Cześć Kochani!
Wiem, wiem. Dawno nic nie dodawałam, ale to wszystko przez brak czasu. Uwierzcie mi, trzy dni w tygodniu siedzę w szkole do 17, a jak wracam do domu to jedyne o czym marzę to pójście spać. Teraz za to zdycham sobie przeziębiona w łóżeczku, wiec wreszcie mam chwilę, by coś dodać.
Kolejna miniaturka z serii "RYZYKOWNE". Poprzednia Wam się podobała, więc dodaję i tą. Nie jest to takie typowe Dramione, ale mam nadzieję, że historia przypadnie Wam do gustu. :3
Zapraszam do czytania. :)
Kolejnego rozdziału NTL możecie się spodziewać do dwóch tygodni.
Jeżeli czytasz, proszę, skomentuj. To dla mnie naprawdę ważne, wystarczy, że napiszesz krótkie "jest okey" lub "popraw to, to i tamto". Komentarze są naprawdę cenne, uwierzcie mi. :)
PS. Jest opcja stworzenia drugiej części, ale to zależy od Was. Jeżeli chcecie przeczytać ciąg dalszy tej historii, dajcie znać w komentarzach! ;>
Krople deszczu spadały na czarne
parasole. Wśród drzew zgromadził się tłum żałobników. Osoby ubrane na czarno
wpatrywały się w stojącą na środku cmentarza trumnę i na znajdującą się w niej
postać.
Draco
wyglądał, jakby żył. Jego włosy, o które zawsze tak dbał, nadal były jasne,
puszyste i miękkie. Tęczówki, zakryte powiekami, na pewno nadal miały niebieskoszary
kolor, lecz nie było już w nich tych ogników, wyrażających złość, irytację czy
zadowolenie. Usta miał jasnoróżowe, cerę jeszcze bledszą niż zazwyczaj.
I chociaż
wyglądał wspaniale, jak zawsze, nikt nie mógł zaprzeczyć przerażającej
prawdzie. Draco nie żył, został zamordowany, zginął.
Trumna
została spuszczona do grobu. Przeraźliwą ciszę rozdarł cichy szloch Narcyzy,
uczestniczącej w pogrzebie własnego syna. Jej oczy były nienaturalnie suche,
jakby wszystkie możliwe łzy zostały już dawno wylane. Lucjusz objął ją
ramieniem, przyciągając do siebie. Patrzył na trumnę, nie wierząc, że znajduje
się w niej jego jedyny syn, dziedzic fortuny Malfoy’ów.
Uroczystość
zakończyła się. Na cmentarzu spoczął nowy nagrobek, wyczarowany przez
czarodzieja prowadzącego ceremonię.
Draco Lucjusz Malfoy
26.06.1976 – 30.05.1999
Spoczywaj w pokoju
Ludzie rozeszli się, cicho
rozmawiając o tragedii, która spotkała ród Malfoy’ów. Na cmentarzu pozostała
jedynie drobna szatynka. Poczekała, aż ostatni goście znikną za horyzontem. Gdy
została sama, klęknęła obok grobu, składając na płycie nagrobnej bukiet kwiatów
– czarnych róż, idealnie oddających postać Draco.
Był taką
różą. Piękny, jak płatki kwiatu, z kolcami, jego wrednym, iście ślizgońskim
charakterem.
- To koniec
– pomyślała. Koniec wiecznych obelg, wyzwisk, ciągłej obecności Ślizgona. Koniec
nienawiści, mającej swoje korzenie już w pierwszej klasie Hogwartu. Koniec
walki z samą sobą, by nie rozpłakać się, gdy słyszała kolejne, raniące słowo z
ust blondyna.
Więc czemu,
zamiast ulgi, czuła jedynie żal? Może Draco nie był dla niej jedynie wrogiem?
Z
niewytłumaczalnego powodu z jej oczu spłynęła jedna, jedyna łza, gdy w
pośpiechu opuszczała cmentarz.
Niezawodna
uczennica Hogwartu, Hermiona Granger, uzyskująca najwyższą średnią w historii
szkoły, pomyliła się.
To nie był
koniec.
To był dopiero
początek.
***
- Jest tu ktoś? – gdzie on, do
cholery był? Jakieś obłoczki, chmurki, aniołki… Brakowało tylko kucyków Pony do
kompletu.
Rozejrzał
się zdezorientowany. Wysunął przed siebie prawą dłoń, przekrzywiając głowę
zdumiony. Spróbował zacisnąć palce. Udało się. Był więc, w materialnej postaci,
w jakimś dziwnym miejscu. A powinien nie żyć. Dostał przecież Avadą. Żaden
człowiek nie miał szans, by przeżyć uderzenie tego zaklęcia.
- Żaden
człowiek, oprócz Harry’ego Jestem-Wybrańcem-I-Dobrze-O-Tym-Wiem Grzmottera –
mruknął pod nosem, zadowolony. Śmierć nie zaszkodziła jego ślizgońskiej
naturze. Nadal był sobą. Irytującym, wrednym, przebiegłym, ale jakże
przystojnym wychowankiem domu Salazara.
- Byłeś złym człowiekiem, Draco –
donośny głos zaskoczył młodego arystokratę. Obrócił się gwałtownie, szukając
źródła dźwięku. Po chwili prychnął z niedowierzaniem. Był sam. Musiało mu coś
się przesłyszeć. Od tej śmierci pomieszało mu się w głowie.
- Masz
szansę odkupić swoje winy. Zostaniesz aniołem stróżem – Draco zaśmiał się w
głos. On – aniołem stróżem? Zgredek by się uśmiał! – przed Malfoy’em stanął
starszy mężczyzna, który kontynuował swoją mowę. – Zaopiekujesz się Hermioną
Granger.
Draco
wybuchnął śmiechem, który brzmiał wręcz nienaturalnie wśród otaczającej go
ciszy. Zauważył ten fakt po chwili, milknąc. Kim był ten facet, by mówić mu, co
on, Draco Malfoy, dziedzic fortuny Malfoy’ów, Najprzystojniejszy Uczeń Klas
Siódmych Hogwartu oraz, jak to zostało ujęte w tygodniku numerowanym przez
tysiące nastolatek, Czarownica, Ciacho Roku, będzie robić? Był tylko
staruszkiem! Blondyn czuł jednak niewytłumaczalny respekt przed drobną,
pokurczoną postacią.
- Powiedz, że żartujesz – w jego głosie było
słychać niemal błaganie. Starzec jedynie sympatycznie się uśmiechnąć, kiwając
głową i potwierdzając najgorsze domysły Draco. Blondyn zrobił minę wyrażającą
skrajną rozpacz. – Wyślijcie mnie do
piekła, nie wiem, do czyśćca, ale nie każcie mi opiekować Granger! Mogę robić
wszystko, nawet zniszczę swoją fryzurę, no proszę! Nie
każcie mi pilnować przyjaciółki Grzmotera! Toż to tortura! Ona całe swoje życie
spędza w bibliotece!
- Oj,
Draco… Jesteś dorosły, ale musisz jeszcze wiele się nauczyć … Dostaniesz drugą
szansę – nie zmarnuj jej…
Mężczyzna
rozpłynął się w powietrzu. Malfoy rozejrzał się uważnie, zaniepokojony
zniknięciem starca. Po chwili poczuł narastającą senność. Jego powieki opadły,
a sam arystokrata pogrążył się w ciemności, która niosła za sobą błogą
nieświadomość.
***
Dzień pierwszy
Sam nie wiem, dlaczego zacząłem
pisać ten pamiętnik. Może po prostu chciałem mieć miejsce, gdzie mógłbym
przelać wszystkie wydarzenia, które miały miejsce w ciągu ostatnich godzin? A
może pragnę towarzystwa, nawet towarzystwa kartki papieru?
Zostałem aniołem stróżem. O
Merlinie, to hańba dla rodziny Malfoy’ów! Gdyby mój ojciec się o tym
dowiedział…
Ja? Opiekować się? Ja, opiekujący się Granger?
Coś czuję, że ta przemądrzała Gryfonka źle skończy.
Zastanawiam się właśnie nad tym, czy
moja misja ma jeszcze sens. Wiesz, drogi Pamiętniku, nie jestem bowiem pewien,
czy Granger żyje. Odkąd zasiadła w fotelu z grubym tonem jakieś lektury, nie
poruszyła się. Nie jestem pewien czy oddycha. Powstrzymałem się kilkakrotnie od
spoglądania na jej biust. Nawet po śmierci obowiązują pewne zasady moralne.
Ale przecież zamierzam zerknąć tylko
w celach badawczych.
W końcu, to moja misja.
Poza tym, jestem Malfoy’em. Czy mnie
kiedykolwiek obowiązywały jakieś zasady moralne?
Dobra, Granger żyje. Upewniłem się.
Poza tym, chwilę później całkowicie rozwiała moje obawy. Odłożyła romansidło na
półkę i skierowała się w stronę kuchni. W sumie sam nie wiem, po co za nią
poszedłem. Przecież chyba nie wbije sobie w pierś noża, którym miała w planie
kroić pomidory, prawda?
Chyba.
Bycie jej stróżem to robota na pełen
etat, dlatego właśnie pójdę się zdrzemnąć.
Chociaż, czy ja w ogóle potrzebuję
snu? Przecież jestem aniołem, niebieskim posłańcem i tak dalej. Może zostałem
zaprogramowany tak, by być 24/7 w stałej gotowości do pomocy?
Granger właśnie obróciła się do mnie
tyłem. Merlinie, ona ma naprawdę niezły tyłek!
Bycie niewidzialnym jest takie
irytujące. Nie widzę swojego odbicia w lustrze.
Jeżeli moje włosy się pokręciły, to
ten staruszek popamięta. Ten loczek na grzywce nadal prześladuje mnie w koszmarach… Wrr!
Czy Granger przez cały dzień tylko
czyta książki?
Wygląda uroczo, pochylona nad
kolejną lekturą. Nie wiedziałem, że jej włosy mają taką ładną, kasztanową
barwę. Zawsze wydawały mi się rude i skołtunione. Albo gdy marszczy nos, na jej
twarzy pojawiają się takie śmieszne zmarszczki.
Ja naprawdę to napisałem?
Weźcie mnie stąd, bo wariuję.
Dzień czwarty
Dzisiaj byłem razem z Granger w
mugolskim Londynie. Nigdy nie rozumiałem, jak ludzie mogą radzić sobie bez
magii. To takie niepraktyczne. Wszystko robią sami, bez pomocy skrzatów
domowych. Ciężko pracują, by zarobić pieniądze potrzebne do utrzymania rodziny.
Muszą nauczyć się żyć bez wszystkich udogodnień, jakie mamy my, czarodzieje.
Gdybym był wrażliwy i uczuciowy,
naprawdę bym im współczuł.
Ale nie jestem.
Idioci z tych mugoli.
Chociaż takie samochody, jak to
nazwała te stworzenia Granger, są całkiem ciekawe. Zastanawia mnie, jak się tym
kieruje.
Auta nie mają przynajmniej humorków
jak hipogryfy. Nie trzeba przed nimi klękać ani czekać na ich reakcję. Sam
widziałem, jak Granger podchodzi do tego stworzenia i otwiera drzwi. Nie
ugryzło jej!
I dobrze, że nie ugryzło, bo miałbym
pewnie wezwanie do szefa. Już słyszę to kazanie, że miałem się nią opiekować,
miałem o nią dbać, martwić się, troszczyć.
Tak, tak. I jeszcze frytki do tego.
Tak właściwie, to nie wiem, co to
frytki, ale brzmi dobrze, nie sądzisz, Pamiętniku?
Potwornie
się nudzę. Życie przyjaciółki Wybawcy-Świata-O-Jaśnie-Pottera jest taką męczącą
rutyną. Codziennie robi to samo. Wstaje równo o szóstej. Robi sobie śniadanie,
gotując dokładnie dwa jajka. Nie słodzi herbaty, za to sypie płaską łyżeczkę
cukru do kawy, którą zalewa mlekiem, a nie śmietanką. Idzie do pracy, gdzie
zajmuje się papierami. Nie wiedziałem, że stanowisko ministra do spraw magii w
mugolskim sejmie to czysta biurokracja. Wychodzi z gabinetu o szesnastej, robi
zakupy i wraca do swojego niewielkiego mieszkania, gdzie pochłania ją
gotowanie, czytanie i pisanie.
Tak, Granger pisze wiersze.
Nie są takie złe.
Może tylko trochę przesłodzone.
Chciałbym móc powrócić do swojego
poprzedniego życia. Codzienne imprezy, libacje alkoholowe z Zabinim, nagie
panienki, wskakujące do łóżka ot tak, po prostu. To było życie!
Ciekawe, czy mam skrzydła.
Ale muszę być seksowny.
Jak zawsze zresztą.
O ile nie skręciły mi się włosy.
Po co pannie Granger stróż? Przecież
ona zawsze jest taka rozsądna. Rozgląda się, zanim przejdzie przez ulicę. Nie
chodzi sama po zmroku. Pieniądze wkłada do pięciu różnych kieszeni, by, w razie
kradzieży, mieć za co wynająć taksówkę i wrócić do domu. Nie baluje w
podejrzanych klubach, tylko siedzi w domu, czytając książki. Nie romansuje z
wytatuowanymi kolesiami.
Wytrzymałem już trzy dni. Jeszcze tylko
reszta jej życia.
O Merlinie.
Ratunku.
Dzień siódmy
Mija już tydzień, a ja
naprawdę świruję.
Właśnie stwierdziłem,
że Granger jest ładna. ŁADNA. Granger.
Tych dwóch słów
zdecydowanie nie powinno się łączyć.
Więc, nadal jestem
sobie aniołem.
A Granger spotyka się
z Weasley’em.
Dalej w to nie wierzę.
Granger zawsze wydawała się mądrą czarownicą!
A co, jak on rzucił na
nią Expeliarmus, grożąc jej, że jeżeli z nim nie będzie, to zmieni w żabę tego
jak mu tam… Pana Apoloniusza? Nie. Hm… Krzywonoga… coś w tym stylu, ale nie do
końca. Krzywokupera? Nienienie. A może.. TAK! Wiem! Geniusz Draco Malfoy’a!
Krzywołapa!
Przecież on nawet nie
jest przystojny.
Nie kot, Pamiętniku! Mówię
tu o Weasley’u.
O pieniądzach już nie
mówiąc.
Poza tym, on nie
umiałby zmienić Krzywoogona w żabę. Jest na to za głupi.
On nie ma niczego, w
czym mógłby być lepszym ode mnie.
Nie wierzę w to, co
piszę.
Ona go nie kocha,
widzę to.
Jestem
zdezorientowany.
Wczoraj Granger była
na cmentarzu. Na moim grobie. Uhh, jak to dziwnie brzmi – mój grób. Brzmi,
jakby to był koniec, ale przecież tak nie jest. Ja nadal tu jestem, ciągle
żyję. A Granger… Płakała. Z jej zazwyczaj radosnych oczu spływały potoczki łez,
skapując na marmurową klapę.
Dlaczego była smutna?
Nienawidziliśmy się.
Nie doceniałem jej osoby. Zawsze wydawało mi się, że za maską kujona nie kryje
się nic ciekawego.
W pewnym momencie
miałem wrażenie, że wyczuła moją obecność. Zacisnąłem rękę na jej ramieniu,
chcąc ją wesprzeć. Obróciła się wtedy gwałtownie, po chwili pochmurniejąc. Była
sama, a przynajmniej tak jej się wydawało.
Ja nadal tak tkwiłem,
cichy i niewidzialny.
Nie mogła usłyszeć
mojego głosu.
Nie mogła czuć mojej
obecności.
Nie widziała mnie.
A ja miałem cichą
nadzieję, że jednak wie, że byłem i zawsze z nią będę.
Dzień dziesiąty
Znowu płacze, a ja nie
mogę nic na to poradzić.
Chcę dotknąć jej
puszystych włosów.
Chcę, żeby wreszcie
poczuła moją obecność.
Chcę, by wiedziała, że
w momencie, gdy jest załamana, ma wsparcie, którego się nie spodziewa.
Ja nadal tu jestem.
Granger, coś ty ze mną
zrobiła.
Dzień trzynasty
TAK!
TAAAAAAAAAAAAAAAAAK!
NARESZCIE!
NASTAŁ CHWALEBNY
DZIEŃ, CHWALMY MERLINA!
Przed państwem anioł
Draco, wykonujący taniec zwycięstwa! Kręcimy bioderkami, o tak, kręcimy!
NO NIE WIERZĘ.
GRANGER ZERWAŁA Z
RUDYM MAŁPISZONEM!
Draco, powaga.
…
…
…
ONA NAPRAWDĘ Z NIM
ZERWAŁA!
Mogła dać mu jeszcze w
twarz. Nie uwierzysz, drogi Pamiętniku, ale on zwyczajnie ją zdradzał! Świnia!
Miał taką kobietę, jaką jest Her… Granger. Piękną, inteligentną, dobrą –
doskonałą. A on wybrał jakąś wywłokę Brown, Brawn czy jakoś tak. Idiota.
Czemu w ogóle się
cieszę?
Przecież, chyba nie
powinno mnie to obchodzić.
ALE ŚWIAT JEST TAKI
PIĘKNY!
Dzień piętnasty
Anioły są wcieleniem
dobra, tak? Czyli mimo że jestem wyjątkiem i nadal mam cholerną ochotę na
Ognistą, chyba mogę kochać?
Uhh, zapomnijmy, że to
napisałem.
Sam siebie nie
rozumiem.
Wariuję. Mój pamiętnik
przypomina teraz psychologiczne wywody psychicznie chorej psycholożki.
Granger jest… inna,
niż wszystkie kobiety, które wcześniej poznałem. Wyjątkowa. Niepowtarzalna.
Ratunku.
Dzień osiemnasty
Co, do cholery, oznacza takie dziwne uczucie w
brzuchu, jakby wierciło się tam stado małych hipogryfów?
Czemu, na widok Granger moje skrzydła gubią swój
normalny rytm, przez co nie mogę złapać równowagi?
Dlaczego uśmiecham się, gdy zagryza wargę, odgarnia
włosy, czyta książkę, leniwie przesuwając smukłymi palcami po okładce?
CO SIĘ ZE MNĄ DZIEJE, CO?
SZEFIE, MOŻE BYŚ ŁASKAWIE WYTŁUMACZYŁ!
SZEFIE, MOŻE BYŚ ŁASKAWIE WYTŁUMACZYŁ!
TO JAKIŚ SKUTEK UBOCZNY BYCIA ANIOŁEM?
Dzień dwudziesty trzeci
Nie wierzę.
Naprawdę, nie wierzę.
Ten głupek, Thomas, przystawia się do Hermiony!
Mogą mówić, że są tylko kolegami z pracy, ale ja wiem
swoje.
Spadaj, idioto.
Za wysokie progi jak na twoje nogi.
Boże, jestem idealny. Jeszcze piszę poezję, ahhh, te rymy!
Dzień dwudziesty piąty
Chyba się zakochałem.
Napisanie tego nie sprawiło, że mi przeszło, a ja
czuję się dziwnie.
Zawsze myślałem, że nie umiem kochać.
Ale Granger to… Granger.
Jest sobą i to
jest w niej najlepsze.
Oprócz tego jest piękna, mądra i dobra.
Jest idealna, a ja psychicznie chory.
Dzień trzydziesty
Coś jest nie tak.
…
Zostałem wezwany na naradę u szefuńcia. A przecież
byłem grzeczny.
Nie pobiłem Thomas’a.
Nie patrzyłem na biust Granger…
No, dobra, może patrzyłem, ale to nie podchodzi chyba
pod żaden kodeks?
Może mnie nie wywali z pracy.
***
Draco ponownie znalazł się przed
obliczem staruszka, który tym razem uśmiechał się znacząco. Przez chwilę obaj
mierzyli się wzrokiem. W końcu rozmowę zaczęła siwobroda postać.
- Zmieniłeś się, Draco – blondyn
wzruszył ramionami, lecz w jego oczach pojawiła się radosna iskierka, gdy
pomyślał o tym, jak bardzo nie chciał być aniołem stróżem. Cóż, dalej uważał,
że jest to hańba, ale zaczął dostrzegać niewątpliwe plusy tej pracy. Miał
Granger na oku przez dwadzieścia cztery godziny na dobę, mógł na nią patrzeć, podziwiać, słuchać jej głosu…
Ale nie mógł jej dotknąć. Ona nie
mogła go zobaczyć. Szarooki spuścił głowę. Ta myśl napawała go dziwnym
uczuciem, jakby… smutkiem? Żalem? Tymczasem staruszek kontynuował.
- Gdy przydzieliłem cię jako opieka
do panny Granger mogłem jedynie mieć nadzieję, że nauczy cię ona dostrzegać
świat w inny sposób, że dzięki niej docenisz to, co miałeś. Praca jako anioł
stróż była pewnego rodzaju testem.
Malfoy spojrzał na staruszka z
niezrozumieniem.
- Panna Granger nauczyła cię kochać,
Draco. Póki żyłeś jako człowiek nie wiedziałeś, czym jest miłość. Nigdy jej nie
doświadczyłeś. Życie odebrało ci to, co najcenniejsze. Gdy stałeś się aniołem
stróżem zacząłeś doceniać to, co cię ominęło. Zasługujesz na drugą szansę. Daję
ci wybór – możesz wrócić na Ziemię, jak każdy człowiek kochać, być kochanym ale
też radzić sobie z problemami, lub – tu wskazał ręką na otaczający go raj –
zostać tutaj na wieczność, wiecznie szczęśliwy, bez zmartwień. Co wybierasz?
Draco zamyślił się. Nie pasował do
wszechobecnych obłoczków i kucyków Pony. To nie był jego świat.
A na Ziemi…
Na Ziemi była Granger.
Wybór nagle stał się prosty.
Nie musiał nawet nic mówić.
Staruszek jedynie pokiwał głową ze zrozumieniem oraz uśmiechnął się. Później
powoli zaczął się oddalać, znikając w mroku.
- Poczekaj! – zawołał blondyn, nagle
sobie o czymś przypominając – Kim ty tak w ogóle jesteś?
Starszy człowiek mrugnął figlarnie
okiem, a jego uśmiech jedynie się poszerzył.
- Przecież dobrze wiesz, Draco.
Miniaturka genialna. Napisana w taki inny sposób i wcale nie gorszy ;) I w ogóle jest inna niż wszystkie i wyjątkowa. Z taką się jeszcze nie spotkałam i bardzo mi przypadła do gustu ;)
OdpowiedzUsuńWeny !
AAAle naprawdę świetna miniaturka... AAA będzie druga część?..
OdpowiedzUsuńAAA jak tak nie mogę się doczekać...
Bardzo ciekawy pomysł, bardzo liczę na drugą część i poczytam sobie jeszcze raz bardzo mi się podoba :)
Cud, miód i maliny ;3 Opisałaś to rewelacyjnie! Czytało się świetnie, no i oczywiście znowu się wyłączyłam i nie wiedziałam co do mnie mówią xd Czekam na rozdział NTL!
OdpowiedzUsuńWeny!
Rose.
Świetna!
OdpowiedzUsuńBardzo dobry pomysł! A te wywody Draco :DD
Szkoda, że nie napisałaś dalszej części jak Draco wyznaj jej miłość czy cuś :P
Ale i tak boska! ;>
ciemneijasnekoloryswiata.blogspot.com
Bardzo fajna ! Draco jest taaaaaki sympatyczny :) czekam na 2 część :)
OdpowiedzUsuńGenialna miniaturka. Miałaś ciekawy pomysł i mam nadzieję, że napiszesz drugą część.
OdpowiedzUsuńChcę kontynuacje :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Dramione True Love
Miniaturka genialna! Choć ta ma w sobie taki specyficzny klimat, to i tak chcę drugą część! xD Jestem ciekawa, co dalej.
OdpowiedzUsuńI założę się, że staruszkiem był Dumbledore! Bo kto by inny? :P
Pozdrawiam,
Ana M.
He he he :3
OdpowiedzUsuńI właśnie tą inność u Ciebie lubię. Nie ma przesłodzonych, romantycznych sceniek miłości.
Jest inna ta miniaturka, fakt. Ale jest niesamowita. Od pierwszego zdania pokochałam ją. To jest od teraz "moja" miniaturka.
Te wewnętrzne rozterki anioła-Draco.
Anioł to z niego jest, ale raczej upadły.
Jestem oczarowana. Z niecierpilwością czekam na kolejną część.
Pozdrawiam, em. :*
Awww... <3 Miniaturka naprawdę cudowna-mądra. No i teksty Draco świetne. Nigdy wcześniej tu nie byłam i przyznam, że trafiłam zupełnie przypadkowo ale była naprawdę świetna.
OdpowiedzUsuńMasz talent, naprawdę ładnie piszesz. Nigdy wcześniej nie czytałam czegoś takiego.
Super. 10/10pkt. :D
friends-hogwart-story.blogspot.com
No no, Kochanie, wiedziałam, że ten pomysł będzie strzałem w dziesiątkę!
OdpowiedzUsuńKurde, teraz ja powinnam pisać tą miniaturkę, co mi pomysł dałaś.
Zastanawiam się, moje drogie Słońce, czemu kuźde nie zrobiłaś z tego opowiadania dłuższego? Oj, porozmawiamy na gg, porozmawiamy :D
Dobra, i tak nie umiem się na Ciebie gniewać :3
a właśnie.
miniaturka.
sdcbjwalidvclskjsdigwucbwlahecvlsiuvcsweglfweabusbdef
no.
Aż muszę powtórzyć. CUDOWNY POMYSŁ NA MINIATURKĘ :D
Draco jak Draco. Nie obędzie się bez spojrzenia w biust XD
Czo ten Thomas chce od Hermiony?:o Niech się od niej odpitoli, albo pozna gniew SM. (Skromnej M. xd)
Mmmmm... Malfoy ze skrzydłami? Marzenie... :3
Świetnie napisałaś ten jego "dziennik" :D Dużo się przy tym uśmiałam xd
Ogólnie się rozpływam Kocie. Piszesz zajekurwabiście, i tylko tak dalej, a zostanę Twoim tłumaczem. Twoje książki będą znane na całym świecie. I co z tego, że nie lubię angielskiego i nienawidzę niemieckiego? I tak zostanę Twoim tłumaczem.
Kurczaki, wiecie, że ona ma gorączkę? No. Równe 38! I jeszcze pisze głupek jeden. Kochany głupek :3
I co tam jeszcze mam napisać. Miała być epopeja ale chyba mi nie wyjdzie, bo humorek zjebany. Nie pytaj XD
I CO TY SIĘ W OGÓLE PYTASZ/ZASTANAWIASZ CZY PISAĆ KOLEJNĄ CZĘŚĆ, TO CHYBA OCZYWISTE, ŻE TAK.
Jezu, chyba będę miała okres.
W każdym bądź razie, czekam na kolejny rozdział/miniaturkę :>
Wiesz, że uwielbiam wszystko co napiszesz :D
Pozdrawiam M.
Ty GENIUSZU !!!
OdpowiedzUsuńJuż się nie mogę doczekać kolejnej części ( bo na pewno ją napiszesz bo jak nie to Cię będę nękać :P )
Cuuuuudowny pomysł <3
Czekam na ciąg dalszy, na nastepny odcinek NTL :)
Weny kochana
Pozdrawiam Gabii :*
Hej.:)
OdpowiedzUsuńMiniaturka oryginalna. Fajnie pokazałaś zmianę Draco, pomysł z pamiętnikiem świetny.;p
Musisz koniecznie napisać nową część.:)
Pozdrawiam,
la_tua_cantante_
Jej, powinnam płakać ?
OdpowiedzUsuńA powinnam jednocześnie się cieszyć ?
Ło Merlinie.
Od nadmiaru emocji można eksplodować ;o
Oczywiście, że część druga jest jak najbardziej pożądana ;D
Wybacz, dziś krótko, bo jestem w internetach nielegalnie. Mam szlaban ;p
Pozdrawiam,
Mad.
chcę dalszą część!!! :P
OdpowiedzUsuńPiękne.
OdpowiedzUsuńJesteś naprawdę świetna!
Te Twoje miniaturki czyta się jednym tchem.
Nie mam pojęcia skąd bierzesz te pomysły.
Naprawdę jestem pod wrażeniem.
Ale ze mnie świnia!
OdpowiedzUsuńOd dawna czytam twoje opowiadania i miniaturki, a ani razu nie skomentowałam. Bardzo dziękuję za komentarz - taże postaram się pisać opinie na bierząco.
Ty tak... nie mam na to słowa, ale kiedy cztam coś, co napisałaś, i zdaję sobie sprawę, że się kończy, zaczynam lekko świrować. Nie zdarza mi się to po blogach - raczej po naprawdę dobrych książkach.
Zaskakujesz mnie z każdym nowym słowem, zdaniem i rozdziałem. A to niełatwe.
Cudowna miniaturka, którą ubóstwiam i nienawidzę. Nienawidzę dlatego, że zawsze chciałam coś takiego napisać, ale po prostu niepotrafię.
Jest wspaniale i jak najbardziej jestem na TAK :D
Czekam na więcej (w szczególności na drugą część miniaturki), pozdrawiam i żeby wena Cię nigdy nie opuściła!
Halt Wenner :)
Genialne <3 ja chce druga część :)
OdpowiedzUsuńTo chyba tyle :)
Weny:D
Pozdrawiam,Lili:D
Chcę
OdpowiedzUsuńKolejną
Część
<3<3<3<3
Cudowna miniaturka . Jeszcze takiej nie czytałam.
OdpowiedzUsuńDraco Malfoy Anioł Stróż intrygujące ;]
pozdrawiam i zapraszam do mnie ;]
na moim blogu polecam opowiadania o Dramione ;)
http://polecalnia-dhl.blogspot.com/
Aaaaaaaaa miniaturka świetna!!!! *0*
OdpowiedzUsuńNapisz jej drugą część <3
Na serio super! ;3
//Lav.
Fajne ;) Napisz drugą część.
OdpowiedzUsuńŚwietna miniaturka. ^^ Po przeczytaniu tego opowiadania, mam mieszaninę uczuć - che mi się śmiać i płakać. xD Czekam na kolejną część.
OdpowiedzUsuńZapraszam na swojego bloga:
http://obliviate-zapomnienie.blogspot.com
Orginalne, wspaniałe i słodkie... :D
OdpowiedzUsuńJa chcę kolejną część :)
Weny życzę ;*
Poplakalam sie a poczatku.Miniaturka super w niektorych momentach bylo na prawde smiesznie:-) Oczywiscie pisz druga czesc kochana:-)
OdpowiedzUsuńKilka uwag.
OdpowiedzUsuńHarry Potter urodził się w 1980 roku. Draco według Ciebie w 1976.
Jakim cudem mogli chodzić do jednej klasy!!?!??!?
Następne.
Draco był arystokratą. Tak napisałaś. Napisałaś też, że gdy znalazł się w Niebie to bla bla bla kucyki Pony. Jakie kucyki Pony?! On był arystokratą! Skąd miał znać mugolskie zabawki. Bez sensu!
Ogólnie, pomijając biedy, to fajnie. Nieźle piszesz i masz ciekawe i oryginalne pomysły. Z taką miniaturką się jeszcze nie spotkałam.
Śmiałam się i płakałam jednocześnie. Kocham Cię ♡ 💗 to jest genialne 😇
OdpowiedzUsuńŚwietna miniaturka.
OdpowiedzUsuń