wtorek, 1 lipca 2014

Ki(n)d of Suprise - epilog

Witajcie Kochani!

Dobrnęliśmy do końca Ki(n)d of Suprise. Myślę, że ten epilog dodaję za wcześnie. Chciałam napisać jeszcze chociaż dwa rozdziały, ale... No właśnie, jest pewne "ale", zwane inaczej kompletnym odmóżdżeniem i brakiem weny. Ostatnio pisało mi się wyjątkowo ciężko, więc nie chciałam przedłużać opowiadania dłużej, niż to konieczne i pisać na siłę. 

Za wykonanie nowego, cudownego szablonu dziękuję Ewe. Dziękuję bardzo, kc Cię cwelu! xD

Jejku, dobiliśmy 100 tys. odwiedzin. Nawet nie potrafię napisać, jak bardzo jestem wdzięczna każdej osobie, która tutaj zagląda, która czeka na coś nowego, która dopytuje się, jak mi idzie. Nigdy nie sądziłam, że w półtora roku ten blog osiągnie tak dużą popularność, że odwiedzi go tyle osób. 

Dziękuję każdemu z Was, wszystkim razem i każdemu z osobna. Gdyby nie Wy, nie byłoby tego bloga, tej historii. 

Kocham Was bardzo mocno. :3

Chwilowo idę na urlop. Wrócę, gdy będę miała pomysł na kolejne opowiadanie, może w międzyczasie uda mi się naskrobać jakąś miniaturkę. Czekajcie na mnie! :)

Tak więc, do zobaczenia Kochani! Miłych wakacji! :)

PS. Proszę Was o komentarze, choćby króciutkie. Chcę wiedzieć, ile osób czytało Ki(n)d of Suprise. c: 


20  lat później…

Hermiona Granger była szczęśliwa. I choć czasem cisza w pustym mieszkaniu i brak obecności drugiego człowieka dawał jej się we znaki, przywykła, wiedząc, że może była sama, lecz przecież nie samotna. Może czasem brakowało jej w domu męskiego ramienia, ale przecież była czarodziejką. Nie potrzebowała silnej dłoni, która odkręciłaby jej słoik z ogórkami czy też pomogła przemeblować mieszkanie. Radziła sobie.
Hermiona wstała z łóżka, na którym wylegiwała się przez ostatnią godzinę i spojrzała na zegarek. Widząc tak późną godzinę poderwała się na nogi. Szybko wpadła do łazienki, poprawiając makijaż i wygładzając fałdy krwisto czerwonej sukienki. Chciała wyglądać jak najpiękniej, kiedy on powróci.
Tego dnia wreszcie, po kilku miesięcznej delegacji do krajów azjatyckich, wracał on.
Jej mąż, kochanek, przyjaciel, ojciec jej dzieci.
Draco Malfoy.
Mężczyzna, z którym postanowiła równo osiemnaście lat temu związać swoje losy przed ołtarzem i do dziś nie żałowała tej decyzji, chociaż jak wiadomo, różnie bywało. Były lepsze i gorsze chwile, pewnie jak w każdym małżeństwie. Radzili sobie jednak z każdym problemem. Razem stawiali czoło przeciwnościom losu.
W ciągu tych kilkunastu lat tak wiele się zmieniło. Scorpius dorósł, związał się z Rose – przemiłą i wyjątkowo sympatyczną czarodziejką, którą poznał w Hogwarcie. Razem zamieszkali w Dolinie Godryka, nie chcąc odcinać się od środowiska czarodziei, tak jak próbowali to zrobić rodzice chłopaka.
Była panna Granger westchnęła głośno. Dom po wyprowadzce Scorpiusa wydawał jej się taki pusty, szczególnie zważając na to, że Draco często wyjeżdżał, zostawiając ją samą. W końcu jednak przywykła do samotności, poza tym hej, nie było tak źle! Zaprzyjaźniła się z Rose, więc jej przyszła synowa często wpadała na pogaduszki. Również Ginny, która niedawno została babcią, uwielbiała przyprowadzać swojego małego wnusia, Freda, na herbatkę z panią Malfoy.
Ale tego dnia Draco wracał. Nareszcie będzie miała go przy sobie, będzie mogła go pocałować, przeczesać palcami jego jasne włosy. Wreszcie będzie mogła zrobić coś, o czym marzyła przez pół roku. Bo chociaż kontaktowali się – dzięki ci Merlinie za magofony! – to nie było to samo. W końcu będzie mogła chwycić go za rękę. Poczuje jego oddech na swojej szyi.
Usiadła na fotelu, delikatnie się uśmiechając. Nie mogła się doczekać powrotu swojego męża.
- Cześć, Granger – usłyszała cichy szept, tuż za uchem. Już po chwili ktoś obdarzył jej szyję delikatnym jak skrzydła motyla pocałunkiem.
- Minęło już osiemnaście lat, odkąd stałam się panią Malfoy, a dla ciebie nadal pozostaję Granger? – na jej twarzy wykwitł czuły uśmiech, gdy odwróciła się w stronę męża, na moment zatapiając się w szaroniebieskich tęczówkach.
- To Granger przyrzekłem miłość przed ołtarzem, więc tak, Hermiono, dla mnie zawsze pozostaniesz panną Granger  – ich usta spotkały się w czułym pocałunku, a szatynka prawie jęknęła, czując zapach jego wody kolońskiej. Zawsze działał on na nią niczym najlepszy afrodyzjak.
- Kocham cię – mruknęła, przyciągając go bliżej. Uśmiechnął się szelmowsko, tak, jak lubiła najbardziej. Kochała ten grymas i cieszyła się, że nie wyblakł z biegiem czasu. W ciągu tych osiemnastu lat tyle się zmieniło, a jednak pewne rzeczy pozostały takie same i to właśnie było cudowne.
- Wszystkiego najlepszego z okazji naszej osiemnastej rocznicy, Hermiono – mruknął blondyn, wyciągając zza pleców kosz różyczek – Czy to będzie bardzo kiczowate, jeżeli powiem ci, że jest w nim siedemnaście naturalnych kwiatów i jeden sztuczny, a moja miłość przeminie dopiero, gdy wszystkie róże zwiędną?
Szatynka musnęła go po policzku, spoglądając w jego oczy. To te tęczówki mówiły jej najwięcej o uczuciach, które kryły się w głębi duszy blondyna. Zawsze mogła czytać z nich niczym z otwartej księgi. Takie same oczy miała by pewnie Ariana…
Na twarzy Hermiony błysnął grymas bólu, którego nie przeoczył jej mąż. Draco zmarszczył brwi. To była ich rocznica, powinna się cieszyć, a nie smucić, chyba, że…
- Znowu o niej myślałaś? – brązowooka skinęła głową, już nie próbując skrywać zaszklonych tęczówek.
- Miałaby już siedem lat… - Draco westchnął ciężko. Myśl o straconej córce również dla niego była bardzo trudna.
Osiem lat temu wydarzył się cud. Hermiona, która do tej pory uchodziła za bezpłodną, zaszła w ciążę. Cała rodzina rozradowała się myślą, że Malfoy’owie doczekają się kolejnego potomka, tym razem córeczki. Niestety, w trakcie trwania ciąży pojawiły się komplikacje i ich maleńkie szczęście urodziło się jako wcześniak, mając zaledwie cztery miesiące. 
            Maluszek nie miał szans. Ariana zmarła tydzień po narodzeniu. To wydarzenie wstrząsnęło przede wszystkim blondynem i jego żoną. Długo nie mogli powrócić do normalnego życia, mimo to nie poddali się. W końcu udało im się zacząć na nowo się śmiać, cieszyć, wyznawać sobie miłość. Poradzili sobie, we dwójkę. I teraz już wiedzieli, że sprostają wszystkiemu, gdy tylko będą razem. 

- Kocham cię, Granger.
- Wiem, Malfoy. Ja ciebie też.

*

Scorpius patrząc na swoich rodziców widział, jak ogromnym uczuciem się darzyli. Zawsze marzył, by jego związek z Rose był tak trwały, jak ich i miał nadzieję, że byli na dobrej drodze, by tak się stało.
- Myślisz, że jak to przyjmą? – spytała jego narzeczona, nerwowo wyłamując palce i zagryzając dolną wargę. Blondyn tylko uśmiechnął się i położył rękę na jej – jeszcze – płaskim brzuchu.
- Będą zachwyceni – kobieta o ogniście czerwonych włosach uśmiechnęła się promiennie, układając swoją dłoń na tej należącej do jej ukochanego i splatając ich palce.
Scorpius otworzył przed Rose drzwi auta, chwytając ją za rękę i prowadząc w stronę drzwi wejściowych, prowadzących do willi, w której mieszkali jego rodzice. Przeszli przez wejście, szybko kierując się do salonu.
- Bleeee! – jęknął blondyn, widząc jak rodzice wymieniają czułe pocałunki. Para odsunęła się, posyłając sobie porozumiewawcze spojrzenia, a czerwonowłosa zachichotała, zasłaniając usta dłonią.
- Ty nigdy nie dorośniesz, co, synu? – Draco chwycił syna w objęcia, mocno przytulając swoją młodszą kopię. Och, jak on cholernie za nim tęsknił! Scorpius był jedną z najważniejszych osób w jego życiu. – Tęskniłem za tobą, młody – szepnął starszy Malfoy, klepiąc blondyna po plecach.
- Tato, robisz się sentymentalny na starość – mruknął Scorp, wyplątując się z objęć ojca, który otoczył go swoimi mackami niczym ośmiornica.
- Oj, Malfoy, co ty sobie wychowałeś – mruknęła Hermiona w stronę męża, który udając, że się zastanawia, potarł podbródek w zadumie, a była Gryfonka po raz kolejny zwróciła uwagę, jak seksownie wygląda z kilkudniowym zarostem. Jednocześnie cmoknęła syna oraz Rose w policzki, a Scorpius udał, że z obrzydzeniem ściera szminkę matki ze swojej twarzy. Po chwili dwudziestolatek spoważniał, chwytając narzeczoną za dłoń i obejmując opiekuńczo ramieniem.
- Mamo, tato, chcielibyśmy coś wam powiedzieć… - w pokoju zapadła cisza. Blondyn zerknął na swoich rodziców, którzy przyglądali się mu z uwagą. - Rose jest w ciąży. Zostanę ojcem.
Przez chwilę nikt się nie ruszał, a cisza, która nadal trwała, była wręcz niekomfortowa. Jednak minęła tylko minuta, gdy Hermiona pisnęła i rzuciła się na przyszłą synową, mocno ją ściskając.
- Gratuluję! – zawołała, biorąc w objęcia jeszcze Scorpiusa. Młodzi uśmiechnęli się promiennie do siebie, ciesząc się z akceptacji ze strony rodziców. Scorp poczuł na swoim ramieniu uścisk i odwrócił się w stronę ojca, który spoglądał na niego z dumą.
- Bądź lepszym ojcem, niż byłem nim ja, Scorp – szepnął Draco. Młodszy blondyn tylko wykrzywił usta w uśmiechu, a w jego policzkach pojawiły się urocze dołeczki.
- To niemożliwe, tato. Byłeś najlepszym ojcem, jakiego mogłem sobie wymarzyć.

*

Gdyby ktoś kilkanaście lat temu powiedział Draco Mafoy’owi, jak będzie wyglądać jego życie, pewnie nie uwierzyłby tej osobie. Co więcej, mógłby nawet ją wyśmiać. Nigdy nie sądził, że jego życie będzie takie… perfekcyjne.
Po wojnie z Voldemortem czuł, że jest potworem i nie zasługuje na szczęście. Myślał, że będzie musiał odpokutować wszystkie swoje winy.
Los był jednak dla niego wyjątkowo łaskawy.
Bo teraz wreszcie wszystko układało się prawie idealnie. Miał żoną, którą kochał całym swoim sercem; syna, który, jako już dorosły człowiek zakładał  własną rodzinę i pisał własną historię. Miał również córkę – może nie było jej tutaj, na Ziemi, lecz miał nadzieję, że Ariana obserwuje ich jako mały aniołek. Interes kręcił się pełną parą, więc blondyn odnosił sukcesy nie tylko w życiu prywatnym, lecz również zawodowym.
Stali razem z Hermioną na balkonie, spoglądając na zachodzące w oddali słońce. Scorpius i Rose wrócili już do własnego mieszkania, więc małżeństwo zostało samo. Draco zaplótł dłonie na biodrach Granger, opierając głowę o jej ramię.
- Jesteś szczęśliwa? – mruknął, obejmując ją mocniej. Usłyszał, jak Gryfonka cicho wzdycha, opierając głowę o jego klatkę piersiową. Przeczesał dłonią jeden z niesfornych, kasztanowych loków, zaplatając go za ucho szatynki, gdzie było jego miejsce.
- Jestem – odparła. Tak też było. Przy blondynie zawsze czuła się szczęśliwa, bezpieczna. To on był jej jedyną, prawdziwą miłością.
I może w ich życiu bywało różnie. Astoria jeszcze nie raz psuła im szyki, próbując odbić jej męża. Wiele osób nie tolerowało związku poukładanej, grzecznej, wzorowej uczennicy i byłego Śmierciożercy, na czele z Ronem, który przecież kiedyś był jednym z największych przyjaciół Hermiony.
Mimo to, przetrwali.
I szatynka była pewna, że już zawsze przetrwają.
Los jest nieprzewidywalny. Plącze nam nogi, podkłada kłody, zaskakuje nas nieustannie kolejnymi niespodziankami. Podkłada nam prezenty, z pytaniem: „czy odważysz się go otworzyć”?
I to od nas zależy, czy zdobędziemy się na odwagę skorzystać z niespodzianek, które szykuje dla nas życie. 

36 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Eh. No tak. I pomyśleć, że to dzięki mnie teraz czytacie ten epilog. Pewnie napisałaby go dopiero za miesiąc, ale dzięki mnie dostała takiej weny, że przestała pisać na gg przez pół godziny, a ja miałam już dzwonić na policję. Bo ona coś knuła .
      Ej, wiesz co, powinnam się obrazić... Wymieniałam wszystkie postacie, które mogły umrzeć, a ta "nie, nie, nie". A tu, co? Malutka Ariana, o której nie miałam pojęcia, że w ogóle istnieje :c JAK MOGŁAŚ JĄ ZABIĆ POTWORZE.
      Za bardzo się wczuwam.
      No i tak, już epilog, jeju. Dlaczego to tak szybko zleciało? Możemy wrócić do pierwszego rozdziału, proszę? Co ja teraz będę robiła, jak nie będziesz publikowała nowych rozdziałów? Ale wrócisz, ja to wiem. Wrócisz do dramionów, bo, jak powiedziała pewna Świnia (XD) "od tego nie da się uciec". No i ta Świnia miała cholerną rację.
      Piszę bez sensu.
      Hm, co jeszcze. Pokochałam tą historię! Pokochałam małego Scorpiusa (on dla mnie zawsze będzie maleńki), Stefana, zabawnego Blaise'a, a Draco... no cóż, tutaj może lepiej nie będę nic mówić.
      I będzie mi brakować tej historii. Tak często mi poprawiałaś humor nowymi rozdziałami. :c
      Epilog jest oczywiście genialny w całej swojej genialności. Łezka mi się w oku zabroniła, ale ja nie będę płakać, o nie! No dobra, może troszkę.
      No i co jeszcze mam dodać.. Rozwijaj się, rozwijaj, pisz i nigdy z tego nie rezygnuj, bo wiem, jaką Ci to sprawia przyjemność.
      Soł, to chyba już koniec. :')

      PS. Ten szablon... kocham go.
      PS2. Kocham Twoje przemyślenia, mówiłam już kiedyś?

      Pozdrawiam, M.

      Usuń
  2. Niesamowite, choć szkoda, ze to już koniec ♥ Bardzo fajnie mi się to czytało i mam nadzieje, że za jakiś czas twoja główka wpadnie na jeszcze jeden genialny pomysł ♥
    Kocham cię i dziękuję za to opowiadanie :)
    Martyna

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowne opowiadanie, nie raz głosno się śmiałam i czasami nawet miałam łzy w oczach <3.
    Dziękuję!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. :O
    Koniec opowiadania?
    Ahahahahahahhaahahahahahah, nie.
    Stanowcze veto.

    Piękna historia <3

    Ściskam, em.

    OdpowiedzUsuń
  5. Czemu to już koniec?Ja nie chcę :c
    Zazdroszczę Ci talentu do pisania tak wspaniałych historii :)
    Wróć jak najszybciej,ok? :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej.:)
    Epilog przeczytałam, jak tylko wstawiłaś lecz byłam na telefonie, a tam poza krótkim komentarzem jest zajebiste, nie napisałabym nic więcej. Dlatego postanowiłam spokojnie wrócić do domu i skomentować jak należy.:)
    Opowiadanie choć krótkie, było napisane niesamowicie. Dobrze zbudowałaś fabułę. Postacie przypominają pierwowzory z serii Rowling, jednak wprowadziłaś w nie coś swojego, coś świeżego. Oczywiście dziękuję Ci za Scorpiusa, który był spoiwem całego opowiadania. Przelałaś w nie wiele emocji, od smutku, który sprawiał, że łzy leciały mi z oczu aż po radość, która wyzwalała niekontrolowany śmiech. Nie pamiętam czy komentowałam pozostałe historie, jednak wiedz, że je czytałam i dla mnie najlepszą jest właśnie Ki(n)d Of Suprise. Może masz rację, że mogłaś napisać jeszcze więcej, lecz powiem szczerze. Cieszę się, że zakończyłaś to w taki sposób. Epilog choć zawiera happy end, ma w sobie nutkę goryczy ( śmierć Ariany). Bohaterowie przeszli długą drogę, która została nagrodzona szczęściem.
    Dziękuję Ci za czas jaki poświęciłaś wszystkim swoim opowiadaniom. Dla Ciebie pewnie to nie istotne, ale pamiętam, że to właśnie Nie Pytaj Mnie O Jutro było jednym z trzech blogów, które wprowadziły mnie w świat Dramione, za co jestem ogromnie wdzięczna.:)
    Życzę Ci udanego wakacyjnego odpoczynku od wszystkiego.:) Może jeszcze kiedyś złapiesz wiatr w żagle, a wena będzie tak obfita, że wrócisz do nas z kolejnym opowiadaniem.:) Naprawdę mam na to nadzieję.:)
    Jesteś świetną autorką, bo masz talent, nieważne jakby to banalnie brzmiało. Pamiętaj o tym i nie daj sobie wmówić, że jest inaczej.
    Dziękuję.:)
    Pozdrawiam serdecznie,
    la_tua_cantante_

    dramione-badz-moja-nadzieja.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ps. Zapomniałam dodać, że szablon jest magicznie piękny. Ewe odwaliła kawał dobrej roboty. Ten nagłówek.. Och, brak mi słów.:) Zajebisty ! <3

      Usuń
  7. Cudowne opowiadanie, cudowne zakończenie... Aż żal, że to już koniec :(
    Traktowałam to opowiadanie bardzo emocjonalnie, przeżywałam przygody razem z bohaterami, wylałam na nim sporo łez. A wszystko to dzięki temu, że tak wspaniale i dojrzale piszesz. Na koniec mogę Ci napisać tylko jedno: DZIĘKUJĘ BARDZO!
    Z niecierpliwością będę czekała na Twoją dalszą twórczość. A póki co, miłych wakacji :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Swietne opowiadanie. Co dzien sprawdzalam czy jest rozdzial...Niespodziewalm sie juz epilogu...ale udal Ci sie.Szczesliwa rodzina,ale z nuta goryczy w postaci malej Ariany.PIEKNE Ewa

    OdpowiedzUsuń
  9. Szkoda że to już koniec :(
    Brakuje mi tych ostatnich 2 rozdziałów, ale czy tak opowiadanie było boskie!
    Tak jak i epilog ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Cieszę się, że znowu tu jestem, kiedy ty kończysz kolejne opowiadanie. Wiesz, to świadczy o tym, że piszesz genialnie i nigdy nie doświadczyłam czegoś takiego, że nie chciało mi się czytać Twoich rozdziałów. Wręcz przeciwnie - dzięki Tobie wracała mi chęć do pisania i do czytania ;) Tak więc, Vilene jesteś mym mistrzem.
    No dobra, przejdźmy do sedna sprawy.
    Wiele było momentów, w których z moich ust wydobywały się ochy i achy.
    Jak tu nie uwielbiać Scorpiusa ? No jak ?
    No ale, co by to było bez dranatycznych zwrotów akcji ? Zaginięcie Scorpiusa, czy wielki powrót Astorii ? Co gorsze ? Pewnie, Astoria. Przecież to zło wcielone.

    Powiem Ci, że przywiązałam się do tej historii. Widząc epilog, zrobiłan minę z serii "wtf, chyba przegapiłam rozdział" Faktycznie, przegapiłam jeden, ale to już inksza inkszość. Mimo to, powiem że lubię takie zakończenia-gdy czytelnik może wyobrazić sobie co działo się między epilogiem, a ostatnim rozdziałem. Owszem, zostawiasz za sobą pewien niedosyt, ale to dobry niedosyt xd

    Teraz pora na zasłużone wakacje ! Nareszcie, co ?
    Odpocznij sobie, w pełni zasłużyłaś <3
    Pozdrawiam,
    Mad.

    OdpowiedzUsuń
  11. Wszyscy się tu rozpisują, ale co tam. Ja zrobię inaczej.
    Juz to chyba kiedyś pisałam, ale powtórzę to ostatni raz. Kocham to opowiadanie. Szkoda, że już się kończy, ale rozumiem to. Sama miałam taką sytuację. Będziesz pisać dalej ? Oczywiście zdaje sobie sprawę z tego, że nie łatwo wymyślić coś nowego, ale skoro jesteś tak genialna to czemu nie ? ;)
    Miałam się nie rozpisać ale to i tak nic w porównaniu z tym co napisali inni.
    Dramione True Love <3

    OdpowiedzUsuń
  12. To jest piękne!
    Lili robisz sie sentymentalna -_-

    Opowiadanie było i jest oryinalne i może właśnie dlategotak mnie przyciągnęło.
    Nie wiem co powiedzieć, po za tym, iż mam nadzieje, ze szybko do nas wrociisz.
    Z kolejna wspaniala historia.
    Draco i Hermiona... Mam nadzijeje, ze będę wspaniałymi dziadkami.
    Miłego urlopu.

    Weny.
    Pozdrawiam,Lili.:D

    OdpowiedzUsuń
  13. Hej!
    Cóż Twojego bloga zaczęłam czytac wczoraj wieczorem dziś go skończyłam.... Wszystkie historie które napisałaś były naprawdę niesamowite!
    Już od pierwszego przeczytanego prologu wiedziałam że jesteś świetną pisarką. A z ostatnim że jesteś po prostu wzorem do naśladowania. Widząc ile masz komentarzy ile wiernych czytelników zaczęłam ci zazdrościc ( XD ) Jestem pewna że następne twoje historie będą jeszcze lepsze ( nie wiem czy to możliwe).
    Co do epilogu... Jednym słowem WSPANIAŁY! Nie mogę ując tego co czytałam w słowa... Jesteś po prostu genialna!
    Serdecznie cię pozdrawiam i życzę weny! :)
    Twoja nowa największa fanka <3
    Weronika W. :*

    OdpowiedzUsuń
  14. Pokochałam tą historię.
    Scorpius zawsze będzie takim małym szkrabem.
    "- Bądź lepszym ojcem, niż byłem nim ja, Scorp – szepnął Draco. Młodszy blondyn tylko wykrzywił usta w uśmiechu, a w jego policzkach pojawiły się urocze dołeczki.
    - To niemożliwe, tato. Byłeś najlepszym ojcem, jakiego mogłem sobie wymarzyć." - ta scena jest taka wzruszająca. Mam nadzieję, że za niedługo zobacz notkę w której do wiem się że piszesz kolejną wspaniałą historię.
    Pozdrawiam,
    Rose.

    OdpowiedzUsuń
  15. Okej, to tak:
    1. Strasznie przepraszam, że nie komentowałam ostatnich rozdziałów, ale pod koniec roku zawsze jest wielki bałagan z ocenami, poprawkami i tak dalej, a ja większość czytałam na telefonie i później zapominałam w domu usiąść do komputera i skomentować :( Obiecuję nadrobić wszystko w wakacje :D
    2. Cudowny epilog! :D Strasznie mnie tylko zasmuciła ta sprawa z Arianą :( No, ale cóż, muszę jakoś to przeżyć. I tak jeszcze poza fabułą: wydaje mi się, że w niektórych fragmentach myliłaś/zmieniałaś imiona narzeczonej Scorpiusa. Raz było Rose, a raz Lili :)
    3. Będzie mi cholernie brakować tego opowiadania i już nie mogę się doczekać następnego :)
    Pozdrawiam,
    Cassandra

    OdpowiedzUsuń
  16. Wspaniałe zakończenie genialnego opowiadania.
    Oczywiście, szkoda że to już koniec, ale mam nadzieję, że już niedługo powrócisz z nową, równie świetną, historią.
    Czekam z niecierpliwością i serdecznie pozdrawiam
    Annabelle Delacour :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Jezu to było genialne, bardzo wzruszające i takie jakby...magiczne? Taak chyba można tak to opisać. Szkoda że zakończyłaś to opowiadanie bo było piękne ale z niecierpliwością czekam na następne.
    pozdrawiam;**

    OdpowiedzUsuń
  18. Bardzo fajny epilog i oczywiście bardzo fajne opowiadanie ;). Czekam na kolejną historię, mam nadzieję, że szybko zaczniesz pisać coś nowego ;).

    OdpowiedzUsuń
  19. Wspaniały epilog, wspaniałe opowiadanie.
    Bardzo się cieszę, że był happy end.
    Hermiona z Draco tak do siebie pasują.
    Cieszę się, że im się ułożyło.
    Popłakałam się, gdy przeczytałam o ich córeczce.
    Scorpius i Rose, fajnie, ze są razem.
    To była miłość od pierwszego wejrzenia;P
    Końcówka epilogu była genialne.
    Nie ma to jak prawdziwa miłość, bo ona wszystko przetrwa.
    Wspaniałe...
    Pozdrawiam
    Hermione Granger

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, że opowiadanie już się skończyła, ale co dobre to się szybko kończy. Mam nadzieję, że napiszesz kolejne opowiadanie. Bardzo chętnie je przeczytam.

      Usuń
  20. Jestem śmiertelnie obrażona!
    Jakim cudem nie powiadamiałaś mnie o nowych rozdziałach?
    No wiesz co tak po prostu zapomniałaś!
    Tak piękne opowiadanie a Ty o mnie zapomniałaś.
    Liczę że przy nowym będziesz o mnie pamiętać gdyż bardzo lubię Twoje historie.
    Naprawdę warto czytać te opowiadania.
    Jakbyś nie wiedziała pamiętaj że to ja.
    by rosmaneczka!

    http://amara-ultionis.blogspot.com!
    jak coś powiadamiaj pod nowym adresem.

    OdpowiedzUsuń
  21. Naprawde swietne opowiadanie, gratuluje i zycze dalszych sukcesow :D

    OdpowiedzUsuń
  22. czy planujesz pisać coś jeszcze na tym blogu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że tak. Nie umiem żyć bez pisania; to naprawdę uzależnia. Teraz po prostu potrzebuję chwilowej przerwy. Są wakacje, wolę spotykać się z przyjaciółmi i korzystać z pięknej pogody niż siedzieć przed komputerem. :) Poza tym moja wena gdzieś uciekła. Kiedy tylko wróci, zacznę pisać kolejne opowiadanie czy miniaturki i na pewno Was o tym poinformuję.

      Całusy,
      Vilene

      Usuń
  23. Zostałaś nominowana do Liebster Award :)
    kocham-cie-dwa-male-slowa.blogspot.com
    Pozdrawiam,
    Cassandra
    Ps. Jeśli miałabyś czas, może chciałabyś rzucić okiem na samo opowiadanie? Chciałabym usłyszeć Twoją opinię :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Płaczem :') zakochałam się w tym blogu :D

    OdpowiedzUsuń
  25. Cudowne opowiadanie, przeczytalam całego bloga w 3 dni :D dziekuję, że dzięki Tobie mogłam poznać tak wspaniałe historie! Pisz dalej dziewczyno masz talent! <3
    Pozdrawiam
    iam_crazy

    OdpowiedzUsuń
  26. Piękna historia, szkoda tylko, że ich córeczka nie przeżyła.
    Pozdrawiam
    Anita

    OdpowiedzUsuń
  27. Przeczytalam całość dwa razy. Jesteś świetna :) Pisz dalej :D
    A.

    OdpowiedzUsuń
  28. Pewnie już tego nie czytasz, ale chciałam powiedzieć, że to opowiadanie jest super ♡♥♡

    OdpowiedzUsuń
  29. Zakończenie fajne, choć zbyt szybkie w porównaniu do pozostałej treści.

    OdpowiedzUsuń
  30. Ta końcówka była taka... (nie wiem jak to inaczej ująć) mądra.
    Wow

    OdpowiedzUsuń
  31. Najpiękniejsze. Wielkie dzięki za...... Całe te pozytywne emocje w tym opowiadaniu(smutek i złość też są potrzebne). I tak szczerze to w epilogu nadal widziałam Scorpiusa jako małego blond słodziaka ze Stefanem w ręce:* no po prostu law it;) Jesteś genialna!
    Kocham,
    Naprawdę.
    <3Garielka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O właśnie. Jak mogłaś uśmiercić Arianę? Powinna dorosnąć razem ze starszym bratem, jak ja!
      No, ja mam dwóch.
      I nie oszukujmy się, to było potrzebne.
      Piszę bzdury, prawda?
      <3G.

      Usuń