piątek, 31 stycznia 2014

Ki(n)d of Surprise - II

Hejo.


Jesteście wspaniali.


Dziękuję Wam za wszystko.


I need komentarze.

Endżoj. :3

Hermiona przeglądała stos papierów, nie skupiając się jednak zbytnio na wykonywanej pracy. Jej myśli krążyły wokół obu Malfoy’ów. Czy Draco udało się samodzielnie ugotować mleko dla Scorpiusa? Czy pokonał swoje obawy i przewinął małego? Tyle pytań, a tak mało odpowiedzi. Postanowiła, że odwiedzi wesołą rodzinkę zaraz po zakończeniu pracy. Zresztą, i tak miała dostarczyć szefowi jakieś dokumenty, które wymagały podpisu właściciela Malfoy’s Company. 
Wzięła głęboki oddech, chcąc chociażby na chwilę uwolnić myśli od zmartwień. Musiała skupić się na pracy, a nie obawach o życie dziecka czy też westchnieniach o przystojnym blondynie.
Próbowała przekonać samą siebie, że naga klatka piersiowa szarookiego mężczyzny, jaką miała przyjemność ujrzeć poprzedniego wieczoru, nie zrobiła na niej wrażenia, tak samo jak nie zaimponowało jej dojrzałe podejście Draco do wychowania dziecka. Myślała, że będzie chciał pozbyć się Scorpiusa. Cóż, został postawiony w dość krępującej sytuacji. Nie dość, że po roku dowiedział się, że ma syna, to jeszcze musiał się nim zająć przez najbliższy miesiąc!
Był taki troskliwy, czuły, taki… ludzki. Pierwszy raz pozwolił jej ujrzeć swoją prawdziwą twarz. Nie tę maskę, którą zawsze zakładał, będąc aroganckim i samolubnym arystokratą. Wczorajszego wieczoru Granger ujrzała w nim zagubionego, może nawet trochę niepewnego siebie człowieka.
Hermiona zatrzasnęła ze złością segregator z dokumentami. Jej myśli znów zeszły na inny temat! Miała się zająć pracą!
Przeklęła cicho. To wszystko wina tego dupka!

*

Draco przetarł dłonią twarz, po czym opluskał ją zimną wodą, chcąc chociaż w pewnym stopniu zniwelować skutki zmęczenia, jakie towarzyszyło mu po poprzedniej nocy. Scorpius budził się z dziesięć razy, więc mężczyzna co chwilę biegał a to do kuchni, by przynieść mleko, a to znowuż do łazienki, by przynieść świeże pampersy. Był wykończony, a minął dopiero jeden dzień!
Przeszedł do kuchni, przy okazji czochrając włosy siedzącemu grzecznie w foteliku, który dzisiaj rano ktoś, najwidoczniej Granger, dostarczył z wielką kokardą i karteczką „powodzenia”, dziecku.
- No mały – zaczął – zobaczmy, co mógłbyś dzisiaj założyć.
Otworzył torbę i nieśpiesznie zaczął przeglądać ubranka. Różowe śpioszki, fioletowa koszulka, spodenki w groszki, majteczki w serduszka…
Draco oburzył się. Przecież jego syn był mężczyzną! Jakby mógł ubrać go w to… różowe, podejrzane, błyszczące się coś?
Musieli wybrać się na zakupy. Koniecznie. Musieli kupić śpioszki, jak na prawdziwego mężczyznę przystało!
Założył Scorpiusowi najmniej brokatowe ubranka. Sam zarzucił na siebie jasną koszulę i jeansy. W duchu podziękował Merlinowi, że wiosna tego roku była wyjątkowo ciepła. Nienawidził ubierania grubych, puchowych kurtek, uh!
Nagle do jego głowy wpadła pewna myśl. Jak on się niby miał dostać do Londynu? Mieszkał na obrzeżach, od centrum dzieliło go kilkanaście kilometrów. Normalnie nie byłoby to najmniejszym problemem. Dzięki teleportacji w ciągu kilku sekund znalazłby się na miejscu, ale przecież miał ze sobą dziecko! Nie mógł także użyć sieci Fiuu – bał się, że małemu mogłyby zaszkodzić te pyły, sadza i brud.
Wyjął magofon i wybrał jeden z najczęściej używanych przez niego numerów.
- Granger? Potrzebuję transportu do centrum. Uda ci się coś załatwić?
Usłyszał w różdżce, że Hermiona wzdycha ciężko. Po chwili jednak odpowiedziała, a w jej głosie dało się słyszeć lekkie rozbawienie.
- Limuzyna będzie za kilka minut, paniczu. 

*

Słysząc słowo „limuzyna” Draco nie do końca miał na myśli starego, rozklekotanego grata, jakim kierowała Granger.
Samochody były dla blondyna niezwykłym wynalazkiem. Dopiero po ukończeniu Hogwartu, gdy wreszcie przemógł swoją nienawiść do mugoli, zaczął interesować się ich światem. W ciągu tych kilku lat nauczył się już obsługi tostera, ekspresu do kawy, ostatnio nawet udało mu się zrozumieć, jak zapakować pralkę. Co do samochodów, oczywiście, pragnął zdać prawo jazdy, lecz to nie była jego wina, że ci wredni, parszywi instruktorzy ciągle go oblewali!
Czerwony maluch dumnie stanął przed wrotami willi. Siedząca za kierownicą Granger uśmiechnęła się promiennie i zawołała:
- Wsiadaj! Fotelik dla Scorpiusa jest z tyłu – Draco przypiął dziecko, przez dłuższą chwilę  mocując się z zapięciem. Kto to wymyślił, czy tu naprawdę musiało być tak wiele paseczków, szelek i zamków?
Po chwili sam wślizgnął się do auta, zajmując miejsce pasażera. Oczywiście, mógłby walczyć z Gryfonką o posadę za kółkiem, ale naprawdę chciał, by jego dzieciak dożył dorosłości, wolał więc nie podejmować ryzyka.
Chociaż, oczywiście, był doskonałym kierowcą.
- To gdzie jedziemy? – Draco nerwowo chwycił się za brzeg siedzenia. W oczach Granger zabłysnęła jakaś dziwna iskra. Nie podobał mu się ten wyraz twarzy. Wyglądała jak obłąkana, siedząc za kierownicą i uśmiechając się szeroko.
- Muszę kupić Scorpiusowi jakieś ubranka. Jedźmy do jakiegoś mugolskiego sklepu, kupmy co potrzeba i wracajmy do domu, jestem wykończony. – odpowiedział na pytanie Gryfonki,
- Opieka nad dzieckiem daje się we znaki, Malfoy? – Granger nagle przyśpieszyła, sprawiając, że ciało Draco zostało przygniecione do fotela. Szatynka zdawała się nie zauważać przerażonego wzroku towarzysza. Scorpius z tyłu gaworzył cicho, bawiąc się jednocześnie jakąś kolorową grzechotką. Dorosły mężczyzna przełknął ciężko ślinę.
W duchu modlił się, by przeżyć.
*

- Żółta kaczuszka czy zielona żabka? – Draco zapytał siedzącego na rękach Hermiony Scorpiusa. Blondyn trzymał w rękach dwa śpioszki – jeden z ptakiem, a drugi z płazem - i nie mógł się zdecydować, który wybrać. Dziecko jedynie popatrzyło na ojca, po czym uroczo się zaśmiało, śmiechem brzmiącym jak dźwięk malutkich dzwoneczków. Popatrzył wyczekująco na Granger, która zmarszczyła brwi i wydęła usta. Po chwili ze śmiertelną powagą oświadczyła:
- Żabka. Zdecydowanie zielony, a nie ten obrzydliwy żółty – swoim udawanym przejęciem wywołała uśmiech na twarzy mężczyzny.
Była taka inna od Astorii! Naturalna, słodka, urocza. Traktowała Scorpiusa z taką czułością, jakby był jej własnym dzieckiem. Mógł na niej polegać, nigdy go nie zawiodła. Ufał jej, jak nikomu innemu.
Przez głowę Draco przemknęła dziwna myśl. Dlaczego to Astoria, a nie Granger została matką jego dziecka?
Zganił się za takie rozmyślania. Było już za późno, żeby cokolwiek zmienić.
Poza tym, co się z nim, do cholery jasnej, działo? Zachowywał się jak zakochany w Granger szczeniak. A przecież miłość nie istniała.
A on nie był zakochany!
Musiał znaleźć sobie jakąś dziewczynę, zdecydowanie.
- Draco? – Hermiona zawołała go z przeciwnego kąta sklepu. Ruszył w jej stronę, słuchając, jak wesoły głos Gryfonki miesza się z radosnym gaworzeniem jego syna. Szatynka odwróciła się w jego stronę, pokazując mu wypatrzoną przez nią koszulkę z napisem „Mój tata jest najlepszy!”
Poczuł niesamowite ciepło w środku. Nie kontrolując swojego postępowania, zachowując się tak bezmyślnie, jak tylko mógł, pochylił się nad kobietą, składając na jej policzku delikatny pocałunek.
- Będzie idealna – powiedział, zabierając od niej koszulkę i idąc do kasy, by sprzedawczyni zapakowała zakupy i odliczyła z jego konta należną za nie kwotę.
- Scorpius, co ty zrobiłeś ze swoim ojcem? Odkąd się pojawiłeś, stało się z nim coś dziwnego… Nie dosypałeś mu czegoś do picia? Na pewno? Dobra, mały, trzymam cię za słowo, ale sprawa jest co najmniej podejrzana – mruknęła kobieta do niemowlaka, który stwierdził rzeczowym tonem:
- Ta-ta!

*

            - W drodze powrotnej to ja siadam za kółkiem – Malfoy oświadczył głosem nie przyjmującym sprzeciwu. Hermiona prychnęła.
            - Chyba sobie żartujesz, jeśli myślisz, że powierzę w twoje ręce moje cudeńko – odparła, mając widocznie na myśli starego, czerwonego malucha.
            - Granger, cud, że to auto jeszcze się nie rozpadło, przy twoim trybie jazdy!
            - Sugerujesz, że jestem złym kierowcą? – policzki Gryfonki zarumieniły się ze złości. Ułożyła sobie Scorpiusa wygodniej na rękach. Pięknie, skończyła jako niańka, podczas gdy Draco był tragarzem milionów toreb zakupów dla małego.
            - Nie, Granger. Złym kierowcą to jest Zabini. Ty jesteś tragiczna w prowadzeniu pojazdów. Każda sekunda spędzona w twoim aucie mogła być moją ostatnią.
            - Nadęty, zarozumiały palant! Ty nie masz nawet prawa jazdy – prychnęła Hermiona. Przyspieszyła kroku, wyprzedzając pewnego blond osobnika o kilka metrów.
            - Nie moja wina, że instruktorce najwyraźniej podobają się szatyni! – zawołał za nią. Uwielbiał ją denerwować, mimo wszystko. Miała taki śmieszny, uroczy wyraz twarzy, gdy się złościła.
            Pogrążony w myślach, mechanicznie stawiał kroki, nie bacząc na to, co działo się wokół niego. Nie zwracał uwagi na mijających go ludzi. W końcu wpadł na jakąś kobietę, sprawiając, że oboje – i Draco, i nieznajoma – upadli na ziemię, a torby mężczyzny rozsypały się.
            - Przepraszam – mruknął, zbierając swoje pakunki.
            - Ależ to moja wina, zagapiłam się. Proszę, pomogę panu – miły głos nieznajomej zadziałał na Malfoy’a pobudzająco. Zerknął na swoją ofiarę.
Była piękna, naprawdę. Miała długie, jasne włosy, sięgające jej aż do pasa. Uwagę przyciągały także duże, ciemnoniebieskie, niczym niebo przed burzą, oczy. Była szczupła, wysportowana oraz niziutka, co wydało się Draco urocze.
- Dziękuję pani bardzo – powiedział, używając swojego najlepszego, kusicielskiego głosu. Posłał kobiecie najpiękniejszy uśmiech, przez co na jej twarzy pojawiły się rumieńce.
Biznesmen niemal się rozczarował. Wszystkie kobiety tak na niego reagowały. Była tylko jedna, która kiedykolwiek mu się oparła i nie zadziałało na nią spojrzenie szarych tęczówek.
Granger.
Wrócił do teraźniejszości, gdy blondynka wyciągnęła przed siebie dłoń.
- Jaka tam ze mnie pani – prychnęła. – Jestem Anastasia.
Malfoy, niczym dżentelmen, szarmanckim gestem ujął dłoń dziewczyny i złożył na niej pocałunek.
- Mam na imię Draco – odpowiedział z uśmiechem. Wtem zobaczył zdenerwowaną szatynkę podchodzącą w jego stronę. Na jej twarzy jawił się co prawda uśmiech, jednak mowa ciała sugerowała złość.
- Kochanie? Musimy się już zbierać – szepnęła Hermiona, jednak na tyle głośno, by Anastasia doskonale ją usłyszała. Jednocześnie lekko przesunęła dłonią po ramieniu mężczyzny. Blondynka tylko odrzuciła włosy na plecy pogardliwym gestem, patrząc na Scorpiusa, jakby zamordował jej rodzinę.
Draco zmarszczył brwi, a po chwili na jego twarzy pojawiła się błogość.
Granger była o niego zazdrosna!

*

Hermiona sama nie potrafiła wytłumaczyć, co kierowało jej zachowaniem. Gdy tylko zobaczyła tą blond wywłokę, podrywającą jej szefa, ogarnęła ją nieopisana złość. Ruszyła przed siebie dziarskim krokiem, szeptając do Draco, że muszą się zbierać i wciskając mu w ramiona wyrywającego się Scorpiusa. Zmierzyła blondynkę pogardliwym spojrzeniem. Jeżeli miała nadzieję na niezobowiązujący flirt z szarookim arystokratą, to musiała zmienić plany.
- Tak, masz rację, kochanie – powiedział miękko mężczyzna. Hermiona jęknęła. Do końca jej dni nie zapomni jej nazwania go „kochaniem”! Co ją podkusiło do tak radykalnego czynu? Ogłupła już całkiem? Przebywanie w towarzystwie tego nadętego bufona widocznie odbiło się negatywnie na jej zdrowiu psychicznym – Miło było cię poznać, Anastasio. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się spotkamy – dodał, łapiąc Gryfonkę za dłoń, której nie puściła, dopóki tapeciara, jak w myślach nazwała tę kobietę, nie zniknęła z jej pola widzenia. Później wyrwała rękę z uścisku blondyna i ruszyła do przodu, nie oglądając się za przytłoczonym ciężarem dziecka i toreb z zakupami mężczyzną.
W myślach przeklinała swoją głupotę. Co to w ogóle było? Dlaczego tak się przejęła tym, że Draco zwrócił uwagę na tę kobietę? Jej szef podrywał wszystko, co miało długie nogi i jakikolwiek chociażby cień biustu. Powinna przywyknąć do tego, a nie reagować w sposób tak impulsywny i niewytłumaczalny!
- Granger! – zawołał za nią blondyn, który w jednej  trzymał pięć toreb zakupów, w drugiej kolejne trzy, a za malutką rączkę trzymał niepewnie stawiającego kroczki, niemowlaka. – Chodź tu, zazdrośnico!
Hermiona zaczerwieniła się. Ona nie była zazdrosna. Nie mogła być, prawda?
Westchnęła ciężko, kucając. Draco puścił dłoń Scorpiusa, który pomalutku, z trudem łapiąc równowagę, przeszedł kilka kroków i wpadł w ramiona Gryfonki. Pisnął uradowany, gdy Hermiona wzięła go na ręce i okręciła wokół własnej osi. Pocałowała delikatnie małego w policzek. Dziecko zaśmiało się, ucieszone, gdy szatynka wyjęła z podręcznej torebki misia i wcisnęła go w jego ręce.
- Ani słowa, Malfoy – warknęła groźnie, gdy Draco już otworzył usta, by szepnąć jakąś złośliwą uwagę – Ani słowa.
Mężczyzna, mimo wszystko, wolał się nie narażać. W końcu, do domu daleko, a jedyny pojazd należał właśnie do Granger…
            Kilka minut później doszli na parking, nadal nie rozmawiając. Kobieta szła przodem, rozmawiając z synem swojego szefa, a mężczyzna wlókł się z tyłu, targając ze sobą stosy siatek i toreb.
Hermiona wślizgnęła się na tyły swojego nowoczesnego samochodu, zajmując miejsce obok Scorpiusa. Bała się pytań blondyna. Bała się jego reakcji na jej, tak głupie i dziecinne, zachowanie. Nie chciała patrzeć mu w oczy.
- Granger, co to było? – w końcu to pytanie musiało zapaść. Hermiona skurczyła się w sobie, wyglądając przez okno. Nie odpowiedziała. W końcu, z przodu auta dotarł do niej tak cichy głos, że przez chwilę myślała, że się przesłyszała.
- Nie miałbym nic przeciwko, żebyś częściej nazywała mnie „kochaniem” – mruknął Draco, nadal patrząc na jezdnię.
W samochodzie zapadła cisza.

*

- Pójdę położyć Scorpiusa – mały zasnął na rękach Hermiony. Podróż, choć nie długa, wyraźnie go wymęczyła. Teraz słodko chrapał, chowając swoją głowę w zagłębieniu szyi Gryfonki. Draco, roztargniony, tylko kiwnął głową.
Usiadł przy stole, chowając twarz w dłoniach. W towarzystwie tej małej zazdrośnicy działo się z nim coś dziwnego. Czuł się przy niej taki żywy, lekki radosny. Zmarszczył brwi. To było dziwne. I te dziwne, irytujące trzepotanie w żołądku!
Musiał się przespać. Zdecydowanie, musiał po prostu chwilę odpocząć. To powinno rozwiać wszelkie jego wątpliwości.
Głupia Granger, czy naprawdę musiała tak utrudniać mu życie? To przez nią miał teraz w głowie kompletny mętlik, to wszystko jej wina!
Ruszył w stronę swojej sypialni. Granger musiała być zmęczona, powinien pewnie zaproponować jej nocleg lub jak najszybciej odesłać do domu a on, jak ostatni gbur, zgodził się jeszcze, by zajęła się jego dzieckiem! Gdzie podziały się jego maniery?
Zaraz, zaraz. On był Malfoy’em. On nie miał żadnych manier. Zawsze brał co chciał, nie przejmując się konsekwencjami. Korzystał z życia na sto procent, bo nie był pewien, czy dożyje kolejnego dnia, by mieć szansę spróbować czegoś następnego dnia.
Powoli otworzył drzwi. Widok, który zastał, jednocześnie zdumiał go i rozczulił. Hermiona leżała na łóżku. Jej oczy były zamknięte. Obok niej leżał malutki chłopczyk, którego obejmowała ramieniem. Oboje pogrążeni byli w głębokim śnie.
Draco zatrzymał się, przez chwilę po prostu patrzył na uroczy obrazek. Granger wyglądała tak cudownie, tak niewinnie… Po raz kolejny zauważył, jak bardzo różniła się od Astorii, kobiety, z którą miał dziecko. Po raz kolejny w myślach przeklinał, że to nie Gryfonka była matką Scorpiusa.
Gdyby tak było, chciałby jako pierwszy dowiedzieć się o ciąży, znajdując w paczce od Mikołaja  maleńkie buciki. Chciałby być na pierwszym badaniu, zobaczyć płód w brzuchu matki. Towarzyszyć jej w każdym momencie ciąży. Ba, znosiłby nawet humorki, wymagania i zmiany nastroju!
Gdyby tylko to Granger była matką jego dziecka…
Potrząsnął głową, już któryś raz tego dnia ganiąc się za niezrozumiałe myśli. Ze sterty koców wziął jeden i delikatnie, by nie obudzić śpiącej dwójki, przykrył ich ciepłym pledem. Hermiona zamruczała przez sen, jednak nie otwarła oczu.
Draco stanął w drzwiach sypialni rzucając długie spojrzenie na kobietę i małego. Uśmiechnął się pod nosem.
Nic nie mógł poradzić na to, że podobał mu się widok Granger w jego łóżku.


22 komentarze:

  1. ooooooo :) kocham, kocham, kocham :P
    świetne opowiadanie ;p strasznie mi sie podoba;p
    chce wiedziec co bedzie dalej :)
    przecudownie !!!
    pisz więcej ;p

    pozdrawiam, Asia

    OdpowiedzUsuń
  2. Och, to takie słodkie <3
    Już się bałam, że Draco pójdzie na podryw, uff.
    Tak, Mad., wmawiaj sobie: Moje życie to nie tylko dramiony !
    Ha Ha dobre sobie.

    Mówiłam Ci już, że podoba mi się tytuł tego opowiadania ? Nie.
    To właśnie powiedziałam xd

    Coś czuję, że za niedługo będę jeździć takim samym autem jak Hermiona. Ale dla bezpieczeństwa wszystkich wokół będę to robiła w okolicach czwartej rano.

    Pozdrawiam,
    Mad.

    OdpowiedzUsuń
  3. Słodziutki ten rozdział.:P
    Mionka ma świetny samochód.:P A Draco najwyraźniej nie ma talentu do prowadzenia.:P
    Fajna ta koszulka <3
    Pozdrawiam,
    la_tua_cantante_

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie mam słów aby wyrazić swój podziw dla ciebie i tego opowiadania :D Poprostu jest genialne !!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ahsvzhusvsfzuahwdgsushdysja *-*
    Mój wujek ma koszulkę z napisem NAJLEPSZY TATA NA ŚWIECIE. Kupił ją z 5 lat temu i co roku zakłada ją tylko na urodziny swojej córeczki. Nie wspomnę o tym, że od pięciu lat nie była prana >.<
    Dracze jest taki fajny. Ale i tak wolę Scorpiusa. Jest szuper. Jeszcze bardziej szuper od rozdziału, jeśli to w ogóle możliwe.
    Tak jak napisała Mad.- za kilka lat i ja będę jeździć jak szalona Hermiona. No ale kto bogatemu zabroni? XD
    Czekam na nowy rozdział :3
    +zapraszam na mojego blogaska z wierszykami- nieco-pesymistycznie.blogspot.com
    Pozdrawiam, em.

    OdpowiedzUsuń
  6. Wspaniały rozdział.
    Zmiana uczuć między Draco, a Hermioną była niesamowicie opisana.
    Zazdrosna Mionka i reakcja Malfoya na to była niesamowita.
    Uwielbiam Scorpiusa, jest taki słodki.
    Urocze są myśli Dracona i Hermiony na temat drugiej osoby.
    Pozdrawiam
    Hermione Granger

    OdpowiedzUsuń
  7. Halo dzień dobry już jestem, możesz wejść na gg!
    Eh. Draco tak doskonale sprawdza się w roli ojca. Słodziak. :D
    A Granger jest zazdrośnicą! Ale dobrze, że jest. Draco zaczyna o niej myśleć inaczej. Wszystko idzie w dobrym kierunku.
    Ja też będę miała malucha. Czerwonego. Będę nim jeździła. I pojadę do Ciebie na to zadupie. M. kierowca. Tego jeszcze świat nie widział xD Nie wiem czy to będzie bezpieczne.. Ale zabawne! :D
    Draco niech się bierze za Hermionę póki wolna.
    Wejdziesz na gg, czy mam zleźć z tego drzewa, na którego kiedyś kazałaś mi spier... uciekać, i się do Ciebie przejść?
    Aaaa... Zapomniałam o jednej kwestii.
    Cudowny rozdział, jndhjwnedhoijknweoidjl :D

    Pozdrawiam, M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko nie zapraszaj mnie do tego auta. Nie chce wiedzieć co robisz na tylnej kanapie, bo na pewno nie wozisz tam Scorpiusa xD

      Usuń
  8. Ten rozdział jest taki słodki i wspaniały ... eh szkoda słów! Chcę więcej i więcej!!
    Czekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Super! Dodaj szybko następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Wdpaniałe. Draco i Hermiona uroczy. Scorpiusa rozwala system, ale końcówlka najlepsza:)

    OdpowiedzUsuń
  11. O mamusiu jaki słodki rozdzialik <3 kocham to normalnie <3 jesteś niesamowita ;* a Scorius... ach wykapany tatuś :D ale faktycznie szkoda że to nie Miona jest matką dziecka <3 czekam na następny. Pozdrawiam cieplutko
    Martyna M,

    P.S. U mnie pojawił się Prolog. zapraszam ;*
    http://storyofourlife98.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Koncówka genialna. Och to jest w ogóle ganialne :)
    Kocham.
    Weny.
    Pozdrawiam,Lili.

    OdpowiedzUsuń
  13. "Gdyby tylko to Granger była matką jego dziecka…" - jakie to słoooodkie :)
    Unoszę się teraz parę metrów nad niebem normalnie :D
    Genialne opowiadanie. Pozdrawiam, Dramione True Love :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Hermiona zazdrośnica ;3 Scorpius jest taki słodki <3 Dracze nie wierzy w miłość? To takie smutne ;c Niech się bierze za Granger,póki wolna xd No i ogólnie rozdział gsjsydvsjuevrjduebe.
    Pozdrawiam,
    Rose.

    OdpowiedzUsuń
  15. Jej jakie to slodkie ;)
    Super notka zycze weny ;*
    Good luck ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Wspaniały! Przecudny! Świetny rozdział! *0*
    To jak Draco myśli o Hermionie :') <3
    GŁUPIA ANASTASIA XD
    czekam na nooowy :3
    Zapraszam do mnie:
    http://believe-in-impossible-feelings.blogspot.com/ :)

    Pozdrawiam i weny, kochanie! :* XD
    Twoja Eveneth.

    OdpowiedzUsuń
  17. Aaaaa! Znakomite! <3
    Twojego bloga znalazłam już jakiś czas temu, przeczytałam także poprzednie opowiadania i miniaturki, uważam, że piszesz naprawdę dobrze!
    Ki(n)d of surpsise jest genialne! Nie mówię, że reszta była zła, bo nie, także mnie oczarowała, ale to jest dla mnie takie jakieś.. bliższe? Tak, chyba tak, przez to, że jestem prawie od początku.
    Co do rozdziału to: wow! Kocham Twojego Draco, który jest taki czuły i opiekuńczy. Szczerze to też pomyślałam na początku, że będzie chciał się pozbyć Scorpiusa, ale na szczęście się pomyliłam :D
    "Gdyby tak było, chciałby jako pierwszy dowiedzieć się o ciąży, znajdując w paczce od Mikołaja maleńkie buciki." - ocvh Boziu, najlepsze zdanie tego rozdziału !!!
    I to ciągłe powtarzanie Draco, że chciałby, żeby to Granger była matką jego dziecka... *.* MNIAM !
    A Hermiona taka zazdrosna, to też mi się podobuje :D
    Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział i zapraszam przy okazji do siebie, dopiero zaczynam, jednak może prolog Ci się spodoba :)

    www.still--into--you.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  18. Strasznie spodobał mi się ten rozdział, a sama historia jest dość ciekawa. Czekam na ciąg dalszy :)
    Monika

    OdpowiedzUsuń
  19. Boziu... jakie słodkie :) Zazdrosna Hermiona uuu... coś się tu święci ;) Scorpius jest po prostu boski! Tak jak Dracuś ;)
    Pozdrawiam
    Cassandra

    OdpowiedzUsuń
  20. Wszystkie twoje opowiadania sa niesamowite! Mam nadzieje, ze juz zawsze bedziesz pisac, bo wspaniale ci to wychodzi. :)

    OdpowiedzUsuń
  21. To mi się zdecydowanie podobało. Utrzymuj poziom.

    OdpowiedzUsuń