanie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Hermione Granger
Cudowne opowiadanie, popłakałam się :(((
OdpowiedzUsuńBędę czekac, chocby rok!!
Bardzo fajne opowiadanie, świetny epilog ;) Szkoda, że zawieszasz bloga, ale nie przejmuj się, poczekamy ;)
OdpowiedzUsuńBardzo podobało mi się opowiadanie oraz miniaturki , mam nadzieję że na długo nas nie opuścisz bo świetnie piszesz szkoda tylko że wszystko takie jakieś krótkie ale wszystko kiedyś się kończy :)
OdpowiedzUsuńZaraz sobie strzelę kulkę w łeb, jak moją mamusię kocham.
OdpowiedzUsuńTaki miałam przepiękny komentarz, normalnie był taki cudowny, ale przecież musiałam coś nacisnąć i musiał się usunąć, no bo jak by inaczej. Rzal i bul .__.
Dobra...
Zabieram się za pisanie tego komentarza po raz 25454255454.
Wiem, że czekasz na najdłuższy komentarz świata z mojej strony, ale nie wiem czy mi wyjdzie. Wiesz, na początku chciałam Ci strzelić taki komentarz, jaki Ty strzeliłaś mi, ale mam za dobre serduszko :D
Zaczynamy, M...
Stworzyłaś niesamowicie wzruszającą historię...
Chyba nie potrafię wyrazić swoich uczuć po przeczytaniu epilogu- w takich chwilach, słowa zwyczajnie zawodzą.
Jej, zawsze gdy wysyłałaś mi rozdział na gg, tak strasznie się cieszyłam, że moją reakcją zwykle było: sjbdajviewkbckawebjkauwej - które wyraża więcej niż wszystko :D
A teraz dupa blada, bo nie będziesz mi wysyłała nowych rozdziałów.
Ale niedługo przyjdzie taki czas, że wyślesz mi prolog swojej nowej historii, a ja znów będę szalała ze szczęścia :)
Co mam napisać? Że uwielbiam Cię za to, że pojawiłaś się w blogowym świecie?
Że kocham wszystko, co napiszesz?
Że cieszę się, że pewnego dnia, napisałaś do mnie na gg, bo chciałaś być moją betą?
Przecież Ty to wszystko wiesz.
Wiesz, że wieczór bez pisania z Tobą, jest stracony xD Nie muszę Ci powtarzać tego po raz 54654352452 :D
Kurde, znowu zbaczam na tematy poboczne..
Chciałabym napisać coś, żebyś się popłakała. Serio xD Ale mi się nie uda, of kors.
Całe opowiadanie było tak bardzo wyjątkowe.. Chciałabym pisać tak, jak Ty. Potrafisz chwytać za serce, o. Niby to są zwykłe literki, które łączone w słowa, potrafią stworzyć coś pięknego. Nie wiele osób ten dar posiada, ale Ty należysz do jego grona :)
Jest mi smutno, że to opowiadanie dobiegło końca. Ale, jak wiadomo, wszystko dobre, szybko się kończy. :c
Teraz coś na temat epilogu :)
Jest przepiękny.
Nie wiem czy tylko ja jestem taka wrażliwa, ale ryczałam od początku do końca. I mam gdzieś, że to jest tylko opowiadanie. Dla mnie stało się czymś więcej, niż tylko opowiadaniem! :o
* le M. filozof *
Nie wiem czemu zabiłaś Hermionę. Sadystka z Ciebie. Zostawiać Draco samego z trójką dzieci. No wiesz co xD
Draco jest wróżbitą :o Przewidział, że Hermisi coś się stanie :c
Ale teraz, kiedy i on poszedł to nieba, razem z Hermisią, będą aniołkami :3
Kocie, chyba tyle.
Czego nie napisałam tu, napiszę Ci jeszcze na gg :D
Bo wiesz, że się mnie nie pozbędziesz? Nawet po skończeniu opowiadania.
Ja tu planuję nasze spotkanie! xD
Ogólnie w moim komentarzu chciałam zawrzeć jedno słowo : dziękuję.
KCKCKCKCKCKC.
Pozdrawiam M.
A i jeszcze chciałam napisać, że piszę w imieniu TYCH WSZYSTKICH LENIWYCH LUDZI, KTÓRZY SĄ TAK LENIWI, ŻE NAWET NIE CHCĄ PO SOBIE ZOSTAWIĆ JEDNEGO SŁOWA!
Usuńno.
Popłakałam się :'(:'(:'( strasznie wzruszający epilog 💚 nie komentowalam nigdy twojego bloga ale pimyslalam sobie ze w końcu to epilog i chce żebyś wiedziała ze bylam z tb csly czas i nie raz śmiałam się, nie raz płakałam 💚 jednym słowem:
UsuńNAJCUDOWNIEJSZY BLOG JAKIEGO CZYTAŁAM 😍❤💚😘😚
M. A.
Było super wracaj jak najszybciej z nowym i świeżutkim opowiadaniem <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
P.S. Przepraszam że tak krótko ale czasu nie mam :(
Weź! Płaczę jak na najpiękniejszym na świecie filmie romantycznym! :')
OdpowiedzUsuńTego, co teraz czuję po przeczytaniu tego WSPANIAŁEGO epilogu, nie da się po prostu opisać normalnymi słowami.
Ten tekst... To jest zwyczajnie w świecie piękne. Wzruszające, świetne, wyciskające łzy, przecudne. PIĘKNE <3
Życzę Ci weny, daszych sukcesów, oraz celujących wyników egzaminów (sama w tym roku piszę, więc wiem jak ciężko trzeba pracować zdobywając wiedzę xD).
Pozdrawiam :*
twoja //Lav.
Wczoraj popłakałam, dziś skomentuję.
OdpowiedzUsuńI naszedł znowu czas, w którym musiałabym podsumować co czuję, i to wcale nie jest łatwe, co to to nie. Nothing to Lose było, jest fantastycznym opowiadaniem. Zawarłaś w nim tyle emocji, że głowa mała. Byłam z tym opowiadaniem całym sercem i nie raz płakałam, nie dwa razy się śmiałam i nie trzy razy chciałam Cię zabić. Lecz mimo tych wszystkich morderczych zapędów, naprawdę chcę Cię wyściskać za...
Za to wszystko. Za to opowiadanie, za wszystkie wspólnie spędzone chwile i za to że uwielbiasz Paramore tak samo jak ja.
Umiesz wzruszać.
Potrafisz rozbawić.
Sprawiasz, że wszystko przeżywam na nowo, za każdym razem gdy wracam do Twoich opowiadań.
Epilog jest piękny. Mimo śmierci Granger i tak wszystko skończyło się dobrze.
Będę na Ciebie czekać, a tymczasem wrócę nie raz, nie dwa, nie trzy do Twoich opwiadań.
Vilene, chce Ci życzyć zdrowych i cieplutkich Świąt i szczęśliwego Nowego Roku.
Trzymam kciuki,
Mad.
Jak na początku mówiłaś że mamy nie zabijać to była myśl i scenariusz dotyczący sad end'u... Potem ze będzie płacz.. To już bardziej jakas śmierć...
OdpowiedzUsuńW sumie jak na mnie to i tak po części był happy end...;)
I.
Ps. U mnie pojawiła się miniaturka: mam nadzieję, że ocenisz ją w komentarzu
Szalona emersonn nie skomciała. Nie ładnie, Mikołaj do mnie nie przyjdzie.
OdpowiedzUsuńA. No tak. Już był. Upsz. Ma pan pecha.
Strasznie lubię to opowiadanie. Może dlatego, że kojarzy mi się z piosenką Nothing To Lose Billy'ego Talent'a. No i jest jeszcze z najlepszego polskiego filmu- Sali Samobójców.
Oki, ten o Wałęsie też jest świetny.
No dobra, Kołysanka też jest super.
W porządku, polskie filmy są bardzo dobre. Pomijając komedie romantyczne oczywiście.
Ale tak wracając do rzeczy.
Nie płakałam. Jestem za twarda, o.
Niemniej jednak ruszyłaś moje zlodowaciałe serducho.
Mogę?
WIEDZIAŁAM, ŻE HERMIONA UMRZE, RIRIRIRI.
Ok, już mi przeszło.
To jest takie fajne, nie? Niby umierają, a zakończenie jest szczęśliwe.
I tu nasuwa mi się cytat z internetóff:"Po co logika, piszę fanfiction".
No szacun, po prostu.
Jeśli mogę, nie chcę mieć na głowie prawników, to chciałabym sobie skopiować to opowiadanie i wydrukować.
Jest wiele autorek, co piszą opowiadania na parę rozdziałów. Z reguły są one raczej kiepskie.
Z reguły.
Twoje mnie powaliło na kolana.
Czekam na wielki come-back. Z serpentynami, confetti balonikami i resztą cyrku.
Wesołych Świąt i szczęśliwego Nowego Roku.
Ściskam, em.
Cudo :* Będę na ciebie czekać !!! :)
OdpowiedzUsuńCzytałam i płakałam jak idiotka:( rozumiem że chcesz sobie zrobic przerwę ze względu na nauke:/ sama podchodzę do olimpiady z bilogi i angielskiego więc wiem ile wyrzeczeń to kosztuje. Powodzenia i wracaj szybko bo twoje opowiadanie jest ( nie mogę powiedziec było:( )genialne.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Pati<3
Hej, ja jak i Skyler założyłyśmy bloga o huncwotach. Pojawił się już spis bohaterów. W wolnej chwili serdecznie zapraszamy. :* :) act-like-marauders.blogspot.de
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
dzisiaj znalazłam twojego bloga i jestem pełna podziwu, a przy tej notce ryczałam jak głupia a rzadko mi się to zdarza
OdpowiedzUsuńWtorkowy, późny wieczór. Ja. łóżeczko, kocyk, herbatka i laptopik. Rogucki drze mi się do ucha "Angela, proszę Cię, nie idź z tym chłopcem na dno!" i naszła ochota na jakieś dobre Dramione. Przez chwilę zastanawiałam się nawet, czy po prostu nie przeczytać "Zmowy dziewic" albo "Ukochanej polityki", ale nie. Halszka miała ochotę na coś nowego.
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia jak to możliwe, że Twojego bloga znalazłam dopiero teraz. Muszę Merlinowi wysłać za to kwiaty w podzięce. Chyba zgubiłam wątek... Ach tak! Opowiadanie!
Jako leniwiec pospolity, zaczęłam od miniaturek (każdą z osobna skomentuję trochę później), a potem zastanawiałam się, co pójdzie na pierwszy ogień. Zaczęłam od opowiadania z mniejszą ilością rozdziałów, mianowicie od NOTHING TO LOSE.
Już w prologu wiedziałam, że Hermina straci pamięć. W końcu nam to oznajmiłaś. Moje wyobrażenie tej historii było inne d tego, które nam przedstawiłaś, ale nie zawiodłam się.
Wszystko przedstawiłaś ładnie i zgrabnie. Opisy uczuć i wydarzeń mnie zachwyciły.
Po miniaturkach (pierwszych trzech, bo przy następnych umierałam ze śmiechu) i tym opowiadaniu zauważyłam, że masz tendencje do smutnych albo trochę smutnych zakończeń. Co mam na myśli przez "trochę smutnych"?
Draco odnalazł miłość swojego życia, ma z nią trójkę wspaniałych dzieci i traci ją. Historia kończy się trochę szczęśliwie i trochę smutno. Ale zdradzę Ci, że takie zakończenia kocham najbardziej.
Wczoraj, po przeczytaniu, nie miałam siły komentować, dlatego robię to dzisiaj. Wieczorem pewnie wezmę w obroty Twoje inne opowiadania. :)
Życzę Ci szybkiego powrotu do zdrowia, Halszka :3
Przeczytałam NTL i NPMOJ i cieszę się, że trafiłam na Twojego bloga, przyjemnie mi się go czytało, zostało mi jeszcze ostatnie opowiadanie i myślę, że się nie zawiodę :)
OdpowiedzUsuńKupuję Twoją historię w całości. Jest piękna, wciagajaca z nutką nostalgii. A epilog jest taki wzruszający. Lubię takiego Dracona, bo uważam, że Rowling strasznie skrzywdziła jego postać, zrobiła z niego bezwolną marionetkę. Tyle pięknych i wartych zapamiętania myśli jest w Twoim opowiadaniu.
OdpowiedzUsuńMasz dar pisania😊
Pozdrawiam
Anita
Gasz. Siedzę i ryczę. Piękne. 'Le oklaski' *ściera łzy z policzków*.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że nie skomentowałam wcześniej - czytałam NPMOJ i to ^^ Zaraz zabieram się za kolejne. Chcę powiedzieć, że twoje opowiadanie są wspaniałe *.* Wiem, że piszę bardzo krótko, ale nie jestem dobra w pisaniu długich wypowiedzi xd Jestem zwolenniczką krótkich. Mam nadzieję, że nigdy nie porzucisz pisarstwa i będzie je rozwijać, bo dziewczyno... TY MASZ TALENT~!
OdpowiedzUsuńKolejne czytelniczka - Yukima :)
Jeszcze nigdy nie przeżyłam czegoś podobnego czytając jakikolwiek blog. W twoich opowiadaniach znajduję się tyle pięknych słów której dostarczają mi ogromnych emocji. A zwroty akcji są przepiękne. Życzę Ci ogromnych sukcesów i nowych tak samo dobrych pomysłów jakie do tej pory miałaś. Rób to co robisz bo wychodzi Ci to naprawdę dobrze. Trzymam kciuki za Ciebie. Kocham Cie i twoje opowiadania <3
OdpowiedzUsuńNajlepsze opowiadanie jakie czytałam, szkoda, że takie krótkie.
OdpowiedzUsuńPopłakałam się na tych wspomnieniach, tylko szkoda, że w każdej historii Draco jest taki potulny :) Zabieram się za kolejne opowiadanie :D Szczęśliwego Nowego Roku i żeebyś dokończyła to ostatnie :*
Znów płaczę :''ccc
OdpowiedzUsuńTo było takie smutne i jakie piękne ♡ :'(
/~Olga
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPrzeczytała ostatnie słowa, a łzy zaszkliły się w jej oczach, choć niewiele było w stanie zmusić ją do płaczu. Spod powiek wymknęła się jedna, samotna, słona kropelka. Nie ocierała jej, sama wyschła. Ona wciąż przepełnionym miłością, tęsknotą i smutkiem wzrokiem wpatrywała się w ekran telefonu.
OdpowiedzUsuńI zaczęła pisać...
Tak, to o mnie! To jest piękne, cudowne, prześliczne! Jesteś w połowie mojej Top 10, Twoje opowiadanie jest przecudowne, a ta Narcyza na końcu kompletnue mnie rozwaliła. Cudne! Jakoś zawsze pitrafisz sprawić, żeby oni się pokochali tak... Naturalnie. Nie wymuszasz na nich miłości. Kochana, to jest COŚ! Gratulacje!
Weny,wszystkiego co najlepsze w życiu prywatnym, szczęścia, pisania, cudnych fanów(oto jestem) życzy
<3 Garielka