piątek, 5 kwietnia 2013

Miniaturka - Only... understanding?

Cześć Wam. ^^


Już prawie dobiliśmy do 10 tys. odwiedzin. 
W związku z tym... <werbelki proszę> zamieszczam miniaturkę, pierwszą, jaką udało mi się napisać. 

Kochani, dziękuję za wszystkie wejścia i komentarze. Dają porządnego kopa, motywację i mnóstwo weny. Cieszę się, że ktoś czyta tego bloga, bo gdy go zakładałam, to najbardziej się obawiałam że nikt nie będzie chciał oglądać tych wypocin. Dziękuję wiernym czytaczom, którzy są tu od samego początku. Mam nadzieję, że jeszcze wiele razy będziemy mogli obchodzić takie jubileusze. :D 

Mam nadzieję, że mały bonusik się spodoba. Liczę na komentarze. ;) 

Miłego czytania.

ROZDZIAŁ UKAŻE SIĘ PO 10 KOMENTARZACH. 


Only... understanding? 

- Nie mogę. Nie uda mi się. Nie poradzę sobie – gorączkowo myślał skulony na białej posadzce blondyn. Jego szare oczy wpatrywały się beznamiętnie w jeden punkt, utkwiony gdzieś hen daleko, za oknem.
Czemu wszyscy tyle od niego wymagali? Chciałby choć przez chwilę poczuć się jak normalny nastolatek. Przeżyć jeden dzień, bez ciągłej atmosfery grozy i śmierci. Uśmiechnąć się, a nie wykrzywiać twarz w ironicznym grymasie. Zaprzyjaźnić, nie bacząc na różnice.
Był jednak Malfoy’em. Jego przyszłość została z góry zaplanowana. Czarny Pan wyznaczył mu misję. Jeżeli mu się nie uda, zginie.
Wiedział, że musi pożegnać się z życiem. Albus Dumbledore był najwybitniejszym czarodziejem tamtych czasach. Draco, sam przed sobą, musiał się przyznać, że darzy tego starca szacunkiem. Jak miał go zabić?
Merlinie, przecież on tego nie chciał. Nie pragnął zabierać życia nikomu. Nie odważy się.
Przymknął oczy, chcąc choć na chwilę oderwać się od rzeczywistości. Nazwisko Malfoy nie było zaszczytem, lecz przekleństwem.
I on nie umiał udźwignąć już tego ciężaru.

*

Dormitorium młodego Malfoy’a było wyjątkowo wielkim pomieszczeniem. Centrum pomalowanej na zielony kolor sypialni stanowiło ogromne łoże z baldachimem. Mimo wszechobecnych akcentów, świadczących o przynależności mieszkańca do domu Slythelina, pokój podobał się Hermionie.
Kasztanowłosa rozłożyła książki i zwoje pergaminu na łóżku. Odkąd profesor McGonnagal kazała jej udzielać korepetycji Draco, który nie radził sobie z materiałem, była w tym pomieszczeniu częstym gościem.
Jej relacje z Ślizgonem uległy znacznej poprawie. Nie byli przyjaciółmi, co to, to nie! Na początku wspólnej nauki Malfoy stracił kilka wazonów, które rzuciła w niego zdenerwowana brunetka. Po pewnym czasie nauczyli się jednak przebywać razem w jednym pomieszczeniu, bez krzyków, kłótni i wyzwisk. Poza sypialnią chłopaka po prostu się ignorowali.
Draco wyszedł z przybocznej łazienki. Hermiona omiotła go przelotnym spojrzeniem.
Zmienił się, zdecydowanie. Jego sylwetka nabrała bardziej męskich kształtów. Włosy, wcześniej gładko przylizane, zaczesane były w ‘artystyczny nieład’. Nawet jego oczy nieco zmieniły swój wyraz – nie było w nich już pogardy, a jedynie zmęczenie i rezygnacja.
W poprzednich latach chłopak był jednym z najlepszych uczniów. Co się stało, że nagle stracił cały zapał do nauki?
Hermiona pogrążona w rozmyślaniach nie zwróciła uwagi na to, że od dłuższej chwili spogląda na Ślizgona.
- Czemu się tak na mnie patrzysz? – wargi chłopaka wykrzywiły się w ironicznym uśmiechu.
Prychnęła.
- Zamyśliłam się, a ty już sobie wyobrażasz nie wiadomo co.
Draco potarł podbródek, robiąc zamyśloną minę.
- Myślę, że właśnie zdumiałaś się moją nieprzeciętną urodą. Blada cera, niespotykane błękitno-szare oczy…- nie dane było mu jednak dokończyć zdania, gdyż został uderzony jedną z poduszek, zwykle zalegającą na jego łóżku. Hermiona zaśmiała się, widząc jego niedowierzającą minę.
- Możemy skupić się na nauce? – błysk w oczach Ślizgona pozbawił ją nadziei. Uraziła jego męską dumę, musiała ponieść za to karę.
Krzyknęła cicho, gdy w jej stronę pomknęła ozdobna poduszka. Już po chwili siedziała po turecku na łóżku Ślizgona, z założonymi na piersi rękami i obrażoną minką.
- Teraz możemy się pouczyć – stwierdził chłopak, biorąc do ręki podręcznik. Patrząc na obrażoną Granger, uśmiechnął się.
W jego oczach, mimo wszystko, nadal pozostał smutek. 

*

Draco spoglądał na siedzącą obok siebie dziewczynę. Chciałby umieć być tak… beztroskim. Poświęcała się nauce, dzięki czemu odreagowywała całe nieprzyjemności. On tak nie umiał. Całymi dniami siedział przygnębiony, pijąc ognistą Whisky.
- Draco? Malfoy, słuchasz mnie? – dźwięczny głos brunetki rozszedł się echem w jego głowie.
- Tak, przepraszam. Zamyśliłem się. – nie miał nawet sił wymyślać durnych ripost.
Hermiona zatrzasnęła książkę z hukiem.
- Um, Malfoy, wiem, że nie przyjaźnimy się, ale jeżeli chcesz się wygadać…
Draco spojrzał na nią z niedowierzaniem.
- Nie przyjaźnimy się? Merlinie, nienawidziliśmy się przez pięć lat, a ty chcesz, żebym opowiedział ci przewspaniałą historię mojego życia?
Wzruszyła ramionami, patrząc prosto w jego szarobłękitne tęczówki.
W Draco coś pękło. Podszedł do lustra, patrząc na swoje odbicie.
- Masz czasem wrażenie, że inni wymagają od ciebie za wiele? Że nie możesz sprostać postawionym ci wymaganiom?
Hermiona zamyśliła się. Widziała, jak Draco pytając ją, odwraca się. W odbiciu lustra zauważyła, że w jego oczach pojawił się nieukrywany smutek.
– Chcesz dorównać ideałom, które po pewnym czasie tracą swój blask? Nie możesz mnie zrozumieć, Granger. – syknął na koniec. Uderzył pięścią w lustro, patrząc jak to rozsypuje się na miliony drobnych kawałeczków. Bezsilność przepełniała każdy jego ruch, każdy gest, każde słowo.
Hermiona zamilkła. Po chwili podeszła do chłopaka, chwytając jego dłoń. Jej smukłe palce szybko opatrzyły ranę spowodowaną uderzeniem, zaplatając bandaż. Po skończeniu opatrunku nadal trzymała chłopaka za rękę, patrząc w jego szarobłękitne tęczówki przepełnione cierpieniem.
- Wiem, co czujesz – zaczęła cicho brunetka – moi rodzice zawsze oczekiwali ode mnie, że będę najlepsza w nauce. Nie akceptowali lenistwa. Nie mogłam sobie nigdy pozwolić na odpoczynek, ciągle nauka i nauka. Wymagali ode mnie więcej, niż bym tego chciała. – uśmiechnęła się. – Ale wiem, że robili to, ponieważ mnie kochają i chcą dla mnie jak najlepiej.
W tym momencie to, że nienawidzili się przez tyle lat straciło znaczenie. Potrzebował najważniejszej rzeczy – zrozumienia. I ona zamierzała go wesprzeć.
Draco spojrzał na nią. Pewnie jeszcze nikomu nie zwierzyła się z tego, co powiedziała jemu.
- Dziękuję. – powiedział, patrząc w jej orzechowe oczy. Taki mały szczegół znaczył dla niego tak wiele. W pewien sposób zaufała mu, a on potrafił to docenić. 
- Czego wymagają od ciebie rodzice, Draco? – nieśmiało spytała Gryfonka. Wiedziała, że nie odpowie; chciała jednak zobaczyć jego reakcję na pytanie.
- Czym mniej wiesz, tym dłużej żyjesz, Granger. – szepnął chłopak prosto do ucha brunetki. Zadrżała, czując jego ciepły oddech.

*

            Jedna, krótka rozmowa pozwoliła mu zrozumieć, że nie jest sam. Nie tylko on borykał się z problemami. Miał je każdy, niezależnie od wieku, płci czy pochodzenia.
            I właśnie to wsparcie, zrozumienie, pozwoliło mu działać dalej. I osiągnąć swój cel. Skonstruował szafę, dzięki której Śmierciożercy dostaną się do szkoły. Pozostał tylko jeden aspekt.
            Wiedział, że nie uda mu się zabić Dumbledore’a. Nie umiałby żyć ze świadomością, że odebrał żywej istocie najcenniejszy dar.
            Pogodził się ze swoim losem.
            Ale przed nieuniknionym, chciał zrobić jeszcze jedną rzecz.

*

            Hermiona siedziała na błoniach. Był piękny, słoneczny dzień. Ją jednak dręczyło niepokojące przeczucie, wiedziała, że dziś coś się zdarzy.
            - Cześć. – cichy głos rozbrzmiał obok jej ucha. Odwróciła głowę. Draco.
            - Cześć. – odpowiedziała. Malfoy usiadł koło niej. Spojrzała na jego profil. Skąpany w blasku słońca wyglądał niczym młody bóg.
            Jego szare oczy spoglądały na nią uważnie, chcąc zapamiętać wyraz jej twarzy, uroczy grymas, gdy marszczyła w złości nos, przepiękny uśmiech…
            - Dziękuję, Hermiono. Za wszystko.
            Gryfonka spojrzała na niego zdumiona.
            Draco nie czekał na odpowiedź. Przysunął się do niej. Zbliżył się, nie wahając się.       Jego usta smakowały jej delikatnie, jakby bał się, że zrobi jej krzywdę. Czuł wyrazisty zapach  perfum dziewczyny. Drażniło to jego zmysły i sprawiało, że chciał nigdy nie wypuszczać brunetki ze swoich ramion.
            Chwila nie mogła jednak trwać wiecznie. Gdy wreszcie odsunęli się od siebie, by zaczerpnąć powietrza, Draco szepnął:
            - Uciekaj, Hermiono. Schowaj się gdzieś, ratuj się. Niedługo rozpęta się tu piekło. Nie chcę, żebyś była w to zamieszana. – kąciki jego ust uniosły się nieco ku górze. – Życzę ci szczęścia w życiu.
            Odszedł, nic nie wyjaśniając.
            Mimo to, mrok w jego sercu rozjaśnił się. Czuł, jakby tym jednym pocałunkiem brunetka przekazała mu część dobroci, którą w sobie kryła. 
            Uśmiechnął się. Pora rozpocząć przedstawienie.

*

I gdy śmiertelne zaklęcie pomknęło w stronę Dumbledore’a, on stanął na jego drodze, darując profesorowi życie. W ten sposób mógł chociaż po części odkupić swoje winy.
A że on zginął?
Za nim płakała tylko jedna, drobna brunetka.
Płakała, bo czuła, że straciła jedyną osobę, która mogła ją zrozumieć. 

19 komentarzy:

  1. Nieee ! :c
    Niee nie nie !
    Miało byc dobrze ! :x
    Miało się skonczyc "i żyli dlugo i szczęśliwie" :'(
    nie.. :c
    Płacze :/ za co on zginął? :/ nie mieli zbyt dużo czasu by nacieszyć.się darzacym się uczuciem :c
    Świetna ale smutna notka :c

    Pozdrawiam M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Draco...niee��Piękna, romantyczna miniaturka
      SMUTAS...Draco to cudowna tylko niezrozumiana postać
      Czy ktoś jeszcze kocha go tak jak ja??

      Usuń
  2. Cudowna ale bardzo smutna opowieść <3
    Czekam na kolejny rozdział:)

    Pozdrawiam Jagoda:);*

    OdpowiedzUsuń
  3. Taka miniaturka, jaka poodaza oknem - zasmucająca. Ale jest dobrze. Ciekawie napisana alternatywna historia. Jestem na tak.
    Finite
    wojna-zartow.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. genialna ! ♥
    i smutna :c mi też łezka poleciała , jako że jestem osobą baardzo romantyczną :c

    OdpowiedzUsuń
  5. ojej, szkoda, że się smutno skończyło. Ale i tak cudowne opowiadanie ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Muszę przyznać że bardzo podobała mi się Twoja miniaturka.
    Jedynie szkoda że za często używałaś imienia bohatera.
    Można je zastąpić innym zwrotem.
    Wiem za bardzo się czepiam, ale zwykle zwracam uwagę na takie szczegóły.

    Podobała mi się również sama atmosfera panująca wokół tej miniaturki i relacje Dracona i Hermmiony.
    Szkoda tylko, że zakończenie takie smutne i Draco musiał zginąć.

    pozostaje czekać na kolejny rozdział i życzyć weny.

    OdpowiedzUsuń
  7. Miniaturka cudowna, choć szkoda że Draco musiał zginąć. ;)
    Życzę weny na kolejne rozdziały. ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. No wiesz... 10?? Jejku... Obyło się bez 'kocham cię' chociaż Draco moll to powiedzieć :3

    Hermiona-hogwart.blogspot.com
    ps. Za błędy wybacz ;) na tel jestem

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetna miniaturka :) Nie moge sie doczekać rozdzialu :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Czytałam tą miniaturkę przy piosence p!nk-Perfect.. i muszę przyznać że przy tym akompaniamencie miniaturka jest jeszcze bardziej uderzająca!
    Naprawdę się spisałaś. Widać tu emocje,a to chyba najważniejsze prawda?
    Bardzo zasmucił mnie koniec.. biedny Draco,biedna Hermiona- ogółem jeden wielki smutek.

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie lubię takich zakończeń ;(

    OdpowiedzUsuń
  12. Miniaturka świetna :) . Smutna pełna emocji . Cudo
    Pozdrowionka Thenoova

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie przeczytałam, że to miniaturka... Kurde, miałam zawał.

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie podoba mi się. Nie, tak to się nie może skończyć. FOCH ;---;

    OdpowiedzUsuń
  15. Piękna, czuła miniaturka, choć wolę happyendy :( Draco rycersko się poświęcił, ale wolałabym, żeby rycersko zabrał Hermionę i uciekł na koniec świata, gdzie oboje mogliby odpocząć od złych ludzi... :(

    hg-ss-we-snie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  16. W Twoim wykonaniu wolę zabawne notki, tej brakuje... tajemnicy i wiaterku grozy.

    OdpowiedzUsuń