sobota, 22 marca 2014

Miniaturka 7 "PS. Kocham Cię"

Heloł, moi Kochani! c: 

Czytając komentarze pod ostatnim rozdziałem stwierdziłam, że uważacie, że opisywanie emocji wychodzi mi nienajgorzej. Zawsze miałam problem, by wczuć się w sytuację bohatera, więc te opinie naprawdę mnie zdziwiły.
Zmotywowana Waszymi opiniami wzięłam i się do pisania i tadam! oto powstała miniaturka na postawie filmu "PS. I love you". Kto oglądał ten film, pewnie wie, że pora uzbroić się w chusteczki! :) 

Dedykuję miniaturkę M., bo oglądając ten film, wspólnie ryczałyśmy i przeżywałyśmy, na przemian się zachwycając. Jesteśmy głupie, tak, właśnie. Poza tym, jest to praktycznie nasza wspólna miniaturka z racji, że M. napisała pewnie około półtorej, dwóch stron opowiadanka, gdy mnie dopadł zastój weny i nie mogłam sklecić ani jednego sesownego zdania. 

Miniaturka ma prawie 12 stron i jest chyba najdłuższą, jaką kiedykolwiek stworzyłam.

Wybaczcie mi brak akapitów na pierwszych 4 stronach. Word mnie nienawidzi i odmawia mi współpracy, ten okrutny.
I przepraszam, że Draco jest taki mało Dracowaty, Hermiona mało Hermionowata, a Zabini... Nie, dobra, Zabini to Zabini. 

Komentujcie, ok? Chcę wiedzieć, czy wolicie takie miniaturki, w których mniej się dzieje, za to rozbudowane są opisy emocji bohaterów, czy takie, w których akcja goni akcję. c: 

Miłego czytania, Misie! :3 


Hermiona Granger miała wszystko, czego normalny człowiek mógłby pragnąć.
            Była piękna, młoda (zbliżała się dopiero do trzydziestki!), utalentowana i zdolna (w końcu nie na darmo została nazwana najwybitniejszą czarownicą od czasów Roweny Ravenclaw). Miała dobrze opłacaną, choć może nie wymarzoną pracę. U jej boku trwali wierni, oddani przyjaciele: Harry, Ron, Ginny oraz Lavander.
            A przede wszystkim znalazła swoją drugą połówkę, którą był nie kto inny, jak Draco Malfoy. 
Ich miłość była szalona, nieobliczalna i, przede wszystkim, niezrozumiała dla wszystkich poza nimi samymi. Nikt nie pojmował, jak w ciągu roku mogli przestać się nienawidzić, zaręczyć i wziąć ślub. Było to po prostu niepojęte. Bo kto to widział, żeby Gryfonka i Ślizgon byli razem?
           W ich związku, oczywiście, były lepsze i gorsze chwile. Kłócili się, jak każda para, a w ruch szły porcelanowe talerze, ciskane w ścianę przez rozgniewaną szatynkę. Ich fochy trwały zazwyczaj bardzo długo. Oboje byli wyjątkowo uparci i dumni, nie chcąc przyznać, że tęsknią za swoją obecnością, śmiechem, pocałunkami.
Słowa nie były im jednak potrzebne, by się zrozumieć, by wyczuć problemy i troski tej drugiej osoby. 
Hermiona uwielbiała momenty, w których liczyła się tylko ona i Draco. Kochała, gdy oboje spędzali wieczory ogrzewając się w cieple kominka, gdy blondyn kładł głowę na jej kolanach, a ona automatycznie głaskała go po jasnych kosmykach włosów. Odpływała, gdy mężczyzna kładł swoje dłonie na jej smukłej talii i wtulał twarz w jej włosy, obdarzając bladą szyję czułymi pocałunkami. 
- Nad czym się tak zamyśliłaś? – cichy pomruk blondyna przywrócił ją do rzeczywistości. Spojrzała na niego z miłością. Był blady, miał podkrążone oczy, ale jednak na jego twarzy gościł uśmiech. – Czyżbyś właśnie zadumała się nad moim perfekcyjnym ciałem? Wiem, jestem idealny, przepraszam. To aż grzech być tak perfekcyjnym… – przejechał nosem po jej nagim ramieniu. Hermiona tylko wywróciła oczami i uderzyła go w ramię.
- Twoja skromność mnie przeraża. 
Uśmiechnął się jeszcze szerzej.
- Ale za to mnie kochasz. 
Westchnęła dramatycznie, wachlując się dłonią. 
- No nie wiem, nie wiem… Ostatnio zaczynam poważnie zastanawiać się nad moimi uczuciami. Mój najnowszy współpracownik jest taki przystojny! – udała powagę. 
Twarz Draco stężała.
- Nie pozwalam ci nawet tak myśleć – warknął. – To ja jestem twoim mężem. Nie powinnaś nawet patrzeć na innych mężczyzn. 
- Nie jestem twoją własnością! – odpowiedziała, zdziwiona, jak szybko z niewinnych żartów zrodziła się zacięta kłótnia. 
- Jestem twoim mężem – przypomniał jej, zaciskając dłonie w pięści. Po chwili westchnął, przyciągając do siebie kobietę i wtulając się w jej ciało.
- Nie kłóćmy się – poprosił. – Życie jest takie krótkie. Nawet jutro może wydarzyć się coś, co zmieni nasze życie już na zawsze, co nas rozdzieli. Cieszę się, że mogę mieć cię teraz przy sobie. Kocham cię i pamiętaj, to się nigdy nie zmieni, niezależnie od tego, co się stanie.
Hermiona zmarszczyła brwi. Słowa Draco powinny ją zaniepokoić, ale mężczyzna złączył ich usta w pocałunku sprawiając, że wszystkie podejrzliwe myśli uleciały z jej głowy. Poczuła, jak ramiączko sukienki delikatnie zsuwa się z jej ramienia. 
Później nie miała już czasu na rozmyślania, zbyt rozproszona przez żarliwe pocałunki męża.

*

Kap, kap.
Jedna łza, potem kolejna. Ścieżka kropel spływających po policzku. 
Pustka, bezgraniczna pustka. 
Niemożliwa do wypełnienia dziura w sercu.
Hermiona siedziała przy drewnianym stole, bezmyślnie patrząc na ścianę, na której wisiały przeróżne zdjęcia. Postacie na nich uśmiechały się radośnie, machając w stronę obiektywu.
Ciągle żywe wspomnienia.
Za oknem rozgorzała ulewa. Krople uderzały o okno, pozostawiając na nim przeciągłe smugi. Ponura pogoda idealnie oddawała nastrój zranionej, samotnej Gryfonki.
Draco umarł.
Nie: „odszedł” czy „zasnął”. Mówiąc w ten sposób nadal kryłaby w sobie nadzieję, że on powróci, że stanie w drzwiach ze swoim zwykłym, szelmowskim uśmiechem i szepnie, że ją kocha. 
Bańka szczęścia, w której żyła do tej pory, prysnęła z bolesnym dźwiękiem. Wszystkie najwspanialsze wspomnienia wydały jej się jedynie snem, który nigdy nie miał miejsca. 
Gdyby tylko mogła jeszcze raz go spotkać…
Gdyby tylko mogła usłyszeć jego głos…
Ile oddałaby, by po prostu wrócił, przytulił ją, objął, obiecał, że wszystko się ułoży! 
Po jej policzkach popłynęły kolejne krople, których nawet nie ocierała. Szloch wstrząsnął jej ciałem.
Straciła Draco.
Straciła wszystko.
Czy można czuć się zdruzgotanym, a jednocześnie obojętnym na wszystko wokół? 
Mieszanina uczuć, a jednocześnie niewyobrażalna pustka. 
Żal. 
Jej mąż, człowiek, który całe życie uczył się bronić przed śmiercionośnymi zaklęciami, eliksirami i niebezpiecznymi zwierzętami zginął z powodu raka mózgu. Czyż to nie gorzki paradoks? 
I chociaż umarł, nadal czuła jego obecność. Pokój był pusty, jednak wiedziała, że on przy niej jest. 
- Jesteś tutaj? – szepnęła w przestrzeń.
Odpowiedziała jej cisza.
- Kocham cię.

*

Trzydzieste urodziny powinny być szczególnym świętem. Jest to dzień, w którym liczba świeczek na torcie nieubłaganie się zwiększa, a my tracimy nieodpowiedzialność i beztroskość dwudziestolatka, stając się poważnymi trzydziestolatkami.
Hermiona jednak nie świętowała. Swoje urodziny spędzała samotnie w domu, ze zdjęciem Draco w dłoni. Z ponurym uśmiechem szepnęła: 
- Wszystkiego najlepszego, Hermiono – z jej oczu spłynęła słona kropla. Od śmierci Draco minął dopiero miesiąc. Nadal, wstając rano, miała nadzieję, że zobaczy go po drugiej stronie łóżka, rozkosznie się przeciągającego. Żyła złudzeniami, zdawała sobie z tego sprawę. 
Ale chociaż magia poszła do przodu – wynaleziono lekarstwa praktycznie na wszelkie objawy, od zwykłej wysypki spowodowanej jakąkolwiek trującą rośliną po śmiertelne obrażenia – leku na ból po stracie bliskiej osoby nadal nie wynaleziono.
Ciche pukanie do drzwi przerwało jej rozmyślania. Odetchnęła głęboko, próbując się uspokoić i krzyknęła „proszę”. Do salonu weszli jej przyjaciele – Ron, Harry i Ginny. 
Rudowłosa od razu pobiegła do przyjaciółki, przyciągając ją w objęcia. Hermiona cicho jęknęła, niemalże zmiażdżona przez kruchą dziewczynę. 
Harry wyglądał niepewnie. Stał pośrodku salonu, trzymając w dłoniach kopertę, nerwowo szarpiąc ją za rogi. 
- Hermiono? – zaczął. – Miałem ci to przekazać – podał papier Gryfonce, uważnie obserwując jej reakcję. Szatynka, wyplątawszy się z objęć przyjaciółki, otworzyła list. 


Hermiono!

Dzisiaj Twoje trzydzieste urodziny. Skoro to czytasz, nie ma mnie już z Tobą, a Ty siedzisz sama w domu, płacząc, przeglądając moje zdjęcia. 
Dziś Twój szczególny dzień! Idź się zabawić. Zrób coś szalonego. Spełnij skryte głęboko w sercu marzenie. Bądź szczęśliwa, choć na chwilę oderwij się od codziennych trosk i zmartwień. 
Ja sam życzę Ci wszystkiego najlepszego, Kochanie.
Nawet jeżeli mnie nie widzisz, wiedz, że jestem ciągle z Tobą. 
Możesz mnie nie słyszeć, ale ja ciągle szeptam Ci do ucha słowa pociechy.
Co pewien czas będziesz otrzymywała listy jak ten. Nie martw się, wszystko zaplanowałem. Łatwiej było mi odejść wiedząc, że coś po mnie pozostanie. 
Do następnej wiadomości, moja uparta Gryfonko!

Draco

PS. Kocham Cię.

Ręce Hermiony trzęsły się, gdy po przeczytaniu listu chciała odkładała go na stolik. W jej oczach na nowo ukazały się łzy, jednak na twarzy widniał słaby uśmiech. 
- Wychodzimy – zawołała do swoich przyjaciół, kierując się w stronę sypialni, by doprowadzić się do porządku. Założyła czyste ubrania, przeczesała skołtunione włosy. Spojrzała w lustro i delikatnie się uśmiechnęła. Szczerze. 
Draco chciał, by się uśmiechnęła, więc chociaż pochodzenie listu było dla niej niejasne, nie rozumiała sensu, dla którego jej mąż pozostawił takie wiadomości, zamierzała spełnić jego prośbę.
Nadeszła pora, by zaszaleć. 

* 

Hermiona wygładziła dłońmi czerwoną sukienkę, przyglądając się swojemu lustrzanemu odbiciu. Zagryzła wargę, zastanawiając się, czy to co robi jest oby na pewno dobre. Przecież Draco zmarł dopiero miesiąc temu! Czy nie powinna zaszyć się w kącie i wpatrywać się w pustą ścianę? Czy to nie to robią kobiety, które straciły swoją cenną, drugą połówkę? Ale on chciał, żebyś była szczęśliwa… - szepnęła do ucha dziewczyny podświadomość. Hermiona poprawiła włosy, ostatni raz pryskając je lakierem. Policzki, które ostatnimi czasy były niesamowicie blade, uszczypnęła, aby nadać im nieco koloru. 
- To dla ciebie, Draco. – powiedziała do siebie, przymykając oczy. Tego wieczoru miała się zabawić i sprawić, że Malfoy będzie z niej dumny. Bo wiedziała, że blondyn jest gdzieś obok niej i ciągle ją wspiera. Czuła to. 

*

- To jest stanowczo zły pomysł! – krzyknęła ze złością Hermiona, głośno tupiąc. Razem z Lavander i Ginny stały przed klubem, z którego dochodził dźwięk głośnej muzyki. 
- Będzie świetnie, zobaczysz! – przekonywała Ginny. – Poczekajcie. 
Dziewczyna ruszyła w stronę ochroniarza, kręcąc ponętnie biodrami. Stanęła na palcach, szepcząc coś do ucha mężczyzny. Ten w odpowiedzi zrobił zniesmaczoną minę, pokręcił z niedowierzaniem głową i otworzył drzwi. Ginny uśmiechnęła się triumfalnie pod nosem i zawołała swoje przyjaciółki. Zapowiadała się całkiem zabawna noc.

*

- Poproszę jeszcze raz. – wybełkotała pijana Hermiona do barmana, który spoglądał na nią czujnym wzrokiem, jakby oceniając, czy oby na pewno ma mocną głowę do alkoholu. – Powiedzieć panu coś? 
Mężczyzna kiwnął głową, odkręcając zakrętkę od Ognistej i nalewając trunku do szklanki. 
- Miłość jest do bani. Przychodzi sobie od tak, wywraca życie do góry nogami, a potem? A potem sobie… idzie! – krzyknęła brązowowłosa. Jednym ruchem przechyliła szklaneczkę i wypiła alkohol. 
- Może już pani wystarczy? – zapytał barman, podnosząc brew do góry. 
- Nie! Nie, nie, nie!
- A ja sądzę, że tak. – wcięła się Ginny, siadając na stołku barowym. Zabrała od dziewczyny szklankę, odstawiając ją jak najdalej ode niej. – Hermiono, miałaś się zabawić, a nie upić. 
- Hermiono? – krzyknął mężczyzna zbyt głośno. W klubie zapanowała chwilowa cisza, która po chwili została znów zastąpiona przez muzykę. – Pani Hermiona Granger? 
- Taaak, a co? – Ziewnęła, okazując swoje znudzenie. 
- Mam dla pani list. 
Barman zniknął za drzwiami zaplecza. Czas zdawał się dłużyć. Hermiona stukała nerwowo palcami po blacie baru. Zastanawiała się kto zostawił dla niej list… Czyżby Draco? Ale jak to możliwe? Spojrzała na Ginny siedzącą obok niej. Rudowłosa miała zaciśnięte dłonie, jakby czymś się stresowała. Tylko czym? 
- Proszę. – powiedział mężczyzna, kiedy znów się pojawił. Podał Hermionie kopertę, patrząc na nią niespokojnie. Granger sztywno skinęła głową, zsunęła się ze stolika i wybiegła z sali, kierując się w stronę łazienek. Otworzyła drzwi jednej z kabin łazienki i z powrotem je zatrzasnęła. Niecierpliwie rozerwała kopertę, wyjmując z niej ostrożnie kartkę. W jej krwi wciąż buzował alkohol, ale w tym momencie myślała jaśniej. 

Hermiono! 

Jeśli czytasz ten list, to znaczy, że Ginny dobrze wypełniła swoją powinność, a Ty upiłaś się przy barze. Kochanie, oboje wiemy, że masz słabą głowę, więc dzisiejszego wieczoru zabraniam Ci dotykać więcej alkoholu! 
Masz iść potańczyć. I to nie jest prośba, Skarbie, a rozkaz. 
Nie próbuj dowiedzieć się, skąd pochodzą listy. To niespodzianka, wiesz, Kochanie?
Kolejny list za równy miesiąc.

Draco
PS. Kocham Cię.



Hermiona oparła się o drzwi kabiny, przyciskając list do swojej klatki piersiowej. Po jej policzkach popłynęło kilka łez, które niedbale wytarła dłonią. Cicho się zaśmiała. Draco znał ją tak dobrze, jak nikt inny. Rozumieli się bez słów.
Odetchnęła kilka razy głęboko, starła z policzków resztki łez i wyszła z kabiny. Ginny opierała się o umywalkę, patrząc na przyjaciółkę podejrzliwie.
- Hermiono? Wszystko w porządku? – zapytała rudowłosa, spuszczając wzrok. Granger zmarszczyła brwi. Nie chciała naciskać. Wiedziała, że Ruda coś ukrywa, jeżeli jednak Ginny miała jakiś problem, zawsze mogła się z nim skierować do Hermiony. Gryfonce pozostało tylko czekać, aż przyjaciółka przyjdzie się wyżalić. Granger uśmiechnęła się, ocierając oczy i poprawiając lekko rozmazany makijaż.
- Tak – stwierdziła tylko. – Chodźmy potańczyć.

*

Hermiona obudziła się, czując, jak mimo zamkniętych powiek, jej oczy razi jasne światło. Jęknęła cicho, podnosząc się do pozycji siedzącej. Która to godzina? Zerknęła na stojący na niewysokiej szafeczce nocnej zegarek, wzdychając. Dochodziła trzynasta.
Granger chwyciła się za bolącą głowę. Kac i ból nóg wyraźnie dawały jej się we znaki.
Ostatniej nocy zaszalały. Hermiona pamiętała wyłącznie urywki wspomnień – karaoke, gdzie śpiewała jakąś głupią piosenkę, pożądliwe spojrzenia mężczyzn, gdy razem z Ginny wymiatały na parkiecie.
Gryfonka przewróciła się na plecy, wpatrując się w biały sufit. Myślami odpłynęła do czasów, gdy swoje urodziny w klubie świętowała razem z Draco…

- Zatańczymy? – Hermiona zmierzyła pogardliwym spojrzeniem stojącą przed jej mężem blondynkę. Ta bezczelna, farbowana wywłoka miała odwagę, by podrywać JEJ męża na JEJ oczach?! Prychnęła głośno, przyciągając tym gestem uwagę blondyna, który położył jej rękę na talii, przyciągając ją do siebie. Kochała czuć się taka mała i krucha w jego ramionach. Był jedynym mężczyzną, któremu pozwalała nad sobą panować.
Ale nie w tej sytuacji.
- Nie, złotko – syknęła ze złością w stronę kobiety – Ten facet jest już zajęty. Znajdź sobie innego – Malfoy zachichotał złośliwie, podczas gdy blondynka zarzuciła włosy na plecy i odeszła, kusząco ruszając biodrami.
Draco jednak na nią nie patrzył. Dla niego istniała tylko jedna, złośliwa, podstępna, zazdrosna kobieta. Kochał tylko Granger. Tylko ją.
- Zazdrośnica – mruknął do ucha swojej kobiety, w duchu ciesząc się widząc, że na jej skórze pojawia się gęsia skórka na dźwięk jego głosu.
- Twoja zazdrośnica – odpowiedziała, obracając się w jego stronę i sunąc dłońmi po jego klatce piersiowej – Tylko twoja.

Te dni już odeszły. Choć ciężko było jej się z tym pogodzić, on odszedł. Umarł. W listach Draco wspominał, by spełniła jakieś swoje marzenie.
Tylko że wszystkie jej marzenia wiązały się z nim…
Mieli być razem już do końca. Marzyła, że założą rodzinę. Tak bardzo chciała, by na świecie pojawił się chłopczyk z jego oczami, by ich córeczka miała cudowne, platynowe włoski, które mogłaby zaplatać w długie warkocze… Marzyła o wspólnym zestarzeniu się. Pragnęła, by za pięćdziesiąt lat Draco nadal widział w niej to, co zadecydowało, że to właśnie z nią stanął przed ołtarzem.
Ale Draco już z nią nie było. Musiała radzić sobie sama.
Gdy była mała, marzyła że zostanie księżniczką.
To marzenie spełniło się. W oczach Draco była tą jedyną, najpiękniejszą kobietą na świecie, nie księżniczką, lecz królową jego serca.
Później, gdy nieco dorosła, zapragnęła księcia na białym rumaku. Konia nie było, lecz książę się znalazł. Tak idealny, perfekcyjny.
Czy miała jakiekolwiek marzenie niezwiązane z Malfoy’em?
Zadumała się, pocierając dłonią o podbródek. No tak, zawsze chciała zostać projektantką mody. W jej sekretnym notatniku znajdowały się szkice wielu, nigdy niezrealizowanych projektów. Gdyby udało jej się wypuścić własną kolekcję…
Klasnęła w dłonie. Po raz pierwszy od śmierci Draco znalazła jakiś cel, coś, czym chciała się zająć.

*

- Hermiono, ta sukienka jest cudowna! – pisnęła Ginny do zapracowanej Granger. Lavander tylko westchnęła na widok tak cudownej kreacji. Projektantka tylko uśmiechnęła się pod nosem. Sama była dumna ze swojego najnowszego dzieła. Sukienka była idealna, zwiewna, dziewczęca. Ten projekt okazał się strzałem w dziesiątkę!
Gdyby tylko wszystkie były tak udane… Spojrzała krzywo na stos kulek papieru, rozrzuconych po podłodze. Jej interes powoli, ale skutecznie się rozwijał. Kilka projektów już zostało wysłanych do firm, zajmujących się szyciem kolekcji. Nadal oczekiwała odpowiedzi, lecz wydawało jej się, że podania zostaną rozpatrzone pozytywnie.
Każdego dnia wstawała rano, w biegu jadła śniadanie, popijała je gorącą kawą i biegła do niedawno wynajętej pracowni. Całe dnie spędzała w pomieszczeniu z ołówkiem w ręku i otwartym szkicownikiem. W jej oczach pojawiały się radosne iskierki, gdy myślała o projektowaniu ubrań. Hobby nadawało jej życiu nowego sensu, sensu, który zniknął tego dnia, gdy dowiedziała się o śmierci męża.
Właśnie dodawała kolorów szkicowi płaszcza, gdy do drzwi zadzwonił dzwonek. Wstała, niechętnie odrywając się od wykonywanej czynności i podeszła do drzwi. Otwarła je, zamierając. Przed drzwiami leżał wyłącznie ogromny bukiet różyczek oraz koperta.
Zgarnęła prezenty i wchodząc z powrotem do przedpokoju, oparła się o ścianę. Jej dłonie drżały, gdy otwierała kolejną, kremową kopertę.

Hermiono!

Dzisiaj nasza rocznica. To już 2 lata, 102 tygodnie, 712 dni odkąd powiedzieliśmy sobie uroczyste „tak” przed ołtarzem. Pamiętasz, jak pięknie świeciło wtedy słońce? Wydawało mi się, jakby wszyscy ci, którzy zginęli w czasie bitwy o Hogwart, życzyli nam powodzenia na nowej drodze życia.
Przez Ciebie stałem się zbyt patetyczny.
Czasem bywało ciężko, prawda, Kochanie? Cieszę się, że powoli godzisz się z tym, że nie ma mnie przy Tobie. Rzuciłaś tą nudną pracę w biurze, tak? To wspaniale, Skarbie. Naprawdę. Wreszcie możesz zająć się czymś, co kochasz.
Żałuję, że nie mogę trzymać Cię teraz za rękę.
Może umarłem, ale nadal cholernie tęsknię. W końcu przysięgałem „kochać aż do śmierci i o jeden dzień dłużej”. Dotrzymuję obietnicy.
Mam dla Ciebie zadanie, Kochanie.
Jedź do miejsca, gdzie spotkaliśmy się po raz pierwszy i zapytaj o Zabini’ego. Jest idiotą, ale ma dla Ciebie prezent.

Draco

PS. Kocham Cię.

*

            Wiedziała, że to, co robi, jest absurdalne. Nie powinna jak głupia gnać na dworzec King Cross tylko po to, by otrzymać prezent. Kolejną rzecz przypominającą jej o Draco.
Jak miała nauczyć się żyć bez niego, skoro on nie pozwalał jej zapomnieć? A ona trzymała się ostatniego rąbka nadziei, jakim były listy od męża. To przez te, na pozór niewyróżniające się niczym kartki papieru nadal czuła jego obecność.
Przeszła przez barierkę prowadzącą na peron 9 i 3/4. Rozejrzała się uważnie. Była sama. Peron był pusty. Zmarszczyła brwi. Coś się nie zgadzało. Przecież to tutaj miał czekać Blaise.
Tutaj, prawda?
Uciekła myślami do ich pierwszego spotkania…

            Miała pięć lat, gdy po raz pierwszy zaczęły ujawniać się jej umiejętności magiczne. Siedziała w piaskownicy, budując zamek, gdy nagle mocny podmuch wiatru zniszczył misternie budowaną przez dziewczynkę budowlę. W oczach szatynki pojawiły się łzy. Nie była beksą, jednak tak długo pracowała nad tym zamkiem! Tak jej zależało, by był skończony, gdy mama, która na chwilę się oddaliła, po nią przyjdzie!
            - Nie rycz, głupia – zza pleców dziewczynki wyszedł szczupły, drobny blondyn. Mógł mieć niewiele więcej lat niż ona lub być w jej wieku. Szatynka zwróciła jednak szczególną uwagę na jego oczy – zimne, szare. Obojętne na świat.
            Nie wiedziała, że już za kilka lat w tych tęczówkach zobaczy wypisaną miłość i czułość.
            - Nie jestem głupia i wcale nie ryczę! – oburzyła się, zaplatając ręce na piersiach. Draco zachichotał.
            - Tylko oczy ci się pocą?
            - Nie! – wykrzyknęła ze złością. I nagle, nie wiadomo jak, na blondyna spadła kupa liści z pobliskiego drzewa. Zdenerwowany chłopak otrzepał się, posyłając dziewczynce pogardliwe spojrzenie.
            - I tak jesteś tylko głupią mugolką – zniknął za zakrętem. Hermiona została sama. Zastanawiało ją, jakim cudem liście z dębu opadły na blondyna. Był lipiec!

Pokiwała ze zrozumieniem głową. Do tej pory myślała, że jako ich pierwsze spotkanie Draco uznaje sprzeczkę na dworcu King Cross. Teraz zrozumiała jednak, że chodziło mu o wydarzenie, które miało miejsce sześć lat wcześniej, w pewnym małym miasteczku w Anglii. Musiała jak najszybciej się tam wybrać. Przy okazji mogła odwiedzić rodziców. Była pewna, że ta wizyta dobrze jej zrobi.

*

- Hermiono, jesteś pewna, że wiesz, co robisz? – Ginny była zmartwiona. – W ten sposób nigdy o nim nie zapomnisz! Listy w końcu się skończą. Nie wiem, ile on – imię Draco było w pewien sposób tabu, nikt go nie wypowiadał, by nie sprawiać Granger dodatkowego bólu – ich napisał, ale z pewnością nie wystarczy ich do końca twojego życia.
Lavander pokiwała żarliwie głową, niemo zgadzając się z rudowłosą przyjaciółką. Hermiona jednak nic nie odpowiedziała, kontynuowała tylko pakowanie walizek do swojego niewielkiego auta. Czekała ją długa podróż.
- Musisz ruszyć dalej, Hermiono. On nie żyje. Jego tu nie ma, Herm! Pozwól mu wreszcie odejść – dodała Lavander. Szatynka tylko westchnęła, obracając się w stronę przyjaciółek i ściskając je z całej siły. Na policzku każdej z nich złożyła krótki pocałunek na pożegnanie.
- Ja… czuję, że muszę to zrobić. Potrzebuję czasu, by poukładać sobie wiele rzeczy. Chcę znaleźć odpowiedzi na wiele dręczących mnie pytań. Tutaj wszystko mi go przypomina. Wstaję rano i spoglądam na drugą stronę łóżka. Codziennie zaskakuje mnie fakt, że jego nie ma już w sypialni. Myślę wtedy, że pewnie jest w łazience, układając swoje niesforne włosy, więc tam idę. Najczęściej w połowie drogi przypominam sobie, że on odszedł. Mimo to, z nadzieją wchodzę do łazienki. Jest jego szczoteczka, grzebień, szampon, perfumy. Wszystko jest. Nie ma tylko jego. Muszę się dowiedzieć, co chciał mi przekazać w kolejnym liście. Po prostu muszę.
Jej przyjaciółki z akceptacją pokiwały głowami. Była im wdzięczna. Trwały przy jej boku nawet teraz, gdy cały świat zmienił swój bieg. Czasem myślała, że przyjaźń była jedyną pewną rzeczą, którą posiadała.
Wsiadła do auta, zapięła pasy i wcisnęła pedał gazu. Czekało ją spotkanie z rodzicami oraz Zabinim.

*

- Granger, moja ty mordo! – Blaise, jak zawsze radosny, uściskał przyjaciółkę. Kiedyś mieli wspaniały kontakt. Zabini był w szczęśliwym związku z Ginny, a Hermiona była pierwszą osobą, która całkowicie zaakceptowała i wspierała ich związek. Niestety. Ginny i Blaise byli zbyt różni, zbyt inni. Nie potrafili być parą. Rozstali się po niecałym roku, a mulat wyprowadził z miasta, tracąc kontakt z przyjaciółmi. Spotkali się po kolejnych dwóch latach przerwy dopiero na pogrzebie Draco.
- Blaise! – szatynka rzuciła się w ramiona przyjaciela, mocno go ściskając. Był słońcem, rozjaśniającym swoją obecnością ponure dni. Po śmierci Malfoy’a kontaktował się z nią codziennie, upewniając się, że wszystko jest w porządku.
- Urosłaś, moja panno – stwierdził krytycznie mężczyzna, uważnie się jej przyglądając.
- Po prostu założyłam wyższe szpilki, Blaise – roześmiała się na widok miny mulata.
Roześmiała się. Szczerze. Pierwszy raz od tego dnia, dnia, który zabrał jej wszystko, w co wierzyła, co kochała.
Draco wiedział, co robi, wysyłając ją do Zabini’ego.
Odkąd odszedł, odcinała się od znajomych. Wolała zamykać się w swojej własnej skorupie nie zdając sobie sprawy, jak bardzo ludzie, którzy ją kochają, martwią się o nią. Odcięła się od Blaise’a, chociaż był jedyną osobą oprócz Draco, która potrafiła wywołać na jej twarzy szczery uśmiech.
Spędzili bardzo przyjemny dzień, wspominając dawne czasy. Rozmawiali nawet o chwilach, gdy był jeszcze z nimi Draco.
Przy mulacie wspominanie nie było tak bolesne, jak przy innych ludziach. Hermiona wiedziała, że on także cierpi. Nie tylko ona straciła męża. On stracił przyjaciela, kompana, brata.
Gdy dzień przeminął, a niebo zabarwiło się na różowo, zwiastując nadchodzący zmierzch, Zabini odprowadził ją na parking, gdzie stało jej auto. Na pożegnanie mężczyzna wręczył jej kopertę oraz mały pakunek.
Blaise złożył pocałunek na jej policzku i zniknął, machając jej, gdy znikał za zakrętem.
Granger wsiadła do auta. Oparła głowę o zagłówek i otwarła kopertę, czytając kolejną wiadomość od zmarłego męża.


Hermiono!

Skoro czytasz ten list, widocznie spotkałaś się z tym idiotą, zwanym też czasem Blaise’m Zabinim, moim najlepszym przyjacielem. Mam nadzieję, że chociaż jemu udało się wywołać uśmiech na Twojej pięknej twarzy.
Nie chcę, żebyś się smuciła.
Musisz żyć dalej, mimo wszystko.
Minęły już dwa miesiące, odkąd odszedłem. Pora się podnieść, Kochanie.
Od teraz, obiecaj mi, że nie wylejesz żadnej łzy. Chyba, że te szczęścia, chociaż i tak wolałbym nie widzieć na Twojej twarzy słonych kropel.
To jeden z ostatnich listów. Zanim napiszę do Ciebie ostatnią wiadomość, chciałbym, żebyś odwiedziła moich rodziców. To oni przekażą Ci ostatni list i odpowiedzą na Twoje pytania.

Draco

PS. Kocham Cię. 

*
Miała nie płakać.
Miała być silna, wreszcie się podnieść, ale jak, skoro na jej plecach nadal spoczywał ogromny ciężar, którego nie umiała się pozbyć?
Draco był przy niej tak długo. Od tylu lat, zawsze razem. Kiedy go zabrakło, poczuła, jakby zniknęła cząstka niej. A teraz? Teraz miała rozstać się z jedynym źródłem nadziei, listami. Miała dobrowolnie rozerwać swoją duszę na jeszcze mniejsze części.
Listy pozwalały jej się pogodzić z jego śmiercią, ale jednocześnie ciągle o nim przypominały. O tym, że był, że jest, że będzie.
Musiała pozwolić mu odejść ze swojej głowy. Nie z pamięci. Chciała zachować w głębi umysłu wszystkie piękne chwile, jakie razem dzielili. Musiała jednak żyć bez niego. Ponownie pokochać. Znów być sobą – Hermioną Granger, a nie wdową po Draco Malfoy’u.
Trzymając w dłoniach ostatnią kopertę, uzyskaną od rodziców męża, uśmiechnęła się. Jej zdobycie przysporzyło jej sporo trudu!

            Dwór był ogromny. Oczywiście, Hermiona nie była tym faktem zbyt zszokowana. Czego innego można by się spodziewać po Malfoy’ach? Nerwowo wykręcając palce, podeszła do drzwi. Zapukała, oczekując odpowiedzi.
- Dzień dobry! – zawołała, uchylając drzwi, gdy nie doczekała się reakcji mieszkańców domu.  Nigdy nie była w tym miejscu. Draco odnowił kontakty z rodzicami, jednak nie spotykali się zbyt często, a jeśli w ogóle, to w ich mieszkaniu. Blondyn nie chciał wracać do dworu. Wydarzyło się tam zbyt wiele rzeczy, o których pragnął zapomnieć. Granger akceptowała jego decyzję. Wiedziała, że przeszłość Ślizgona nie była kolorowa i on sam się jej wstydził. 
W końcu w korytarzu pojawiła się jakaś postać. Hermiona poznała w niej Narcyzę, matkę Draco.
- Witaj, moja droga – zaczęła poważna blondynka, mierząc swoją synową spojrzeniem. – Nie wyglądasz dobrze. Jesteś taka blada!
- Mamo – już od dawna zwracała się tak do teściowej – On… On prosił, żebym tu przyjechała. Zostawił tutaj kolejny list.
- Och, tak, list tutaj jest! Niestety, nie mogę ci go wręczyć, Hermiono. Nie jesteś jeszcze gotowa.
Hermiona zdębiała. O co chodziło? Jak mogła nie być gotowa na kolejną wiadomość? Co ten idiota, zwany też jej mężem, zaplanował?
- Draco poprosił, bym wręczyła ci tą wiadomość dopiero wtedy, gdy będziesz umiała wymówić jego imię, nie zastępując go zaimkiem „On”.
Gryfonka wytarła o spodnie spocone dłonie. To miał być jakiś test? Faktycznie, odkąd odszedł, nie była w stanie wymówić jego imienia. Jego brzmienie powodowało ból w jej  sercu, a ona nie była masochistką.
Narcyza spojrzała na nią wyczekująco. Gdy szatynka milczała, jej teściowa zaczęła mówić:
- Wiesz, Hermiono, gdy Draco oznajmił mi o swojej chorobie, stwierdziłam, że żartuje. Był taki młody, miał tyle planów na przyszłość, miał dla kogo żyć. Jak Bóg mógł być tak okrutny, by zabierać osobę, której dopiero teraz udało się na nowo odbudować życie? Której dopiero teraz, przy twoim boku, udało się zaznać szczęścia? Nie wierzyłam w to. Uwierzyłam dopiero, gdy przyniósł kopertę, prosząc, bym przekazała ci ją, gdy jego już nie będzie. Pierwszy raz widziałam go wtedy takiego zrezygnowanego, a jednocześnie nie umiejącego się poddać. Jego ciało nie wytrzymywało już obciążenia choroby. Organy wewnętrzne zaczynały szwankować. A jednak, w jego oczach tkwiła siła. Jak zawsze. On zawsze był tak dumny i silny, moje dziecko…  Powiedziałam mu, że te listy to nie jest pomysł perfekcyjny. Zamiast zapomnieć, będziesz wyczekiwać na kolejną wiadomość. Pamiętam do dzisiaj wyraz jego oczu, gdy to mówiłam. Stwierdził, że on chce tylko, żebyś była szczęśliwa. Miał nadzieję, że w ten sposób uda ci się pogodzić ze stratą. Wtedy widziałam go po raz ostatni. Gdy znikał za drzwiami, słyszałam, jak mruczy pod nosem: „chcę tylko, by była szczęśliwa”… - Po policzkach Narcyzy spłynęły łzy. – Nigdy nie umiałam być dla niego dobrą matką. Nie potrafiłam mu przekazać, jak mocno jestem z niego dumna. Chciałabym mieć jeszcze jedną szansę, by udowodnić mu, że był, nie, JEST, całym moim światem, moim jedynym, ukochanym dzieckiem.
Hermiona również zaczęła cicho łkać.
- Och, Draco… - szepnęła, nie zdając sobie sprawy, że ta chwila okazała się przełomową. Wypowiedziała jego imię. Narcyza uśmiechnęła się przez łzy i wcisnęła jej w dłoń kopertę, przytulając synową. Płakały razem, wtulone w swoje ramiona.

Hermiona uśmiechnęła się na to wspomnienie. Już dawno nie czuła takiej więzi z Narcyzą. Przecież pani Malfoy nie była zła. Popełniła w swoim życiu wiele błędów, ale koniec końców, była tylko matką, która cierpiała po stracie swojego dziecka.
Takie myśli zaprzątały jej głowę, gdy powoli szła na cmentarz. Ten ostatni list chciała odczytać, czując jego obecność. Nie była na cmentarzu od czasu pogrzebu. Nie potrafiła.
Teraz sama chciała tam iść, wiedząc, że on tam będzie.
Zabłądziła między alejkami, nie mogąc się odnaleźć. Dopiero po chwili odnalazła właściwy nagrobek.
- Cześć – szepnęła do płyty. – Dawno mnie tu nie było, prawda, skarbie? – nagrobek wykonany był z czarnego marmuru. Na jego powierzchni wygrawerowane było imię i nazwisko, oraz jego zdjęcie, na którym uśmiechał się ironicznie i poprawiał grzywkę. W pierwszej chwili zdziwiła się, że jego rodzice wybrali właśnie taki portret. Po chwili zastanowienia, stwierdziła jednak, że była to słuszna decyzja. To zdjęcie najlepiej oddawało Draco takiego, jakim naprawdę był.
- Um, wiesz, wiele razy myślałam, co powiem, gdy w końcu się tu pojawię. Miałam ułożoną przemowę, ale teraz to nie ma znaczenia. Chcę ci tylko powiedzieć, że bardzo za tobą tęsknię. Brakuje mi nawet naszych głupich kłótni, ty uparty, irytujący Ślizgonie. Poza tym, chcę ci podziękować za listy. Każda koperta pozwalała mi się podnieść, choć w niewielkim stopniu, ale jednak pomagała pogodzić się z twoją stratą. Tą ostatnią wiadomość chciałam przeczytać tutaj, chciałam, byś przy tym był, Draco.
Otwarła drżącymi dłońmi kopertę. Wziąwszy głęboki oddech, zaczęła czytać.

Droga Hermiono!

To już ostatni list. Towarzyszyłem ci przez pierwsze trzy miesiące po mojej śmierci.
Sam nie wierzę, że to już koniec. Piszę ostatnią wiadomość, a Ty śpisz, nieświadoma, że już niedługo odejdę, zniknę na zawsze. Uroczo marszczysz nos, a ja myślę tylko o tym, jak bardzo będzie mi tego brakować po drugiej stronie.
Przepraszam, że nie powiedziałem Ci o chorobie. Nie chciałem, żebyś ostatnie miesiące mojego życia spędziła na płaczu. Wolałem udawać, że wszystko jest w porządku, chociaż wcale nie było. Bolało, wiesz?
Draco Malfoy przyznaje się do słabości, panie i panowie, zapiszcie to w komentarzu.
Chcę, żebyś pamiętała, że zawsze jestem przy Tobie. Możesz mnie nie widzieć, ale przecież ja jestem tam, gdzie Ty – w powiewie wiatru i mgły. W każdej kropli deszczu, spadającej na Twoją twarz. W każdym promieniu słońca, oświetlającym Ci dzień.
To nie koniec.
To dopiero początek.
Jeszcze kiedyś się zakochasz, kochanie. Może tym razem nie w takim dupku, jak ja. Proszę Cię, nie znajduj sobie kolejnego Ślizgona, ciężko z nimi wytrzymać. I spław Weasley’a, który pewnie niedługo spróbuje się do Ciebie przystawiać. Jest idiotą, zasługujesz na kogoś lepszego niż on.
Powodzenia w życiu, Hermiono.
Pamiętaj, jestem Twoim aniołem stróżem. Za każdym razem, gdy za mną zatęsknisz, spojrzyj w niebo z myślą, że gdzieś tam na Ciebie czekam, a moje serce nadal należy tylko do Ciebie – upartej, nieznośniej, nieznośnie inteligentnej szatynki.

Draco

PS. Kocham Cię.

- Ja Ciebie też kocham, Malfoy. I chcę, byś wiedział, że nigdy o tobie nie zapomnę. Wiem, że jesteś ze mną. Czuję twoją obecność. Bądź dalej przy moim boku. Będę potrzebować wsparcia, szczególnie teraz… - uśmiechnęła się lekko i położyła dłoń na ledwo widocznie zaokrąglonym brzuchu. – Jestem w ciąży, Draco. Myślę, że to syn. Scorpius Draco Malfoy. Brzmi idealnie, prawda?
Hermiona posiedziała jeszcze chwilę nad grobem męża. Po chwili odeszła. Na marmurowej płycie grobu zostawiła małą karteczkę, przygniatając ją zniczem, by nie porwał ją wiatr. Słowa, które na niej zapisała, nadawały jej życiu sensu przez ostatnie trzy miesiące.

PS. Kocham Cię

46 komentarzy:

  1. Zawsze ryczę na tym filmie, zawsze. Teraz też ryczałam, a jeszcze jak dołożyłaś do tego wszystkiego ciążę, to już w ogóle się posypałam. Całość bardzo mi się podobała i mam nadzieję, że napiszesz więcej takich miniaturek :)
    Weny
    Cassandra
    kocham-cie-dwa-male-slowa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. O jeju, ale się poryczałam frajerze przez Ciebie ;__;
    Pamiętam jak się zachwycałyśmy, piękne czasy. I wtedy powstał pomysł napisania miniaturki. Haha, i postanowiłyśmy, że Ty ją napiszesz :D
    Dziękuję za dedykacje, oczywiście (:
    A miniaturka jest cudowna, i taka wyciskaczowa łzy. Końcówką mnie strasznie zaskoczyłaś, serio, po prostu szczęka mi spadła na ziemię.
    Listy są pięknie napisane. Po prostu serce mi się krajało jak czytałam :c
    Uczucia targające Hermioną również pięknie napisane, po prostu oddaję Ci brawa. Na pokłony nie licz xD
    Wybacz mi taki krótki komentarz, ale oglądam Epokę Lodowcową (na polsacie) :D
    Jeszcze dzisiaj wrócę do tej miniaturki i przeczytam jeszcze raz, bo jest tego warta. Uwielbiam jak piszesz, i wszystko w ogóle hdjcbebsdxwewdaex.
    Idę sobie.
    Czekam na kolejny mniamnuśny rozdział, czy kolejna miniaturkę (:

    Pozdrawiam, M.

    OdpowiedzUsuń
  3. The Beatels ~ PS: I LOVE YOU
    Kiedy piszę ten list,
    Wysyłam moją miłość do ciebie,
    Pamiętaj, że ja zawsze,
    Będę w tobie zakochany.

    Zachowaj te kilka słów
    Aż będziemy razem,
    Zatrzymaj całą moją miłość na zawsze,
    P.S. Kocham Cię Ciebie, Ciebie, Ciebie.

    Wrócę do domu do ciebie kochanie,
    I aż do tego dnia,
    P.S. Kocham Cię Ciebie, Ciebie, Ciebie.

    Kiedy piszę ten list,
    Wysyłam moją miłość do ciebie,
    Pamiętaj, że ja zawsze,
    Będę w tobie zakochany.

    Zachowaj te kilka słów
    Aż będziemy razem,
    Zatrzymaj całą moją miłość na zawsze,
    P.S. Kocham Cię Ciebie, Ciebie, Ciebie.

    Kiedy piszę ten list,
    Wysyłam moją miłość do ciebie,
    Wiesz, że chcę abyś,
    Pamiętała, że ja zawsze
    Tak, będę w tobie zakochany.

    Wrócę do domu do ciebie kochanie,
    I aż do tego dnia,
    P.S., Kocham Cię, Ciebie, Ciebie, Ciebie, Ciebie, Ciebie, Ciebie,
    Kocham Cię.

    Tymi słowami pragnę określić tą miniaturkę :)
    Warto posłuchać tej piosenki :*
    Layls
    dramione-teatr-uczuc.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurczę, piękne to.
    I tyle w temacie.
    <3
    Ściskam, em.

    OdpowiedzUsuń
  5. ten film jest chyba jednym z piękniejszych związanych z prawdziwą miłością.
    przepięknie przelałaś i zmieniłaś film na miniaturkę. Gratuluję pomysłu i natchnienia. Mam nadzieję, że w najbliższym czasie znów coś tak pięknego napiszesz

    pozdrawiam

    zapraszam na kolejny rozdział dramione-zyciepelneniespodzianek.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudowna miniaturka.
    Jakie to było smutne, aż się popłakałam.
    Piękna była ich miłość chociaż tak krótka.
    Wspaniałe opisy uczuć.
    Cieszę sie, że Draco zostawił Hermionie cząstkę siebie w postaci dziecka.
    Cudowne, ale zdecydowanie wolę happy endy, bo wtedy nie płaczę.
    Fajnie, że ta miniaturka była taka rozbudowana.
    Pozdrawiam
    Hermione Granger

    OdpowiedzUsuń
  7. Płakałam!
    Wspaniała miniaturka , ale wolę z happy endem :)
    Nie mogę doczekać się następnej!

    OdpowiedzUsuń
  8. rycze i nie moge przestac.
    piekna miniaturka ;) ale.nastepnym razem prosze cos mniej wyciskajacego lzy.
    ps. sory za brak pl znakow - telefon.
    Anonim. ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Dziękuję za tą miniaturkę.
    Odebrałam ją trochę bardziej osobiście, ale to nic.
    Pozdrawiam,
    la_tua_cantante_


    OdpowiedzUsuń
  10. Płakałam. Nadal płaczę. Jest mi źle i smutno. Och wciąż tak przykro i nie wiem jak wyrazić tą pustkę, to coś w środku, boli.

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetna miniaturka. Po prostu świetna.

    OdpowiedzUsuń
  12. Na gacie Merlina! Poryczałam się jak głupia! Kurczaki ;c
    Taka piękna, taka wspaniała! Ty nie umiesz opisać uczuć bohaterów? Hhahahahaha, no nie moge, ludzie sie w ogóle nie znają. Piękna.Piękna.Piękna. Chce mi się płakać.
    Przepraszam, ale czytam tę miniaturkę tylko raz, chyba, że mnie coś trafi i postanowię przeczytac ją po raz drugi. Jestem osobą za słabą emocjonalnie, by czytać takie wywody i wyobraź sobie, że od pierwszych słów w moich oczach pojawiły się łzy, głupie, nie?
    ''PS.Kocham Cię'' będzie zakorzenione głęboko w moim serduszkU. Dziękuję, że stworzyłaś coś tak bardzo fantastycznego.

    Pozdrawiam,
    Lacarnum Inflamare

    OdpowiedzUsuń
  13. cudowna, cudowna, wielkie gratulacje... nie potrafię zapomnieć!....ale błagam Cię całym moim serduszkiem- następnym razem niech będzie happy end!

    OdpowiedzUsuń
  14. Płaczę, łzy lecą mi ciurkiem po policzkach a ja zamiast się ogarnąć, mam zamiar przeczytać jeszcze raz tą miniaturkę. Jest cudowna, przepiękna i bardzo wzruszająca. Jestem pod ogromnym wrażeniem! Czekam na więcej takich, powinnaś pisać bardziej rozbudowane bo świetnie Ci to wychodzi! ;)

    Gorące pozdrowionka,
    Kasia.

    OdpowiedzUsuń
  15. Jeju, jeju, jeju *-* To jest przepiękne! Cóż za miniaturka! :3
    "PS. Kocham Cię"~ biedny Draco i biedna Hermiona :c
    Świetne, cudowne po prostu! Nie ma słów, by to opisać! Pisz więcej takich przeuroczych miniaturek, proszę!
    Życzę weny i pozdrawiam :*

    ~always-expecto-patronum.blogspot.com
    Komentarze bardzo mile widziane *u* Zwłaszcza gdy pisze je osoba z cudownymi miniaturkami <3

    OdpowiedzUsuń
  16. Ja tam wolę jak jest akcja za akcją ;)
    A co do miniaturki to zrobiłam to co pod koniec filmu który z tobą ostatnio oglądałam… ;(
    Ogólnie to świetne i choć i oglądałam tego filmu to jak będę miała taki „smutny” wieczór to wtedy sobię go oglądne (ja tam lubie jeszcze bardziej się dobić jak mam zły humor :P )
    Weny kochana ;)
    Pozdrawiam, Gabiii :*

    OdpowiedzUsuń
  17. Wiesz, czytam Twojego bloga od bardzo dawna, ale, mówiąc szczerze, nie chciało mi się komentować. Wiedz, że doceniam Twoją pracę, bo ja nie dałabym rady napisać tak świetnych opowiadań...

    Co do miniatury... Oglądałam ten film i też na nim ryczałam. No, cóż... Myślę, że końcówka daje do myślenia naszej wyobraźni, a ja sama wykreowałam sobie z kim może być Hermiona... Wydaję mi się, że będzie z Zabinim, bo to w końcu był naklepszy kumpel Draco, a w filmie tak właśnie było (najlepszy kumpel okazał się jej wielką miłością) :D

    Życzę Weny,
    Pauli Gron :D

    OdpowiedzUsuń
  18. Jezu ryczałam jak głupia przez jakieś 5 minut tak samo jak na filmie mi się wydaje że zostanie sama z synem bo draco był jej wielką miłością P.S kocham cię;*

    OdpowiedzUsuń
  19. Płaczę. Nie zaopatrzyłam się w chusteczki, więc poplamiłam sobie poduszkę. Czy Ty musisz pisać aż tak cudownie? :')
    Opisywanie uczuć idzie Ci zawodowo. Oby tak dalej! :*
    Idę płakać dalej.
    Pozdrwiam i czekam na rozdział/miniaturkę... Whatever! Wszystko, co napiszesz pochłonę jak sęp padlinę *-*
    Twoja Eveneth.

    PS. Kocham Cię <3

    OdpowiedzUsuń
  20. Ojeju. Uwielbiam czytać miniaturki, w szczególności te które są wzruszające. Jednak TA miniaturka przewróciła mój świat do góry nogami. Jest taka piękna, a zarazem od razu przyszła mi do głowy scena z filmu z którego zapewne przyszedł ci pomysł tej historii.
    Wybacz jeśli napisałam, coś niepoprawnie, ale piszę na oślep, bo nie widzę ekranu, a tym bardziej klawiatury.
    Całuski,
    Miss Frost
    http://odkryc-prawde-o-przeszlosci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  21. Popłakałam się. ;( Próbowałam to powstrzymać, ale na marne.
    Miniaturka cuudowna.
    Dramione True Love <3

    OdpowiedzUsuń
  22. ;-; cudownie to napisałaś <3 szkoda, że tak to się skończyło... Do samego końca miałam nadzieję, że to jedynie niesmaczny dowcip... ;-; Jednak Bóg, a dokładniej Vilene chciała inaczej ;c
    Perfekcja <3
    #ily4e ♥

    OdpowiedzUsuń
  23. Aj normalnie prawie się popłakałam!
    Naprawdę wzruszyłaś mnie do łez tą miniaturką i nie spodziewałam się ze na podstawie tego filmu można zrobić coś tak pięknego.
    A główni bohaterowie według mnie nie różnili się aż tak bardzo od siebie.
    Ja osobiście jestem bardzo zadowolona.
    ściskam i czekam na ciąg dalszy;)

    OdpowiedzUsuń
  24. Aż brak mi słów. To było genialne. Uwielbiam ten film. Nawet nie wiedziałam,że na jego podstawie można stworzyć coś tak pięknego.
    Po przeczytaniu tego płakałam jeszcze długo, długo.... Bo chcąc czy nie chcąc ta miniaturka ukazała mi moje własne życie.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  25. Możliwe, że faktury odebrały mi serce, a w na jego miejscu postawiły pompującą krew piątkę (wyobrażasz to sobie? xDD), ale nie udało mi się poryczeć. Zdemotywowana, poleciałam do M., żeby jeszcze raz przeczytać jej miniaturkę i odkryłam, że wcale jej tam nie ma.

    Nie będę jednak ukrywać, że się wzruszyłam. Może jednak ta piątka ma w sobie coś z serca.
    Umiesz pisać piękne rzeczy, Vilene. Nie zmarnuj tego, okej ?
    Pozdrawiam,
    Mad.

    OdpowiedzUsuń
  26. O kurwa... Ryczę...

    OdpowiedzUsuń
  27. Ta miniaturka byłą cudowna.
    Z każdym słowem , wersem było to coraz smutniejsze i przygnębiające .
    Mimo iż jestem twarda tu popłakałam się jak małe dziecko.Nadal nie mogę się pozbierać.Masz cudowny talent nie zniszcz go!!!!
    Mam nadzieję że pojawią się następne.
    Kończę już bo muszę się pozbierać.

    Ps.Na końcu liczyłam że wejdzie do salonu lub pojawi się za nią na cmentarzu i powie że to wszystko żart i będą mieć gromadkę dzieci podobnych do Draco i Hermiony

    OdpowiedzUsuń
  28. Przez Ciebie płaczę! Piękne ale bardzo smutne :(

    ~~Agnes~~

    OdpowiedzUsuń
  29. Boziuuu... Płaczę *~*
    Rzadko coś mnie coś wzrusza ale to jest genialne <3 Jeju kiedy czytałam ten ostatni list rozryczałam się całkiem tak że teraz całe policzki mam czarne od tuszu
    Kocham twój blog proszę pisz jeszczeee
    #Lucy

    OdpowiedzUsuń
  30. Uwielbiam tą książkę, uwielbiam ten film i już wiem, że pokochałam Twoją dramionowa wersje. Jest piekna, wzruszająca i mimo wszystko dająca nadzieje.
    Dziekuje
    Anita

    OdpowiedzUsuń
  31. Popłakałam się. Jak idiotka. W autobusie pełnym ludzi.. Taaa dziekuje że zniszczyłaś mi psychikę :c

    OdpowiedzUsuń
  32. Popłakałam się. Jak idiotka. W autobusie pełnym ludzi.. Taaa dziekuje że zniszczyłaś mi psychikę :c

    OdpowiedzUsuń
  33. Popłakałam się. Jak idiotka. W autobusie pełnym ludzi.. Taaa dziekuje że zniszczyłaś mi psychikę :c

    OdpowiedzUsuń
  34. Rycze.. Jeszcze nigdy, przenigdy nie ogladalam tak smutnej a jednoczesnie pieknej miniaturki. To straszne. Smierc jest straszna dla tracacego, nie umierajacego. Przedstawilas to idealnie. Nie moge sie nadziwic...

    Cornelia Grey
    to-koniec-granger.blogspot.com

    P.S.Przepraszam za brak polskich znakow..

    OdpowiedzUsuń
  35. Kap, kap- płyną łzy :' Choć film lubię i oglądałam go parę razy, to myślę, że miniaturka ma lepsze zakończenie. Mimo wszystko szczęśliwe.
    PS.Kocham Twoje teksty

    OdpowiedzUsuń
  36. Czy tylko ja jestem taka nieczuła i nawet mi serduszko nie drgnęło jak to czytałam? Piękna miniaturka, wszystko cudownie opisane. Czekam na więcej./Nika

    OdpowiedzUsuń
  37. Pierwszy raz płakałam (i płaczę ciagle) czytając miniaturkę.

    OdpowiedzUsuń
  38. Cudowna i zarazem najgorsza miniaturka jaką czytałam. Najgorsza dlatego że strasznie smutna, ryczalam jak dziecko, pod koniec ledwie co widziałam tekst. Masz niesamowity talent. Kocham twoje opowiadania, miniaturki tylko błagam nie pisz już takich wyciskaczy łez.

    OdpowiedzUsuń
  39. Popłakałam się.
    Brak słów.

    OdpowiedzUsuń
  40. Dawno już tak nie płakałam przy żadnej miniaturce, jak przy tej. Naprawdę dobra.

    OdpowiedzUsuń
  41. Jestem... Kompletnie rozklejona, wygląfam jak królik, pociągam nosem i ryczę. To jest takie.... Piękne i smutne, i piękne!
    Nie napiszę tu nic więcej, przepraszam, ale jestem zupełnie rozbita po tej miniaturce.
    <3 Garielka

    OdpowiedzUsuń
  42. Kurwa płaczę, okey? O to chodziło?!
    Przepiękna miniaturka, podbiła moje serce...

    OdpowiedzUsuń
  43. Popłakałam się. Bardzo mnie wzruszyły te listę do Hermiony o jej Męża. Najbardziej się popłakałam jak Narcyza opowiadała o ostatnim spotkaniu z swoim synem i ostatni list. Koniec bardzo idealnie kończy Hermiona na pamiątkę po swoim mężu.

    OdpowiedzUsuń