Misie, pysie i teletubisie!
Coś widzę, że poprzedni rozdział nie za bardzo się Wam podobał. Może było zbyt sielankowo i słodko? No bo kto to widział, tylko 6 komentarzy? :c Stać Was na więcej, kochani!
Przed Wami następny rozdział historii. Miłość Draco i Hermiony dość szybko rozkwita, pamiętajcie jednak, że ani dziewczyna, ani blondyn nie powiedzieli sobie tych pięknych słów: 'Kocham cię'. Zanim to nadejdzie, minie jeszcze kilka/kilkanaście rozdziałów.
Zapraszam do czytania. Mam nadzieję, że uznacie, że warto było czekać na nowy rozdział ten tydzień! ^^
PS. Wiem, że krótki. Pisany na szybko, niezbyt zdążyłam go sprawdzić. Przepraszam.
PS2. Wiem, że Draco w tej historii różni się od tego przedstawionego przez J.K Rowling, jednak to jest po prostu moja wizja Ślizgona. Zawsze, gdy czytałam 'Harry'ego Pottera' wyobrażałam sobie postać Draco jako mimo wszystko zagubionego chłopaka, zmuszanego do różnych rzeczy, których on sam nie chciał. Teraz tą wizję przelewam tutaj. :)
„Nie mogę zrobić nic, sterowany jestem wciąż… ”
/MYSLOVITZ „Sprzedawcy Marzeń”
/MYSLOVITZ „Sprzedawcy Marzeń”
Wybiła
północ. Draco Malfoy zmierzał do rezydencji ojca. Mimo ciepłego, czarnego
płaszcza z kapturem, czuł chłód, a jego ciałem wstrząsały dreszcze. Dzisiejszej
nocy miało wydarzyć się coś strasznego, w czym chłopak wcale nie chciał brać
udziału. Nie bawiło go katowanie mugoli. Wiedział, że nawet jeżeli zostanie
zmuszony do zabicia człowieka, nie będzie w stanie wykonać polecenia. Jak można
odebrać życie niewinnej osobie, która nawet nie będzie w stanie się bronić?
Chłopak
powoli otwarł wrota rezydencji. Wszedł do salonu, gdzie w kręgu, z pochylonymi
głowami i z kapturami zarzuconymi na głowy stali Śmierciożercy.
- Draco. –
odezwał się cicho Czarny Pan. – Czekaliśmy na ciebie.
- Wybacz,
Panie. – odpowiedział Ślizgon, klękając przed Voldemortem. – Nie było łatwo
wyjść z zamku.
- Zajmij
swoje miejsce w kręgu. – dodał Lord.
Po pięciu
minutach monologu Czarnego Pana młody Śmierciożerca wiedział jedno – po tej
nocy dziewczyna, która jako pierwsza poznała jego prawdziwe oblicze, Hermiona, znienawidzi go.
***
Następnego dnia.
- Draco,
ocknij się. Musimy zaprezentować to zadanie. – syknęła Hermiona do
nieprzytomnego blondyna. Chłopak był rozkojarzony i przygnębiony. W jego oczach
nie było zwykłych iskierek życia. Poprzedniej nocy Czarny Pan rozkazał mu
torturować mugola. Nie mógł odmówić. Czuł się jak lalka, za której sznurki
pociąga Voldemort.
Zaczął
tłumaczyć znaczenie podanego składniku. Wraz z Hermioną dostali Powyżej
Oczekiwań. Gryfonka, zadowolona, uśmiechnęła się ciepło do chłopaka.
W tym
momencie uznał, że warto było przesiedzieć kilka wieczorów, dopracowując
zadanie.
Wiedział jednak, że to był
prawdopodobnie ostatni uśmiech skierowany w jego stronę przez brunetkę. Hermiona
jeszcze nie zdawała sobie sprawy z tego, że jej rodzice zostali w nocy
zaatakowani. Nie wiedziała, kto był katem jej ojca.
***
Następnego
dnia, Gryfonka siedziała przy śniadaniu w Wielkiej Sali, obok Harry’ego i
Ron’a. Chłopcy zawzięcie dyskutowali o quidditchu. Brunetka jak zwykle czytała
podręcznik do transmutacji, gdy nagle na książce usiadła sowa, donosząca jak
zwykle Proroka Codziennego. Hermiona zasiadła do lektury. Przeglądała gazetę,
gdy w oczy rzucił jej się pewien artykuł. Czytała go, a w jej oczach pojawiało
się coraz więcej łez. Po chwili wybiegła z Wielkiej Sali.
Harry i Ron
zerknęli na gazetę, którą dziewczyna rzuciła na stół. Oboje zdziwieni, zaczęli
czytać artykuł.
KOLEJNY ATAK
Wczoraj, dnia 26 listopada
bieżącego roku, Śmierciożercy dokonali kolejnego ataku na rodzinę mugoli.
Ofiarami są Jean i Thomas Granger (oboje 38 lat). Atak miał miejsce około
godziny 20:00, gdy państwo Granger siedzieli w salonie swojego domu na
przedmieściach Londynu. Do ich domu wkroczyli ubrani w ciemne peleryny
Śmierciożercy. Słudzy Tego-Którego-Imienia-Nie-Wolno-Wymawiać rzucili na ofiary
zaklęcia niewybaczalne, prawdopodobnie chcąc dowiedzieć się czegoś o Chłopcu,
Który Przeżył, z którym przyjaźni się ich córka, Hermiona. Stan pana Thomas’a
szacowany jest jako ciężki, lecz stabilny. Pani Jean obudziła się już spod
działania eliksiru usypiającego.
„Pamiętam tylko szare oczy,
wpatrujące się w mojego męża, zaciskające blade dłonie na różdżce. Wtedy Thomas
zaczął wręcz wyć z bólu. Wszędzie było ciemno, niewiele widziałam, ale te
źrenice śnić mi się będą w najgorszych horrorach. ” – opowiada pani Granger.
Mugole znajdują się teraz w szpitalu św.
Munga, gdzie są pod opieką najlepszych lekarzy.
Córce Granger’ów, Hermionie,
składamy serdeczne wyrazy współczucia.
- O Boże. – szepnął Harry
***
Hermiona biegła
przed siebie. Nie liczyło się dla niej, gdzie jest. Po kilku minutach
szaleńczego pędu zauważyła, że znajduje się na trzecim piętrze. Weszła do
Pokoju Życzeń. Usiadła na parapecie w komnacie. Obiecała sobie, że będzie silna
i łzy nie wypłyną spod jej powiek. Chciała posiedzieć chwilę sama, zanim
pójdzie do profesora Dumbledore’a i poprosi go o tydzień wolnego. Jej
obowiązkiem była teraz opieka nad rodzicami. W końcu, gdyby ona nie
zaprzyjaźniła się z Harry’m, oni byliby bezpieczni…
Do pokoju weszła
jakaś osoba. Serce Gryfonki mocniej zabiło, jakby wyczuwając obecność
szarookiego blondyna. Hermiona odwróciła się w jego stronę i zobaczyła…
Harry’ego i Ron’a. Chłopcy stanęli obok okna, przyglądając się wyraźnie
przygnębionej brunetce.
- Hermiono,
przepraszam. To wszystko moja wina. – powiedział cicho Harry. Bliznowaty był
wyraźnie zmartwiony. W jego sercu ziajało znajome poczucie winy. Gdyby Gryfonka
znalazła innego przyjaciela, jej rodzicom nic by się nie stało. Ranił osoby, na
których mu zależało…
- Nie,
Harry. To nie twoja wina. Nie ty rzuciłeś zaklęcia niewybaczalne na moich
rodziców, tylko Śmierciożercy. Jeżeli
już ktoś zawinił, to właśnie oni. – odpowiedziała, wstając i przytulając
przyjaciela. Do uścisku dołączył się
także Wiewiór.
-
Przepraszam was, ale muszę iść do Dumbledore’a. Na jakiś czas wyjadę do
rodziców. – szepnęła dziewczyna.
- Będziemy
tęsknić. – powiedział Ron. Harry pokiwał głową, potwierdzając słowa przyjaciela.
***
Draco siedział w swoim
dormitorium. Ręce miał zaciśnięte w pięści. Paznokcie wżynały mu się w skórę,
tworząc na powierzchni dłoni krwiste zadrapania.
Widział, jak Hermiona wybiega
dzisiaj z Wielkiej Sali. Chciał za nią pobiec, wesprzeć ją, tak jak kiedyś, w
Sowiarni, to ona pomogła jemu.
Był jednak
katem jej rodziców. Jak mógłby spojrzeć w jej ciepłe, orzechowe oczy, szepcząc
słowa pociechy, skoro wiedział, że to wszystko jego wina?
Blondyn
wziął stojącą na stoliku nocnym szklankę i rzucił nią w ścianę, obserwując
rozpryskujące się szkło.
Przerażało
go to, co czuł do brunetki. Z każdym spotkaniem była mu coraz bliższa. Gdy nie
widzieli się przez dłuższy okres, tęsknił za jej ciepłym głosem, spojrzeniem
orzechowych tęczówek oraz dotykiem jej delikatnych dłoni. Byłby gotów poświęcić
wszystko, aby tylko była szczęśliwa. Była najważniejszą osobą w jego życiu. Jego i dziewczynę różniło tak wiele - pochodzenie, opinia, przyjaciele. Połączyć ich mogło tylko jedno uczucie, a mianowicie - miłość.
„Cudownie.
Zwariowałem. ” – pomyślał Malfoy, biorąc stojącą na stoliku Ognistą Whiskey i
popijając spory łyk zbawczego płynu.
- Szukam państwa Granger. Jestem
ich córką. – Gryfonka rozglądała się po przestronnym, jasnym holu szpitala św.
Munga. Gdy recepcjonistka wskazała salę, gdzie znajdowali się jej rodzice,
Hermiona bezzwłocznie się tam udała. Mimo wszystko, bała się tego, co ujrzy. Chciała, żeby
Draco był z nią i trzymał jej dłoń w swojej własnej. Wiedziała, że to
niemożliwe. Westchnęła ciężko. Zacisnęła zęby.
Brunetka wzięła głęboki wdech i
weszła do sali, gdzie leżeli jej rodzice.
Jean siedziała na łóżku, wpatrując
się nieruchomym wzrokiem w ścianę. Jej mąż, Thomas, dalej spał, pogrążony w
śpiączce. Na jego widok w oczach Hermiony pojawiły się łzy.
- Mamo… - szepnęła cicho
brunetka, wchodząc do pokoju i zamykając za sobą drzwi.
Matka brunetki drgnęła. Spojrzała
na córkę, a w jej oczach pojawił się błysk niepokoju, który dopiero po chwili
zniknął.
- Córeczko. – szepnęła.
Hermiona nie czekała dłużej i
rzuciła się w objęcia matki. Jean Granger nic nie mówiła. Pod jej powiekami
zaczęły zbierać się łzy. Wiedziała, że musi wyznać córce prawdę.
- Hermiono? – szepnęła.
Gestem
wskazała córce miejsce obok siebie. Gdy dziewczyna usiadła, zaczęła mówić
jeszcze cichszym i żałośniejszym tonem:
-
Siedzieliśmy w salonie. Nagle zgasło światło. Usłyszałam, że ktoś wchodzi do
domu. Przestraszona przytuliłam się do Thomas’a. Do salonu weszło kilka osób
ubranych w czarne peleryny, z kapturami na głowach. Rzucili na mnie jakieś
zaklęcie, straciłam przytomność. – Hermiona miała przerażoną minę. – Po chwili
się ocknęłam, ale dalej udawałam martwą. Wtedy ktoś nakazał torturowanie taty. Słuchałam,
jak krzyczał z bólu, nie mogąc się ruszyć –
Jane zacisnęła zęby. – Gdy wychodzili, ukradkiem spojrzałam na tego Śmierciożercę, który rzucił zaklęcie na Thomas’a. I och, Hermiono… To był Draco.
Świetny rozdział :) Ciekawe co teraz będzie , jak zniesie to wszysto Hermiona. Bardzo ciekawe :D Mam nadzieję ze kolejny rozdział pojawi się szybko
OdpowiedzUsuńpozdrawaiam :*:*
Wow *.* co tu dużo mówić, rozdział cudowny z resztą jak zawsze ;)
OdpowiedzUsuńNaprawdę mocno zaskoczył mnie ten rozdział.
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem co zrobo Hermiona z wiadomością,ze bliska jej osoba tak bardzo skrzywdziła jej rozdziaców. Z niecierpliwością czekam na kontynuacje.
Pozdrawiam
Julk@
Biedny Draco :C i biedna Hermiona :C On - musiał , ale nie chciał .. on on.. ją kocha <3 Pięknie piszesz i dodawaj szybko następny chce widziec jej reakcję !!! :) pozdrawiam ~Karola ;*
OdpowiedzUsuńkochaaaaana, wybacz, że tak późno, komentuje, ale wczoraj się już nie wyrobiłam. Dobra kicz z tym. Wynagrodzę cię długim komentarzem.
OdpowiedzUsuńOch, jak ja kocham komplikacje! Boże, nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy, lecz strasznie ale to strasznie podoba mi się taki zbieg wydarzeń. W tamtej notce wszystko było pieknie, słodko i romantycznie, a tu nagle BAM i czar pryska. Jako, iż jestem niezmierną fanką akcji i komplikacji, jestem zadowolona, że Draco i Hermiona, tak na dobre się jeszcze nie zeszli.
Współczuję Malfoyowi, iż musiał torturować rodziców Miony, ale rozumiem go na swój sposób. Przecież gdyby tego nie zrobił, to Czarny Pan by go zabił, a Grangerówna i tak czy siak by cierpiała.
Na pewno będzie cholernie zła na Smoka, co również jest w pełni uzasadnione. Lecz nikt nie powiedział, że miłość jest prosta. Draco musi koniecznie z nią porozmawiać i wytłumaczyć, że nie miał wyboru.
A Pani Granger też nie źle, już wywiadów udziela :D Hah. Kurde może niepotrzebnie mówiła Mionce, że to był Malfoy, no ale może chciała być z nią szczera....
Ach, Harry czuje się winny. Nie dziwię mu się, bo mnie by też zżerały wyrzuty sumienia... , chociaż wiadomo, że to nie jego wina. On i Ron muszą teraz pocieszać i dawać wsparcie nie Potterowi ale Hermionie! Bo to ona teraz cierpi najbardziej ;/
Czekam na nn kochana ;*
Zostałaś przeze mnie nominowana do Liebster Award. Jeżeli jesteś zainteresowana pytania znajdziesz na moim blogu - http://hermiona-and-draco-love.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń:)
Zostałaś (również xD ) przeze mnie nominowana do Liebster Award. Jeżeli jesteś zainteresowana pytania znajdziesz na moim blogu : http://hermionalovedraco.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńprzeczytałam wszystkie Twoje rozdziały i jestem wniebowzięta *.* czekam z utęsknieniem na kolejną część :D
OdpowiedzUsuńświtny rozdział! smutny bardzo. jestem ciekawa jak Hemriona na to zareaguje. czekam na kolejny rozdział. życzę weny:*
OdpowiedzUsuń-AGS
Cześć kochana ;)
OdpowiedzUsuńzapraszam na nową notkę u nas na http://for-hate-to-love.blogspot.com
Pozdrawiam ;)
ohh nie :c
OdpowiedzUsuńrozdział świetny ale Hermiona tego nie przeżyje :/
przecież ona zabije Malfoya.. xd
nie źle powiedziane.
Draco umrze śmiercią bolesną, powolną. Dobra, przesadziłam xd
dodawaj szybko nowy rozdział :D
Pozdrawiam M.
Świetnie piszesz Zapraszam do mnie:http://zaczarowana788.blogspot.com/2013/02/prolog-drobna-blond-wosa-dziewczyna.html
OdpowiedzUsuńoj boj sie draco boj sie
OdpowiedzUsuńNie ogarniam fragm. " Słudzy Tego-Którego-Imienia-Nie-Wolno-Wymawiać rzucili na ofiary zaklęcia niewybaczalne, prawdopodobnie chcąc dowiedzieć się czegoś o Chłopcu, Który Przeżył, z którym przyjaźni się ich córka, Hermiona. Stan pana Thomas’a szacowany jest jako ciężki, lecz stabilny. Pani Jean obudziła się już spod działania eliksiru usypiającego."??? XD mimo wszystko rozdział GENIALNY
OdpowiedzUsuńA pewnie to było Crucio... a ja z Avada skoajrzylam xD w każdym razie rozdział super *-*
UsuńA pewnie to było Crucio... a ja z Avada skoajrzylam xD w każdym razie rozdział super *-*
UsuńNie ogarniam fragm. " Słudzy Tego-Którego-Imienia-Nie-Wolno-Wymawiać rzucili na ofiary zaklęcia niewybaczalne, prawdopodobnie chcąc dowiedzieć się czegoś o Chłopcu, Który Przeżył, z którym przyjaźni się ich córka, Hermiona. Stan pana Thomas’a szacowany jest jako ciężki, lecz stabilny. Pani Jean obudziła się już spod działania eliksiru usypiającego."??? XD mimo wszystko rozdział GENIALNY
OdpowiedzUsuń