Cześć, Miśki.
Mam dość szkoły. Chcę wakacje. Wy pewnie też.
Nie mam czasu pisać, więc rozdziały będą pojawiać się zdecydowanie rzadziej. Mam na głowie masę rzeczy - dwa konkursy, do których muszę się przyłożyć i trochę innych obowiązków. Wybaczcie, kochani. :c
No, ale koniec smutów. Teraz cieszmy się i radujmy, gdyż Vilene spięła zadek i dodała rozdział, tak, brawa proszę!
Mam nadzieję, że Wam się spodoba, kochani. Naprawdę się starałam. c:
Poza tym, strasznie dziękuję Wam za komnetarze pod miniaturką! Jej, to niesamowite! Tyle pozytywnych opinii... Wspaniałe. Naprawdę, tak bardzo się bałam, że miniaturka kompletnie się Wam nie spodoba, że zjedziecie mnie z góry na dół - a tu niespodzianka!
Dobra, dobra, już, kończę. Zapraszam do czytania. :D
Czytam? = Komentuję!
* w rozdziale wykorzystane są zmienione przeze mnie fragmenty książki J.K Rowling "Harry Potter".
***
- Błagam, czy nie mogę zamieszkać
z kimś innym? Sama też sobie poradzę –
usilnie próbowała przekonać Harry’ego do zmiany decyzji.
Po ostatniej nocy czuła się… zaniepokojona. Z jednej strony, w obecności szarookiego blondyna jej serce
szybciej pompowało krew, pikając w nienaturalnym rytmie. W jego ramionach czuła
się, jakby wreszcie odnalazła zaginioną część siebie. Nie liczyła się wtedy
choroba, niewiedza, był tylko on i jego wsparcie, dające nadzieję na lepszy
dzień. Jednak słyszała cichy głos
podświadomości uświadamiający jej, że nie można ufać Draco. Nie wiedziała, jak
wyglądała ich relacja przed amnezją, a Malfoy nie był skory do opowiadania na
ten temat.
W co więc miała wierzyć?
Miała mętlik w głowie.
Potrzebowała czasu, by poukładać wszystkie fakty w jedną, spójną całość.
Chciała więc zmusić Harry’ego, by dał jej odpocząć od ciągłego, kilkudniowego
już towarzystwa byłego Ślizgona. Wybraniec jednak twardo bronił swoich racji.
- Hermiono, to właśnie Draco był
z tobą tego dnia, gdy straciłaś pamięć. Macie razem wiele wspomnień i to on…
- Harry! – Gryfonka podniosła
głos, urażona odmową przyjaciela. – Jestem dorosła. Mam prawo do samodzielnego
wybierania, gdzie chcę mieszkać!
- Robię to tylko i wyłącznie dla
twojego dobra, Miona – Wybraniec patrzył na nią skruszonym spojrzeniem, które
jednak nie uspokajało gniewu szatynki.
Była Gryfonka wyszła z gabinetu,
walcząc z cisnącymi się jej do oczu łzami.
Czuła się jak lalka. Nawet jej,
podobno, były wróg, Draco, wiedział o niej więcej, niż ona sama. Była pusta.
Straciła coś, co najcenniejsze – samą siebie, ukrytą gdzieś we własnym wnętrzu.
Szybko
otarła łzę, ściekającą po policzku. Nie mogła się teraz poddać. Musiała walczyć
i odzyskać to, co należało do niej - przeszłość.
***
Dom rodzinny powinien być
miejscem, do którego wracamy z utęsknieniem, ciesząc się na widok rodziców. Co
jednak w sytuacji, gdy rodzice są nieznanymi nam osobami, a dom to tylko
budynek, kilka ścian, okien, drzwi? Gdy słowo „dom” nie wiąże nam się z żadnym
sentymentem, a brzmi tak samo jak choćby „kura” czy „mugol”?
Rozmowa z rodzicami była… uh, po
prostu niezręczna, mimo że Jean i
Thomas ze wszystkich sił starali się, by ich córka czuła się komfortowo.
Opowiadali jej o dzieciństwie, sprawiając, że na twarzy Hermiony pojawiały się
delikatne rumieńce wstydu. Śmiali się wspólnie z wyczynów małoletniej
czarownicy, gdy ta miała zaledwie pięć lat.
- I, och, Hermiono, to było
naprawdę śmieszne! Byłaś taka urocza! – śmiech rodzicielki dźwięcznie roznosił
się po pomieszczeniu. W jej źrenicach błyskały wesołe ogniki.
- Żałuję, że tego nie pamiętam –
wyszeptała szatynka, odwracając wzrok. Wesoły głos jej matki sprowadził ją na
ziemię.
- Mamy mnóstwo albumów! Zaraz je
przejrzymy! – z entuzjazmem stwierdziła Jean, kierując się w stronę sypialni.
Po chwili wróciła, trzymając na ręku kilka albumów fotograficznych. Szatynka
wzięła do ręki pierwszy z nich i spojrzała na zdjęcia.
Część
fotografii pokazywała Hermionę jako dziecko – siedzącą na nocniczku, ze
smoczkiem w buzi, siedzącą na swoim pierwszym, różowym rowerku. Kilka z nich
zostało zrobionych w Hogwarcie, razem z Harry’m i Ronem. Uśmiechnięci, objęci,
wyglądali na wspaniałych przyjaciół.
Była
Gryfonka uważnie przyjrzała się jednemu z ruchomych zdjęć. Siedziała pod
drzewem, plotkując wesoło z Ginny. Ich twarze rozświetlał uśmiech. W rogu
fotografii, na kamieniu, siedział Draco, krzywiąc twarz w tak dobrze znanym
kobiecie, aroganckim uśmiechu. Platynowa grzywka opadała mu na oczy, dlatego co
chwilę poprawiał ją gestem dłoni. Hermiona uśmiechnęła się na jego widok.
Wyglądał zupełnie inaczej! Te przylizane włoski! Była Gryfonka zachichotała. Papierowy
Draco obdarzył ją ironicznym spojrzeniem.
- Kto to? – wskazała blondyna
rodzicom. Chciała dowiedzieć się czegoś o swoich relacjach z mężczyzną.
- Draco Malfoy – głos zabrał jej
ojciec – Nie mieliście zbyt dobrych kontaktów. Nienawidziliście się od
pierwszych dni szkoły. Co prawda, ja tam zawsze uważałem, że kto się czubi ten
się lu… AUĆ! – krzyknął cicho, otrzymując kuksańca w żebra od swojej żony – Za
co, kobieto? – pytanie skierował w stronę swojej żony.
- Za piękny uśmiech –
odpowiedziała, mrugając powiekami Jean.
Hermiona patrzyła z uśmiechem
swoich rodziców. Czy zawsze się tak zachowywali? Obserwując tych ludzi była
pewna, że jej dzieciństwo było radosne, kolorowe i szczęśliwe.
- Wracając do tematu Draco –
kontynuował pan Granger, przezornie odsuwając się kawałek od Jean –
spotkaliście się pierwszego dnia szkoły i nie zapałaliście do siebie sympatią.
Później było już tylko gorzej. W trzeciej klasie nazwał cię sz… - tu Thomas
zamilkł, nie chcąc zniechęcać córki do jej tymczasowego lokatora. On również
wierzył, że obecność młodego Malfoy’a pomoże Hermionie wrócić do zdrowia. –
Rywalizowaliście, oboje chcieliście być we wszystkim najlepsi.
Hermiona nie słuchała już jednak
ojca. Jej myśli odpłynęły w innym kierunku…
- Ale przynajmniej żaden członek drużyny
Gryffindoru nie musiał się do niej wkupywać – powiedziała z pogardą szatynka,
patrząc na Draco przenikliwym wzrokiem. Myślał, że jest bogiem, stojąc przed
nią z najnowszym modelem miotły, w stroju do gry? Otóż nie! – Każdy po prostu
miał talent.
Mina Malfoy’a zmieniła się. Teraz
jego oczy wyrażały tylko nienawiść, ciskając pioruny w Hermionę.
- Nikt cię nie pytał o zdanie, ty
nędzna szlamo – warknął wściekle.
Później wszystko potoczyło się tak
szybko. Zaklęcie Rona, ślimaki, śmiech Ślizgonów, ślimaki, transport do chatki,
ślimaki, Hagrid, ŚLIMAKI…
-
Nazwał mnie szlamą, prawda? To zacząłeś mówić? – rodzice Hermiony patrzyli na
nią w zdumieniu, nie wiedząc, czy cieszyć się z małego sukcesu córki – przypomnienia
sobie pewnych faktów, czy smucić się, że odzyskała akurat to wspomnienie. Zgodnie pokiwali głowami.
-
Wybaczcie, ale muszę z kimś porozmawiać – posłała rodzicom uspokajający
uśmiech. Nie zamierzała przecież zabić Draco.
Przynajmniej
dopóki nie wysłucha, co on ma do powiedzenia.
~*~
-
Malfoy, chodź tu! – krzyknęła, wkraczając do Malfoy Manor. Dalej czuła się
niekomfortowo przebywając w domu blondyna. Stopniowo jednak przyzwyczajała się
do otaczającej ją rzeczywistości.
-
Kocica znów pokazuje pazurki? – Draco wszedł do salonu nieśpiesznym krokiem,
poluzowywując krawat. Cicho nucił pod nosem jakąś piosenkę Fatalnych Jędz.
Hermionie na jego widok dosłownie zaparło dech w piersiach. Był taki
przystojny, w tej ciemnej koszuli, tak wspaniale kontrastującej z jego bladą
skórą i jasnymi włosami. Obcisłe dżinsy idealnie przylegały, podkreślając mięśnie
mężczyzny.
-
Gapisz się, Granger – szepnął. Hermiona zarumieniła się gwałtownie.
-
Dlaczego tutaj jestem? Przecież mnie nienawidzisz – ostatnie słowo wręcz
wysyczała. Mimo jadu w głosie czuła wzbierające się w oczach słone krople. – Od
trzeciej klasy pomiatałeś mną jak śmieciem. Nie raz dałeś mi do zrozumienia, że
jestem nikim. Tylko szlamą. Zgodziłeś
się mną zająć, żeby po raz kolejny mnie upokorzyć? Bawi cię to, ta cała gra,
całe przedstawienie?
- Skąd ty… pamiętasz? – Draco
zabrał głos po krótkiej chwili ciszy. Jego oczy świdrowały postać szatynki.
-
Miałeś nadzieję, że nigdy się nie
dowiem?
-
Kiedy się poznaliśmy, sprawy wyglądały nieco inaczej, niż teraz. Ważniejsza
była czystość krwi i pochodzenie, aniżeli charakter. Tak zostałem wychowany
przez ojca – tu zamilkł na chwilę, zbierając myśli. Jego szare oczy przysłoniła
kurtyna wspomnień – Odkąd pamiętam byłem świadkiem morderstw. Miałem pięć lat,
gdy Lucjusz po raz pierwszy rzucił na mnie Crucio tylko za to, że powiedziałem
własnej matce, że ją kocham. Nie mogłem doceniać ludzi za to, jacy są. W moim
życiu nie było miejsca na uczucia. Nigdy nie miałem prawdziwego przyjaciela, bo
przy jego wyborze musiałem kierować się statusem krwi. Nie mogłem tak zwyczajnie,
po prostu, zakolegować się z mugolakiem.
Hermiona
patrzyła na niego zszokowana. Czy naprawdę tak wyglądało jego dzieciństwo? Jak
różne musiało być od jej!
- Przepraszam. Przepraszam nawet
za to, czego nie pamiętasz, Granger – Draco podniósł rękę i dotykiem lekkim jak
skrzydło motyla musnął jej policzek. Jego oczy nadal były nieprzenikliwe, nie
zawierające uczuć. Po chwili mężczyzna opuścił rękę i szybkim krokiem wyszedł z
pokoju, mrucząc ciche przekleństwa i w myślach wołając swoich najlepszych
przyjaciół – paczkę papierosów i Ognistą Whiskey.
~*~
Zapach
tytoniu zawsze go uspokajał, koił jego zszargane nerwy. Tym razem Draco wypalał
nałogowo jednego papierosa po drugim, nie przejmując się ich negatywnym wpływem
na wygląd. Sytuacja wymagała drastycznych metod zapobiegawczych, a do takich
właśnie należał tytoń.
Ta kobieta budziła w nim zaprawdę
dziwne odruchy. Chciał się nią opiekować, pomóc jej wrócić do zdrowia. Być z
nią, troszczyć się o nią, wspierać, gdy nadejdzie chwila załamania…
Merlinie, co on odstawiał?
„Bredzisz, Draco” – upomniał się
w myślach przystojny blondyn. Nagle usłyszał ciche pukanie do drzwi. Oprócz
niego, w domu znajdowała się tylko jedna osoba.
- Draco… Um, miałam zły sen.
Mogłabym tu dzisiaj zostać? – wyglądała tak niewinnie w swojej piżamie w
słoniki, ze zmierzwionymi włosami. Była piękna.
Nie mógł jej odmówić.
~*~
Hermiona przeciągnęła się na
łóżku, czując pod sobą poduszkę. Ziewnęła. Po chwili znieruchomiała,
zaszokowana faktem, że jej poduszka oddycha.
- Daj człowiekowi pospać, Granger
– wymruczał śpiący Draco. Hermiona jak najszybciej wyskoczyła z łóżka, wręcz
biegnąc do łazienki.
Co ona robiła w łóżku z tym
człowiekiem? Pamiętała, jak późnym wieczorem Draco opowiadał jej o latach spędzonych
w Hogwarcie. Jej umysł przenikały urywki wspomnień, za blade jednak, by sklecić
je w całość.
Zatrzasnęła za sobą drzwi
prowadzące do łazienki. Spojrzała na siebie w lustrze. Splotła włosy w niedbały
kok, przygładzając niesforne kosmyki dłonią. Przygryzając nerwowo dolną wargę,
wspominając zdarzenia sprzed chwili.
Uchyliła lekko drzwi i przez
szparę podziwiała ciało leżącego na łóżku mężczyzny. Draco spał, przykryty do
pasa kołdrą. Hermiona miała więc wspaniały widok na jego idealnie wyrzeźbioną
klatkę piersiową. Spojrzała na jego spokojną, uśpioną twarz i niedbale rozczochrane
blond kosmyki włosów. Zarumieniła się, gdy spostrzegła, że szaroniebieskie oczy
mężczyzny są otwarte, a on sam patrzy na nią z pobłażliwym uśmiechem.
Cofnęła się kilka kroków,
wpadając na stojącą nieopodal szafkę. Potknęła się i, upadając, straciła
przytomność.
Niska, piętnastoletnia dziewczyna szybko przemykała korytarzem, chcąc
wrócić przed nocą do swojego przytulnego dormitorium. Miała brązowe loki,
spięte w niedbały kucyk. Taszczyła ze sobą torbę, w której schowała wszystkie
niezbędne do zajęć pomoce naukowe.
W myślach przeklinała profesor McGonnagal. Czemu akurat ona została
wytypowana do dostarczania notatek temu, obłożnie choremu, idiocie?
Szatynka weszła do skrzydła szpitalnego, szukając wzrokiem celu swojej
wyprawy.
Był tam, leżał na łóżku i czytał książkę. Jego platynowe kosmyki
rozsypały się, nadając mu wygląd niewinnego dziecka. Podniósł wzrok i jego
szaroniebieskie spojrzenia spoczęło na Hermionie.
- Cześć, Granger – jego wargi wykrzywiły się w ironicznym uśmiechu – od
kiedy to panna Jestem-Naczelną-Kujonicą-Hogwartu włóczy się po nocach,
wymykając się na potajemne spotkania z przystojnym arystokratą?
Hermiona zarumieniła się aż po krańce swoich brązowych włosów. W
przypływie złości cisnęła torbę na łóżko Draco, sama siadając na krześle obok.
- Odkąd została zmuszona do zanoszenia notatek panu
Jestem-Ideałem-Którego-Jedyną-Wadą-Jest-To-Że-Nie-Ma-Zalet?
- Jak mogłaś zranić moje uczucia, Granger? Przez ciebie popadnę w
depresję, do końca mojego życia będę się pławić w smutku – Ślizgon teatralnym
gestem otarł „łzy” z bladych policzków.
- Skończ cyrki, Malfoy – uderzyła go
mocno w lewe ramię.
Chłopak zacisnął zęby, cicho sycząc.
- Malfoy? – zaczęła niepewnie
dziewczyna, patrząc na jego ściągniętą bólem twarz.
- Wyjdź stąd, Granger – blondyn
wskazał jej drzwi.
- Ale przecież… - nie rozumiała jego
reakcji. Wstała pośpiesznie z łóżka, nerwowo przygładzając szatę, z którą była
ubrana.
- Wynoś się.
Szatynka powoli otworzyła
najpierw jedno, następnie drugie oko. Zamrugała, czując otępiający ból w
czaszce. Podniosła się do siadu, rozmasowując obolały kark.
- Obudziłaś
się, królewno? Uważaj, możesz znowu zemdleć na mój widok – Draco siedział tuż
obok niej, spoglądając na nią rozbawiony.
Hermiona,
nie zwracając uwagi na ból, pośpiesznie wstała i zaczęła rozpinać koszulę
mężczyzny.
- Na gwałt
się nie godziłem, Granger, co ty robisz? – spytał, patrząc oszołomionym
wzrokiem na szatynkę. Ta rzuciła w kąt jego czarną, wspaniale kontrastującą z
bladą cerą, koszulę i ujęła w dłonie lewe ramię mężczyzny.
Obserwowała
uważnie bladą skórę Draco, próbując doszukać się na niej blizn czy śladów po
jakimś zaklęciu. Chciała wiedzieć, czy sen to naprawdę było jej wspomnienie,
czy najwyżej wyimaginowana sytuacja. Skóra byłego Ślizgona była jednak idealnie
blada i gładka.
- Ja…
Przepraszam - szepnęła, wstając i
wybiegając z pomieszczenia. Nie zauważyła już wahania i grymasu bólu na
przystojnej twarzy Malfoy’a.
~*~
Draco
siedział na łóżku, niczym sparaliżowany. Owszem, chciał żeby kobieta
przypomniała sobie przeszłość, co najwidoczniej miało przed chwilą miejsce,
jednak wolałby, by akurat to wspomnienie zostało tajne, wymazane z życia.
Mężczyzna
szepnął kilka słów zaklęcia i na jego ramieniu zaczęły powoli rysować się
znaki, układające się w Mroczny Znak. Draco westchnął, uważnie spoglądając na
swoje ciało.
Mroczny
Znak był wspomnieniem jego okrutnego i brutalnego dzieciństwa. Nie był dumny z
wyborów i decyzji, które wtedy podjął. Kto wie, jak potoczyło by się jego
życie, gdyby odmówił zostania jednym z popleczników Czarnego Pana?
Przejechał
opuszkiem palca po bliźnie, zatrzymując się na dłużej przy wzorze węża. Mroczny
Znak dało się zamaskować dzięki prostemu zaklęciu; blizny na duszy i uraz
psychiki pozostaną już na zawsze.
Wstał z
łóżka i szybkim krokiem skierował się do kuchni, gdzie, popijając gorącą
herbatę, siedziała Hermiona. Na jego widok spuściła wzrok, nerwowo odkładając
kubek na blat stołu.
- Wszystko
w porządku? – Draco wykazał się niespotykaną jak dla niego, troskliwością.
- Tak.
Przepraszam, głupio wyszło. Po prostu... Musiałam się czegoś upewnić – Granger
patrzyła na niego z lekkim… strachem? Bała się go?
Nie chciał
mówić jej o swojej przeszłości. Był to dla niego niejako temat tabu. Chciał
przekonać ją, by spróbowała mu zaufać, bez tłumaczenia całej prawdy. Podsumował
więc wszystko jednym zdaniem.
- Nie wiem,
ile wiesz, mogę cię tylko zapewnić, ze nie jestem Śmierciożercą. Zbieraj się,
Granger. Chcę ci pokazać pewne miejsce.
~*~
Hermiona
czuła się niepewnie w towarzystwie Draco. Byli wrogami, lecz czy wróg zgodziłby
się pomóc jej właśnie teraz, gdy sama nie była w stanie sobie poradzić? Nic nie
układało się w spójną całość. Poza tym, gdy powiedział, że nie jest
śmierciożercą, uwierzyła mu, tak po prostu
mu zaufała.
Powoli zeszła do holu, gdzie
czekał już na nią blondyn. Ujął jej dłoń i wspólnie teleportowali się.
Znajome mury zamku przypominały
Draco zarówno dobre, jak i złe chwile. To tutaj mógł przez pierwsze kilka lat
czuć się jak w domu. Był tu władcą, panem Slytherinu. Później był już tylko
krzyk, ból i łzy…
Draco
chwycił mocniej dłoń szatynki, która zaskoczonymi oczami wpatrywała się w
krajobraz.
- Hogwart –
szepnęła wzruszonym głosem. Były ślizgon spojrzał na nią z lekkim uśmiechem.
Pokiwał głową.
- A więc
pamiętasz.
- Jak my…
Przecież… Tu nie można się teleportować – Draco miał ochotę ucałować gryfonkę.
Wreszcie brzmiała jak wiecznie zarozumiała, przemądrzała, niesamowita, nadęta Granger.
- Od czasu
wojny trochę się tu zmieniło. Nic już nie grozi uczniom, więc niektóre
zabezpieczenia zostały zdjęte. Chodź, pokażę ci coś – powiedział, ciągnąc za
sobą szatynkę.
Schody prowadzące do zamku nie
wyglądały zbyt okazale. Widać było na nich widoczny znak czasu.
-
Pamiętasz? – Draco pochylił się nad szatynką, niemalże opierając swój podbródek
o jej ramię. Hermiona czuła się jednocześnie skrępowana i zadowolona z tak
bliskiej odległości mężczyzny. Jej myśli pognały w stronę blondyna, wspominając
pewne wydarzenie…
- Widzieliście kiedyś coś tak żałosnego? –
zadrwił Draco, patrząc na opłakującego Hardodzioba Hagrida. Twarz arystokraty
wykrzywiła się w ironicznym uśmiechu. – I on ma być naszym nauczycielem?
Hermiona podbiegła do niego,
wyprzedzając Harry’ego i Rona. Wzięła zamach i…
CHLAST!
Draco wyglądał na zszokowanego.
Przyłożył rękę do pulsującego, zaczerwienionego policzka.
- Jak śmiesz mówić o Hagridzie, że
jest żałosny, ty głupi… podły…- zaczęła litanię Hermiona. Jej policzki
przybrały intensywny rumieniec ze złości.
W oddali usłyszała głosy przyjaciół,
próbujące ją uspokoić. Ich próby były daremne, Gryfonka nadal buzowała
wściekłością.
- Uderzyłam cię? – spytała
Hermiona, zszokowana. Nie przypuszczała, że kiedykolwiek mogła skrzywdzić
blondyna, a raczej nie przypuszczała, że mężczyzna pozwoliłby jej na to.
- Do tej
pory czuję ten perfekcyjnie wymierzony policzek – mruknął Draco, lekko
wykrzywiając kąciki ust w uśmiechu. Hermiona przypominała sobie coraz więcej
faktów, był więc pewien, że jej amnezja niedługo całkowicie ustąpi, a szatynka
opuści jego dom. Wszystko powróci wtedy do względnej normalności.
Tylko że
były Ślizgon sam nie wiedział, czy chce, by z kobietą łączyła go jedynie
nienawiść.
Tak!
OdpowiedzUsuń*le werbelki*
Teraz tylko ja muszę się ogarnąć i coś naskrobać :D
Pięknie! Cały pomysł mi się strasznie podoba. Tak w ogóle to interesuję się amnezją. :D
Świetny pomysł z ich "wycieczką" do Hogwartu. W końcu spędzili tam spory kawał życia.
No i to wspomnienie ze Skrzydła Szpitalnego bardzo mnie zainteresowało.
Ech, nawet do komentarzy weny nie mam :/
Pozdrawiam, em. :*
Szkoła pozbawiła mnie weny.
OdpowiedzUsuńOstrzegam przyszłych średniaków: Technikum Hotelarskie jest zue. 35 godzin tygodniowo ?
Podziękował...
Doczekałam się i jestem happy !! ;33
Miona stopniowo odzyskuje pamięć, ale czy gdy przypomni sobie wszystko, będzie chciała w ogóle z zadawać z Dracze ?
Ciekawość mnie zżera...
;33
Pozdrawiam,
Zmęczona Mad.
Super rozdział , będę czekać na następny!!
OdpowiedzUsuńmojeminiopowiadania.blogspot.com
Strasznie podoba mi się ten rozdział. ;)
OdpowiedzUsuńCiekawie napisany, ale się wkręciłam :D
Świetny rozdział :)
Życzę weny.
Fajny rozdział. Ogólnie ciekawy pomysł na opowiadanie ;) Czekam na kolejną część.
OdpowiedzUsuńTo słodkie. Jejku, dla mnie ostatnio wszystko jest słodkie. Dziwne.
OdpowiedzUsuńŁo matko, już 14 a ja się w ogóle z niczego nie uczyłam.. Kurde, M. ogar.
Kurde, o tym to będziemy gadać wieczorem :>
Ale zanim pójdę napisać mój nowy rozdział, muszę zostawic tu mój jakże wspaniały komentarz c:
Jejciu, a rozdział jest cudowny :> Czytałam go już kiedyś :D Ale to taki szczególik :P
Wspomniałam kiedyś, że kocham Draco? Chyba tak. A wspomniałam jak bardzo seksownie wygląda w czarnej koszuli? Chyba nie... Boże, jak on seksownie wygląda w czarnej koszuli.... :3
Cieszę się, że Hermiona ma takie momenty, kiedy przypomina sobie niektóre wydarzenia.
Mam nadzieję, że Draco pomoże jej w odzyskaniu reszty pamięci :D
No i cóż mam jeszcze napisać, Kocie..
W tym momencie dziękuję Harremu, że kazał Hermionie mieszkać z Draco :D
Irytujące, ale dobre stworzonko. Harry oczywiście xd
Czekam na kolejny rozdział, Kochanie :>
Pozdrawiam M.
"Tylko że były Ślizgon sam nie wiedział, czy chce, by z kobietą łączyła go jedynie nienawiść.: właśnie ... Genialny rozdział :) ehhh ;) Weny :D Pozdrawiam,Lili :D
OdpowiedzUsuńpanstwoweasley.blogspot.com zapraszam i proszę o opinię ;)
Świetnie piszesz. Nie mogłam się tego rozdziału wręcz doczekać. Mam nadzieję, że Hermiona (już po powrocie pamięci) dalej będzie chciała być z Draco. Oni razem są tacy uroczy!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę wenki!
Nawiasem mówiąc odważyłam się napisać własne Dramione. Więc jeśli będziesz miała czas i chęci to zapraszam do czytania.
Hej, trafiłam tutaj przypadkiem i czytam i czytam i muszę powiedzieć, że na prawdę fajne opowiadanie! :) Motyw z utratą pamięci już widziałam, ale zobaczymy jak to się tutaj rozwinie :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, Zou.
http://hermionyswiat.blogspot.com/
No no kochana naprawdę fajnie pokazany rozdział.
OdpowiedzUsuńDraco i Hermiona coraz bardziej zacierają zawiść między sobą.
To naprawdę bardzo fajne jest i zobaczymy co wyniknie z tego dalej.
Podobają mi się też fagmenty wspomnień.
Świetnie wplecione w całość tworzą zgrabny kawał treści.
Naprawdę kochana możesz być z siebie bardzo dumna i widzę jak się rozwijasz coraz bardziej.
pozdrawiam serdecznie.
super rozdzial super napiecie:D
OdpowiedzUsuń