Dobry dzień. ^^
Dziękuję za komentarze pod poprzednią notką, dają porządnego kopa do ruszenia tyłka i naskrobania następnej części tej historii. :)
A oto przed państwem następny, już dziesiąty rozdział. Wiem, nieco chaotyczny, ale połączyłam razem dwa odcinki, żeby notka była dłuższa. Rozdział taaaki słodki, uroczy, kochany. Niestety, naszym bohaterom nie jest pisana bezproblemowa miłość, co zapowiada kłopoty w przyszłych odcinkach. :D
Wiem, że akcja rozwija się dość szybko. Cóż, tak wykreowałam tą historię... Na drodze naszych bohaterów stanie jeszcze wiele przeszkód.
Zapraszam do czytania.
Mam nadzieję, że się spodoba i skomentujecie moje wypociny. :)
PS. Chciałam dodać tylko, że z góry przepraszam za wszelkie błędy logiczne czy stylistyczne. Jest to moje pierwsze opowiadanie, nigdy nie tworzyłam historii na taką skalę.
„Już teraz wiem, że dni są tylko po to,
by do Ciebie wracać każdą nocą złotą…”
/LADY PANK „Zawsze tam gdzie Ty”
Tym razem, Hermiona nie
odepchnęła go. Oddała pocałunek z chęcią, czując wykrzywione w typowo malfoy’owskim
uśmiechu, wargi chłopaka na swoich. W brzuchu zatrzepotało jej stado motyli. Wiedziała, że potem znów będzie żałować. Nie
dbała jednak o to. W tym momencie nie patrzyła na różnice, jakie ich dzieliły –
na to, że on był arystokratą, a ona szlamą. Zdawała sobie sprawę z tego, że nigdy
nie będą mogli być razem. Cóż mogła jednak mogła poradzić na to, że była
zauroczona tym chłopakiem?
Delikatnie
wplotła swoje dłonie w jasne włosy Draco, czując, jak on obejmuje ją w talii.
Gdy odsunęli się od siebie, by zaczerpnąć powietrza, Gryfonka przytuliła się do
umięśnionego ciała Ślizgona. Ten, zadowolony, wtulił się w jej włosy. Po raz
pierwszy od dawna był szczęśliwy.
Stali tak
przytuleni w milczeniu, rozkoszując się swoją bliskością. Hermiona wdychała
męski zapach perfum chłopaka. Jedna myśl nie dawała jej spokoju.
- Dlaczego
mnie pocałowałeś? – spytała i poczuła jak ciało Ślizgona się spina. Draco
odsunął delikatnie Gryfonkę, by móc spojrzeć jej w oczy.
- Dlaczego
oddałaś pocałunek? – odpowiedział pytaniem na pytanie. Hermiona zirytowana
westchnęła, mierząc chłopaka wzrokiem.
- Nie wiem.
– odpowiedziała.
- No
właśnie. – stwierdził chłopak. – Hermiono?
Dziewczyna
spojrzała w jego stalowe tęczówki.
- Wiesz, że
dalej nie skończyliśmy pracy z eliksirów?
Gryfonka
westchnęła zirytowana. Podeszła do sofy i usiadła na niej, biorąc do ręki
notatki i pióro.
- No nic
dziwnego, skoro ciągle się na mnie rzucasz…
- Ja się na
ciebie rzucam? A kto ściągnął moją koszulę? – rzekł oburzony Malfoy.
Hermiona
zarumieniła się.
- Chciałam
ci przecież pomóc.
Draco
podszedł do niej od tyłu i pocałował ją w policzek.
- Pomogłaś.
– wyszeptał jej do ucha. Usiadł obok
niej na sofie, obejmując ją ramieniem. Już chciał kontynuować pisanie
składników do eliksiru, gdy usłyszał cichy głos przytulonej do niego brunetki.
- Draco?
Chłopak
spojrzał na nią zaciekawiony.
Hermiona
rzuciła okiem na jego nagą klatkę piersiową oraz wyrobione mięśnie i rzuciła:
- Mógłbyś się
ubrać?
Słowa
Gryfonki wywołały u blondyna atak śmiechu. Pierwszy raz w życiu Hermiona
usłyszała prawdziwy, szczery śmiech Draco Malfoy’a.
***
Skończyli
pracę około 22. Hermiona podeszła do Draco i mocno się do niego przytuliła. Nie
wiedziała, kiedy znów będzie miała okazję poczuć ciepło chłopaka. Ślizgon
pocałował ją w czubek głowy.
- Muszę
iść. – westchnęła dziewczyna, wyplatając się z objęć Malfoy’a.
Chłopak
ujął jej dłoń i pocałował.
- Dziękuję za wszystko.
– szepnął. – Obym ci się przyśnił.
- Jak
zawsze skromny… - mruknęła z uśmiechem Gryfonka. Pocałowała szybko Ślizgona w
usta, czym wyraźnie go zdziwiła.
- Dobranoc, Malfoy. - Obróciła
się i wyszła z pokoju. Na jej twarzy błąkał się szeroki uśmiech.
***
Hermiona
powróciła do dormitorium. Na szczęście, jej współlokatorski już spały, dzięki
czemu uniknęła niezręcznych pytań. Po szybkim prysznicu zakopała się w ciepłej
pościeli. Usnęła z uśmiechem na ustach, myśląc o pewnym przystojnym, szarookim
blondynie, w którym była zakochana…
***
Od tamtej
pory Hermiona regularnie spotykała się wraz ze Ślizgonem w Pokoju Życzeń. Oboje
żyli dla tych krótkich chwil spędzanych razem. Najczęściej po prostu siedzieli
na miękkiej kanapie i rozmawiali. Często, gdy Draco opowiadał jej o swoim życiu,
dziewczyna przytulała się do niego dając mu odczuć, że jest jeszcze na tym
świecie ktoś, dla kogo jest ważny. To właśnie blondyn cenił w niej najbardziej.
Mógł jej zaufać i liczyć na wsparcie z jej strony. Była niezwykła…
- Panno Granger i panie Malfoy,
czy moglibyście zostać na chwilę po lekcji? Chciałabym zamienić z wami słówko.
– powiedziała profesor McGonnagal. Oboje zgodnie pokiwali głowami. Profesor
zaczęła dalej tłumaczyć temat lekcji.
- Hermiono,
przeskrobałaś coś? – spytał zdziwiony Ron. Gryfonka tylko wzruszyła ramionami,
na znak, że nie wie o co chodzi profesorce.
Zajęcia
minęły szybko i już po chwili Hermiona wraz z Draco stali przed biurkiem
McGonnagal. Ta zdjęła okulary, splotła palce i zaczęła powoli tłumaczyć.
- Mamy problemy z Tiarą
Przydziału. Od tygodnia powtarza w kółko jakieś brednie. – Gryfonka szturchnęła
blondyna, który wyraźnie chciał wypytać o szczegóły. –Stwierdziliśmy, że
kapeluszowi przyda się zasłużony odpoczynek. W związku z tym, krawiec uszył
zastępczą tiarę, specjalnie dla Hogwartu. Trzeba udać się po nią do Londynu.
Ustaliliśmy, że najlepiej to zadanie powierzyć wam.
Uczniowie popatrzyli na siebie
zdziwieni.
- Oboje jesteście prefektami.
Panna Granger wychowała się w mugolskim Londynie, więc wierzę, że zna okolicę. Oczywiście,
usprawiedliwimy waszą nieobecność na zajęciach.
- Zawsze takimi zadaniami
zajmował się ten półgłówek, Hagrid. – mruknął Draco.
- Malfoy. – syknęła ostrzegawczo
Hermiona. Mimo tego, co czuł do brunetki, Ślizgon nadal traktował jej przyjaciół
jak wrogów, o co często z dziewczyną się sprzeczali. Profesor McGonnagal
udawała, że nic nie usłyszała.
- To kiedy możecie wyruszać? –
spytała.
***
Hermiona otrzepała się z sadzy.
Właśnie wylądowała, wraz z Draco, w Dziurawym Kotle. Stąd musieli skierować swe
kroki w stronę mugolskiego Londynu.
Dla Malfoy’a, który był w pełni
czystokrwistym czarodziejem, świat nie znających magii ludzi był istną zagadką.
Zaciekawiony rozglądał się po ulicy, gdzie jeździły dziwne, duże stworzenia.
Niektóre były czarne, białe, inne kolorowe. Poruszały się bardzo szybko,
wydając z siebie nieprzyjemny dla ucha ryk.
- Hermiono? – spytał zaciekawiony
Ślizgon.
Gryfonka tylko zerknęła na niego,
dając znak, że słucha.
- Co to jest? – wskazując na
potwory.
Gryfonkę opanował nagły atak
śmiechu. Draco patrzył na nią z nierozumną miną.
- To są samochody. Coś jak…
powozy, tylko ich nie ciągną testrale.
Blondyn już jej nie słuchał.
Wyszedł na środek drogi, chcąc bliżej przyjrzeć się temu niesamowitemu
zjawisku.
- MALFOY, TY IDIOTO! – krzyknęła
brunetka. Podbiegła szybko do chłopaka, złapała go za rękę i odciągnęła od
jadącego auta. Kierowca samochodu zahamował z piskiem opon i zaczął krzyczeć
coś o nieodpowiedzialności dzisiejszej młodzieży. Hermiona skruszona
odpowiedziała w imieniu chłopaka, przepraszając.
Draco nic nie mówił. Trzymał rękę
dziewczyny i delikatnie rysował kółka na wewnętrznej stronie jej dłoni. Czuł,
że Hermiona jest na niego wściekła, nie wiedział jednak dlaczego. Przecież on
tylko chciał bliżej się przyjrzeć temu dziwnemu potworowi!
Oboje szli, trzymając się za
ręce, w stronę Madewear Shop, gdzie mieli otrzymać nową Tiarę. Gryfonka nie
odzywała się do chłopaka. Była wściekła.
- Hermiono, gniewasz się na mnie?
– blondyn spojrzał na brunetkę z błyskiem w oku. Ta nie odpowiedziała.
- Granger, no. O co jesteś zła? –
właśnie przechodzili pustą uliczką. Draco przyszpilił dziewczynę do ściany
mijanej przez nich kamienicy, opierając ręce na linii jej głowy. Próbował
zmusić dziewczynę, żeby na niego spojrzała. Ta jednak zaplotła ręce na piersi i
z upartą miną wpatrywała się w podłogę.
Blondyn pocałował dziewczynę w
policzek.
- Dalej się gniewasz? –
dziewczyna mimo to była nieugięta.
Pocałował ją w czubek nosa. Na
jej twarzy pojawił się lekki uśmiech.
- Malfoy, jesteś idiotą… -
mruknęła Hermiona. – Mogło ci się coś stać. Gdyby auto w ciebie uderzyło,
mógłbyś nawet zginąć na miejscu. Bałam się o ciebie.
- Przepraszam. – odpowiedział
chłopak. –Nigdy nie widziałem tak dziwnych stworów. Chciałem się po prostu im
przyjrzeć.
Hermiona tylko się uśmiechnęła,
patrząc w stalowe tęczówki chłopaka. Pocałowała go w policzek.
- Chodź, idziemy dalej, bo
niedługo musimy wracać do szkoły, a jeszcze nie mamy tiary.
***
W końcu udało im się odnaleźć
mugolski sklep, którego właściciel uszył tiarę. Zapłacili pieniędzmi, które
dostali od Dumbledore’a . Mieli już wracać, gdy dziewczyna odkryła, że jest na
ulicy sąsiadującej z jej rodzinnym domem. Chciała zobaczyć rodziców, uściskać
ich, powiedzieć im, jak bardzo ich kocha. Nie widzieli się już niemal dwa miesiące.
Zerknęła na zegarek. Do szkoły
musieli wrócić dopiero za godzinę.
- Draco? Moglibyśmy odwiedzić
moich rodziców, zanim wrócimy do zamku? Tak dawno ich nie widziałam… - spytała
Hermiona, patrząc na Ślizgona z proszącą minką.
- Jasne. – odpowiedział. – Ale
musimy się pośpieszyć.
***
Draco zaciekawiony patrzył na dom
Hermiony. Nie był on tak duży, jak rezydencja Malfoy’ów. Ściany miały ciepły,
słonecznikowy kolor. Na podjeździe stały dwa stworzenia, które Hermiona
nazywała „samochodami”. Wokół rozpościerał się piękny, zadbany ogród.
- Chodź, Draco. – z zamyślenia
wyrwał chłopaka głos Gryfonki.
Ślizgon nie czuł się zbyt
komfortowo. Hermiona zauważyła to i ujęła jego dłoń, nieśmiało się przy tym
uśmiechając. Malfoy odpowiedział jej tym samym, lekko zdenerwowanym gestem.
- Mamo? Tato? – zawołała
Hermiona, wchodząc do dużego, jasnego przedpokoju.
Już po chwili podeszła do nich matka
Gryfonki. Widząc córkę w towarzystwie blondyna tylko się uśmiechnęła. Podeszła
do córki i mocno ją przytuliła.
Chłopak przygnębiony patrzył na ten widok. Zazdrościł
brunetce. Ona miała matkę, do której mogła się przytulić, powiedzieć jej, jak
bardzo ją kocha. On nie miał tyle szczęścia. Odwrócił wzrok.
- Mamo, to jest Draco, mój… -
zamilkła na chwilę.
- Jesteśmy przyjaciółmi. –
uzupełnił Malfoy, uśmiechając się do zdziwionej dziewczyny. Gryfonka, zszokowana, tylko kiwnęła głową. Nigdy
nie rozmawiali o panujących między sobą relacjach.– Miło panią poznać. –
dokończył chłopak.
Mama Hermiony okazała bardzo miłą
i ciepłą kobietą. Przyjęła Draco bez większych zastrzeżeń. Cała trójka zasiadła
przy stole, pijąc gorącą herbatę. Jean Granger opowiadała rodzinne anegdotki,
niejednokrotnie powodując na twarzy swojej córki rumieńce. Pytała blondyna o
szkołę, znajomych. Atmosfera była bardzo przyjemna, do momentu, gdy mama
Gryfonki zapytała Ślizgona, czym zajmują się jego rodzice.
Chłopak, gdy usłyszał pytanie,
odruchowo się spiął i zacisnął zęby.
- Mamo… - szepnęła Hermiona,
niepewna, jak zapytany zareaguje – Draco ma trudną sytuację rodzinną.
- W porządku. – powiedział
Malfoy, opanowując nerwy. – Mój ojciec jest… biurokratą. Pracuje w
ministerstwie. Moja matka nie żyje.
- Przykro mi.– szepnęła pani
Granger.
- W porządku. – odpowiedział
Draco. – Hermiono, musimy się zbierać. – W niebieskoszarych oczach Ślizgona
kłębiło się od skrywanych uczuć.
Gryfonka pokiwała głową. Gdy mama
brunetki przytulała córkę, szepnęła jej na ucho jakieś pytanie. Hermiona
spojrzała niepewnie na Draco i pokiwała lekko głową.
Wtedy pani Granger podeszła do
Malfoy’a i przytuliła go. Chłopak zaskoczony, delikatnie objął ramionami
starszą kobietę, patrząc na uśmiechniętą Hermionę.
***
-
Przepraszam, Draco. Nie wiedziałam, że moja mama zapyta cię o rodzinę. –
powiedziała speszona brunetka, gdy wraz z Malfoy’em wchodzili na ulicę, przy
której znajdował się Dziurawy Kocioł. Odkąd wyszli z domu dziewczyny, Malfoy
nie odezwał się ani słowem, pogrążony we własnych myślach.
- Nic się nie stało. – odparł
blondyn. – To nie wina twojej matki, że mój ojciec jest potworem. Nie chcę o
tym rozmawiać. – dodał, widząc pytające spojrzenie Gryfonki. – Kiedyś wszystko
ci opowiem, obiecuję, ale na razie to jest zbyt świeże.
Hermiona nie nalegała. Dalszą
drogę przebyli w milczeniu. Weszli do pubu, skorzystali z sieci Fiuu i już po
chwili byli w Hogwarcie, gdzie oddali nową tiarę dyrektorowi. Gdy wyszli z
gabinetu profesora, Malfoy pocałował dziewczynę na pożegnanie w policzek i bez słowa udał się w stronę lochów.
Hmm, według mnie to jakoś szybko poszło Hermionie zakochanie się w Draco. Jakiś większych błędów także się nie dopatrzyłam. Czekam na kolejny, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńCudowniee ... Wreszcie Hermiona i Draco razem ... Może trochę za wcześnie ale mi to nieprzeszkadza bo jestem pewna że jeszcze dużo w ich związku ( mogę to chyba tak nazwać ) namieszasz dlatego jestem ciekawa co z tego wszystkiego wyjdzie.
OdpowiedzUsuńpooooooozdrawiam :*
super opowiadanie ! z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuńjestem, jestem, jestem! Nie umarłam! :D Z lekkim opóźnieniem, but here I am! Wybacz mi, ale przesiedziałam większość dnia w schronisku (wolontariuszka ja xd A tak na serio, chcę mieć kotka ;3) i niedawno wróciłam ;)
OdpowiedzUsuńNo więc zabieramy sie za dupne komentowanie, uwaga wszyscy! :D Masz rację kochanie, rozdział jest przesłodki i prze romantyczny, ale czy to coś złego? Nie, mili państwo! To właśnie sprawia, że mam ochotę powiedzieć głośne "oooooo słodko!"
Akcja naprawdę u Ciebie rozwija się w szybkim tempie, lecz powtórzę, nie widzę w tym nic złego. Przyjemnie czyta się twoje dzieła i czeka z niecierpliwością na następną notkę. W dodatku nie jest to takie proste romansidło! Masz, kochana, masę pomysłów, (pamiętnik Syriusza, naszyjnik, heloł?) więc akcja i komplikacje są jak najbardziej wskazane <3
No a teraz dokładniej! Wiedziałam, ze odda jego pocałunek! Geniusz ja! :D haha, boże ale się cieszę, że mieli przynajmniej chwilę spokoju! Przecież jak człowiek by żył w takim stresie, jak oni, to by prędzej czy później nie wydolił!
Do tego cholernie szkoda mi Dracona, ponieważ wyobrażam sobie jak musiał czuć się opowiadając Hermionie o swojej przeszłości,a do tego odpowiadać na niezręczne dla niego pytania, które zadała mama Hermiony.
Aaaaa, ale najlepsze i najbardziej zajebiste było to, gdy udali się do mugolskiej części Londynu! No po prostu nie mogłam z nic nie kumającego Malfoya :D No i prawie wpadł pod auto, a Hermiona, jak Hermiona, biedna już wychodziła z siebie! W sumie jej się nie dziwie, na jej miejscu zareagowałabym tak samo. Nawrzeszczałabym na pewno na wszystkich po kolei a później zaczęła w kółko powtarzać "dobrze, że nic Ci nie jest" :D
Cóż kochana, czekam z niecierpliwością na nowy rozdział, więc pisz szybko <3
Pozdrawiam i całuję ;*
Ps. Wybacz, że u nas jeszcze nn się nie pojawiło, ale czekam na Polę i jej część :) Muszę ją dzisiaj pomęczyć na gg, jak wróci. A właśnie, jakbyś miała ochotę popisać to tutaj zostawiam swój numer 17234740 :)
No Vilene naprawdę się postarałaś.
OdpowiedzUsuńPodobał mi się Draco na mugolskiej ulicy.
I to spotkanie ze strasznymi stworami (samochodami) było genialne.
Widać jak wyrasta między nimi uczucie tylko pewnie żadne z nich do tego się szybko nie przyzna.
Rozwinęłas się.
Widzę to w Twoich dalszych rozdziałach i jestem pod wrażeniem,
Oczekuje ciągu dalszego i pozdraiwam.
Dopiero dzisiaj tu trafiłam. Podoba mi się prolog, że niby oni jako
OdpowiedzUsuńMałżeństwo. Mile. Wiemy, że będzie szczęśliwe zakończenie.
Draco mógł wspomnieć o tym jakie miał odczucia co do przytulenia przez mamę Hermi.
Draco zachował się ja male dziecko u mugolskim Londynie ; D nie powiem, że mógł zdziwić brak zaczepki na 'martwienie' się Miony że kobiecość zrobi.
Fajnie. Rozkazujesz ich ze swoim charakterem. Niektórzy mogą mówić że zrobiłaś z Draco inną osobę. Nie przejmuj się. Osobiście prowadzę bloga (zaraz podam a jeśli to Spam to przepraszam) i też moje postacie się zachowują inaczej.
Moja uwaga: dłuższe notki ; D
Ps. Hermiona-hogwart.blog.pl <-- zapraszam //Ciastko
no troche szybko sie przełamała co do Draco za szybko :D ale nie czepiam sie
OdpowiedzUsuń