Cześć, cześć. ^^
Jak tam przygotowania do Wigilii? Ja zaraz lecę lepić pierożki. :)
Póki co, chciałam Wam życzyć wesołych świąt. Mam nadzieję, że dla wszystkich te święta będą wyjątkowo udane.
Miłości, szczęścia i słodyczy, tego Wam Vilene życzy. :)
Zapraszam do przeczytania kolejnego, drugiego rozdziału. Mam nadzieję, że się Wam spodoba.
- Hermiono, tak się martwiliśmy!
– krzyknęli chórem chłopcy.
- Przepraszam was… Miałam mały wypadek. Nie uwierzycie, ale
Malfoy mi pomógł. – powiedziała zaskoczona Gryfonka.
- MALFOY? – zapytali zdziwieni.-
Chyba się pomyliłaś. Na pewno był to dość wysoki blondyn o szarych oczach i
paskudnym charakterku? – dodał Ron.
Brunetka tylko potwierdziła wiadomość
skinieniem głowy.
– Hermiono, posłuchaj, mam nowe
wiadomości… - szepnął Harry. – Dumbledore chciał, żebyś stawiła się w jego
gabinecie dzisiaj po uczcie, około 22. Ma do ciebie jakąś sprawę, szczegółów
dowiesz się na miejscu.
Gryfonka zszokowana patrzyła na
przyjaciół. Po chwili jej wzrok przeniósł się na mijane krajobrazy za oknem.
Nie słuchała już trajkoczących odnośnie planów pokonania Czarnego Pana
chłopaków. Skupiła się na wiadomości, którą przekazał jej Harry. Czego chciał
od niej Dumbledore? Może zrobiła coś źle? A może profesor ma dla niej jakąś
specjalną misję?
Zawsze, gdy w grę wchodziła walka
Dobra ze Złem czuła się odtrącona przez chłopaków. Przyjaciele nie potrafili
zrozumieć, że ona też chce walczyć. Zawsze bali się o nią i starali się chronić
– albo nie wtajemniczali jej w swoje plany, albo dawali jej ochronę. Chciałaby
wreszcie móc im udowodnić, że ona też jest coś warta.
***
Po kilku godzinnej jeździe
uczniowie wreszcie zobaczyli Hogwart. Sam zamek jak zwykle zachwycał swym
wyglądem, dumą ukrytą między kamieniami tworzącymi mur i atmosferą.
Draco Malfoy był zachwycony wizją
nadchodzącego roku szkolnego. Co z tego, że w zamku będzie musiał się uczyć,
odrabiać prace domowe, wstawać wcześnie na zajęcia...
Wszystko było
lepsze od atmosfery panującej w Malfoy Manor.
Od kiedy w
rezydencji Malfoy’ów gościł Czarny Pan, wiele się zmieniło. Ojciec, który już
wcześniej traktował swojego syna okrutnie, teraz ciskał w niego Crucio przy
każdej pomyłce, roztargnieniu czy wahaniu młodego arystokraty. Draco miał
mnóstwo blizn i siniaków. Nie był "idealny". Nie potrafił mordować ludzi z
zimną krwią. Patrząc na swoje ofiary, widział oczami wyobraźni ich rodziny,
opłakujące stratę bliskich. Takie zachowanie było niedopuszczalne u
śmierciożercy.
No właśnie.
Śmierciożercy. Tylko Draco sam nie wiedział, czy chce być śmierciożercą. Kiedyś
służbę Czarnemu Panu uważał za zaszczyt. A teraz…?
Z rozmyślań
wyrwało Ślizgona głośne: ,, PIRSZROCZNI DO MNIE! PIRWSZOROCZNI TUTAJ! ‘
Hagrida. Blondyn westchnął i podążył za tłumem do Wielkiej Sali.
***
Uczta dobiegła
końca. Gryfoni, Krukoni, Ślizgoni i Puchoni rozeszli się do swoich domów.
Hermiona zniecierpliwiona spojrzała na zegarek, który wskazywał 21:53. ,,Pora
iść’’ – pomyślała Gryfonka i wyszła z Pokoju Wspólnego. Przeszła przez szkołę i
dotarła do obrazu, za którym krył się gabinet dyrektora. Wypowiedziała hasło –
cytrynowe dropsy – i weszła do gabinetu jednego z najpotężniejszych czarodziei
stulecia, Albusa Dumbledore’a.
- Panie
Dyrektorze? – powiedziała cicho Hermiona.
- Ach, to ty,
panno Granger! Proszę, wejdź. – powiedział dyrektor. Dumbledore siedział przy
potężnym biurku i podpisywał jakieś papiery. Na widok Gryfonki uniósł głowę
i wskazał jej fotel, by usiadła. Ta spełniła polecenie czarodzieja i czekała na
to, co powie jej dyrektor.
Hermiona
podniosła wzrok i spojrzała prosto w oczy starszego człowieka.
Dyrektor podszedł
do myślodewni. Ruchem dłoni wskazał, by dziewczyna podeszła.
- Hermiono,
chciałbym ci coś pokazać. Te wspomnienia mam od Severusa. Bardzo proszę, nie
mów nikomu, nawet swoim przyjaciołom o tym, że je widziałaś. Powinny ci pomóc
zrozumieć zachowanie pewnej osoby.
Albus
Dumbledore wlał do myślodewni pierwszą z
trzech buteleczek, bo czym nakazał Gryfonce zanurzyć się we wspomnieniach profesora
Snape’a.
Hermiona znalazła się przy olbrzymim domu. Domyśliła
się, że to posiadłość jednego z arystokratycznych rodów czarodziei. . Przy
schodach domu siedział mały blondynek. Miał on około cztery latka. „Malfoy! ”- pomyślała zszokowana Hermiona. Co
ona tu robi? Jednak zaraz potem Gryfonka uśmiechnęła się na widok radosnego,
słodkiego chłopczyka z dużymi, szarymi oczkami. Po chwili do chłopca podbiegła równie
mała dziewczynka z kręconymi, czarnymi włosami. Dzieci bawiły się przez chwilę.
Hermiona rozbawiona słuchała wesołego chichotu dwójki bobasków, które
uśmiechnięte goniły się po idealnie przystrzyżonym trawniku.
- DRACO! GDZIE ZNOWU POSZEDŁ TEN NIEZNOŚNY
BACHOR? – Gryfonka skrzywiła się, gdy usłyszała donośny głos Lucjusza Malfoy’a,
który wraz z Severusem Snape’m poszukiwał syna. Drzwi od rezydencji otwarły się
i dorośli zauważyli bawiące się dzieci.
- Lucjuszu, kim jest ta dziewczynka? –
spytał znużonym głosem Snape. – Nie wiedziałem, że pozwalasz dziecku bawić się
TAKIM towarzystwem. To przecież jest mugolka!
Dłoń Malfoya zacisnęła się na różdżce. Gdy
do Hermiony dotarło, co śmierciożerca zamierza zrobić, podbiegła do
czarnowłosej, chcąc ratować dziecko. Było już jednak za późno. Zielony promień
światła pomknął do małej, która po chwili opadła martwa na ziemię. Ostatnie, co
zobaczyła Gryfonka, to łzy na twarzy małego Draco,, który próbował zachęcić
swoją przyjaciółkę do powstania i dalszej zabawy…
Następne wspomnienie. Młody Malfoy mógł mieć
maksymalnie dziesięć lat. Lucjusz stał nad synem, który trzymał na rękach
małego, szaroburego kotka.
- Tato, jak damy mu na imię? Jest słodki,
nieprawdaż? Patrz, jaki kochany! A jak uroczo mruczy! – rozczulał się Draco.
Chłopiec postawił kotka da podłodze. Różdżka
Lucjusza skierowała się ku zwierzęciu. Zaraz potem wytrysnął z niej strumień
zielonego światła. Stworzenie leżało martwe, z otwartymi oczami skierowanymi ku
Draconowi, który zapłakany krzyknął:
- Czemu to zrobiłeś?!
- Zbyt przywiązałeś się do tego zwierzęcia…
Kolejna scena. Tym razem Hermiona była
świadkiem kłótni Lucjusza z Narcyzą. Po chwili z kuchni, gdzie rozgrywała się
sprzeczka wybiegł piętnastoletni blondyn. Hermiona patrzyła na niego, gdy ten usiadł
w kącie własnego pokoju i ze wszystkich sił starał się powstrzymać łzy. Po
jakimś czasie do komnaty weszła Narcyza. Gdy młodzieniec ją zobaczył, wstąpiła
w niego furia. Matka Draco miała posiniaczoną twarz, rozcięty łuk brwiowy.
Próbowała zatrzymać swojego syna, gdy ten wybiegł z pokoju i pomknął do
gabinetu potwora, który był jego ojcem. Hermiona poszła za nim.
Ślizgon wpadł do pokoju. Spojrzał z pogardą
na ojca, który siedział na fotelu popijając Whisky. Dracon rzucił tylko:
- NIENAWIDZĘ CIĘ!
Lucjusz rzucił na swojego syna Crucio.
Hermiona patrzyła na zwijającego się z bólu chłopaka. Chciała mu pomóc,
wiedziała jednak, że nie da rady. W końcu, w tym wspomnieniu była wyłącznie
gościem…
W końcu czar się skończył. Po policzkach
Smoka spływały łzy.
BIEEEDNY KOTEEEK T^T
OdpowiedzUsuńOmg, wiesz co? Zrozumiałam własnie sens życia : jedyne co może zniszczyć miłość, to miłość nieodwzajemniona.
OdpowiedzUsuńKocham Cię i twoje opowiadania, w tej chwili rozpłakałam się na dobre...
pozdraiwiam... dramione-ever.blogspot.com
Ty świnko, ty! :c
UsuńTo takie smutne no.. :c
Boze to jest piekne. Kocham Draco ;___; i gdybym byla przy tym jak Lucjusz mu to robi to bym go ukatrupila :')
OdpowiedzUsuńNo!
OdpowiedzUsuńJeden rozdział i już zapomniałam:
To tak: co oni kombinują ;>
Idę dalej!
o mamuniu ale harry tez powinien o tym wiedziec ehh moze jakos zrozumieja w dalszych rozdzialachprzemiane dracona
OdpowiedzUsuńZagrałaś Mi tu na emocjach. Ewidentnie przy wspomnieniach poleciały łzy, a Mnie zalała fala współczucia - mam nadzieje, że Herm też, i w jakiś sposób zmieni swój stosunek do Draco.
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że mnie zaskoczyłaś przedstawiając Lucujsza jako prawdziwego potwora, krzywdzącego rodzinę.
Jestem tylko ciekawa jak na to wszystko zareaguję nasza Hermionka.
Weny.
Pozdrawiam,
Darknessi