sobota, 24 sierpnia 2013

Epilog

Hej, Kochani! ;D

Żegnamy się z Nie pytaj mnie o jutro. Zamierzam opublikować jeszcze jeden post dotyczący tej historii. Co to będzie, zobaczycie później, myślę, że za kilka dni. c: 

Kończąc tą historię chciałam bardzo serdecznie podziękować wszystkim, którzy czytali to opowiadanie. Dziękuję naprawdę, naprawdę wszystkim. Wiele razy chciałam zarzucić pisanie i już nigdy do tego nie wracać, jednak Wasze opinie przekonywały mnie do zmiany zdania. Naprawdę, gdyby nie Wy, nie byłoby tego opowiadania. Jest to mój pierwszy blog, który doczekał się epilogu. I chociaż wiem, że pierwsze rozdziały były słabe i krótkie, że akcja była zbyt przewidywalna i cukierkowa, to mam ogrooomny sentyment do tej historii.

Nie wiem jeszcze, czy będę kontynuować pisanie drugiej historii, Nothing to Lose. Nie chcę żegnać się z blogiem, ale zobaczę, jak to wszystko się potoczy, gdy nadejdzie rok szkolny i przede wszystkim, nie wiem, czy Wy będziecie chcieli czytać nowe opowiadanie? c: 

Bardzo proszę wszystkich, którzy czytali Nie pytaj mnie o jutro, aby skomentowali ten epilog. Chcę wiedzieć, ile osób towarzyszyło mi podczas tej historii. c: Komentując dajecie mi cenne wskazówki - co mogę zmienić, co poprawić, jakich błędów nie popełniać.  :3 

Czytam? = Komentuję! 


Rozdział dedykuję wszystkim czytelnikom, a w szczególności M. Za to, że jest taka kochana, za to, że mnie broni, kiedy jest mało komentarzy, że jest ze mną i pomaga mi się ogarnąć, gdy zaczynam smędzić o tym, że już nigdy nic nie napiszę. Dziękuję. c: 

Zapraszam do czytania. :3



            - MALFOY! – ryk wściekłej Hermiony doniośle rozniósł się po wielkim mieszkaniu. Zamieszkali w nim razem kilka tygodni po ukończeniu szkoły. Od tamtej pory minął już prawie rok.
            Bywało ciężko. Charaktery Draco i Gryfonki nie pozwalały na pokojowe relacje. Co drugi dzień kłócili się, nawet o największe bzdety. O to, że Draco jest bardziej seksowny od Johny’ego Deppa. O to, kto nie rzucił zaklęcia wyciszającego, przez co pewnego wieczoru do ich mieszkania wpadł roześmiany Zabini, śpiewając „Straciłaś cnotę”. O to, kto rozbił ulubiony kubek Hermiony, co oczywiście Malfoy zwalił na „tą sierotę Weasley’a”. Tak, potrafili pokłócić się dosłownie o wszystko, jednak wszystkie spory rozwiązywali w ciągu kilku godzin.
            Ślizgon wstał z czarnej, skórzanej kanapy, kierując się w stronę sypialni, skąd wołała go jego ukochana. Przeczesał i tak już rozczochrane włosy dłonią. Westchnąwszy ciężko, zaczął powoli kierować się po schodach na górę. Kopniakiem otworzył drzwi.
            - Tak? – spytał, patrząc na zdenerwowaną i zasmuconą brunetkę. Siedziała na łóżku z podciągniętymi kolanami pod brodę. W jej brązowych oczach czaiła się złość.
            - Wyjaśnisz mi to? – wskazała na łóżko, gdzie leżało czerwone pudełeczko. Draco zaklął w myślach. Jakim cudem to znalazła? Nie dobrze, oj, nie dobrze…
            - Masz inną? Dlaczego, Malfoy? Myślałam, że faktycznie coś do mnie czujesz! Ale to jesteś Ty…
            - Hermiona – przerwał jej, próbując wtrącić coś od siebie.
            - Pieprzony arystokrata, Draco Malfoy! Ty nigdy się nie zmienisz! Mogłam się tego spodziewać, ale oczywiście byłam zbyt zaślepiona i…
            - Granger.
            - Głupia, żeby czegokolwiek się domyślać! Jak ja mogłam być tak naiwna? – Hermiona dostała słowotoku, wypuszczając słowa z ust z prędkością karabinu maszynowego.
            - GRANGER!
            Gryfonka łypnęła na niego, mrożąc go nienawistnym spojrzeniem.
            - CO? – odpowiedziała równie głośno.
            - Wyjdziesz za mnie? – spytał mężczyzna, uśmiechając się w swój firmowy, kpiarski sposób. Jego oczy wyrażały jednak bezgraniczną miłość do tej siedzącej na łóżku istoty. Mimo, że jak każdy, miała swoje wady, to on nauczył się je akceptować. Byli razem już od niemal trzech lat. Był pewien, że to właśnie Hermiona jest tą jedyną. A teraz, gdy na przeszkodzie nie stali już ani jego rodzice, ani wojna, mógł spędzić z nią resztę życia.
            Pod warunkiem, że powie „tak”.
            - CO? – Gryfonka poderwała się z łóżka, stając naprzeciwko chłopaka. Jej oczy rozszerzyły się z zdumieniu. Podniosła głowę, by widzieć twarz o wiele centymetrów wyższego od niej mężczyzny.
            - Granger – mówiąc to, Draco uklęknął, przedtem zabierając z łóżka pudełeczko i ukazując oczom dziewczyny przepiękny, srebrny pierścionek. – Jesteś pierwszą osobą, która uświadomiła mi, co znaczy kochać. Gdyby nie ty, dalej uważałbym, że miłość nie istnieje.  Znaczysz dla mnie więcej, niż jestem w stanie powiedzieć. I chociaż jesteś rozdartą, pyskatą, wredną Gryfonką to cię kocham i nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. I nawet jeżeli będzie ciężko, a ja będę miał ochotę rzucić na ciebie Avadę, to wierzę, że poradzimy sobie, razem.
            Hermiona spojrzała na niego, zaciskając usta w cienką linię. W jej oczach zaczęły gromadzić się łzy. Odwróciła wzrok, by nie patrzeć na klęczącego mężczyznę.
            Draco nerwowo zacisnął mocniej palce na puzderku. Bał się, cholernie się bał. Gdyby odmówiła… Nie, ona nie mogła odmówić!
            - Granger? – spytał cicho, starając się brzmieć spokojnie. W środku aż trząsł się od nerwów. Widział wahanie w oczach brunetki. Czy ona naprawdę miała zamiar powiedzieć „nie”?
            - TAAAK! – zawołała radośnie Gryfonka, rzucając mu się na szyję. Przewróciła ich tak, że teraz oboje leżeli na dywanie, a Hermiona wygodnie usadowiła się na Ślizgonie. Jej włosy opadały falami na jego twarz, przez co chłopak parsknął śmiechem. Ujął dłoń Granger i wsunął pierścionek na właściwe miejsce.
            - Kocham cię, przyszła pani Malfoy.
            - Brzmi strasznie – skrzywiła twarz w grymasie. Draco, wielce oburzony, chciał wstać, gdy przytrzymała go i szepnęła mu do ucha.
            - Bez tego „przyszła” będzie brzmieć znacznie lepiej.
            Bo miłość to akceptowanie wad drugiej osoby, a nie ich niedostrzeganie, jak w przypadku zauroczenia. Prawdziwa miłość przetrwa wszystko. Nie rozdzieli jej żadna kłótnia, choćby nie wiadomo jak poważna. Bo miłość oznacza być, już na zawsze. 
            I wtedy prośba "Nie pytaj mnie o jutro" straciła znaczenie. Bo przyszłość nie miała znaczenia, mogli stawić czoła największym problemom - dopóki byli razem. 



34 komentarze:

  1. Taaak super extra ;D
    Jak zawsze geniusz <3
    Kocham twoje opowiadanie i nie mam żadnych uwag!!!
    Nie mogłam się doczekać.
    Weny w drugim opowiadaniu.
    Gabii :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem głupia! Jak mogłam nie trafić tu wcześniej?!
    Kontynuuj NTL, proszę.
    Piękny epilog, taki w moim stylu. Preferuję szczęśliwe zakończenia, ale to jest idealne! Nie jest za słodkie, po prostu świetne ;3
    M., jest sprawa: masz zrobić tak, żeby pani autorka tego wspaniałego bloga pisała historię Nothing To Lose ;)
    Pozdrawiam i życzę weny do nowego opowiadania, em.
    potterowskie-co-nieco.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspaniały Epilog :-)
    Czekam na kontynuacje NYL :-)

    mojeminiopowiadania.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. O mamuńciu *.*
    To takie cudowne, aż ciężko uwierzyć że to koniec.
    Nie powiem Ci, od którego rozdziału tu z Tobą jestem, bo za milion galeonów sobie nie przypomnę, ale wydaje mi się, że jestem tu od samego początku (to niestety nieprawda, czego żałuję). Od pierwszych słów, które tu przeczytałam, czuję że ta historia jest jakby częścią mojego serduszka, o której nie zapomnę. Serio. I choć zaliczałaś przy niej wzloty i upadki- jak każdy- myślę, że NPMOJ osiągnęło wielki sukces.
    Faktycznie, wielkie podziękowania należą się kochanej M., która mnie tu przyciągnęła i zawsze broni Cię jak lwica ;D Zgadzam się z Emersonn !
    M., ma dar przekonywania, niech i Ciebie przekona, że NTL to kolejny świetny pomysł, który w połączeniu z Twoim talentem da kolejną cudowną opowieść, godną zastąpić NPMOJ.
    Pisz, pisz, pisz oczywiście w miarę możliwości, bo koniec końców jesteś tylko człowiekiem ;)
    Życzę Ci mnóstwa Weny i wiele radości z dalszego tworzenia i mam nadzieję, że wkrótcę będę mogła dalej czytać wszystko, co napiszesz.

    Pozdrawiam,
    Mad.

    OdpowiedzUsuń
  5. Aaa!
    Właśnie tańczę mój taniec radości. Pojawił się epilog, i to bez zmuszania! Nie musiałam do Ciebie jechać i uderzyć w twarz, zmuszając byś opublikowała to cudeńko :3
    Wiesz, że łezka zakręciła mi się w oku, kiedy czytałam?

    Jestem tu chyba od początku, tak mi się wydaje. Na początku byłam małym anonimkiem, czasem nawet nie podpisywałam się (jak mogłam :o). No i teraz przyszedł epilog a mi smutno na duszce :c
    Ale coś się kończy, żeby coś się mogło zacząć :>

    Po pierwsze, to ja chcę Ci podziękować. Najpierw za dedykacje, która jest słodka :> Wiem, że jestem kochana, serio :D
    A to smęcenie, że już nigdy nic więcej nie napiszesz? W końcu zawód psychologa trwa dwadzieścia cztery na dobę, więc spoczi :3 Kocham nasze rozmowy, i Ty to wiesz, Słońce ;3

    Dziękuję za te dwadzieścia siedem rozdziałów i prolog i oczywiście epilog.
    Dziękuję, za to, że dla nas pisałaś, i mimo że czasami dosłownie chciałaś to wszystko rzucić w cholerę, podnosiłaś się i szłaś do przodu.
    Dziękuję, za każdą poświęconą dla nas sekundę, minutę, godzinę, noc.
    Dziękuję za to, że potrafiłaś wywołać we mnie uczucia nie do opisania. Czasami płakałam, i łzy kapały na klawiaturę, a czasami śmiechałam się, również do łez.
    Dziękuję za tak wspaniale wykreowane postacie.
    Po prostu dziękuję za wszystko.
    Za to że byłaś, jesteś, pisałaś i pisać będziesz :3
    Bo NTL ma być napisane :> Zakochałam się w tej histori, i Ty o tym wiesz, prawda? Tak więc pisz, pisz, pisz jak najwięcej! :3
    A epilog..
    Cóż ja mogę o nim powiedzieć.
    Gdyby nie ja (tak wiem, jestem skromna) było by zakonczenie smutne, (zresztą takie chyba jeszcze masz zamiar napisać), Vilene chciała wszystkich pomordować, so nie :D
    I piękny ten epilog <3 Cudowny, magiczny, świetny, rewelacyjny, genialny, boski, kochany, i wszystkie inne epitety od słowa cudowny :>
    Zakochałam się od pierwszego wejrzenia w zdaniu "O to, kto nie rzucił zaklęcia wyciszającego, przez co pewnego wieczoru do ich mieszkania wpadł roześmiany Zabini, śpiewając „Straciłaś cnotę” - o tak, aż muszę sobie je gdzieś zapisać c:
    A w tych ostatnich dwóch akapitach zakochałam się, że ło matko.
    Jak to jest, że piszesz takie mądre rzeczy? :o Ja też tak chcę :3
    I chyba tyle :>
    Zmęczyłam się.
    Mam nadzieję, że pomimo tego, że nowy rok szkolny już blisko, nadal będziemy ze sobą pisały, bo kurdę, czuję że to taki obowiązek, pisać codziennie ze sobą xd Poczekaj, ile to będzie we wrześniu? Ah, cztery miesiące :D
    No tooo.. Czekam na kolejny epilog, ten drugi, bo i tak go przeczytam xd No i czekam na kolejny rozdział NTL :3

    Dziękuje, Słońce.

    Rycerz M.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jejku. Cudowne, piękne, magiczne, boskie, śliczne i nie wiem, jakie jeszcze! *_*
    Nawet nie myśl o zawieszeniu, bądź co gorsza zakończeniu bloga, bo ci na to nie pozwolę! Masz pisać NTL, jasne?! Bo inaczej ja, M. i emersonn się z Tobą rozprawimy, prawda dziewczyny? :P
    Jej. A Zabini śpiewający "Straciłaś cnotę" musiał być boski! xD
    Epilog świetny. Nie przesłodzony, a Draco tak w swoim stylu. Pisz dalej i nie przejmuj się, że mało komentarzy. :**
    Pozdrawiam.
    Ana M.

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej.
    Fajny epilog, szkoda, że to koniec.

    pozdrawiam,
    la_tua_cantante_

    www.amor-deliria-nervosa-dramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Piękny epilog <3
    Jak nie będziesz kontynuować NTL to zdobędę Twój adres, pojadę do Ciebie (zabiorę ze sobą jeszcze Madeleine i M.), takie Ci kazanie zrobię że będziesz miała mnie dosyć, aż na rok! Na pewno sobie poradzisz ze szkołą i z blogiem, wierze w Ciebie. I chcę widzieć tu kolejny rozdział NTL bo jak nie to pamiętaj że Cię znajdę! ;3
    Weny!
    Rose.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ojej, jak słodko! Cudnie po prostu! Świetny epilog i świetne opowiadanie ;) Mam nadzieję, że będziesz dalej pisać Nothing To Lose ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Cudowne zakończenie, jestem pod ogromnym wrażeniem ;)
    Nothing to lose- mam nadzieję, że będzie kontynuowała :]

    OdpowiedzUsuń
  11. suuuuuuuuppppeeeerrrr, jeny, czemu nie umiem tak pisać?! Ale twoje to świetne i papa

    OdpowiedzUsuń
  12. Szkoda że takie krótkie:(
    Wiem że stać cie na więcej dlatego z czystym sumieniem powiem, że mi sie nie podobał.
    Epilog powinien zawierać dużo więcej mimo wszystko.

    p.s. u mnie nowy rozdział na www.pokochac-lotra.blogspot.com.

    OdpowiedzUsuń
  13. Poryczłam się jak bóbr. Wspaniały epilog, tak jak całe opowiadanie :)) proszeee pisz NTL :3

    OdpowiedzUsuń
  14. Cudeńko. Cała historia była przepiękna. przepraszam, że nie komentowałam po każdym wpisem, ale naprawdę zależało mi żeby dojść do samego końca. Naprawdę masz talent! Miło się czyta Twoje opowiadania. Pisz dalej! :*

    OdpowiedzUsuń
  15. Ehhh wiec tak jak juz musisz to możesz we mnie rzucić Avade, bo jestem okropna i nie komentowalam :P no ale skoro juz chciało mi się poklikać na tej przeklętej przez samego Salazara klawiaturze, która jest okropna i co chwile się zacina to pisze Ci ze Twoje opowiadanie jest G e n i a l n e :D Ty mi się tu nie zastanawiaj tylko pisz Ntl :P NPMOJ jest genialne i chciałabym, zebys kontynuowała Ntl:P no dobra koniec tego dobrego bo zaraz Salazara Godrykiem przklne za taka klawiaturę ... Weny:D Pozdrawiam,Lili:D
    ron-hermiona-draco-dramione.blogspot.com
    panstwoweasley.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  16. Naprawdę bardzo dobre opowiadanie ;)
    pozdrawiam i życze weny ;]
    ~Anka

    OdpowiedzUsuń
  17. Jezuu! Przez ciebie się poryczałam na koniec! :*
    To jest cudowne! Świetne!
    Sama chciałabym przeżyć takie coś <3
    Boże nie wierze, że się poryczałam! xD

    Kocham to jak piszesz. Bo piszesz co myślisz i to widać. Twoje teksty są takie prawdziwe. Po prostu wspaniałe. ;*

    Pozdrawiam i życzę dalszej weny podczas pisania Nothing To Lose i Miniaturek <3
    //Lav.

    OdpowiedzUsuń
  18. Cieszę się, że tak się to wszystko skończyło. Fajna historia, fajnie napisana. Gratulacje. Czekam na dalszy ciąg Twojej twórczości.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  19. Wow !! To opowiadanie było fantastyczne ! Jezu, po prostu brak mi słów... Pisz dalej, już nie moge doczekać kolejnej notki.
    Pozdrawiam,
    Ola

    OdpowiedzUsuń
  20. Wybacz, nie jestem dobra w pisaniu komentarzy. Kiedy zaczynam czytać historię, nie skupiam się na tym, żeby skomentować cokolwiek, mimo iż wiem, że daje to wielką motywację.. Ta historia była niesamowita, taka prawdziwa.. Czytelnik idealnie mógł zsynchronizować się z uczuciami bohaterów, niby jakiś niewidzialny obserwator... Serio, wspaniałe. A teraz, coż, idę czytać resztę Twoich opowiadań i mam skrytą nadzieję, że będą jeszcze lepsze niż to.. (Chociaż w sumie, oczywiście tylko zakładam-że to prawie niemożliwe! C;) Pozdarwiam - Tini C;

    OdpowiedzUsuń
  21. Przeczytałam całe. Śmiałam się do łez, ale też zbierały mi się) zy wzruszenia/smutku.
    Żegnam,
    Alex

    OdpowiedzUsuń
  22. Jedna z najlepszych scen oświadczyn, jaką czytalam. Dziekuje za wszystkie emocje, które przeżyłam czytając Twoje opowiadanie😊
    Anita

    OdpowiedzUsuń
  23. Witaj!
    Dotarł do mnie Twój apel i, choć zwykle tego nie robię, postanowiłam skomentować Twojego bloga. Jestem pod wrażeniem całokształtu, pomysłów i talentu literackiego- ota co najważniejsze w tym komentarzu. Jednak powinnaś zwracać większą uwagę na szczegóły- u Ciebie, np. Syriusz pisze długopisem. Ponadto masz tendencję do powtarzania ładnych określeń wiele razy w niewielkich odstępach czsu.
    Nie chcę, żebyś zrozumiała mnie źle- piszesz wspaniale i pisz dalej, ale warto polerować nawet to co pięknie błyszczy, bo zawsze może błyszczeć piękniej, prawda?
    Biała Róża

    OdpowiedzUsuń
  24. Przyjemnie się czytało ^^

    OdpowiedzUsuń
  25. Historia interesująca, mimo, że wolę tematykę po szkole. Niestety często odcinki nie są spójne, histora przez to się rwie... zdecydowanie nienaturalnie brzmiące zakończenie. Wszystko w jednym rozdziale? Popracuj nad realizmem, srebrny pierścionek zaręczynowy? Absurd:) Trochę brak opisów, które by wprowadziły nastrój. Powodzenia w rozwijaniu zdolności.

    OdpowiedzUsuń
  26. Czemu ja przy Twoich niektórych rozdziałach płaczę?! Jak nigdy :')
    Uwielbiam to opowiadanie *o*

    Wiem, że chyba krócej niż dało się napisać komentarza, ale już wszyscy wyżej pisali to, co da się powiedzieć o Twoim blogu, więc nie będę się powtarzać ;D


    /~Olga

    OdpowiedzUsuń
  27. Hej :) znalazłam ostatnio Twojego bloga, przeczytałam i melduję się :P w ostatnim rozdziale byłam prawie pewna, że nie będzie happy endu - kocham Cię za to, że wszystko się udało :) rozdziały mogłyby być trochę dłuższe, i na początku trochę raziło mnie zbyt szybkie jak dla mnie przekonanie się Hermiony do Draco, ale mimo wsszystko strasznie mi się podobało i widać, że każdy kolejny rozdział był coraz lepszy :) Pozdrawiam, Alxx

    OdpowiedzUsuń
  28. Jest to chyba setny fanfik, który czytam, ale mieści się w mojej top 10 ;) Jest świetny! Piszesz pięknie. Może tylko przęciągaj lekko akcję, ten ff jest zdecydowanie za krótki! Oczywiście, nie w sensie fabuły- nawet nie jest mi smutno z powodu epilogu, bo nie było lepszego momentu, w którym możnaby zakończyć tę historię. Nadszedł jej czas. Aczkolwiek... Mało było tu innych bohaterów. Może przesadzam, przecież właśnie dzięki temu ten ff wyszedł Ci taki lekki i przyjemny, ale też poruszający, wywołujący emocje... Długo by się rozwodzić;). Kontynuuj pisanie i ciągle się w nim rozwijaj. I nie trać wiary- weny nie ma, to nie ma. Czasem tak jest. Lekarstwem może być inna piosenka, choć repertuar masz niezły. Wszystkiego najlepszego i zabieram się za ,,Nothing To Lose"!
    <3 Garielka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS. Zgadzam się dosłownie ze wszystkim, co napisała Alxx. Do ostatniej chwili trzymałaś nas w napięciu!
      :*<3G.

      Usuń
  29. Świetne opowiadanie, nic dodać nic ująć. Na pewno do niego wrócę.

    OdpowiedzUsuń
  30. Super opowiadanie, przyjemnie się czytało ale strasznie przyspieszone akcja i szybko się skonczylo:) gratuluję dobra robota :)

    OdpowiedzUsuń