piątek, 25 kwietnia 2014

Ki(n)d of Surprise - rozdział VII

Witam Myszki!

Długo mnie tu nie było. Wybaczcie mi, miałam za dużo wszystkiego na głowie, by to ogarnąć.
 Teraz mogę wziąć się do roboty pisarskiej. Egzaminy już napisane (kocham Cię matematyko!) , szkoła wybrana. Jest dobrze.

Rozdział pisany w wielkich bólach. Naprawdę, moja wena gdzieś uciekła i przez prawie miesiąc próbowałam ją zmusić, by wróciła. Coś udało mi się stworzyć. Jak wyszło? Oceńcie sami! :)

Uh, nie mam siły już nic napisać.

Pora odespać stresy ostatnich trzech dni. 

Komentujcie, oceniajcie, opiniujcie. 

Kocham Was bardzo i dziękuję, że czekaliście. 

Miłego czytania! :3

PS. Kochani, proszę, szanujcie moją pracę. Proszę. Trochę mi przykro, gdy widzę statystyki. Bloga, odkąd opublikowałam rozdział, odwiedziło ponad 2 tysiące ludzi, a komentarzy? Tylko 12. Nie uważacie, że to troszkę nie w porządku?


            Ta chwila była zbyt perfekcyjna, by być prawdziwą.
            Hermiona nie mogła uwierzyć, że wreszcie jej życie wygląda tak, jak tego zawsze pragnęła.
            Już gdy była małą dziewczynką, śniła o księciu, który ją pokocha. Zabierze do swojego zamku, w którym będą żyli długo i szczęśliwie, razem z gromadką dzieci. I choć wiedziała, że przyszłość z Malfoy’em będzie trudna – że wielokrotnie będą się ze sobą kłócić, rzucać na siebie różne klątwy, blondyn będzie spijać całą zawartość swojego barku – wiedziała, że pragnie, by właśnie tak wyglądał każdy jej kolejny dzień. Zacząwszy od wspólnego marudzenia, że już pora, by wstać, aż po wieczorny pocałunek na dobranoc.
            Draco nareszcie był jej, a chłopiec, którego i tak uważała za swojego syna, Scorpius, wyszedł ze szpitala po kilkudniowej obecności w sanatorium i teraz grzecznie spał, wtulony w swój kocyk. Gryfonka zaś oglądała razem z blondynem film, choć niespecjalnie skupiała się na jego treści. To, co działo się na szklanym ekranie nie było istotne. Choć Malfoy był widocznie zaintrygowany działaniem kina domowego i z ciekawością przyglądał się przesuwanym obrazom na ekranie, dla niej to nie miało znaczenia. Liczył się fakt, że Draco był przy niej. Mogła poczuć jego zapach, wtulić się w silne, umięśnione ramiona.
            Westchnęła. Cudowność tej chwili przekraczała skalę perfekcyjności. Było jej tak dobrze!
            - O czym myślisz? – wymruczał mężczyzna, sunąc nosem po nagim ramieniu kobiety. Zachichotała, czując oddech Ślizgona na swojej skórze i przeczesała palcami jego jasne, miękkie kosmyki włosów.
            - O tobie – odpowiedziała. Jej oddech przyśpieszył. Była pewna, że Ślizgon czuje nienaturalnie wzmożone bicie jej serca.
            - Ach tak? – szepnął blondyn. Ujął podbródek kobiety i złożył na jej wargach lekki jak muśnięcie skrzydeł motyla pocałunek. Chciał ponowić czynność, gdy nagle…
            - Bleh, tutaj jest dziecko, nie moglibyście się powstrzymać? – do pomieszczenia wpadł Blaise Zabini, rujnując romantyczny moment pary. Hermiona lekko spąsowiała, jednak nie odsunęła się od Malfoy’a. Hej, miała prawo przytulać się do swojego chłopaka, prawda?
            - Nie sądzę, by to właśnie Scorp był zazdrosny o nasze czułości, Blaise. Jak tam poszukiwania twojej ukochanej? – odpowiedziała na zarzuty Gryfonka, nawiązując do tajemniczej brunetki, przez którą mulat zgubił ich dziecko. Zabini prychnął, oburzony, że szatynka nadal wypomina mu tę chwilę nieuwagi.
            Każdy ma przecież jakieś słabe punkty, tak?
            - Diable, chciałeś coś konkretnego czy po prostu pracujesz na pół etatu jako niszczyciel atmosfery? – Draco przesunął dłonią po kasztanowych włosach. Nawinął pasmo na palec, po czym upuścił je, patrząc, jak opada łagodną falą na ramię Gryfonki.
            - Właściwie to chciałem was po prostu, pyszczki wy moje, odwiedzić.
            - Nie wiem dlaczego, ale jakoś ci nie wierzę – Hermiona spojrzała na niego podejrzliwie. Blaise nie był człowiekiem bezinteresownym. Zawsze miał jakiś interes do załatwienia.
            - Smoczku, przyjacielu, musimy porozmawiać – Zabini poddał się, nie próbując dłużej zakrywać swoich prawdziwych intencji. Blondyn usiał prosto, wzdychając ciężko. – W cztery oczy, Malfoy.
            Hermiona prychnęła oburzona, ale wzięła Scorpiusa na ręce i skierowała się ku wyjściu. Wychodząc, zmierzyła obu panów morderczym spojrzeniem i trzasnęła głośno drzwiami, sprawiając, że na twarzy obojętnego zazwyczaj blondyna pojawił się cień uśmiechu.
            W takich momentach czuł, że Hermiona była najlepszym, co mogło go spotkać. Nie była jak Astoria, która zawsze potulnie zgadzała się z jego słowami. Granger umiała pokazać pazurki i cholera, było to niezmiernie seksowne.
            Nawet jeżeli się z nim kłóciła.
            Nawet jeżeli była skłonna rzucić w niego antyczną zastawą.
            Nawet jeżeli przez jej trzaśnięcia drzwiami okno już prawie wypadło z ramy.
            Była perfekcyjna.
            - Oj Smoku, wybrałeś sobie niezłą Smoczycę.
            - Nie denerwuj mnie, Zabini. Przy niej nie jestem smokiem; w porównaniu do jej temperamentu jestem jedynie jaszczurką.
            Mulat zarechotał. Po chwili jednak spoważniał. Wyciągnął z kieszeni zmięty artykuł i podał go Draco, który zmarszczył brwi, widząc na nim wielkie zdjęcie przestawiające jego samego z towarzyszącym mu Scorpiusem oraz podpisem: „ Potwór ojcem – ojciec potwór?”
            Malfoy zastygł, jedynie przez zaciśnięte zęby sycząc jedno słowo:
            - Kto?
            - Skeeter, przecież wiesz.
            - Zamienię ją w świnię. – wysyczał. Czuł, jak jego dłonie drżą ze złości, którą miał ochotę wyładować.
            Najchętniej na twarzy podłej reporterki.
            - Stary, ona już wygląda jak prosiak.  
            Draco wziął artykuł w dłonie. Chciał go roztargać, lecz nie mógł się powstrzymać, by nie przeczytać tych bzdur.
            Blaise patrzył z uwagą, jak na twarzy jego przyjaciela maluje się coraz silniejszy grymas bólu spowodowany każdym kolejnym słowem. Draco starał się być dla Scorpiusa wszystkim, czego tylko mały mógł pragnąć. Ludzie nie mieli pojęcia, jak wstawał nocami do syna, gdy ten był głodny. Jak tulił go w ramionach tylko po to, żeby dziecko przestało wreszcie płakać.
            Zabini znał blondyna na tyle, by widzieć, że gdy na jego czole pojawiają się zmarszczki, a w oczach widać te dziwne, niepokojące iskierki, jego przyjaciel cierpi. Wiedział również, że pocieszanie go w takich chwilach było bez sensu.
            Draco musiał sam uporać się ze swoimi demonami.
            Demonami przeszłości, które nigdy nie znikną. Nigdy nie uda mu się wyrzec własnej przeszłości. Nigdy nie zapomni wyrazu twarzy osób, które torturował, którym zabijał rodzinę na ich własnych oczach.
            Nigdy.
            I choć próbował żyć dalej wiedział, że nadal będzie oceniany przez pryzmat tego, co działo się za czasów wojny.
            Ślizgon wstał i wyszedł z pokoju, zostawiając mulata samego.

*

            Zabini opuścił dom blondyna już dłuższą chwilę temu. Hermiona nie wiedziała, o czym rozmawiali mężczyźni. Zdawała sobie jednak sprawę, że nie była to zbyt wesoła rozmowa. Coś było nie w porządku i nawet ona mogła to zauważyć.
            Zerknęła w bok. Widziała, jak stojący na balkonie Draco zaczyna palić papierosa. Uśmiechnęła się pod nosem. Nigdy nie sądziła, że Malfoy kiedykolwiek będzie mógł przekonać się do jakiegoś mugolskiego wynalazku, a tu proszę! Najpierw telewizja, filmy, teraz używki.
            Czasem zastanawiało ją, dlaczego to właśnie ją obdarzył uczuciem. Byli kompletnymi przeciwieństwami – ona gwałtowna, porywcza; on wiecznie opanowany, zakrywający prawdziwe uczucia kamienną maską i oddzielający się murem od bliskości innych osób. Zagryzła wargę, spoglądając na swój strój. Była ubrana w proste spodnie i bluzkę z niedużym dekoltem. Nigdy nie była pięknością na miarę światowych modelek – ważyła o kilka kilogramów więcej, niż powinna, nie zawsze jej włosy tworzyły piękne fale – najczęściej po prostu były jedną, wielką kopą siana. Na twarzy widniały ledwo, lecz jednak widoczne blizny, miała podkrążone oczy; zmęczenie dawało jej się we znaki. A on? Jęknęła cicho, ponownie spoglądając na swojego mężczyznę. Stojąc na balkonie z papierosem w ręku, ubrany jedynie w jeansy oraz białą koszulę, rozpiętą u góry i z podwiniętymi do łokci rękawami, wyglądał niczym antyczny, grecki bóg, z tymi wspaniałymi szarymi oczami i blond kosmykami opadającymi na czoło. Perfekcyjny. Idealny. Jedyny.
            Uśmiechnęła się, gdy Draco wyrzucił przez poręcz używkę, bo do jego nogi przyczepił się mały skrzat, zwany inaczej Scorpiusem. Nigdy nie sądziła, że będzie w stanie pokochać to dziecko tak mocno, jak to zrobiła. Gdy Malfoy wziął malucha na ręce, wyszła na taras, czując, jak orzeźwia ją wieczorne, wiosenne powietrze.
            - Scorpius chyba poczuł się zignorowany. Wujek Blaise nie chciał go nawet wziąć na ręce – powiedziała, podchodząc do blondyna.
            - Nie pozwoliłem mu. Dostał szlaban na przebywanie w obecności mojego syna. Jeszcze by mi go po raz kolejny zgubił.
            Hermiona uśmiechnęła się, gładząc malucha po policzku i czując, jak ten łapie jej palec i piszczy radośnie. Zerknęła na swojego chłopaka. Wyglądał tak smutno, tak ponuro, choć na twarzy widniał słaby uśmiech, który najwidoczniej miał ją oraz ich syna uspokoić.  
            Coś się stało. A ona miała zamiar choćby siłą dowiedzieć się, co.
            Miara taki zamiar, ale gdy blondyn chwycił ją w ramiona, opierając czoło o jej ramię i wtulając się w zagłębienie jej szyi, wszystkie jej plany legły w gruzach. Po prostu objęła go mocniej, powoli czując, jak jego ciało odpręża się, a oddech zwalnia.
            Bo miłość to nie tylko głośne słowa czy wyznania. Można wiele mówić, wiele obiecywać, a później i tak tych słów nie dotrzymywać. Gesty są wyraźniejsze. One nie kłamią. Są chwile, gdy jedno objęcie może znaczyć więcej, niż tony słów, godziny pocieszeń. Gdzie prosty dotyk wyraża więcej niż tysiące zdań.
            To właśnie była jedna z takich chwil.

*

            Hermiona praktycznie zamieszkała w domu Draco, choć nie spali w jednym pokoju. Granger miała własną sypialnię i chociaż blondyn nalegał, by przeniosła się do jego, znacznie większej i przytulniejszej, Gryfonka zawsze odmawiała. Sama nie wiedziała, skąd wynikał jej lęk przed wspólnym dzieleniem pokoju. Czuła, że to byłby wielki krok. I choć kusiła ją chęć zobaczenia Draco z zaspanymi oczami i rozwichrzonymi włosami, odmawiała.
            Tej nocy nie potrafiła jednak zostawić Ślizgona samego.
            Czuła, jak kładzie się przy jej boku, a jego umięśniona klatka piersiowa dotyka jej ciała. Przytulił się do niej, jak do ulubionej maskotki, powodując u Gryfonki cichy śmiech. Spojrzała na niego z oczami pełnymi miłości.
            - Co się stało, Malfoy?
            Odwzajemnił jej spojrzenie, jednak nie odpowiedział. Zawsze tak robił, gdy nie chciał poruszać jakiegoś tematu. Rozpraszał ją czymś innym, aż zapominała, że chciała o czymś porozmawiać.
            Poczuła jego delikatne wargi na swoich. Przymknęła oczy, oddając się rozkoszy. Gdy zorientowała się, że jego dłoń spoczęła na jej udzie prychnęła i nieco się odsunęła. Draco jęknął, rozczarowany.
            - Zmieniasz temat, mój drogi – powiedziała. Malfoy tylko wywrócił oczami.
            Oboje milczeli. Hermiona nie chciała wyciągać z niego prawdy siłą. Pragnęła, żeby sam przyszedł do niej i się zwierzył. By jej zaufał. Postanowiła poczekać, aż mężczyzna dojrzeje do tego, by wyjawić jej swoje zmartwienia. Pocałowała go więc w czoło i oboje zasnęli, wtuleni w siebie.

*

            Gdy się obudziła, miejsce obok niej było puste, a słońce wpadało przez odsłonięte okna. Przeciągnęła się, czując otaczający ją zapach jej mężczyzny.
            Uwielbiała go tak nazywać, nawet jeżeli tylko w myślach. JEJ mężczyzna. Jej chłopak. Jej. Tylko jej. Cały jej. Od czubka głowy, od najbardziej niesfornego blond włoska aż po czubki palców u stóp.
            Nadal nie miała ochoty otwierać oczu. Było jej tak przyjemnie. Promienie słońca ogrzewały jej ciało, a kołdra była mięciutka. Z dołu słychać było krzątanie się Draco, a co chwilę do jej uszu docierały ciche lecz wyraźnie oburzone krzyki Scorpiusa, którego ojciec najwyraźniej próbował nakarmić.
            Przesunęła dłonią po poduszce, marszcząc brwi, gdy na poszewce poczuła kartkę papieru. Otworzyła oczy i spostrzegła, że to gazeta – Prorok Codzienny.
            Tylko co ten magazyn, z wielkim zdjęciem Draco na pierwszej stronie robił w łóżku?

Potwór ojcem?

            Wiele ostatnio się mówi o odpowiedzialnym podejściu do macierzyństwa czy ojcostwa. Czy można jednak mówić o umiejętności wzięcia odpowiedzialności za drugą, malutką osobę, gdy ojcem zostaje były Śmierciożerca?
            Draco Malfoy (29 lat), syn Lucjusza i Narcyzy Malfoy’ów. Znany jako poplecznik Czarnego Pana za czasów wojny o Hogwart. Śmierciożerca, który był ostatnio widziany na spacerze z małym dzieckiem. Jak podają nasze źródła, jest to jego syn Scorpius (1 rok), owoc związku z modelką Astorią Greengrass, który dotychczas przebywał pod pieczą swojej matki, a dopiero teraz został przedstawiony własnemu ojcu.
            Czy taka osoba jak Draco Malfoy powinna opiekować się dzieckiem? Czy człowiek, który zlikwidował tak wiele istnień powinien ponosić odpowiedzialność za niewinne, w pełni zależne od niego maleństwo?
            To właśnie w takich rodzinach najczęściej dochodzi do przemocy. Ojcowie czy też matki, nie umiejąc inaczej rozładować emocji, robią to w taki sposób, w jaki zostali nauczeni. Jak zostali wyszkoleni jako Śmierciożercy.
            Stare przysłowie mówi, że ludzie się zmieniają. Czy jednak powinniśmy testować, czy faktycznie się dzieje, ryzykując życiem najbardziej niewinnych i bezbronnych stworzeń?
            Wyrażam nadzieję, że Ministerstwo Magii podejmie w tej sprawie stosowne kroki.



R.S


            Hermiona rzuciła gazetą o podłogę, czując, jak narasta w niej nieopisana złość. Inicjały umieszczone pod artykułem jasno dały jej do zrozumienia, kto jest jego autorem. Jak ta wredna krowa śmiała tak wyrażać się o jej mężczyźnie, jej dziecku?!
            Wstała z łóżka, szybko zarzucając na siebie jedwabny szlafrok oraz puszyste kapcie. Pomknęła do kuchni, gdzie był jej ukochany razem z maleństwem.
            - Za tatusia! Scorpius, czemu jakoś za Granger chcesz jeść, a za mnie nie, co?
            Stanęła we framudze drzwi, patrząc na postać Draco, który usiłował (z niepowodzeniem) nakarmić małego owocową papką. On miał być potworem? On miał być złym ojcem? Gdy patrzyła, jak troskliwie ociera twarz małego, który rozciapywał jedzenie wszędzie wokół siebie i na sobie, nie mogła uwierzyć, że ktokolwiek twierdził, że był okrutną, nieludzką kreaturą. 
Może nie do końca dawał sobie radę, ale hej, przecież nie był sam. Miał Blaise’a, miał ją, Hermionę. Miał ludzi, którzy byli gotowi zrobić dla niego wszystko. Ludzi, którzy byli razem z nim w takich momentach jak ten. Ludzi, którzy go kochali.
Granger wiedziała, że Draco naprawdę jej ufał. Doświadczyła tego, gdy zobaczyła artykuł na swojej poduszce. Malfoy nigdy nie był dobry w wyrażaniu swoich uczuć. Lecz chociaż nie potrafił o tym mówić, mógł to zawsze pokazać. Czuła, że właśnie dlatego zostawił jej tę gazetę.
Cichy gest, mówiący tak wiele.
Podeszła bliżej, przytulając się do pleców mężczyzny. Ten obrócił się, składając pocałunek na jej czole.
- Czytałaś? – mruknął, widząc wyraz jej twarzy. Skinęła. Przeczesał dłonią blond włosy i pochylił głową.
- Nie jesteś potworem – szepnęła, delikatnie unosząc jego podbródek. Przeszył ją dreszcz, jak zawsze, gdy ich spojrzenia się spotykały. Widziała zwątpienie w jego oczach.
- Nie jesteś, rozumiesz? – powtórzyła, próbując znaleźć w jego postawie jakiś sygnał, znak, że jej uwierzył. Jego ramiona jednak nadal były spuszczone, a postawa nie wyrażała zwykłej pewności siebie. Westchnął ciężko i wziął głęboki oddech.
- Nie wiem, Hermiono. Ja już sam nie wiem, w co mam wierzyć. Może faktycznie jestem zły.
- Nie jes…
- Nie znasz mnie, Granger! Do cholery, nie wiesz, do czego jestem zdolny, kiedy nie jestem w stanie nad sobą panować. Mogę rzucić na ciebie klątwę, mogę uderzyć Scorpiusa, mogę was zranić, a nie chcę tego. Powinniście oboje odejść. Powinienem być sam. Tylko na to zasługuję – warknął, odsuwając się od nich i powoli wycofując. Gryfonka przestraszyła się wyrazem jego oczu. Były takie inne. Takie puste, pełne bólu i wstrętu do samego siebie.
- Draco! – krzyknęła, a jej podniesiony głos spowodował, że Scorpius cicho pisnął, patrząc na nią oburzonym spojrzeniem. – Obserwuję cię od kilkunastu lat. Widziałam, jak udawałeś obojętnego, niewrażliwego arystokratę. Pamiętam, jak w szóstej klasie twoja maska zaczęła się kruszyć. Strach był tak wielki, że prześwitywał przez te dziury, które powstały po odpadnięciu kilku kawałków. Robiłeś straszne rzeczy, ale nigdy tego nie chciałeś. Nie jesteś zły – nie czerpałeś z tego satysfakcji. Nie pragnąłeś być Śmierciożercą. Twoje życie było koszmarem, ale on już się skończył. Teraz masz szansę ułożyć wszystko na nowo. Być szczęśliwym, chociaż raz. Nie zaprzepaszczaj tej szansy tylko dlatego, że nie umiesz pogodzić się z własną przeszłością.
Splotła razem ich palce. Jego skóra – wręcz mleczna – idealnie kontrastowała z jej dłonią, trochę ciemniejszą. Scorpius, siedzący tuż obok na wysokim krzesełku, klasnął i położył swoją rączkę na splątanych dłoniach rodziców.
- Nadal widzę ich krew na swoich rękach. Nie mogę spokojnie spać. Ta noc, dzisiaj, kiedy byłaś przy mnie, była pierwszą, którą udało mi się przetrwać bez obudzenia się. Śnią mi się koszmary, w których ty odchodzisz, widzę, jak zabijam kolejne osoby, jak ginie mój syn. Czy kiedykolwiek będę mógł żyć normalnie? Czy to kiedykolwiek odejdzie?
- Nie wiem jak wygląda twoja normalność, ale wiem, że moja normalność to ty. Więc dopóki będziemy razem, wszystko jakoś się ułoży. Przetrwamy. Poradzimy sobie, Malfoy. Razem. 



18 komentarzy:

  1. Nie mam słów :') lubię, gdy Hermiona nie jest idealną chudziną, ubraną w najlepsze ciuchy i poruszającą się z wdziękiem modelki... i lubię troskliwego Draco, i lubię Scorpiusa... wszystko, co stworzyłaś i czekam na ciąg dalszy :)
    Lumossy

    OdpowiedzUsuń
  2. suodko.:P
    Mam nadzieję, że egzaminy dobrze poszły.:P

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział super. Egzaminy napewno dobrze poszły.
    ~Lena

    OdpowiedzUsuń
  4. Masz rację, egzaminy to koszmar. Ale ja tam wierzę, że obie będziemy mieć masę punktów xD
    Rodział to po prostu cudo! Dracze nie jest potworem ;c Tylko osobą, która przez swoją rodzinę pogubiła się w życiu. Scorpius jest taki fjdfjudefixsuvdhixfh *.* No i czekam na kolejny rozdział ;3
    Pozdrawiam,
    Rose.

    OdpowiedzUsuń
  5. Kurde, ona się Wam w ogóle nie chwali, ale wygrała jakiś tam konkurs (miała maksymalna ilość punktów) i nie musiała pisać egzaminów z historii/wosu i polskiego! Zdolniacha :3 Tyyyyle przeczytała książek! A w dodatku jeszcze w międzyczasie pisała nowe rozdziały, oglądała swoich azjatów i czytała nowe opowiadania. XD
    Znowu zaczynam nie na temat...
    Więc rozdział jest przepiękny i walnę Cię patelnia jak jeszcze raz powiesz, że jest nudny! Jest cudowny. W ogóle piszesz tak pięknie, że się chowam z Tadzikiem w szafie, pa.
    Ale to zaraz.
    Ale suka z tej Rity! Niech Hermiona zamknie ją w słoiku, głupi i wredny basztyl. Z Rity oczywiscie.
    Łaaa, między Hermiona a Draco gorąco, GORĄCO XD
    Ale końcówka, jeju, zasmuciła mnie. Draco jest cudownym ojcem, co już nie raz pokazał i nie ma prawa sądzić inaczej. Dobrze, że ma przy sobie Hermione. Niech już ona się odegra na Ricie!
    Chyba pójde już spać. Pozna godzina mi nie służy. Pewnie wypisuje bzdury ;-;
    Czekam na kolejny rozdział, no.
    Jestem z Ciebie dumna :')

    Ps. Za błędy mi wybacz, słownik w telefonie mnie irytuje.

    Pozdrawiam, M.

    OdpowiedzUsuń
  6. Egzaminy napewno napisałas na 100% :) super rozdział

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam nadzieje, ze egzaminy dobrze poszły ;)
    Sama mam je za sobą właśnie i odpoczywam ;)
    Rozdział cudowny.
    Ech ta Skitter jest wkurzzajacja....
    Genialny rozdział ;)
    Weny.
    Pozdrawiam,Lili.
    I zapraszam na panstwoweasley.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. O mój Boże.. Biedny Draco. Dobrze, że Hermiona jest przy nim. Mają siebie i to jest najważniejsze :)
    Rozdział cudowny, w ogóle kocham to opowiadanie ;)
    Dramione True Love <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Ojej, Vilene, jesteś absolutny mistrzem.
    Każdy tekst, który publikujesz jest tak piękny, że ło matko ! Przy Tobie porywa mnie nawet tekst o pogodzie. Pogodzie, Vilene. Czaisz ? ;o

    Mad.

    OdpowiedzUsuń
  10. Wspaniały rozdział.
    Cieszę się, że Hermionie i Draco się układa.
    Mam nadzieję, że będzie tak nadal.
    Nienawidzę Rity Skeeter, jak tak można.
    Mam nadzieje, że Draco sie nie podda i nadal będzie sobą.
    Czekam na ciąg dalszy,
    Pozdrawiam
    Hermione Granger

    OdpowiedzUsuń
  11. Zamorduję, tą Skeeter! Głupia krowa, nigdy jej nie lubiłam. Nareszcie są razem! Tak naprawdę razem :) To było takie słodkie <3 Uwielbiam Scorpiusa :D
    Pozdrawiam
    Cassandra

    OdpowiedzUsuń
  12. Bardzo fajny rozdział, czekam na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. cudowny rozdział
    już nie było tak pięknie i słodko, ten rozdział był pełen emocji, tych smutnych emocji, ale i takie są ważne
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  14. HEJJJJJJJJ !!!
    Zawsze czytam nie zawszę komentuję, ale zawsze znasz moją opinie !!!
    Kocham i tyle <3
    PAAAAAAAAAA
    Weny, kochana
    Gabiii ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Hej, Vilene. Napisałam Ci maila na temat "Nie pytaj mnie o jutro" a dziś z ciekawości przeczytałam wszystko, co dotąd napisałaś w "Ki(n)d of surprise". Bardzo fajny pomysł, zręcznie poprowadzony, z wielkim wyczuciem emocji i wyobraźnią. Piszesz lekko i przyjemnie, niektóre teksty i sceny są dla mnie hitem! Cieszę się, że tworzysz.
    Pozdrawiam najserdeczniej jak umiem i oczywiście czekam na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Uwaga Spam!
    Akcja rozpoczyna się kilka lat po zakończeniu Bitwy o Hogwart.
    Hermiona Granger z dnia na dzień ląduje na bruku. Jej przyjaciele odwracają się od niej, a
    Ukochany mężczyzna ginie w niewyjaśnionych okolicznościach. Wówczas Granger nie mając nic do stracenia wpada na plan zemsty na człowieku, którego uważa odpowiedzialnego za swoje nieszczęścia Draco Malfoya. Gdy ich drogi krzyżują się ze sobą Hermiona odkrywa nagle, że prawda wygląda zupełnie inaczej niż do tej pory myślała.
    Czy uwierzy w niewinność Malfoya i dowie się, kto naprawdę zabił jej ukochanego?
    Kto pociąga za sznurki i niszczy wszystko wokół niej?
    Gdzie naprawdę jest kontrast między prawdą, a kłamstwem?
    Jeśli jesteście ciekawi tych wszystkich odpowiedzi zapraszam serdecznie na nową przygodę z dramione pt. „Gorzka zemsta” na adresie bloga ; http://amara-ultionis.blogspot.com!
    Życzę przyjemnej lektury!
    by rosmaneczka!

    p.s. widzę rozdział do nadrobienia.
    Na pewno to zrobię ;)

    OdpowiedzUsuń