czwartek, 23 maja 2013

Rozdział 24

Cześć Kochani! ^^

Przybywam z nowym rozdziałem. Mam nadzieję, że Wam się spodoba, bo długo nad nim siedziałam. Jest to jeden z moich ulubionych, choć najsmutniejszych, odcinków. 

Dziękuję za te wszystkie komentarze. Jesteście wspaniali! ;3


Rozdział dedykuję wszystkim, którzy są razem z tym blogiem od początku. Wiecie, że założyłam tego bloga dokładnie 5 miesięcy temu? Mały jubileusz. *o* 

Zapraszam do czytania i komentowania. ;) 

„Ile dałbym, by zapomnieć cię
wszystkie chwile te, które są na nie,
bo chcę nie myśleć o tym już,
zdmuchnąć wszystkie wspomnienia
niczym zaległy kurz… (…)
Nie pamiętać sytuacji, w których serce klęka… ”
/Jeden Osiem L „Jak zapomnieć”


            Brunetka siedziała samotnie na schodach swojego rodzinnego domu. Po jej bladych policzkach spływały łzy. Trzęsącymi się rękami próbowała zapalić papierosa. Chwilę później odrzuciła używkę daleko od siebie. Nawet taki najprostszy przedmiot przypominał jej jego… On palił takie same…
            Nie umiała zapomnieć. Próbowała nie myśleć o dniu, kiedy jej świat runął w gruzach, rozpadając się na maleńkie kawałeczki.
            Wpadła do domu, przewracając po drodze stojący na stoliku wazon. Dźwięk tłuczonego szkła sprawił, że z jej oczu popłynęły kolejne łzy. Z zapuchniętymi i czerwonymi oczami pobiegła do swojego pokoju, rzucając się na łóżku. Skulona w pozycji embrionalnej, próbowała zapomnieć.

            - Przestań, Draco! – krzyknęła. Miała ochotę płakać, słysząc raniące ją słowa, wypowiadane przez blondyna. Nie wierzyła w nie; lub raczej nie chciała w nie wierzyć.
            - Nie kocham cię, Granger. Byłaś tylko zabawką, a zabawki szybko mi się nudzą – jego twarz zdobił ironiczny uśmiech, ukazujący kpinę.
            - Kłamiesz, Malfoy – wysyczała, zaciskając oczy. Nie chciała pokazać, że cierpi, że to, co mówi szarooki, dosłownie rozrywa jej serce.
            - Pogódźmy się z prawdą, Granger. Dla mnie zawsze byłaś, jesteś i będziesz tylko nic nie znaczącą szlamą… Uwierzyłaś, że ktoś taki jak ja, mający dosłownie wszystko, mógłby zakochać się w nic nie wartej mugolaczce?

            Słowa jej, byłego już, chłopaka, powracały do niej niczym bumerang. Jak mogła być tak naiwna? Wierzyła we wszystkie jego słowa. Była przekonana, że on naprawdę się zmienił.
            Znienawidziła Draco. Znienawidziła jego wredny, paskudny charakter. Znienawidziła jego szare oczy, w których można było zatonąć. Znienawidziła jego jasne, miękkie włosy. Znienawidziła sposób, w jaki jego usta wykrzywiały się w ironicznym uśmiechu.
            A mimo tego wszystkiego, nadal go kochała. 

„ I hate everything about you,
why do I love you? “
/ Three Days Grace “I hate everything about you”


***

            Draco siedział na parapecie z butelką Ognistej. W tym momencie była ona jego jedyną przyjaciółką, towarzyszką trudnych chwil.
            Jego szare oczy beznamiętnie obserwowały otoczenie. Nie interesowało go to, co działo się na ruchliwej ulicy Londynu.
            W jego myślach istniała tylko ona.
           
            Widział jej łzy, spływające w dół. Nienawidził się za to, że był sprawcą jej bólu. Chciał ją przytulić i przeprosić, wyjaśnić, że to wszystko dla jej dobra
            Zamiast tego, wysyczał, wkładając w swój głos jak najwięcej jadu.
            - Nigdy nic dla mnie nie znaczyłaś.
            Niemalże słyszał trzask jej pękającego na pół serca.
            Odeszła, jak najszybciej uciekając od jego towarzystwa. Zapłakana, z podpuchniętymi oczami i złamanym sercem.

            Nigdy nie chciał, żeby Hermiona cierpiała. Nienawidził, gdy płakała, ale tak było lepiej. Pocierpi kilka dni. Czas zagoi rany, a ona ułoży sobie życie z  kimś innym. Będzie bezpieczna, nie kochając Śmierciożercy.
            Zaciągnął się głęboko trzymanym w dłoni papierosem.
            Czuł jej obecność, jej zapach kwiatowych perfum, ciepło jej ciała.
            Był od niej uzależniony, ale przecież z każdym nałogiem można zerwać.

***

            Ciemną noc rozjaśniały tylko nieliczne gwiazdy, świecące na niebie. Ulica pogrążona była w spokoju.
            Ubrany w ciemną pelerynę, z kapturem zarzuconym na głowę, Malfoy nie zwracał uwagi na otaczający go krajobraz. Nie obchodziło go, co dzieje się w świecie mugoli. Jego głowę zawracał chwilowo tylko cel wyprawy.
            Stary dwór należał niegdyś do rodziny któregoś ze Śmierciożerców. Chwilowo, niezamieszkany, służył za kwaterę Czarnemu Panu.
            Draco zatrzymał się przed starą, omszałą bramą i westchnął. Męczył go ten labirynt między dobrem a złem. Był szpiegiem wśród Śmierciożerców.
            Przypomniał sobie rozmowę z Dumbledore’m.

            - Oni mnie zabiją. Jestem dla nich nic nie wartościowym tchórzem. – beznamiętnym tonem relacjonował blondyn. – Zdradziłem Czarnego Pana. Do Śmierciożerców dotarły już pewnie wiadomości o moim zniknięciu na pół roku. Nie uwierzą, że nagle zechciałem do nich wrócić. Nie przytulą mnie na powitanie, krzycząc: „ Och Draco, tak się stęskniliśmy!”
Dumbledore spojrzał na niego, marszcząc czoło. Po chwili w jego oczach pojawił się błysk.
- Powiedz, że byłeś szpiegiem Zakonu. Przekaż im kilka wartościowych informacji. Przyjmą cię z otwartymi ramionami.
Draco milczał, próbując zebrać myśli. To wszystko było takie zagmatwane.
Nie chciał być zły. Nie pragnął nigdy być Śmierciożercą, nie on zgotował sobie taki los. Tylko teraz, stanie po stronie dobra okazało się trudniejsze, niż mógł przypuszczać. Balansował na granicy życia i śmierci.
W którą stronę przechyli się jego szala…?

Kaptur zsunął mu się z głowy, odsłaniając platynowe kosmyki jego włosów. Sięgnął po różdżkę. Rozciął nią skórę na dłoni, upuszczając kroplę krwi na bramę.
Już po chwili furtka otwarła się, wpuszczając chłopaka do środka. Przeszedł pośpiesznie przez wielki ogród, który mimo leżącego śniegu wyglądał mrocznie i nieprzystępnie. Draco wzdrygnął się, czując przenikający go chłód mroźnego, zimowego powietrza.
           
***

- A któż to zaszczycił nas swoją obecnością? – w pokoju, do którego wszedł blondyn, zapadła nienaturalna cisza. Po chwili gdzieniegdzie dały się słyszeć szydercze śmiechy.
- Draco Malfoy… Dawno cię tu nie widzieliśmy, słońce – syknął Rookwood, zbliżając się do nastolatka z wyciągniętą różdżką.
Serce arystokraty zabiło szybciej, jednak podniósł hardo podbródek i odezwał się równie jadowitym i przesyconym kpiną tonem. .
- Zamknij się, Rookwood.
Augustus roześmiał się prosto w twarz młodszemu chłopakowi. Był tak rozbawiony, że z jego oczu pociekły łzy.
- Nie bądź taki cwany, chłopaczku. Nie sądzę, żebyś tak głośno szczekał, gdy Czarny Pan wezwie cię na… rozmowę. W przeciwieństwie do mnie, nie masz czym się pochwalić przed swoim mistrzem.
-  To ja, nie ty, słoneczko, byłem szpiegiem Zakonu Feniksa przez ostatnie pół roku.
W pokoju dało się słyszeć wyłącznie panującą na zewnątrz wichurę. Śmierciożercy zamarli, niczym spetryfikowani. 
- Kłamiesz! – krzyknęła Bellatrix.
Na twarzy Ślizgona pojawił się leniwy uśmiech.
- Gdzie jest Czarny Pan?

***

Draco był przerażony. Grał twardego, nie dając nikomu przeniknąć przez swoją tarczę ochronną, barierę obojętności. Tylko ona umiała zobaczyć, jaki jest naprawdę.
Minął już tydzień, odkąd widział Gryfonkę po raz ostatni. Nadal, zamykając oczy, widział jej łzy, to rozczarowanie i żal, pojawiające się na jej twarzy. Teraz pewnie go nienawidziła.
Starał się nie myśleć o dziewczynie, która jako pierwsza zawróciła mu w głowie. Był zajęty grą podwójnego agenta. Wiedział, że jest pilnie obserwowany przez Śmierciożerców. Jeden błąd, a przypłaci swoje przedstawienie życiem.

Czarny Pan leniwie obracał w dłoniach cisową różdżkę.
- Draco, Draco, Draco… - uśmiechnął się szyderczo – Skąd mam wiedzieć, że historia, którą mi opowiadasz, jest prawdą?
Czarne, puste oczodoły spotkały się z niebieskoszarymi tęczówkami.
- Panie, myślisz, że mógłbym poczuć coś do Granger? Ona była tylko przepustką do Zakonu. Gdyby nie jej poręczenie, nie mógłbym czuć się tam bezpieczny. Dzięki niej o nic mnie nie podejrzewają… - zaśmiał się głucho – To szlama. Nie da się jej kochać.
Voldemort spojrzał na niego przenikliwie.
- Kontynuuj swoją misję, Draco. Chcę cię widzieć z powrotem, gdy dowiesz się czegoś nowego. I pamiętaj – kolejnej szansy nie dostaniesz.
            Ślizgon posłusznie skinął głową i jak najprędzej wyszedł z pokoju.

            Chciał przytulić Hermionę. Pragnął, by zapewniła go, że wszystko się ułoży. Przy niej wszystko było o wiele prostsze…
            Musiał wziąć się w garść i pogodzić się z myślą, że stracił to, co cenił najbardziej. Został sam.

***

            Czas podobno leczy rany. Mimo to, Hermiona skłaniała się bardziej ku myśli, że on jedynie przyzwyczaja nas do bólu, który nigdy nie zniknie; po prostu zostanie stłamszony gdzieś w głębi serca. Schowany, lecz nadal odczuwalny.
            Zachowywała się normalnie. Codziennie rano wstawała, jadła śniadanie, czytała, spotykała się z przyjaciółmi. Rozmawiała z innymi, uśmiechała się, gdy usłyszała kolejny śmieszny żart wypowiadany przez Rona, z którym udało jej się pogodzić. Spędzała czas z rodzicami, ciesząc się ich obecnością.
            Skoro wszystko było jak wcześniej, dlaczego czuła się taka… pusta; jakby ktoś zabrał jej możliwość kochania, radości, śmiechu? Była niczym plastikowa lalka, za której sznurki pociągali inni, nie pozwalając bezwładnie opaść na dno. 
            Tylko wieczorami mogła być naprawdę sobą. Wtedy to siadała na łóżku, zawijając się w pościel i myśląc o blondynie, patrząc w gwiazdy. Z jej oczu zawsze spływały wtedy łzy. Uśmiechała się, przypominając sobie piękne chwile, które spędziła z szarookim. Chwilę później z jej oczu skapywały słone krople, gdy przypominała sobie, że to wszystko była tylko gra; że on nigdy tak naprawdę jej nie kochał.
            Siedziała w pogrążonej ciemności sypialni. Nagle usłyszała ciche pukanie. Pośpiesznie otarła łzy dłonią i spróbowała się uśmiechnąć, gdy do sypialni weszła jej matka.
            Jean Granger obrzuciła córkę przeciągłym spojrzeniem. Już od dawna widziała, że Hermiona cierpi. Teraz, widząc płacz Gryfonki i sztuczny, wymuszony uśmiech, po prostu usiadła koło niej i mocno ją przytuliła.
            - Och kochanie… - westchnęła starsza kobieta. – Musisz ruszyć dalej, nie bacząc na przeszłość.
            - Nie umiem zapomnieć – wychlipała brunetka, szukając oparcia w matce.
            - Nie musisz zapominać – po prostu nie pozwól, by przeszłość cię ograniczała.

***

„Byłaś jak alkohol – raz spróbowałem i chciałem więcej… ”


Każdy dzień bez niej był pusty. Brakowało mu jej ciągłego zrzędzenia, narzekania, przemądrzałych wypowiedzi, ciągłego poprawiania go. Jej ciągłej mani, dotyczącej książek i zajęć. Chęci, by być najlepszą i najmądrzejszą. Och, po prostu brakowało mu całej jej.
Siedział w salonie jakieś rezydencji, otoczony członkami Zakonu Feniksa.
- Planują zamach na mugoli na Westminster Abey. To ma być szybka akcja, kilka trupów. Chcą po prostu pokazać swoją siłę – skrzywił się.
- Jak możemy ich powstrzymać? – spytał Dumbledore.
Draco siedział chwilę w milczeniu, uważnie analizując słowa dyrektora.
- Odciągnijcie ich uwagę. Ja zajmę się resztą – powiedział cicho.
Nie słuchał już gwaru rozmów. Wyłączył się i oddał własnym rozmyślaniom.
Gdy spotkanie dobiegło końca, jako jeden z pierwszych opuścił pomieszczenie i udał się do swojej sypialni. Tam zamknął drzwi i otworzył barek.
Chciał choć na chwilę zapomnieć, więc zrobił to, co każdy Malfoy uczyniłby w jego sytuacji.
Wypił pierwszą, drugą, piątą szklankę Ognistej.
- Kurwa, kocham cię, Granger. – wyszeptał, czołgając się do łóżka.


12 komentarzy:

  1. Jakie smutne:(
    Nie wierze że mogłaś to zrobić!
    Ale ciągle mam nadzieje że Oni będą razem :)
    Czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością :D

    Pozdrawiam Jagoda:);*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ohh.. łzy skapuja na klawiaturę a ja niewiem co napisac.. ten rozdział chyba jest najlepszy..
    Cudowny ..
    Draco jest wspaniały.. poświęca swoje szczęście dla bezpieczenstwa ukochanej.. to jednocześnie piękne ale i smutne.. nie ma słów które mogłyby wyrazić ten rozdział.. bo naprawdę jest święty...
    po każdym rozdziale myślę - chce więcej!
    A po tym.. chce jeszcze więcej!
    Czekam na kolejna notke :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Vilene czasami mam ochotę cię zabić, przysięgam. Za jakie grzechy ty mi to robisz?
    Na początku wszystko jest spoko super, romantyczne rozdziały, Skyler jest happy, a tu nagle co? Ja pierdziele! Boże, te "poświęcenia dla miłości" bywa takie okrutne i przepełnione okrucieństwem, szczególnie w twoim wydaniu... powtarzam jak mogłaś mi to zrobić! Wiesz jak ciężko czyta mi się smutne rozdziały? W dodatku, jak są tak dobrze napisane?
    Ale tak wiesz, powiem ci, na marginesie. ZNIENAWIDZIŁAM ARTURA I GINNY (chociaż jej już wcześniej nie lubiłam) Jakim prawem, oni dyrygują życiem Dracona i Hermiony? O prawdziwą miłość się walczy! I proszę mi to natychmiast ładnie zmienić, bo chyba zawału dostanę.
    Ja tu zaraz wszystko na gadu od ciebie wyciągnę na gadu, bo tak tego nie zostawię.
    Z resztą....Hermiona teraz może liczyć tylko na siebie, biedactwo. Tak samo jak Draco. Niby jest w Zakonie, ale i tak on odwala najgorszą robotę razem ze Snapem. Grhhh aż się wkurzyłam.
    Masz mi tu pisać szybko nowy rozdział i bez żadnych dyskusji! :D
    Weny kochana! :*

    OdpowiedzUsuń
  4. jejciu! świetny rozdział! biedna Hermi :( zresztą Draco też to przeżywa.. coś jakiś krótki mi się wydaje te rozdział :> no ale czekam na następny!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja już ci pisałam co sądzę na temat tego rozdziału... ;) Jest po prostu świetny, a jeśli pisze przy SMUTNYM odcinku, że jest dobry to taki jest XD
    A ten cytat „Byłaś jak alkohol – raz spróbowałem i chciałem więcej… ”- pasuje geniaaaaalnie do tego opowiadania :*
    PISZ SZYBKO !!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział jak zwykle piękny.
    Nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy.
    Szkoda że postanowiłaś ich rozdzielić.
    Draco i Hermiona tak pięknie wyglądali razem, ale rozumiem Ślizgona.
    Nie miał wyjścia i musiał to zrobić.
    Dla dobra i bezpieczeństwa dziewczyny.
    Mam nadzieję że i ona również to w końcu zrozumie.
    Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.
    Pozdrawiam serdecznie.

    p.s.
    Zapraszam również na NN rozdział 009 "Wyjaśnienia"

    OdpowiedzUsuń
  7. Wzruszylam się... Masz ogromny talent kobieto!!!

    OdpowiedzUsuń
  8. Super rozdzial... nawet sie poplakalam :) tak dalej <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Poryczałam się, kurde ostatnim razem płakałam w 3 klasie podstawowej, a jestem w 1 liceum :o

    OdpowiedzUsuń
  10. jakie to smutne i piekne za razem

    OdpowiedzUsuń
  11. Ten rozdział jest wstrząsający, czytajac go czulam ból draco i hermiony, tylko szkoda, że hermiona tak szybko zwatpila w dracona.
    Anita

    OdpowiedzUsuń
  12. Piszesz super rozdziały
    przez ten odcinek się popłakałam:-(
    mam nadzieję, że będą razem.
    Natka

    OdpowiedzUsuń