sobota, 26 października 2013

NTL - rozdział szósty

Hejo! 

Wybaczcie, że tak długo czekaliście na rozdział i że jest on taki krótki. Cóż, mam nadzieję, że mimo to nie jest aż taki straszny i Was nie zanudzi.

Proszę o komentarze - szanujcie moją pracę, kochani. c: 

Wiecie, że zbliżamy się do końca NTL? Gdy zaczęłam pisać to opowiadanie przypuszczałam, że będzie mieć ok. 8 części, więc epilog pomalutku nadchodzi! :3 

Nie wiem jeszcze, jak zakończę historię. 
Jak Wy widzicie jej koniec? Wolicie happy, czy sad endy? Dajcie znać w komentarzach! 

Zapraszam do czytania, mam nadzieję, że Wam się spodoba! :3 

Ps. Dziękuję za 40 tys. odwiedzin. Nawet nie wiecie, ile to dla mnie znaczy. Kocham Was! <3 

***


            Tyle wspomnień… A każde z nich było jedną, wielką niewiadomą. Każda buteleczka wypełniona srebrzystym płynem kryła za sobą kawałek pamięci panny Granger. Szatynka przyglądała im się, zastanawiając się, od której zacząć. Draco stał tuż obok i omiatał spojrzeniem stojącą obok kobietę. Widział, jak trzęsły się jej dłonie. Położył rękę na jej ramieniu – odwróciła się, patrząc na niego pytającym spojrzeniem.
            - Spokojnie, w porządku? – była taka bezbronna. Nie mógł wziąć się w garść – patrząc na nią pragnął jedynie tulić ją do siebie, sprawić, by poczuła się lepiej.
            W skali od jeden do dziesięć, jak bardzo był żałosny? Piętnaście? Dwadzieścia.
            Nadal nie mógł zrozumieć, jak przez pierwsze lata szkoły mógł być względem niej obojętny. Już nie pamiętał, jak to było, gdy nie było jej obok, gdy jej widok był jedynie kolejną okazją do kpin i szyderstw, a nie momentem, w którym serce wybijało szalony rytm. Ale przecież nie mógł się zakochać, prawda? Malfoy’owie nie kochają. Miłość nie istnieje. Jest tylko pożądanie, czysto fizyczne.
            Buteleczki leżały na stole. Każda z nich zawierała w sobie pewne wspomnienie Draco. Blondyn patrzył na nie obojętnym wzrokiem, w środku jednak szalał od skrywanych uczuć. Jego pamięć była kłębiskiem chwil, o których wolałby zapomnieć… Nie był pewien, czy chce, żeby Hermiona je widziała. Gdy dowie się o uczuciach, które żywił do niej już od czwartej klasy… Pożądanie, zauroczenie, miłość?
            - Zaczynamy? – szatynka szepnęła tak cicho, że przez chwilę wydawało mu się, że nic nie mówiła. Dopiero, gdy dotarł do niego sens wypowiedzianych słów, skinął głową.
            - Razem?
            - Razem.

***

            Hermiona płakała, siedząc samotnie w opuszczonej łazience. Miała dopiero jedenaście lat, pragnęła jedynie akceptacji innych. Ten głupi Weasley! Uważał się za nie wiadomo kogo! Jak on śmiał mówić jej, że jest przemądrzała? Że… nikt jej nie lubi?
            A jeżeli to była prawda? Jeżeli była sama, nie miała na kogo liczyć? Z jej oczu pociekły nowe strumienie łez. Zdusiła w sobie szloch. Schowała twarz w dłoniach. Wtem drzwi zaskrzypiały i pojawiła się w nich głowa małego, szarookiego blondyna.
            - Te, Granger, czemu ryczysz? Wreszcie zrozumiałaś, że Hogwart to nie miejsce dla ciebie? - Draco uśmiechał się kpiąco, kierując te słowa w stronę Hermiony.
            - Co ty tu robisz, Malfoy? – szatynka szybko otarła łzy, chcąc sprawiać wrażenie, jakby nic się nie działo.
            - Nie było cię na eliksirach. Nietoperz kazał mi cię odnaleźć.
            Hermiona zmarszczyła brwi, a jej oczy zwęziły się w zaskoczeniu.
            - Skąd wiedziałeś, gdzie mnie szukać?
            Ku jej zdziwieniu na policzkach blondyna wykwitły delikatne rumieńce. Chłopak spuścił wzrok na podłogę, nerwowo wyłamując palce.
            - Też lubię tu przychodzić – usiadł koło niej, przez chwilę nie zważając na dzielące ich różnice. Po prostu siedzieli w ciszy, delektując się milczeniem. Powietrze przesiąknięte było jakąś dziwną, elektryzującą aurą…


            Trzecia klasa, klasa w lochach. Lekcja eliksirów.
            - Malfoy, czy ty rozumiesz słowo „równo”? – wrzask Gryfonki przerwał panującą ciszę. Dziewczyna załamywała właśnie ręce nad pracą Ślizgona, który zmaltretował korzonki, zamiast pociąć je w perfekcyjną kostkę.
            - Kobieto, przestań się czepiać! Jest prawie równo, nie odmierzałem tego od różdżki!
            - A powinieneś!
            - Nie prawda!
            - Prawda!
            - Nie!
            - Tak!
            - Nie!
            - Tak!
            -  CISZA!
            - Nie!
            - Tak!
            - …
            - Przepraszamy, panie profesorze…


            Czwarta klasa, Bal Bożonarodzeniowy. Draco z zazdrością patrzył na trzymającego w swoich ramionach Hermionę, Kruma. Była piękna, musiał to, niechętnie, przyznać.
            - Um, Smoku, gapisz się – Zabini nigdy nie owijał w bawełnę. Malfoy cenił w nim szczerość, jednak w tym momencie tylko spiorunował przyjaciela wzrokiem, mając nadzieję, że to wystarczy, by towarzysz zamilknął. Zdecydowanie się jednak przeliczył. Blaise z szerokim uśmiechem zaczął nucić pod nosem słowa piosenki, na tyle głośno, by wszyscy sąsiedzi go usłyszeli:
            - „Żył sobie Smok, miał panien sto, spotkał czarownicę, tylko jej uwielbiał spódnicę, ona go nie chciała, Kaczooooora wybrała”
            Gdyby wzrok mógł zabijać, Zabini właśnie leżałby pięćset metrów pod ziemią.


            Draco już nie pamiętał, jaki był dzień, miesiąc… Był pewien tylko tego, że był w szóstej klasie i miał do wykonania ważne zadanie.
            - Malfoy?
            Czemu akurat ona musiała patrolować korytarze? Dlaczego właśnie ona przyłapała go, gdy przemykał się opustoszonymi korytarzami, marząc tylko o tym, by ten koszmar się zakończył? Musiał dostać się do Pokoju Życzeń. Tu nie chodziło o jego życie. Stawką była jego matka, to ona była kartą przetargową.
            - Spadaj, Granger – odwarknął, starając się brzmieć groźnie. Chociaż nie chciał jej ranić, już dawno to przestało być jego celem, teraz musiał skłamać i skierować w jej stronę nie miłe słowa. Musiała dać mu spokój. Czym mniej wie, tym dłużej żyje… - Jesteś tylko szlamą, nie mieszaj się w sprawy wyżej urodzonych – wiedział, że te słowa ją zranią. Zawsze raniły. Poczuł się jak śmieć, gdy zobaczył w jej oczach łzy. Wtedy pomyślał o matce i szybko minął zastygłą szatynkę, dalej powoli, z bolącym sercem, idąc w stronę Pokoju Życzeń.



            Był w środku walki, gdy usłyszał krzyk Potter’a:
            - Hermiona!
            Zobaczył ją, że nie radzi sobie z odpieraniem ataków trzech Śmierciożerców na raz. Osunęła się na ziemię. Widział skierowaną w jej stronę różdżkę Dohołowa. Wymierzył w niego stronę zaklęcie paraliżujące, podobnie jak postąpił z pozostałą dwójką wrogów. Nie był Śmierciożercą, a jej życie było ważniejsze od chorych ideologii ojca.
            - Malfoy, czy ty… - Potter nie mógł znaleźć słów, by opisać zachowanie blondyna. Był zagadką. Nikt nie wiedział, o czym myślał blondyn, jak miał zamiar postąpić.
            - Lepiej, żeby ona tego nie wiedziała, gdy się obudzi – przejechał palcem po zarumienionym z wysiłku policzku dziewczyny, odgarniając kosmyk włosów, który w szale bitwy opadł jej na twarz. Trwało to dosłownie chwilę, gdy na twarzy blondyna pojawiły się uczucia, zmieszane razem, tworzące niemożliwą do odczytania całość. Po chwili znów przybrał maskę obojętności i odszedł, nie bacząc na leżącą dziewczynę.
            Harry Potter patrzył za nim zdziwiony, lecz w jego oczach po raz pierwszy pojawiła się iskra porozumienia z blondynem.


            - Będziesz pracować z Hermioną Granger – te słowa sprawiły, że jego serce zamarło. Pięć lat zajęło mu pozbycie się tych dziwacznych myśli, które nawiedzały go w czasie szkoły. Miłość? Poświęcenie? To nie dla niego. Był Draco Malfoy’em. A teraz? Teraz miał pracować z kobietą, której jako pierwszej udało się poruszyć jego zlodowaciałe serce.
            Jednak… Tak długo udawał już kogoś, kim nie był. Kilka kolejnych miesięcy nie zaszkodzi, prawda?
            Będzie grać, jakby nigdy nic nie czuł..


***
            Hermiona siedziała sparaliżowana. On naprawdę coś do niej czuł… Odwzajemniał jej uczucie! Wtedy, teraz… To on był jej kluczem do odzyskania pamięci. Draco zaś otworzył oczy, nieco niechętnie. Bał się zobaczyć reakcję szatynki na wspomnienia.
 Jakie było jego zdziwienie, gdy poczuł delikatne wargi kobiety na swoich! Po pierwszym szoku, oddał pocałunek, delektując się smakiem ust Hermiony. Ile razy wyobrażał sobie tą scenę! Wyobrażenia nie mogły jednak się równać z niesamowitą rzeczywistością, jej zapachem, jej smakiem, jej dotykiem –  uściskiem delikatnych dłoni, które zaplotła na jego szyi, przyciągając go bliżej. Nie pamiętał już, jak idealnie miękka była jej blada skóra, te szczegóły zatarły się w jego pamięci. Dopiero teraz mógł to naprawdę poczuć.
Dla Hermiony czas się zatrzymał, świat stanął w miejscu. Pragnęła jego pocałunków. Darzyła go tak trudnym do opisania i zdefiniowania uczuciem. Był jej wszystkim. To Draco był z nią w najtrudniejszych momentach. To on wspierał ją, gdy cały świat miał już dość jej ciągłych żalów.
Przez tą krótką chwilę oboje mieli wrażenie, że należą tylko do siebie. On był jej własnością, ona jego niewolnikiem. Łagodne muskania ust idealnie oddawały kłębiące się w nich jeszcze niesprecyzowane, nieśmiałe uczucia.
I wtedy w umyśle Gryfonki jakby coś kliknęło. Kolejne wspomnienia zalewały ją z siłą niemalże tsunami. Pierwszy dzień w Hogwarcie, wzrok Bazyliszka pod koniec drugiej klasy, ratunek Hardodzioba.
            Pamiętała.
            Przypomniała sobie wszystko. Nareszcie. Powróciła dawna Hermiona Granger.
            Odepchnęła lekko Ślizgona od swoich ust, próbując zebrać myśli w jedną całość.
            Czy naprawdę powróciła osoba, którą była kiedyś? Przecież dawna Hermiona Granger nie zakochałaby się w Draco Malfoy’u.

***

Draco nie wiedział, co odpowiedzieć. Przez chwilę czuł się cudownie, jednak teraz była jedynie pustka. Pustka, bo poczuł się odrzucony. Odepchnęła go. Nie chciała. Nie był wystarczający dla niej. Mógł się spodziewać, że Panna-Idealna będzie potrzebować kogoś lepszego, wspaniałego, a nie byłego Śmierciożercę. Co z tego, że teraz był aurorem? Przeszłości nie da się zatrzeć, nie da się ot tak, po prostu jej wymazać. Cień tego, kim był, na zawsze miał już pozostać w jego duszy.
Nie wiedział, co powiedzieć. Chciał zniknąć. A Hermiona? Ona jedynie patrzyła na niego nieuważnym wzrokiem. Nie zamierzała powiedzieć nawet kilku słów wytłumaczenia? Dlaczego zaczęła pocałunek, skoro skończyła go w taki sposób? Może brzydziła się go w takim stopniu, że nie chciała nawet na niego patrzeć?
Gdyby miał serce, pękłoby ono na pół.
Ktoś zapukał w drzwi angielskiej posiadłości. Draco zmarszczył brwi, nie okazując jednak większego zaskoczenia. Powoli zszedł do holu i otworzył drzwi przybyszowi, zostawiając szatynkę samą, nadal siedzącą na łóżku.
- Draco! – usłyszał jej krzyk, jednak nie zważał na to. Nie chciał usłyszeć typowego „Zostańmy przyjaciółmi”. To by go zabiło.
Do holu wbiegła osoba, której Draco się nie spodziewał. Harry Potter stanął przed nim w zmierzwionym ubraniu, z rozczochranymi włosami. W jego oczach błyskały jakieś dziwne, nie naturalne ogniki przerażenia i strachu.
- Malfoy, zaatakowali ministerstwo!
Ślizgon porwał różdżkę z leżącego obok stolika, rzucił krótkie „Niedługo wracam” w stronę schodów, tak, by Granger usłyszała jego słowa i razem z ministrem magii teleportował się do Londynu.

***


            Hermiona była przerażona. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, jak Draco musiał odebrać jej gest. Odepchnęła go, choć przecież odwzajemniała jego uczucia! Przecież… kochała go. A on ją. Czemu jak zawsze musiała wszystko zepsuć? Była po prostu skołowana, chciała podzielić się z nim tą cudowną informacją, że odzyskała wspomnienia, że go kocha… Nie zdążyła. Wyszedł, zanim zdążyła wyjaśnić mu choć jedną z tych rzeczy.
            Malfoy był na akcji już od kilku godzin, a ona zamartwiała się na śmierć. Co, jeżeli coś mu się stanie?
            - Hermiono, myśl pozytywnie – skarciła się cicho, wyglądając przez okno. – Będzie w porządku, on sobie poradzi. Zaufaj jego możliwościom.
            Gdyby coś mu się stało… Nigdy sobie by tego nie wybaczyła. Byli partnerami w akcji, powinna stać obok niego, osłaniać jego tyły. Bez niej Ślizgon zawsze pakował się w jakieś kłopoty.
            Gdyby tylko mogła cofnąć czas! Gdyby przed wyjściem Ślizgona zarzuciła mu ręce na szyję, ponownie przyciągając go do siebie, szeptają dwa, najpiękniejsze, najczulsze słowa „kocham cię”! Zmarnowała okazję, która mogła już się nie powtórzyć… Wiedziała, jak ryzykowna jest praca aurora… Śmierciożercy zaatakowali ministerstwo, jeżeli ktoś miał być jedną z ich pierwszych ofiar, to właśnie zdrajca, Malfoy.
            Usłyszała ciche pyknięcie towarzyszące teleportacji. Czym prędzej rzuciła się do drzwi, wyglądając platynowej czupryny.
            Niestety.
            Potter był sam, a jego wzrok wyrażał smutek i przygnębienie. Hermiona zamarła. Czy to możliwe, by…
            Nie, on musiał żyć! On musiał wrócić!
            - Hermiono, przykro mi…


21 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Ej, i kto tu jest zdemoralizowany ?

      Usuń
    2. Ja nie jestem zdemoralizowana, Madeleine!
      No i przybyłam, żeby rozwinąć mój jakże piękny i stosowny komentarz :D
      No więc..
      kjbcalsubcoaiusbdvciawhvciahwvcliawuvbc - to jest dokładnie to co czułam po przeczytaniu tego rozdziału. Słowo w słowo! xd
      Jejciu, on ją kurde już wcześniej kochał...
      Jemu zależało..
      AAA, TO TAKIE SŁODKIE! <3
      Głupia Hermiona odtrąciła biednego Draco! :c Powinna od razu z powrotem się na niego rzucić, a nie zastanawiać się nad sensem życia. No.
      Ja pierdziele, Draco, coś Ty zrobił, idioto jeden.
      Powinien siedzieć na dupie i segzy.
      hihihihihihihihihiihihihiihihihhi xd
      Czemu tak skończyłaś, Ty diable wcielony!
      I znowu będę musiała to z Ciebie wyciągać siła.. :D
      Więc ogólnie wyszedł Ci tak mega zajebiście, że ło matko i córko! Od nadmiaru emocji nadal drżę! XD

      Wiesz, co myślę o zakończeniu :) Realizuj to, co chcesz i nie zważaj na zdania innych! <3 Poprę Cię w każdej decyzji :3

      Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział, Kocie.

      Pozdrawiam M.

      Usuń
  2. jak mogłaś przerwać w takim momencie!? osobiście wolę happy end'y, ale to zależy od Ciebie. wrzucaj szybko następny rozdział. świetnie piszesz, pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. No jak mogłaś ?! w takim momencie? Ja uwielbiam happy endy :) więc mam nadzieję, że taki dodasz ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale... Ale... Jak to nie wrócił?! :C
    Boże! Taki dramatyczny moment, a ty mi tutaj rozdział kończysz! Nie ładnie tak!!! (hmmm chociaż jako pisarka zrobiłabym dokładnie to samo :D)
    A co do zakończenia, to zdecydowanie HAPPY END! <3
    A teraz pisz szybko nowy rozdział, bo bardzo się niepokoję o mojego - jak to powiedziała dziś moja przyjaciółka - Dracusia Bąblusia! :3 xD

    Weny, kochana! :*
    Pozdrawiam - //Lav.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ma być happy end. Innego zakończenia nie przyjmuję :))
    Rozdział wspaniały. Tylko czemu zakończyłaś w TAKIM momencie? :C

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajne! Ja tam wolę szczęśliwe zakończenia, więc mam nadzieję, że dobrze się to opowiadanie skończy ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Proszę, powiedz że Draco poszedł po pieczywo do Tesco.
    Uczucia mi się pomieszały, no. Chce mi się śpiewać "Wybrała Kaaaczooora !", ale jak mogę śpiewać gdy jednocześnie obgryzam ze zdenerwowania pazury ? Hm ?
    Ifgfsfunftygdhhh - tyle Ci powiem.
    Pozdrawiam,
    Mad.

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział wspaniały jak zwykle. mam nadzieję, że Draco żyje, przecież Hermiona sobie bez niego nie poradzi. Zdecydowanie wolę happy endy. Czekam na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  9. O ku*wa...nie dawno znalazłam twojego bloga i szybko nadrobiłam wszystkie rozdziały, wszyściuteńkie posty przeczytałam ! Jak mogłaś skończyć w takim momencie ? No jak ?! A szczerze mówiąc, j wolę sad end'y. Bo uważam, ze takie happy end'y są...mało realne, bo w normalnym życiu, nic nie jest takie idealne jak w happy end'zie...Wole sad end :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Jejku.. Ja chcę Happy End ! Draco nie może umrzeć... Ja się chyba załamię.. Niech on po prostu trafi do Munga..
    Czekam na ciąg dalszy, Dramione True Love :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Jakie to było genialne <3 Ale też smutne.... Jak ty mogłaś przerwać w takim momencie? Przeklinam Cię!!! Albo nie bo nie dokończysz :D I mam pytanie co z drugą częścią miniaturki Look After You? Pojawi się? Mam nadzieję, że tak bo pierwsza część była wspaniała..
    Weny życzę ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. c:
      Co do miniaturki, to tak, mam w planach napisać drugą część, jednak chwilowo kompletnie nie mam na to pomysłu, nie wiem, jak to wszystko rozegrać.Dajcie mi trochę czasu. Obiecuję, że kontynuacja powstanie! :3

      Pozdrawiam, całusy
      Vilene

      Usuń
  12. No, no kochana jak zwykle zaskoczyłaś w pozytywny sposób.
    Ciesze się ze Hermiona przypomniała sobie kim jest, ale znowu nie podoba mi się sposób w jaki potraktowała Dracona.
    nie zasłużyl sobie na to.
    Mimo to obudziły się w niej wspomnienia a z tym związane jest wszystko.
    No i ta końcówka.
    Mam nadzieję że nie zabijesz biednego Draco.
    I tak dość się wycierpiał.

    pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  13. Super! Ile emocji, kocham to! :3 Powiedz, dziewczyno, skąd ty bierzesz takie pomysły? :**
    Błagam, zakończ to dobrze, ok? Ani Herm, ani Draco nie zasługują na nieszczęście. :> Ja jestem za happy endem. Mam nadzieję, że taki będzie. :P
    Pozdrawiam,
    Ana M.

    I zapraszam do mnie! :P

    OdpowiedzUsuń
  14. O.
    Jest szansa na sad end? :3
    No dobra, nie będę taka. I tak zostanę demokratycznie przegłosowana.
    Happy end? Jestem za. A nawet przeciw. Róbta co chceta, o.
    Napisałabym jeszcze, że genialny rozdział, ale tego nie napiszę :D
    pozdrawiam, em.

    OdpowiedzUsuń
  15. Genialne <3 (pisze to zawsze -,- )
    według mnie skończ tak jak będziesz chciała, a jeżeli wybierzesz happy end to wiesz nie taki przesłodzony ;)
    Weny kochana :*
    Gabii

    OdpowiedzUsuń
  16. Przepiękny rozdział, taki wzruszający. Fragment z wspomnieniami Draco magiczny.

    OdpowiedzUsuń