sobota, 22 czerwca 2013

Nothing to lose - rozdział pierwszy

Cześć.

Wczoraj zepsuł się mi laptop i usunęły się z dysku wszystkie moje opowiadania. Dlatego właśnie mam kompletnego doła i dlatego dodaję rozdział Nothing to Lose, który udało mi się odzyskać, zamiast Nie pytaj mnie o jutro. 

Mam nadzieję, że to opowiadanie spodoba się Wam, czytelnikom, bo to jest najważniejsze. Historia jest zdecydowanie inna od NPMOJ - dojrzalsza, bardziej opisowa i mam nadzieję, ciekawsza. 

Liczę na szczere opinie. 

Zapraszam do czytania.
Rozdział NPMOJ ukaże się, jak tylko ponownie go napiszę.

***


            - Znów się spóźnię, Malfoy mnie zabije… - młoda kobieta usilnie próbowała znaleźć zagubiony przedmiot. Mruczała coś pod nosem, przetrząsając pokój w poszukiwaniu różdżki. Po chwili wydała z siebie cichy okrzyk tryumfu. Udało się!
            Przechodząc przez przedpokój, nie mogła się powstrzymać – zatrzymawszy się, spojrzała w wielkie, wiszące na ścianie zwierciadło.
            Wyglądała wspaniale. Długie, kręcone włosy okalały jej twarz, podkreślając buzię w kształcie serca. Ciemne rzęsy rzucały cień na delikatnie zarumienione policzki. Hermiona była ubrana w bluzeczkę w niewielkim dekoltem i obcisłe jeansy. Do kompletu dopasowała jeszcze czarne baleriny.  
            Była gryfonka zerknęła kątem oka na zegarek. Zauważywszy godzinę, cicho przeklęła. W biegu złapała marynarkę i jak najszybciej teleportowała się do swojego miejsca pracy.
            Modliła się, by jej partner nie zauważył kilku minutowego spóźnienia.

~*~

            Draco Malfoy starał się nie denerwować. W końcu każdemu może zdarzyć się kilkuminutowe opóźnienie. Blondyn starał się więc być wyrozumiałym. Spokojnie odpalił papierosa, zaciągając się głęboko tytoniowym dymem.
            Korytarzem przemknęła drobna szatynka i opanowanie Malfoy’a uciekło tak szybko, jak się pojawiło. Mógł wybaczyć spóźnienie każdemu, lecz nie jej – swojemu odwiecznemu, gryfońskiemu wrogowi.
            - Granger, czy ty choć raz nie możesz przyjść na czas? – warknął wiedząc, że dziewczyna usłyszy. Chwilę później z małego gabinetu kobiety odezwał się jej głos.
            - A czy ty, Panie Perfekcyjny, nie mógłbyś chociaż raz się spóźnić? – Draco uśmiechnął się ironicznie, słysząc jej słowa.
            Wszedł bez pukania do gabinetu Hermiony. Ta siedziała na krześle, czytając jakieś notatki.
            Arystokrata oparł się nonszalancko o framugę drzwi.
            - Granger, ja wiem, że jestem idealny w każdym calu. Nie musisz mi tego ciągle uświadamiać.
            Ciągłe przekomarzania tej dwójki weszły już do historii ministerstwa. Nie było dnia, żeby Draco Malfoy nie pokłócił się z Hermioną Granger. Od początku ich współpracy wiadome było, że mają przed sobą ciężki orzech do zgryzienia.
Mimo kłótni i sporów, oboje byli jednymi z najlepszych aurorów pracujących w ministerstwie.
- Granger, mamy zbadać jakiś opuszczony budynek poza Londynem. Przypuszczają, że może tam być nielegalna fabryka latających dywanów – blondyn parsknął lekceważąco. Nie lubił załatwiać takich spraw. Uważał je za błahe i bezsensowne. No bo, kto to widział, robić taką aferę z powodu fabryki dywanów?
Hermiona odłożyła zapiski na biurko. Spojrzała na swojego kompana, który właśnie kończyć palić papierosa. Wstając, szturchnęła go w ramię.
- Załatwmy to szybko, Malfoy. Dywany nie mogą się już nas doczekać.

***

Draco spojrzał na opuszczoną fabrykę. Nie pasowała do opisu, który otrzymał. Blondyn zmarszczył brwi, spoglądając na Hermionę.
- To chyba nie tu, Granger. Musiałaś pomylić kierunki – była gryfonka westchnęła z irytacją. Nieraz kusiło ją, by zrobić krzywdę temu blondwłosemu, irytującemu, przystojnemu, seksownemu, zabawnemu, denerwującemu dupkowi.
- Jak mogłam pomylić kierunki, teleportując się? – jej mina wyrażała jednocześnie irytację i ochotę, by się roześmiać.
Draco już miał jej odpowiedzieć, gdy jego uwagę przykuł cichy szmer.
- Słyszałaś to? – syknął, obserwując uważnie otoczenie. Jego twarz wyrażała skupienie. Hermiona machinalnie rozglądnęła się wokół.
Cichy trzask w fabryce przykuł uwagę obojga aurorów.
- Wchodzimy? – szepnęła kobieta, mocniej ściskając w dłoni różdżkę.
Draco kiwnął głową. Złapał ją za rękę, patrząc jej w oczy. Zauważył, że mają niezwykły, brązowy kolor. W jej tęczówkach były cudowne iskierki.
- Uważaj na siebie, Granger.
W odpowiedzi jedynie skinęła głową.

~*~

Aurorzy skradali się, wymieniając spojrzenia między sobą. Weszli do pustej, jak im się wydawało,  fabryki. Zamarli, widząc zamazane postacie.
Na środku pomieszczenia stało kilku mężczyzn, ubranych w ciemne peleryny. Odprawiali rytuał, stojąc w kręgu, pochyleni nad jakimś przedmiotem. Kaptur jednego zsunął się, ukazując długie, jasne, wręcz platynowe włosy, jakie mogła mieć tylko jedna osoba. Lucjusz Malfoy.
Draco skrzywił się, patrząc na swojego ojca. Skarcił się w myślach za użycie słowa „ojciec”. Lucjusz był potworem, nie ojcem.
Dojście do tego zajęło Draco wiele lat. Od początku wiedział, że nie chce być taki, jak cała jego rodzina. Nie bawiło go znęcanie się nad innymi czy patrzenie na czyjąś śmierć. Gdy został śmierciożercą był zmuszany do okrucieństwa. Udało mu się uwolnić od tego przekleństwa, gdy Voldemort został pokonany. Pozostały jednak wspomnienia tych mrocznych dni, które teraz, patrząc na mężczyzn, zgromadzonych w kręgu, powróciły niczym bumerang.
Potrząsnął głową. Był aurorem. Teraz stał po drugiej stronie, po stronie dobra.
Pociągnął Hermionę za rękę, by bardziej schowała się przed spojrzeniem Śmierciożerców. Nagle kobieta znalazła się bardzo blisko niego. Czuł jej przyśpieszony oddech. Była tak niska, że sięgała mu ledwie do ramienia.
- Uciekaj, Granger – szepnął jej prosto do ucha. Zadrżała.
- Nie zostawię cię tu samego, Malfoy – odpowiedziała, pewnie patrząc mu w oczy.
- Przestań udawać super-bohatera, Granger – głupia gryfonka. Czy ona choć raz nie mogłaby zrobić czegoś, o co on ją poprosi?
Śmierciożercy zamarli, nasłuchując.
- Merlinie, Draco, tam ktoś jest! – rzeczywiście, na brudnej podłodze leżała postać kobiety. Z takiej odległości ciężko było określić, czy żyła.
Hermiona podjęła decyzję. Musiała uratować tą kobietę. Nie mogła jej tu zostawić.
- Osłaniaj mnie – szepnęła do Malfoy’a. – Ufam ci.
To były ostatnie słowa, które Draco usłyszał od gryfonki. Chwilę potem zniknęła w pogrążonej w mroku fabryce.

~*~

Usłyszała tylko cichy krzyk Draco, gdy w jej stronę pomknęło zaklęcie wystrzelone z różdżki któregoś śmierciożercy. Zrobiła szybki unik, podbiegając do leżącej kobiety. Krzyknęła cicho, patrząc na podrapaną twarz Cho Chang.
Hermiona znała krukonkę z czasów, gdy ta spotykała się z Harrym. Nigdy nie miała o niej jednak pochlebnej opinii. Nikt jednak, nawet Cho, nie zasługiwał na taką śmierć.
Zbadała puls byłej uczennicy Hogwartu. Odetchnęła z ulgą, gdy poczuła pod palcem słabe pulsowanie.
Szybko podniosła się z klęczek, obserwując otoczenie. Śmierciożercy rozbiegli się po budynku. Używając prostego zaklęcia, podniosła ciało krukonki, pragnąc jak najszybciej znaleźć się przy wyjściu z tego budynku.
- Dokąd się wybierasz, szlamciu? – głos, tak podobny, a jednocześnie tak inny od głosu Draco wręcz kipiał nienawiścią. Poczuła różdżkę, która wbijała jej w plecy.
- Daleko od ciebie, morderco – syknęła, starając się, by śmierciożerca nie usłyszał drżenia jej głosu. Bała się, jednak nie chciała tego okazywać.
Skoro miała umrzeć, to z klasą.
- Nie musisz mnie tak komplementować, Hermiono – kobieta po raz kolejny zauważyła podobieństwo ojca do syna. Obaj byli tak samo skromni.
Tak apropo syna, gdzie do cholery jest Draco?
- Koniec tego dobrego, Granger.
Usłyszała ciche Crucio. Wiedziała, że Lucjusz będzie chciał się nią pobawić i nie zabije jej od razu.
Czuła rozrywający ból. Gdyby mogła, błagałaby o śmierć, o zakończenie tych mąk. Każda, najmniejsza komórka jej ciała była sparaliżowana przez obezwładniające działanie zaklęcia.
Nie była w stanie racjonalnie myśleć.
Tylko, nie wiedziała czemu, jej otępiały umysł ciągle wyśpiewywał Draco, Draco, Draco.

~*~


Draco trafił zaklęciem oszałamiającym dwóch Śmierciożerców. Reszta popleczników Czarnego Pana rozbiegła się po opuszczonej fabryce. Myśli młodego arystokraty wciąż krążyły wokół Hermiony.
Miał ją osłaniać, lecz jak, gdy ta znikła mu z oczu? Uparte, gryfońskie stworzenie. Taka szlachetna, chętna do poświęceń. Idiotka.
Rozejrzał się uważnie, trzymając wyciągniętą przed sobą różdżkę. Obserwując otoczenie, zrobił kilka kroków w przód.
I wtedy ją zobaczył.
Hermiona była niczym szmaciana lalka. Osunęła się na kolana, trzymając się za głowę. Tuż nad dziewczyną stał jego ukochany ojciec.
- Zostaw ją – warknął jak najgroźniejszym głosem.
Lucjusz obrócił się gwałtownie w jego stronę, przybierając zdziwiony wyraz twarzy.
- Synku, jak miło cię widzieć. Kopa lat – arystokrata nadal torturował Hermionę, która osunęła się bezwładnie na ziemię. Draco spoglądał na nią przerażonym wzrokiem. Natrafiła na najgorszego możliwego kata.
- Chciałbym powiedzieć to samo, papo – wysyczał były Ślizgon. – Zostaw ją.
- A co mi zrobisz, bachorze?
- Nie jestem już dzieckiem, ojcze – powiedział beztroskim głosem Draco, rzucając na Lucjusza Drętwotę. Nie patrzył na Śmierciożercę, który rozszerzył oczy ze zdumienia. Podbiegł jak najszybciej do leżącej bezwładnie Hermiony.
Granger miała nienaturalnie bladą skórę i pokrążone oczy. Ciągle była nieprzytomna. Jej klatka piersiowa unosiła się powoli.
- Dalej, Granger, obudź się – szepnął, kładąc sobie jej głowę na kolanach. Powoli wlał jej do ust kilka kropel eliksiru uzdrawiającego, który każdy auror nosił w podręcznej apteczce.
Hermiona zmarszczyła brwi. Po chwili jej oczy otworzyły się i Draco zauważył te piękne tęczówki w kolorze dojrzałego orzecha.
- Witamy w świecie żywych, Granger. Ostrożnie, nie wstawaj. Dalej jesteś osłabiona.

- Kim ty jesteś? 

13 komentarzy:

  1. Super się zaczyna;)
    Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału.

    Pozdrawiam Jagoda:);*

    OdpowiedzUsuń
  2. Hyhyhy, a ja to już czytałam ♥
    Boże, jak to się stało że się usunęły wszystkie rozdziały? :o
    Będe tak fajna i też wszystkie moje opowiadania usunę :3 Łącze się z Tobą w bólu.
    Wiesz, ja już nie mam słów które mogą wyrazić Twojego geniuszu.
    Cudowny, świetny, fantastyczny... To wszystko za mało.
    Więc wyraże to tak -ihbchascviyasci8yag:SCPguoABLCa;iychausclauyfsx;iaysfc;liayfscsYLFChdcbaiygc;- to wyrażą wiecej niż tysiąc słów.
    No tak..
    Mam nadzieje, że NPMOJ pojawi się szybciutko :C Strasznie tęsknie za tym opowiadaniem :3
    Ale to.... to ło matko, będzie geniuszowate! (ekhm, jest takie słowo? o.O )
    Sądząc po późniejszych rozdziałach będzie ono... MEGA! ( to czyta tylko Vilene- zajekurwabiste :D )
    Mówiłam Ci że jesteś wspaniała?
    Jak tak sobie teraz myśle, to uważam że dostaniesz Nobla. Tak, Nobla, nie śmiej się.
    Za geniusz literacki. Za osobowość. I za niewątpiliwie zgrabny tyłek. :D
    Teraz tylko muszę czekać i dorwać Cię na gg :>
    Do jutra , Słońce ♥

    Pozdrawiam M.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapowiada się ciekawie ;) Czekam na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  4. Genialne. Już się nie mogę doczekać kolejnej części. :D
    Bardzo spodobała mi się ta ich relacja. ^^ Niby tacy wrogowie, a jednak... "Uważaj na siebie, Granger." I to: "Ufam Ci." Mmm.. :3
    Hermiona straciła pamięć? Uuu.. robi się ciekawie. :>
    Pozdrawiam. I życzę Ci odzyskania swoich prac. :)
    ~Ana

    OdpowiedzUsuń
  5. Genialne :D Po prostu cudo :) nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału NPMOJ jak i drugiego z tego opowiadania, piszesz cudownie i chyba zakochałam się w Twoim blogu :D Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Swietny rozdzial, kiedy dodasz next?

    OdpowiedzUsuń
  7. no fajny rozdział, fajny. szkoda tylko, że nie skończysz najpierw wcześniejszego opowiadania i dopiero wtedy zaczniesz nowe. no ale skoro tak chciałaś zrobić to ok. czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skończy tamto jak przyjdzie do niego wena ;_;
      Napisała na początku, że zepsuł jej się laptop i usunęły się wszystkie opowiadania ;x

      Usuń
  8. Zapraszam serdecznie na Rozdział 012 „ tajemnice” na adres http://pokochac-lotra.blogspot.com! Życzę przyjemnej lektury!

    zaraz biorę sie za czytanie.
    Niepotrzebnie zaznaczyłaś te litery na początku.
    Nie da się przeczytać;/

    OdpowiedzUsuń
  9. AJ czyżby Hermiona straciła pamieć?
    Zakończyłas w takim momencie, że ciężko stwierdzić cokolwiek.
    Sam rozdział mi się podobał.
    Lucjusz jak zwykle przesiąknięty okrucieństwem urzekł mnie całkowicie i spodobał się tym.
    Ogólnie sam rozdział mi się podobał bardzo.
    Jak zwykle jesteś zdolną osobą.

    pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  10. Nominowałam cię do Liebster Awards więcej na http://niebo-spotkalo-pieklo.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Nominowałam Cię do Liebster Award! :D
    Więcej dowiesz się na moim blogu: droga-do-milosci.blogspot.com/ ;)

    Pozdrawiam M.

    OdpowiedzUsuń