Halo halo.
Nie uważacie, że ta historia jest zbyt słodka? :)
Kocham Was, mordeczki, pyszczki, misie, teletubisie, serduszka, kropeczki, myszki, słoneczka Wy moje.
Kolejny rozdział, o ile wreszcie go dokończę, w następny piątek.
Komentujemy, opiniujemy, oceniamy, pamiętacie?
Miłego czytania! :)
PS. Rozdział jest niesprawdzany, wybaczcie, mam lenia.
Hermiona otwarła oczy, czując,
jak pomimo zamkniętych powiek, jej oczy rani jasne światło. Zmarszczyła brwi.
Czyżby zapomniała zaciągnąć rolet? Jęknęła cicho, przeciągając się. Jej błogi
stan nieświadomości zburzył płacz dziecka. Nieprzytomnie rozchyliła powieki.
Znajdowała się w sypialni Draco
Malfoy’a. Spała na łóżku swojego szefa razem z jego dzieckiem, otulona kocykiem
dupka, zwanego też czasem Najbardziej Irytującym Tlenionym Blondynem
Wszechczasów.
Co się działo z tym światem?
Już miała się podnieść, by
uspokoić płaczące maleństwo, gdy drzwi rozwarły i do środka wszedł właściciel
domu.
- Dzień dobry, Granger. Jak się
spało? – niby takie niewinne pytanie, a jednak wywołało na twarzy Gryfonki
rumieńce zażenowania. Mruknęła coś w odpowiedzi, jednak blondyn nie zwracał już
na nią szczególnej uwagi. Wziął Scorpiusa na ręce. Mały natychmiast przestał
płakać, szczerząc się do taty.
Hermiona usiadła na łóżku,
sprawiając, że satynowa kołdra zsunęła się z jej nagich ramion.
Zaraz, zaraz.
Nagich ramion?
NAGICH?!
Draco odszedł kilka kroków z
synem, siadając w fotelu i wyciągając w stronę małego butelkę.
- Dada! – krzyknął wesoło,
zaciskając malutkie rączki na dłoni swojego ojca. Draco musnął jego czoło,
wzruszony. Z dnia na dzień coraz bardziej kochał tego szkraba, naprawdę.
- Malfoy? – głos Hermiony był
pusty i wyprany z wszelkich uczuć. Właśnie to sprawiło, że Draco spojrzał na
nią, zaalarmowany. – Dlaczego mam na sobie tylko bieliznę?
Mężczyzna uśmiechnął się pod
nosem. Przecież on tylko chciał być pomocny! Gryfonce byłoby niewygodnie spać w
ubraniu, prawda?
- Potrafię zabić człowieka na
kilkadziesiąt sposobów, w tym kilka potrafię zrealizować, nie mając do
dyspozycji różdżki. Naprawdę myślisz, że nie umiem rozebrać kobiety, odwracając
wzrok i nie patrząc na jej nagie ciało? – zmierzyła go spojrzeniem. Malfoy
uniósł ręce na znak poddaństwa, po czym dodał kolejne zdanie, które jeszcze
bardziej rozwścieczyło kobietę. – Oczywiście, nie twierdzę, że tak zrobiłem.
Wybacz, Granger, ale w twoim przypadku naprawdę jest na czym zawiesić wzrok… -
zamilkł sugestywnie, patrząc na pokaźnych rozmiarów biust Hermiony.
Szatynka zmrużyła oczy. Była
wściekła, bardzo, bardzo wściekła. W myślach już obmyślała, co zrobić, by
zetrzeć durnemu blondynowi ten zadowolony uśmieszek z twarzy. Rzuciła w niego
poduszką, sprawiając, że mleko z butelki, którą nadal trzymał Scorpius, rozlało
się na nowiutkiej, jedwabnej koszuli Ślizgona. Gryfonka uśmiechnęła się
tryumfująca.
- Granger, to była moja ulubiona
koszula! – kobieta, zawinięta w pościel niczym w kokon, dumnie przemaszerowała
przez pokój, zamykając się w łazience.
Draco westchnął. Myślał, że
będzie gorzej.
Na szczęście miała pod ręką tylko
poduszkę, a nie wazon.
*
Hermiona wzięła długi,
odprężający prysznic. Dopiero po kąpieli zorientowała się, że nie ma się w co
ubrać. Wymaszerowanie z łazienki w samym ręczniku, podczas gdy tam, w sypialni
siedział ten niewyżyty seksualnie i myślący inną częścią ciała niż mózg
blondyn, nie wydawało się jej zbyt dobrym pomysłem. Jej uwagę przyciągnęła
wisząca na wieszaku, czarna koszula mężczyzny. Wzruszyła ramionami. Lepsze to,
niż nic!
Zarzuciła ubranie na bieliznę,
dokładnie zapinając wszystkie guziki. Wyszła z łazienki, cicho zatrzaskując za
sobą drzwi.
- Kochasz tatusia? Powiedz tata,
Scorpius! Powiedz, no! Synku!
Uśmiechnęła się, słysząc jak
Draco próbuje zmusić małego do rozmowy. W ciągu tych kilku dni Scorpius
zawładnął całym jego światem.
Zresztą, nie tylko jego. Ona sama
też poczuła, że ten mały zmienił coś w jej życiu. Przez kilka ostatnich lat
liczyła się dla niej tylko i wyłącznie praca, a teraz? Dostrzegła inne
wartości. Scorpius obudził w niej chęć założenia własnej rodziny, znalezienia
mężczyzny, który darzyłby ją bezgranicznym uczuciem.
Draco spojrzał na nią, a jego
kpiący uśmiech zgasł. Spojrzał na nią z uwielbieniem. Była taka piękna!
Wyglądała niczym modelka światowego formatu, stojąc pośrodku jego pokoju,
ubrana tylko w ciemną koszulę, z rozpuszczonymi włosami, które falami spływały
po jej plecach. Nie potrzebowała nawet makijażu, nie miała czego zakrywać
tonami podkładu.
Merlinie, była idealna. Takiej
kobiety szukał całe życie.
Wstał z łóżka i powoli do niej
podszedł. Hermiona zagryzła wargę, co uznał za niebywale seksowne. Zbliżył się
do niej na odległość dosłownie kilku centymetrów. Napięcie między nimi
zgęstniało. Mógł wręcz poczuć szybkie bicie serca kobiety. Jakby niepewnie, z
wahaniem, ułożył jedną dłoń na talii szatynki, przyciągając ją bliżej. Musnął
ustami płatek jej ucha, co spowodowało, że oddech Gryfonki stał się szybki i
urywany.
Spojrzeli sobie w oczy. Zimna
stal zetknęła się z idealną, ciepłą czekoladą. Już chcieli przybliżyć się
jeszcze bardziej, ich usta już miały spotkać się w pocałunku, gdy nagle…
Magiczną atmosferę przerwał płacz
dziecka. Scorpius, zostawiony sam sobie, widocznie poczuł się zaniedbany i
wszczął alarm, chcąc zwrócić na siebie uwagę swych opiekunów.
Hermiona odskoczyła, pąsowiejąc.
Szybko zabrała swoje ubrania z fotela, na którym bezwładnie leżały i ponownie
zniknęła w drugim pomieszczeniu. Zamknęła za sobą drzwi i zjechała na podłogę
przy ścianie.
Co, do cholery.?
Czy ona naprawdę chciała
pocałować Draco Malfoy’a?! Mężczyznę, który uprzykrzał jej życie przez tyle
lat? Mężczyznę, przez którego wylała hektolitry łez?
Oszalała.
Kompletnie oszalała.
*
- Granger, idziesz z nami na
spacer? – trzymający na rękach Scorpiusa Draco stanął w drzwiach łazienki,
podczas gdy Hermiona kończyła robić makijaż (kosmetyki, razem z zapasem ubrań
na kilka najbliższych dni przywołała zaklęciem „Accio”). Wyjrzała przez okno.
Świeciło słońce, wiał lekki wiaterek, poruszający delikatnie gałązkami drzew.
Pogoda wręcz zachęcała do spacerów.
Pokiwała głową, a mężczyzna
zniknął z jej pola widzenia. Widocznie nie chciał rozmawiać o wcześniejszym zdarzeniu,
co było Gryfonce na rękę. Nie wiedziała, co miałaby powiedzieć, gdyby mężczyzna
nawiązał do niedoszłego pocałunku.
Nie mogła się w nim zakochać. Tu
nie chodziło tylko o różnice, jakie ich dzieliły. On był wrednym, irytującym
Ślizgonem. Ona poważną, zawsze uprzejmą, dobrze wychowaną Gryfonką. Tu już nie
chodziło tylko o te wszystkie lata nienawiści, które miały miejsce.
On był jej szefem, a ona nie
chciała zachowywać się nieprofesjonalnie.
Gdyby tylko ludzie dowiedzieli
się, że cokolwiek łączy ją z Draco Malfoy’em, jej wszystkie osobiste sukcesy
stałyby się pożywką dla plotkarzy. Awanse zostałyby przypisane romansowi z
właścicielem firmy. Nie mogła do tego dopuścić. Nie mogła pozwolić na to, by
jej nienaganna jak dotąd reputacja została splamiona.
Poprawiła włosy i wyszła z
pomieszczenia. Zgarnęła z kuchni butelkę, kierując się do przedpokoju, skąd
dochodził uroczy śmiech dziecka. Sama załamała się, widząc, jak Draco
nieudolnie próbuje przypiąć wyrywającego się Scorpiusa do wózka.
- Mały, no, nie możesz choć przez
chwilę siedzieć spokojnie? – w ramach odpowiedzi Najlepszy Tatulek Na Calutkim
Świecie dostał w twarz trzymanym przez dziecko pluszakiem. Westchnął ciężko.
Hermiona przystanęła obok wózka,
wyciągając w stronę malucha butelkę z mlekiem. Mały złapał ją w rączki, biorąc
od razu smoczek do buzi i wesoło ciamkając. Wyglądał tak uroczo!
Draco zapiął szelki. Miał spięte
ramiona, a cała jego postawa wyrażała frustrację i zdenerwowanie. Szarpnął
agresywnie za rączkę wózka.
- Granger, byłabyś tak miła i
otworzyła drzwi? – Hermiona spojrzała na niego uważnie. Coś było nie w
porządku. Położyła dłoń na jego ramieniu, czując, jak się rozluźnia pod jej
dotykiem. Spojrzał na nią, a ona zauważyła smutek w jego oczach.
- Draco, co się dzieje?
Westchnął i ze złością uderzył
pięścią o ścianę.
- Nie umiem być ojcem. Cholera,
nie radzę sobie. Nie dam rady samemu zajmować się dzieckiem, to ponad moje
siły. On nawet mnie nie słucha!
- Scorpius ma dopiero roczek.
Oczekujesz, że nagle stanie się maszyną do wykonywania twoich rozkazów? I… -
zamilkła na chwilę, spuszczając wzrok. Malfoy miał ochotę odgarnąć z jej twarzy
niesforny kosmyk włosów, jednak, powstrzymał się. – Nie zostaniesz z nim sam.
Jestem przy tobie. Mimo, że powinnam być teraz w pracy. O nie, mój szef pewnie
mnie zwolni! – zażartowała. Na twarzy
Ślizgona pojawił się uśmiech, a w jego oczach – wdzięczność.
Ujął dłoń Gryfonki, zamykając ją
we własnej.
Żadne z nich nie skomentowało
faktu, że trzymał ją jeszcze długo po tym, jak wyszli z domu na spacer.
*
- Jak Scorpius ma na drugie imię?
– Hermiona była zauroczona wiosennym krajobrazem przedmieść Londynu. Stare
kamieniczki dodawały uroku ulicy, a, jednocześnie, nie panował tutaj taki
zgiełk i gwar jak w samym sercu miasta. Pokochała to miejsce. Jej dom znajdował
się bliżej centrum i swąd spalin, dymy i ciągły dźwięk klaksonów były na
porządku dziennym. To miejsce emanowało spokojem.
- Abrax – Draco skrzywił się, gdy
Gryfonka zachichotała. Abrax? Kto wymyślił takie imię?
- Hej, Granger, nie śmiej się z
mojego dziecka! – Draco posłał szatynce kuksańca w bok, na którego ona
odpowiedziała szerokim uśmiechem.
- Wybacz, Dracusiu, ale Abrax?
Naprawdę?
- Nie. Mów. Do. Mnie. Dracusiu. A
Abrax to rodowe imię Malfoy’ów! Tak nazywał się mój pra-pra-pra-pradziadek. Nic
dziwnego, że nosi je mój syn – mężczyzna wypiął dumnie pierś, pchając wózek do
przodu. Poprawił daszek wózka tak, by słońce nie jarzyło małego w oczy.
- Gdybyś sam miał wybierać,
dałbyś dziecku na imię Scorpius?
- Oczywiście. „Scorpius” jest
takie Ślizgońskie.
Hermiona wywróciła oczami.
- Nie myślałeś nigdy o jakimś
imieniu znanym z literatury? Nie wiem, nie chciałeś dać dziecku na imię Romeo
czy też Santiago?
Draco aż zatrzymał wózek.
- Granger, wszystko z tobą w
porządku? Słoneczko ci za mocno nie przygrzało? – położył dłoń na czole
Gryfonki, która poczuła dreszcz przebiegający przez jej ciało jak zawsze, gdy
skóra blondyna miała kontakt z jej własną. Draco był blisko, dzieliło ich tylko
kilka centymetrów. Mogłaby w tym momencie przytulić go, objąć, dotknąć jego ust
własnymi i…
Prychnęła głośno. Już miała
zacząć wykład o głupocie mężczyzny i jego nieznajomości podstawowych,
mugolskich lektur (jak można nie znać „Romeo i Julii”!), gdy usłyszała wołanie.
- Hermiona!
W jej stronę szybkim krokiem zmierzała
wysoka postać z rudymi włosami. Cała twarz mężczyzny usiana była ciemnobrązowymi
piegami. Miał brązowe oczy, które rozbłysły na widok szatynki. Ubrany był w
garnitur, który widocznie miał już za sobą lata świetności.
- Ron – szepnęła Hermiona, kuląc
się i chwytając za rękę Draco. Mężczyzna zmarszczył brwi, zdegustowany. Po
czymś takim Weasley miał jeszcze odwagę podejść do gryfonki i odezwać się, jak
gdyby nigdy nic?!
Draco znał historię kobiety.
Wiedział, że była w związku z
Weasley’em pod koniec siódmej klasy Hogwartu. Po kilku miesiącach sielanki coś
zaczęło się psuć. Hermiona, która darzyła Rudego najszczerszą, najprawdziwszą
miłością robiła wszystko, byle naprawić ich wspólne relacje. Ron najwidoczniej
nie odwzajemniał jej uczuć. Pewnego dnia, gdy wróciła do ich wspólnego
mieszkania, zastała swojego chłopaka w łóżku razem z tą zdzirą, Lavander Brown.
Hermiona nie potrafiła wybaczyć zdrady.
Od tamtej pory straciła kompletnie odcięła się od towarzystwa Weasley’a i
poświęciła pracy.
Nadal, mimo upływu tak długiego
czasu, miała żal do Rona. I choć z całych sił chciała mu pokazać, że nauczyła
się żyć bez niego, że dała sobie radę sama, że wyleczyła się z miłości do
niego, teraz potrafiła tylko stać jak skamieniała i patrzeć bezradnie na
wysokiego, rudowłosego mężczyznę, ściskając dłoń Draco.
- Hermiona, minęło tyle czasu!
Jak ci się układa w życiu? Nadal pracujesz jako sekretarka? Czemu nas tak dawno
nie odwiedzałaś? Harry i Ginny bardzo za tobą tęsknią! – Ron paplał jak najęty,
kompletnie nie zwracając uwagi na brak odpowiedzi ze strony kobiety.
Draco otrząsnął się z chwilowej
zadumy. Dupek-Wszechczasów-Zwany-Też-Weasley’em zasługiwał na pokazanie mu, jak
wiele stracił.
- Witaj, Weasley – zaczął niskim
głosem. Ron spojrzał na niego i zmrużył oczy. Dopiero teraz go rozpoznał.
- Malfoy – syknął rudowłosy,
wkładając w to słowo całą swoją nienawiść.
Po bitwie o Hogwart granice
między domami zatarły się. Te osoby, którym udało się przeżyć, próbowały
zjednoczyć się, nie patrząc na podziały. Draco zakolegował się z Potter’em,
czasem wymieniał kilka słów z Hermioną. Było jednak powszechnie wiadome, że
konflikt na linii Malfoy-Weasley nie ustał. Blondyn i Rudy nienawidzili się,
nie przegapiając żadnej okazji, by wzajemnie sobie dopiec.
- Miło, że pytasz. Razem z Mioną
mamy się świetnie, nieprawdaż, kochanie? – Hermiona spojrzała na Draco z
pytającym wyrazem twarzy. Po chwili w jej oczach zabłysła iskierka zrozumienia,
a obecność blondyna dodała jej pewności siebie. Pocałowała Malfoy’a w kącik
ust, wywołując na twarzy Ślizgona uśmiech, a u Rudego – wściekły grymas.
Draco kontynuował, widząc, jak
twarz Weasley’a z każdym słowem staje się coraz bardziej czerwona ze złości.
- Hermiona nie jest sekretarką.
Pracuje jako główna doradczyni Malfoy’s Company. Zresztą, już niedługo będzie
jej współwłaścicielką… Wiesz, kiedy tylko zmieni nazwisko na „Malfoy”… -
zawiesił sugestywnie głos. Podszedł do Rudego bliżej, szeptając:
- Żałuj, Weasley. Teraz to nie
twoje imię krzyczy w nocy. Nie z tobą założyła rodzinę. Nie ty masz z nią syna.
Nie ty staniesz z nią przed ołtarzem. Żałuj, dupku – jego słowa ociekały jadem.
Ron nie odpowiadał, wyglądając na
zbyt zszokowanego, by cokolwiek powiedzieć. Nie rozumiał, co się działo.
Hermiona była w związku z tym… czymś! Byli zaręczeni!
Nie, to niemożliwe.
Draco pociągnął Gryfonkę za rękę,
drugą pchając wózek.
Nie mógł się powstrzymać, by nie
posłać jeszcze jednego, sarkastycznego komentarza w stronę blondyna:
- E, Weasley, coś ci się fryzurka
dzisiaj nie ułożyła!
Mówiąc to, wyciągnął różdżkę i
posłał w stronę Weasley’a zaklęcie wytwarzające prąd elektryczny, które
sprawiło, że włosy Rona stanęły dęba.
Scorpius zaśmiał się złośliwie.
Draco jeszcze nigdy nie był z
niego taki dumny.
*
- Wiesz, że
teraz wszyscy się dowiedzą, że jesteśmy domniemanym narzeczeństwem? – Hermiona
wypięła wyrywającego się Scorpiusa z wózka i chwyciła go za małą rączkę. Malec
dzielnie maszerował obok niej, podczas gdy Draco pchał pusty wózek i w
zamyśleniu pocierał dłonią o brodę.
- Wiem,
Granger. Od dawna już nie zwracam uwagi na to, co powiedzą ludzie. Nie obchodzi
mnie, czy uważają cię za moją narzeczoną czy nie. Chociaż… jakby co, pamiętaj,
masz na sumieniu wszystkie nastolatki, które popełnią samobójstwo, gdy dowiedzą
się o moim ślubie – westchnął, przewracając teatralnie oczami. Hermiona
zachichotała, uderzając mężczyznę lekko w ramię.
- O nie, te
zdesperowane fanki! Jak mogłam o tym nie pomyśleć? Wiadomość o naszym „ślubie”
złamie im serce – stwierdziła. Draco tylko kiwnął głową, przejmując od kobiety
Scorpiusa i biorąc małego na ręce.
- A gdy
dowiedzą się jeszcze, że mamy dziecko! O Merlinie, to dopiero będzie chaos! –
spoważniał na chwilę. – Żałujesz, że Weasley dowiedział się o naszej skrywanej
miłości?
Hermiona
zamilkła. Posłała w jego stronę nieśmiały uśmiech. Wyglądał jak uczeń, który
nie do końca jest pewny, czy dobrze zrobił polecone mu do zrobienia zadanie,
skruszony i niepewny.
- Nie.
Dziękuję, Draco – niepewnie musnęła dłonią jego policzek. – Poprawiłeś swoje
zdolności czarowania od czasów Hogwartu. Przyznam szczerze, ostatnie zaklęcie
mi zaimponowało.
Malfoy
posłał jej szelmowski uśmiech.
- I o to mi
chodziło, Granger.
Pierwsza!
OdpowiedzUsuńŁiii, rozdział jak zawsze super. Strasznie podobają mi się te ich niewinne zaloty, a także to, że Scospius co chwilę o sobie przypomina, to naprawdę urocze :D
Akcja z dupkiem Ronem - perfect! Nie mogłam sobie lepiej tego wyobrazić. I ten złośliwy uśmieszek małego na końcu, no po prostu miazga!
Czy uważam, że opowiadanie jest za słodkie? ZDECYDOWANIE NIE!
Jest spokojne, wyczuwa się podczas czytania, że naprawdę cieszysz się z tego, co piszesz, a to najważniejsze :)
Choć domyślam się, że jak Astoria wróci z wakacji to zaczną się pewne problemy, jednak zobaczymy, co przyniesie czas i Twoja główka :)
Z niecierpliwością czekam na następną część!
Pozdrawiam cieplutko,
Silje.
Rozdział wspaniały!!
OdpowiedzUsuńLubię takie słodkie opowiadania :) I błagam nie zmieniaj tego!! :D
Cudowny rozdział !!! Fajna była ta akcja z Ronem ;) Ciekawe jak dalej potoczy sie ich "związek" :D
OdpowiedzUsuńAaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!
OdpowiedzUsuńNie jest za słodko. Jest w sam raz, o.
Uwielbiam wszystkie sceny z Scorpiusem. Tak, zdaję sobie sprawę, że występuje on cały czas, ale liczę, że zrozumiesz, o co mi chodzi :D
Szalony Dracze. Tak perfidnie okłamał Rona... Podoba mi się to! :3
A tak nie w temacie to wchodzę do drogerii, idę na stoiska z rzeczami do nakładania tapety, lakierami itp. Iiiii...Znalazłam fajny lakier do paznokci. A jak się nazywał ten odcień? Berry Potter and Plumbeldore :3 Musiałam go mieć w swojej kolekcji :D
Weny, weny, dużo weny ♥
Ściskam, em.
Cudowny rozdział, taki słodki, mniam. :>
OdpowiedzUsuńScorpius jest uroczy, serio. No tylko mieć takie dziecko, jeszcze wredne jak ojciec!
Akcja z Ronem cudowna. Dracze jest cudowny. Strzelił w niego zaklęciem, mhihihihi. Jestem z niego dumna. xD
Wszystko idzie w dobrym kierunku- między Draco, a Hermioną. Trzymają się już za ręce.
Jedna mała komplikacja nie zaszkodzi, tak myślę. Chociaż i bez tego pewnie byś coś pokomplikowała xD No nie wiem. A rób co chcesz xD
Czekam na kolejny rozdział i sama wiesz co <3
Pozdrawiam, M.
O jejkiuu to jest genialne :D
OdpowiedzUsuńOn jej chciał zaimponować!
Będzie sie działo widzie :D
Weny.
Pozdrawiam,Lili.
świetne.:)
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział.
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie słodkie rozdziały.
Cieszę się, że między Mioną, a Draco zaczyna się coś dziać.
Świetnie załatwiłaś Rona.
Scorpius nadal pozostaje moim ulubieńcem.
Pozdrawiam
Hermione Granger
Ubóstwiam tą miniaturkę! ;))))))))
OdpowiedzUsuńOooch, to rzeczywiście strasznie słodkie. Ale to dobrze. Bardzo fajny rozdział, czekam na kolejny ;)
OdpowiedzUsuńHahahah ! Jezu no nie mogłam z tych włosów ! :D
OdpowiedzUsuńJest tak uroczo i słodko.. Tak jak lubię najbardziej :)
Wspaniały rozdział,
Dramione True Love <3
Brak mi słów, aby opisać to, co teraz czuję...
OdpowiedzUsuńNo po prostu rewelacja!
To jak Draco mówił do Rona! MISTRZOSTWO! *.*
Jesteś najlepsza! :*
Czekam na kolejny, cuuuuudny i mam nadzieję, że dłuuuuuuuuuuuuuuuuuuuugi rozdział :D
A teraz zapraszam do mnie :)
http://believe-in-impossible-feelings.blogspot.com/ :D
Weny, kochana! <3
Twoja Eveneth.
Jest słodko, ale my człowieki mamy dość wysokie zapotrzebowanie na cukier.
OdpowiedzUsuńA w Dramionach to już szczególnie, nie martw się <3
Dalej źle się czuję, więc dzisiaj naprawdę krótko. Przepraszam.
Mad.
Hej! Zostałaś nominowana przeze mnie do Libster Award! :D
OdpowiedzUsuńWięcej informacji tutaj ---> http://believe-in-impossible-feelings.blogspot.com/p/libster-award.html <3
Eveneth.
Wybacz że dopiero teraz ale kompletnie zapomniałam!
OdpowiedzUsuńZnaczy nie o tej historii według mnie jest wspaniała tylko o skomentowaniu.
Podoba mi się sam pomysł i wcale nie uważam żeby była za słodka.
I niecierpliwie będę czekać na ciąg dalszy i pozdrawiam mocno.
Wiem, wiem dawno niczego nie czytałam.
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny! Wyobraziłam sobie minę Rudzielca jak Draco mówił mu o ślubie! Uwielbiam Scorpiusa! Jest taki słodki!
Pozdrawiam, Rose.
Ojejciu, natrafiłam na Twojego bloga dzisiaj i uwielbiam go! <333 Nominuję Cię do Liebster Award, więcej informacji znajdziesz u mnie http://dark-paradise-in-hogwarts.blogspot.com/p/liebster-award.html
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Rose.
Bezapelacyjnie genialne miło jest w końcu poczytać coś przyjemnego w przeciwieństwie do niektórych blogów gdzie prawie każdy rozdział obfituje w dantejskie sceny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę dużo weny~PurpleKey
Świetny rozdział :) Nie lubię Rona. W kanonie był nawet uroczy, taki rudy głąb, ale odkąd zaczęłam czytać Dramione dosłownie go znienawidziłam. Dobrze, że Draco tak to rozegrał :) Scorpius jest po prostu niesamowicie słodki, zresztą niemniej niż jego tatuś ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Cassandra
'TO NIE TWOJE IMIE KRZYCZY W NOCY..' oo Boziu : D
OdpowiedzUsuńNice:D
OdpowiedzUsuńWiesz, opowiadanie w gruncie rzeczy mi się podoba, ale chyba za bardzo się inspirujesz czyimiś publikacjami- tekst w momencie rozmowy Hermiony i Draco o rozebraniu jej do bielizny jest żywcem wyciągnięty z filmu "Wybuchowa para", a cały motyw pozostawienia dziecka u ojca, nieznającego wcześniej swojego potomka to rażący motyw z "Tylko mnie kochaj". Zobaczymy, czytam dalej
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo za komentarz! Co do inspiracji czyimiś publikacjami - owszem, robię to często, ale zawsze zaznaczam to na samej górze (np. "PS. Kocham Cię" czy "Narzeczona mimo woli"). W przypadku Ki(n)d of Surprise - nie oglądałam żadnego z filmów, które wymieniłeś/łaś, więc nie jestem w stanie się nimi inspirować. Niemniej jednak, bardzo dziękuję za uwagi! :)
UsuńPozdrawiam,
Vilene
On ma roczek i chodzi? To za szybko xd ewentualnie mógłby zacząć raczkować, ale nie stawiać kroki...
OdpowiedzUsuńOgółem opowiadanie ciekawe, lecę dalej :)