piątek, 18 stycznia 2013

Rozdział 7

Cześć. ^^  
Na początku, bardzo dziękuję Wam wszystkim za te 850 odwiedzin i 4 komentarze pod poprzednią notką.

Dzisiejszy rozdział pragnę zadedykować Skyler ;*  
za dwa, długie i wyczerpujące komentarze. :3
Kochana, przepraszam Cię bardzo, że uśmierciłam Narcyzę. Osobiście lubię jej postać i nie chciałam, by zginęła. Śmierć matki Draco jest jednak bardzo ważnym wydarzeniem, które wpływa na naszego blondyna. 

Zapraszam do czytania. :)


PS. Wybaczcie, że między dwoma częściami rozdziału jest przeskok czasowy. Połączyłam dwie części, żeby rozdział był dłuższy i tak wyszło. 

PS2. Kochani, rozdział opublikowany jest od trzech dni, a tu tylko jeden komentarz. Siódemka aż tak Wam się nie podoba? :c

Spróbuj powiedzieć to, nim uwierzysz, że nie warto mówić KOCHAM..."
                                                       / HEY „Nadzieja”



            Hermiona patrzyła ze współczuciem na chłopaka, z którego oczu dalej ciekły łzy. Stracił jedyną ważną osobę w swoim życiu…
            - Malf… - odchrząknęła. – Draco, czy jeżeli… oczywiście, tylko hipotetycznie, przytuliłabym cię, odsunąłbyś się, bo bałbyś pobrudzić się szlamem? 
            Ślizgon spojrzał na nią zdziwiony. Przez sześć lat zatruwał życie dziewczynie, a ona, w trudnej chwili, chce mu pomóc? Spojrzał w jej tęczówki. W oczach nie miała wymalowanej nienawiści do niego, złości, lecz smutek i chęć pomocy.

            - Nie. – odparł po dłuższej chwili chłopak.

***

            Gryfonka liczyła na taką odpowiedź. Choć w głowie szumiały jej myśli „Co ty głupia robisz?” przysunęła się do chłopaka i objęła go delikatnie w pasie. Uderzył ją zapach męskich perfum chłopaka. Po chwili poczuła, jak chłopak opiera swój podbródek o jej głowę. Uśmiechnęła się lekko. Nie wiedziała, jak długo tak siedzą. Minutę, godzinę? Czuła się wspaniale w objęciach chłopaka. W końcu usłyszała cichy głos Draco:
            - Dlaczego jesteś tutaj ze mną?
            Spojrzała w szaroniebieskie tęczówki.
            - Nie wiem. – odparła. – Nie mam pojęcia, dlaczego to robię. – znów zapadła między nimi cisza, przerywana tylko hukaniem sów. - Draco?
            - Hmm? – mruknął Ślizgon, dając znać, że słucha.
            - Opowiesz mi, jak wygląda życie w arystokratycznej rodzinie? Chciałabym wiedzieć, co tracę przez moje pochodzenie. – stwierdziła z ironią.
            - Nic nie tracisz. – potrząsnął głową. – Arystokracja jest beznadziejna. Owszem, ma swoje plusy – bale, wielkie rezydencje, pełny skarbiec… Co z tego, gdy będąc arystokratą nie możesz decydować o swoim życiu? Wiesz, że od urodzenia jestem zaręczony z Pansy? – zaśmiał się gorzko.
            - A gdybyś pokochał kogoś innego? – spytała zszokowana brunetka. Owszem, wiedziała, że istnieje coś takiego jak małżeństwa z przymusu. Nie sądziła jednak, że dotyka to nawet uczniów Hogwartu.
            - Przecież miłość nie istnieje… - stwierdził ponuro Draco. – Odkąd byłem dzieckiem ojciec wmawiał mi, że uczucia nie liczą się w realnym świecie, że istnieją tylko w baśniach. Według niego znaczenie mają tylko władza i potęga.
            Hermiona podniosła dłoń i delikatnie przyłożyła ją do szybko bijącego serca chłopaka.
            - Miłość istnieje… Kiedy kogoś kochasz, ta druga osoba jest dla ciebie ważniejsza niż ty sam. Jesteś w stanie zrobić dla niej wszystko, poświęcić bardzo wiele, żeby tylko była szczęśliwa. Potrafisz tęsknić za nią, martwić się o nią... Jest dla ciebie całym światem, przesłania wszystko inne.
            Chłopak słuchał jej z uwagą. Po chwili delikatnie przyciągnął jej podbródek i wpił się ustami w jej usta. Całował ją delikatnie, jakby bał się, że go odtrąci. Ona jednak nie odrzuciła Ślizgona – wręcz przeciwnie, oddała pocałunek, zamykając oczy.
            Ta chwila mogłaby trwać wiecznie, gdyby nie głos rozsądku, który po chwili obudził się w Hermionie. Całowała się przecież ze swoim największym wrogiem, przyszłym Śmierciożercą!
            Gryfonka odepchnęła Draco, który spojrzał na nią zdziwionym wzrokiem. Dziewczyna szepnęła tylko cichutkie „Przepraszam” i uciekła z sowiarni. Z jej oczu spłynęło kilka łez, które otarła niedbale ruchem ręki. Chciała jak najszybciej znaleźć się w swoim wygodnym łóżku i zapomnieć o całej sprawie, oddając się w objęcia Morfeusza.

***

            Draco Malfoy patrzył na odchodzącą dziewczynę ze smutkiem w oczach. Wiedział, że powinien biegnąć za nią, jednak co miałby jej wtedy powiedzieć? „To się więcej nie powtórzy, zapomnijmy o sprawie, teraz możemy znów się nienawidzić? ” Zdawał sobie sprawę z tego, że nie może nawiązywać żadnego kontaktu z Gryfonką – była w końcu mugolaczką. Coś jednak ciągnęła go do tej dziewczyny. Coś, i to coś tak silnego, czemu nie mógł się oprzeć.
            Chciał porozmawiać z Gryfonką. Póki co, czekał go jednak pogrzeb matki i wizyta w Malfoy Manor.

Trzy słowa najdziwniejsze

Kiedy wymamiam słowo przyszłość,

pierwsza sylaba jest już z przeszłości.

Kiedy wymawiam słowo „cisza”, 
niszczę ją.
kiedy wymawiam słowo „nic”,
stwarzam coś, co nie mieści się w żadnym niebycie.”

/Wisława Szymborska

           
            Mijały dni. Hermiona spędziła tydzień razem ze swoimi przyjaciółmi, mając ważniejsze sprawy na głowie niż pocałunek ze swoim wrogiem. Chłopcy wraz z Gryfonką próbowali rozwiązać problem listu Syriusza. Co chciał przekazać chrzestny Harry’ego? Czemu, w swoim ostatnim liście, Syriusz wspomniał właśnie o niej? Niestety, nawet Albus Dumbledore nie potrafił odpowiedzieć na ich pytania. W ciągu zbliżającego się wielkimi krokami weekendu Gryfoni, za zgodą dyrekcji, planowali udać się do Londynu, na Grimmauld Place 12. Cała trójka miała nadzieję, że odnajdą tam odpowiedzi na dręczące ich pytania.
           

***


Draco wrócił po pogrzebie matki. Wizyta w domu przyniosła efekt, jakiego się nie spodziewał. Został Śmierciożercą. Gdy tylko zamykał oczy, w jego głowie pojawiało się przerażające wspomnienie aktu dołączenia do grona sług Czarnego Pana.

            Lucjusz Malfoy stał nad klęczącym na ziemi synem. Wokół nich, w kole, stali Śmierciożercy. Na ozdobnym krześle siedział sam Voldemort. Lucjusz rzucał właśnie w swojego syna klątwą Memorius. Zaklęcie działało jak obecność dementora – przypominało ofierze jego działania najgorsze wspomnienia. Odbierało mu chęć do życia. Była to próba, pokazująca, czy dana osoba jest w stanie udźwignąć brzemię bycia sługą Czarnego Pana. Młody Malfoy właśnie przypominał sobie straszne sceny – pierwsze Crucio rzucone na niego przez ojca, zabójstwo jego małej przyjaciółki, wiadomość o śmierci matki…
            - NIE! – ryknął. Nie mógł dłużej wytrzymać. W tym momencie nie obchodziło go nic. Nie zwracał uwagi na towarzystwo ojca i Czarnego Pana. Chciał tylko, by męka wreszcie się skończyła i by mógł wrócić do teraźniejszości.          
            - Mam za syna mięczaka. – stwierdził Lucjusz, patrząc z pogardą na blondyna. Zaklęcie przestało działać. Starszy Malfoy cofnął się do kręgu.
            Z krzesła powstał Czarny Pan. Śmierciożercy skłonili się. Czarne peleryny zakrywały ich nie ukazujące emocji twarze. Lord Voldemort podszedł do skulonego chłopaka.
            - Draco… - zasyczał. – Czy chcesz być jednym z nas?
            - J-ja… Nie wiem, Panie. – wyszeptał chłopak. Dobrze wiedział, że gdyby odmówił, czekałaby go śmierć. Nie mógł zaprotestować, mimo że chciał. Nie planował zostania śmierciożercą. Nie pragnął być zabójcą…
            Czarny Pan uniósł różdżkę. Zaklęcie Crucio pomknęło ku chłopakowi, który już po chwili zwijał się z bólu.
            - Spytam jeszcze raz. Czy chcesz być jednym z nas? – powtórzył pytanie Voldemort.
            - Tak, panie. – powiedział z rezygnacją chłopak, poddając się.  
           
            Z późniejszych wydarzeń zapamiętał jedynie przejmujący ból podczas tatuowania Mrocznego Znaku. Teraz miał obowiązek stawić się na każde wezwanie Czarnego Pana…
            - Smoku, idziesz? Jesteśmy spóźnieni już dziesięć minut! Mamy teraz OPCM z Gryfonami… - rozmyślania Draco przerwał głos Blaise’a.
            - Jasne.


7 komentarzy:

  1. wiesz...,że nawet nie wiem co napisać? Przeczytałam ten rozdział, mimo, iż oczy same mi się zamykają i tak właśnie zastanawiam się, czy uda mi się sformułować coś, co jest dość logiczne. W końcu doszłam do wniosku, że i tak mi się to nie uda, więc będziesz zdana na mój chaotyczny komentarz. Wybacz :)
    Zacznijmy od tego, że dziękuję ci za dedykacje kochana! :* Nawet nie wiesz jak się z niej cieszyłam. Czuję się miło wyróżniona. I nie masz za co dziękować, ponieważ ja zawsze piszę takie długie i filozoficzne komentarze ^^ A jak jeszcze jakiś blog mi się podoba (tak jak twój) to koniec.
    Teraz przejdźmy do rozdziału. Rozumiem, że musiałaś uśmiercić Narcyzę, ale to nie zmienia faktu, iż rozpaczam nad tym faktem. Była bita, torturowana, więc moim zdaniem zasłużyła na lepsze życie. ;( I w dodatku Draco...stał się tym, kim niby od zawsze chciał być. Doznałam takiego szoku, jak przeczytałam ten akapit, w którym Ślizgon przeżywa tortury, że aż samej zrobiło mi się przykro, w szczególności dzisiaj (zrąbany dzień)
    Tak bardzo mi go szkoda! Aż mi się nasunęło stwierdzenie "The boy, who had no choice" (Chłopiec, który nie miał wyboru)
    Doskonale potrafiłam sobie wyobrazić jego cierpienie. Nikomu, nawet największemu wrogowi nie życzyłabym takiego ojca, jak ma Draco.
    A teraz może przejdźmy do tej bardziej romantycznej części, czyli pocałunku. Szczerze idealnie go dopasowałaś i kolejny raz sprawiłaś, że poczułam się, jakbym tam była i czuła to samo co oni. I w dodatku to jak Hermiona tłumaczyła Malfoy'owi fakt, iż miłość istnieje. <3
    Czułam, że ją pocałuje! Ale nie spodziewałam się, że Miona odda pocałunek! Lecz zaskoczyłaś mnie pozytywnie. Wiadomo, nic nie będzie takie proste, ale.... i tak się jaram :)
    Widzisz, mój komentarz znowu taki przydługi i chaotyczny, więc teraz idę spać i czekam z niecierpliwością na nn :*
    Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  2. No no dramatycznie trochę zwłaszcza na końcu samym z Draco.
    I ta romantyczna scena z Mioną... kto by pomyślał że wszystko tak wspaniale się rozwinie.
    W ogóle sam rozdział ociekający w emocje i trzymający w napięciu do ostatniej chwili a moim zdaniem jesteś niesamowita.
    Pozostaje czekać na ciąg dalszy a w wolnej chwili zapraszam na NN u mnie
    [niewolnicy-przeznaczenia] - jak masz chęć oczywiście.
    p.s. pojawił sie błąd pisze się Malfoy Manor!!

    OdpowiedzUsuń
  3. No tyle się działo. Draco został Śmierciożercą? Już sobie wyobrażam jak się czuje blondyn. Scena z pocałunkiem wyszła słodko. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. całkiem przyjemnie się czyta :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Milutko, słodko i smutaśnie :c

    OdpowiedzUsuń