czwartek, 30 maja 2013

Rozdział 25

Cześć i czołem! ^^

Więc, zbliżamy się pomalutku do końca opowiadania. Przewiduję jeszcze maksymalnie 5 rozdziałów, ale spokojnie - gdy historia Nie pytaj mnie o jutro zakończy się, zacznę pisać wreszcie coś nowego. ;) 

Poprzedni rozdział chyba Wam się nie spodobał, bo zostawiliście tylko 6 komentarzy. 

Mam nadzieję, że ta część jest ciekawsza i sensowniejsza od poprzedniej. 
Liczę na Wasze komentarze, dziękuję za tyyyle odwiedzin. 

Miłego czytania. *o*




Bo to co dla mnie miało sens,
odeszło razem z tobą…
I czekam tu, wciąż kocham cię,
choć poszłaś inną drogą. ”
/ PIN „Bo to co dla mnie”


Błysk. Huk. Światło. Coś poszło nie tak, coś się nie udało. A przecież wszystko miało pójść rewelacyjnie. Wraz z Zakonem planowali każdą akcję od deski do deski. Nie miało prawa się nie powieść. Spojrzał na trzymającego różdżkę Voldemorta. Niemalże słyszał jego ciche „Avada Kedavra”, zagłuszone hukiem bitwy. Ostatnią rzeczą, którą zobaczył, było zielone światło…
   Chwilę potem zasnął na zawsze.

   Draco otworzył oczy, przerażony. Chwilę zajęło mu uspokojenie oddechu i głośno bijącego serca. Nieustannie powtarzał w myślach, że to tylko koszmar, sen.
   Potrzebował Hermiony. Była jego tlenem, lekiem na problemy.
   Przetarł zlaną potem twarz. Nie zawracając sobie głowy ubraniem się podszedł w samych bokserkach do okna. Opierając głowę o zimną szybę, starał się uspokoić.
Musiał ją zobaczyć. Chociaż na chwilę zerknąć na jej piękną twarz. Spojrzeć, jak sobie radzi bez niego.
Musiał.

***
  
   Był późny wieczór. Świat otaczała ciemność, rozjaśniona tylko białym śniegiem leżącym na ulicach i nielicznymi lampami.
   Hermiona samotnie przemierzała ulicę Pokątną, zmierzając w kierunku małej biblioteki na obrzeżach miasta. Twarz Gryfonki nabrała delikatnych rumieńców z zimna. Otuliła się mocniej płaszczem, czując przenikliwy wiatr. Na ulicy panowała nienaturalna cisza. Brunetka zmarszczyła brwi.
Było cicho. Zbyt cicho.
Ciałem młodej Granger wstrząsnął dreszcz. Przyśpieszyła kroku, chcąc jak najszybciej dostać się do swojego celu. Starała się przemknąć cichaczem, niezauważona.
I wtedy to poczuła.
Wiedziała, że ktoś ją obserwuje. Czuła na sobie spojrzenie pary tęczówek. Obróciła się gwałtownie do tyłu, jednak nikogo nie zauważyła.
- Jeszcze tylko kilka metrów, Hermiono, dasz radę. Nie zachowuj się jak dziecko – mruczała pod nosem, drżącym głosem. Była przerażona.
Weszła właśnie w wąską uliczkę. Do celu brakowało jej dosłownie kilkunastu metrów. Wtem poczuła, że ktoś wykręca jej ramię do tyłu, przykładając do pleców różdżkę.
- Cicho, szlamo – syknął nieznajomy, męski głos. Hermiona zamarła, niczym spetryfikowana. Chciała krzyczeć, jednak czyjaś wielka, obleśna dłoń zdusiła dźwięk. Zacisnęła powieki, nie chcąc patrzeć na swojego oprawcę.
Poczuła, że ktoś obejmuje ją w pasie i przystawia do ściany. Gryfonka uchyliła powieki. Amycus Carrow uśmiechnął się lubieżnie.
- Błagaj, szlamciu – syknął, brutalnie zdejmując z jej ramion płaszcz.
- Z-z-zostaw mnie – wyszeptała jedynie, czując dotyk jego rąk na swoim ciele. Wzdrygnęła się.
- Błagam, niech mi ktoś pomoże…- krzyczała w myślach. Próbowała się wyrwać, szarpała się. Kopnęła Śmierciożercę w goleń, przez co mężczyzna zaskamlał.
- O ty suko – krzyknął, ciągnąc brunetkę za włosy. Z jej oczu pociekły łzy bólu i upokorzenia. Poczuła, jak zdejmuje z niej sweterek.
Jego dotyk obrzydzał ją. Poddała się, przestała walczyć. Mężczyzna był silniejszy, lepiej zbudowany. Nie uda się uwolnić.
Pozostawało jej tylko modlić się, by ból minął  jak najszybciej.

***
  
            Właśnie zmierzał do kwatery Zakonu z najnowszymi wiadomościami. Pośpiesznie mijał opuszczone uliczki.
            Wtem usłyszał zduszony krzyk. Szybko pośpieszył w stronę miejsca, skąd wydobywał się dźwięk.
            Widok, który zastał, sprawił, że jego serce na moment stanęło. Zobaczył Hermionę – bezsilną, bezbronną, przyciśniętą do muru przez Carrow’a. Widział łzy dziewczyny, jej przerażenie, gdy Śmierciożerca zaczął powoli zsuwać ramiączko jej bluzki cicho coś szepcząc.  
            Poczuł furię. Wezbrała w nim wściekłość, jakiej jeszcze nigdy nie odczuwał. Wyciągnął różdżkę i, nie namyślając się za bardzo, skierował ją w mężczyznę.
            - Zostaw ją, Carrow – syknął na tyle głośno, że Śmierciożerca podniósł głowę, spoglądając na blondyna. Jego usta wykrzywiły się w okrutnym uśmiechu.
            - Chcesz się przyłączyć, Draco? – spytał, przesuwając brudnym paznokciem po policzku dziewczyny. Granger skrzywiła się. Jej ciałem wstrząsnął szloch. Draco wyczuł jej nieme wołanie o pomoc, gdy spoglądała na niego swoimi brązowymi oczami.
            - Crucio! – zawołał blondyn, celując w Śmierciożercę. Patrzył na wijącego się z bólu mężczyznę. Jego cierpienie dawało mu satysfakcję. Chciał zabić bydlę, które odważyło się dotknąć jego Hermionę.
            - Draco… - przez jego opanowany wściekłością umysł mógł przebić się jedynie cichy głos brunetki. Malfoy spojrzał na Carrow’a, nieprzytomnego z bólu. Chciał go zabić, sprawić, żeby cierpiał, żeby do końca życia zapamiętał, że Hermiona jest jego; jednak w tym momencie ważniejsza była ona.
            Dziewczyna trzęsła się, drżącymi dłońmi próbując podnieść z ulicy swój płaszcz. Ubranie jednak wyślizgnęło jej się z rąk. Gryfonka osunęła się w dół przy ścianie,  zanosząc się szlochem.
            Draco jak najszybciej podszedł do brunetki. Podniósł ją i zarzucił swój płaszcz na jej ramiona, przykrywając dziewczynę ciepłym materiałem. Chwycił ją za rękę, starając się nie skrzywić, gdy poczuł, że Hermiona próbuje wyrwać rękę z jego uścisku.
            Przeteleportował ich do miejsca, gdzie mogli być bezpieczni - jego pokoju w kwaterze Zakonu Feniksa.

***
         

„Czasem coś w nas umiera i nie chce zmartwychwstać.”



            Hermiona siedziała na łóżku, otulona ciepłym kocem. Jej wzrok beznamiętnie obserwował granatową ścianę. Wspomnienia sprzed kilku minut nie pozwalały jej zasnąć, powodując chaos w głowie i  sprawiając, że z jej oczu ciekły niekontrolowane łzy.
            Wolała nie myśleć, co by się stało, gdyby nie Draco. Jeszcze kilka minut i Carrow zdarłby z niej ubrania i…
            Zaniosła się szlochem, histerycznie zaciskając ręce na pościeli. W tym momencie do pokoju wrócił Draco, niosąc w dłoni kubek gorącego naparu. Podszedł do łóżka i, położywszy napój na stoliku, przytulił dziewczynę.
            - Nie dotykaj mnie! – krzyknęła Hermiona, wyplątując się z jego objęć i odsuwając na bezpieczną odległość. – Jesteś taki sam jak on!
            Malfoy przyjrzał się jej uważnie. Była wyraźnie w szoku. Jej wzrok był rozbiegany, nieobecny, a dolna warga drżała.
            - Hermiono, to tylko ja. Spokojnie, przecież wiesz, że nigdy cię nie skrzywdzę – zaczął, przemawiając spokojnym, opanowanym głosem. Ból sprawiało mu patrzenie na jej słabą, kruchą sylwetkę. – Jesteś bezpieczna, kochanie.
            Nie myślał w tym momencie o tym, że kilka tygodni wcześniej usilnie wmawiał dziewczynie, że nigdy jej nie kochał, że nigdy nic dla niego nie znaczyła.  Liczyło się tylko to, by przestała płakać. Każda jej łza wypalała ślad w jego sercu.
            - Zostaw mnie – wyszeptała.
            Nie odpowiedział, delikatnie dotykając jej dłoni. Poczuł, że się skrzywiła. Kciukiem rysował na jej dłoni kółka. Minęła dłuższa chwila, zanim uspokoiła się i jej przestała płakać. Gdy do nastąpiło, przysunął się i przytulił ją.
            Ciało brunetki spięło się, jednak nie odtrąciła go. Wręcz przeciwnie, wtuliła się mocniej w jego silne ramiona, poszukując wsparcia.
            Miał wrażenie, że zasnęła, gdy nagle ciszę przeszył jej słaby, delikatny głos.
            - Nie zostawiaj mnie nigdy więcej.
            - Nigdy – szepnął.
            Po raz pierwszy w swoim siedemnastoletnim życiu zamierzał dotrzymać danej obietnicy.

***
           

            Nastał ranek i Draco Malfoy, jak co dzień, postanowił wziąć odprężający prysznic. Zerknął na swoje łóżko i uśmiechnął się. Hermiona nadal słodko spała, wtulona w jego poduszkę. Na słodkiej twarzy widniał lekki grymas przerażenia.
            Blondyn westchnął. Gdy zobaczył ją, tak bezbronną i kruchą, wszystkie jego plany dotyczące trzymania się od niej z daleka, zniknęły tak szybko, jak się pojawiły.  Nie mógł teraz odejść; teraz, gdy tak bardzo go potrzebowała.
            Wszedł do łazienki, zamykając za sobą drzwi. Chwilę później wybiegł z niej niczym poparzony, gdy tylko usłyszał cichy krzyk Hermiony.
            Dziewczyna stała przed lustrem, ubrana tylko w za duży podkoszulek Draco. Przerażona oglądała ślady dotyku dłoni Carrow’a na swoim ciele. Siniaki zajmowały większą część jej ramion. Obserwowała w lustrze, jak Draco zbliża się do niej i całuje obolałe miejsca dotykiem lekkim jak skrzydła motyla. Jej ciało przeszedł dreszcz przyjemności, gdy poczuła wargi chłopaka na swojej skórze.
            - Nie musisz udawać, że coś do mnie czujesz – szepnęła. Chłopak znieruchomiał. Po chwili obrócił ją przodem do siebie, podnosząc jej podbródek. Usilnie unikała jego wzroku, błądząc nim po ścianach. Wiedziała, że spojrzenie na jego perfekcyjną twarz zaboli. W końcu, dla niego była tylko zabawką.
            - Naprawdę sądzisz, że udaję? – zmarszczył brwi, patrząc na nią uważnie.
            - Ja to wiem, Draco.
            - To dlaczego wczoraj prosiłaś, żebym został?
            Wyrwała się z jego objęć. W ostatnim momencie chwycił ją za rękę. Nie mógł pozwolić jej odejść, zbyt mu zależało na tej drobnej istocie.
            - Proszę, Hermiono, wysłuchaj mnie. – Draco Malfoy prosił.  Nigdy w życiu nie zniżał się do tego poziomu, ale teraz był gotów zrobić wszystko, żeby tylko go wysłuchała.  
            Wiedział, że nie powinien. Nie tak miało być. Miał pozwolić jej odejść, ale nie umiał. Przyciągała go niczym magnez.
            Postanowił wyznać jej całą prawdę.

***

„Lepsza gorzka prawda, niż słodkie kłamstwo…”


            Hermiona spoglądała na wysokiego blondyna w ciszy. Nie była pewna, czy chce znać prawdę.
            - Mów – podjęła decyzję.
            - To nie byłem ja… Znaczy, byłem, ale nie chciałem tego – blondyn wyraźnie plątał się w swoich zeznaniach. Nie przywykł do przepraszania ani wyjaśniania tego typu sytuacji. Po krótkiej chwili poddał się. – Kocham cię. Miałaś być bezpieczna, kiedy odejdę, jednak to nie pomogło. Dalej jesteś łakomym kąskiem dla Śmierciożerców, a ja… Po prostu… Nie umiem bez ciebie żyć – w speszeniu przeczesał włosy dłonią.
            Gryfonka zastygła, patrząc na chłopaka zdziwionym spojrzeniem. Wiedziała, ile kosztowało go to wyznanie. Ślizgon nigdy nie mówił wprost o swoich uczuciach. Przyznanie się do miłości było traktowane przez niego jako słabość.
            - Odejdziesz następnym razem, gdy uznasz to za słuszne. Znów mnie zostawisz – szepnęła. Bała się znów mu zaufać, mimo że jej serce wyrywało się do blondyna.
            - Przecież wiesz, że jestem hipokrytą. To wszystko… - wskazał ręką na otaczający go pokój – ta walka dobra ze złem, ta ciągła gonitwa nie ma sensu bez ciebie.
            Patrzyli sobie w oczy, próbując odczytać w nich uczucia drugiej osoby. W końcu Hermiona objęła chłopaka za szyję, gładząc go wierzchem dłoni po policzku. Chłopak lekko się uśmiechnął, czując jej dotyk.
            -Wybaczysz mi?
            W jej wzroku była wyłącznie czułość i miłość.
            - Tobie zawsze.

***


            Było tak, jak gdyby nigdy się nie rozstali. Znów spędzali razem całe dnie, rozmawiając, trzymając się za ręce. Było idealnie, z wyjątkiem małego szczegółu.
            Draco nadal był szpiegiem Śmierciożerców. Każda jego wizyta w siedzibie Czarnego Pana wiązała się z ogromnym ryzykiem, że słudzy Voldemorta wykryją jego podstęp.
            - Musimy działać natychmiast, nie rozumiecie? – spotkanie Zakonu Feniksa nie przebiegało po myśli młodego arystokraty. Hermiona chwyciła jego dłoń, chcąc go uspokoić. Blondyn wziął głęboki oddech. Czy oni naprawdę nie rozumieli wagi problemu?
            - Draco, jak ty to sobie wyobrażasz? Podejdziesz do Voldemorta i poprosisz, czy mógłby ci pożyczyć naszyjnik? – Dumbledore zmarszczył brwi.
            Tydzień temu dyrektorowi Hogwartu udało się zdobyć niezwykłą księgę magicznych artefaktów. Przeglądając ją zauważył opis naszyjnika, który, jak opowiedział mu młody Malfoy, znajdował się chwilowo w rękach Voldemorta.
            Ten wisiorek miał potężną moc, potężniejszą nawet od horkrusów. W rękach Czarnego Pana stanowił śmiercionośną broń. Musieli go odzyskać, lecz jak…?
            - Kurwa – przeklął blondyn, przejeżdżając ręką po włosach. Jak on mógł być tak naiwny, żeby oddać ten naszyjnik Voldemortowi? Dlaczego on to zrobił?
            Bo musiał.
            A teraz zmuszony był odzyskać ten naszyjnik, jeżeli nie chciał, by marzenia Śmierciożerców się spełniły. 

15 komentarzy:

  1. SKYLER SIĘ RADUJĘ! Pogodzili się! Dramione forever biczys! Woooohu! Może i scena nie była za romantyczna, biorąc pod uwagę próbę gwałtu na Hermionie, ale jednak. Liczy się jedno. W końcu Draco wyznał Hermionie prawdę. Ech... jakie to słodkie i romantyczne... szkoda tylko, że w prawdziwym życiu tak nie jest ;) Ciekawe, co na to wszystko powie Pan Weasley a raczej czy jest zadowolony ze szczęścia Granger :D
    Widać iż miłość tych dwojga jest taka prawdziwa i szczera, że aż boli.
    Liczę, że doczekam się szczęśliwego zakończenia tego opowiadania, bo jak nie, to cię własnoręcznie zabiję, przysięgam. Mam nadzieję również, iż Draco wykradnie naszyjnik od Czarnego Pana i wszyscy będą zadowoleni. Taki piękny happy end. No ale oczywiście sad end niestety też rozważam ( (bardzo niechętnie, z resztą)
    Kochana dodawaj szybciutko następny rozdział bo nie mogę się doczekać nn :*
    Ps. Masz już jakiś pomysł na nowe dramione? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bożeeeeeeeeeeeeeee, dziękujeeeeee! :D
    no ja wiedziałam, że się pogodzą! ♥ i teraz wszystko jest tak pięknie jak chcę :D i tak ma być do końca xd
    auć , ten gwałt.. znaczy próba gwałtu.. :x strasznie tu współczuje Hermione :c
    no i Draco jakoś zwędzi ten naszyjnik Voldziowi i wszyscy będą żyli długo i szczęsliwie ♥
    no bo ja innego zakończenia niż to szczęsliwe, nie widze :x
    czekam na next xd

    Ps. zapraszam do mnie: droga-do-milosci.blogspot.com

    Pozdrawiam M.

    OdpowiedzUsuń
  3. jejciu ale słodko <3 szkoda, że będziesz już kończyć tą historię :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Według mnie ten rozdział wyszedł Ci jako najlepszy ze wszystkich.
    Naprawdę aż jestem pod wrażeniem.
    Na początku ta cała sytuacja z Amycusem Carrowem.. dobrze iż Draco pojawił się w ostatniej chwili, gdyż tak nie wiele brakowało a byłoby naprawdę kiepsko.
    I fakt, że w końcu się pogodzili.
    To dobrze, że Hermiona znalazła w sobie dość sil aby mu wybaczyć za to, co zrobił.
    Ostatecznie odszedł aby ją chronić.
    Osobiście jestem ciekawa czy po tej historii powstanie jakas nowa.
    nie mogę sie doczekać i pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział cudowny! Tak się cieszę że się pogodzili! Mam nadzieję że szybko Voldek zginie i Draco z Hermioną będą bezpieczni:)
    Czekam na kolejny rozdział.:]

    Pozdrawiam Jagoda:);*

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział genialny <3 Tylko szkoda mi Hermiony, ale dobrze, ze się pogodzili :D No jak zawsze super odcinek :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jupi !!! Pogodzili się !!! Biedna Hermiona, co by było gdyby nie Draco ??? Wolę nie myśleć...
    Super notka
    Weny

    OdpowiedzUsuń
  8. Fajny rozdział i super że się pogodzili. Czekam na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Kocham twojego bloga.Jest świetny ;D
    Super Notka,czekam na kolejny ;P
    Weny !

    Zapraszam do sb;

    http://cale-zycie-z-toba.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. o kurczę! nowy szablon! i to jeszcze w moim ulubionym kolorze <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Hej :) Nwm czy przyjmujesz nominacje ale jesli tak to zostałaś nominowana do Libster Awards :) Zapraszam do mnie w celu dowiedzenia się wiecej :)

    OdpowiedzUsuń
  12. kochana kiedy następny rozdział? bo nie mogę się już doczekać! :*

    OdpowiedzUsuń
  13. Matko, nie ja nie wiem ! Jest prawie 1 w nocy a ja czytam ! Po pierwsze : swietny blog. a po drugie: ja placze ! ;( Serio! Ostatnie kilka rozdziałów- a zwłaszcza ten oraz ten, gdy Draco zrywał z Mioną przepłakałam ! xD genialnie piszesz i nie przestawaj.
    Pozdrawiam i dobranoc
    Misia

    OdpowiedzUsuń