Cześć Wam. ^^
Już prawie dobiliśmy do 10 tys. odwiedzin.
W związku z tym... <werbelki proszę> zamieszczam miniaturkę, pierwszą, jaką udało mi się napisać.
Kochani, dziękuję za wszystkie wejścia i komentarze. Dają porządnego kopa, motywację i mnóstwo weny. Cieszę się, że ktoś czyta tego bloga, bo gdy go zakładałam, to najbardziej się obawiałam że nikt nie będzie chciał oglądać tych wypocin. Dziękuję wiernym czytaczom, którzy są tu od samego początku. Mam nadzieję, że jeszcze wiele razy będziemy mogli obchodzić takie jubileusze. :D
Mam nadzieję, że mały bonusik się spodoba. Liczę na komentarze. ;)
Miłego czytania.
ROZDZIAŁ UKAŻE SIĘ PO 10 KOMENTARZACH.
ROZDZIAŁ UKAŻE SIĘ PO 10 KOMENTARZACH.
Only... understanding?
- Nie mogę. Nie uda mi się. Nie
poradzę sobie – gorączkowo myślał skulony na białej posadzce blondyn. Jego
szare oczy wpatrywały się beznamiętnie w jeden punkt, utkwiony gdzieś hen
daleko, za oknem.
Czemu wszyscy tyle od niego
wymagali? Chciałby choć przez chwilę poczuć się jak normalny nastolatek.
Przeżyć jeden dzień, bez ciągłej atmosfery grozy i śmierci. Uśmiechnąć się, a
nie wykrzywiać twarz w ironicznym grymasie. Zaprzyjaźnić, nie bacząc na
różnice.
Był jednak Malfoy’em. Jego
przyszłość została z góry zaplanowana. Czarny Pan wyznaczył mu misję. Jeżeli mu
się nie uda, zginie.
Wiedział, że musi pożegnać się z
życiem. Albus Dumbledore był najwybitniejszym czarodziejem tamtych czasach.
Draco, sam przed sobą, musiał się przyznać, że darzy tego starca szacunkiem.
Jak miał go zabić?
Merlinie, przecież on tego nie
chciał. Nie pragnął zabierać życia nikomu. Nie odważy się.
Przymknął oczy, chcąc choć na
chwilę oderwać się od rzeczywistości. Nazwisko Malfoy nie było zaszczytem, lecz
przekleństwem.
I on nie umiał udźwignąć już tego
ciężaru.
*
Dormitorium młodego Malfoy’a było
wyjątkowo wielkim pomieszczeniem. Centrum pomalowanej na zielony kolor sypialni
stanowiło ogromne łoże z baldachimem. Mimo wszechobecnych akcentów,
świadczących o przynależności mieszkańca do domu Slythelina, pokój podobał się
Hermionie.
Kasztanowłosa rozłożyła książki i
zwoje pergaminu na łóżku. Odkąd profesor McGonnagal kazała jej udzielać
korepetycji Draco, który nie radził sobie z materiałem, była w tym
pomieszczeniu częstym gościem.
Jej relacje z Ślizgonem uległy
znacznej poprawie. Nie byli przyjaciółmi, co to, to nie! Na początku wspólnej
nauki Malfoy stracił kilka wazonów, które rzuciła w niego zdenerwowana
brunetka. Po pewnym czasie nauczyli się jednak przebywać razem w jednym
pomieszczeniu, bez krzyków, kłótni i wyzwisk. Poza sypialnią chłopaka po prostu
się ignorowali.
Draco wyszedł z przybocznej
łazienki. Hermiona omiotła go przelotnym spojrzeniem.
Zmienił się, zdecydowanie. Jego
sylwetka nabrała bardziej męskich kształtów. Włosy, wcześniej gładko
przylizane, zaczesane były w ‘artystyczny nieład’. Nawet jego oczy nieco
zmieniły swój wyraz – nie było w nich już pogardy, a jedynie zmęczenie i
rezygnacja.
W poprzednich latach chłopak był
jednym z najlepszych uczniów. Co się stało, że nagle stracił cały zapał do
nauki?
Hermiona pogrążona w
rozmyślaniach nie zwróciła uwagi na to, że od dłuższej chwili spogląda na
Ślizgona.
- Czemu się tak na mnie patrzysz?
– wargi chłopaka wykrzywiły się w ironicznym uśmiechu.
Prychnęła.
- Zamyśliłam się, a ty już sobie
wyobrażasz nie wiadomo co.
Draco potarł podbródek, robiąc
zamyśloną minę.
- Myślę, że właśnie zdumiałaś się
moją nieprzeciętną urodą. Blada cera, niespotykane błękitno-szare oczy…- nie
dane było mu jednak dokończyć zdania, gdyż został uderzony jedną z poduszek,
zwykle zalegającą na jego łóżku. Hermiona zaśmiała się, widząc jego
niedowierzającą minę.
- Możemy skupić się na nauce? –
błysk w oczach Ślizgona pozbawił ją nadziei. Uraziła jego męską dumę, musiała
ponieść za to karę.
Krzyknęła cicho, gdy w jej stronę
pomknęła ozdobna poduszka. Już po chwili siedziała po turecku na łóżku
Ślizgona, z założonymi na piersi rękami i obrażoną minką.
- Teraz możemy się pouczyć –
stwierdził chłopak, biorąc do ręki podręcznik. Patrząc na obrażoną Granger,
uśmiechnął się.
W jego oczach, mimo wszystko,
nadal pozostał smutek.
*
Draco spoglądał na siedzącą obok
siebie dziewczynę. Chciałby umieć być tak… beztroskim. Poświęcała się nauce,
dzięki czemu odreagowywała całe nieprzyjemności. On tak nie umiał. Całymi
dniami siedział przygnębiony, pijąc ognistą Whisky.
- Draco? Malfoy, słuchasz mnie? –
dźwięczny głos brunetki rozszedł się echem w jego głowie.
- Tak, przepraszam. Zamyśliłem
się. – nie miał nawet sił wymyślać durnych ripost.
Hermiona zatrzasnęła książkę z
hukiem.
- Um, Malfoy, wiem, że nie
przyjaźnimy się, ale jeżeli chcesz się wygadać…
Draco spojrzał na nią z
niedowierzaniem.
- Nie przyjaźnimy się? Merlinie,
nienawidziliśmy się przez pięć lat, a ty chcesz, żebym opowiedział ci
przewspaniałą historię mojego życia?
Wzruszyła ramionami, patrząc
prosto w jego szarobłękitne tęczówki.
W Draco coś pękło. Podszedł do
lustra, patrząc na swoje odbicie.
- Masz czasem wrażenie, że inni
wymagają od ciebie za wiele? Że nie możesz sprostać postawionym ci wymaganiom?
Hermiona zamyśliła się. Widziała,
jak Draco pytając ją, odwraca się. W odbiciu lustra zauważyła, że w jego oczach
pojawił się nieukrywany smutek.
– Chcesz dorównać ideałom, które
po pewnym czasie tracą swój blask? Nie możesz mnie zrozumieć, Granger. – syknął
na koniec. Uderzył pięścią w lustro, patrząc jak to rozsypuje się na miliony
drobnych kawałeczków. Bezsilność przepełniała każdy jego ruch, każdy gest, każde
słowo.
Hermiona zamilkła. Po chwili
podeszła do chłopaka, chwytając jego dłoń. Jej smukłe palce szybko opatrzyły
ranę spowodowaną uderzeniem, zaplatając bandaż. Po skończeniu opatrunku nadal
trzymała chłopaka za rękę, patrząc w jego szarobłękitne tęczówki przepełnione
cierpieniem.
- Wiem, co czujesz – zaczęła cicho
brunetka – moi rodzice zawsze oczekiwali ode mnie, że będę najlepsza w nauce.
Nie akceptowali lenistwa. Nie mogłam sobie nigdy pozwolić na odpoczynek, ciągle
nauka i nauka. Wymagali ode mnie więcej, niż bym tego chciała. – uśmiechnęła
się. – Ale wiem, że robili to, ponieważ mnie kochają i chcą dla mnie jak
najlepiej.
W tym momencie to, że
nienawidzili się przez tyle lat straciło znaczenie. Potrzebował najważniejszej
rzeczy – zrozumienia. I ona zamierzała go wesprzeć.
Draco spojrzał na nią. Pewnie
jeszcze nikomu nie zwierzyła się z tego, co powiedziała jemu.
- Dziękuję. – powiedział, patrząc
w jej orzechowe oczy. Taki mały szczegół znaczył dla niego tak wiele. W pewien sposób zaufała mu, a on potrafił to docenić.
- Czego wymagają od ciebie
rodzice, Draco? – nieśmiało spytała Gryfonka. Wiedziała, że nie odpowie;
chciała jednak zobaczyć jego reakcję na pytanie.
- Czym mniej wiesz, tym dłużej
żyjesz, Granger. – szepnął chłopak prosto do ucha brunetki. Zadrżała, czując
jego ciepły oddech.
*
Jedna,
krótka rozmowa pozwoliła mu zrozumieć, że nie jest sam. Nie tylko on borykał
się z problemami. Miał je każdy, niezależnie od wieku, płci czy pochodzenia.
I właśnie
to wsparcie, zrozumienie, pozwoliło mu działać dalej. I osiągnąć swój cel.
Skonstruował szafę, dzięki której Śmierciożercy dostaną się do szkoły. Pozostał
tylko jeden aspekt.
Wiedział,
że nie uda mu się zabić Dumbledore’a. Nie umiałby żyć ze świadomością, że
odebrał żywej istocie najcenniejszy dar.
Pogodził
się ze swoim losem.
Ale przed
nieuniknionym, chciał zrobić jeszcze jedną rzecz.
*
Hermiona
siedziała na błoniach. Był piękny, słoneczny dzień. Ją jednak dręczyło
niepokojące przeczucie, wiedziała, że dziś coś się zdarzy.
- Cześć. –
cichy głos rozbrzmiał obok jej ucha. Odwróciła głowę. Draco.
- Cześć. –
odpowiedziała. Malfoy usiadł koło niej. Spojrzała na jego profil. Skąpany w
blasku słońca wyglądał niczym młody bóg.
Jego szare
oczy spoglądały na nią uważnie, chcąc zapamiętać wyraz jej twarzy, uroczy
grymas, gdy marszczyła w złości nos, przepiękny uśmiech…
- Dziękuję,
Hermiono. Za wszystko.
Gryfonka
spojrzała na niego zdumiona.
Draco nie
czekał na odpowiedź. Przysunął się do niej. Zbliżył się, nie wahając się. Jego usta smakowały jej delikatnie, jakby
bał się, że zrobi jej krzywdę. Czuł wyrazisty zapach perfum dziewczyny. Drażniło to jego zmysły i
sprawiało, że chciał nigdy nie wypuszczać brunetki ze swoich ramion.
Chwila nie
mogła jednak trwać wiecznie. Gdy wreszcie odsunęli się od siebie, by zaczerpnąć
powietrza, Draco szepnął:
- Uciekaj,
Hermiono. Schowaj się gdzieś, ratuj się. Niedługo rozpęta się tu piekło. Nie
chcę, żebyś była w to zamieszana. – kąciki jego ust uniosły się nieco ku górze.
– Życzę ci szczęścia w życiu.
Odszedł,
nic nie wyjaśniając.
Mimo to,
mrok w jego sercu rozjaśnił się. Czuł, jakby tym jednym pocałunkiem brunetka
przekazała mu część dobroci, którą w sobie kryła.
Uśmiechnął
się. Pora rozpocząć przedstawienie.
*
I gdy śmiertelne zaklęcie
pomknęło w stronę Dumbledore’a, on stanął na jego drodze, darując profesorowi życie. W
ten sposób mógł chociaż po części odkupić swoje winy.
A że on zginął?
Za nim płakała tylko jedna,
drobna brunetka.
Płakała, bo czuła, że straciła jedyną osobę, która mogła ją zrozumieć.
Płakała, bo czuła, że straciła jedyną osobę, która mogła ją zrozumieć.
Nieee ! :c
OdpowiedzUsuńNiee nie nie !
Miało byc dobrze ! :x
Miało się skonczyc "i żyli dlugo i szczęśliwie" :'(
nie.. :c
Płacze :/ za co on zginął? :/ nie mieli zbyt dużo czasu by nacieszyć.się darzacym się uczuciem :c
Świetna ale smutna notka :c
Pozdrawiam M.
Draco...niee��Piękna, romantyczna miniaturka
UsuńSMUTAS...Draco to cudowna tylko niezrozumiana postać
Czy ktoś jeszcze kocha go tak jak ja??
Cudowna ale bardzo smutna opowieść <3
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział:)
Pozdrawiam Jagoda:);*
Taka miniaturka, jaka poodaza oknem - zasmucająca. Ale jest dobrze. Ciekawie napisana alternatywna historia. Jestem na tak.
OdpowiedzUsuńFinite
wojna-zartow.blogspot.com
genialna ! ♥
OdpowiedzUsuńi smutna :c mi też łezka poleciała , jako że jestem osobą baardzo romantyczną :c
ojej, szkoda, że się smutno skończyło. Ale i tak cudowne opowiadanie ;)
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać że bardzo podobała mi się Twoja miniaturka.
OdpowiedzUsuńJedynie szkoda że za często używałaś imienia bohatera.
Można je zastąpić innym zwrotem.
Wiem za bardzo się czepiam, ale zwykle zwracam uwagę na takie szczegóły.
Podobała mi się również sama atmosfera panująca wokół tej miniaturki i relacje Dracona i Hermmiony.
Szkoda tylko, że zakończenie takie smutne i Draco musiał zginąć.
pozostaje czekać na kolejny rozdział i życzyć weny.
Oczywiście, dziękuję za uwagi. ;)
UsuńMiniaturka cudowna, choć szkoda że Draco musiał zginąć. ;)
OdpowiedzUsuńŻyczę weny na kolejne rozdziały. ;)
No wiesz... 10?? Jejku... Obyło się bez 'kocham cię' chociaż Draco moll to powiedzieć :3
OdpowiedzUsuńHermiona-hogwart.blogspot.com
ps. Za błędy wybacz ;) na tel jestem
Świetna miniaturka :) Nie moge sie doczekać rozdzialu :)
OdpowiedzUsuńCzytałam tą miniaturkę przy piosence p!nk-Perfect.. i muszę przyznać że przy tym akompaniamencie miniaturka jest jeszcze bardziej uderzająca!
OdpowiedzUsuńNaprawdę się spisałaś. Widać tu emocje,a to chyba najważniejsze prawda?
Bardzo zasmucił mnie koniec.. biedny Draco,biedna Hermiona- ogółem jeden wielki smutek.
Nie lubię takich zakończeń ;(
OdpowiedzUsuńcudne i tragicznie piekne
OdpowiedzUsuńMiniaturka świetna :) . Smutna pełna emocji . Cudo
OdpowiedzUsuńPozdrowionka Thenoova
Nie przeczytałam, że to miniaturka... Kurde, miałam zawał.
OdpowiedzUsuńNie podoba mi się. Nie, tak to się nie może skończyć. FOCH ;---;
OdpowiedzUsuńPiękna, czuła miniaturka, choć wolę happyendy :( Draco rycersko się poświęcił, ale wolałabym, żeby rycersko zabrał Hermionę i uciekł na koniec świata, gdzie oboje mogliby odpocząć od złych ludzi... :(
OdpowiedzUsuńhg-ss-we-snie.blogspot.com
W Twoim wykonaniu wolę zabawne notki, tej brakuje... tajemnicy i wiaterku grozy.
OdpowiedzUsuń