Czołem!^^
Z serii ogłoszeń parafialnych:
1. Następna notka ukaże się jak zwykle w piątek, jeżeli pod dzisiejszą notką będzie przynajmniej 10 komentarzy. :3
Wybaczcie, że Was szantażuję, ale lubię mieć poczucie, że mam dla kogo pisać. :)
2. Moi drodzy, powoli tracę pomysł na to opowiadanie. Mam jeszcze kilka rozdziałów w zanadrzu, lecz brak weny na nowe. Jeżeli macie jakieś pomysły, którymi chcielibyście się ze mną podzielić, macie jakąś wizję, jakbyście chcieli, by to opowiadanie wyglądało, zapraszam do
pisania na gg: 46265264
3. Mam nadzieję, że śnieżek, który, przynajmniej u mnie, spadł ostatnio baardzo obficie, pomoże wczuć Wam się w klimat Świąt Bożego Narodzenia, które będą mieć miejsce przez kilka następnych rozdziałów tego opowiadania. :)
Chcieliście słodko, to macie. :D
4. Rozdział dedykuję Annie, której tak bardzo zależało na jego ukazaniu. :D Dziękuję, kochana, za wszystkie dobre słowa.
Koniec kazania, zapraszam do czytania. :)
- ,, Disarm me with your loneliness…”
- / HIM “Disarm me”
Zbliżało się Boże Narodzenie, a
razem z nim Świąteczny Bal, organizowany przez profesor McGonnagal. Impreza
miała odbyć się dwa tygodnie przed świętami. Cała szkoła żyła przygotowaniami
do zabawy. Hermiona, wraz z Ginny, udały się do Hosmagae, by tam zakupić
wymarzone sukienki. Już drugą godzinę przeglądały kreacje. Siostra Ron’a zdążyła
kupić idealny strój – jej kreacja była fioletowa, na cienkich ramiączkach. Smukłą
talię podkreślał marszczony pasek. Całość dopełniały wysokie, mierzące ponad
dziesięć centymetrów, złote szpilki.
- Może ta? – spytała Ruda. Hermiona
rzuciła okiem na sukienkę i smutna tylko pokręciła głową. Chciała, by jej
kreacja była wyjątkowa, chciała ten jeden wieczór poczuć się jak księżniczka.
Wiedziała jednak, że nie będzie to możliwe z takim partnerem, jakim był Ron…
Gdy rudowłosy chłopak zaprosił ją
na bal, miała ochotę odmówić. Nie czuła do Ron’a nic więcej niż przyjaźń. Nie
chciała jednak ranić przyjaciela, więc się zgodziła. Mimo że to Rudzielec był
jej partnerem, wiedziała, że tańcząc z nim, będzie myślała o blondwłosym
Ślizgonie…
Nie rozmawiała z Draco, odkąd
przyniósł ją do Skrzydła Szpitalnego. Unikali się, czasem tylko posyłając sobie
nieśmiałe spojrzenia i odwracając wzrok, gdy ich oczy się spotykały. Gdy
pewnego dnia, przy śniadaniu w Wielkiej Sali, ciszę rozdarł piskliwy głos Pansy
„ Oczywiście, Dracusiu, że pójdę z tobą na bal! ”, Hermiona z obojętną miną
wyszła z komnaty, nie zwracając uwagi na zdziwione spojrzenia uczniów i
nauczycieli. Wiedziała, że nigdy nie mogłaby pokazać się z Draco na balu,
jednak to, że blondyn zaprosił właśnie Pansy, zabolało. Tylko w marzeniach nadal
widziała siebie i Ślizgona, wirujących po parkiecie z czułością wypisaną na
twarzach…
Takie myśli towarzyszyły Gryfonce,
gdy przeglądała stroje wieczorowe. Nagle dostała olśnienia. Wypadła ze sklepu,
łapiąc za rękę Ginny i obie popędziły w stronę mało znanej ulicy Hosmegae,
gdzie rok temu Hermiona odkryła niesamowity sklep z szatami. Gdy weszły do
budynku, brunetce od razu w oczy rzuciła się pewna suknia. Chwyciła ją i
pognała do przymierzalni.
Kreacja miała niesamowity,
ciemnozielony kolor. Sięgała do kolan dziewczyny. Nie posiadała ramiączek.
Srebrny pasek, przebiegający pod biustem, podkreślał atuty brunetki. Suknia
była elegancka, a jednak z racji swojej długości, lekka i zwiewna.
Gdy Hermiona zobaczyła swoje
odbicie w lustrze, zaniemówiła. Wyglądała przepięknie. Uśmiechnięta, zapłaciła
należne za sukienkę koszty. W następnym sklepie znalazła wspaniałe, siedmiocentymetrowe,
srebrne szpilki.
Obie Gryfonki zadowolone wróciły
do zamku. Wchodziły przez bramę do szkoły. Nie wiedziały, że brunetka była
obserwowana przez siedzącego na parapecie swojego własnego dormitorium,
szarookiego Ślizgona.
***
Ron Weasley spoglądał ukradkiem
na swoją przyjaciółkę, Hermionę. Siedzieli właśnie przy stoliku. Bal trwał w
najlepsze, jednak partnerka Rudzielca nie miała ochoty tańczyć. Gryfonka wyglądała
niesamowicie. Zielona sukienka idealnie przylegała do jej ciała, zwracając uwagę na atuty brunetki. Luźne kosmyki kasztanowych włosów wymykały się z misternie plecionego koka i opadały na ramiona. Delikatny makijaż podkreślał oczy
brunetki, otoczone ciemnymi rzęsami. Efekt psuła tylko nie zagojona jeszcze
blizna po ostatnim upadku dziewczyny. Mimo tego, była naprawdę ładna. Uznał by
ją za piękną, gdyby nie smutne oczy, patrzące na miejsce, gdzie siedzieli
Ślizgoni …
***
Hermiona wyszła na balkon,
zbywając Ron’a, który chciał za nią pójść. Pragnęła chociaż na chwilę zostać
sama. Od momentu rozpoczęcia balu miała ochotę wyjść z Wielkiej Sali. Wszyscy
świetnie się bawili, z wyjątkiem jej.
Gryfonka stanęła na tarasie
zamku, patrząc na prószące delikatnie płatki śniegu. Od dziecka lubiła
przyglądać się śnieżynkom. Zawsze próbowała znaleźć dwa identyczne płatki, nie
wierząc zapewnieniom dorosłych, że takie nie istnieją. Uśmiechnęła się, gdy
śnieżynka spadła na jej piegowaty nos.
-Nie zimno ci? – Hermiona
zamarła, słysząc ten głos. Odwróciła się w stronę stojącego w drzwiach
blondyna.
- Gdzie zgubiłeś swoją partnerkę?
– zapytała, drżąc z zimna. Draco widząc to, podszedł do niej i narzucił jej na
ramiona swoją szatę, odsłaniając białą koszulę znajdującą się pod nią.
- Ostatnio widziałem ją pod jednym
ze stołów. Chyba przesadziła z alkoholem. – odpowiedział, ironicznie się
uśmiechając.
PODKŁAD:Evanescence „My immortal”
Nagle z
Wielkiej Sali zaczęły wydobywać się nuty smutnej piosenki. Hermiona stała,
rozkoszując się dźwiękami. Zasłuchana w tekst, nie zwracała uwagi na stojącego
obok niej blondyna.
- Mogę
prosić do tańca? – poprosił arystokrata, wyciągając dłoń w kierunku brunetki.
- A jeżeli ktoś nas zauważy? –
spytała brunetka, rozglądając się nerwowo. Byli sami.
- Wtedy zwalimy winę na najlepszą
przyjaciółkę Ślizgonów, Ognistą. Ludzie widzą po niej różne, czasem naprawdę
dziwne rzeczy. – uśmiechnął się w typowo malfoy’owski sposób.
Hermiona nadal się wahała.
Pozwolić sobie na chwilę słabości z blondynem, czy do końca życia żałować, że
tego nie zrobiła?
Przytuliła się do chłopaka. Oboje zaczęli
kołysać się w rytm piosenki.
„I’m so tired of beeing here…”
- Ślicznie dzisiaj wyglądasz,
wiesz? Do twarzy ci w ślizgońskich kolorach. – odezwał się po chwili Draco. Hermiona nie
odpowiedziała, tylko na jej twarzy pojawił się lekki rumieniec. Wtuliła się
bardziej w chłopaka, by ten nie zauważył reakcji na swoje słowa.
„ Cause Your presence still lingers here and it won't leave me alone…”
Draco patrzył na przytuloną
do siebie brunetkę. Czuł kłębiące się w nim uczucia. Kiedy ją tak naprawdę
zauważył? Kiedy pozwolił sobie zakochać się w niej? Sam nie znał odpowiedzi na
te pytania. Wiedział tylko, że chciałby już zawsze czuć wtuloną w swoje ciało
Gryfonkę. Tylko ona umiała swoim zachowaniem wywołać uśmiech na jego bladej,
zazwyczaj wykrzywionej w geście irytacji, twarzy.
„This pain is just too
real…”
- Obiecałem ci kiedyś opowiedzieć
o śmierci mojej matki… - szepnął chłopak. Chciał, by już zawsze trwali razem, przytuleni do siebie…
- Nie musisz, Draco. – pogładziła
go dłonią po policzku.
- Ale chcę. Muszę komuś o tym powiedzieć. –
Był jej winien choć tą chwilę szczerości.
Hermiona pokiwała głową i
uśmiechnęła się lekko, dając mu znak by kontynuował.
- Moja matka zawsze ślepo
wierzyła ojcu… To przez niego przeszła na stronę Sama-Wiesz-Kogo. Kochała
Lucjusza, więc robiła wszystko, czego on od niej oczekiwał. I właśnie ta miłość
ją zabiła… - głos mu zadrżał. - Matka
opowiadała mi w wakacje, że gdy poznała ojca, był zupełnie innym człowiekiem. Spotkali
się po raz pierwszy; była dopiero w piątej klasie, ale już wtedy wiedziała, że
będzie musiała wyjść za niego za mąż. Mieli być parą idealną – oboje
czystokrwiści, pochodzący ze znanych czarodziejskich rodów. Myślę, że ojciec
wtedy ją kochał. – zamyślił się na chwilę. – Gdy Lucjusz ukończył szkołę,
chciał osiągnąć władzę i potęgę. To zapewnił mu Voldemort, biorąc go pod swoją
pieczę. Ojciec służył Czarnemu Panu, pozbywając się uczuć i jakichkolwiek
skrupułów. Wtedy właśnie moi rodzice wzięli ślub. Matka przez tyle lat była mu
posłuszna… Aż do popołudnia, kilka miesięcy temu. Lucjusz chciał, bym jak
najszybciej został Śmierciożercą, jednak Narcyza sprzeciwiła się mu… Rzucił na
nią Crucio. Kilkakrotnie. Zmarła, wijąc się z bólu przed swoim mężem… - Draco
zacisnął dłonie w pięści. – Zginęła przeze mnie. Gdybym wcześniej zgodził się
na zostanie Śmierciożercą, ona nadal by żyła. – Hermiona widziała w jego
oczach, że naprawdę wspominanie tych wydarzeń naprawdę go bolało. Cierpiał, choć starał się tego nie okazywać.
“ When you cried i'd wipe away all of your
tears
When you'd scream i'd fight away all of your fears
And i've held your hand through all of these years
But you still have all of me… “
When you'd scream i'd fight away all of your fears
And i've held your hand through all of these years
But you still have all of me… “
- To nie
twoja wina. Nie wolno ci tak myśleć. – Gryfonka złapała chłopaka za ramiona i
potrząsnęła nim. Jej oczy zaszkliły się pod wpływem wypowiedzianych przez
Ślizgona słów.
- Nigdy
jeszcze tego nikomu nie mówiłem, ale boję się. Boję się, że stanę się taki jak
mój ojciec, że będę ranił wszystkich wokół siebie. Że będę potworem. –
szepnął tak cicho, że Hermiona ledwo go usłyszała. Patrzył prosto w czułe,
czekoladowe oczy.
Hermiona lekko się uśmiechnęła, przekazując tym uśmiechem blondynowi całą miłość do niego.
- Nie
będziesz. Nie pozwolę ci na to. – odpowiedziała, całując go w policzek i
przytulając.
Świetny rozdział.Podoba mi się:)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny.
Pozdrawiam Jagoda:))
Chyba jeszcze żaden rozdział mi się tak nie podobał jak ten. Wczułam się, bo u mnie też jest dużo śniegu, niczym w grudniu :D Mam nadzieję, że jednak spłynie na Ciebie milion pomysłów na dalszą część tego opowiadania, bo byłoby szkoda i to bardzo gdybyś przestała je pisać :( Jeżeli cokolwiek wymyślę to służę pomocą :) I oczywiście dziękuję za dedykację, sprawiłaś mi tym ogromną radość :*
OdpowiedzUsuńpiękny ♥ nic dodać , nic ująć :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam M.
suuper ;p
OdpowiedzUsuńczekam na next :D
z każdym rozdziałem jest coraz lepiej :D
OdpowiedzUsuńdodawaj szybko nn xd
~zuzia.
Aż się wzruszyłam *.* Piękny rozdział.
OdpowiedzUsuńświetny rozdział ♥
OdpowiedzUsuńkiedy nowa notka ? :)
OdpowiedzUsuńHalo? Nie umiesz czytać? Na samym początku jest napisane :))
UsuńWspaniały rozdział nie powiem.
OdpowiedzUsuńNajbardziej zaskoczyło mnie wyzwanie Dracona i to że chłopak obwiniał się o jego śmierć a nie powinien.
Mam nadzieję, że wszystko jakoś się ułoży.
Coraz bardziej intrygujesz i sprawiasz, że chce się czytać.
nie mogę się doczekać ciągu dalszego i pozdrawiam
super notka ;p
OdpowiedzUsuńczekam na kolejną :D już jest 11 komentarzy ♥
jestem po prostu zła do szpiku kości. Powinnam zostać śmierciożercą zamiast Draco :D nie komentować twoich rozdziałów toż to wręcz karalne :D
OdpowiedzUsuńNo ale już ładnie się spowiadam. Na początek pragnę wspomnieć, że na pewno twój kochany pies pomógł ci z napisaniem tego sprawdzianu. Wgl napisałam o tym na dzisiejszym sprawdzianie z matmy ale to już na gg ci opowiem ;p
Wracając....zazdrosna Miona <3 awwww kocham *o* Ale seryjnie pansy?! kurde, ta poczwara? W sumie nie mam nic do niej, w sensie do aktorki, ale książkowa Parkinson mnie przeraża o.O ;D mógłby chociaż zaprosić kogoś innego, bo bądźmy szczerzy... jak mógł zniżyć się do poziomu mopsicy? Ach.... Cóż to się dzieje na tym świecie ostatnio :D
Hahah ło kurwa. Ron z Mioną ;O Rzygać mi się chce jak słysze o tym parringu o.O BLE BLE BLE! :D
Ale przejdźmy do tej przyjemniejszej części rozdziału czy draaaaamione *o*
Wiesz, że kocham to w jaki sposób wszystko opisujesz? Po prostu tak się wczułam, że masakra. I do tego te wyznania ;c smutneeee ;( Malfoy nie może się obwiniać za śmierć matki ;c narcyza nie była szczęśliwa w tym pojebanym związku z Lucjuszem ;/
Ale zastanawiam się czy Daco oddał w końcu ten naszyjnik Voldmeortowi. Oby nie o.O Dodawaj szybko nn bo nie wytrzymam ;*
Całusy!
Szkoda, że wcześniej nie odnalazłam tego bloga. Jest idealny, nie tylko szablonowo, ale także opowiadanie robi duże wrażenie.Piosenka Evanescence idealnie wpasowała się do chwili bliskości między Draco, a Hermioną. No to teraz mogę lecieć dalej z czytaniem. :)
OdpowiedzUsuń