niedziela, 8 czerwca 2014

Ki(n)d of Surprise - rozdział X

Halo, halo, czy jest tam kto? 

Znowu pisanie rozdziału zajęło mi dłużej, niż planowałam, ale nieważne. Wybaczycie, prawda? 
Ostatnio dużo się dzieje. Trzymajcie kciuki, żeby w czwartek moje nazwisko pokazało się na liście osób, które dostały się do klasy dwujęzycznej, dobrze? :3 

Jeżeli są tu jacyś czytelnicy z Wrocławia, całuski, Myszki, będę u Was w środę! 

Proszę Was o komentarze, bo ostatnio coś z tym słabo. Naprawdę mi zależy na Waszych opiniach, szczególnie, że mam wrażenie, że coraz mniej osób czyta i jest zainteresowanych KOS. 

Zbliżamy się do końca. Myślę, że opowiadanie będzie miało jeszcze 2, może 3 rozdziały. :) 

Zapraszam do czytania. :3 

PS. Rozdział niesprawdzany. Przepraszam za błędy. 

Hermiona czuła, jak jej serce rozpada się na pół. Nie przypuszczała, że kiedykolwiek może tak cierpieć. Nigdy nie sądziła, że niewierność ukochanego mężczyzny może boleć tak mocno, by ból psychiczny stał się wręcz lżejszy od fizycznego.
A przecież wszystko wyglądało tak perfekcyjnie!
Byli szczęśliwi. Wreszcie miała rodzinę, tak jak zawsze tego pragnęła. Kochała Scorpiusa całym sercem i Draco, och, Draco był jej księciem z bajki. 
Łzy skapywały po jej policzkach niczym krople deszczu po szklanej szybie.
Jedna chwila zniszczyła wszystko. Zachwiała jej pewność siebie, zrujnowała idealnie poukładany świat.
Tego dnia udało jej się wyrwać wcześniej z pracy. Wracała do domu, który od niedawna był wspólnym mieszkaniem jej i blondyna, niczym uskrzydlona.
Kochała tę myśl, że ktoś na nią czeka. Apartament nie był wreszcie tylko chłodnymi ścianami i kilkoma meblami. To był prawdziwy dom, w którym czekało na nią dziecko, radośnie wołające „mama” i biegnące w jej stronę na swoich krótkich, tłuściutkich nóżkach. To był dom, gdzie był jej mężczyzna, Ślizgon, którego kochała całym swoim sercem.
Ale tego dnia w jej domu był ktoś jeszcze – Astoria, która składała na ustach Draco czułe pocałunki.
            I ten widok to było za wiele dla Gryfonki, by mogła to znieść. Czuła, jak w jej piersi serce rozrywa się na pół. Po policzkach stoczyły się pierwsze słone krople. Chciała się odwrócić, lecz była niczym skamieniała. Po prostu patrzyła. Cierpiała.
            W końcu ją dostrzegł. Widziała, jak jego szaroniebieskie oczy, które tak kochała, rozszerzają się w zdumieniu. Były zasnute czymś jakby lękiem, paniką. Spuściła głowę, zasłaniając się kurtyną włosów.
            - Nie przeszkadzajcie sobie – szepnęła, choć w ciszy, która zapadła, jej cichy głos wydał się krzykiem – Przyszłam tylko… Przyszłam tylko zabrać moje rzeczy – jej gardło ścisnęło się, wypowiadając ostatnie zdanie. Minęła parę stojącą na środku salonu, by przemknąć do drzwi prowadzącej do ICH – nie; to już nie była ich sypialnia – JEGO sypialni. 
            Zatrzaskując za sobą drzwi, osunęła się na podłogę. W jej oczach była już tylko pustka. Sama nie wiedziała, co zraniło ją bardziej – czy był to fakt, że zobaczyła Astorię całującą jej mężczyznę czy świadomość, że Draco wcale nie próbował jej zatrzymać. Pomyślała o wszystkich obietnicach, które kiedyś jej złożył. Pamiętała, jak mówił, że jest piękna, doskonała, że zawsze dadzą sobie radę bo są razem.  Te słowa dla niej były wszystkim. A ile znaczyły dla niego?
            Słyszała krzyki, trzaskanie drzwi dochodzące z salonu. Wzięła trzęsący się oddech. Nie chciała przebywać w tym miejscu ani sekundę dłużej, niż było to konieczne. Nie chciała więcej widzieć uśmiechu na twarzy Astorii.
            Wygrała.
            Zdobyła Draco.
            Wrzuciła kilka niezbędnych rzeczy do torby. Spakowała ubrania, książki, które wcześniej rozrzucone były po całym pokoju. Z łazienki wzięła szczoteczkę do zębów w kształcie żyrafy (taką kupił jej Malfoy, zapewniając, że innych w sklepie nie było). Po raz ostatni spojrzała na zdjęcie przedstawiające byłego Ślizgona i jego synka. Hermiona pamiętała, jakby to było wczoraj, gdy robiła to zdjęcie…

            Dzień był wyjątkowo ciepły, choć, jak to zazwyczaj w Londynie, zbierało się na deszcz. To jednak nie przeszkodziło Gryfonce oraz jej szefowi wraz z dzieckiem wybrać się na spacer. Scorpius został wyposażony w płaszczyk przeciwdeszczowy oraz tęczowe kalosze, które, choć trochę za duże, miały uchronić małego przed zatopieniem się w licznych kałużach.
            - Draco, weź parasol! – krzyknęła Hermiona, stojąc już przed domem wraz z dzieckiem, które wskakiwało w pozostałości wody po ostatniej ulewie, piszcząc z radością.
Ślizgon oczywiście jej nie posłuchał.
Będąc około kilometr od domu, złapała ich ulewa.
- Głupi, uparty, nadęty Ślizgon! – wykrzyknęła Granger, czując, jak mokre włosy przyklejają jej się do czoła.
- Oj tam, nie narzekaj, Granger! – odpowiedział jej, biorąc na ręce Scorpiusa i kręcąc się wokół swojej osi. Na twarzy Malfoy’a widniał szeroki uśmiech. Krople wody wpływały po jego twarzy.
- Czy mogę panią prosić do tańca? – zapytał, wyciągając dłoń w jej kierunku. Hermiona zachichotała.
- Zwariowałeś? Malfoy, idioto, puść mnie! – pisnęła, czując jak mężczyzna, który zdążył już odłożyć małego do wózka, łapie ją w pasie i podnosi.
- Nie mów, że nigdy nie marzyłaś o pocałunku w deszczu, Granger. Wszystkie dziewczyny na to lecą – powiedział, wykrzywiając wargi w ironicznym uśmiechu.
- Może ja nie jestem jak wszystkie? – objęła rękami jego szyję, przybliżając się do mężczyzny jeszcze bardziej. W głębi duszy marzyła od zawsze o takim pocałunku, dlatego teraz nie zamierzała zmarnować okazji. Poczuła, jak wargi Ślizgona łapczywie napierają na jej. Pocałunek nie trwał długo, lecz był czuły i słodki, z serii tych, które uwielbiała najbardziej. Gdy się odsunęli, otwarła oczy, dostrzegając, że niebieskoszare tęczówki wpatrują się w nią z rozbawieniem.
- Oj Granger, co ja z tobą mam – mruknął Malfoy. Uśmiechnęła się do niego słodko.
- Kocham cię, idioto – powiedziała.
W odpowiedzi poczuła tylko kolejny pocałunek, który oddała, czując, że jest szczęśliwa. Tak naprawdę, w pełni szczęśliwa.

Po policzku Hermiony spłynęła jeszcze jedna, słona kropla. Wyjęła zdjęcie, przedstawiające przemoczonego Draco i Scorpiusa w przeciwdeszczowym płaszczyku z ramki, składając je z największą czcią i wkładając na sam wierzch torby, by przypadkiem się nie pogniotło.

*
           
            Astoria była zachwycona. Nie sądziła, że pójdzie jej tak łatwo. Spodziewała się jakiś komplikacji, nie wierząc, że Hermiona naprawdę pomyśli, że Draco ją zdradza. Malfoy był na to zbyt… porządny. Nawet w Hogwarcie, gdy na jedno jego skinienie prędko pojawiało się pół żeńskiej populacji, miał nieugięte zasady – zanim zaczął umawiać się z kolejną, zrywał z wcześniejszą dziewczyną. Nie tolerował zdrady.
            Greengrass wydała z siebie cichy cichot, będący oznaką tryumfu. A jednak Granger uwierzyła. Ich perfekcyjny związek rozpadł się. Spoglądała, jak szatynka zatrzaskuje za sobą drzwi prowadzące do jej i blondyna sypialni. Draco wyrwał się z jej mocnego uścisku.
            - Ty… - syknął – zejdź mi z oczu, natychmiast. I nie waż się tu więcej pokazywać – warknął, a jego głos trząsł się z nadmiaru emocji. Astoria mrugnęła do niego zalotnie, choć on zdawał się tego nie zauważyć. Był zajęty niańczeniem Scorpiusa, który rozpłakał się słysząc huk zamykanych drzwi.
            Przerzuciła włosy przez ramię. Wiedziała, że Granger musi się czuć teraz żałośnie, jednak wcale jej nie współczuła.
            To ona zrujnowała jej perfekcyjnie plany. Zastąpiła jej miejsce; miejsce, którego nie była godna.
            Bo proszę, jak taka Hermiona mogłaby się prezentować na okładkach gazet? Była tylko mugolaczką! Nie zasługiwała na to, by być podziwianą przez tłum. Nie wychowała się w szlachetnej rodzinie. Nic nie wiedziała o manierach czy postępowaniu w błysku fleszy.
            Zobaczyła, jak Malfoy nieśmiało puka w drzwi swojego pokoju. Wyszła, z zadowolonym wyrazem twarzy. Wiedziała, że Gryfonka łatwo mu tego nie wybaczy, a gdy Draco wreszcie pogodzi się z jej odejściem, będzie szukał pocieszenia w ramionach innej kobiety, którą była właśnie ona.
            Pozostawało jej tylko czekać.

*



            Draco przeczesał dłonią po jasnych włosach. Jego twarz wykrzywiła się  grymasie frustracji.
            - Granger, porozmawiajmy – powiedział w stronę zamkniętych, dębowych drzwi. Nie zdziwił go specjalnie fakt, że mu nie odpowiedziały. Wiedział jednak, że za tymi drzwiami znajduje się kobieta, którą kocha i która źle zrozumiała całą sytuację. Przecież on nie chciał całować tej potworzycy! To ona oplotła go swoimi mackami, przysysając się do niego niczym ośmiornica.
            Przeklęta kobieta.
            Wiedział, że chciała się na nim zemścić. Może nie powinien był rzucać jej w tak drastyczny sposób, ale cóż, powiedział tylko prawdę. Przecież naprawdę była dwulicową, nieczułą powtorzycą, dla której liczyły się wyłącznie pieniądze.
            A Hermiona była inna, była zupełnie inna. Pragnął, by Gryfonka była z nim już zawsze. Chciał czuć jej ciepło, wsparcie, widzieć ten cudowny uśmiech na jej ustach. Nie mogła odejść, prawda? W odpowiedzi na zadane w myślach pytanie usłyszał trzaśnięcie drzwi szafy.
            - Granger, otwórz, proszę – szepnął.
            Drewniane wrota otwarły się. Szatynka wyszła, ciągnąc za sobą kilka walizek. Miała opuszczoną głowę tak, by włosy przykrywały jej śliczną twarz.
            - Hermiona, co ty…
            - Odchodzę – powiedziała stanowczo, chodź jej głos załamał się na ostatniej sylabie. – Wracam do swojego domu.
            - Dlaczego? – tylko to jedno pytanie przychodziło mu na myśl. Oczywiście, wiedział, że było nieco absurdalne, biorąc pod uwagę scenę, której świadkiem była Hermiona kilka chwil temu, lecz jego umysł zaćmiony był przez chmarę myśli „nie rób tego”; „proszę, nie odchodź”;” „nie zostawiaj mnie”.
            - Żartujesz? – prychnęła, choć z jej twarzy płynęły łzy. – Zawsze wiedziałam, że prędzej czy później zaczniesz szukać zastępstwa na moje miejsce. Draco, już o tym rozmawialiśmy, nie mogę dać ci tego, czego oczekujesz. Nie potrafię. Nie sądziłam, że ta chwila nadejdzie tak szybko, ale Astoria… Ona jest dobra. Jest lepsza niż ja.
            Draco był w szoku. Jak ona w ogóle mogła porównywać się z Greengrass? Hermiona była Aniołem, a blondynka Godzillą.
            - Granger, do cholery – przygwoździł ją do ściany, ściskając za ramiona stanowczo, jednak na tyle lekko, by nie zrobić jej krzywdy. W życiu nie dopuściłby, by coś jej się stało. – Kiedy wreszcie pojmiesz, że to, że jesteś bezpłodna, niczego nie zmienia? Dla mnie nadal jesteś idealna. Perfekcyjna. Jedyna, cholera, Hermiono, zrozum to!
            Choć z jej oczu wypływały słone krople, spojrzała na niego hardo. Jej brązowe tęczówki spotkały jego szaroniebieskie.
            - Jedyna? Piętnaście minut temu przyłapałam cię na obściskiwaniu się ze swoją byłą. Czy to, Draco, jest twoja definicja słowa „jedyna”?!
            Wyrwała się z jego uścisku, a Malfoy tylko jęknął z frustracji.
            - To ona mnie pocałowała, Granger, nie ja ją!
            Uśmiechnęła się smutno, stając w drzwiach.
            - Wierność to coś więcej, Draco. Coś, czego chyba oboje jeszcze do końca nie pojęliśmy. Będę wdzięczna, jeżeli pozwolisz mi się czasem widywać ze Scorpiusem, Malfoy.       - Hermiona, kurwa!
            Lecz szatynka teleportowała się już z głośnym trzaskiem.
Nie zdążył jej zatrzymać.

*
Scorpius nie rozumiał, co się działo. Od kilku dni nie było w domu mamy i to bardzo go martwiło. Nie miał kto brać go na rączki i przytulać, ponieważ tata zachowywał się co najmniej dziwnie. Był ponury i przybity, jak nie on. I nie chciał się z nim bawić! Scorpius czuł się przynajmniej ignorowany. Tata leżał na łóżku bez koszuli, z nieułożonymi włosami. Malec siedział obok niego, przyglądając się mężczyźnie ze zmarszczonymi brwiami.
Coś było nie w porządku.
Coś było BARDZO nie w porządku, skoro tata był rozczochrany.
- Tata, dzie mama? – pisnął cichutko, widząc, jak Draco wzdycha ciężko i zasłania twarz dłońmi. Po chwili mały został posadzony na brzuchu starszego mężczyzny i dorosły zaczął tłumaczyć:
- Widzisz, Scorp, czasem tak jest po prostu, że… Tatuś bardzo kocha mamusię, wiesz? Ale zrobił coś bardzo be, czego teraz żałuje. Znaczy… tata tego nie chciał, ale mama to zobaczyła i źle to wszystko zrozumiała. I teraz musimy dać mamusi trochę czasu, rozumiesz, mały?
            - Dada, a kiedy wróci?
            - Niedługo, Scorp. Obiecuję ci, że już wkrótce.

*

            - Draco,  musimy wkrótce wrócić do pracy. Co my wtedy zrobimy ze Scorpiusem? – Hermiona była naprawdę przerażona. Wizja oddania małego do żłobka była z góry wykluczona. Scorpius był zbyt młody, by oddawać go jakimś nieznanym ludziom. Nie mogliby tego zrobić.
            Malfoy westchnął ciężko, obejmując kobietę ramieniem. Mały siedział na jej kolanach i coś mówił, obracając w rączce grzechotkę, a w przerwach pomiędzy tym, jakże fascynującym, zajęciem, ciągnął Hermionę za włosy. Nie zdawał sobie sprawy, że rodzice właśnie debatują o jego przyszłości. Oczywiście, słyszał, że coś o nim mówili, jednak ich rozmowy zazwyczaj były nudne. Wolał bawić się grzechotką. To było ciekawsze. A kosmyki włosów mamy były wręcz stworzone do ciągnięcia za nie i wplatania w nie paluszki!
            - Draco! – Granger wpadła na genialny pomysł. W jej oczach zaświeciły się iskierki, oznaczające, że pomysł, na który wpadła, jest co najmniej perfekcyjny. . – Może oddamy Scorpiusa pod opiekę Potterom? Ginny i tak nie pracuje, bo opiekuje się Lily, a Harry spędza dużo czasu z rodziną. Odbieralibyśmy małego, wracając z pracy. I wcale nie musielibyśmy oddawać go pod opiekę obcym ludziom. 
            Smoczek, który do tej pory cmokał Scorpius, wypadł mu z buzi. Będzie widywał Lily codziennie?! Czy to raj?!
Jego marzenia się spełniły!
            - Merlinie, tyle czasu z Wybrańcem! Jeszcze Scorpius się zmieni w Gryfona!
            Draco spokorniał, widząc wściekłą minę szatynki. No tak. Ciągle zapominał, że ona też była Dzielnym Lwiątkiem.
            Ups.
            No to miał prze… ehm, problem.

            - HERMIONO, MASZ NATYCHMIAST WZIĄĆ SIĘ W GARŚĆ! – krzyknęła Ginny, wchodząc do zaniedbanego mieszkania. Prawie umarła, potykając się o jakąś butelkę rzuconą w przedpokoju. Od jej rozstania z Draco minęło kilka dni, podczas których Granger zaszyła się w mieszkaniu, nie wychodząc na światło dziennie. Nawet praca nie potrafiła odciągnąć jej od ponurych myśli, więc w końcu wzięła zwolnienie, całkowicie barykadując się w domu.
            - Przecież wszystko już w porządku, Gin – Hermiona wyjrzała zza książki. Nie potrafiła jednak ukryć podpuchniętych, czerwonych oczu i żałosnego spojrzenia, które nie umknęły czujnej uwadze Rudej.
            - Kogo próbujesz oszukać, Herm? Tęsknisz za nim. Brakuje ci jego oraz Scorpiusa. Malfoy popełnił błąd, nie zatrzymując cię w porę, ale dobrze wiedziałaś, że Astoria będzie chciała się zemścić. Czemu nie możesz uwierzyć Draco, że to nie jego wina?
            Granger przewróciła oczami, chcąc uniknąć przenikliwego wzroku przyjaciółki.
            - Nie pofatygował się, żeby mnie odzyskać. Widocznie nie zależy mu tak bardzo, jak ci się wydaje – szepnęła. Jej oczy zaszkliły się.
            - Ty naprawdę nie widziałaś tych wszystkich listów, które zalegają twój przedpokój, tych koszy róż, stojących przed drzwiami? Naprawdę?
            Hermiona mrugnęła gwałtownie. Nie. Nie widziała. I nie chciała widzieć. To skłoniło by ją do powrotu, a ona… dalej nie była pewna, czy powinna wracać. Czy naprawdę jej życie miało być ciągłą walką z Astorią? Doskonale wiedziała, że blondynka się nie podda. Jednak z drugiej strony, Draco był spełnieniem wszystkich jej najskrytszych marzeń. Pragnęła tylko jego i wcześniej zarzekała się, że nic nie powstrzyma jej przed zdobyciem celu.
A teraz? Zmarszczyła brwi.
Teraz sama nie wiedziała, jak powinna postąpić.
           
*

            Scorpius dzielnie maszerował, trzymając tatę za rękę i ciągnąc go w stronę domu Potterów. Chciał wreszcie zobaczyć dwie najważniejsze kobiety w jego życiu – mamę i Lily – a obie znajdowały się w tym budynku.
            - Scorp, ja nie powinienem tam iść. Ona nie chce mnie widzieć. – tata panikował, zresztą nie pierwszy raz w ciągu tego tygodnia.
            - Dada! – malec krzyknął oburzony. No doprawdy, już on był odważniejszy niż jego własny ojciec. Co się działo z tym światem!
            - No dobra, Scorp. – Draco wziął głęboki wdech i przeczesał włosy, przybierając odpowiednio stanowczą minę. – Poradzimy sobie.
            Scorpius spojrzał na niego z wymowną miną, mówiącą: „Ja na pewno dam sobie radę. To o ciebie się martwię”. Draco tylko westchnął ciężko. Po tym miesiącu powinien już nauczyć się, że w sprzeczkach to jego syn ma zawsze ostatnie słowo, nawet jeżeli nie wypowiada go na głos.

*

            - Hermiono, możemy porozmawiać? – wyraz tych szaroniebieskich tęczówek zaskoczył ją. Były takie smutne, pełne żalu, rozdarcia. To właśnie te oczy spowodowały, że zamiast powiedzieć „nie”, jak obiecywała sama sobie wcześniej, tylko pokiwała głową.
            Draco chwycił ją za dłoń i wyprowadził z salonu Potterów, gdzie wszyscy (nawet Lily!) oprócz Ginny patrzyli na niego z pogardą.
            - Przepraszam. Wróć, okey, po prostu wróć, Scorpius za tobą tęskni i – przeczesał włosy ręką, jeszcze bardziej je czochrając. Hermiona miała ochotę sięgnąć ręką i przygładzić te niesforne kosmyki, ale nie mogła. Już nie. – potrzebuję cię, Granger. Bez ciebie to nie to samo. Proszę? – Gryfonka niemalże jęknęła, widząc jego spojrzenie rodem kota ze Shreka. Mogła odmówić?
            - Draco, przepraszam, ale… 





28 komentarzy:

  1. Jak to już się zbliżamy do końca? Ogłaszam stanowcze veto.
    Kurczę, Scorpius jest słodziutki. A bardzo rzadko uważam, żeby dzieci takie były.
    Głupigłupigłupi Draco. Powinien jej teraz śpiewać serenady pod oknem, czy coś. Ale jeśli nie ma dobrego głosu, to może lepiej niech sobie daruje :D
    Trzymam kciuki, tag.
    Niech się szybciorem pogodzą <3
    A rozdział jak zwykle- rewelacja. \

    Ściskam, em.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chcę opowiedzieć światu o wspaniałym człowieku, doktorze Agbazarze z AGBAZARA TEMPLE, który wniósł radość do mojego małżeństwa po 2 latach rozwodu z mężem i czwórką dzieci. Zrobiłam wszystko, aby przywrócić ich do mojego życia, ponieważ bardzo ich kocham tak bardzo, że w zeszłym miesiącu przyjaciel przedstawił mnie rzucającemu zaklęcia, który zrobił wszystko duchowo i sprowadził je z powrotem w ciągu 48 godzin, teraz jesteśmy razem i szczęśliwi jeszcze bardziej niż wcześniej. Możesz skontaktować się z tym wspaniałym rzucającym zaklęcia, aby rozwiązać własne problemy w związku, za pośrednictwem poczty elektronicznej, tak jak ja to zrobiłem na: WHATSAPP ( agbazara@gmail.com ) LUB zadzwoń pod numer +2348104102662

      Usuń
  2. Wredna suka.
    Rozdział cudowny.
    Mam nadzieję, że szybko się pogodzą.
    Pozdrawiam,
    la_tua_cantante_

    OdpowiedzUsuń
  3. Wrrrr... Jak do cholery mogłaś skończyć w takim momencie?!
    Znajdę i wykastruję!
    Rozdział sama o tym wiesz, ale jest genialny. Scorpius jest cudowny i zakochałam się w nim do szaleństwa.
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział
    Lorelej

    OdpowiedzUsuń
  4. Malfoy to za przeproszeniem jakaś ciota, a nie mężczyzna. Jakoś nie chce mi się wierzyć, że nie mógł się w porę odkleić od tej wydry Astorii, a potem zwykłe: "Wróć, okey, po prostu wróć"??? To mają być przeprosiny?
    Poza tym, jak zwykle dobrze :) I proszę mi tu nie mówić o żadnym końcu XD
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.

    I trzymam kciuki :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Pozbyć się Astori!
    Mam nadzieję że Hermiona i Draco się pogodzą!
    Szkoda że to już prawie koniec :(
    Liczę na happy end :D
    Pozdrawiam i weny życzę :D

    OdpowiedzUsuń
  6. JAK MOGŁAŚ KOBIETO BEZ SERCA TO ZROBIĆ.
    Ale no cóż, w życiu tak bywa, że nie zawsze jest kolorowo, więc już się uspokoiłam. No.
    Biedna Hermiona. Ujrzeć coś takiego, to najgorsze, co może się przytrafić kobiecie. Dobrze, że jest przy niej Ginny, która ją nieco "ogarnia".
    Scorpius jest najcudowniejszym dzieckiem, jakie mogło się pojawić na ziemi. Ja naprawdę nie wiem, gdzie on jest podobny do Astorii. W ogóle nie jest, w absolutnie niczym.
    A Draco jest głupi. Powinien uderzyć Astorię, a co! W twarz jej, w twarz!
    No i chyba tyle.
    Hermiona musi wybaczyć Draco. Musi i już.
    Ogólnie rozdział perfekcyjny, jak zwykle.
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział!
    I dziękuję za dedykacje! Wymuszoną, co prawda, ale dedykację <3

    Pozdrawiiam, M.

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział.
    Nie sądziłam, że Astoria może być tak podła.
    Mam nadzieję, ze Hermiona wybaczy Draco.
    Przecież już wszystko się im układało...
    Byli tacy szczęśliwi.
    Wierzę, ze jeszcze wszystko będzie dobrze.
    Fajnie przedstawiasz świat z punktu widzenia Scorpiusa.
    Jestem ciekawa co dalej.
    Pozdrawiam
    Hermione Granger

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A tak przy okazji, jak mogłaś skończyć w takim momencie?!

      Usuń
  8. O mój Boże...
    Dlaczego, dlaczego przerwałaś w takim momencie? Teraz bedę wariowała z niepewności i zniecierpliwienia, co też wydarzy się dalej.
    Rozdział strasznie smutny, depresyjny można by rzec. Dorzucając do tego przrgraną reprezentacji siatkarzy z Włochami czuję się po prostu strasznie. Myślałam, że wszystko już będzie dobrze pomiędzy Hermioną a Draco, a tu taka smutna niespodzianka. Jeszcze mały Scorpius, który choć nie do końca rozumie całą syyuacje i tak czuje, że dzieje się coś niedobrego. To było takie słodkie i takie wzruszające zarazem, gdy pytał Dracona gdzie jest mama.
    Astoria to prawdziwy potwór. Gdy przeczytałam, co ta poczwara zrobiła nie mogłam się uspokoić. W myślach zabiłam ją na wszystkie możliwe sposoby.

    Pozdrawiam serdecznie, choć w depresyjnym nastroju ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo fajny rozdział ;). Czekam na kolejny, mam nadzieję że szybko się pogodzą. ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie, nie i jeszcze raz nie ! Ona NIE MOŻE odmówić ! Halo ! Oni są dla siebie przeznaczeni !
    Cudowny rozdział :)
    Dramione True Love <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Cuudo! Niech ona mu wybaczy prooosze... czekam na kolejny rozdział z utęsknieniem.

    OdpowiedzUsuń
  12. Jaki koniec O.O
    To jest za dobre by się kończyć!
    Weny.
    Pozdrawiam,Lili.
    panstwoweasley.blogspot.com
    Zapraszam na nowy rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  13. Jak mogłam nie skomentować? Będziesz mnie informowała o nn ? :(

    Rozdział bardzooo fajny, Jak ona odmówi to się rzucę z mostu xD No takich jaj nam nie rób!!!!
    i dlaczego w takim momencie kończysz? Toż to skandal!!!!

    Zapraszam cię też na :

    http://bitwa-o-zycie.blogspot.com

    <--- Zapraszam na FF potterowski od 7 roku w szkole. Proszę zapoznać się z zakładkami o blogu, bohaterowie, informacją pod notką. Jeśli nie chcesz być informowany, zrozumiem - proszę tylko o takową informację :)

    oraz www.plonace-serca.blogspot.com

    Oczywiście jeśli nie chcesz to nie zmuszam :)
    Czekam na nn ;*

    OdpowiedzUsuń
  14. Super notka :)
    Serdecznie zapraszam na mojego bloga i również proszę o komentarze :*
    http://wladcy-marmurowego-aniola.blog.pl
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  15. Ile może być słodkich i pięknych rozdziałów? oczywiście dużo, ale muszą być również takie, które coś zmienią i ten właśnie taki jest

    pozdrawiam

    dodałam u siebie rozdział

    OdpowiedzUsuń
  16. Super rozdzial.Cale opowiadanie przeczytalam w 2h.Czekam na kolejny...

    OdpowiedzUsuń
  17. Genialne <3 Szkoda tylko, że skończyłaś w takim momencie :/
    Ze zniecierpliwieniem czekam na kolejny rozdział... Mam nadzieję, że pojawi się już wkrótce :)

    OdpowiedzUsuń
  18. W takiej chwili skaczyc... Daj szybciutko nowy rozdzial,prosze... Ile rozdzialow jeszcze planujesz?

    OdpowiedzUsuń
  19. Daj nowy rozdzial,proszeee...

    OdpowiedzUsuń
  20. Kiedy kolejny rozdział? Już nie mogę się już doczekać nowego.... Genialny blog <3

    OdpowiedzUsuń
  21. O matko, żałuję, że znalazłam Twojego bloga dopiero wczoraj. Przeczytałam opowiadanie '' nie pytaj mnie o jutro" i stwierdzam, że było super. A co do tego opowiadania to jest świetne, kocham je po prostu <3
    Jak mogłaś ;-;, w takim momencie?

    Weny życzę

    OdpowiedzUsuń
  22. Ulala, jaki piękny szablon, hihihiiihihihi. B|

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS.: To szare tło idealnie komponuje się z resztą.

      Usuń
  23. No cóż, czyta się fajnie ale sporo fragmentów zbyt dziecinnych jak na dorosłych ludzi o których piszesz. Na takim poziomie dorosłości nikt się nie pakuje i nie ucieka w pięć sekund... nawet jeśli ma wątpliwości. Czas-wszystko w ciągu jednego miesiąca, całkowicie nierealne a mówiące pełnymi zdaniami roczne dziecko to przepraszam ale totalna bzdura:) Popracuj nad realiami.

    OdpowiedzUsuń
  24. Napisz reszte plisssss co dalej❤


    E.e.r

    OdpowiedzUsuń
  25. Chcę opowiedzieć światu o wspaniałym człowieku, doktorze Agbazarze z AGBAZARA TEMPLE, który wniósł radość do mojego małżeństwa po 2 latach rozwodu z mężem i czwórką dzieci. Zrobiłam wszystko, aby przywrócić ich do mojego życia, ponieważ bardzo ich kocham tak bardzo, że w zeszłym miesiącu przyjaciel przedstawił mnie rzucającemu zaklęcia, który zrobił wszystko duchowo i sprowadził je z powrotem w ciągu 48 godzin, teraz jesteśmy razem i szczęśliwi jeszcze bardziej niż wcześniej. Możesz skontaktować się z tym wspaniałym rzucającym zaklęcia, aby rozwiązać własne problemy w związku, za pośrednictwem poczty elektronicznej, tak jak ja to zrobiłem na: WHATSAPP ( agbazara@gmail.com ) LUB zadzwoń pod numer +2348104102662

    OdpowiedzUsuń