Cześć i czołem! ^^
Więc, zbliżamy się pomalutku do końca opowiadania. Przewiduję jeszcze maksymalnie 5 rozdziałów, ale spokojnie - gdy historia Nie pytaj mnie o jutro zakończy się, zacznę pisać wreszcie coś nowego. ;)
Poprzedni rozdział chyba Wam się nie spodobał, bo zostawiliście tylko 6 komentarzy.
Mam nadzieję, że ta część jest ciekawsza i sensowniejsza od poprzedniej.
Liczę na Wasze komentarze, dziękuję za tyyyle odwiedzin.
Miłego czytania. *o*
„Bo to co dla mnie miało sens,
odeszło razem z tobą…
I czekam tu, wciąż kocham cię,
choć poszłaś inną drogą. ”
/
PIN „Bo to co dla mnie”
Błysk. Huk. Światło. Coś poszło nie tak, coś się nie udało. A przecież
wszystko miało pójść rewelacyjnie. Wraz z Zakonem planowali każdą akcję od
deski do deski. Nie miało prawa się
nie powieść. Spojrzał na trzymającego różdżkę Voldemorta. Niemalże słyszał jego
ciche „Avada Kedavra”, zagłuszone hukiem bitwy. Ostatnią rzeczą, którą
zobaczył, było zielone światło…
Chwilę potem zasnął na zawsze.
Draco otworzył oczy,
przerażony. Chwilę zajęło mu uspokojenie oddechu i głośno bijącego serca.
Nieustannie powtarzał w myślach, że to tylko koszmar, sen.
Potrzebował
Hermiony. Była jego tlenem, lekiem na problemy.
Przetarł
zlaną potem twarz. Nie zawracając sobie głowy ubraniem się podszedł w samych
bokserkach do okna. Opierając głowę o zimną szybę, starał się uspokoić.
Musiał ją zobaczyć. Chociaż na
chwilę zerknąć na jej piękną twarz. Spojrzeć, jak sobie radzi bez niego.
Musiał.
***
Był
późny wieczór. Świat otaczała ciemność, rozjaśniona tylko białym śniegiem
leżącym na ulicach i nielicznymi lampami.
Hermiona
samotnie przemierzała ulicę Pokątną, zmierzając w kierunku małej biblioteki na
obrzeżach miasta. Twarz Gryfonki nabrała delikatnych rumieńców z zimna. Otuliła
się mocniej płaszczem, czując przenikliwy wiatr. Na ulicy panowała nienaturalna
cisza. Brunetka zmarszczyła brwi.
Było cicho. Zbyt cicho.
Ciałem młodej Granger wstrząsnął
dreszcz. Przyśpieszyła kroku, chcąc jak najszybciej dostać się do swojego celu.
Starała się przemknąć cichaczem, niezauważona.
I wtedy to poczuła.
Wiedziała, że ktoś ją obserwuje.
Czuła na sobie spojrzenie pary tęczówek. Obróciła się gwałtownie do tyłu,
jednak nikogo nie zauważyła.
- Jeszcze tylko kilka metrów,
Hermiono, dasz radę. Nie zachowuj się jak dziecko – mruczała pod nosem, drżącym
głosem. Była przerażona.
Weszła właśnie w wąską uliczkę.
Do celu brakowało jej dosłownie kilkunastu metrów. Wtem poczuła, że ktoś
wykręca jej ramię do tyłu, przykładając do pleców różdżkę.
- Cicho, szlamo – syknął
nieznajomy, męski głos. Hermiona zamarła, niczym spetryfikowana. Chciała
krzyczeć, jednak czyjaś wielka, obleśna dłoń zdusiła dźwięk. Zacisnęła powieki,
nie chcąc patrzeć na swojego oprawcę.
Poczuła, że ktoś obejmuje ją w
pasie i przystawia do ściany. Gryfonka uchyliła powieki. Amycus Carrow
uśmiechnął się lubieżnie.
- Błagaj, szlamciu – syknął, brutalnie
zdejmując z jej ramion płaszcz.
- Z-z-zostaw mnie – wyszeptała
jedynie, czując dotyk jego rąk na swoim ciele. Wzdrygnęła się.
- Błagam, niech mi ktoś pomoże…- krzyczała w myślach. Próbowała się
wyrwać, szarpała się. Kopnęła Śmierciożercę w goleń, przez co mężczyzna
zaskamlał.
- O ty suko – krzyknął, ciągnąc
brunetkę za włosy. Z jej oczu pociekły łzy bólu i upokorzenia. Poczuła, jak
zdejmuje z niej sweterek.
Jego dotyk obrzydzał ją. Poddała
się, przestała walczyć. Mężczyzna był silniejszy, lepiej zbudowany. Nie uda się
uwolnić.
Pozostawało jej tylko modlić się,
by ból minął jak najszybciej.
***
Właśnie
zmierzał do kwatery Zakonu z najnowszymi wiadomościami. Pośpiesznie mijał
opuszczone uliczki.
Wtem
usłyszał zduszony krzyk. Szybko pośpieszył w stronę miejsca, skąd wydobywał się
dźwięk.
Widok,
który zastał, sprawił, że jego serce na moment stanęło. Zobaczył Hermionę –
bezsilną, bezbronną, przyciśniętą do muru przez Carrow’a. Widział łzy
dziewczyny, jej przerażenie, gdy Śmierciożerca zaczął powoli zsuwać ramiączko
jej bluzki cicho coś szepcząc.
Poczuł
furię. Wezbrała w nim wściekłość, jakiej jeszcze nigdy nie odczuwał. Wyciągnął
różdżkę i, nie namyślając się za bardzo, skierował ją w mężczyznę.
- Zostaw
ją, Carrow – syknął na tyle głośno, że Śmierciożerca podniósł głowę,
spoglądając na blondyna. Jego usta wykrzywiły się w okrutnym uśmiechu.
- Chcesz
się przyłączyć, Draco? – spytał, przesuwając brudnym paznokciem po policzku
dziewczyny. Granger skrzywiła się. Jej ciałem wstrząsnął szloch. Draco wyczuł
jej nieme wołanie o pomoc, gdy spoglądała na niego swoimi brązowymi oczami.
- Crucio! – zawołał blondyn, celując w
Śmierciożercę. Patrzył na wijącego się z bólu mężczyznę. Jego cierpienie dawało
mu satysfakcję. Chciał zabić bydlę, które odważyło się dotknąć jego Hermionę.
- Draco… -
przez jego opanowany wściekłością umysł mógł przebić się jedynie cichy głos
brunetki. Malfoy spojrzał na Carrow’a, nieprzytomnego z bólu. Chciał go zabić,
sprawić, żeby cierpiał, żeby do końca życia zapamiętał, że Hermiona jest jego;
jednak w tym momencie ważniejsza była ona.
Dziewczyna trzęsła
się, drżącymi dłońmi próbując podnieść z ulicy swój płaszcz. Ubranie jednak
wyślizgnęło jej się z rąk. Gryfonka osunęła się w dół przy ścianie, zanosząc się szlochem.
Draco jak
najszybciej podszedł do brunetki. Podniósł ją i zarzucił swój płaszcz na jej ramiona,
przykrywając dziewczynę ciepłym materiałem. Chwycił ją za rękę, starając się
nie skrzywić, gdy poczuł, że Hermiona próbuje wyrwać rękę z jego uścisku.
Przeteleportował
ich do miejsca, gdzie mogli być bezpieczni - jego pokoju w kwaterze Zakonu
Feniksa.
***
„Czasem coś w nas umiera i nie chce zmartwychwstać.”
Hermiona
siedziała na łóżku, otulona ciepłym kocem. Jej wzrok beznamiętnie obserwował
granatową ścianę. Wspomnienia sprzed kilku minut nie pozwalały jej zasnąć,
powodując chaos w głowie i sprawiając,
że z jej oczu ciekły niekontrolowane łzy.
Wolała nie
myśleć, co by się stało, gdyby nie Draco. Jeszcze kilka minut i Carrow zdarłby
z niej ubrania i…
Zaniosła
się szlochem, histerycznie zaciskając ręce na pościeli. W tym momencie do
pokoju wrócił Draco, niosąc w dłoni kubek gorącego naparu. Podszedł do łóżka i,
położywszy napój na stoliku, przytulił dziewczynę.
- Nie
dotykaj mnie! – krzyknęła Hermiona, wyplątując się z jego objęć i odsuwając na
bezpieczną odległość. – Jesteś taki sam jak on!
Malfoy
przyjrzał się jej uważnie. Była wyraźnie w szoku. Jej wzrok był rozbiegany,
nieobecny, a dolna warga drżała.
- Hermiono,
to tylko ja. Spokojnie, przecież wiesz, że nigdy cię nie skrzywdzę – zaczął,
przemawiając spokojnym, opanowanym głosem. Ból sprawiało mu patrzenie na jej
słabą, kruchą sylwetkę. – Jesteś bezpieczna, kochanie.
Nie myślał
w tym momencie o tym, że kilka tygodni wcześniej usilnie wmawiał dziewczynie,
że nigdy jej nie kochał, że nigdy nic dla niego nie znaczyła. Liczyło się tylko to, by przestała płakać.
Każda jej łza wypalała ślad w jego sercu.
- Zostaw
mnie – wyszeptała.
Nie odpowiedział,
delikatnie dotykając jej dłoni. Poczuł, że się skrzywiła. Kciukiem rysował na
jej dłoni kółka. Minęła dłuższa chwila, zanim uspokoiła się i jej przestała
płakać. Gdy do nastąpiło, przysunął się i przytulił ją.
Ciało
brunetki spięło się, jednak nie odtrąciła go. Wręcz przeciwnie, wtuliła się
mocniej w jego silne ramiona, poszukując wsparcia.
Miał
wrażenie, że zasnęła, gdy nagle ciszę przeszył jej słaby, delikatny głos.
- Nie
zostawiaj mnie nigdy więcej.
- Nigdy –
szepnął.
Po raz
pierwszy w swoim siedemnastoletnim życiu zamierzał dotrzymać danej obietnicy.
***
Nastał
ranek i Draco Malfoy, jak co dzień, postanowił wziąć odprężający prysznic.
Zerknął na swoje łóżko i uśmiechnął się. Hermiona nadal słodko spała, wtulona w
jego poduszkę. Na słodkiej twarzy widniał lekki grymas przerażenia.
Blondyn
westchnął. Gdy zobaczył ją, tak bezbronną i kruchą, wszystkie jego plany
dotyczące trzymania się od niej z daleka, zniknęły tak szybko, jak się
pojawiły. Nie mógł teraz odejść; teraz,
gdy tak bardzo go potrzebowała.
Wszedł do
łazienki, zamykając za sobą drzwi. Chwilę później wybiegł z niej niczym
poparzony, gdy tylko usłyszał cichy krzyk Hermiony.
Dziewczyna
stała przed lustrem, ubrana tylko w za duży podkoszulek Draco. Przerażona
oglądała ślady dotyku dłoni Carrow’a na swoim ciele. Siniaki zajmowały większą
część jej ramion. Obserwowała w lustrze, jak Draco zbliża się do niej i całuje
obolałe miejsca dotykiem lekkim jak skrzydła motyla. Jej ciało przeszedł dreszcz
przyjemności, gdy poczuła wargi chłopaka na swojej skórze.
- Nie
musisz udawać, że coś do mnie czujesz – szepnęła. Chłopak znieruchomiał. Po
chwili obrócił ją przodem do siebie, podnosząc jej podbródek. Usilnie unikała
jego wzroku, błądząc nim po ścianach. Wiedziała, że spojrzenie na jego
perfekcyjną twarz zaboli. W końcu, dla niego była tylko zabawką.
- Naprawdę
sądzisz, że udaję? – zmarszczył brwi, patrząc na nią uważnie.
- Ja to
wiem, Draco.
- To
dlaczego wczoraj prosiłaś, żebym został?
Wyrwała się
z jego objęć. W ostatnim momencie chwycił ją za rękę. Nie mógł pozwolić jej
odejść, zbyt mu zależało na tej drobnej istocie.
- Proszę,
Hermiono, wysłuchaj mnie. – Draco Malfoy prosił. Nigdy w życiu nie zniżał się do tego poziomu,
ale teraz był gotów zrobić wszystko, żeby tylko go wysłuchała.
Wiedział,
że nie powinien. Nie tak miało być. Miał pozwolić jej odejść, ale nie umiał.
Przyciągała go niczym magnez.
Postanowił
wyznać jej całą prawdę.
***
„Lepsza gorzka prawda, niż słodkie kłamstwo…”
Hermiona
spoglądała na wysokiego blondyna w ciszy. Nie była pewna, czy chce znać prawdę.
- Mów –
podjęła decyzję.
- To nie
byłem ja… Znaczy, byłem, ale nie chciałem tego – blondyn wyraźnie plątał się w
swoich zeznaniach. Nie przywykł do przepraszania ani wyjaśniania tego typu
sytuacji. Po krótkiej chwili poddał się. – Kocham cię. Miałaś być bezpieczna,
kiedy odejdę, jednak to nie pomogło. Dalej jesteś łakomym kąskiem dla
Śmierciożerców, a ja… Po prostu… Nie umiem bez ciebie żyć – w speszeniu
przeczesał włosy dłonią.
Gryfonka
zastygła, patrząc na chłopaka zdziwionym spojrzeniem. Wiedziała, ile kosztowało
go to wyznanie. Ślizgon nigdy nie mówił wprost o swoich uczuciach. Przyznanie
się do miłości było traktowane przez niego jako słabość.
-
Odejdziesz następnym razem, gdy uznasz to za słuszne. Znów mnie zostawisz –
szepnęła. Bała się znów mu zaufać, mimo że jej serce wyrywało się do blondyna.
- Przecież
wiesz, że jestem hipokrytą. To wszystko… - wskazał ręką na otaczający go pokój –
ta walka dobra ze złem, ta ciągła gonitwa nie ma sensu bez ciebie.
Patrzyli
sobie w oczy, próbując odczytać w nich uczucia drugiej osoby. W końcu Hermiona
objęła chłopaka za szyję, gładząc go wierzchem dłoni po policzku. Chłopak lekko
się uśmiechnął, czując jej dotyk.
-Wybaczysz
mi?
W jej
wzroku była wyłącznie czułość i miłość.
- Tobie
zawsze.
***
Było tak,
jak gdyby nigdy się nie rozstali. Znów spędzali razem całe dnie, rozmawiając,
trzymając się za ręce. Było idealnie, z wyjątkiem małego szczegółu.
Draco nadal
był szpiegiem Śmierciożerców. Każda jego wizyta w siedzibie Czarnego Pana
wiązała się z ogromnym ryzykiem, że słudzy Voldemorta wykryją jego podstęp.
- Musimy
działać natychmiast, nie rozumiecie? – spotkanie Zakonu Feniksa nie przebiegało
po myśli młodego arystokraty. Hermiona chwyciła jego dłoń, chcąc go uspokoić.
Blondyn wziął głęboki oddech. Czy oni naprawdę nie rozumieli wagi problemu?
- Draco,
jak ty to sobie wyobrażasz? Podejdziesz do Voldemorta i poprosisz, czy mógłby
ci pożyczyć naszyjnik? – Dumbledore zmarszczył brwi.
Tydzień
temu dyrektorowi Hogwartu udało się zdobyć niezwykłą księgę magicznych artefaktów.
Przeglądając ją zauważył opis naszyjnika, który, jak opowiedział mu młody
Malfoy, znajdował się chwilowo w rękach Voldemorta.
Ten
wisiorek miał potężną moc, potężniejszą nawet od horkrusów. W rękach Czarnego
Pana stanowił śmiercionośną broń. Musieli go odzyskać, lecz jak…?
- Kurwa –
przeklął blondyn, przejeżdżając ręką po włosach. Jak on mógł być tak naiwny, żeby
oddać ten naszyjnik Voldemortowi? Dlaczego on to zrobił?
Bo musiał.
A teraz zmuszony był
odzyskać ten naszyjnik, jeżeli nie chciał, by marzenia Śmierciożerców się
spełniły.
SKYLER SIĘ RADUJĘ! Pogodzili się! Dramione forever biczys! Woooohu! Może i scena nie była za romantyczna, biorąc pod uwagę próbę gwałtu na Hermionie, ale jednak. Liczy się jedno. W końcu Draco wyznał Hermionie prawdę. Ech... jakie to słodkie i romantyczne... szkoda tylko, że w prawdziwym życiu tak nie jest ;) Ciekawe, co na to wszystko powie Pan Weasley a raczej czy jest zadowolony ze szczęścia Granger :D
OdpowiedzUsuńWidać iż miłość tych dwojga jest taka prawdziwa i szczera, że aż boli.
Liczę, że doczekam się szczęśliwego zakończenia tego opowiadania, bo jak nie, to cię własnoręcznie zabiję, przysięgam. Mam nadzieję również, iż Draco wykradnie naszyjnik od Czarnego Pana i wszyscy będą zadowoleni. Taki piękny happy end. No ale oczywiście sad end niestety też rozważam ( (bardzo niechętnie, z resztą)
Kochana dodawaj szybciutko następny rozdział bo nie mogę się doczekać nn :*
Ps. Masz już jakiś pomysł na nowe dramione? :)
Bożeeeeeeeeeeeeeee, dziękujeeeeee! :D
OdpowiedzUsuńno ja wiedziałam, że się pogodzą! ♥ i teraz wszystko jest tak pięknie jak chcę :D i tak ma być do końca xd
auć , ten gwałt.. znaczy próba gwałtu.. :x strasznie tu współczuje Hermione :c
no i Draco jakoś zwędzi ten naszyjnik Voldziowi i wszyscy będą żyli długo i szczęsliwie ♥
no bo ja innego zakończenia niż to szczęsliwe, nie widze :x
czekam na next xd
Ps. zapraszam do mnie: droga-do-milosci.blogspot.com
Pozdrawiam M.
jejciu ale słodko <3 szkoda, że będziesz już kończyć tą historię :(
OdpowiedzUsuńWedług mnie ten rozdział wyszedł Ci jako najlepszy ze wszystkich.
OdpowiedzUsuńNaprawdę aż jestem pod wrażeniem.
Na początku ta cała sytuacja z Amycusem Carrowem.. dobrze iż Draco pojawił się w ostatniej chwili, gdyż tak nie wiele brakowało a byłoby naprawdę kiepsko.
I fakt, że w końcu się pogodzili.
To dobrze, że Hermiona znalazła w sobie dość sil aby mu wybaczyć za to, co zrobił.
Ostatecznie odszedł aby ją chronić.
Osobiście jestem ciekawa czy po tej historii powstanie jakas nowa.
nie mogę sie doczekać i pozdrawiam serdecznie.
Rozdział cudowny! Tak się cieszę że się pogodzili! Mam nadzieję że szybko Voldek zginie i Draco z Hermioną będą bezpieczni:)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział.:]
Pozdrawiam Jagoda:);*
superr <3
OdpowiedzUsuńRozdział genialny <3 Tylko szkoda mi Hermiony, ale dobrze, ze się pogodzili :D No jak zawsze super odcinek :)
OdpowiedzUsuńJupi !!! Pogodzili się !!! Biedna Hermiona, co by było gdyby nie Draco ??? Wolę nie myśleć...
OdpowiedzUsuńSuper notka
Weny
Fajny rozdział i super że się pogodzili. Czekam na kolejny ;)
OdpowiedzUsuńKocham twojego bloga.Jest świetny ;D
OdpowiedzUsuńSuper Notka,czekam na kolejny ;P
Weny !
Zapraszam do sb;
http://cale-zycie-z-toba.blogspot.com/
o kurczę! nowy szablon! i to jeszcze w moim ulubionym kolorze <3
OdpowiedzUsuńHej :) Nwm czy przyjmujesz nominacje ale jesli tak to zostałaś nominowana do Libster Awards :) Zapraszam do mnie w celu dowiedzenia się wiecej :)
OdpowiedzUsuńkochana kiedy następny rozdział? bo nie mogę się już doczekać! :*
OdpowiedzUsuńbedzie ciekawie
OdpowiedzUsuńMatko, nie ja nie wiem ! Jest prawie 1 w nocy a ja czytam ! Po pierwsze : swietny blog. a po drugie: ja placze ! ;( Serio! Ostatnie kilka rozdziałów- a zwłaszcza ten oraz ten, gdy Draco zrywał z Mioną przepłakałam ! xD genialnie piszesz i nie przestawaj.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i dobranoc
Misia